Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:220.87 km (w terenie 84.00 km; 38.03%)
Czas w ruchu:11:49
Średnia prędkość:18.69 km/h
Maksymalna prędkość:42.20 km/h
Suma podjazdów:702 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:73.62 km i 3h 56m
Więcej statystyk
  • DST 161.65km
  • Teren 55.00km
  • Czas 07:38
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Podjazdy 702m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Krajobrazowy Międzyrzecza Warty i WIdawki

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 11

Właściwie już od kwietnia planowałem wycieczkę w rejon Parku Krajobrazowego Międzyrzecza Warty i Widawki. Powody były dwa. Pierwszy to fakt, że przy źródełkach Widawki byłem już dość dawno temu ale w okolicach gdzie zaczyna ona swój bieg do Warty bywam właściwie regularnie. Drugi to chęć dotarcia do jej ujścia a przy okazji niejako poznania terenów, których jeszcze nie odwiedzałem. Dodam jeszcze że terenów wartych odwiedzenia, z wieloma ciekawymi miejscami, które koniecznie trzeba zobaczyć. Na początek jadę na stację PKP do Boronowa, pokonując trasę wielokrotnie już zaliczaną. Wysiadam w Wieluniu. Miasteczko sobie odpuszczam. Byłem w nim już kilka razy. Tym razem kieruję się na wschód. Na początek czeka mnie krótki odcinek krajówki. Tragedia. Mimo soboty ruch duży, droga wąska. Oby jak najszybciej do zjazdu. Po 2 kilometrach wreszcie w bok. Można odetchnąć. W Małyszynie (niewielkiej wiosce) trafiam wreszcie na ciekawy staw z wysepką.

W Małyszynie © Yacek


Później parę kilometrów po lasach i polach czyli to co lubię. Z Dębiny do Osjakowa przedostaję się po fajnych kładkach. Warta robi tu już wrażenie, nie to co u mnie.

Z kładki na Warcie (w tle wieża kościoła w Osjakowie) © Yacek


W oddali dostrzegam ciekawy budynek. Okazuje się, że to dom kultury.

Ośrodek kultury w Osjakowie © Yacek


Położony jest tuż nad Wartą a obok znajduje się miejsce do wodowania dla kajaków. Ruszam na północ. W Strobinie szukam kurhanu. Miejscowi o niczym takim nie słyszeli. Muszę tłumaczyć co to jest. Dopiero od wiekowej staruszki dowiaduję się, gdzie coś takiego znajdę. Ruszam i po chwili zjeżdżam nad Wartę. Znajduję tam pozostałości jakiegoś grodziska. Kiedy wszedłem na wzniesienie zobaczyłem przepiękną panoramę na dolinę Warty płynącą kilkadziesiąt metrów niżej. Mógłbym tam siedzieć cały dzień.

Dolina Warty w Strobinie © Yacek


Dojeżdżając do grodziska spotykam też i taką atrakcję. Ukryte wśród drzew stoją niewielka chatka i stodoła kryte strzechą.

Chata kryta strzechą © Yacek


Stodoła © Yacek


Wjeżdżam też wreszcie do celu dzisiejszej wycieczki.

Nareszcie © Yacek


W Konopnicy chciałem obejrzeć trzy rzeczy - po pierwsze neogotycki dworek. O ten!

Dworek w Konopnicy © Yacek


Po drugie zabytkowy spichlerz z XIX wieku. Tu jednak nikt nie umiał powiedzieć czy coś takiego w ogóle jest w Konopnicy. Po trzecie zabytkowy kościół. Ten obejrzałem tylko z zewnątrz. Trafiłem za to na cmentarz polskich żołnierzy z 72 Radomskiego Pułku Piechoty 28 DP Armii "Łódź" z 1939 roku.

Cmentarz żołnierzy polskich w Konopnicy © Yacek


Kolejne trzy ciekawostki czekały na mnie w Rychłocicach. I znowu jak poprzednio w Konopnicy nie mogłem znaleźć spichlerza. Obejrzałem jednak zabytkowy, drewniany, orientowany kościół z XVIII wieku.

Kościół w Rychłocicach © Yacek


Obok kościoła znajdują się częściowo zrujnowane zabudowania jakiegoś zakładu (najprawdopodobniej gorzelni).

Zrujnowane budynki prawdopodobnie gorzelni w Rychłocicach © Yacek


Kawałek dalej ciekawy dwór (obecnie w rękach prywatnych) otoczony parkiem z wieloma okazami pomnikowych drzew.

Dwór w Rychłocicach © Yacek


Z Rychłocic cały czas taką szutrówką do Pstrokoni.

W stronę Pstrokoni © Yacek


Przed mostem na Widawce skręcam w lewo do jej ujścia do Warty. O tu!

Widawka wpada do Warty © Yacek


Potem jadę obejrzeć ciekawy eklektyczny pałacyk. Niestety jest w rękach prywatnych i zerknąć na niego mogę tylko zza płotu. Pochodzi z końca XIX wieku.

