Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Ślady GPS

Dystans całkowity:29916.28 km (w terenie 8126.00 km; 27.16%)
Czas w ruchu:1667:52
Średnia prędkość:17.85 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:139197 m
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:109.99 km i 6h 09m
Więcej statystyk
  • DST 81.96km
  • Teren 42.00km
  • Czas 04:52
  • VAVG 16.84km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Podjazdy 412m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienna Jura

Niedziela, 30 października 2011 · dodano: 30.10.2011 | Komentarze 3

Wybrałem się dzisiaj na Jurę, bo choć Jura jest zawsze piękna to jesienią jest jeszcze piękniejsza.



Po drodze do Olsztyna jadę w fantastycznym , kolorowym szpalerze buków.

Przy drodze z Biskupic do Olsztyna © Yacek


Za Turowem wjeżdżam w pola. Trafiam na samotną, ledwo zipiącą stodołę. Potem w dół.

W okolicach Bukowna © Yacek


Przez Lusławice i Okrąglik docieram do Julianki i Zalesic. Tu zatrzymuję się na chwilę przy budynku dawnego młyna. Choć od dawna nieczynny to ciągle zachwyca swoją nietypową architekturą.

Budynek dawnego młyna w Zalesicach © Yacek


Przez park krajobrazowy "Stawki" jadę do Janowa i Złotego Potoku. Najpierw do miejsca gdzie znajduje się ciekawy świątek z 1815 roku. Tuż obok pomnik przyrody - potężna lipa. Po drugiej stronie, już na terenie zespołu pałacowego Raczyńskich widać zarastający staw. Miejsce to przed 150 laty było widownia krwawego starcia wojsk powstańczych z Rosjanami. W zemście za poniesiona klęskę Kozacy spalili wtedy Janów i wymordowali część mieszkańców a ciała wrzucili do studni, której namiastkę oglądać można obecnie na janowskim rynku.

Świątek z 1815 roku i pomnik przyrody w Złotym Potoku © Yacek


Na teren posiadłości Raczyńskich wjechałem od strony zespołu szkół. Od razu w oczy rzucił mi się potężny dąb, wypełniony od środka betonem.

Potężny dąb w parku pałacowym w Złotym Potoku © Yacek


Dworek Krasińskich © Yacek


Następnie standardowo przejechałem obok pałacu i dworku Krasińskich i trójszpalerową aleją wyjechałem w kierunku kościoła. Nad Amerykanem małe zaskoczenie. Wiedziałem że trwają tam prace ale tym razem wszystko było już gotowe. Nie ma co - robi wrażenie.

Staw "Amerykan" po liftingu © Yacek


Na mostku © Yacek


Nad Wiercicą © Yacek


Potem jeszcze krótka przerwa przy Bramie Twardowskiego i przez Szczypie i lasy do domu.

Brama Twardowskiego © Yacek


Okolice Szczypia © Yacek




  • DST 102.65km
  • Teren 33.00km
  • Czas 05:21
  • VAVG 19.19km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Podjazdy 563m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponownie kierunek Siewierz

Niedziela, 23 października 2011 · dodano: 23.10.2011 | Komentarze 4

Kilka dni temu na stronie częstochowskiego forum rowerowego pojawiła się informacja o planowanej wycieczce do Siewierza. A że nie byłem tam już jakiś czas postanowiłem się podłączyć i pojechać wspólnie. Okazało się jednak, że to wypad stricte szosowy a ja za jazdą po asfalcie nadmiernie nie przepadam, dlatego uznałem, że pojadę do Siewierza swoimi ścieżkami i być może na miejscu bądź gdzieś po drodze natknę się na wspomnianych rowerzystów.

Aleja brzozowa w jesiennych barwach © Yacek


Niestety dojazd do Siewierza to samotne pokonywanie kilometrów. Pod zamkiem ani na rynku także nikogo nie spotkałem, pojeździłem więc trochę po okolicy i znowu do Siewierza. I tym razem nie dane mi było spotkać kogokolwiek z ekipy CFR.

