Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Ślady GPS

Dystans całkowity:29916.28 km (w terenie 8126.00 km; 27.16%)
Czas w ruchu:1667:52
Średnia prędkość:17.85 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:139197 m
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:109.99 km i 6h 09m
Więcej statystyk
  • DST 78.30km
  • Czas 04:58
  • VAVG 15.77km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Podjazdy 715m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień dwunasty

Środa, 9 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 1

Polska Egzotyczna - dzień dwunasty

Kolejny dzień. Wyruszamy asfaltem. W Ryżówce jedziemy kawałek drogą wojewódzką a potem do Kaletnika. Częściowo po nie najlepszym szutrze i katastrofalnym asfalcie, za to przy przepięknych krajobrazach i lasach. Na łąkach spacerują bociany. Jest ich mnóstwo. W Kaletnikach długo czekałem na Witka ale przy okazji niejako zawarłem znajomości z kilkoma panami i panią ekspedientką. Potem polecieliśmy przez Głęboki Rów do drogi E67. Miał być tylko kawałek asfaltu a potem tradycyjna szutrówka. Było dokładnie na odwrót. Jadąc tym nowym asfaltem, który dopiero był częściowo w tracie układania jeden z pracowników każe mi jechać bokiem. Nie wiem dlaczego? Ale wystarczył rzut oka do tyłu aby stwierdzić, że rzeźbię niezłą bruzdę w asfalcie swoim tylnym kołem. Ponieważ był to podjazd schodzę z roweru i prowadzę go bokiem drogi. Po przekroczeniu DK jedziemy dalej kiepską szutrówką, która stopniowo przechodzi w asfalt. W Wołowni rozdzieliliśmy się na kilka kilometrów. Kolega pojechał cały czas asfaltem a ja swoim zwyczajem czerwonym szlakiem rowerowym do Gulbieniszek i na Górę Cisową nazywaną Suwalską Fudżijamą. Z Gulbieniszek szlak prowadzi po szutrach nie zawsze dobrej jakości a i podjazdy są znaczne ale to właśnie stanowi dla mnie niesamowitą frajdę. Spotykamy się ponownie na parkingu pod Górą Cisową. Nie sprawia jakiegoś wielkiego wrażenia, przynajmniej z daleka. Natomiast widoki się z niej roztaczające zapierały dech w piersiach. Dalej jedziemy wąskim, dobrej jakości asfaltem przez Udziejki do Łopuchowa. Droga prowadzi cały czas w dół. Asfalt też się kończy a zaczyna szutrówka. Zaczyna też padać. Zatrzymuję się pod drzewami ale kiedy przestaje jadę dalej przez Wodziłki do Szeszupki. To mniej więcej 5 kilometrów. Jedzie się przepiękną, szeroką doliną niewielkiej rzeczki Szeszupy. Widoki cudowne ale droga tragiczna. Rower grzęźnie. Jedzie się niesamowicie ciężko. Mimo wszystko warto. Zwłaszcza Wodziłki były ciekawe. Maleńka wioska zamieszkała przez staroobrzędowców z niewielkimi domkami i stodołami często jeszcze krytymi strzechą, z molenną (kościołem) i baniami (rodzaj współczesnej sauny). Kiedy wreszcie wyjechaliśmy na asfalt pojechaliśmy do Turtulu. Znajduje się tam dyrekcja Suwalskiego Parku Krajobrazowego. Można też znaleźć nocleg ale dobrze jest wcześniej zadzwonić. Ponieważ padało wypiliśmy herbatę a jak przestało pojechaliśmy dalej wzdłuż Jeziora Hańcza do Wiżajn (polski biegun zimna). Te 15 kilometrów dało nam mocno w kość. Góra, dół i tak na okrągło. Jako że dojechałem pierwszy to znalazłem nocleg. Spaliśmy nad Jeziorem Wiżajny. To był naprawdę ciężki dzień ale za to niesamowity z masą atrakcji, które długo będziemy pamiętać.

