Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Kaszuby

Dystans całkowity:653.00 km (w terenie 268.00 km; 41.04%)
Czas w ruchu:40:28
Średnia prędkość:16.14 km/h
Suma podjazdów:4503 m
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:81.62 km i 5h 03m
Więcej statystyk
  • DST 115.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 07:13
  • VAVG 15.94km/h
  • Podjazdy 885m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszuby

Niedziela, 12 lipca 2009 · dodano: 24.11.2010 | Komentarze 0

12 lipca - mój ostatni rowerowy dzień na Kaszubach. Najpierw jadę na taras widokowy na Złotej Górze. Taras ładne zakomponowany z atrakcyjnymi widokami. Potem do Chmielna, które odwiedziłem już wcześniej. Tym razem jednak dojeżdżam tam inną drogą. Między jeziorami Kłodno, Białym i Rekowo jadę do słynnego dwudziestowiecznego zamku w Łapalicach. Teren ogrodzony a brama zamknięta na głucho. Oglądam więc zza płota, wiele jednak nie widać. Trochę dalej trafiłem na prawdziwe serpentyny. Przy zjeździe tak się rozpędziłem, że przegapiłem zjazd w prawo. Wracam więc i jadę do Sianowskiej Huty. Z mapy wynika, że będę mógł dostać się stamtąd do Kolonii. Niestety nie było jak. Mapa sobie a rzeczywistość sobie. Wróciłem kawałek i szutrem dotarłem do tej wsi. Z Będargowa fajnym szutrem dotarłem do Zęblewa i Miłwina. Opłotkami Wejherowa do Orla. W Warszkowie było jeszcze wcześnie dlatego postanowiłem pojechać w prawo aby zrobić dodatkową pętelkę. Na skraju Połchówka pojechałem szutrem w lewo. Zaczął też padać deszcz dlatego stanąłem pod drzewami. Po chwili przyłączyło się do mnie 2 innych rowerzystów. Pogawędziliśmy a jak przestało padać ruszyliśmy w swoją stronę. Teraz już nie było daleko do drogi nr 218. Ostatni odcinek to powtórka z początku wycieczki. Przez Odargowo dojazd do Dębków.
Tak zakończyłem swój kilkudniowy wypad po Kaszubach. Miejsce piękne, z tzw. klimatem, jednocześnie bez nadmiernego tłoku. Z reguły jest tam cicho i spokojnie. Trasa, podobnie jak poprzednie, widokowo fantastyczna, szczególnie w swej pierwszej części.
Nie wiem czy lubicie jeździć z obciążeniem w terenie? Ja bardzo to lubię! Dlatego wybieram takie a nie inne trasy. Za asfaltem nigdy nie przepadałem ale rozumiem, że czasami po prostu inaczej się nie da. Natomiast jeżeli mam alternatywę, nawet dłuższą, to z reguły na nią się decyduję. Nie spotkałem zbyt wielu rowerzystów na swojej drodze - czyżby Kaszuby przegrywały z nadmorskimi kurortami? Ale może to i lepiej. Bez tłoku, cicho
i spokojnie. Są jeszcze jak widać takie miejsca. Oby jak najdłużej.
Przejechałem łącznie 649,43km.




Dworek szlachecki - Szymbark © Yacek


Widok z Wieżycy © Yacek




  • DST 106.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 06:17
  • VAVG 16.87km/h
  • Podjazdy 1087m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszuby

Sobota, 11 lipca 2009 · dodano: 23.11.2010 | Komentarze 0

Pogoda rano nie wygląda zbyt ciekawie. Wiszą ciężkie, granatowe chmury a to zwiastować może tylko deszcz. Z drugiej jednak strony na marnowanie kolejnego dnia też nie mam ochoty. Zostawiam więc większość tobołów w schronisku a sam ruszam na trasę. Tym razem do Kamienicy Królewskiej. Gdzieś czytałem że warto. Wyjeżdżam w kierunku Potuł. Tam asfalt się kończy. Jadę jakimiś wertepami do szutrówki biegnącej obok torów kolejowych. Po drodze zauważam ogród dendrologiczny. Za 5 zeta! Wchodzę ale nie warto było. Dalej jadę tam gdzie wczoraj nie dane mi było zwiedzić dworku Wybickich - do Sikorzyna. Tym razem się udaje. Wstęp co prawda 10 zł ale masz indywidualnego przewodnika (atrakcyjna dziewczyna), możesz pospacerować po parku, odpocząć. Nikt Cię nie wypędza. A dworek jest obecnie prywatny. Wreszcie wracam do Gołubia. Deszcz wisi w powietrzu ale póki co nie pada. Jadę nad jeziora raduńskie i groblą między nimi przedostaję się na ich zachodnią stronę. Tu skręcam w prawo i do Wygody Łączyńskiej jadę terenem. Super odcinek. Potem wzdłuż jezior Długiego i Wielkiego do Miechucina. Tu niestety łapie mnie ulewa. Siadam na przystanku a woda płynie strumieniami. Kiedy przechodzi jadę dalej. Zaczyna się najmilej wspominany przeze mnie fragment dzisiejszej trasy. Cały czas wśród pięknych lasów dojeżdżam do fajnego asfalciku, którym zjeżdżam do Kamienicy Królewskiej. Stąd na punkt widokowy. Niestety wszystko zabudowane. Próbuję przedostać się do szutrówki między jeziorami . Niestety - jest bardzo grząsko ryzykował więc nie będę. Jadę na kolejny punkt widokowy. I znowu sam szczyt wzniesienia zabudowany. Ponownie wracam na szuterek i pokonując małe serpentyny wyjeżdżam na asfaltową drogę. Jadę nią do Mirachowa. Rewelacja. Polecam każdemu! Przed zjazdem do Chmielna każdemu radzę zatrzymać się na wzniesieniu i podziwiać krajobraz. Jest prześlicznie. W samym Chmielnie trochę przerwy na posiłek a potem dojazd na nocleg. Wspaniała trasa po przepięknych okolicach.



Dworek Wybickich w Sikorzynie © Yacek


Kapliczka na rozstajach © Yacek




  • DST 115.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:23
  • VAVG 18.02km/h
  • Podjazdy 916m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszuby

Piątek, 10 lipca 2009 · dodano: 23.11.2010 | Komentarze 0

Tym razem nie miałem pomysłu na jakąś konkretną trasę. Wiedziałem tylko, że muszę obejrzeć dom do góry nogami. Pojechałem więc zrealizować cel. Tym razem kolejki nie było, załatwiłem więc sprawę szybko. Dom nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Dużo ciekawszy był oryginalny dom polskich zesłańców. Jadąc dalej docieram do Będomina gdzie znajduje się Muzeum Hymnu Narodowego. Zostawiam rower pod opieką tamtejszych ochroniarzy i idę pozwiedzać. Ekspozycja bardzo ciekawa. Trafiłem też na dzień otwarty więc zwiedzałem za darmo w dodatku z przewodnikiem. Tu właśnie urodził się twórca naszego hymnu - Józef Wybicki. Z Będomina jedzie się prześliczną aleją. Na drodze wojewódzkiej ruch spory zjeżdżam więc w prawo na boczną drogę i nią docieram do Kościerzyny. Tu mała rundka przez centrum i dalej w drogę. Praktycznie do samych Wdzydz Tucholskich towarzyszyły mi piękne i co równie ważne dość przyzwoite szutrówki. Od czasu do czasu przejeżdżałem obok ślicznych jezior. No i prawie cały czas jechałem lasami. Nad Jeziorem Wdzydze trochę sobie odpocząłem, w jakiejś restauracji wrzuciłem też coś na ząb i ruszyłem w drogę powrotną. A ponieważ nie lubię powielać tych samych odcinków wybierałem drogę tak aby było takich sytuacji jak najmniej. Najpierw do Olpucha, potem obok Jeziora Zagnanie do wsi Wielki Klincz. Tu przecinam drogę nr 221. W Pucu skręcam na szuter obok jeziora Puc i jadę do Sikorzyna. Po drodze napatoczyła się burzowa chmura ale krążyła gdzieś z boku. Liczyłem na to, że uda mi się jej uniknąć. Do Sikorzyna gdzie też znajduje się dawny dworek Wybickich docieram jednak za późno. Zwiedzanie muszę więc odłożyć. Wracam do Szymbarku. W nocy lało. Zobaczymy co będzie rano?
Dzisiejsza trasa była niesamowicie atrakcyjna. Zresztą całe Kaszuby mają jakiś nieodparty urok.




