Info

Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Styczeń4 - 0
- 2019, Sierpień1 - 0
- 2018, Sierpień5 - 1
- 2018, Maj5 - 4
- 2017, Lipiec1 - 0
- 2017, Czerwiec1 - 0
- 2017, Maj2 - 1
- 2017, Kwiecień1 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Sierpień2 - 0
- 2016, Lipiec1 - 0
- 2016, Maj1 - 1
- 2016, Luty1 - 1
- 2016, Styczeń3 - 0
- 2015, Grudzień2 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec4 - 4
- 2015, Czerwiec1 - 1
- 2015, Maj2 - 3
- 2015, Kwiecień1 - 3
- 2015, Marzec2 - 4
- 2015, Luty2 - 1
- 2015, Styczeń4 - 2
- 2014, Grudzień1 - 2
- 2014, Listopad2 - 3
- 2014, Październik3 - 1
- 2014, Wrzesień3 - 2
- 2014, Sierpień2 - 2
- 2014, Czerwiec2 - 6
- 2014, Maj2 - 0
- 2014, Kwiecień3 - 11
- 2014, Marzec3 - 1
- 2014, Luty2 - 6
- 2014, Styczeń2 - 3
- 2013, Grudzień3 - 4
- 2013, Listopad2 - 8
- 2013, Październik3 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień7 - 11
- 2013, Czerwiec1 - 4
- 2013, Maj5 - 16
- 2013, Kwiecień4 - 20
- 2013, Marzec2 - 13
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń7 - 7
- 2012, Grudzień7 - 14
- 2012, Listopad4 - 7
- 2012, Październik2 - 4
- 2012, Wrzesień5 - 7
- 2012, Sierpień6 - 12
- 2012, Lipiec3 - 12
- 2012, Czerwiec5 - 7
- 2012, Maj6 - 23
- 2012, Kwiecień2 - 4
- 2012, Marzec4 - 18
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń4 - 12
- 2011, Grudzień1 - 4
- 2011, Listopad2 - 4
- 2011, Październik4 - 17
- 2011, Wrzesień1 - 10
- 2011, Sierpień3 - 17
- 2011, Lipiec7 - 36
- 2011, Czerwiec5 - 33
- 2011, Maj5 - 2
- 2011, Kwiecień10 - 11
- 2011, Marzec3 - 12
- 2011, Luty2 - 7
- 2011, Styczeń3 - 7
- 2010, Grudzień8 - 26
- 2010, Listopad5 - 6
- 2010, Październik6 - 12
- 2010, Wrzesień4 - 8
- 2010, Sierpień6 - 13
- 2010, Lipiec10 - 30
- 2010, Czerwiec23 - 30
- 2010, Maj10 - 29
- 2010, Kwiecień4 - 28
- 2010, Marzec3 - 19
- 2010, Luty2 - 7
- 2010, Styczeń3 - 4
- 2009, Grudzień9 - 13
- 2009, Listopad5 - 0
- 2009, Październik4 - 7
- 2009, Wrzesień9 - 4
- 2009, Sierpień10 - 7
- 2009, Lipiec12 - 7
- 2009, Czerwiec6 - 7
- 2009, Maj6 - 12
- 2009, Kwiecień7 - 9
- 2009, Marzec4 - 3
- 2009, Luty2 - 1
- 2009, Styczeń2 - 2
- 2008, Grudzień6 - 4
- 2008, Listopad6 - 6
- 2008, Październik9 - 9
- 2008, Wrzesień7 - 7
- 2008, Sierpień11 - 12
- 2008, Lipiec5 - 9
- 2008, Czerwiec6 - 4
- 2008, Maj9 - 4
- 2008, Kwiecień7 - 1
- 2008, Marzec9 - 2
- 2008, Luty4 - 0
- 2008, Styczeń4 - 0
- DST 133.85km
- Teren 55.00km
- Czas 06:50
- VAVG 19.59km/h
- VMAX 46.10km/h
- Podjazdy 595m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Koszęcin
Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 4
