Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:1073.47 km (w terenie 71.00 km; 6.61%)
Czas w ruchu:58:40
Średnia prędkość:18.30 km/h
Maksymalna prędkość:41.50 km/h
Suma podjazdów:4158 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:153.35 km i 8h 22m
Więcej statystyk
  • DST 129.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 18.43km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 684m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 6

Czwartek, 22 sierpnia 2013 · dodano: 02.09.2013 | Komentarze 6



Z Wierzchowa wyruszam dość późno ale do Ustronia już niedaleko więc nie mam powodu aby nadmiernie się śpieszyć, tym bardziej, że pomału wjeżdżał będę na teren tzw. szwajcarii połczyńskiej - obszaru niesamowicie uroczego. Jak to mówią: " Lodowiec zrobił swoje, lodowiec może odejść". I odszedł - dawno temu, ale to co po sobie zostawił zapiera dech w piersiach. Ale zanim tam dojechałem pojechałem Złocieńca, w którym kiedyś już byłem. Po drodze, jeszcze w Wierzchowie przejeżdżając obok zakładu karnego natknąłem się na plantację malin. Oczywiście nie omieszkałem skosztować. Pycha! W Osieku Drawskim pierwszy na dzisiejszej trasie kościółek. Pierwszy ale nie jedyny.[big]

Osiek Drawski - kościół szachulcowy © Yacek


[big]Pokręciłem się trochę po Złocieńcu. Obejrzałem ratusz.[big]

Ratusz w Złocieńcu © Yacek


[big]Na chwilę zatrzymałem się przy słynnym złocienieckim zajączku.[big]

Złocieniecki zajączek © Yacek


[big]W Cieszynie, niewielkiej wsi, są aż dwie ciekawostki warte zerknięcia. Pierwsza to pałac. [big]

Pałac w Cieszynie © Yacek


[big]Prezentuje się ładnie, tyle tylko, że pełniąc rolę ośrodka kolonijnego dobudowano do niego niesamowity koszmarek w stylu lat 70-tych. To najlepszy przykład jak można coś zeszpecić. [big]

[big]Po drugie jest też kolejny kościółek.[big]

Kościólek w Cieszynie © Yacek


[big]]W Cieszynie można tez wjechać na kapitalna ścieżkę rowerową

- cała wyasfaltowaną, liczącą 27 km długości. Ścieżka to prowadzi szlakiem dawnej linii kolejowej i wygodnie oraz bezpiecznie można nią dojechać do Połczyna - Zdroju. Dalej jadę fajnymi, bocznymi drogami przez Stare i Nowe Worowo do Gawrońca. A tam zaskoczenie. Niesamowicie ciekawa bryła tamtejszego kościółka. Muszę przyznać, że to jedyny przykład takiej budowli z jakim spotkałem się na swojej trasie.[/big]

Oryginalny kościół w Gawrońcu © Yacek


To już teren szwajcarii połczyńskiej. Przepięknie pofałdowany, chociaż utrudnia jazdę to dla takich miejsc warto wsiadać na rower. Jadę wąskim asfaltem wysadzanym alejami drzew do Starego Reska. Jest tu dworek "50 dębów". Niestety w remoncie. Ochroniarz, choć bardzo miły, był jednak równie stanowczy i nie pozwolił mi wejść na teren posiadłości. Dlatego zdjęć dworku nie udało mi się zrobić ale okolicy już tak.

Dworek "50 dębów" © Yacek


Element dworku "50 dębów" © Yacek


We wsi Nielep kolejny kościół, tym razem kamienny.

Chyba Cieszeniewo © Yacek


W Kłodzinie skończył mi się asfalt i wjechałem do lasu. Pan, który wskazywał mi drogę do Podwilcza, stwierdził, że muszę jechać prosto, nigdzie nie skręcać. I wszystko byłoby dobrze gdyby droga w lesie nagle nie skręcała w lewo i w prawo. Co prawda na wprost też była jakaś ścieżka ale całkowicie zarośnięta. No ale jak prosto to prosto. Jadę. Co ma być to będzie. No i trochę szczęśliwie wyjechałem wprost na pałac w Podwilczu. Ten choć w ruinie robi na mnie duże wrażenie. Szkoda że właściciel, który jest w jego posiadaniu od 1987 roku nie robi nic aby go ratować.

