Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:35495.60 km (w terenie 10919.46 km; 30.76%)
Czas w ruchu:1977:17
Średnia prędkość:17.97 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:137582 m
Liczba aktywności:339
Średnio na aktywność:107.24 km i 5h 52m
Więcej statystyk
  • DST 157.77km
  • Teren 20.00km
  • Czas 07:44
  • VAVG 20.40km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 573m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zielony wierzchołek Śląska

Poniedziałek, 24 maja 2010 · dodano: 24.05.2010 | Komentarze 6

W ramach zielonego wierzchołka Śląska odbyła się druga z cyklu ośmiu zaplanowanych wycieczek. Tym razem dookoła gminy Lipie. Początek o 10-tej więc przed ósmą wskakuję na rower i ruszam bo dojazd do Lipia to około 60 kilometrów. Kilka minut po dziesiątej jestem na miejscu. Wraz ze mną około 50 osób. Słuchamy opowieści wójta na temat historii (tej dalszej i tej bliższej) Lipia i okolicznych miejscowości. Poganiamy go trochę bo strasznie się rozgadał a pogoda niepewna. Po chwili ruszamy w trasę. Cel pierwszy - dwór w Lipiu

Dwór w Lipiu © Yacek

Dwór w Lipiu od tyłu © Yacek


W Parzymiechach, miejscowości znanej z Centrum Terapii Uzależnień, należącej kiedyś do rodziny Walewskich (stamtąd wywodziła się Maria Walewska - kochanka Napoleona) oraz Potockich oglądamy pomnik ofiar II wojny światowej. Niemcy zamknęli tam w pustej stodole około 200 osób a następnie wrzucili do środka granat jednocześnie strzelając do tych Polaków, którzy wydostali się z płonącego budynku.

Pomnik ofiar II wojny światowej w Parzymiechach © Yacek


Teren, na którym obecnie znajduje się Ośrodek Terapii Uzależnień to obszar dawnych włości Walewskich i Potockich. Stał tam kiedyś piękny pałac a otaczał go duży park. Dziś po pałacu nie ma śladu a park jest zaniedbany. Zobaczyć w nim jednak można wiele ciekawych drzew m. in. tulipanowca amerykańskiego. Teren Ośrodka jest niedostępny dla zwiedzających, dla nas jednak uczyniono wyjątek.

Miniatura Pałacu w Parzymiechach © Yacek


Jedna ze ścieżek prowadzących przez park w Parzymiechach © Yacek


Po drodze do rezerwatu przyrody "Szachownica" zerknęliśmy jeszcze na rezerwat "Stawiska". Znajdują się w nim potężne, liczące od 400 - 600 lat dęby. Niestety nie mogliśmy wejść do środka ze względu na podmokły teren, szczególnie teraz po ostatnich opadach. Kulminację wycieczki stanowiła wizyta w Szachownicy. Nazwa nadana została przez jej odkrywcę, któremu korytarze przecinające się często pod kątem prostym skojarzyły się właśnie z szachownicą (sam był miłośnikiem szachów). Jest to też miejsce gdzie zimuje największa ilość nietoperzy w Polsce w warunkach naturalnych.

Droga do Szachownicy © Yacek


Główne wejście do Szachownicy © Yacek


Fragment wapiennego wzgórza (Góry Krzemiennej), w którym znajduje się Szachownica © Yacek


Z Góry Krzemiennej © Yacek


Kolejną ciekawostką był nieczynny wapiennik koło miejscowości o tej samej nazwie. Ciekawostką może być fakt że niedaleko rezerwatu "Węże" znajduje się jedyny, czynny obecnie wapiennik, w którym wytwarza się wapno wg starej receptury. Oczywiście jest on częściowo zmechanizowany a to, że ciągle funkcjonuje zawdzięcza wysokiej jakości wytwarzanego wapna. Odbiorców ma w całej Polsce, szczególnie wśród ogrodników.