Wczoraj zrobiłem serwis amorka, dzisiaj więc należało sprawdzić jak działa. Myślałem o wyjeździe na Jurę żeby podziwiać kwitnące przebiśniegi, po namyśle jednak ruszyłem w kierunku Koszęcina. Tam w parku pałacowym będą na pewno kwitły. Zresztą jeżdżę tam co roku więc trzeba podtrzymywać tradycję. Ruszam do lasu. Od razu wertepy. W Osinach kawałek asfaltem a potem szutrówką do Jastrząba. Na otwartej przestrzeni nieźle dmuchało szybko więc uciekam do lasu. Przez Siedlec Mały i Duży kieruję się do Czarnego Lasu po drodze pokonując dawną granicę zaborów. Kawałek dalej kilka rozrzuconych w pewnej od siebie odległości leśnych stawów a w nich mnóstwo wystających z wody łebków. Zaczęły się żabie gody. Szybko przejeżdżam przez Lubszę i Psary. Do Strzebinia docieram częściowo polnymi dróżkami, niektóre w bardzo kiepskim stanie. Potem znowu w bok przez Bagno (kiedyś oddzielna wieś, teraz część Strzebinia). Odkąd pamiętam była tam szeroka, piaszczysta droga. Tym razem niespodzianka, położyli asfalt (szkoda).
W Koszęcinie jest super ścieżka edukacyjna. Zawsze kiedy tam jestem jakąś jej część staram się przejechać. Tak było i tym razem. Z reguły jest na niej sporo ludzi, tym razem było pusto. Cała ścieżka tylko dla mnie. W parku pałacowym znalazłem oczywiście masę przebiśniegów (jak zwykle o tej porze). Potem fajną szutrówką przez piękny las do uroczyska Potempowe, Piłki i do baru "U Celiny" - bardzo klimatyczne miejsca. Przez Kokotek świetną ścieżką rowerową do Lublińca, częściowo wertepami do Kochcic. Park i pałac rewelacja. Mnóstwo ludzi spacerowało. A jak zakwitną magnolie to dopiero będzie coś. W Pawełkach tylko chwila na wizytę w sklepie i drobne zakupy i przez Brzozę (rezerwat rododendronów), Braszczok, Łebki, Jezioro do Blachowni. Teraz jeszcze tylko 20 km i dom. Kapitalna wycieczka w moje ulubione tereny. W terenie po wczorajszych opadach śniegu sporo błota no ale przecież nie można cały czas asfaltem.Pomnik przyrody
© YacekTa sama sosna w całości
© YacekDroga prosto do stawu
© YacekPoeta - kowal
© YacekUroczysko Potempowe
© YacekRzeka Leśnica
© YacekPrzebiśniegi a w tle siedziba zespołu "Śląsk"
© YacekBunkier k/Lublińca
© Yacek
- DST 65.14km
- Teren 40.00km
- Czas 04:11
- VAVG 15.57km/h
- VMAX 51.50km/h
- Podjazdy 496m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Do MIrowa
Niedziela, 13 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 2
Wczoraj wybrałem się na krótki spacerek (ok. 40km). Dzisiaj pojechałem trochę dalej i przede wszystkim terenem. Miejscami mokro i bywało, że moje półslicki czasami nie chciały jechać. Najpierw tradycyjnie lasem. Już w Zaborzu zrobiłem sobie przerwę na małe co nieco. W okolicach Ostrężnika uznałem, że dość już jazdy asfaltem do pustelni w Czatachowej. Trzeba poszukać innej dróżki. Szukałem i znalazłem ... kilometrowy podjazd. Ale warto było! Trafiłem w bardzo atrakcyjne miejsce. Obok można było przysiąść na gałęzi i trochę pokontemplować przyrodę. Tym bardziej że pogoda dopisywała. Rozglądałem się też za przebiśniegami ale nigdzie ich nie zauważyłem. Jadąc dalej natknąłem się na ciekawą drogę krzyżową. Wielokrotnie przejeżdżałem w jej pobliżu ale dopiero dzisiaj dane mi było ją dostrzec. Potem jeszcze w miejsce gdzie często jeździłem fajną dróżką przez las (taki skrót