Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2010

Dystans całkowity:246.41 km (w terenie 154.00 km; 62.50%)
Czas w ruchu:14:05
Średnia prędkość:17.50 km/h
Maksymalna prędkość:45.60 km/h
Suma podjazdów:1321 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:61.60 km i 3h 31m
Więcej statystyk

Biegówki

Wtorek, 30 listopada 2010 · dodano: 02.12.2010 | Komentarze 2

W poniedziałek napadało u mnie tyle śniegu, że kiedy we wtorek pogoda się ustabilizowała wyciągnąłem narty i ruszyłem w trasę. Oczywiście do lasu bo las jest piękny kiedy śnieg pokrywa drzewa, ścieżki i ... śmieci. Frajdę miałem olbrzymią. Na początek zrobiłem 8 kilometrów. Nie jest to może dużo, mnie jednak nogi trochę bolały. Teraz czekam do soboty aby ponownie wyruszyć na spacerek.

Nie ma to jak narty © Yacek


Pięknie prawda? © Yacek




  • DST 57.90km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:23
  • VAVG 17.11km/h
  • VMAX 30.80km/h
  • Podjazdy 298m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoty Potok przez Żarki

Sobota, 27 listopada 2010 · dodano: 27.11.2010 | Komentarze 0

Bardzo lubię jeździć po lesie kiedy pojawia się pierwszy śnieg. Dlatego gdy koło dziesiątej zaczęło prószyć nie mogłem odmówić sobie tej przyjemności. Siadłem więc i ruszyłem w trasę. Od razu do lasu i do Poraja. Potem do Żarek Letniska. Po drodze całkiem spore kałuże. Oczywiście lekko zamarznięte i przejazd po nich mógłby się skończyć kąpielą. Dlatego obchodzę je bokiem. Z Letniska jadę do Żarek. Jakiś czas tamtymi dróżkami nie jechałem. A jedzie się bardzo przyjemnie. Piach, którego w normalnych warunkach jest tam sporo teraz został zmrożony. Gdyby tylko nie koleiny powstałe przy wywózce drewna z lasu. Ale nie można mieć wszystkiego. Po wyjeździe na asfalt robi się niebezpiecznie bo trochę śniegu już napadało i zrobiło się lodowisko. Po krótkiej wizycie w Sanktuarium Żareckim przez las kieruję się do Czatachowej. Przejeżdżam tu obok pustelni po czym w dół. A na drodze lodowisko (miejscami). Wcale nie dało się jechać szybko. Potem źródełka w Ostrężniku - puściutko. O jak pięknie wyglądały w objęciach zimy. W Sokolich Górach też pustki choć pięknie. W drodze do domu spotykam wreszcie dwóch rowerzystów. A więc ktoś jeszcze jeździ!



Żródła Elżbiety - Ostrężnik © Yacek


U źródeł Zygmunta - Ostrężnik © Yacek


Sanktuarium w Żarkach © Yacek




  • DST 101.76km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:56
  • VAVG 20.63km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Podjazdy 425m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rezerwat Jeleniak - Mikuliny