Nieczynny wapiennik © Yacek


Potem jeszcze do Dankowa obejrzeć ruiny zamku Warszyckiego i wreszcie na zasłużony posiłek do Lipia. Skosztowaliśmy tu pysznego żurku i ciasta a potem już droga powrotna do domu.
Muszę przyznać że te wycieczki są świetnie zorganizowane. Niedługie, a więc dla każdego, prowadzone tempem spacerowym. Przewodnicy wyposażeni w odpowiednią wiedzę. Widać, że organizatorom zależy na pozytywnym odbiorze.





  • DST 53.96km
  • Teren 18.00km
  • Czas 03:12
  • VAVG 16.86km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak tam na zalewie

Czwartek, 20 maja 2010 · dodano: 20.05.2010 | Komentarze 4

Od kilku dni w moim rejonie sytuacja na Warcie nie wygląda za ciekawie. Zalew w Poraju jest przepełniony, stąd ogromna ilość wody przedostaje się do rzeki poniżej zalewu, a to z kolei skutkuje zalaniem sporej liczby domów i zabudowań gospodarczych.U mnie najgorzej było we wtorek, kiedy woda zalała drogę i most został zamknięty (na szczęście na krótko). Teraz jest już wyraźnie lepiej dlatego postanowiłem przejechać się nad zalew w Poraju aby zobaczyć jak tam wygląda sytuacja. Od miejscowych wiem że poziom wody w zbiorniku , w jego północnej części a więc przy tamie, obniżył się o około 20cm. W części południowej wody jest już mniej około metra. Jeśli nie zacznie na nowo padać będzie tylko lepiej.
Mimo wszystko zalane są te tereny zalewu, które nigdy jeszcze zalane nie były. Ludzie z obawą chodzą po wałach bo tuż za nimi mają swoje domy. Mam nadzieję że najgorsze mamy za sobą.


Poziom wody na zalewie jest w dalszym ciągu bardzo wysoki © Yacek


Wały jednak trzymają © Yacek


Ale drogę częściowo zalało © Yacek


Tu nie było wody nawet 13 lat temu © Yacek





  • DST 92.06km
  • Teren 39.00km
  • Czas 05:03
  • VAVG 18.23km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Podjazdy 505m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na marathonach

Sobota, 15 maja 2010 · dodano: 15.05.2010 | Komentarze 3

Kilka dni temu przyszły nowe opony - Schwalbe Marathon XR, dlatego dzisiaj postanowiłem je przetestować. Zaliczyłem właściwie wszystkie rodzaje nawierzchni od piachu po asfalt i wcale takie rewelacyjne te opony nie są. Na asfalcie owszem jadą dobrze, podobnie na szutrach za to w terenie, nawet lekkim, nie sprawdzają się w ogóle. Wiem oczywiście że nie są to opony dedykowane w teren ale nawet na asfalcie o mało bym dzisiaj nie leżał. Wystarczyła niewielka ilość piachu na skraju drogi. Przy tej cenie nic rewelacyjnego. Dużo lepiej oceniam swoje dotychczasowe opony Ritchey Innovader, na których przejechałem do tej pory około 15 tysięcy kilometrów a jeździłem na nich po bardzo różnych drogach.
Tyle o moim nowym nabytku. Pora na wycieczkę. Po wyjściu z domu od razu zagłębiłem się w las i pojechałem do Olsztyna. W barze u kota nie było nikogo pojechałem więc dalej.Po chwili znowu w teren do Zrębic. Tam asfaltem do Biskupic i Zaborza i znowu w teren do Przybynowa. Ten odcinek był bardzo piaszczysty ale jakoś dałem radę. Krótki postój przy kościele. Ponamyślałem się tam trochę gdzie jechać. Padło na Żarki Letnisko. Fajnym asfaltem, na dodatek lekko z górki pojechałem w kierunku miejscowości Masłońskie Natalin. Po drodze skręcam w lewo i przez Kępinę i Józefów docieram do Żarek a stamtąd przez Nadwarcie do Lgoty Górnej. Chciałem sprawdzić czy zrobiono coś z polną drogą, którą od czasu do czasu jeździłem. Zrobiono. Teraz jest to fajna szutrówka. Z Lgoty Górnej kieruję się do Koziegłówek i Koziegłów. Nie zatrzymuję się tam wcale tylko przecinam trasę DK-1 i jadę do Wylągów. I tam również powstała nowa szutrówka łącząca je z Gniazdowem. Korzystam więc z okazji i tam właśnie ląduję. W Gniazdowie jest ciekawy kościół Mariawitów - niestety było akurat jakieś nabożeństwo więc nie wypadało przeszkadzać. Pojechałem więc dalej do miejscowości Mzyki - oczywiście drogą przez pola z ogromną ilością piachu i równie ogromnymi kałużami. Wody miejscami było po piasty. Z Mzyków tzw. polskich bo są niedaleko jeszcze śląskie, pojechałem do Czarnego Lasu a stamtąd przez Niegolewkę dawnym traktem granicznym z czasów zaborów, do Kozłowca. Końcówka to już kilkunastokilometrowy dojazd do domu.
W lasach i na polach masa wody. Przyjechałem totalnie brudny - jechałem bez błotników. Ale po tylu dniach postu na skutek deszczowej pogody, trzeba było trochę poszaleć. I to się udało.


