Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:390.93 km (w terenie 90.00 km; 23.02%)
Czas w ruchu:19:18
Średnia prędkość:20.26 km/h
Maksymalna prędkość:53.40 km/h
Suma podjazdów:1833 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:97.73 km i 4h 49m
Więcej statystyk
  • DST 80.89km
  • Teren 32.00km
  • Czas 04:15
  • VAVG 19.03km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Podjazdy 814m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

W towarzystwie po Jurze

Niedziela, 25 listopada 2012 · dodano: 25.11.2012 | Komentarze 4

Wybrałem się dzisiaj na wycieczkę po Jurze z liczną i częściowo nieznaną mi ekipą rowerzystów. Wyjazd zaczyna się w Zawierciu dokąd docieram pociągiem. Tam liczną, bo 15osobową grupą, ruszamy na trasę. Najpierw trzymamy się niebieskiego szlaku pieszego i przez Skarżyce jedziemy do Morska. Spod kół wylatują drobne kamyki, gdzieniegdzie szeleszczą liście. Jeszcze niedawno las był taki bajecznie kolorowy. Tym razem tego kolorytu już nie widać. Ale wróci. Wróci na pewno! Za rok! Tempo jak na wycieczkę krajoznawczą spore. Terenu i górek nie brakuje a i zjazdy zdają się być niebezpieczne. Pod liśćmi kryją się zdradliwe kamienie i śliskie korzenie. To wszystko powoduje, że kilka razy niektórzy zaliczają nieplanowane przyziemienie. Nie tracimy jednak dobrego humoru - jedziemy dalej. Góra Zborów po wycięciu wielu drzew i jeszcze większej ilości krzewów odsłania swe uroki. Potem jedziemy rzucić okiem na skałki rzędkowickie. Przemknęliśmy jednak tak szybko, że niewiele zobaczyliśmy (właściwie zobaczyłem, bo nie wiem jak inni). Dobrze że wiele razy już tam byłem. W Kotowicach jest cmentarz pierwszowojenny. Mam nadzieję, że ktoś go zauważył. Potem wbijamy się w teren i nim dojeżdżamy do Jaworznika. Zaliczamy wąwóz Rachwalec i mkniemy do Żarek i Przybynowa, skąd przez Poraj do domu.
Dzięki wszystkim uczestniczącym w wycieczce, znajomym i tym nowo poznanym. Może jeszcze kiedyś uda się zaliczyć jakiś wspólny wyjazd.


Morsko © Yacek


Na stoku narciarskim w Morsku z widokiem na Górę Zborów © Yacek


Przy skałkach rzędkowickich © Yacek





  • DST 106.26km
  • Teren 23.00km
  • Czas 05:49
  • VAVG 18.27km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Podjazdy 152m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wzdłuż Warty

Niedziela, 18 listopada 2012 · dodano: 18.11.2012 | Komentarze 2

Wybrałem się dzisiaj pojeździć trochę wzdłuż Warty. Z Częstochowy jadę pociągiem do stacji Bobry (przed Radomskiem)i tam ruszam na trasę. Najpierw nad Wartę obok mostu kolejowego.

Most kolejowy na Warcie - Bobry © Yacek


Dawno już nie jeździłem w tamtej okolicy. Od razu też trafiam na ciekawostki w postaci niewielkiej rzeczki Radomki (dopływu Warty), o istnieniu której nie miałem pojęcia. Przez Klekotowe i Brodowe dojeżdżam do trasy nr 1 po kapitalnej utwardzonej drodze. Szybko przeskakuję na drugą stronę i jadę do Radziechowic. Mam tam rodzinkę i nawet zastanawiałem się czy nie wpaść na kubek gorącej herbaty ale ostatecznie odpuszczam i jadę dalej. Trafiam tam na ciekawy szlak rowerowy oznaczony kolorem czerwonym. Praktycznie w całości prowadzi lasem. Dukt nie jest może w całości wygodny ale większość wygląda tak jak na poniższym zdjęciu.