do Łutowca). Ścieżka niestety została utwardzona i teraz nawet samochodami się tam pchają. Jeszcze tylko brakuje asfaltu. W Łutowcu jak zwykle - mało ludzi i fantastyczna atmosfera. Przy zamku w Mirowie miłe, choć krótkie spotkanie z grupą częstochowskich bikerów. Trochę pogadaliśmy i w drogę do Żarek. Nie przypuszczałem że będzie na niej tyle piachu. Bo że latem jest go dużo to normalne ale teraz. No cóż! Czasami musiałem zsiąść i prowadzić. Ale jak siadłem ponownie to dojechałem do samego domu.Ale fajna skałka
© YacekA tu z kolei drzewo tak fajnie wrosło w skałkę, że mamy świetne krzesło
© YacekTu natomiast spierniczyli świetną dróżkę,żeby zrobić jakiś szlak. Teraz nawet samochodami tam jeżdżą
© YacekTo taka jurajska panoramka
© Yacek
- DST 35.58km
- Teren 34.00km
- Czas 02:13
- VAVG 16.05km/h
- VMAX 34.00km/h
- Podjazdy 198m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Po okolicznych lasach
Sobota, 5 marca 2011 · dodano: 05.03.2011 | Komentarze 6
Nie ma to jak krótki wypad dla odreagowania stresu. Bo denerwowałem się ostatnio całkiem mocno a wiadomo że na zdrowie stres korzystnie nie wpływa. Zastanawiacie się pewnie co mnie tak zestresowało? Powodem był konkurs córki. Na szczęście ten problem już mam z głowy. Jadę przez las. Ścieżki zamarznięte, tu i ówdzie trochę śniegu i zalodzone fragmenty, jedzie się jednak bardzo przyjemnie. Tym bardziej że z wiatrem. A ten dzisiaj dawał popalić. Kręcąc się tak trochę postanawiam zajrzeć do Olsztyna. Po drodze w Kusiętach wyprzedza mnie rowerzysta. Ja zawracam i szukam jakiegoś zjazdu do lasu. Nie lubię jeździć krajówkami. Potem już przeważnie równolegle do DK dojeżdżam do Olsztyna. Jadąc lasem zerkam na ruiny zamku. Z tej perspektywy jeszcze ich nie oglądałem. Zdjęcie nie jest super - robione pod słońce. Przejechałem rynek i skierowałem się do mekki rowerzystów (baru u kota). Nikogo tam nie było pojechałem więc w Sokole Góry. Sporo ludzi spacerowało, zresztą pogoda sprzyjała. Pojeździłem trochę rozjeżdżonymi ścieżkami, gdzieniegdzie poprzenosiłem rower, popatrzyłem po raz kolejny na piękne, wapienne skałki. Zacząłem też pomału kierować się w stronę domu. Dzisiaj przecież bieg na 30 kilometrów.Zamek w Olsztynie
© YacekTu nielegalnie pozyskuje się piasek
© Yacek
- DST 39.74km
- Teren 35.00km
- Czas 02:34
- VAVG 15.48km/h
- VMAX 42.20km/h
- Podjazdy 243m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Chyba mam już dość
Niedziela, 13 lutego 2011 · dodano: 13.02.2011 | Komentarze 4
Coś mi się nie chce ostatnio jeździć.Tak się od pewnego czasu zastanawiam dlaczego muszę się zmuszać do wyjścia na rower.Co prawda kiedyś też tak miałem ale z reguły po kilkunastu kilometrach przechodziło i mogłem jechać choćby 200. Teraz jest inaczej. Niby dalej jazda sprawia mi przyjemność ale jakby mniejszą. A przecież wcale się nie forsuję, jeżdżę niewiele. Wyjazdy są krótkie. Może jak się ociepli będzie inaczej. Dzisiaj właśnie taki krótki