Przyjemnie się jechało w takich okolicznościach przyrody © Yacek


Widoczek © Yacek


Z suwalskiej Fudżijamy © Yacek


A to Góra Cisowa (Suwalska Fudżijama) © Yacek


Dolina Szeszupy © Yacek


To też Dolina Szeszupy © Yacek


Molenna staroobrzędowców w Wodziłkach © Yacek


I to widok na Dolinę Szeszupy w okolicach Szeszupki © Yacek


Bania (sauna) w Wodziłkach © Yacek


Najwyższe wzniesienie Suwalszczyzny - Góra Rowelska © Yacek





  • DST 94.53km
  • Czas 05:48
  • VAVG 16.30km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Podjazdy 310m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień jedenasty

Wtorek, 8 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 1

Polska Egzotyczna - dzień jedenasty

Kolejny dzień budzi nas przyzwoitą pogodą. Wyjeżdżamy w kierunku miejscowości Jaminy. Tu wjeżdżamy na chwilę do lasu aby znaleźć miejsce pamięci. Niemcy zamordowali tam kilkudziesięciu Polaków i to tuż przed wyzwoleniem tych ziem. Jedziemy dalej. Z czasem asfalt zmienia się w szuter który jest dość wygodny i jedzie się bez większego problemu. Wyjeżdżamy we Wrotkach. To droga którą mieliśmy jechać dzień wcześniej do Białobrzegów. Jej charakterystyczną cechą są długie, proste odcinki. A wiatr daje dzisiaj popalić. W Gabowych Grądach spotykamy się po raz pierwszy z egzotyką tych ziem bo zamieszkują tam staroobrzędowcy. Jest też molenna (świątynia) i stary cmentarz. Nie brakuje też rytualnych bań czyli takich trochę współczesnych saun. Z wioseczki przebija bieda, nawet "droga" to po prostu piaszczysta ścieżka. Jedziemy dalej do Augustowa. Zrobiliśmy sobie tam dwugodzinną przerwę na zwiedzanie i posiłek. Potem pojechaliśmy do sanktuarium w Studzienicznej bo napotkani strażnicy graniczni twierdzili że warto. I mieli rację. Miejsce jest niesamowite. Kiedyś były to 3 wyspy obecnie połączone w jedno pięknie położone nad jeziorem. Cicho, spokojnie. Miejsce bez wątpienia służy chwili zadumy i refleksji. Wyjeżdżając spotykamy 2 holendrów (jeden na poziomce) którzy objeżdżają Bałtyk. Po chwili rozmowy ruszamy dalej. Odwiedzamy też przy okazji posiadłość pani prezydent Warszawy. Okazała, nie ma co. Przed nami Wigierski Park Narodowy - ruch zerowy, asfalt świetny. Jedziemy wśród pięknego lasu aż nad Jezioro Wigry. Tu teren jest już odkryty a my poruszamy się fajną szutrówką z pięknymi widokami na jezioro. Potem skrótem przez ciekawy mostek do wsi Wigry z pięknym klasztorem. Tu nocujemy na polu namiotowym.

Jaminy - miejsce niemieckiego mordu kilkudziesięciu Polaków z czerwca 1944 roku © Yacek


Pomnik poświęcony staroobrzędowcom - ofiarom faszyzmu w Gabowych Grądach © Yacek


Molenna staroobrzędowców w Gabowych Grądach © Yacek


Fragment rynku w Augustowie © Yacek


Kaplica w Studzienniczej © Yacek


Śluza na Kanale Augustowskin © Yacek


Stajnia należąca do p. przydent Warszawy © Yacek


A to dworej na przeciwko © Yacek


Widok ze szlaku na Jezioro Wigry © Yacek


Kamień pamiątkowy i klasztor w Wigrach © Yacek





  • DST 131.66km
  • Czas 07:36
  • VAVG 17.32km/h
  • VMAX 35.10km/h
  • Podjazdy 244m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień dziesiąty