Pałacyk w Pstrokoniach © Yacek


Teraz Strońsko. Jadę stromym podjazdem do kościoła, który pochodzi z 1250 roku a zbudowany jest w stylu romańskim. Jego najcenniejszym fragmentem jest kamienny, półokrągły tympanon przedstawiający apokaliptyczne zwierzęta. Najprawdopodobniej jest to XIII wieczny import ze Skandynawii. Kościół niestety zamknięty na głucho a moja próba dotarcia do proboszcza kończy się niepowodzeniem.

Kościoł w Strońsku © Yacek


Między Strońskiem a Bieleniem są też zachowane bunkry z 1939 roku. Czas jednak mnie gonił i musiałem zawrócić. Innym razem je odwiedzę. Jadę do Widawy. Po drodze dwa dworki. Pierwszy w Kalinowej,

Dworek w Kalinowej © Yacek


drugi, drewniany, w kiepskim stanie w Ligocie

Dworek w Ligocie © Yacek


Widawa nie zrobiła na mnie wrażenia. Zaniedbany rynek, stanowiący właściwie park z alejkami. Ot zwykłe, małe miasteczko, bardzo podobne do Żarek. Jedynie dawny klasztor Bernardynów był ciekawy.

Klasztor i kościół w Widawie © Yacek


Teraz kieruję się głównie przez lasy do Faustynowa. Znalazłem informację o bunkrach, które w tamtych okolicach się znajdują. Z braku czasu odnajduję tylko jeden,

Bunkier w okolicach Faustynowa © Yacek


i kieruję się na stację PKP w Ruścu Łódzkim. Po drodze jednak trafiam na niesamowite torfowiska, o istnieniu którego nie miałem pojęcia. "Święte Ługi", bo taką nazwę nosi wygląda rewelacyjnie.

Torfowisko "Święte Ługi" © Yacek


Reszta to już dojazd na stację, w tym kilka kilometrów drogą krajową. Tu nie ma co pisać. Paranoja! A pociąg, no cóż, tłukł się dobre 2 godziny a to tylko 70 km.




  • DST 27.44km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 14.70km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z rodziną

Niedziela, 14 sierpnia 2011 · dodano: 15.08.2011 | Komentarze 2

Krótka poobiednia przejażdżka z rodziną do Olsztyna na lody. Posiedzieliśmy na skałkach, popatrzyliśmy na tłumy dookoła i wieczorem wróciliśmy do domu.

Na skałkach © Yacek


A w tle rezerwat "Sokole Góry" © Yacek


Kategoria Jura, Ze zdjęciami


  • DST 31.78km
  • Teren 9.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 13.72km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z rodziną

Niedziela, 7 sierpnia 2011 · dodano: 07.08.2011 | Komentarze 4

Wczoraj wcale nie chciało mi się ruszyć w trasę, dzisiaj za to wraz z rodziną jedziemy do Mirowa (samochodem). Rowery na dachu. Przy pięknej pogodzie o drugiej zaczynamy kręcić. Na początek zamek w Bobolicach a tam tłumy "turystów". Żona jednak nie zrażona tym co tam zastaliśmy wraz z córką idą na zamek.

Na zamek © Yacek

Ja melinuję się w cieniu przy ścieżce cierpliwie czekając na ich powrót. Wkrótce okazuje się, że koło zamku jest wiele atrakcji (sokoły, sowy) i niezbędne jest zdjęcie.
Z sową © Yacek

Potem (po małym starciu z panem ochroniarzem) zielonym szlakiem do Niegowej. Po zjedzeniu lodów ruszamy dalej, znaczy się z powrotem, do Kostkowic. W Zdowie jedziemy do źródełka pod skałą. Miejsce bardzo klimatyczne i co najważniejsze bardzo spokojne ... do czasu, aż pojawia się rodzinka z rozkrzyczaną dzieciarnią.
Źrodełko pod skałą w Zdowie © Yacek

Przy źrodełku © Yacek

Z ostem © Yacek

Rzut oka na dolinę Białki © Yacek

Spod Zdowa jedziemy nad zalew w Kostkowicach. A tam jak można było się spodziewać tłumy. My jednak zatrzymujemy się wcześniej aby podziwiać pracę bobrów. To ich królestwo.
Rozlewiska Białki - to królestwo bobrów © Yacek

Rozlewiska Białki - jakiś facet jeździł tam terenówką. © Yacek

Następnie kierujemy się do Dzibic. A tam najpierw solidna górka, potem druga solidna górka. Tej jednak nie zaliczamy. Skręcamy w lewo na szuter, który wkrótce przechodzi w coś, co bardzo trudno opisać. Tu córka zalicza glebę. Widzę na twarzach wzrastające niezadowolenie. Ale cóż począć. Zaczyna się chmurzyć i grzmieć. Na asfalt wydostajemy się w Dobrogoszczycach i tniemy nim do Zdowa. Na odcinku od Bobolic do Mirowa już leje. Do samochodu przyjeżdżamy kompletnie mokrzy.
Podsumowując: wyjazd bardzo udany. Najpierw gorąco, później deszcz, który nas trochę ostudził. Odcinek Dzibice - Dobrogoszczyce bardzo nieprzyjemny. Nie polecam na krótki wyjazd z niezaprawioną w bojach rodziną.


Kategoria Jura, Ze zdjęciami