Dom do góry nogami © Yacek


Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie © Yacek




  • DST 89.00km
  • Teren 55.00km
  • Czas 06:11
  • VAVG 14.39km/h
  • Podjazdy 751m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszuby

Czwartek, 9 lipca 2009 · dodano: 23.11.2010 | Komentarze 1

Opuszczam wreszcie ośrodek harcerski w Wejherowie i jadę do Szymbarku. Najpierw kawałek drogą nr 28 by wreszcie skręcić w leśną dróżkę do zagubionej w lesie małej wsi Młynki. Po drodze mały zbiornik wodny z ławeczkami w sam raz na chwilę przerwy. Potem ciągle przez las (zatrzymuję się oczywiście żeby skosztować jagód) i opłotkami Nowego Dworu Wejherowskiego wyjeżdżam ponownie na chwilę na drogę nr 218. Po chwili ponownie ją opuszczam i jadę szutrem przez las. W głębi dostrzegam taflę jeziora. Nie jest duże. Zjeżdżam nad jego brzeg. To Jezioro Bieszkowickie. Jadę sobie wzdłuż brzegu. Po chwili kiełkuje mi w głowie myśl, że watro by było objechać je dookoła. Po pewnym czasie okazało się, że objechać się go nie da bo obok jest drugie jezioro (Zawiat) a między nimi teren jest bardzo podmokły. Kombinując więc staram się utrzymać właściwy kierunek i prowadząc rower przez las udaje mi się wreszcie wydostać na jakąś dróżkę. Bardzo w tym pomógł GPS. Wreszcie docieram do Kamienia. Teraz jedzie mi się bardzo przyjemnie wzdłuż Jezior Kamień i Wyczłok do Kowalewa. Trzymając się ciągle bocznych dróg w miejscowości Hopy pokonuję drogę nr 224 i utrzymując ciągle kierunek południowy docieram do Grzybna. Tu zaczął się dla mnie koszmarny odcinek. Niby nie było tego dużo bo jakieś 1,5 kilometra ale bardzo duży ruch, wąska droga i wyprzedzanie na gazetę zrobiły swoje. Do Kartuz wjeżdżam boczną drogą, na której ruch był mniejszy. Oglądam centrum miasteczka (kupuję też tutaj mapę Kaszub) i kieruję się znowu na południe. Najpierw fajną, wygodną drogą później szutrem przez piękny las do Goręczyna. Stąd jadę do Ostrzyc ładnie położonych nad Jeziorem o tej samej nazwie. Wzdłuż jeziora do wsi Kolano a zaraz za tunelem kolejowym skręcam w prawo. Potem tylko kawałek i właściwie cel dzisiejszego wypadu został osiągnięty. Jestem w Szymbarku. Jadę sobie jeszcze do Ośrodka Promocji Kaszub obejrzeć słynny dom do góry nogami. Nie korzystam jednaj bo skutecznie zniechęciła mnie pani kasjerka mówiąc,że trzeba stać w kolejce jakieś dwie godziny. Postanawiam przyjechać tam następnego dnia rano a dzisiaj robię sobie jeszcze małą rundkę po lasach. Wjeżdżam też na Wieżycę (warto wejść na wieżę widokową). Jeszcze tylko zaliczam Potuły i na nocleg do schroniska.