wypad zaliczyłem. Myślałem pierwotnie o jeździe na zachód gdzieś w koszęcińskie lasy ostatecznie jednak wylądowałem na Jurze. Dominował oczywiście las. Fajnie było o tyle, że tam gdzie z reguły jest mnóstwo piachu ziemia była zmrożona i jechało się przyjemnie. Po drodze mijałem przysiółki o ciekawych nazwach - Rajczykowizna, Masłoniowizna czy Skrobaczowizna. Kiedyś muszę wyjaśnić ich pochodzenie. W Biskupicach wyjeżdżam na asfalt w połowie solidnej górki. Jadę oczywiście pod nią a na szczycie polną dróżką zjeżdżam w Sokole Góry. Tam na polanie krótka przerwa na "posiłek". Sporo osób spacerowało dzisiaj po Sokolich. Głównie z kijkami. Nordic Walking króluje! Rowerzystów za to ze świecą szukać. Podjeżdżam do znanego rowerzystom baru w Olsztynie a tam pustki. Więc do lasu i domu na skoki. Trafiłem na pawie, niestety nie dały podejść zbyt blisko
© YacekPrzerwa bo przecież trzeba coś przegryźć - polana na obrzeżach Sokolich Gór
© Yacek
- DST 53.70km
- Teren 28.00km
- Czas 03:34
- VAVG 15.06km/h
- VMAX 50.70km/h
- Podjazdy 374m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Jurze
Poniedziałek, 7 lutego 2011 · dodano: 07.02.2011 | Komentarze 3
Już wczoraj miałem ochotę przejechać się kawałek. Niestety pogodę mieliśmy kiepską i zostałem w domu. Jednak dzisiaj po pracy za bardzo mnie nosiło więc chociaż było trochę późnawo wyciągnąłem bika i ruszyłem w trasę. Ponieważ preferuję jazdę terenową wjeżdżam do lasu. Warunki super. Jadę w kierunku Choronia i dopiero tam wyjeżdżam na asfalt. Po kilometrze znowu do lasu. W Zaborzu zerkam na zalew. Źródełka biją dalej i to bardzo obficie, zanosi się więc na to, że zalew przetrwa trochę dłużej. W Suliszowicach pojawiły się nowe tablice informacyjne o historii strażnicy, wybudowano też nową świetlicę wiejską. Jest jeszcze ciekawa studnia gromadzka (niestety nie zagospodarowana odpowiednio). W Ostrężniku natknąłem się na bijące "źródła zdarzeń". Te biją jeszcze rzadziej niż w Zaborzu a legenda powiada, że zapowiada to ważne wydarzenia. Zobaczymy jak będzie. Wypływ jest silny a ścieżka, którą z reguły się jeździ zamieniła się w koryto. Po około 100 metrach potoczek zanika. W Złotym Potoku chciałem zahaczyć o kościół. Jest w nim pochowana 4letnia ukochana córeczka Zygmunta Krasińskiego Elżbietka. Podjeżdżam a tam pogrzeb. Cóż było robić - jadę dalej do Pałacu Raczyńskich. Żal patrzeć - sypie się coraz bardziej. Za to Dworek Krasińskich elegancko wyremontowany. Cóż za kontrast - gmina może coś zrobić ale starostwo częstochowskie już nie. Potem Aleją Klonową do Pabianic. Wywozili drewno z lasu i aleja jest w stanie katastrofalnym. Nie dało się jechać więcej niż 10km/h. Koleiny i od groma błota na większości drogi. Zresztą błota było dzisiaj całkiem sporo. W terenie jeździć się oczywiście da choć wymaga to dużo siły. Ścieżki są jeszcze miejscami oblodzone, gdzieniegdzie olbrzymie kałuże ale pomału da się je pokonać. Zachęcam, zawsze to las!Leśny strumyk
