Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:456.71 km (w terenie 160.00 km; 35.03%)
Czas w ruchu:22:39
Średnia prędkość:20.16 km/h
Maksymalna prędkość:55.30 km/h
Suma podjazdów:1809 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:114.18 km i 5h 39m
Więcej statystyk
  • DST 90.67km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 18.13km/h
  • VMAX 55.30km/h
  • Podjazdy 594m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

To tu to tam ...

Niedziela, 26 września 2010 · dodano: 26.09.2010 | Komentarze 2

I znowu w sobotę planowałem wyjazd w góry żeby skorzystać z ostatnich podobno tak ciepłych dni, i znowu na przeszkodzie stanęła córka, która stwierdziła, że chciałaby właśnie w sobotę iść na rajd...pieszy. Cóż było robić? w końcu rodzina przede wszystkim. Poszliśmy. 35kilometrowy spacer dał nam się nieźle we znaki. Wróciliśmy tuż przed zmrokiem. Dzisiaj za to od rana była fantastyczna pogoda (prognozy mówiły co innego) dlatego siadłem na rower i pojechałem w trasę. W założeniu miała to być dość długa wycieczka choć jej plan krystalizował się w trakcie jazdy. Kiedy już postanowiłem jechać po zachodniej stronie jedynki do Siewierza, nadciągnęły w okolicach Cynkowa ciężkie chmury, z których mogło nieźle lunąć. Mocno też się ochłodziło. Plany trzeba było zweryfikować. Postanowiłem jeździć niezbyt daleko od domu aby w razie deszczu w miarę szybko wrócić pod dach. Stąd wycieczka wyszła taka trochę pokręcona. Byłem też trochę zaskoczony tym, co zobaczyłem po drodze. Już w Siedlcu Małym zaskoczyła mnie nowa, świetna droga asfaltowa. Kawałek dalej fajna szutrówka łącząca dotychczas Siedlec Mały z Dużym zamieniona została w wygodny asfalt. W Cynkowie, do którego dojechałem przez pola fajną dróżką, obejrzałem drewniany kościół leżący na szlaku architektury drewnianej i po raz bodajże drugi mogłem wejść do środka. Wreszcie kładka nad zalewem w Poraju po remoncie prezentuje się rewelacyjnie. W miejscowości Masłońskie z kolei przepięknie wyglądają stawy rybne na rzeczce Ordonce w jesiennych barwach. No i droga łącząca Choroń z Biskupicami wreszcie jest remontowana bo był to obraz nędzy i rozpaczy. Potem jeszcze koło toru off road (trwała jakaś impreza) i przez las do domu.



Przy polnej dróżce między Choroniem a Biskupicami © Yacek


Nad stawami rybnymi w Masłońskim © Yacek


To jeden ze stawów © Yacek


A to kościół w Cynkowie © Yacek


Wyremontowana kładka nad zalewem w Poraju © Yacek


Nowy asfalt - Siedlec Mały © Yacek


Ta mniej znana część zalewu porajskiego © Yacek




  • DST 124.09km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 20.68km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Podjazdy 519m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamiast...

Niedziela, 19 września 2010 · dodano: 19.09.2010 | Komentarze 5

Miałem dzisiaj zamiar wybrać się pojeździć w Beskidy. Chciałem zaliczyć okolice Żywca. Niestety z wyjazdu nici ale na własne życzenie. Po ludzku wstać mi się nie chciało odpowiednio wcześnie tzn. o czwartej. Pospałem do ósmej, wyjechałem około 11-tej w okolice Przyrowa. Najpierw lasem a tam samochodów więcej niż grzybów. Przez Dolny Ostrówek (to taka górka, z której roztacza się piękny widok dookoła). Lubię tam jeździć wczesną wiosną bo skowronki śpiewają niesamowicie, ale teraz też jest ładnie. Potem do Olsztyna. Znajomych nie spotkałem dlatego pojechałem przez Turów i Celiny do Zagórza. Po drodze, tam gdzie była byle jaka szutrówka, zrobili super szuter a dalej asfalt. Mnie bardziej podobało się wcześniej. Potem do rezerwatu "Wielki Las". Tam też lubię jeździć wiosną ze względu na kwitnące kaczeńce i inne nieznane mi kwiatki. W Przyrowie na rynku, który kilka lat temu został zrewitalizowany. (to takie modne obecnie słowo) pojawiła się ciekawostka - historia Przyrowa w pigułce. W Borowcach natomiast pięknie wybrukowane ulice. Aż chce się jechać. Garnek pożegnał mnie piękną kapliczką koła myśliwskiego z Sosnowca. Reszta to już powrót do domu, choć trzeba przyznać dość długi.



Przed wjazdem na Ostrówek © Yacek


Widok z Ostrówka na Zamek w Olsztynie, Lipowki, Biaklo i Sokole Góry © Yacek


Szutrówka w Bukownie © Yacek


Lekka jesień - Kopaniny © Yacek


Altanka w Kopaninach © Yacek


Historia Przyrowa w pigiłce © Yacek


Jedna z tablic w zbliżeniu © Yacek


W polach między Zarębicami a Ulesiem © Yacek


Bruk w Borowcach © Yacek


Kanał lodowy w Cielętnikach © Yacek


Kapliczka myśliwska w Garnku © Yacek




  • DST 140.86km
  • Teren 40.00km
  • Czas 06:39
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Podjazdy 261m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zielony Wierzchołek Śląska częściowo samotnie