Zamek biskupów krakowskich w Siewierzu © Yacek


Z mostku na Czarnej Przemszy © Yacek


A przy zamku leczył drzewa ten co to choć nie lekarz ... © Yacek


Rynek w Siewierzu © Yacek


Fontanna © Yacek


Pozostałości XVIII wiecznej kamienicy przy rynku w Siewierzu. Jest tablica informująca o remoncie więc pewnie za jakiś czas budynek odzyska dawny blask © Yacek


Na niewielkim odcinku wzdłuż Czarnej Przemszy przygotowano ciekawą ścieżkę dydaktyczną. Niestety kilka tablic jest już zniszczonych (edukacja chyba kuleje).

Jedna z tablic edukacyjnych © Yacek


Postanowiłem wracać. Pokonałem "jedynkę" i leśnymi ścieżkami kręcąc się tu i ówdzie dotarłem do Brudzowic i Winowna. Odkryłem też w tamtejszej okolicy parę fajnych dróżek. Przydadzą się w trakcie kolejnych wycieczek.

Jedna z polnych ścieżek, ktorymi dane mi było jechać © Yacek


Jeszcze koło Poraja trafiła mi się fajna, kolorowa dolinka.

Okolice Poraja © Yacek


I ostatnie dojazdowe kilometry to wolne kręcenie bo ... po co być w domu zbyt wcześnie.




  • DST 144.06km
  • Teren 42.00km
  • Czas 07:29
  • VAVG 19.25km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 598m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Tarnowskich Gór

Niedziela, 16 października 2011 · dodano: 16.10.2011 | Komentarze 6

Wiele razy bywałem w okolicach Tarnowskich Gór ale jakoś tak się składało, że nigdy nie zajrzałem do centrum tego miasta. Tym razem postanowiłem to zmienić. Wyruszam więc na trasę.

Jak wyjeżdżałem było mroźno © Yacek


Najpierw Woźniki. Zatrzymuję się tu na chwilę aby zerknąć na drewniany kościół pw. Św. Walentego i grób działacza śląskiego i nauczyciela walczącego o polskość tych ziem Józefa Lompy. Jego grób w czasie ostatniej wojny został przez Niemców zdewastowany, po jej zakończeniu ponownie go odnowiono.

Kościół - Woźniki © Yacek


Grób Józefa Lompy © Yacek


W Zielonej jest oczywiście zalew na Małej Panwi,

Zalew w Zielonej © Yacek


ale warto też rzucić okiem na, mocno co prawda zdewastowany, pałac myśliwski Donnersmarcków (właścicieli pałacu w Swierklańcu). Pałac ten służył jako miejsce rozpoczynania i zakończenia polowań dla hrabiego i jego gości.

Pałąc myśliwski Donnersmarcków w Zielonej © Yacek


Jest też w Zielonej ciekawa ścieżka przyrodnicza "Do bobrów". Tablica informacyjna jest co prawda mocno zniszczona ale sama ścieżka dobrze oznakowana i warto się nią przejść.

Koło Kuczowa © Yacek


Niedaleko od Tarnowskich Gór, w lesie , warto zatrzymać się na chwilę nad stawem "Głęboki dół". Nie sprawia co prawda wrażenia głębokiego, choć zaznaczam, że nie sprawdzałem, ale jest fajnie położony. Dookoła las, cicho, można przysiąść na chwilę, co też czynię.

Staw "Głęboki Dół" © Yacek


Po drodze trafiam na pomnik harcerzy wzniesiony dla uczczenia 15 Powstańców Śląskich i harcerzy rozstrzelanych przez hitlerowców w pierwszych dniach II wojny światowej.

Pomnik Harcerzy © Yacek


W Rybnej zatrzymuję się w tamtejszym pałacu, który otoczony jest niewielkim parkiem z okazami pomnikowych dębów.

Pałac w Rybnej © Yacek


Pałac zbudowano pod koniec XVIII wieku ale następnie przebudowano go w stylu historyzmu. Dzisiaj pełni funkcje reprezentacyjne i hotelowe. W Tarnowicach trafiam na zamek. Jeszcze kilka lat temu był w ruinie. Obecnie dzięki prywatnemu właścicielowi jest pięknie odnowiony. Wybudowano go w XVI wieku. Ostatnimi właścicielami była rodzina Donnersmarcków.