© YacekStudnia gromadzka w Suliszowicach (kiedyś Zastudnie)
© YacekŹródła zdarzeń w Ostrężniku
© YacekDróżka zamieniona w strumyk - Ostrężnik
© Yacek
- DST 70.44km
- Teren 15.00km
- Czas 03:45
- VAVG 18.78km/h
- VMAX 45.60km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 399m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzeba było w końcu gdzieś pojechać
Poniedziałek, 17 stycznia 2011 · dodano: 17.01.2011 | Komentarze 6
Grudzień to tylko narty biegowe. Pogoda była rewelacyjna więc należało korzystać. Teraz odwilż, ciepło więc narty poszły w odstawkę a trzeba było przeprosić się z rowerem. Z domu prosto do lasu. Rano ziemia była lekko zmrożona więc warunki idealne. Jazda marzenie. Z czasem robiło się coraz cieplej, słońce przygrzewało. To z kolei nie wpływało najlepiej na stan ścieżek. Nie ma co jednak narzekać. W terenie można spokojnie jeździć choć są oczywiście miejsca bardzo błotniste bądź zalodzone. Tu wiele zależy od przebiegu ścieżki. Z Poraja nad zalew (zamarznięty i zamglony ale ma to jakiś urok). Otacza go taka aura tajemniczości. Znad zalewu przez Gęzyn i Rosochacz do Koziegłów. Potem do Koziegłówek. W Rzeniszowie bardzo mocno zalodzona szutrówka. Pomału dałem radę przejechać. Dookoła ponownie do Koziegłówek a potem przez trasę DK-1 do Wojsławic. W kierunku Gniazdowa jakieś roboty drogowe. Droga zamknięta, wyznaczono objazd. Myślę pewnie dla samochodów, rowerem zapewne dam radę. Dałem tyle że jakieś 50 metrów brodziłem po kostki w błocie. Dziwnie potem ludzie patrzyli na mnie w mijanych miejscowościach (przynajmniej dopóki błoto nie odpadło). Z Gniazdowa prosto do wsi Mzyki, następnie przez Czarny Las i Niegolewkę do Rudnika Wielkiego. W Niegolewce zaatakował mnie piękny owczarek. Nie czułem się zbyt pewnie bo las dookoła, brama otwarta, ogrodzenie częściowo rozebrane a właściciela ani widu, ani słychu. Na szczęście piesek po dłuższej chwili odpuścił. Końcówka to już dojazd do punktu startu.
Pierwszy raz w tym roku siadłem na rower. Przerwa trwała około 1,5 miesiąca. Nie odczułem jej jakoś specjalnie a trzeba dodać, że w międzyczasie chorowałem i obawiałem się trochę tego wyjazdu. Na szczęście wypad przebiegł bezproblemowo i pod względem kondycyjnym, i zdrowotnym, i wreszcie sprzętowym.Leśny staw w porannej mgle
© YacekZamglony i skuty lodem zalew w Poraju
© Yacek
- Czas 02:05
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Biegówki
Czwartek, 6 stycznia 2011 · dodano: 06.01.2011 | Komentarze 1
Wczoraj zapowiadali odwilż musiałem więc skorzystać z ostatków dobrej pogody. Dzisiejsza wycieczka trochę dłuższa niż ostatnio. Zrobiłem po lesie jakieś 12 kilometrów - częściowo założonym wcześniej śladem, częściowo w dziewiczym terenie. Im dalej w las tym mniej śladów bytności człowieka, za to śladów zwierząt coraz więcej. Cicho, spokojnie! Można sunąć ile wlezie. Nie słychać warkotu pił mechanicznych, samochodów. Jest super! Oby jak najdłużej!
