Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Ślady GPS

Dystans całkowity:29916.28 km (w terenie 8126.00 km; 27.16%)
Czas w ruchu:1667:52
Średnia prędkość:17.85 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:139197 m
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:109.99 km i 6h 09m
Więcej statystyk
  • DST 112.77km
  • Teren 15.00km
  • Czas 06:20
  • VAVG 17.81km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Podjazdy 530m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień drugi

Niedziela, 30 maja 2010 · dodano: 23.06.2010 | Komentarze 1

Polska Egzotyczna - dzień drugi

Na dzisiejszy dzień zapowiadano burze i ulewy. Pogoda się oczywiście nie sprawdziła. Było ciepło tylko wiatr zmienił się na wschodni co nieźle dało nam
w kość. Przed dziewiątą wyruszamy. Nasz cel na dzisiaj - Osiek. Kolega ma tam rodzinę. Zanosi się więc na darmowy nocleg i to pod dachem. Z Polichna przez las paskudną drogą jedziemy do miejscowości Sadek. Teraz około 8 kilometrów zjazdu. W Chrobrzu oglądamy pałac Wielopolskich i kościół. Potem przez Nidę, która rozlała się szeroko na okoliczne łąki, do Gacek. Znajdują się tam zakłady "Dolina Nidy" znane ze swych wyrobów w całej Polsce. Tu też zaczynają się pierwsze górki. Znowu jest ciężko. Zjeżdżamy też z asfaltu i jedziemy szutrówką do Mierzęcina a stamtąd asfaltem do Buska - Zdroju. Zaliczamy tu oczywiście park zdrojowy i łazienki. Dalej kierujemy się drogą krajową do Broniny. Szerokie pobocze ułatwia jazdę choć ruch nie jest duży (niedziela). Z ulgą jednak opuszczamy krajówkę i jedziemy do Widuchowej. Najpierw długo pod górkę potem jeszcze dłużej w dół. W Palonkach - sporej wsi skręcamy na Bosowice i Kargów. Fantastycznymi drogami z niewielkim ruchem samochodowym docieramy do Wierzbicy. Potem przez Grzybów (kopalnia siarki) dojeżdżamy do drogi wojewódzkiej, którą docieramy do Staszowa. A właściwie ja docieram bo kolega jest z tyłu. Tu się gubimy. On jedzie prosto do rodziny , ja obejrzeć Staszów. Potem do Osieka. Tu okazuje się że kolega jest dopiero w połowie drogi. Czekam więc na niego, po czym wspólnie jedziemy do rodziny. Tu wiadomo, długie Polaków rozmowy a potem spać.


Staszowski rynek © Yacek


Na Staszowskim ratuszu © Yacek


Na Staszowskim ratuszu © Yacek





  • DST 147.81km
  • Teren 10.00km
  • Czas 08:20
  • VAVG 17.74km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Podjazdy 1051m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna w 25 dni - Dzień pierwszy

Sobota, 29 maja 2010 · dodano: 23.06.2010 | Komentarze 1

Polska Egzotyczna - dzień pierwszy

Jest sobota 29 maja. Razem z kolegą Witkiem rozpoczynamy naszą wyprawę. Pierwotnie wyjazd miał się rozpoczynać na stacji PKP Kraków Płaszów a kończyć w Częstochowie, ostatecznie jednak zdecydowaliśmy się na wariant odwrotny. Co zdecydowało? Oczywiście powódź na południu kraju. Umawiamy się w Lelowie na spotkanie i tam też spotykamy się około 10.30. Jedziemy w kierunku Pilicy (miasteczka). Jedzie się ciężko. Ciągłe zjazdy i podjazdy. W Sierbowicach skręcamy kierując się na Książ Wielki. Oglądamy tam Zamek na Mirowie (ja już tam byłem - wpis z 17 kwietnia 2010 roku - potem dalej do Książa Małego. Tu miał być koniec na dzisiaj ale że jeszcze wcześnie jedziemy dalej pokonując po drodze fantastyczne asfalciki. Etap ten zakończyliśmy we wsi Polichno. Rozbijamy się na łące za ostatnimi zabudowaniami wsi.