Widok z czerwonego szlaku rowerowego © Yacek


Skałka zwana Cegielnią © Yacek


Taka fajna, kręta droga przez las © Yacek


Kładka na Warcie łącząca Nadwarcie z Żarkami Letniskiem © Yacek


Staw przy polnej drodze łączącej Czarny Las z Siedlcem Dużym © Yacek


Zarastający staw © Yacek


Tą drogą biegła w czasie zaborów granica między Prusami a Rosją (na wprost). W prawo do Siedlca Dużego w lewo do Czarnego Lasu. Na tym skrzyżowaniu leśnych duktów było przejście graniczne © Yacek


Taka ładna, leśna dolinka w okolicach Kozłowca © Yacek


Ta sama dolinka © Yacek





  • DST 46.85km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:20
  • VAVG 14.05km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z córką

Sobota, 8 maja 2010 · dodano: 08.05.2010 | Komentarze 7

Zaplanowałem sobie dzisiaj długi, samotny wypad. Niestety, te plany skutecznie pokrzyżowała mi córka, bo uznała ze dzisiaj jedzie ze mną. No cóż, pozostawało tylko skrócić trasę tzn. jechać w nieodległe okolice. Tak też robimy. Trasa nie była długa ale na pewno ambitna z wieloma podjazdami, także terenowymi. Większość trasy w terenie. Najpierw pojechaliśmy sobie lasem do rezerwatu przyrody "Zielona Góra". Na szczycie wapienne skałki a w nich z jednej strony schronisko skalne, z drugiej jaskinia, kawałek dalej skała "Kowadło i super punkt widokowy. A wokoło piękny, bukowy las i wszechobecna zieleń. Aż się nie chciało jechać dalej. Ale jednak trzeba ruszać w dalszą drogę. Zjeżdżamy i kierujemy się w Góry Towarne. Córka wybiera oczywiście trudniejszy wariant wjazdu. Tata musi wnieść oba rowery.
Ale na górze rewelka. Siadamy na skałkach i chłoniemy promienie słoneczne tym bardziej że ukryci za nimi nie czujemy chłodnego, północnego wiatru. A widoki! Z jednej strony zamek i kościół w Olsztynie, dalej Sokole Góry, na północy Częstochowa a dookoła "morze" lasu. Tym razem też nie chciało nam się ruszać. Ale siła wyższa. Siadamy i jedziemy. Na rynku w Olsztynie zjadamy lody a potem przez Ostrówek (to taka górka k/Olsztyna, z której roztacza się ładny widok na zamek, Biakło, Lipówki, i Sokole Góry) i rowerostradą do Kręciwilka. Potem nad Wartę - mijamy tutaj kilka starorzeczy - i szlakiem rowerowym do domu.
Niby blisko a dzięki córce dotarłem w takie miejsca, w których jeszcze nie byłem. Być może było to za blisko domu.