Zamek w Tarnowicach Starych © Yacek


Na tarnogórskiej starówce, oczywiście zrewitalizowanej, rzucam okiem na imponujący ratusz.

Ratusz w Tarnowskich Górach © Yacek


Na ratuszu © Yacek


Oglądam dom Sedlaczka (obecnie Muzeum Ziemi Tarnogórskiej i Winiarnia) oraz Dworek Goethego i kieruję się obok zalewu Nakło Chechło do Świerklańca.

Dom Sedlaczka © Yacek


Ten sam dom © Yacek


Dworek Goethego © Yacek


Jak Świerklaniec to oczywiście tamtejszy zespół parkowo-pałacowy. Luda co niemiara ale jak mówił Michał Wołodyjowski "nic to".

Fragment świerklanieckiego parku © Yacek


Wrzucam coś na ruszt i ponownie w drogę. Tym razem do zatopionej kopalni rud żelaznych na tzw. Pasiekach. W II połowie XIX wieku odkryto tam ogromne złoża rudy żelaza i srebronośny kruszec ołowiany. Zaliczano je wówczas do jednych z największych w Europie. W sztolniach oświetlonych lampami górniczymi błyszczało od srebra jak w zaczarowanym skarbcu. Szyby drążono spadkowo do głębokości 90 metrów. Stałą pracę znalazło tam aż 700 robotników. Po 28 latach jej funkcjonowania w 1917 roku w ciągu 2 godzin została zalana. Na szczęście wszyscy górnicy zdołali się uratować choć woda pędziła za nimi prawie do powierzchni. W ten sposób powstało kilkanaście stawów. Każdy z nich ma swoją nazwę jak chociażby "Morskie Oko" czy "Staw Rybny". Jest to idealne miejsce na wyprawy wypoczynkowe dla każdego.

Jeden ze stawów na Pasiekach © Yacek


I jeszcze jeden © Yacek


Potem znowu lasami do Cynkowa i dalej do domu. Polecam - na wycieczce jest co oglądać.




  • DST 71.01km
  • Teren 52.00km
  • Czas 04:27
  • VAVG 15.96km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Podjazdy 706m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żeby się zmęczyć!

Sobota, 1 października 2011 · dodano: 01.10.2011 | Komentarze 4

Od jakiegoś czasu jeśli siadam na rower to po to, żeby jadąc zobaczyć jakieś ciekawe miejsca. Dzisiaj postanowiłem się po prostu zmęczyć. Dlatego wyruszyłem na Jurę wybierając przede wszystkim teren. A że piachu tam nie brakuje to wyszła mi jazda i w terenie, i po piachu w terenie. Wyjechałem w bliżej nieokreślonym kierunku - trasa miała się krystalizować na bieżąco. Na Jurę mam blisko ale za to cały czas pod górkę - niewielką ale jednak. W Choroniu pojechałem w miejsce gdzie co roku jeżdżę na śliwki. Tym razem też skorzystałem, potem dalej do Zaborza, do którego dojechać chciałem żółtym szlakiem pieszym. Po drodze jednak spodobała mi się pewna dróżka i nią właśnie pojechałem. Znalazłem się dzięki temu w okolicach kamieniołomu w Przybynowie. Stamtąd do Jaroszowa i Zawady. Jadąc spotykam ścieżkę "Skarby ziemi". Robię więc 2kilometrową pętelkę zaliczając m. in. kamieniołom w Jaroszowie i miejsce morowego cmentarza z I pol. XIX wieku. W Ostrężniku zatrzymuję się na chwilę w tamtejszym barze, po czym czarnym szlakiem pieszym jadę do Trzebniowa. Ten odcinek szlaku polecam każdemu. Właściwie w całości do przejechania ale trochę potu trzeba wylać. W okolicach Trzebniowa kręcę rundkę do Niegówki i Moczydła. W Łutowcu trochę posiedziałem na tamtejszych skałkach. Niby niedaleko do Mirowa i Bobolic a jakże inny klimat. "Turystów" jak na lekarstwo ale to chyba dobrze. Do Żarek docieram po totalnych wertepach. Dróżka, którą postanowiłem jechać z Łutowca to totalny piach i powalone drzewa. Wreszcie Żarki. Tu kawałek asfaltu i przez Czarkę do Żarek Letniska. Znowu mnóstwo piachu. Potem przez Oczko nad zalew w Poraju. Kawałek wzdłuż niego i dojazdówka do domu. Trochę się zmęczyłem. Widać że po chorobie, która zresztą ciągle jeszcze daje o sobie znać, kondycja trochę siadła. Mam nadzieję, że nie na długo.