  • DST 104.40km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 23.20km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 356m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do kumpla

Środa, 26 maja 2010 · dodano: 26.05.2010 | Komentarze 3

Miałem dzisiaj ważną sprawę do załatwienia. Po telefonie do kolegi siadłem więc na rower i tak trochę niepewnie jadę do Panek. Niepewnie bo zapowiadali deszcz a nie chciało mi się moknąć, szczególnie jadąc tam. Jeśli już moknąć to lepiej w drodze powrotnej. Na szczęście nie padało a po sprawdzeniu prognozy u kolegi humor jeszcze mi się poprawił bo i po południu raczej padać nie powinno, stąd postanowiłem wracać do domu trochę dłuższą drogą. Wracałem zadowolony bo w GPS-ie są już uaktualnione mapy (dzięki Krzysiu, co ja bym bez Ciebie zrobił). Trochę po lesie, większość po asfaltach. Za to po takich gdzie ruch był znikomy. Szczególnie polecam odcinek nowej drogi łączącej miejscowości Koski I i Koski II. Fajny wąski asfalcik prowadzący przez las. Naprawdę super. Coś nowego jest też w Węglowicach. Jakiś czas temu chciałem tam przejechać skrótem przez las i wpakowałem się w takie błoto że głowa boli, teraz jest tam fajna szutrówka. Sęk w tym że nie wiem jak daleko prowadzi a nie miałem czasu sprawdzić. Trzeba będzie tam wrócić. Przejechałem sobie też przez teren gdzie w 2008 roku przeszła trąba powietrzna i zniszczyła całkowicie wieś Kalina. Obecnie ślady po trąbie widoczne są ciągle w lesie, wieś już się odbudowała. W Konopiskach z kolei jest piękna aleja lipowa. Choć aleja to może za dużo powiedziane. Po jednej stronie drogi rośnie kilka potężnych drzew. Teraz w zieleni robią niesamowite wrażenie. Reszta to dojazd do domu. No może jeszcze w Kotarni w stawie miałem przyjemność posłuchać żabich godów. Ale się darły. Wygląda na to że potomstwo będzie bardzo liczne.

Ciekawa kapliczka w cieniu wiekowych lip z 1895 roku © Yacek


Niby aleja lipowa w Konopiskach © Yacek


Tu rechot żab był niesamowity © Yacek


Tak sobie płynie Konopka © Yacek





  • DST 157.77km
  • Teren 20.00km
  • Czas 07:44
  • VAVG 20.40km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 573m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zielony wierzchołek Śląska

Poniedziałek, 24 maja 2010 · dodano: 24.05.2010 | Komentarze 6

W ramach zielonego wierzchołka Śląska odbyła się druga z cyklu ośmiu zaplanowanych wycieczek. Tym razem dookoła gminy Lipie. Początek o 10-tej więc przed ósmą wskakuję na rower i ruszam bo dojazd do Lipia to około 60 kilometrów. Kilka minut po dziesiątej jestem na miejscu. Wraz ze mną około 50 osób. Słuchamy opowieści wójta na temat historii (tej dalszej i tej bliższej) Lipia i okolicznych miejscowości. Poganiamy go trochę bo strasznie się rozgadał a pogoda niepewna. Po chwili ruszamy w trasę. Cel pierwszy - dwór w Lipiu

Dwór w Lipiu © Yacek

Dwór w Lipiu od tyłu © Yacek


W Parzymiechach, miejscowości znanej z Centrum Terapii Uzależnień, należącej kiedyś do rodziny Walewskich (stamtąd wywodziła się Maria Walewska - kochanka Napoleona) oraz Potockich oglądamy pomnik ofiar II wojny światowej. Niemcy zamknęli tam w pustej stodole około 200 osób a następnie wrzucili do środka granat jednocześnie strzelając do tych Polaków, którzy wydostali się z płonącego budynku.