Pałac w Podwilczu © Yacek


Na teren posiadłości niestety wejść nie można. Istnieje spore ryzyko pogryzienia. Już sama brama wjazdowa jest niesamowita ale nawet ona nie jest zakonserwowana. Kawałek dalej trafiam na ciekawy budynek.

Oryginalna architektura - Podwilcze © Yacek


Potem znowu pięknymi alejami do Dygowa

Rybki w Dygowie © Yacek


skąd już tylko parę kilometrów do morza. Dojechałem. Miłe powitanie z rodziną i na plażę.




  • DST 126.23km
  • Czas 07:00
  • VAVG 18.03km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 667m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 5

Środa, 21 sierpnia 2013 · dodano: 30.08.2013 | Komentarze 0

Po dwóch nocach spędzonych w Wieleniu wyruszam w dalszą drogę. Ponieważ dzień wcześniej odkryłem kapitalna drogę w kierunku Bogdanki postanowiłem jechać nią ponownie, tym bardziej, że jest niesamowicie atrakcyjna. Było też przy niej kilka ciekawostek, których nie sfotografowałem dzień wcześniej i musiałem nadrobić zaległości w tym względzie. Najpierw jadę do wsi Przesieki, której wczoraj nie odwiedziłem. Potem jakieś dwa kilometry krajówki (oczywiście bez historii) i wreszcie skręcam na leśną drogę do Głuska. Po drodze zatrzymuję się na chwilę nad pięknym zakolem Drawy, która płynie tam w głębokiej dolinie. Przed Głuskiem zjeżdżam na chwilę do niewielkiej osady Kamienna, gdzie oglądam zabytkową ale wciąż czynną elektrownię wodną z początku XX wieku. Jej przemysłową eksploatację rozpoczęto w 1903 roku. Do dzisiaj niezmienione zostało wyposażenie tej hydroelektrowni.

Elektrownia Kamienna k/Głuska © Yacek


Do Głuska prowadzi piękna aleja dębowa, częściowo wybrukowana. We wsi robię zdjęcie tamtejszego pałacu (obecnie siedziba nadleśnictwa) a wyjeżdżam w dalszą drogę unikalna aleją jaworową.

Pałac w Głusku © Yacek


W Bogdance jest miejsce do wypoczynku zrobione z myślą o kajakarzach. Zatrzymuję się tam na jakiś czas aby trochę odpocząć. Przy okazji rozmawiam też z parą kajakarzy, która od kilku dni płynie Drawą. Po krótkiej pogawędce oni ruszają dalej a ja tez się zbieram. Jadę do Drawna. Po drodze spotykam jeszcze ciekawy budynek leśniczówki. Kiedyś była to szkoła dla okolicznych osad i dom nauczyciela. Kiedyś miejsca tego nie otaczał zwarty las ale rozciągały się tam pola uprawne.

Leśniczówka - kiedyś budynek szkoły © Yacek


Teraz kierunek Drawno, do którego już niedaleko. Po drodze w Niemieńsku jest niesamowity pałac, w którym mieści się szkoła podstawowa i ośrodek szkolno - wychowawczy. Zjechałem tam bo zobaczyłem przy drodze informację o pałacu a że z natury jestem ciekawy... Warto było zboczyć te kilkaset metrów.

Pałac w Niemieńsku © Yacek


Niemieńsko - pałac jeszce raz © Yacek


W Drawnie ponownie robię sobie krótki odpoczynek. ale przedtem oczywiście równie krótki objazd miasteczka, które jest ładnie położone na przesmyku między jeziorami.

Przy wjeździe do Drawna © Yacek


Spichlerz w Drawnie © Yacek


Drawieńskie krasnale © Yacek


Góra zamkowa i pozostałości zamku © Yacek


Do Kalisza Pomorskiego chciałem pojechać wzdłuż jezior ale okazało się, że szuter to sama tralka i sporo piachu. Dlatego zrezygnowałem. Dotarłem tam droga wojewódzką. To kolejne ładne miasteczko leżące między trzema jeziorami. Dookoła zrobiona ścieżka rowerowa, jest też plaża miejska. Tak więc widać, że włodarze miasta starają się coś robić dla mieszkańców. Z Kalisza pojechałem przez Giżyno. W oczy z daleka rzuca się kościół szachulcowy.