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 4

Polska Egzotyczna - dzień dziesiąty

Wstaję raniutko i po pieczywo do Tykocina. Po powrocie śniadanie, pakowanie i w trasę. Zamierzamy dzisiaj dojechać do Augustowa. Jedziemy super dróżką asfaltową niedaleko Narwi - widokowo jest rewelacyjna. Drogą tą prowadzi Podlaski Szlak Bociani. I rzeczywiście bocianów na nim nie brakuje. Wyjeżdżamy w Laskowcu. Zaczyna się tutaj "carska droga", która służyła do zaopatrywania twierdzy w Osowcu. To też obszar Biebrzańskiego Parku Narodowego. Za przejazd drogą się nie płaci bo jest to droga publiczna ale już za korzystanie z infrastruktury parku jak najbardziej (5 zł). My nie zapłaciliśmy od razu ale po drodze natknęliśmy się na strażnika parkowego i trzeba było te 5 złociszy wysupłać. Wjechaliśmy sobie m. in. do rezerwatu "Ławki" po fajnym pomoście wśród traw, weszliśmy na wieżę widokową. Ale najbardziej wypatrywaliśmy łosi. I udało się. Zobaczyliśmy je na drodze. Mam nawet zdjęcie ale nie wiem czy uda mi się je odzyskać bo płyta mi się porysowała. Kolejnym etapem naszej podróży była twierdza w Osowcu. Zbudowana przez Rosjan, otoczona wodami Biebrzy nigdy nie została zdobyta. Robi imponujące wrażenie. Zwiedzamy ją oczywiście i ruszamy dalej. Przez Goniądz przejechaliśmy ciurkiem bo goniły nas burzowe chmury. Dopadły nas kilkanaście kilometrów dalej w Dolistowie Nowym. Siedzimy więc na przystanku i czekamy jak rozwinie się sytuacja. Rozwija się pomyślnie. Ruszamy więc dalej. I tu okazuje się że droga na Białobrzegi jest nieprzejezdna (zalała ją Biebrza). Przejechać się nie da. Ruszamy więc do Karpowicz bo miejscowi twierdzą, że tam rzekę uda się pokonać. Niestety i tam trzeba by około 300 metrów brnąć w wodzie. Rezygnujemy. Jedziemy więc do DK i nią do Sztabina. Tu nocujemy w ciekawym miejscu na tratwach. Ma to swój urok.

Bagno "Ławki" © Yacek


Biebrza © Yacek


Biebrza zalała drogę © Yacek


Zalana droga © Yacek


Jeden z fortów twierdzu Osowiec © Yacek


Twierdza Osowiec © Yacek


Twierdza Osowiec © Yacek


Bagno "Ławki" - największe w Europie © Yacek


Wieża widokowa w Biebrzańskim P. N. © Yacek


Pomost - "Ławki" © Yacek


Ławki © Yacek


Przy "carskiej drodze" © Yacek


Nasz nocleg na tratwie - właśnie takiej © Yacek





  • DST 131.63km
  • Czas 07:00
  • VAVG 18.80km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Podjazdy 351m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień dziewiąty

Niedziela, 6 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 1

Polska Egzotyczna - dzień dziewiąty

Dzisiaj jedziemy do Tykocina (tego z "Potopu"). Przez kilkanaście kilometrów głównie wśród pól do Dziadkowic. Słoneczko przygrzewa, wiatr w plecy lub boczny. Pierwsze 50 kilometrów mija jak z bicza strzelił. W Dołubowie spotykamy przed kościołem chłopaka, który opowiada nam o parku i dawnym pałacyku 9stara szkoła). Oczywiście jedziemy i oglądamy. Zaniedbany. Nowa szkoła (ciekawy budynek) to teraz Ośrodek dla osób umysłowo chorych. Dojeżdżamy do Brańska - typowego kresowego miasteczka. Teraz kierunek Łapy. Tu niespodzianka - strażacy zapraszają nas na kawę i ciasteczka. Jak to mówił Zagłoba -"Kiep odmawia gdy nie kiep prosi". My też gburami nie jesteśmy i nie odmawiamy. Strażacy proponują także możliwość kąpieli a jakbyśmy nie chcieli jechać dalej to i nocleg się znajdzie. Z wieży strażackiej zrobiliśmy zdjęcie miasteczka, które tak naprawdę składa się z 13 przysiółków. Żadnego niestety nie zapamiętałem. Po pogawędce ze strażakami ruszamy w kierunku Tykocina. Po drodze czeka nas jeszcze nie lada atrakcja - Narwiański Park Narodowy. Narew w rejonie parku jest rzeką anastomozującą tzn. że nie ma jednego wiodącego koryta. Jedziemy do Waniewa - jest tam wieża widokowa, z której roztaczają się piękne widoki na Narew i pomosty, na które przeprawia się promami. Nie mogliśmy niestety skorzystać - za dużo wody i nie dało się do nich dojść. Z Waniewa jedziemy do Kurowa. Znajduje się tam siedziba Narwiańskiego P. N. piękny dworek, park i pomosty po których można pospacerować. Aż się wyjeżdżać nie chciało. No ale Tykocin czeka ze swymi atrakcjami. Taki mały a rewelacyjny. Piękna fasada kościoła, ciekawie zaaranżowany rynek, w sporej części drewniana zabudowa, brukowane ulice. To wszystko robi na nas duże wrażenie. A trochę dalej już za Narwią odbudowuje się tykociński zamek. Ponieważ jest już trochę późno szukamy noclegu. Znajdujemy go kilometr dalej we wsi Tatary. Trafiamy tam na przemiłych gospodarzy, którzy częstują nas mlekiem, pozwalają rozbić namioty, zapewniają ciepłą wodę, prysznic, nawet ręczniki. I w dodatku nie chcą ani grosza. Żyć nie umierać.