Na początek woda i las © Yacek


W tunelu zielonych liści © Yacek


W rezerwacie "Zielona Góra" © Yacek


Na punkcie widokowym © Yacek


W Górach Towarnych © Yacek





  • DST 73.73km
  • Teren 38.00km
  • Czas 04:15
  • VAVG 17.35km/h
  • Podjazdy 658m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dwa zamki

Poniedziałek, 3 maja 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 1

Po dwóch dniach wkurzania się na pogodę wreszcie siadłem na rower i pojechałem trochę dalej. To znaczy nie za daleko bo tylko Do Bobolic i Mirowa ale jak to mówią "lepszy rydz niż nic". Jadąc przez Zaborze podjechałem nad zalew w tej miejscowości. Teraz jest to właściwie tor dla quadów (wody brak). Gdy wyjechałem na asfalt spotkałem 4 rowerzystów, którzy zmierzali do Bobolic i Mirowa. Dalszą drogę pojechaliśmy więc razem. Przez Suliszowice do Czatachowej z pustelnią, która jest nią obecnie tylko z nazwy. Potem kawałek oddzielnie (ja terenem, koledzy po asfalcie). Ponownie spotykamy się w Moczydle i wspólnie pedałujemy do Bobolic. Teraz grzędą mirowską do Mirowa a potem ... się rozstaliśmy. Koledzy do Myszkowa a ja znów terenem przez Rachwalec do Żarek i Wysokiej Lelowskiej. W tej ostatniej miejscowości znowu w teren i nim do Choronia a potem przez Dębowiec do domu. Będąc już niedaleko domowych pieleszy wjechałem jeszcze w miejsce, które odwiedzam, gdy chcę posiedzieć w ciszy i spokoju. Jakież było moje zdumienie gdy w zamaskowanym gałęziami samochodzie zobaczyłem strażników leśnych. Zresztą oni też byli zaskoczeni moim widokiem. Trochę sobie poleżałem na, tak na ambonie myśliwskiej a potem już bezpośrednio do domku na spóźniony obiadek.

Zamek w Bobolicach © Yacek


Zamek w Bobolicach © Yacek


Tak wygląda obecnie zalew w Zaborzu © Yacek


Pustelnia w Czatachowej © Yacek


Pustelnia w Czatachowej - opis © Yacek


Taka dróżka przez łąki i pola © Yacek


500letnia lipa "Babka" © Yacek


Zrewitalizowany rynek w Żarkach (w tle kościół) © Yacek


Dawna synagoga w Żarkach © Yacek


Kościółek św. Barbary w Zarkach © Yacek


Kościółek św. Barbary - opis © Yacek


Kapliczka przy dawnym trakcie z Wysokiej Lelowskiej do Żarek Letniska (podobno w tym właśnie miejscu zamordowano człowieka) © Yacek


Taki mały strumyczek © Yacek


Kaczeniec albo Knieć błotna © Yacek


A to zawilce gajowe © Yacek


To jest Czarka © Yacek


To moje miejsce do odpoczynku. © Yacek


Łatwo tu o zwierzynę bo przychodzi do wodopoju © Yacek





  • DST 20.38km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 13.29km/h
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koło domu

Niedziela, 2 maja 2010 · dodano: 02.05.2010 | Komentarze 2

Tak liczyłem na ładny, majowy weekend. Niestety się przeliczyłem. Zaplanowany miałem rodzinny wyjazd na zachód coby trochę pojeździć na rowerach z najbliższymi. Pech chciał, że w sobotę padało, w niedzielę to samo. Mało mnie nie rozerwało. Co z tego że przestało padać popołudniu jeśli na wyjazd rodzinny było już za późno. Pojechałem więc na krótki spacerek w okolicach domu. Najpierw "Zapadliska" - użytek ekologiczny, gdzie od kilku lat gniazdują żurawie. Wcześniej nie było ich w mojej okolicy. A dzisiaj szalały. Można by było zrobić świetne zdjęcia gdyby tylko sprzęt na to pozwalał. Spotkałem też lisa, jelonka i parę sarenek. Jest tam taka fajna ambona, z której można swobodnie oglądać zwierzęta. Po jakimś czasie pojechałem dalej dróżkami, które w części trzeba było pokonywać nie rowerem ale z rowerem. Nie obeszło się bowiem bez noszenia. Nie wszystko jeszcze uprzątnęli. Jeszcze tylko koło ośrodka "Monaru" do Osin zobaczyć łabędzie. Posyczały trochę - pewno głodne były a ja nie miałem im co dać). Potem znowu pomału ciągle lasem do domu.