W Giżynie © Yacek


Przed kościołem w Giżynie © Yacek


Z tej wsi wyjeżdżam wąskim asfaltem w kierunku lasu. Co prawda trochę dalej ten asfalt, a tym samym droga, skręcił w prawo, ale ja leśną ścieżką pojechałem dalej do Łowicza Wałeckiego. Natknąłem się tam na spotykane później dość często pomniki związane z przełamywaniem wału pomorskiego.

Pomnik w Łowiczu Wałeckim © Yacek


Kościólek w Łowiczu Wałeckim © Yacek


Stamtąd ponownie lasem, trochę po bruku, trochę po piachu ale w większości przyzwoitą ścieżką wyjechałem na asfalt (jakaś lokalna droga), którym dotarłem do Mirosławca. Obejrzałem miasteczko, zrobiłem kilka zdjęć...

Mirosławiec - na pamiątkę © Yacek


I znowu Mirosławiec © Yacek


i przez Mirosławiec Górny pojechałem dalej. Jadę a tu przede mną lotnisko. Skręcam więc w szutrówkę, bo choć to nie po drodze, to nie mam innego wyjścia. Jadąc nią trafiam na leśny pomnik. Okazuje się, że jest to miejsce katastrofy samolotu Casa z 2008 roku.
"Utraceni, lecz nie zapomniani, pokonani nie w walce lecz przez los" - taka wzniosłą sentencja jest wypisana na marmurowej płycie.


Miejsce katastrofy samolotu Casa - 2008 rok © Yacek


Jadąc dalej szutrem wzdłuż linii kolejowej wyjeżdżam po drugiej stronie lotniska na asfalt. Bardzo szeroki. Potem wąziutko przez las. Miałem nadzieję, że ten wąski asfalcik będzie dłuższy, okazało się jednak, że skończył się przy jakiejś wojskowej instalacji. Przede mną pola, nie widać też żadnych zabudowań. Wracać mi się nie chce jadę więc polnymi ścieżkami i choć było tragicznie jakoś dotarłem do Garbowa. Stamtąd podjazd na wzgórze. Na samym szczycie pomnik (w czasie wojny był tam punkt obserwacyjny wojsk polskich).

Punkt obserwacyjny w czasie walk na wale pomorskim © Yacek


Potem długi zjazd do Żabina. Na opłotkach tej wsi kolejny obelisk poświęcony walkom na wale pomorskim.

Pomnik wspominający wyzwolenie Żabina © Yacek


W kolejnej miejscowości - Wierzchowie nocuję na prywatnej posesji.




  • DST 108.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 18.00km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 538m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 4

Wtorek, 20 sierpnia 2013 · dodano: 28.08.2013 | Komentarze 1

Obudziłem się wcześnie rano a tu niebo zasnute chmurami i leje. Na szczęście później zrobiło się lepiej. Padać przestało a kiedy drogi trochę obeschły postanowiłem zaryzykować i zwiedzić Drawieński Park Narodowy. Tym razem na lekko. Toboły zostały w pokoju.

W Parku przypałacowym - Wieleń © Yacek


Pałac Raczyńskich w Wieleniu © Yacek


Pomnik poświęcony ofiarom wojny -Wieleń © Yacek


Najpierw w kierunku wsi Przesieki. Niby droga wojewódzka ale ruchu nie było wcale. Nawierzchnia świetna ale tylko przez kilka kilometrów. Dalej to co później widywałem dość często - " zła nawierzchnia na przestrzeni 11 km".
Po drodze odbiłem do wsi Wizany by ponownie wyjechać na drogę do Przesiek. Nie dojeżdżam tam jednak a skręcam do Dębogóry. Po prostu droga bardziej mi się podobała. Trafiłem tam na ładny pałacyk i coś co przypominało mi "12 apostołów" na Dolnym Śląsku".