Na skałkach Łutowca © Yacek


Okolice Trzebniowa © Yacek


Ścieżka "Skarby ziemi" © Yacek


Jeden z przystanków © Yacek


Coś jakby wiosna © Yacek


Gdzieś w polu © Yacek


Widok z Łutowca na Mirów i Bobolice oraz łączącą je grzędę © Yacek


Ta skalka strasznie mi się podoba © Yacek




  • DST 151.50km
  • Teren 20.00km
  • Czas 07:41
  • VAVG 19.72km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Podjazdy 523m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tam gdzie jeszcze nie byłem

Sobota, 10 września 2011 · dodano: 11.09.2011 | Komentarze 10

Od dwóch tygodni wybierałem się na wycieczkę do Antonina k/Ostrowa Wielkopolskiego. Jest tam piękny, drewniany pałac Radziwiłłów. Dopiero dzisiaj dane mi było zrealizować ten pomysł. Pobudka przed czwartą a potem pociągami do stacji Bąków k/Kluczborka. Najpierw do drewnianego kościółka z najstarszym na Śląsku ołtarzem (zresztą kościołów było po drodze całkiem sporo).

Kościół w Bąkowie © Yacek


Tuż obok zobaczyć można pałac z rozległym parkiem.

Pałac w Bąkowie © Yacek


Sama miejscowość też jest bardzo urocza. W Chocianowicach kolejny kościółek a obok niego pomnik poświęcony ofiarom I wojny światowej.

Kościół w Chocianowicach © Yacek


Pamiątkowy głaz © Yacek


Polami dojeżdżam do Kuniowa. Kolejna ładna, zadbana miejscowość z zabytkową kuźnią i piekarnią. Nie miałem jednak szczęścia. Zamknięte na głucho.

W Kuniowie © Yacek


Przy wjeździe do Kluczborka trafiam na cmentarz żołnierzy radzieckich.

Cmentarz żołnierzy radzieckich - Kluczbork © Yacek


Pochowano ich tam ponad 6 tysięcy. Sam Kluczbork to piękne miasto. Zadbany rynek, piękny ratusz, potężny kościół ewangelicki czy wreszcie niezwykle ciekawe muzeum Jana Dzierżonia, robią wrażenie.

Ratusz w Kluczborku © Yacek


Rynek a w tle wieża kościoła ewangelickiego © Yacek


Jeszcze raz gragment rynku © Yacek


Wieża wodociągowa - Muzeum Jana Dzierżonia © Yacek


Przykład ula figuralnego © Yacek


Fragment ekspozycji muzealnej © Yacek


Kolejny etap mojego wyjazdu to Maciejów. Zobaczyć tam można pasiekę zarodową pszczół i dworek Jana Dzierżonia (twórcy pszczelarstwa na tamtym terenie).

Jan Dzierżoń © Yacek


Dworek Jana Dzierżonia © Yacek


Jeden z uli © Yacek


oraz niewielki kościółek ewangelicki,

Kościółek ewangelicki w Maciejowie © Yacek


a także przepiękny pałac - muzeum.

Pałąc - muzeum w Maciejowie © Yacek


Kawałek dalej w Pszczonkach (bardzo spodobała mi się ta wieś) kolejny pałac.

Pałac w Pszczonkach © Yacek


W Gosławiu jeszcze jeden pałac. Dojazd do bramy po totalnym błocie a brama niestety zamknięta na głucho.

Pałac w Gosławiu © Yacek


W Paruszowicach ciągle działa PGR. Administracja mieści się w dawnym dworku, obecnie wyremontowanym.