Pomnik ofiar II wojny światowej w Parzymiechach © Yacek


Teren, na którym obecnie znajduje się Ośrodek Terapii Uzależnień to obszar dawnych włości Walewskich i Potockich. Stał tam kiedyś piękny pałac a otaczał go duży park. Dziś po pałacu nie ma śladu a park jest zaniedbany. Zobaczyć w nim jednak można wiele ciekawych drzew m. in. tulipanowca amerykańskiego. Teren Ośrodka jest niedostępny dla zwiedzających, dla nas jednak uczyniono wyjątek.

Miniatura Pałacu w Parzymiechach © Yacek


Jedna ze ścieżek prowadzących przez park w Parzymiechach © Yacek


Po drodze do rezerwatu przyrody "Szachownica" zerknęliśmy jeszcze na rezerwat "Stawiska". Znajdują się w nim potężne, liczące od 400 - 600 lat dęby. Niestety nie mogliśmy wejść do środka ze względu na podmokły teren, szczególnie teraz po ostatnich opadach. Kulminację wycieczki stanowiła wizyta w Szachownicy. Nazwa nadana została przez jej odkrywcę, któremu korytarze przecinające się często pod kątem prostym skojarzyły się właśnie z szachownicą (sam był miłośnikiem szachów). Jest to też miejsce gdzie zimuje największa ilość nietoperzy w Polsce w warunkach naturalnych.

Droga do Szachownicy © Yacek


Główne wejście do Szachownicy © Yacek


Fragment wapiennego wzgórza (Góry Krzemiennej), w którym znajduje się Szachownica © Yacek


Z Góry Krzemiennej © Yacek


Kolejną ciekawostką był nieczynny wapiennik koło miejscowości o tej samej nazwie. Ciekawostką może być fakt że niedaleko rezerwatu "Węże" znajduje się jedyny, czynny obecnie wapiennik, w którym wytwarza się wapno wg starej receptury. Oczywiście jest on częściowo zmechanizowany a to, że ciągle funkcjonuje zawdzięcza wysokiej jakości wytwarzanego wapna. Odbiorców ma w całej Polsce, szczególnie wśród ogrodników.

Nieczynny wapiennik © Yacek


Potem jeszcze do Dankowa obejrzeć ruiny zamku Warszyckiego i wreszcie na zasłużony posiłek do Lipia. Skosztowaliśmy tu pysznego żurku i ciasta a potem już droga powrotna do domu.
Muszę przyznać że te wycieczki są świetnie zorganizowane. Niedługie, a więc dla każdego, prowadzone tempem spacerowym. Przewodnicy wyposażeni w odpowiednią wiedzę. Widać, że organizatorom zależy na pozytywnym odbiorze.





  • DST 53.96km
  • Teren 18.00km
  • Czas 03:12
  • VAVG 16.86km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak tam na zalewie

Czwartek, 20 maja 2010 · dodano: 20.05.2010 | Komentarze 4

Od kilku dni w moim rejonie sytuacja na Warcie nie wygląda za ciekawie. Zalew w Poraju jest przepełniony, stąd ogromna ilość wody przedostaje się do rzeki poniżej zalewu, a to z kolei skutkuje zalaniem sporej liczby domów i zabudowań gospodarczych.U mnie najgorzej było we wtorek, kiedy woda zalała drogę i most został zamknięty (na szczęście na krótko). Teraz jest już wyraźnie lepiej dlatego postanowiłem przejechać się nad zalew w Poraju aby zobaczyć jak tam wygląda sytuacja. Od miejscowych wiem że poziom wody w zbiorniku , w jego północnej części a więc przy tamie, obniżył się o około 20cm. W części południowej wody jest już mniej około metra. Jeśli nie zacznie na nowo padać będzie tylko lepiej.
Mimo wszystko zalane są te tereny zalewu, które nigdy jeszcze zalane nie były. Ludzie z obawą chodzą po wałach bo tuż za nimi mają swoje domy. Mam nadzieję że najgorsze mamy za sobą.