Pałącyk w Dębogórze © Yacek


Dębogórskie "chaty" © Yacek


Znowu jadę lasem do Gieczynka a stamtąd polami do asfaltu , którym do Człopy. Niewielkie ale ładne miasteczko. Nabyłem tam mapę Drawieńskiego P. N. Okazało się też, że jest tam ścieżka przyrodnicza prowadząca wzdłuż trzech jezior. Zanim jednak nią pojechałem zjechałem nad jedno z nich i posiedziałem sobie trochę w całkowitej ciszy. Wreszcie ruszam wzdłuż niewielkiej rzeczki Cieszynki do mostu na nieistniejącej już linii kolejowej.

Most arkadowy na Cieszynce - Człopa © Yacek


Ratusz w Człopie © Yacek


Choć nawierzchnia ścieżki nie jest rewelacyjna pokonuję ją z przyjemnością. Fajnie singielki wzdłuż jeziora robią swoje.

Na ścieżce przyrodniczej - okolice Człopy © Yacek


Miejsce do wypoczynku nad Cieszynką © Yacek


We wsi Zatom ciekawy, choć zaniedbany dworek. Obok stary lamus.

Zatom - dawny dworek © Yacek


Stary lamus - przy dworku w Zatomiu © Yacek


Jest też agroturystyka - to byłby ciekawy punkt na eksplorację DPN. Tu też zaczyna się wąski asfalt, który prowadzi do granicy DPN, dalej jest dobrej jakości szuter. Jadę nim do Pustelni a potem dalej do Jaźwin. To po prostu cud. Co prawda droga asfaltowa była bardzo kiepska ale las dookoła i wszechobecna cisza wynagradzały trudy jazdy tą drogą.

Stopień wodny - Bogdanka © Yacek


Przed Sitnicą nastąpiła jednak diametralna zmiana. Pojawił się nowy asfalt, po którym jechało się bardzo przyjemnie. Ruchu zero - przez kilkanaście kilometrów. W Głusku kolejny pałac i przepiękne aleje dojazdowe - dębowa i jaworowa. Zatrzymałem się jeszcze na chwilę nad potężnym zakolem Drawy.

Zakole Drawy © Yacek


Ze Starego Osieczna leśnym duktem (14 km) przez lasy do Krzyża Wielkopolskiego skąd już niedaleko na kwaterę. Jeszcze tylko w Wieleniu taka ciekawostka

W Wieleniu © Yacek


i jestem na miejscu. Kolejny dzień dobiegł końca. Jutro w dalszą drogę.




  • DST 158.00km
  • Czas 09:00
  • VAVG 17.56km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 502m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 3

Poniedziałek, 19 sierpnia 2013 · dodano: 27.08.2013 | Komentarze 1

Z Kostrzynia wyjeżdżam o ósmej.

Rynek w Kostrzyniu © Yacek


Pierwotnie miałem jechać przez Poznań ale ponieważ nie przepadam za jazdą przez duże miasta, postanowiłem przejechać "górą". Jechałem po fajnym, wąskim asfalcie, znowu wśród pół (to w końcu Wielkopolska). W Sarbinowie zaczęły się szutrówki. Nie są to drogi jakieś wspaniałe ale nie jedzie się po nich źle więc nie ma co narzekać. W Kowalskiem zbiornik wodny ciągnący się równoleżnikowo. Bardzo przyjemnie jechało mi się wzdłuż niego. W samej wsi pomnik poświęcony pamięci Ludwika Mierosławskiego


Pamięci Ludwika Mierosławskiego - Kowalskie © Yacek


Kawałek dalej wjeżdżam do Puszczy Zielonki. Bardzo ładny ten las. Drogami leśnymi jadę do Tuczna, niewielkiej wsi zagubionej wśród lasu a potem do Kamińska. Tu zatrzymuję się na chwilę w miejscu do wypoczynku przy sporym głazie narzutowym.

Głaz narzutowy - Kamińsko © Yacek


W Murowanej Goślinie zabawiłem tylko chwilę,

W Murowanej Goślinie © Yacek


Powstańcom Wielkopolskim - Murowana Goślina © Yacek


po czym asfaltem dotarłem do Starczynowa. Tu asfalt się skończył, pojechałem więc lasem . Tam natknąłem się na rezerwat "Śnieżycowy jar". O tej porze nie robi jakiegoś szczególnego wrażenia ale w porze kwitnienia śnieżycy musi tam być prześlicznie. W Łukowie, już po wyjeździe na asfalt zerknąłem na drewniany kościółek związany z postacią naszego wieszcza narodowego Adama Mickiewicza.