Te są jeszcze nieoznakowane © Yacek


Zapadliska - użytek ekologiczny. Tu gniazdują żurawie. © Yacek


Kategoria Ze zdjęciami


  • DST 140.46km
  • Teren 60.00km
  • Czas 07:18
  • VAVG 19.24km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Podjazdy 537m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Balansujące rzeźby, fajczarnia i inne takie...

Sobota, 24 kwietnia 2010 · dodano: 24.04.2010 | Komentarze 12

Byłem już w tym roku na wschodzie, północy i południu, dlatego dzisiaj najwłaściwszy był kierunek zachodni. Tak też robię. Już po 3 kilometrach pierwsza ciekawostka - balansujące rzeźby Jerzego Kędziory. Jego rzeźby wystawiane są w wielu krajach europejskich a także na kontynencie amerykańskim. Jadę dalej w kierunku parku krajobrazowego "Lasy nad górną Liswartą". Park jest przeuroczy. Powstało tam wiele dobrej jakości szutrowych dróg w sam raz dla rowerów. Na dodatek jest płasko, więc każdy może spróbować swoich sił na rowerze. Jedyny problem to zakaz wchodzenia do lasu (niestety ciągle obowiązuje), no ale jak tu nie wejść przy takiej pogodzie. Wiszą ogłoszenia
o zakazie wstępu no ale... wjeżdżam. Ryzykuję bo kara za złamanie zakazu 500 złotych. Na szczęście się udaje. Jadę nad pięknie położone w lesie jezioro (użytek ekologiczny). Jestem sam. Czyż mogło mnie spotkać coś lepszego. Cisza
i tylko szum drzew i śpiew ptaków ją zakłócają. Siadam na ławeczce nad wodą i odpoczywam. Po chwili nachodzi mnie refleksja. Toż jeszcze kawał drogi przede mną. Jadę do miejscowości Zborowskie obejrzeć ruiny fajczarni z XVIII wieku. Oczywiście już tam byłem wiele razy ale za każdym razem odkrywam coś nowego. Stamtąd kieruję się na Brzozę. Podjeżdżam do rezerwatu rododendronów i staję zupełnie zaskoczony. Różaneczniki bardzo ucierpiały w skutek lodowego piekła ze stycznia. Wiele jest połamanych. To przykre. Ogrodzenie też częściowo zniszczone ale to zapewne robota wandali. Miejsce do wypoczynku nad stawem Brzoza też prezentuje się nie lepiej. Walające się wszędzie śmieci to efekt braku kosza.
W tak popularnym miejscu przynajmniej jeden być powinien. Znad Brzozy jadę do Kochcic. Ładnie kwitną magnolie w parku przypałacowym. Zielone wierzby przeglądają się w stawie. Dorodne dęby stoją jeszcze nagie ale wkrótce rozbłysną zielenią i one. Potem jadę do Lublińca częściowo po budowanej dopiero obwodnicy tego miasteczka. Taka szeroka droga rowerowa (fajna). Przejeżdżam przez Lubliniec i fantastyczną ścieżką rowerową kieruję się do Kokotka a potem przez Janią Górę do Piłki i Rusinowic. Wśród zielonych pól docieram do wsi Wierzbie
i przez las do Cieszowej z kilkoma wartościowymi zabytkami (kirkut, spichlerz
i drewniany kościół leżący na szlaku architektury drewnianej). Potem dalej przez pola i las do Boronowa. Po drodze spotykam hodowlę jaków (jak uświadomił mnie w komentarzach Grzesiek to jednak nie jaki tylko krowy szkockie - cóż, na jaki jeszcze widać nie pora). Mimo wszystko ciekawe zwierzaki. Przez Dębową Górę lasem docieram do Hutek i przez Zawadę pędzę do domu.
Wycieczka pełna wrażeń. Cztery strony świata zaliczone. Teraz pozostaje jeździć. Dokąd? To już mniej istotne. Byle do przodu.