Niedziela, 14 listopada 2010 · dodano: 14.11.2010 | Komentarze 1

Tak sobie siedziałem wczoraj w domu i zastanawiałem się gdzie by tu się wybrać w niedzielę. Doszedłem do wniosku, że tym razem warto by odwiedzić ciekawy rezerwat w okolicach Lublińca. Miejsce jest pełne swoistego uroku a ja bardzo lubię tam jeździć, posiedzieć w samotności na rozsypujących i przeglądających się w wodzie drzewach. Wyjeżdżam około dziewiątej. Najpierw standardowo pokonuję jedynkę i jadę w stronę Młynka. Potem przez dawny poligon czyli jak dawniej mówiliśmy czołgowisko. Z Rększowic do Hutek jadę boczną szutrówką. Potem dojazd do lasu a w nim tony błota. Ścieżka straszliwie rozjeżdżona przez ciężki sprzęt. Muszę prowadzić bo jechać nie ma jak. Po pewnym czasie trochę się poprawia więc siadam i jadę. Zaraz o mało nie ląduję w olbrzymiej kałuży. W Dębowej Górze chwila przerwy. Potem znowu lasem i oczywiście po błocie do wsi Zumpy. Tu sprawdzam jakąś nieznana mi,zanikającą stopniowo ścieżkę. Wkrótce zniknęła całkowicie. Trochę kombinując wychodzę na szutrówkę do Hadry i tam właśnie jadę. Tu asfaltem jadę w stronę Cieszowej. Miejscowość ta słynie z drewnianego kościółka, równie drewnianego spichlerza (oba w dobrym stanie) i niestety rozsypującego się starego dworu, zniszczonego przez trąbę powietrzną kirkutu (obecnie odnowionego). Spotykam tam jednak coś, co bardzo mnie zafrapowało. Otóż w pewnej odległości od drogi którą jadę, widzę trzy drewniane domki. Podjeżdżam żeby zobaczyć co to takiego a tu otwiera się przede mną widok na fajny zbiornik i altankę z grillem. Miejsce fajne choć prywatne. W Wierzbiu oglądam, niestety zza płotu, ślicznie odnowiony pałacyk. Jest na czym zawiesić oko. Rusinowice mijam bez zatrzymywania się i jadę do Piłki. Kawałek dalej w kierunku Kokotka jest taki fajny bar i właśnie tam jadę coś przegryźć. Teraz już do rezerwatu. Aż się wyjeżdżać nie chciało. Tam jest rewelacyjnie (a jeszcze przy takiej pogodzie). Potem do Koszęcina. Jest tu ładny, drewniany kościół. Wstępuję też na chwilę do zespołu parkowo - pałacowego, który jest siedzibą Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk". Otoczenie trochę się zmieniło. Po drodze do Boronowa odbijam w prawo na Lipowiec a potem szlakiem pomników przyrody jadę do Boronowa. Tu małe zakupy i do Huciska. Po drodze na Liswarcie zrobiono mały zalewik, altankę, są ławeczki. Jest gdzie odpocząć. Potem przez Grojec do Okrąglika. Od Starczy już cały czas asfaltem do domu. Piękna wycieczka, piękne tereny, piękna pogoda. Ale żeby tak różowo nie było to dodać trzeba, że błota od cholery.



Kapliczka z XVIII wieku. Podobno właśnie pod nią ksiądz z Boronowa żegnał pielgrzymów udających się na Jasną Górę - Dębowa Góra © Yacek


Przy szutrówce z Zump do Hadry © Yacek


Wyrobisko po kopalni żwiru w Cieszowej - świetnie obecnie zagospodarowane © Yacek


To samo żwirowisko © Yacek


I jeszcze raz © Yacek


Pałac w Wierzbiu © Yacek


Rezerwat przyrody Jeleniak - Mikuliny © Yacek


Jeleniak - Mikuliny © Yacek


Jeleniak - Mikuliny © Yacek


Groblą przez rezerwat © Yacek




  • DST 43.71km
  • Teren 34.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 15.52km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Podjazdy 315m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

W terenie

Sobota, 6 listopada 2010 · dodano: 06.11.2010 | Komentarze 2

Dzisiaj, mimo że bardzo wietrznie, było też całkiem ciepło co znaczącym stopniu wpłynęło na decyzję o krótkiej wycieczce. Postanowiłem przede wszystkim pojeździć po lasach bo tam wiatru właściwie się nie czuło. Wyjechałem więc standardowo szlakiem rowerowym, który biegnie obok mojego domu w kierunku Olsztyna. Po dojeździe do nasypu kolejki wąskotorowej rozebranej na początku lat 90tych pojechałem wzdłuż niego na północ. Dalej kolejnym szlakiem (niebieskim) w okolice miejscowości Słowik i DK 46. Stamtąd drogą rolkową do Odrzykonia. Przy drodze do Skrajnicy znajduje się grób rozstrzelanych za ukrywanie partyzantów rodzin Stolarczyków i Cabanów. Kawałem dalej skręciłem z asfaltu ponownie w teren po to aby do wspomnianej już Skrajnicy dostać się przez Ostrówek (to taka górka). Ze szczytu widok na "morze" lasu dookoła z wystającymi gdzieniegdzie porośniętymi hałdami - pozostałościami po kopalniach rud żelaza. Potem jeszcze kawałek lasem do Olsztyna. Tu krótka przerwa. Następnie w kierunku Kusiąt. Przy drodze pomnik a w głębi lasu cmentarz ponad 2 tysięcy zamordowanych przez Niemców, Polaków i Rosjan. Dalej rzut oka na Góry Towarne i na skróty do asfaltu. Tam w stronę niewielkiego oczka wodnego i na przełaj przez łąki do lasu. Potem już rezerwat Zielona Góra. Tuż przy szlaku na szczycie znajduje się spory otwór wejściowy do jaskini. Jej korytarze mają około 70 metrów długości. Główną atrakcja tej jaskini jest duża ilość kolumn naciekowych o niespotykanych gdzie indziej na Jurze rozmiarach. Zwiedzając ją można odnieść wrażenie jakbyśmy wędrowali po gęstym, kamiennym lesie. Z samego szczytu wzniesienia rozciąga się fantastyczny widok. Potem jeszcze ciągle lasem do Kręciwilka. Niedaleko stacji kolejowej w Korwinowie, Warta, która na tamtym odcinku silnie meandruje zniszczyła w czasie powodzi kładkę skracając sobie jednocześnie drogę. Pewnie powstanie tam z czasem kolejne starorzecze, których w okolicy jest już całkiem sporo.