Szlak rowerowy © Yacek


Po wyjeździe na asfalt przez Łęg i Jankowice jadę do Jedlna. W Jankowicach zjeżdżam na chwilę nad rzekę zerknąć na piękne meandry. W tym rejonie Warta przepięknie "kręci".

Jeden z Meandrów Warty - Jankowice © Yacek


Do Jedlna jadę z powodów sentymentalnych. Tam na świat przyszła moja mama, chciałem więc choć rzucić okiem na tą miejscowość. Wiele jednak nie zobaczyłem. Drewniany kościół spłonął kilkadziesiąt lat temu, po dworku i folwarku nie ma śladu. Pozostała tylko drewniana dzwonnica.

Nowy, choć wygląda staro, kościół wraz z dzwonnicą w Jedlnie. © Yacek


Po drodze do Jedlna zahaczam jeszcze o Kijów. I to nad Wartą.

Kijów n/Wartą © Yacek


W Zakrzówku Szlacheckim wjeżdżam ponownie do lasu na szlak rowerowy. Tu jednak jedzie się ciężko. Trochę kręcę zjeżdżając nad Wartę, ostatecznie jednak wyjeżdżam ( z przygodami) w Ważnych Młynach. Przygoda polegała na objeździe bo ktoś zagrodził drogę.

Leśny objazd - Ważne Młyny © Yacek


Leśna kapliczka © Yacek


Teraz kawałek drogą wojewódzką (nic ciekawego) i skręcam na Prusicko a potem na Rybaki. Na samym końcu wsi już w lesie kryta strzechą stodoła.

W Rybakach © Yacek


Potem parę kilometrów lasem. Pokonując niewielki, leśny strumień mała kąpiel. Kładka była niestety w bardzo kiepskim stanie.

Kładka w stanie wskazującym na zużycie © Yacek


Po wyjeździe na asfalt przyjemna jazda przez Kijów, Łęg (tu prześliczne starorzecze Warty)

Starorzecze Warty w Łęgu © Yacek


Szczepocice Prywatne

Kapliczka - Szczepocice Prywatne © Yacek


i Bobry do Klekowca. Tu zwrot o 180 stopni i ponownie przez las wzdłuż Warty dojazd na stację PKP Bobry. Na pociąg czekałem dosłownie 3 minuty. Z Częstochowy szybki dojazd do domu.

Pogoda dopisała, wycieczka świetna, tereny do jazdy na rowerze rewelacyjne. Przez większość trasy towarzyszyły mi znaki koloru pomarańczowego (najczęściej w postaci wyraźnych kropek na drzewach, czerwony i zielony szlak rowerowy oraz czerwony szlak pieszy. Polecam bo naprawdę warto sie tam przejechać.





  • DST 108.90km
  • Teren 28.00km
  • Czas 05:30
  • VAVG 19.80km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Podjazdy 498m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żelazny szlak

Niedziela, 11 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 1

Tym razem wybrałem się na wycieczkę zaproponowaną przez przedstawiciela Towarzystwa Jurajskiego - Jurasika. A że w kilku organizowanych przez niego wycieczkach miałem przyjemność uczestniczyć wiedziałem że i ta będzie ciekawa. I nie zawiodłem się. Na początek jednak trzeba było dojechać do Zawiercia. Tu w grę wchodził pociąg ale jako że do Zawiercia nie mam daleko zdecydowałem się na dojazd rowerowy. Punktualnie o 9.45 jestem na miejscu. Po chwili ruszamy na trasę. Najpierw do nieczynnej kopalni rud żelaza w Rudnikach. Pozostała po niej tylko hałda ale już sam dojazd był ciekawy a kładka na potoku Rak wymiata.

Kładka na potoku Rak © Yacek


Hałda - pozostałość po kopalni Rudniki © Yacek


Obok hałdy znajdują się też ruiny dawnej cegielni. Zresztą w tej okolicy cegielni było kilka. Część z nich niestety prezentuje się tak jak ta na zdjęciu poniżej.