Łąka pełna kwiecia © Yacek


Ach! © Yacek




  • DST 59.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 17.35km/h
  • Podjazdy 411m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszuby

Wtorek, 7 lipca 2009 · dodano: 22.11.2010 | Komentarze 0

Dzisiaj wyruszam na kilkudniowy wypad z sakwami po Kaszubach. Na początek asfaltem przez Odargowo dojeżdżam do drogi wojewódzkiej nr 213. Ruch na niej spory a ona sama wąska. Uciekam więc w prawo w polna ścieżkę do Jeldzina. Tu jadę w kierunku Krokowej. Jest tam ładny zespół pałacowo - parkowy. Ja jadę jednak w prawo po czym uciekam we wsi Trzy Młyny na szutrówkę. Po chwili trafiam na pierwszy młyn. Nieczynny ale dobrze utrzymany. Jadąc przez las ponownie dojeżdżam do drogi nr 213. Jadę nią tylko kawałeczek i prawie natychmiast skręcam w prawo pod górkę do wsi Połchówko. Tu zatrzymuję się na trochę, żeby skosztować rosnących przy drodze czereśni. Dalej jadę kapitalną drogą leśną do Mechowa obejrzeć fajną grotę. Przy drodze spotykam ciekawe, kamienne drogowskazy.
Na skraju Darżlubia ponownie wjeżdżam do lasu (Puszcza Darżlubska). Dotarłem nią do Wejherowa. Po drodze dopadła mnie burza. Na szczęście mogłem schronić się w ośrodku edukacji przyrodniczej "Muza". Jest tam zadaszona altanka. Gdy tylko pod nią wszedłem zaczęło lać. Po chwili przyjechał też starszy rowerzysta. Pogawędziliśmy trochę a jak przeszło pojechaliśmy wspólnie do Wejherowa. Tam się pożegnaliśmy. Skoczyłem jeszcze na rynek a potem pojechałem na nocleg do ośrodka harcerskiego. Kiedy już się zakwaterowałem zaczęło ponownie padać i lało tak cały kolejny dzień. Chcąc nie chcąc spędziłem go także na kwaterze.




Zespół parkowo - pałacowy w Rzucewie © Yacek



Kamieniowskaz (częsty widok w tamtejszych lasach) © Yacek


Grota Mechowska © Yacek


Nadchodzi burza! © Yacek


Jedna z barokowych kaplic Kalwarii Wejherowskiej © Yacek


Stary młyn © Yacek




  • DST 115.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 06:24
  • VAVG 17.97km/h
  • Podjazdy 312m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Jezioro Łebsko