Niedziela, 12 września 2010 · dodano: 12.09.2010 | Komentarze 1

Wczoraj wybrałem się na z nastoletnią młodzieżą na rower pojeździć po okolicach Olsztyna. Weszliśmy sobie m.in. do jaskiń w Górach Towarnych. Mokro było niesamowicie stąd i my po wyjściu nie prezentowaliśmy się najlepiej. Na koniec w kamieniołomie Kielniki ognisko z pieczeniem kiełbachy a potem do domu. Przejechaliśmy 45 kilometrów. Młodzi byli niesamowici, świetnie dawali sobie radę. Tylko czemu ja byłem taki słaby?
A dzisiaj już samotnie pojechałem przejechać trasę wycieczki dookoła Zielonego Wierzchołka Śląska. Tym razem wokół Gminy Przystajń. Najpierw dojazd częściowo po niezłym błocie do Olszyny. Tu rzut oka na klon-jawor (pomnik przyrody). Potem do Kierzek i przez las do... No właśnie. Miała być Piłka ale natknąłem się na takie potężne rozlewisko w lesie że nijak nie dało się przejść. Dlatego pojechałem inaczej bo do Mochały i stamtąd przez Piłkę do Lisowa. Potem już pięknymi drogami wśród lasów do Łebków. Tu na chwilę zatrzymałem się w miejscu gdzie w 1976 roku ukazała się Matka Boska. Potem do Kamińska wzdłuż Liswarty, która na tym odcinku stanowiła fragment przedwojennej granicy polsko-niemieckiej. Po dotarciu do drewnianego młyna na tej rzece zaskoczenie. Spotykam tam znajomych rowerzystów z Częstochowy. Okazuje się, że jedziemy w tym samym kierunku. No to pędzimy razem. Muszę przyznać, że przygotowana przez Bugsa i KSW trasa była bardzo atrakcyjna. W Kamińsku zamykamy pętlę i kierujemy się do Blachowni. Najpierw kilka kilometrów "Furmańską Drogą" przez Park Krajobrazowy "Lasy nad górną Liswartą". W Puszczewie trafiamy na dożynki gminne. Kiełbasa i kaszanka z grilla za darmochę, herbata, kawa także, żurek czy grochówka z polowej kuchni też. Żal nie skorzystać. Dodatkowo chlebek ze smalcem i skwarkami plus małosolny ogóreczek. Pycha. Potem dojazd przez Cisie do Blachowni. Tu się rozstajemy i każdy rusza w swoją stronę. Fantastyczny wyjazd z wieloma atrakcjami. Dużo lasów, wąskich asfaltów z minimalnym ruchem. Super. Dzięki chłopaki za towarzystwo!




Dożynki w Puszczewie © Yacek


Siedlisko młyńskie nad Liswartą © Yacek


Miejsce w Łebkach gdzie ukazałą się Matka Boska © Yacek


Klon jawor w Olszynie © Yacek


Staw pełen nenufarów w Lisowie © Yacek




  • DST 101.09km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 20.22km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Podjazdy 435m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wrzesień czas zacząć

Sobota, 4 września 2010 · dodano: 04.09.2010 | Komentarze 0

Miałem jechać pociągiem z rana w okolice Lublińca i tam trochę pojeździć, zdecydowałem jednak, że pojadę od razu na południe gdzieś za Woźniki. Trochę czasu bowiem już minęło od mojej ostatniej bytności w tamtym rejonie. Wyjeżdżam więc i po pierwszych kilku kilometrach orientuje się, że GPS-a nie włączyłem. Robię szybkie pstryk i jadę dalej. Szybko przemykam przez Rudnik Wielki i Mały (nazwa od zalegających tam w przeszłości pokładów rudy darniowej). W międzyczasie pokonuję niewielką rzeczkę Kamieniczankę, ktora w przeszłości przez ponad 300 lat stanowiła granicę między Rzeczpospolitą a będącym własnością biskupów krakowskich Księstwem Siewierskim. Warto tu dodać, że w księstwie tym obowiązywało bardzo surowe prawo co najlepiej odzwierciedla powiedzenie: "Kradnij, zabijaj ale Siewierz omijaj". Po drodze do Woźnik zatrzymuję się na chwilę wśród rosnących przy drodze całych łanów słoneczników. Super to wygląda. W samym miasteczku zatrzymuję się tylko na chwilę na rynku. Potem dużo jeżdżę lasami. Przejeżdżam nad początkowym odcinkiem Małej Panwi (prawego dopływu Odry), spotykam też sporą grupę rowerzystów jadących do Lubszy. Pozdrawiamy sie i jedziemy każdy w swoja stronę. Między Zendkiem a Brudzowicami natrafiam w lesie na 2 obiekty przypominające bunkry (wnętrze z żelazobetonu ale z zewnątrz obudowane cegłą). Także w samych Brudzowicach oglądam 2 potężne bunkry (są niestety bardzo zarośnięte i niewiele widać. W Hucie Szklanej zatrzymuję się jeszcze na chwilę przy rezerwacie przyrody "Cisy w Hucie Starej", w którym chroni się około 80 okazów cisa pospolitego w wieku około 90 lat. Cisy są zresztą najstarszym chronionym w Polsce drzewem. Już w 1423 roku król Władysław Jagiełło ustanowił prawo zakazujące wycinki tych drzew bowiem będąc drewnem twardym a jednocześnie bardzo giętkim był masowo wycinany na meble czy łuki.



Kamieniczanka © Yacek


Kapeluch przy kapeluchu © Yacek


Rynek w Woźnikach © Yacek


Mała Panew rozpoczyna swój bieg do Odry © Yacek


Prześliczna leśna polana © Yacek


Jeden z "bunkrów" między Zendkiem a Brudzowicami © Yacek