Ruiny cegielni w Rudnikach k/Zawiercia © Yacek


W Porębie (obecnie dzielnicy Zawiercia) czeka na nas gwóźdź programu. Zwiedzanie wieży gichtowej. Niewiele takich się zachowało do naszych czasów. Ta na szczęście już w latach 60-tych ubiegłego stulecia została uznana za zabytek i dzięki temu przetrwała.

Wieża gichtowa w Porębie. © Yacek


Równie ciekawe jak wieża są też tamtejsze wyroby, z których jeden jest na swój sposób szczególny. To dzbanek z napisem Zawiercie. Dlaczego akurat Zawiercie a nie Poręba? Ano w tym czasie to właśnie Zawiercie prężnie się rozwijało i w celach promocyjnych wykorzystywano właśnie tą nazwę.

Wyroby z Poręby wraz z unikatowym dzbanem . © Yacek


Z Poręby trochę dookoła dotarliśmy do zamku w Siewierzu by rozstać się tam z uczestnikami wycieczki. We trójkę postanowiliśmy wracać rowerami. Pogoda sprzyjała, wiatr też to czemu nie. Do domów dotarliśmy już po zmroku. Dziękuję organizatorowi i uczestnikom. Warto było się przejechać.




  • DST 94.88km
  • Teren 7.00km
  • Czas 03:44
  • VAVG 25.41km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Podjazdy 369m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Radomska

Sobota, 3 listopada 2012 · dodano: 04.11.2012 | Komentarze 0

Wczoraj mimo dość kiepskiej pogody postanowiłem siąść na rower i pojechać w okolice Radomska aby odwiedzić znajdujące się tam groby bliskich. Jadę w kierunku Cielętnik. Tam będzie mój pierwszy przystanek choć przyznać muszę, że niewiele brakowało a wcale bym tam nie dojechał. W Pniakach Mokrzeskich o mało nie zostałem przejechany przez ciężarówkę, której kierowca zachowywał się tak, jakby mnie na drodze w ogóle nie było. W ostatniej chwili uciekłem na pobocze (grząskie) a on minął mnie dosłownie na centymetry. Dlatego przy pierwszej nadarzającej się okazji uciekłem na leśną ścieżkę i nią już spokojnie pojechałem dalej. Na chwilę zatrzymałem się w Smykowie przy ślicznie wyremontowanym (i zamieszkanym) młynie na Wiercicy z czynnym jazem.

Młyn na Wiercicy w Smykowie © Yacek


Do Milionowa dostałem się super ścieżką. To taki typowy singielek, których w mojej okolicy wiele już nie zostało. W samym Milionowie piękny, gładki asfalt. Początkowo szeroki na końcu wsi zwężający się i prowadzący najprawdopodobniej do Dąbka. Poprowadzono tam żółty szlak rowerowy. Ja jednak jadę lasem do Nowej Wsi a potem do Cielętnik. Zatrzymuję się tam na cmentarzu w wiadomym celu. We wsi tej jest też kilka innych ciekawostek - najstarsza w Polsce lipa drobnolistna przy tamtejszym kościele oraz ciekawy dworek. Temu ostatniemu próbowałem zrobić zdjęcie, drzewa otaczające dwór stanowiły jednak skuteczną przeszkodę.

Kościół i lipa drobnolistna w Cielętnikach © Yacek


Dalej jadę do Kodręba. Tu także wstępuję na cmentarz a potem do rodziny. Okazuje się też, że rodzina wybiera się do mnie. Po obiedzie jadę więc szybko do Radomska wstępując jeszcze na grób Dziadków w Dmeninie. W Radomsku pakuję rower do samochodu i wracam do domu. Ale mi się udało. Kilometrów wyszło co prawda o wiele mniej od zakładanych ale przynajmniej byłem w domu przed zmrokiem.