Balansująca rzeźba Jerzego Kędziory © Yacek


Pomnik poświęcony radzieckiemu lotnikowi i 8 polskim saperom, ktorzy zginęli podczas rozminowywania ziemi herbskiej © Yacek


Użytek ekologiczny "Bagno w jeziorze" © Yacek


Fajcarz przed jedynym zachowanym ( z czterech) budynkiem dawnej fabryki fajek © Yacek


Rodendron połamany przez lód © Yacek


Użytek ekologiczny "Na Brzozie" © Yacek


Kochcicki w Kochcicach © Yacek


Wierzby nad stawem w parku w Kochcicach © Yacek


Potężne dęby w tym samym parku © Yacek


Między Rusinowicami a Wierzbiem © Yacek


Kirkut w Cieszowej (po przejściu trąby powietrznej został bardzo zniszczony. Jak widać teraz prezentuje się dużo lepiej) © Yacek


Na pierwszym planie spichlerz, w glębi dawny dwór (w ruinie) © Yacek


Drewniany kościół (najcenniejszy zabytek Cieszowej) © Yacek


Chyba? Jak © Yacek





  • DST 241.42km
  • Teren 40.00km
  • Czas 14:15
  • VAVG 16.94km/h
  • VMAX 54.84km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 1575m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na pole bitwy w Racławicach

Sobota, 17 kwietnia 2010 · dodano: 18.04.2010 | Komentarze 8

Wybrałem się razem z kolegą do Racławic obejrzeć pole bitwy z Powstania Kościuszkowskiego 1794 roku. Najpierw pociągiem do Ludyni. Potem przyjemna trasa mało uczęszczanymi asfaltami na południe po fajnym, stosunkowo płaskim terenie (to Ponidzie). Wkrótce jednak zaczęło być coraz trudniej. To Wyżyna Miechowska zaczęła dawać o sobie znać. Ostre i czasami długie podjazdy, bywało że w terenie, zjazdy na których nie obeszło się niejednokrotnie bez dokręcania i często totalne wertepy powodowały że zaczynało brakować sił. A do domu jeszcze kawał drogi. Kiedy wreszcie dotarliśmy do Racławic nie obeszło się bez słów zachwytu nad pięknym pomnikiem bohatera bitwy racławickiej Bartosza Głowackiego. Wjechaliśmy też na wzniesienie, na ktorym usypany jest Kopiec Kościuszki
a w parku podziwialiśmy potężną Lipę Kościuszki. Następnym naszym celem był Książ Wielki z pięknym "Zamkiem na Mirowie". Znajduje się tam obecnie szkoła, nie zmienia to jednak faktu, że sam zamek prezentuje się niezwykle okazale.
Z Książa jechaliśmy praktycznie cały czas pod wiatr, który uparcie wiał
z zachodu i północnego - zachodu. To naprawdę nas wykańczało. Ostatnie kilkadziesiąt kilometrów jechaliśmy też po ciemku. Na szczęście ruch był niewielki, za to zrobiło się bardzo zimno, co wyraźnie dawało się odczuć podczas zjazdów.
Podsumowując wyjazd wart jest zachodu. Na Wyżynie Miechowskiej dominują przepiękne krajobrazy. Ze szczytów wzniesień roztaczają się zapierające dech w piersiach widoki. Teren jest pięknie pofałdowany z kolorową szachownicą pól. Jest też cała masa, najczęściej nowych, dróg asfaltowych z minimalnym ruchem samochodowym. Nic tylko jeździć na rowerze. Żon jednak tam nie zabierajcie, chyba że chcecie je szybko i skutecznie zniechęcić do jazdy na rowerze.


