Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2013

Dystans całkowity:170.57 km (w terenie 109.00 km; 63.90%)
Czas w ruchu:09:26
Średnia prędkość:18.08 km/h
Maksymalna prędkość:48.30 km/h
Suma podjazdów:1312 m
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:85.28 km i 4h 43m
Więcej statystyk
  • DST 84.14km
  • Teren 52.00km
  • Czas 04:26
  • VAVG 18.98km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowe Święto Niepodległości

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · dodano: 12.11.2013 | Komentarze 8

Kolega z Częstochowskiego forum rowerowego poprosił mnie o przygotowanie i poprowadzenie wycieczki dla chętnych. Miała się ona odbyć w Święto Niepodległości a ponieważ jest to już swego rodzaju tradycja cfr-u, nie odmówiłem. Jednak w najśmielszych snach nie przypuszczałem, że przyjdzie mi poprowadzić cały peleton liczący 29 rowerzystek i rowerzystów. To było niesamowite. Często w mijanych miejscowościach byliśmy swego rodzaju sensacją. Ale po kolei. Około 9.15 spotykam się z peletonem, który dociera z Częstochowy. Chwilę później jedziemy dalej. Nie była to wycieczka nastawiona na zwiedzanie (co bardzo lubię) ale ot, po prostu krótki przejazd zakończony przy leśniczówce w Dziadówkach k/ Janowa. Tu uprzejmy pan leśniczy udostępnił nam wiatę z paleniskiem, i wspólnie, miło i przyjemnie mogliśmy spędzić trochę czasu. Zameldowało się tam też jeszcze kilkoro rowerzystów, którzy dojechali bezpośrednio z Częstochowy. Nie podejmuję się wymieniać wszystkich uczestników bo część z nich jest mi po prostu nie znana a nie chciałbym nikogo pominąć. Jedno jest pewne - tak licznej grupy na forumowych wycieczkach nie udało się jeszcze zebrać. Mam nadzieję, że nie był to jednostkowy przypadek.
Mam tez nadzieję, że trasa nie była zbyt trudna i wróciliście do domów zadowoleni.






  • DST 86.43km
  • Teren 57.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 17.29km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Podjazdy 612m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Piach, kamienie, korzenie i trochę asfaltu

Sobota, 2 listopada 2013 · dodano: 02.11.2013 | Komentarze 0

Jeszcze wczoraj wybierałem się do Doliny Udorki ale ponieważ nikt z częstochowskiego forum rowerowego nie wyraził chęci na taki wyjazd postanowiłem, że pośpię trochę dłużej i dopiero wtedy wyjadę na spacerek gdzieś w mojej okolicy. Wyjeżdżam ok. 10tej od razu do lasu w kierunku Sokolich Gór.

W Sokolich Górach © Yacek


Na początku w ogóle nie chciało mi się kręcić. Klapnąłem więc sobie na trochę przy źródełku św. Idziego. Ledwie ruszyłem i już słyszę za sobą samochód. Wściekły, ze nawet tam jeżdżą odwracam się aby powiedzieć co myślę o takich kierowcach a tu ... nie, to nie samochód, to lokomotywa - a konkretnie trzech pędzących rowerzystów. Przejechali i pojechali. Dzięki nim postanowiłem jechać do Złotego Potoku bo, z tego co widziałem, i oni się tam kierowali. Ze Zrębic pojechali czerwonym pieszym a ja, dla odmiany, czarnym rowerowym. Potem już ich nie widziałem. Przez Janów pojechałem do Dziadówek a potem Gór Gorzkowskich. Do wąwozu Międzygórze postanowiłem dostać się czarnym szlakiem pieszym. Na początek więc trochę pchania i noszenia, potem ostrożnej jazdy wąwozem (bo nigdy nie wiadomo co kryje się pod grubą warstwą liści - o czym zresztą boleśnie się przekonałem).

Tędy przedzierałem sie z rowerem © Yacek


W Wąwozie Miedzygórze © Yacek


Wąwóz Międzygórze k/Gorzkowa Starego © Yacek


Właściwie już w Trzebniowie spotkałem znajomych spacerujących z kijami. Po krótkiej pogawędce pojechałem dalej aby zobaczyć jak wygląda droga do Czatachowej. No i kolejna, fajna dróżka została spieprzona. No bo jakże, trzeba było wywalić asfalt, jakby porządny szuter nie wystarczył. Mimo wszystko pojechałem tą drogą do Przewodziszowic. Potem do Żarek skąd lasem obok potężnego dębu o wdzięcznym imieniu "Karol" do Osińskiej Góry i Blok Żarek czyli obecnych Żarek Letniska. Po drodze fajny singielek. Taki fajny, że nie zauważyłem ostrego zakrętu, wyprowadzającego na niewielką kładkę i wylądowałem w krzakach. Ale nie ma co narzekać bo dzięki nim nie wpadłem do strumyka. Ten co prawda duży nie był ale zawsze przyjemniej być suchym.

Kładka na fajnym singielku k/Żarek © Yacek


A potem jeszcze jeden singielek wzdłuż torów dalej wertepy też wzdłuż torów i tak znalazłem się w Poraju. A stamtąd już tylko kawałek i zameldowałem się w domu. Do Pilicy i Doliny Udorki nie dojechałem ale i tak było fajnie.