Poziom wody na zalewie jest w dalszym ciągu bardzo wysoki © Yacek


Wały jednak trzymają © Yacek


Ale drogę częściowo zalało © Yacek


Tu nie było wody nawet 13 lat temu © Yacek





  • DST 92.06km
  • Teren 39.00km
  • Czas 05:03
  • VAVG 18.23km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Podjazdy 505m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na marathonach

Sobota, 15 maja 2010 · dodano: 15.05.2010 | Komentarze 3

Kilka dni temu przyszły nowe opony - Schwalbe Marathon XR, dlatego dzisiaj postanowiłem je przetestować. Zaliczyłem właściwie wszystkie rodzaje nawierzchni od piachu po asfalt i wcale takie rewelacyjne te opony nie są. Na asfalcie owszem jadą dobrze, podobnie na szutrach za to w terenie, nawet lekkim, nie sprawdzają się w ogóle. Wiem oczywiście że nie są to opony dedykowane w teren ale nawet na asfalcie o mało bym dzisiaj nie leżał. Wystarczyła niewielka ilość piachu na skraju drogi. Przy tej cenie nic rewelacyjnego. Dużo lepiej oceniam swoje dotychczasowe opony Ritchey Innovader, na których przejechałem do tej pory około 15 tysięcy kilometrów a jeździłem na nich po bardzo różnych drogach.
Tyle o moim nowym nabytku. Pora na wycieczkę. Po wyjściu z domu od razu zagłębiłem się w las i pojechałem do Olsztyna. W barze u kota nie było nikogo pojechałem więc dalej.Po chwili znowu w teren do Zrębic. Tam asfaltem do Biskupic i Zaborza i znowu w teren do Przybynowa. Ten odcinek był bardzo piaszczysty ale jakoś dałem radę. Krótki postój przy kościele. Ponamyślałem się tam trochę gdzie jechać. Padło na Żarki Letnisko. Fajnym asfaltem, na dodatek lekko z górki pojechałem w kierunku miejscowości Masłońskie Natalin. Po drodze skręcam w lewo i przez Kępinę i Józefów docieram do Żarek a stamtąd przez Nadwarcie do Lgoty Górnej. Chciałem sprawdzić czy zrobiono coś z polną drogą, którą od czasu do czasu jeździłem. Zrobiono. Teraz jest to fajna szutrówka. Z Lgoty Górnej kieruję się do Koziegłówek i Koziegłów. Nie zatrzymuję się tam wcale tylko przecinam trasę DK-1 i jadę do Wylągów. I tam również powstała nowa szutrówka łącząca je z Gniazdowem. Korzystam więc z okazji i tam właśnie ląduję. W Gniazdowie jest ciekawy kościół Mariawitów - niestety było akurat jakieś nabożeństwo więc nie wypadało przeszkadzać. Pojechałem więc dalej do miejscowości Mzyki - oczywiście drogą przez pola z ogromną ilością piachu i równie ogromnymi kałużami. Wody miejscami było po piasty. Z Mzyków tzw. polskich bo są niedaleko jeszcze śląskie, pojechałem do Czarnego Lasu a stamtąd przez Niegolewkę dawnym traktem granicznym z czasów zaborów, do Kozłowca. Końcówka to już kilkunastokilometrowy dojazd do domu.
W lasach i na polach masa wody. Przyjechałem totalnie brudny - jechałem bez błotników. Ale po tylu dniach postu na skutek deszczowej pogody, trzeba było trochę poszaleć. I to się udało.