Dworek w Paruszowicach © Yacek


Byczyna zrobiła na mnie kolosalne wrażenie. Praktycznie w całości zachowane mury miejskie - to ewenement w skali kraju, dwie wieże i baszta, ratusz, kościoły.

Dawny spichlerz © Yacek


Fragment murów miejsckich © Yacek


Baszta © Yacek


Ratusz © Yacek


Herb na ratuszu © Yacek


Jeszcze raz mury miejskie © Yacek


Z Byczyny jadę do Proślic obejrzeć kolejny pałac. Po drodze rzuca się w oczy potężna lipa - pomnik przyrody.

Pomnik przyrody © Yacek


Z daleka dostrzegam drewniany kościół i tam się kieruję.

Kościół w Proślicach © Yacek


Potem jadę do pałacu.

Pałac w Proślicach © Yacek


Do Miechowej dojeżdżam głównie terenem ciekawymi ścieżkami wysadzanymi dębami lub brzozami.

Aleja dębowa © Yacek


Aleja brzozowa © Yacek


Trafiam też do niewielkiego "zoo".

Prywatne "zoo" © Yacek


Jest tam pałac w ruinie - nic ciekawego i kolejny drewniany kościółek.

Kościół w Miechowej © Yacek


Teraz jadę lasem po strasznym błocie. Trafiam na ciekawy drogowskaz.

Drogowskaz © Yacek


Wybieram wariant z rezerwatami przyrody. Kosztowało mnie to wiele wysiłku ale miało też swój urok.

Przy leśnej drodze © Yacek


Po jeździe polami i poszukiwaniu dróg trafiłem wreszcie na taką ścieżkę.

Dróżka wśród pól © Yacek


W Kuźnicy Słupskiej trafiłem na ciekawy budynek stajni. Nie zrobiłem jednak zdjęcia i do tej pory mnie to gryzie. W Słupi pod Kępnem trafiłem na kolejny pałac. Chyba bez właściciela ale w parku trwały jakieś prace porządkowe więc kto wie.

Pałac w Słupi © Yacek


Do Kępna dojeżdżam asfaltową ścieżką rowerową. A jednak się da. Samo Kępno ma swoisty urok i wiele ciekawych miejsc. O chociażby fontanna łabędzi,

Fontanna łabędzi © Yacek


ratusz,

Ratusz © Yacek


ośrodek kultury

Ośrodek kultury © Yacek


grodzisko

Grodzisko © Yacek


z pamiątkowym głazem,

Pamiątkowy głaz © Yacek


czy wreszcie unikatowym w skali kraju dwupoziomowym dworcem kolejowym.

Piętrowy dworzec kolejowy © Yacek


Z Kępna jadę dalej. Trochę się bałem, że nie dojadę na czas do Antonina dlatego ograniczyłem zwiedzanie i troszkę zmieniłem zaplanowaną trasę. Nie odwiedziłem m. in. Kobylej Góry - bardzo ciekawej wsi ale zrobię to pewnie innym razem. Jadę kolejną aleją do Rzetni. Długi i bardzo piaszczysty odcinek.

Droga do Rzetni © Yacek


Trafiam tam na ciekawy budynek. Prawdopodobnie dawny dwór - obecnie mieści się w nim dom pomocy społecznej.

Dawny dwór w Rzetni © Yacek


W Parzynowie położonym w charakterystycznej kotlinie trafiam na kolejny kościółek.

Kościółek w Parzynowie © Yacek


Najciekawszy był jednak jedyny kościół konstrukcji szachulcowej jaki spotkałem na swojej drodze w czasie tej wycieczki - w Olszynie.

Szachulcowy kościółek w Rogaszycach © Yacek


W Ostrzeszowie przejechałem ścisłe centrum. Trafiłem do ruin zamku z czasów Kazimierza Wielkiego.

Niewiele widać - fragment ruin zamku kazimierzowskiego w Ostrzeszowie © Yacek


Teraz lasem do Antonina. Pałac jest nietypowy bo cały zbudowany z drewna. Wewnątrz znajduje się obudowany drenem komin, ozdobiony trofeami mysliwskimi. Robi to niesamowite wrażenie.