W Żukowie © Yacek


W Żukowie 1 © Yacek


Kawałek dalej, w Obornikach chwila relaksu.

Rynek w Obornikach © Yacek


Rynek w Obornikach © Yacek


Potem długo jechałem prawym brzegiem Warty, by dopiero w Stobnicy zmienić na chwilę kierunek jazdy. Jest tutaj zamiejscowy oddział Uniwersytetu Przyrodniczego z Poznania. Zajmują się w nim wilkami. Niestety na bramie wjazdowej wisiała informacja, że stacja jest nieczynna dla zwiedzających do 15 września. Dzwonię, a nuż się uda. No i udało się. Powody były dwa. Po pierwsze - bo rowerem, i po drugie - bo ten rower to Author. Na takich jeżdżą też pracownicy stacji. Zerknąłem na wilki, trochę porozmawialiśmy i w drogę.

Kościół szachulcowy - Oborniki © Yacek


Wilk w Stobnicy © Yacek


Staw - robota pracowników stacji © Yacek


Do Obrzycka wcale miałem nie wjeżdżać ale z daleka miasteczko wyglądało ciekawie postanowiłem więc zaryzykować. Nie żałuję. W centrum bardzo ładny ratusz na wybrukowanym placu

Obrzycko - ratusz © Yacek


Detal na ratuszu w Obrzycku © Yacek


a nad Wartą pięknie położony i dobrze utrzymany pałac Raczyńskich.

Pałac Raczyńskich - Obrzycko © Yacek


Detal na pałacu w Obrzycku © Yacek


Ozdobny mostek w parku pałacowym w Obrzycku © Yacek


Pałac Raczyńskich -widok znad warty © Yacek


Potem już Wronki. Zatrzymałem się tu na chwilę przy pomniku poświęconym powstańcom wielkopolskim.

Pomnik - Wronki © Yacek


Tablica na pomniku poświęconym powstańcom wielkopolskim - Wronki © Yacek


Potem szlakiem rowerowym przez las. Nie wiem kto wyznacza te szlaki ale tam nawet na lekko byłby problem. Trochę jadę, trochę pcham, wreszcie wyjeżdżam w Rzecinie obok torfowiska, które stanowi obszar "Natura 2000". Tuż obok taki pomnik, poświęcony oddziałom partyzanckim.

Do Wielenia jadę trochę dookoła - przez Białą. To ładnie położona nad jeziorem wieś letniskowa. Po drodze do wsi Miały trafiam na informację o pożarzysku. Okazało się, że w 1992 roku wybuchł tam potężny pożar i gdyby nie równie potężna burza, być może spłonęła by całą puszcza notecka. Teraz śladów pożaru już właściwie nie widać. Przy drodze spotykam też takie mokradła.

Mokradła przy drodze do Wielenia © Yacek


Przy drodze do Wielenia © Yacek


W Wieleniu zamierzam spędzić dwa dni. Jeszcze po drodze, w Potrzebowicach, kolejny pałac tuż przy drodze.

Pałac w Potrzebowicach © Yacek


Na koniec wjazd do Wielenia i poszukiwanie noclegu. Na dwie noce instaluję się w tamtejszym hotelu.




  • DST 121.00km
  • Czas 08:00
  • VAVG 15.12km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 271m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 2

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 25.08.2013 | Komentarze 2

Pierwszy nocleg spędziłem na polu namiotowym w Gołuchowie. Muszę przyznać, że ośrodek bardzo ładny, położony nad sztucznym zbiornikiem. Jest w nieodległej okolicy sporo do zobaczenia. Zaczynam od miejsca pamięci narodowej. To leśny cmentarz - miejsce, gdzie Niemcy w czasie wojny wymordowali setki Polaków. Jak dowiedziałem się od pań tam sprzątających był tam kiedyś ładny, metalowy płotek. Niestety został skradziony przez złomiarzy. A panie wbrew pozorom nie są miejscowe. Mieszkają we Wrocławiu ale przebywając tam co roku i widząc postępującą degradację tego miejsca postanowiły o nie zadbać. Szkoda że nie robią tego miejscowe władze bądź młodzież szkolna.