Widok z czerwonego szlaku rowerowego © Yacek


Skałka zwana Cegielnią © Yacek


Taka fajna, kręta droga przez las © Yacek


Kładka na Warcie łącząca Nadwarcie z Żarkami Letniskiem © Yacek


Staw przy polnej drodze łączącej Czarny Las z Siedlcem Dużym © Yacek


Zarastający staw © Yacek


Tą drogą biegła w czasie zaborów granica między Prusami a Rosją (na wprost). W prawo do Siedlca Dużego w lewo do Czarnego Lasu. Na tym skrzyżowaniu leśnych duktów było przejście graniczne © Yacek


Taka ładna, leśna dolinka w okolicach Kozłowca © Yacek


Ta sama dolinka © Yacek





  • DST 46.85km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:20
  • VAVG 14.05km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z córką

Sobota, 8 maja 2010 · dodano: 08.05.2010 | Komentarze 7

Zaplanowałem sobie dzisiaj długi, samotny wypad. Niestety, te plany skutecznie pokrzyżowała mi córka, bo uznała ze dzisiaj jedzie ze mną. No cóż, pozostawało tylko skrócić trasę tzn. jechać w nieodległe okolice. Tak też robimy. Trasa nie była długa ale na pewno ambitna z wieloma podjazdami, także terenowymi. Większość trasy w terenie. Najpierw pojechaliśmy sobie lasem do rezerwatu przyrody "Zielona Góra". Na szczycie wapienne skałki a w nich z jednej strony schronisko skalne, z drugiej jaskinia, kawałek dalej skała "Kowadło i super punkt widokowy. A wokoło piękny, bukowy las i wszechobecna zieleń. Aż się nie chciało jechać dalej. Ale jednak trzeba ruszać w dalszą drogę. Zjeżdżamy i kierujemy się w Góry Towarne. Córka wybiera oczywiście trudniejszy wariant wjazdu. Tata musi wnieść oba rowery.
Ale na górze rewelka. Siadamy na skałkach i chłoniemy promienie słoneczne tym bardziej że ukryci za nimi nie czujemy chłodnego, północnego wiatru. A widoki! Z jednej strony zamek i kościół w Olsztynie, dalej Sokole Góry, na północy Częstochowa a dookoła "morze" lasu. Tym razem też nie chciało nam się ruszać. Ale siła wyższa. Siadamy i jedziemy. Na rynku w Olsztynie zjadamy lody a potem przez Ostrówek (to taka górka k/Olsztyna, z której roztacza się ładny widok na zamek, Biakło, Lipówki, i Sokole Góry) i rowerostradą do Kręciwilka. Potem nad Wartę - mijamy tutaj kilka starorzeczy - i szlakiem rowerowym do domu.
Niby blisko a dzięki córce dotarłem w takie miejsca, w których jeszcze nie byłem. Być może było to za blisko domu.


Na początek woda i las © Yacek


W tunelu zielonych liści © Yacek


W rezerwacie "Zielona Góra" © Yacek


Na punkcie widokowym © Yacek


W Górach Towarnych © Yacek





  • DST 73.73km
  • Teren 38.00km
  • Czas 04:15
  • VAVG 17.35km/h
  • Podjazdy 658m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dwa zamki

Poniedziałek, 3 maja 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 1

Po dwóch dniach wkurzania się na pogodę wreszcie siadłem na rower i pojechałem trochę dalej. To znaczy nie za daleko bo tylko Do Bobolic i Mirowa ale jak to mówią "lepszy rydz niż nic". Jadąc przez Zaborze podjechałem nad zalew w tej miejscowości. Teraz jest to właściwie tor dla quadów (wody brak). Gdy wyjechałem na asfalt spotkałem 4 rowerzystów, którzy zmierzali do Bobolic i Mirowa. Dalszą drogę pojechaliśmy więc razem. Przez Suliszowice do Czatachowej z pustelnią, która jest nią obecnie tylko z nazwy. Potem kawałek oddzielnie (ja terenem, koledzy po asfalcie). Ponownie spotykamy się w Moczydle i wspólnie pedałujemy do Bobolic. Teraz grzędą mirowską do Mirowa a potem ... się rozstaliśmy. Koledzy do Myszkowa a ja znów terenem przez Rachwalec do Żarek i Wysokiej Lelowskiej. W tej ostatniej miejscowości znowu w teren i nim do Choronia a potem przez Dębowiec do domu. Będąc już niedaleko domowych pieleszy wjechałem jeszcze w miejsce, które odwiedzam, gdy chcę posiedzieć w ciszy i spokoju. Jakież było moje zdumienie gdy w zamaskowanym gałęziami samochodzie zobaczyłem strażników leśnych. Zresztą oni też byli zaskoczeni moim widokiem. Trochę sobie poleżałem na, tak na ambonie myśliwskiej a potem już bezpośrednio do domku na spóźniony obiadek.