Kościół w Tykocinie © Yacek


Rynek w Tykocinie z charakterystyczną, małomiasteczkową zabudową © Yacek


Rynek i kościół w Tykocinie © Yacek


Jedna z wybrukowanych uliczek w Tykocinie © Yacek


W parku © Yacek


Szutrówka w Waniewie © Yacek


Pomosty w Narwiańskim Parku Narodowym © Yacek


Narew © Yacek


Po Narwi można i kajakiem © Yacek


Budynek nowej szkoły w Dołubowie - obecnie ośrodek dla umysłowo chorych © Yacek


Narew © Yacek


widok na Łapy z wieży strażackiej © Yacek


Dworek w Kurowie - siedziba Narwiańskiego Parku Narodowego © Yacek


Narew © Yacek


Rynek w Łapach © Yacek


Takie coś © Yacek


Taka fajna droga © Yacek


Tradycja i nowoczesność - cerkiew stara i nowa © Yacek


To nasz nocleg w Tatarach © Yacek





  • DST 100.56km
  • Czas 06:00
  • VAVG 16.76km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 329m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień ósmy

Sobota, 5 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 3

Polska Egzotyczna - dzień ósmy

Rano pobudka. Niesamowicie zimno, północny wiatr. Wkładamy na siebie wszystko co mamy. A miało być ładnie. Cóż, jedziemy. na początek fajne, boczne asfalty. Przez Pereszczówkę i Żerocin, Szachy docieramy do Rogoźnika. Wszędzie jesteśmy miejscową atrakcją. Droga jest płaska, gdzieniegdzie las. Z reguły jednak jedziemy odkrytymi terenami ze wspaniałymi widokami. Do miejscowości Luzki było super. Potem 2 kilometry drogi krajowej (wiadomo) ale droga na Hruszniew i dalej rewelacyjna. Niestety tylko do drogi krajowej, którą musimy jechać do mostu na Bugu spodziewamy się bowiem, że przy dużym stanie wody nie uda nam się przeprawić ze Starej Wsi do Drohiczyna. Tu okazuje się że dobrze zrobiliśmy bo przeprawy nie ma już od dłuższego czasu (ale ma być bo władze się starają). Pokonujemy most na Bugu w Kozkach i skręcamy do Wólki Nadbużnej. Najpierw asfaltem, potem szutrówką do głównej drogi i Drohiczyna. Tu znaleźliśmy nocleg i na lekko zwiedziliśmy miasteczko (jest bardzo malownicze. Pogoda też się wyklarowała. Było ciepło i ładnie. Ja niestety nabawiłem się przeziębienia. Mam nadzieję że szybko przejdzie.

Bug z Góry Zamkowej w Drohiczynie © Yacek


Bug z Góry Zamkowej w Drohiczynie © Yacek


Wzgórze katedralne - Drohiczyn © Yacek


Kościół Benedyktynek - Drohiczyn © Yacek


Wzgórze katedralne - Drohiczyn © Yacek


Drohiczyn © Yacek


Wólka Nadbużna - znad Bugu do asfaltu © Yacek


Bug © Yacek


Pomnik V-2 © Yacek


I tam spora obecnie rzadkość © Yacek


Kanał Wieprz - Krzna © Yacek





  • DST 70.45km
  • Czas 03:51
  • VAVG 18.30km/h
  • VMAX 31.70km/h
  • Podjazdy 210m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień siódmy

Piątek, 4 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 0

Polska Egzotyczna - dzień siódmy

Po fantastycznym noclegu u starszego pana i jego syna miny mamy jednak nietęgie bo pada. Najpierw słabo, potem coraz mocniej. Siedzimy więc w namiotach i czekamy aż przejdzie trochę czytając a trochę drzemiąc. O trzynastej mimo deszczu zaczynamy pakowanie a godzinę później ruszamy w drogę. Ciągle pada ale po 20 kilometrach w okolicach Parczewa zaczyna się wypogadzać. Nawet wychodzi słońce. W samym Parczewie oglądamy bazylikę mniejszą, zjadamy co nieco i jedziemy dalej. A jedzie się ciężko. Silny, przedni wiatr daje się mocno we znaki. Mijamy niewielkie ale ładnie utrzymane wsie. W Krasówce zaczynamy rozglądać się za noclegiem. Znajdujemy go parę kilometrów dalej w starym, opuszczonym sadzie w Kolonii Drelowie.