Pałac w Antoninie © Yacek


Fragment komina © Yacek


Zachęcam każdego do odwiedzenia tych jakże pięknych, pełnych historii ziem.




  • DST 161.65km
  • Teren 55.00km
  • Czas 07:38
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Podjazdy 702m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Krajobrazowy Międzyrzecza Warty i WIdawki

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 11

Właściwie już od kwietnia planowałem wycieczkę w rejon Parku Krajobrazowego Międzyrzecza Warty i Widawki. Powody były dwa. Pierwszy to fakt, że przy źródełkach Widawki byłem już dość dawno temu ale w okolicach gdzie zaczyna ona swój bieg do Warty bywam właściwie regularnie. Drugi to chęć dotarcia do jej ujścia a przy okazji niejako poznania terenów, których jeszcze nie odwiedzałem. Dodam jeszcze że terenów wartych odwiedzenia, z wieloma ciekawymi miejscami, które koniecznie trzeba zobaczyć. Na początek jadę na stację PKP do Boronowa, pokonując trasę wielokrotnie już zaliczaną. Wysiadam w Wieluniu. Miasteczko sobie odpuszczam. Byłem w nim już kilka razy. Tym razem kieruję się na wschód. Na początek czeka mnie krótki odcinek krajówki. Tragedia. Mimo soboty ruch duży, droga wąska. Oby jak najszybciej do zjazdu. Po 2 kilometrach wreszcie w bok. Można odetchnąć. W Małyszynie (niewielkiej wiosce) trafiam wreszcie na ciekawy staw z wysepką.

W Małyszynie © Yacek


Później parę kilometrów po lasach i polach czyli to co lubię. Z Dębiny do Osjakowa przedostaję się po fajnych kładkach. Warta robi tu już wrażenie, nie to co u mnie.

Z kładki na Warcie (w tle wieża kościoła w Osjakowie) © Yacek


W oddali dostrzegam ciekawy budynek. Okazuje się, że to dom kultury.

Ośrodek kultury w Osjakowie © Yacek


Położony jest tuż nad Wartą a obok znajduje się miejsce do wodowania dla kajaków. Ruszam na północ. W Strobinie szukam kurhanu. Miejscowi o niczym takim nie słyszeli. Muszę tłumaczyć co to jest. Dopiero od wiekowej staruszki dowiaduję się, gdzie coś takiego znajdę. Ruszam i po chwili zjeżdżam nad Wartę. Znajduję tam pozostałości jakiegoś grodziska. Kiedy wszedłem na wzniesienie zobaczyłem przepiękną panoramę na dolinę Warty płynącą kilkadziesiąt metrów niżej. Mógłbym tam siedzieć cały dzień.

Dolina Warty w Strobinie © Yacek


Dojeżdżając do grodziska spotykam też i taką atrakcję. Ukryte wśród drzew stoją niewielka chatka i stodoła kryte strzechą.

Chata kryta strzechą © Yacek


Stodoła © Yacek


Wjeżdżam też wreszcie do celu dzisiejszej wycieczki.

Nareszcie © Yacek


W Konopnicy chciałem obejrzeć trzy rzeczy - po pierwsze neogotycki dworek. O ten!

Dworek w Konopnicy © Yacek


Po drugie zabytkowy spichlerz z XIX wieku. Tu jednak nikt nie umiał powiedzieć czy coś takiego w ogóle jest w Konopnicy. Po trzecie zabytkowy kościół. Ten obejrzałem tylko z zewnątrz. Trafiłem za to na cmentarz polskich żołnierzy z 72 Radomskiego Pułku Piechoty 28 DP Armii "Łódź" z 1939 roku.

Cmentarz żołnierzy polskich w Konopnicy © Yacek


Kolejne trzy ciekawostki czekały na mnie w Rychłocicach. I znowu jak poprzednio w Konopnicy nie mogłem znaleźć spichlerza. Obejrzałem jednak zabytkowy, drewniany, orientowany kościół z XVIII wieku.

Kościół w Rychłocicach © Yacek


Obok kościoła znajdują się częściowo zrujnowane zabudowania jakiegoś zakładu (najprawdopodobniej gorzelni).