Miejsce pamięci - Gołuchów © Yacek


Jakiś kilometr od cmentarza leży sobie potężny głaz narzutowy. Naprawdę robi wrażenie. Choć jak widać na zdjęciu ktoś próbuje go "ociosać".

Głaz narzutowy - Gołuchów © Yacek


W samym Gołuchowie jest też zamek z XVI wieku. Jego restauracją w wieku XIX zajęła się Izabela Czartoryska a potem utworzyła tam muzeum z licznymi, wspaniałymi dziełami sztuki.

Zamek - Gołuchów © Yacek


Zamek - Gołuchów © Yacek


W Gołuchowskim zamku © Yacek


Zamek - Gołuchów © Yacek


W Zawidowicach jest ładnie zagospodarowana stara karczma. Można zjeść, przenocować, pojeździć konno

Stara karczma - - Zawidowice © Yacek


A z kolei w Żegocinie trafiłem na ładny pałac, tyle że, niestety, stoi i niszczeje, ale jest jeszcze w dobrym stanie.

Pałac - Żegocin © Yacek


Pałac - Żegocin © Yacek


Z kolei w Przybysławicach w parku stoi sobie stary dworek, najprawdopodobniej zamieszkały, ale niestety jego stan wskazuje na spore zużycie.

Stary dworek - Przybysławice © Yacek


W Pogorzelicy podziwiam starorzecze Warty,

Pogorzelica - starorzecze Warty © Yacek


kawałek dalej pokonuję rzekę promem. O tym...

Prom - Nowa Wieś Podgórna © Yacek


Do pałacu w Mikuszowie dojeżdżam piękną aleją. Sam pałac taki sobie.

Pałac w Mikuszowie © Yacek


Na pałacu w Mikuszowie © Yacek


Nareszcie trafiłem w miejsce, gdzie pałac jest dobrze utrzymany. Pewnie dlatego, że jest w nim szkoła. Sam pałac jest przepiękny a równie śliczny jest otaczający go ogród.

Pałac w Miłosławiu © Yacek


Pałac w Miłosławiu raz jeszcze © Yacek


Pałac w Miłosławiu ponownie © Yacek


Jeszcze w Miłosławiu znalazłem browar. Ale nie on był moim celem a budynek stojący obok. Niesamowita architektura tego budynku od razu mnie zachwyciła.

Ciekawa architektura - Miłosław © Yacek


Ten kościółek na poniższym zdjęciu jest we wsi Murzynowo Kościelne. Pierwszy raz widziałem tak udane połączenie starego, drewnianego kościoła z częścią murowaną.

Murzynowo Kościelne © Yacek


We wsi Zberki kolejny dworek. I kolejny w kiepskim stanie. Chociaż zamieszkany nie widać aby mieszkańcom zależało na jego odnowieniu.

Dawny dworek - Zberki © Yacek


W Rusiborzu z kolei dworek był odnowiony ale ponieważ na powitanie wybiegły do mnie dwa spore pieski, które na dodatek nie były przyjaźnie nastawione, nie robiąc zdjęcia wziąłem nogi za pas. Na tym atrakcje dnia dzisiejszego się skończyły. Nocleg w Kostrzyniu.




  • DST 213.00km
  • Czas 10:50
  • VAVG 19.66km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Podjazdy 440m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 25.08.2013 | Komentarze 0

Rodzina nad morze pojechała samochodem. Ja postawiłem na rower. Wyjeżdżam ok. siódmej. Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów to tereny, po których od czasu do czasu jeździłem, jadę więc dość żwawo, zwłaszcza że pogoda sprzyja.Mijam Blachownię, potem Panki. Jadę po drogach o znikomym ruchu samochodowym. Za Starokrzepicami jadę w kierunku Bobrowej. Niestety droga to łata na łacie. Jedzie się tragicznie. Za to dalej jest już OK. Droga wysadzana pięknymi klonami. Nie są to drzewa stare ale robią niesamowite wrażenie. Zresztą zawsze lubiłem jeździć takimi alejami, jeździć pomału, bo ma to być przecież wycieczka krajoznawcza a nie nabijanie kilometrów. W miejscowości Bugaj trafiam wreszcie na ciekawy dworek, którego piwnice sięgają XVI wieku. Jest odnowiony a właścicielka zainteresowała się facetem robiącym zdjęcia. Na szczęście po krótkiej wymianie zdań mogłem bez problemu fotografować.