Tu nocowaliśmy (Stary Orzechów) © Yacek


Drewniana zabudowa w Parczewie © Yacek


Kamień, na którym katowano Unitów parczewskich © Yacek


Przygotowania do noclegu - Kolonia Drelów © Yacek





  • DST 122.73km
  • Czas 07:00
  • VAVG 17.53km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Podjazdy 359m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień szósty

Czwartek, 3 czerwca 2010 · dodano: 24.06.2010 | Komentarze 0

Polska Egzotyczna - dzień szósty

O 8.30 jesteśmy już w drodze. Jedziemy wygodną drogą do wsi Udrycze cały czas pod górę. Tam zjeżdżamy wreszcie na tak lubiane przeze mnie boczne drogi. Jadąc na osi wschód - zachód jest łagodnie i przyjemnie ale gdy przyjmiemy kierunek południkowy natychmiast mamy ostre podjazdy. Taka sytuacja ma miejsce na części trasy. Później jest lepiej. Za Orłowem Drewnianym znowu główna droga. Na szczęście jest zakaz dla tirów stąd na drodze jest bardzo spokojnie. W pewnym momencie decydujemy się nawet na drogę krajową aby szybciej dojechać do Krasnegostawu. Zwiedzamy to ciekawe miasteczko i ruszamy w dalej. Potem znowu bokami do miejscowości Trawniki i Kaniwoli. Pojechaliśmy stamtąd do OW w Piasecznie położonego ciekawie w lesie nad jeziorem. Tam niestety skończył nam się asfalt. Można było oczywiście zawrócić i pojechać asfaltem ale chyba przyjemniej będzie przez las. Cóż, było po ulewie i wody w lesie nie brakowało ale jakoś przejechaliśmy i ponownie znaleźliśmy się na asfalcie. Po drodze dopadła nas burza ale przeczekaliśmy pod schodami na plebani. Potem jeszcze na chwilę schroniliśmy się w sklepie spożywczym (dziękujemy paniom ekspedientkom) i ruszyliśmy w kierunku Orzechowa Starego (to już Pojezierze Łęczyńskie) gdzie rozbiliśmy namioty u bardzo miłych gospodarzy. Dwóch panów (ojciec i syn) - to jeden z najprzyjemniej wspominanych przez nas noclegów.

W Zamościu © Yacek


W Zamościu © Yacek


Park w Zamościu © Yacek


Jan Zamoyski © Yacek


Zamojski rynek © Yacek


Jedna z kamienic © Yacek


Nadciąga burza a kamienice są prześliczne © Yacek




Zdjęcia zamieściłem dzięki uprzejmości kolegi Witka. Ja mam problem ze swoimi.




  • DST 55.92km
  • Czas 03:34
  • VAVG 15.68km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Podjazdy 142m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień piąty

Środa, 2 czerwca 2010 · dodano: 23.06.2010 | Komentarze 2

Polska Egzotyczna - dzień piąty

Rano musiałem skoczyć do sklepu żeby było co zjeść na śniadanie.Potem wyjazd do centrum Zwierzyńca. Miasteczko jest rewelacyjne. Kiedyś muszę tam wrócić i objechać okolice na lekko. Następny cel to Szczebrzeszyn ze słynnym chrząszczem. Tu jednak tak zapatrzyłem się na stary młyn, że cchrząszcza przeoczyłem bo stoi dokładnie na przeciwko. Przed nami Zamość - perła architektury renesansowej. Spędziliśmy tam wiele czasu - także wbrew pierwotnym planom - podziwiając jego uroki. Około 16tej chcemy jednak jechać dalej. Niestety, nadchodzi burza i zaczyna lać. Siadamy wiec pod parasolami i czekamy aż przejdzie. Nie przechodzi. Decydujemy się więc na nocleg. Udaje nam się znaleźć taki za 40 złociszy. Nie mamy jednak wyboru. Bierzemy. Leje przez całą noc. Chyba dobrze zrobiliśmy wybierając dach nad głową.