O tzw. "Podczęstochowskich Palmirach" można poczytać pod poniższym linkiem
http://www.gazetacz.com.pl/artykul.php?id=3879&idm=292



Z punktu widokowego na Zielonej Górze (z jednego z wcześniejszych wyjazdów) © Yacek


Jeden z kilku przepustów na trasie dawnej kolejki © Yacek


Grób zamordowanych za ukrywanie partyzantów © Yacek


Na szlaku © Yacek


I jeszcze raz na szlaku © Yacek


Otwór wejściowy do Jaskini w Zielonej Górze © Yacek




  • DST 43.04km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 14.59km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Podjazdy 283m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Jurze

Wtorek, 2 listopada 2010 · dodano: 02.11.2010 | Komentarze 1

Korzystając z pewnie jednego z ostatnich tak pięknych dni w tym roku (obym się mylił) wyskoczyłem na krótką przejażdżkę. Z założenia miał to być wypad terenowy i taki właśnie był. Sporo leśnych dróżek, trochę bezdroży w okolicach Zaborza, przedzieranie się przez las, przenoszenie roweru między połamanymi drzewami (pamiątka po tegorocznym oblodzeniu). Ale może zacznę od początku. Ponieważ las mam za płotem to właśnie nim pojechałem do Dębowca. Kojarzy się on miejscowym przede wszystkim z kopalnią rud żelaza, i słusznie. Sama miejscowość jest jednak oddalona od kopalni o mniej więcej 3 kilometry. Kopalnia jest od trzydziestu lat nieczynna. Wieś Dębowiec stała się we wrześniu 1939 roku widownią starcia wojsk polskich i niemieckich. W czasie wycofywania się mającej bronić Częstochowy 7 DP za Pilicę doszło na polach w okolicy Dębowca do krwawych walk. Idący w osłonie prawego skrzydła 2 batalion 74 Górnośląskiego PP pod dowództwem mjra Kazimierza Rybickiego wkroczył nad ranem 3 września do Dębowca. W tym czasie na wzgórzu koło kościoła byli już okopani Niemcy, którzy rozpoczęli ogień z broni maszynowej. Ginie 39 żołnierzy polskich i 2 osoby cywilne. Po stronie niemieckiej straty wynoszą 108 żołnierzy. Polacy pochowani zostają dopiero po 6 dniach, gdy grozi już wybuch epidemii. W 1958 roku ówczesne władze przeprowadzają ekshumację poległych a mogiłę nakazują rozplantować. Szczątki poległych żołnierzy, jak twierdzono, zostały przewiezione do wspólnej mogiły w Gliwicach lecz ślad po nich zaginął. Mieszkańcy Dębowca usypali więc drugą mogiłę, postawili krzyż i ogrodzili teren. Obecnie są tam nowe tablice. W okolicy Dębowca i Choronia jest też wiele niewielkich kamieniołomów, które należały do majątku dworskiego w Choroniu i były eksploatowane do lat 50tych XX wieku. Funkcjonował też wapiennik, w którym wypalano wapno. Potem dotarłem do źródeł w Zaborzu. Te biją okresowo, raz na kilka a nawet kilkanaście lat. Tym razem biją bardzo mocno, wypływ może więc być długotrwały. Jadąc dalej w kierunku Suliszowic pojechałem w miejsce, które w soboty czy niedziele jest dość tłoczne, dzisiaj jednak liczyłem na to, że będzie pusto. Nie zawiodłem się. Miejsce jest urocze. Piękne wapienne skałki, rozległe widoki i jaskinia - studnia, na dodatek wcale nie zabezpieczona. Posiedziałem a potem w drogę do domu. Najpierw trochę leśną ścieżką a potem już przez las na azymut. Wreszcie totalnymi wertepami do Wysokiej Lelowskiej, skąd opłotkami Żarek Letniska do Poraja. Stąd do domu już tylko krok. Oczywiście znowu przez las. Aż się wracać nie chciało tak piękny był ten dzisiejszy dzień.



Mogiła żołnierzy 7 DP w Dębowcu © Yacek


Stary wapiennik w Choroniu © Yacek


Studnia w okolicach Zaborza © Yacek


Studnia z góry © Yacek


Z widokiem w stronę Suliszowic © Yacek


Widok ze skałki © Yacek


I jeszcze jeden widok ze skałki © Yacek