Dworek (niestety prywatne więc zdjęcie robione zza płotu) © Yacek


Krajobraz Ponidzia © Yacek


Sancygniówka © Yacek


Krajobraz Wyżyny Miechowskiej © Yacek


Wyżyna Miechowska © Yacek


Pomnik Bartosza Głowackiego © Yacek


Lipa Kościuszki © Yacek


Dwór w Janowiczkach © Yacek


Zamek w Książu Wielkim © Yacek


I na koniec coś z naszej pięknej Jury - Rezerwat "Góra Zborów" © Yacek





  • DST 173.13km
  • Teren 25.00km
  • Czas 08:34
  • VAVG 20.21km/h
  • VMAX 38.05km/h
  • Podjazdy 719m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kleszczów i dziura w ziemi

Poniedziałek, 29 marca 2010 · dodano: 29.03.2010 | Komentarze 11

Wczoraj jakoś nie chciało mi się ruszyć. Chyba ta niepewna pogoda zrobiła swoje. Dzisiaj natomiast postanowiłem zaliczyć sporą dziurę w ziemi w Kleszczowie. Po drodze chciałem jeszcze wstąpić do rodziny stad jechałem niekoniecznie najkrótszą drogą. Na północ jechało się super - wiatr albo w plecy albo z boku. Za to z powrotem było naprawdę ciężko. A jeszcze dodatkowo zasiedziałem się u rodzinki dlatego przyszło wracać w ciemnościach. Od Mstowa lasami do Słowika. Oj było trochę strachu.
Tyle nasłuchałem się o Kleszczowie,o super ścieżkach rowerowych itp. że musiałem to zobaczyć na własne oczy. I nie zawiodłem się. Naprawdę robi wrażenie. Super sprawa!


Z punktu widokowego © Yacek


Elektrownia Bełchatów © Yacek


Ponownie kopalnia węgla brunatnego © Yacek


No i wreszcie dojechałem © Yacek


Tam można a asfaltu © Yacek


Aleja kasztanowa © Yacek





  • DST 138.39km
  • Teren 15.00km
  • Czas 07:21
  • VAVG 18.83km/h
  • VMAX 46.32km/h
  • Podjazdy 629m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

To tu, to tam

Czwartek, 25 marca 2010 · dodano: 25.03.2010 | Komentarze 6

Zapowiadali ładny dzień. W domu huk roboty przed świętami, zdecydowałem jednak że do pracy biorę się od jutra. A cały dzisiejszy dzień przeznaczam na jazdę. Od początku nie miałem pomysłu na jakąś ciekawą trasę, dlatego najpierw postanowiłem wyjechać a potem ... się zobaczy. Jak zachciało mi się gdzieś skręcić to skręcałem, coś zobaczyć np. dokąd prowadzi ta droga, to tam jechałem. Wjechałem też parę razy w teren i muszę przyznać że nie jest źle. Powiem więcej - jest całkiem przyzwoicie. Mam oczywiście na myśli przede wszystkim te główniejsze dróżki leśne. Są udrożnione i jedzie się naprawdę fajnie. Jest co prawda jeszcze trochę mokro ale nie na tyle żeby się tym przejmować. Słoneczko dawało czadu, wiatr zresztą też ale dzień był bardzo przyjemny. Jechało się super. Kierowcom też chyba się udzieliło. Wyprzedzali szeroko a jeden jak mu pokazałem że na trzeciego nie wypada to nawet przeprosił. Zamurowało mnie. Oby im tak zostało ... na zawsze.

Ładnie się wije © Yacek


Wiadukt kolejowy Strzebiń - Dubiele © Yacek


Kościółek w Bruśku po remoncie © Yacek


OSP w Tworogu © Yacek


Kapliczka - Tworóg © Yacek


Między zbiornikiem Nakło - Chechło a Żyglinem © Yacek