Dwór w Zwierzyńcu © Yacek


Upamiętnienie zwycięstwa nad szarańczą - Zwierzyniec © Yacek


To ten chrząszcz co brzmi w trzcinie © Yacek


Po dwóch stronach rynku - Szczebrzeszyn © Yacek





  • DST 95.71km
  • Czas 05:30
  • VAVG 17.40km/h
  • VMAX 35.10km/h
  • Podjazdy 238m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień czwarty

Wtorek, 1 czerwca 2010 · dodano: 23.06.2010 | Komentarze 0

Polska Egzotyczna - dzień czwarty

Po noclegu w spartańskich warunkach na plebani w Jeżowym wyjeżdżamy w kiepskich humorach. Jedziemy do Rudnika n/Sanem. Znajduje się tam Centrum Wikliniarstwa. Dzięki przemiłej pani dyrektor udało nam się go zwiedzić mimo że formalnie było nieczynne. Dostaliśmy nawet indywidualną przewodniczę. Obejrzeliśmy przepiękne wyroby z wikliny. W Ulanowie obejrzeliśmy śliczny, drewniany kościółek cmentarny. Tam też przekroczyliśmy San - kolejną rzekę na naszej trasie. Po dojechaniu do Dąbrowicy nagle skończyła się droga. Dalej tylko wertepy. Z czymś takim spotkałem się pierwszy raz. Trzeba było jechać inaczej. Przez Kurzynę, Gózd, fajną drogą przez las bez ruchu samochodowego dojechaliśmy do Biłgoraja. Zabawiliśmy tak trochę, zjedliśmy pierwszy na naszej trasie obiad. Potem znowu piękna droga przez las. Ale i ona się skończyła. Jedziemy więc dalej zwykłą, leśną dróżką z olbrzymimi kałużami. Po 3 kilometrach wreszcie wydostajemy się ponownie na asfalt w miejscowości Cyncynopol. W Dalach za europejskie pieniądze zrobiono ciekawy plac zabaw i park. Na koniec bardzo nieciekawy odcinek drogą wojewódzką ze sporym ruchem do Zwierzyńca. Na dodatek solidnie lunęło. Przeczekaliśmy na stacji benzynowej a jak trochę przestało pojechaliśmy dalej. Wtedy lunęło ponownie. Na kwaterę dojechaliśmy kompletnie mokrzy. Na szczęście można było się wysuszyć.




  • DST 86.00km
  • Czas 04:18
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Podjazdy 197m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień trzeci

Poniedziałek, 31 maja 2010 · dodano: 23.06.2010 | Komentarze 1

Polska Egzotyczna - dzień trzeci

Po nocy pod dachem i porannych opadach deszczu wyjeżdżamy o jedenastej. Ponieważ prom w Długołęce nie kursował ze względu na wysoki poziom Wisły musieliśmy pojechać droga nr 79 do Zawidzy. Tam odbiliśmy na boczną drogę i przez Winiary Nowe i Bogorię wśród licznych sadów (niestety zalanych) ponownie wyjechaliśmy na krajówkę. Przejechaliśmy nią Wisłę i skierowaliśmy się do Baranowa Sandomierskiego. Pogoda sprzyjała a sam pałac zrobił na nas olbrzymie wrażenie. Jedząc na rynku drugie śniadanie spotkaliśmy księdza, który też jest pasjonatem roweru. Polecił nam inną trasę niż pierwotnie planowaliśmy. Z Baranowa wyjechaliśmy do Majdanu Królewskiego. Jechało się bardzo przyjemnie a ruch był minimalny. Zrobiliśmy sobie tu małą przerwę na lody, po czym pojechaliśmy dalej do Bojanowa. Po drodze towarzyszył nam poligon. Od pewnego czasu towarzyszyła nam też potężna chmura ale na szczęście udawało się jej unikać. Do czasu. Dopadła nas już w miejscowości Jeżowe a więc pod koniec dzisiejszej trasy. Tylko 2 kilometry od miejsca noclegu. Ponieważ jednak lało solidnie to siedzieliśmy na przystanku. Jak trochę przestało pojechaliśmy dalej. Nocleg na plebani. A i wiadomość dla potencjalnych wyprawowiczów. U księdza na plebani w Baranowie nocleg za darmo gwarantowany.

Na rynku w Baranowie Sandomierskim © Yacek


Zamek w Baranowie Sandomierskim © Yacek


A może by tak zakończyć tę wycieczkę © Yacek


Fragment parku geometrycznego w Baranowie Sandomierskim © Yacek


Fajny zegar © Yacek


Wewnętrzny dziedziniec zamku w Baranowie Sandomierskim © Yacek


Ładny nieprawdaż? © Yacek


Baranów Sandomierski © Yacek


Zamek w Baranowie Sandomierskim w całej krasie © Yacek