Sobota, 4 lipca 2009 · dodano: 22.11.2010 | Komentarze 0

4 lipca ruszyłem w kierunku zachodnim. Dokąd? To zależało od czasu. Najpierw fajnie lasem do Białogóry. Potem znowu lasem do ciekawego choć niewielkiego rezerwatu "Babnica". Za Lubiatowem natknąłem się na pełne kwitnących nenufarów Jezioro Kopalińskie. Koniecznie trzeba było usiąść. To właśnie czynię. Miejsce jest magiczne. Mimo, że to lipiec ludzi było niewielu. Pewnie plażowali kawałek dalej. W Osetniku postanawiam podjechać do latarni Stilo. Przeciskając się między piechurami docieram na miejsce. Jadąc wzdłuż Jeziora Sarbsko spotykam panią prowadzącą rower. Okazało się, że złapała gumę. Chcę pomóc ale okazuje się, że rower pochodzi z wypożyczalni a ja nie mam odpowiednich kluczy. Cóż pani nie zmartwiła się zbytnio. W końcu do Łeby to tylko 2 kilometry. Łebę, pełną tłumu rozkrzyczanych turystów, przemykam szybciutko. Jadę do wsi Żarnowska. Jest już trochę późno a ja muszę jeszcze wrócić na nocleg. Kieruję się więc do Steknicy, gdzie uciekam na boczną drogę. Bardzo fajny, nowy asfalt więc jedzie się przyjemnie i szybko. Mijam Sarbsk i Ulinę. Tu miałem jechać w stronę Sasina ale coś mi się pomyliło i trafiłem na dróżkę zamkniętą drutem kolczastym. Ponieważ biegła ona dalej przeniosłem rower i pojechałem. Okazało się, że kończy się przy kolejnym drucie kolczastym. Dalej niestety była tylko łąka. Nią właśnie prowadziłem rower w trawie po pas licząc na to,że w końcu trafię na jakąś ścieżkę. Niestety nic z tych rzeczy. Było tylko gorzej. Co kawałek łąkę przecinały rowy. W jednym z nich chwila nieuwagi kosztowała mnie błotną kąpiel. Kiedy wreszcie wydostałem się na drogę w Osetniku byłem przeszczęśliwy. Teraz już bocznymi asfaltami i trochę po bruku do Lublewka a stamtąd obok Jeziora Żarnowieckiego na nocleg.



Rezerwat przyrody © Yacek


Kwitnące nenufary na J. Kopalińskim © Yacek


Latarnia Stilo © Yacek




  • DST 39.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 02:36
  • VAVG 15.00km/h
  • Podjazdy 141m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Jeziora Żarnowieckiego

Piątek, 3 lipca 2009 · dodano: 22.11.2010 | Komentarze 0

Dzisiaj postanowiłem zrobić rundkę dookoła Jeziora Żarnowieckiego. Chciałem zerknąć nie tylko na samo jezioro ale przede wszystkim na fragmenty budowanej tam elektrowni jądrowej. Po drodze natknąłem się trochę przypadkiem na elektrownię szczytowo - pompową. Ta, a szczególnie potężne rury łączące zbiornik górny z dolną częścią elektrowni, robi niesamowite wrażenie. Wyjechałem z Dębków kierując się czerwonym szlakiem rowerowym (bardzo piaszczysty) w stronę Żarnowca. Potem jechałem wzdłuż zachodniego brzegu jeziora niezbyt wygodna drogą z płyt betonowych. Na asfalcie skierowałem się do Nadola. Jest tam skansen wsi kaszubskiej - miejsce bardzo ciekawe. Obejrzałem m. in. gburskie zagrody (gbur to po kaszubsku gospodarz). Jadąc dalej już z daleka w oczy rzucają się potężne rury ułożone na zboczu. To fragment elektrowni wodnej. Kawałek dalej pozostałości nieukończonej elektrowni atomowej. Po drodze odbijam w prawo do lasu znowu mnóstwo piachu i jadę do Żarnowca. W tutejszym kościele można obejrzeć stare, kamienne chrzcielnice. Do Dębków wracam wykorzystując polne dróżki. Na nich niestety znowu mnóstwo piachu. Wycieczka krótka ale bardzo ciekawa.



Fragment elektrowni szczytowo-pompowej nad J. Żarnowieckim © Yacek


Przy górnym zbiorniku elektrowni szczytowo - pompowej nad Jeziorem Żarnowieckim © Yacek



Jedna z zagród w skansenie w Nadolu © Yacek


Elektrownia szczytowo-pompowa nad J. Żarnowieckim © Yacek




  • DST 15.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 7.50km/h
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Kaszubach

Czwartek, 2 lipca 2009 · dodano: 15.07.2009 | Komentarze 3

Jadąc nad nasze polskie morze zwykle zabieram też rower. Tak właśnie było tym razem. Zmęczony całonocną jazdą samochodem na rower wskoczyłem dopiero wieczorem. To był taki krótki, kilkunastokilometrowy rekonesans do Karwieńskich Błot. Wracałem już w ciemnościach.



Rzeka Piaśnica przy ujściu do Bałtyku © Yacek