Dworek w Bugaju © Yacek


Za Cieciulowem wjechałem w pola. Co prawda asfaltem ale pięknie to wyglądało. Gdzieniegdzie jeszcze trwały żniwa, ale większość zbóż jest już skoszona, wymłócona i pozostały tylko ścierniska. Jadąc dalej wjechałem na jakąś górkę i muszę przyznać, że widok jaki się z niej roztaczał praktycznie w każdym kierunku był fantastyczny. przede mną kolejne zabudowania - to Żytniów. Na wschód roztacza się śliczna panorama na dolinę Warty. Widać też Wieluń. Jest tutaj ładny, drewniany kościółek p.w. św. Marcina

Kościół w Żytniowie © Yacek


i pamiątkowy kamień.

W Żytniowie © Yacek


Mijam Praszkę. Wszędzie pola uprawne. W Skomlinie kolejny drewniany kościół z wolno stojącą, barokową dzwonnicą.

Skomlin - kościółek © Yacek


Dzwonnica - Skomlin © Yacek


Po drugiej stronie wsi można z kolei zerknąć na XVII-wieczny spichlerz.

XVII-wieczny spichlerz - Skomlin © Yacek


Parę kilometrów dalej w Parcicach oglądam ruiny dworu stojące w zaniedbanym mocno parku. Same ruiny też są w fatalnym stanie choć kiedyś musiało tam być pięknie.

Ruiny dworu w Parcicach © Yacek


Jadąc do Galewic przekroczyłem budowę jakiejś drogi. Za wiaduktem wjechałem w las i praktycznie puściutką drogą podążałem sobie spokojnie, w cieniu drzew. No po prostu bajka. W Węglewicach kolejny już drewniany kościół. Za to w jakiejś wsi pod Kaliszem natknąłem się na dworek szlachecki. Może to było w Godzieszach Wielkich a może nie. No nieważne.

Węglewice-kościół © Yacek


Dworek ale nie pamiętam gdzie © Yacek


Przed Kaliszem jeszcze kilka takich ciekawostek w mijanych miejscowościach.

Pałac w kiepskim stanie © Yacek


Ładny kościółek © Yacek


W Kaliszu zerknąłem na śródmieście, obejrzałem parę ciekawostek i w drogę.

Jaz - Kalisz © Yacek


Cmentarz żołnierzy radzieckich - Kalisz © Yacek


Ratusz - Kalisz © Yacek


Kościół - Kalisz © Yacek


Teraz już bocznymi drogami do Gołuchowa, gdzie przenocowałem na campingu.

Gołuchów - camping © Yacek


dzień pierwszy dobiegł końca. Jeszcze tylko pogaduszki z sąsiadami, kolacyjka i spać.




  • DST 218.24km
  • Teren 71.00km
  • Czas 10:50
  • VAVG 20.15km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Podjazdy 1056m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jura Wieluńska

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 1

Oj, dwa miesiące nie jeździłem na rowerze. Oczywiście pomijam tutaj fakt codziennych dojazdów do pracy czy krótkich wypadów z rodziną. Wyjechałem z domu dość wcześnie i skierowałem się do Częstochowy, którą przejechałem bokami i przez Białą i Kamyk dotarłem do Kłobucka. W tutejszym kościele proboszczem był nasz słynny dziejopis Jan Długosz. Bywałem tu już wielokrotnie dlatego szybko przemykam przez miasteczko w kierunku Mokrej. Tu rozegrała się jedna z większych bitew wojny obronnej. Wojska Wołyńskiej Brygady Kawalerii przez cały dzień powstrzymywały napór niemieckich wojsk pancernych zadając im poważne straty. Na polach pod Mokrą stoi teraz pomnik (niestety kilka lat temu skradziono mosiężną tablicę i do tej pory nie ma nowej). Z bitewnej pożogi ocalał też mały, drewniany kościółek. Na końcu wsi Mokra I skończył się asfalt a ja jadę drogą pożarową nr 52. Wygląda ona na razie dość porządnie. Po wyjeździe z lasu od razu w oczy rzucają mi się położone symetrycznie po obu stronach ścieżki - potężny wiatrak (prywatna inwestycja) i wzniesienie z kamieniołomem i piecami do wypalania wapna. Z Rębielic Królewskich kieruję się na kładkę na Liswarcie w kierunku Rębielic Szlacheckich. Najpierw przede mną pierwszy mostek. Na kolejnym zatrzymałem się na chwilę. To mostek na młynówce. Niestety do jazu dojść nie można bo teren ogrodzony ale jakoś udało mi się zrobić fotkę.