Zamek w Bobolicach © Yacek


Zamek w Bobolicach © Yacek


Tak wygląda obecnie zalew w Zaborzu © Yacek


Pustelnia w Czatachowej © Yacek


Pustelnia w Czatachowej - opis © Yacek


Taka dróżka przez łąki i pola © Yacek


500letnia lipa "Babka" © Yacek


Zrewitalizowany rynek w Żarkach (w tle kościół) © Yacek


Dawna synagoga w Żarkach © Yacek


Kościółek św. Barbary w Zarkach © Yacek


Kościółek św. Barbary - opis © Yacek


Kapliczka przy dawnym trakcie z Wysokiej Lelowskiej do Żarek Letniska (podobno w tym właśnie miejscu zamordowano człowieka) © Yacek


Taki mały strumyczek © Yacek


Kaczeniec albo Knieć błotna © Yacek


A to zawilce gajowe © Yacek


To jest Czarka © Yacek


To moje miejsce do odpoczynku. © Yacek


Łatwo tu o zwierzynę bo przychodzi do wodopoju © Yacek





  • DST 66.14km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:34
  • VAVG 18.54km/h
  • VMAX 55.30km/h
  • Podjazdy 386m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pozałatwiać niezałatwione sprawy

Poniedziałek, 26 kwietnia 2010 · dodano: 26.04.2010 | Komentarze 2

Najpierw do Osińskiej Góry prawie cały czas lasami, potem do Żarek i Jaroszowa. Wreszcie do Suliszowic. W ubiegłym roku fajną szutrówkę łączącą Suliszowice z Zaborzem zastąpiono drogą asfaltową i jak to zwykle bywa zaczęło się szaleństwo. A było tak fajnie. Z Zaborza gdzie są ciekawe źródła okresowe dające początek rzeczce Ordonce (tak nazwano ją w latach 50tych ubiegłego wieku, wcześniej - bo już w XVI wieku nazywano ją Suchą bądź Suchą Wodą). Źródła biją stosunkowo rzadko bo raz na kilka a nawet kilkanaście lat. Stąd zalew w Zaborzu przeważnie jest zalewem bez wody. Dalej przez Biskupice dotarłem do osławionego Olsztyna. Olsztyn słynie z majestatycznych ruin zamku a mało kto wie że w kościele parafialnym znajdują się zmumifikowane zwłoki konfederata barskiego (1768 - 1772) w stroju z epoki. Właśnie jutro się tam wybieram i dzisiaj musiałem uzyskać zgodę miejscowego proboszcza na wspomnianą wizytę. Udało się bez problemu. Być może dlatego że jestem tam stałym gościem. Potem już szybko w kierunku domu. Dzisiaj bez zdjęć, będzie tylko ślad GPS.


Kategoria Ślady GPS, Jura


  • DST 140.46km
  • Teren 60.00km
  • Czas 07:18
  • VAVG 19.24km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Podjazdy 537m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Balansujące rzeźby, fajczarnia i inne takie...