- Czas 02:00
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Biegówki
Wtorek, 4 stycznia 2011 · dodano: 04.01.2011 | Komentarze 0
Nareszcie! Od mojej ostatniej wycieczki upłynęło już trochę czasu. Tak niestety bywa. Tuż przed świętami dopadła mnie grypa i właściwie do wczoraj spędzałem czas w domu. Dzisiaj natomiast samopoczucie dużo lepsze a i na zewnątrz warunki bardzo przyzwoite więc narty na nogi i w trasę. Pomału, niezbyt intensywnie, żeby nie wpaść w zdrowotne tarapaty na nowo. Spacerkiem pokonałem jakieś 8 kilometrów. Założyłem ślad . Zobaczę co z niego pozostanie za kilka dni.
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Podsumowanie
Piątek, 31 grudnia 2010 · dodano: 31.12.2010 | Komentarze 4
Rok 2010 dobiega końca. Pozwoliłem więc sobie, jak co roku, na krótkie podsumowanie. Przejechałem 8146 kilometrów. Znaczną część w terenie. Statystyki na bikestats nie oddają ich w pełni chociażby dlatego że na wyprawie po Polsce egzotycznej wcale nie wpisałem kilometrów przejechanych w terenie a robiłem ich tam całkiem sporo. Nie wpisuję też w statystyki wszystkich swoich wyjazdów. Stosuję zasadę, że wypadów do 30 kilometrów nie wpisuję na bloga (zdarzyło mi się to bodajże 3 razy przez 3 lata mojej obecności na BS). Często na takie krótkie wycieczki nie zabieram nawet licznika. Na rower siadałem w tym roku 75 razy, z tego 42 wycieczki liczyły ponad 100 a 2 ponad 200 kilometrów. Byłem też na dwóch dłuższych wypadach z sakwami. Na przełomie maja i czerwca przejechałem w ciągu 25 dni prawie 3000 km po Polsce wschodniej a na przełomie lipca i sierpnia ponad 1000 km wzdłuż granicy z Rosją (obwód kaliningradzki). Tegoroczny grudzień to pierwszy taki miesiąc od wielu lat, w którym na rower nie usiadłem w ogóle. Powodem są narty biegowe. Kupiłem je w poprzednim sezonie i od tej pory, jeśli tylko pozwalają na to warunki i zdrowie, na nich właśnie spędzam czas zimą. Dają mi bardzo dużo satysfakcji, podobnie zresztą jak rower.
Wszystkim tu zaglądającym życzę wiele szczęścia i radości w nadchodzącym Nowym Roku.
- Czas 02:00
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Biegówki
Wtorek, 21 grudnia 2010 · dodano: 21.12.2010 | Komentarze 1
Patrzyłem sobie tak wczoraj na topniejący śnieg i myślałem, że z wtorkowego wypadu nici. Kiedy wieczorem zaczął padać śnieg wstąpiła we mnie nadzieja, ale gdy rano było minus osiem na mojej twarzy pojawił się banan od ucha do ucha. Po śniadanku narty w garść i w trasę. Drzewa znowu przyprószone śniegiem. Żyć nie umierać. Rewelacja. Nartki elegancko suną po zrobionych wcześniej, choć już zadeptanych śladach. Potem tuptając pokonuję zasypany, podmokły teren. W lesie odnawiam sobotni ślad. Nie był zniszczony tylko trochę zasypany. Jakieś 3 kilometry od domu zrobiło się na tyle ciepło, że narty zaczęły stawiać spory opór ale na upartego jeszcze mogłem biec. W końcu jednak powiedziałem dość i ostatnie 300 metrów zrobiłem z buta. Chyba kupię jakieś smary bo przy temperaturze powyżej zera za grosz nie da się biegać ...na nartach. Dzisiaj przebiegłem jakieś 10 kilometrów.A za chmurami słoneczko!
© YacekTen ślad musiałem poprawić
© YacekA to fajna, niezadeptana dróżka, która czeka na przetarcie.
© Yacek