Z Rębielic Szlacheckich jadę szutrem przez pola do Stanisławowa. Wyjechałem na asfalt obsadzony po obu stronach pięknymi lipami. Naprawdę robi wrażenie jazda wśród szpaleru drzew, z kopułą z liści. Deszcz byłby mi tam niestraszny.



Teraz miejscowość Wapiennik. Na chwilę zatrzymuję się przy nieczynnym piecu wapienniczym, których w całej okolicy nie brakuje.



Asfalt skręcił w prawo ja jadę prosto d kierunku lasu. Dróżka nie jest najlepsza ale spokojnie można nią jechać. W ten sposób dotarłem do Szachownicy - jaskini unikalnej w skali kraju.



Potem przez las na Górę Zelce gdzie jest kolejny rezerwat - Węże. Jest tam kilka jaskiń. Niestety wszystkie pionowe więc zwiedzanie odpada ale może to i dobrze. Trafiłem też na rodzinkę, która nie potrafiła zlokalizować szczytu. Pomogłem.



Po krótkim pobycie w rezerwacie zjechałem do wsi Węże i stamtąd przez most w Bobrownikach



szlakiem rowerowym pełnym piachu pojechałem do Krzeczowa. Po drodze trafiłem na ciekawe kamieniołomy.



Z Krzeczowa jadę do Kochlewa, bardzo urokliwej miejscowości z ciekawym źródełkiem, które jest pomnikiem przyrody



oraz drewnianym młynem, oczywiście nieczynnym.



Jadąc wzdłuż Warty jeszcze w Kochlewie natknąłem się na miejsce, które można by nazwać brodem. Wody raptem po łydki, twarde, piaszczyste dno. Nic, tylko się kąpać.



To był najdalszy punkt mojej wycieczki. Teraz czeka mnie powrót. Najpierw do Krzeczowa a potem żółtym szlakiem pieszym do Kamionu. Po drodze przejeżdżam przez ciekawe wąwozy. Chociaż "przejeżdżamm" nie jest tu odpowiednim wyrazem. Oczywiście "prowadzę" będzie odpowiedniejszym.



Potem fajnie wzdłuż Warty i już jestem w Kamionie. W Przywozie są Kurhany. Zatrzymuję się na trochę przy jednym z nich - książęcym.



W Załęczu znalazłem wreszcie otwarty sklep. szybkie zakupy i dalej w drogę do domu. Znowu sporo jazdy terenowej, sporo też piachu. dobrze że dzień nie był upalny. W Raciszynie jeszcze jeden wapiennik.



Kolejne miejscowości pokonuję w zwolnionym tempie wzdłuż Warty bo widoki są fantastyczne. Mijam Kule i w Trzebcy spotykam taką perełkę



a potem szeroką szutrówką wzdłuż Kocinki do Kuźnicy i Wólki Prusickiej. Po drodze przepiękne zakole tej rzeczki oblegane przez ludzi.



Do Kocina Starego kilka kilometrów bez historii przez las po nie najlepszej drodze ale w końcu to las więc nie ma co narzekać. Potem dojazd do domu a że nie chciałem jechać przez Częstochowę (centrum) pojechałem dookoła przez Jaskrów i lasem do domu.
Każdemu polecam wyjazd na Jurę Wieluńską. Jest tam co prawda sporo piachu ale oprócz tego jest też wiele atrakcji, które trzeba zobaczyć. No i oczywiście sama Warta, która jest wartością samą w sobie.