Sobota, 24 kwietnia 2010 · dodano: 24.04.2010 | Komentarze 12

Byłem już w tym roku na wschodzie, północy i południu, dlatego dzisiaj najwłaściwszy był kierunek zachodni. Tak też robię. Już po 3 kilometrach pierwsza ciekawostka - balansujące rzeźby Jerzego Kędziory. Jego rzeźby wystawiane są w wielu krajach europejskich a także na kontynencie amerykańskim. Jadę dalej w kierunku parku krajobrazowego "Lasy nad górną Liswartą". Park jest przeuroczy. Powstało tam wiele dobrej jakości szutrowych dróg w sam raz dla rowerów. Na dodatek jest płasko, więc każdy może spróbować swoich sił na rowerze. Jedyny problem to zakaz wchodzenia do lasu (niestety ciągle obowiązuje), no ale jak tu nie wejść przy takiej pogodzie. Wiszą ogłoszenia
o zakazie wstępu no ale... wjeżdżam. Ryzykuję bo kara za złamanie zakazu 500 złotych. Na szczęście się udaje. Jadę nad pięknie położone w lesie jezioro (użytek ekologiczny). Jestem sam. Czyż mogło mnie spotkać coś lepszego. Cisza
i tylko szum drzew i śpiew ptaków ją zakłócają. Siadam na ławeczce nad wodą i odpoczywam. Po chwili nachodzi mnie refleksja. Toż jeszcze kawał drogi przede mną. Jadę do miejscowości Zborowskie obejrzeć ruiny fajczarni z XVIII wieku. Oczywiście już tam byłem wiele razy ale za każdym razem odkrywam coś nowego. Stamtąd kieruję się na Brzozę. Podjeżdżam do rezerwatu rododendronów i staję zupełnie zaskoczony. Różaneczniki bardzo ucierpiały w skutek lodowego piekła ze stycznia. Wiele jest połamanych. To przykre. Ogrodzenie też częściowo zniszczone ale to zapewne robota wandali. Miejsce do wypoczynku nad stawem Brzoza też prezentuje się nie lepiej. Walające się wszędzie śmieci to efekt braku kosza.
W tak popularnym miejscu przynajmniej jeden być powinien. Znad Brzozy jadę do Kochcic. Ładnie kwitną magnolie w parku przypałacowym. Zielone wierzby przeglądają się w stawie. Dorodne dęby stoją jeszcze nagie ale wkrótce rozbłysną zielenią i one. Potem jadę do Lublińca częściowo po budowanej dopiero obwodnicy tego miasteczka. Taka szeroka droga rowerowa (fajna). Przejeżdżam przez Lubliniec i fantastyczną ścieżką rowerową kieruję się do Kokotka a potem przez Janią Górę do Piłki i Rusinowic. Wśród zielonych pól docieram do wsi Wierzbie
i przez las do Cieszowej z kilkoma wartościowymi zabytkami (kirkut, spichlerz
i drewniany kościół leżący na szlaku architektury drewnianej). Potem dalej przez pola i las do Boronowa. Po drodze spotykam hodowlę jaków (jak uświadomił mnie w komentarzach Grzesiek to jednak nie jaki tylko krowy szkockie - cóż, na jaki jeszcze widać nie pora). Mimo wszystko ciekawe zwierzaki. Przez Dębową Górę lasem docieram do Hutek i przez Zawadę pędzę do domu.
Wycieczka pełna wrażeń. Cztery strony świata zaliczone. Teraz pozostaje jeździć. Dokąd? To już mniej istotne. Byle do przodu.


Balansująca rzeźba Jerzego Kędziory © Yacek


Pomnik poświęcony radzieckiemu lotnikowi i 8 polskim saperom, ktorzy zginęli podczas rozminowywania ziemi herbskiej © Yacek


Użytek ekologiczny "Bagno w jeziorze" © Yacek


Fajcarz przed jedynym zachowanym ( z czterech) budynkiem dawnej fabryki fajek © Yacek


Rodendron połamany przez lód © Yacek


Użytek ekologiczny "Na Brzozie" © Yacek


Kochcicki w Kochcicach © Yacek


Wierzby nad stawem w parku w Kochcicach © Yacek


Potężne dęby w tym samym parku © Yacek


Między Rusinowicami a Wierzbiem © Yacek


Kirkut w Cieszowej (po przejściu trąby powietrznej został bardzo zniszczony. Jak widać teraz prezentuje się dużo lepiej) © Yacek


Na pierwszym planie spichlerz, w glębi dawny dwór (w ruinie) © Yacek


Drewniany kościół (najcenniejszy zabytek Cieszowej) © Yacek


Chyba? Jak © Yacek