Zrujnowane budynki prawdopodobnie gorzelni w Rychłocicach © Yacek


Kawałek dalej ciekawy dwór (obecnie w rękach prywatnych) otoczony parkiem z wieloma okazami pomnikowych drzew.

Dwór w Rychłocicach © Yacek


Z Rychłocic cały czas taką szutrówką do Pstrokoni.

W stronę Pstrokoni © Yacek


Przed mostem na Widawce skręcam w lewo do jej ujścia do Warty. O tu!

Widawka wpada do Warty © Yacek


Potem jadę obejrzeć ciekawy eklektyczny pałacyk. Niestety jest w rękach prywatnych i zerknąć na niego mogę tylko zza płotu. Pochodzi z końca XIX wieku.

Pałacyk w Pstrokoniach © Yacek


Teraz Strońsko. Jadę stromym podjazdem do kościoła, który pochodzi z 1250 roku a zbudowany jest w stylu romańskim. Jego najcenniejszym fragmentem jest kamienny, półokrągły tympanon przedstawiający apokaliptyczne zwierzęta. Najprawdopodobniej jest to XIII wieczny import ze Skandynawii. Kościół niestety zamknięty na głucho a moja próba dotarcia do proboszcza kończy się niepowodzeniem.

Kościoł w Strońsku © Yacek


Między Strońskiem a Bieleniem są też zachowane bunkry z 1939 roku. Czas jednak mnie gonił i musiałem zawrócić. Innym razem je odwiedzę. Jadę do Widawy. Po drodze dwa dworki. Pierwszy w Kalinowej,

Dworek w Kalinowej © Yacek


drugi, drewniany, w kiepskim stanie w Ligocie

Dworek w Ligocie © Yacek


Widawa nie zrobiła na mnie wrażenia. Zaniedbany rynek, stanowiący właściwie park z alejkami. Ot zwykłe, małe miasteczko, bardzo podobne do Żarek. Jedynie dawny klasztor Bernardynów był ciekawy.

Klasztor i kościół w Widawie © Yacek


Teraz kieruję się głównie przez lasy do Faustynowa. Znalazłem informację o bunkrach, które w tamtych okolicach się znajdują. Z braku czasu odnajduję tylko jeden,

Bunkier w okolicach Faustynowa © Yacek


i kieruję się na stację PKP w Ruścu Łódzkim. Po drodze jednak trafiam na niesamowite torfowiska, o istnieniu którego nie miałem pojęcia. "Święte Ługi", bo taką nazwę nosi wygląda rewelacyjnie.

Torfowisko "Święte Ługi" © Yacek


Reszta to już dojazd na stację, w tym kilka kilometrów drogą krajową. Tu nie ma co pisać. Paranoja! A pociąg, no cóż, tłukł się dobre 2 godziny a to tylko 70 km.




  • DST 105.66km
  • Teren 8.00km
  • Czas 07:32
  • VAVG 14.03km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 616m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Liswarciański szlak rowerowy - dzień drugi

Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 5

Budzę się wcześnie rano w niedzielę. Idę na krótki spacer, potem śniadanie i trochę po 9-tej ruszamy na trasę II etapu. Po drodze znowu sporo ciekawostek, zabawnych historyjek. Odwiedziliśmy m.in. grób rotmistrza wojsk carskich z czasów zaborów (bo jechaliśmy częściowo historyczną granicą), o którym wieść gminna niesie, że był dobrym człowiekiem. Pomimo upływu ponad 100 lat miejscowa ludność pamięta i dba aby ślad po tym dobrym człowieku nie zaginął. W Krzepicach oglądamy pozostałości po synagodze, kawałek dalej jest też żydowski cmentarz z licznymi żeliwnymi macewami (w Polsce jest tylko kilka takich kirkutów), ciekawy młyn, ruiny zamku kazimierzowskiego (z tych pozostało już bardzo niewiele a przecież w przeszłości miał on olbrzymie znaczenie). Zaglądamy do kościoła a potem melinujemy się pod parasolami na rynku. Zaczyna niestety padać. Cóż, odpoczywamy i czekamy na poprawę. Po jakimś czasie możemy siąść na rowery. Jedziemy terenami zalewowymi po bardzo fajnej drodze która, jak się dowiedziałem, systematycznie bywa nieprzejezdna. W Zbrojewsku są pozostałości po jakimś grodzie (niestety nie było nam dane ich zobaczyć). W Dankowie zatrzymujemy się na chwilę w ruinach potężnego niegdyś zamku. We Władysławowie pokonujemy Liswartę po jednej z kilku kładek (mnie dane było jeszcze poznać drugą ale to w drodze do domu). Wreszcie docieramy do wsi Kule, gdzie Liswarta kończy swój kilkudziesięciokilometrowy bieg i wpada do Warty. Udajemy się w to miejsce dzięki uprzejmości miejscowego sołtysa. Teraz pozostała już tylko część nieoficjalna imprezy - poczęstunek w Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kulach z potrawą regionalną - marchwiokiem w roli głównej. Na koniec pozostał już tylko powrót do domu. Niestety cały czas w deszczu. I co gorsza im bliżej Częstochowy tym większym. Wróciłem kompletnie mokry. Ale co tam!
Impreza na szóstkę. Jeszcze raz bardzo dziękuje organizatorom.
Spotkałem też na rajdzie moją profesorkę sprzed prawie 30 lat. Nie poznałem, przyznaję ale takie spotkanie po latach to niesamowita rzecz. Gorąco pozdrawiam!




Wyruszamy na trasę © Yacek


Miejsce pochówku dobrego człowieka © Yacek


Jeden z wielu jazów i młynów na Liswarcie © Yacek


Przy ujściu Pankówki do Liswarty © Yacek


Czasami rowerzyści muszą z buta © Yacek


Ruiny synagogi w Krzepicach © Yacek


Kolejny młyn © Yacek


O zamku krzepickim © Yacek


Kamienna kula moździeżowa © Yacek


Uczestniczki wycieczki a w tle zabytkowy portal © Yacek


Jedziemy przez dwie odnogi Liswarty © Yacek


Liswarta © Yacek


Współorganizatorzy rajdu © Yacek


Wisząca kładka © Yacek


Most arkadowy na centralnej magistrali węglowej nad Liswartą © Yacek


A to główna organizatorka rajdu. © Yacek


Tu Liswarta kończy swój bieg wpadając do Warty © Yacek


Kąpać się można i w Warcie i w Liswarcie © Yacek


I na koniec jeszcze jedna kładka, którą dane mi było pokonywać © Yacek




  • DST 79.61km
  • Teren 20.00km
  • Czas 07:29
  • VAVG 10.64km/h
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Liswarciański szlak rowerowy - dzień pierwszy

Sobota, 30 lipca 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 2

LGD Zielony Wierzchołek Śląska - stowarzyszenie, które od kilku lat prężnie działa aktywizując lokalną społeczność do spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu (szczególnie na rowerze), w weekend zorganizowało świetną, rowerową imprezę - dwudniowy rajd liswarciańskim szlakiem rowerowym. Liswarta to niewielka rzeka mająca 93 km długości, będąca lewym dopływem Warty. I właśnie w/w stowarzyszenie w sobotę i niedzielę zorganizowało rajd od jej źródeł do ujścia. Całą trasę pokonało około 20 osób. Piszę "stowarzyszenie" ale tak naprawdę rajd przygotowało kilka osób, którym należą się podziękowania i słowa uznania za wzorową organizację. I przygotowanie merytoryczne, i nocleg, i wreszcie coś dla ciała, na najwyższym poziomie. Pozostaje tylko pogratulować i życzyć sobie aby takie imprezy odbywały się jak najczęściej. Ale dosyć już tego przydługiego wstępu. Zbiórka niedaleko źródeł Liswarty miała nastąpić o 9.15. Ja docieram na miejsce trochę później. Uczestników spotykam jednak na początku trasy i już razem pedałujemy w kierunku Przystajni, miejsca zakończenia pierwszego etapu. Po drodze liczne atrakcje, jedziemy bowiem po powołanym do życia pod koniec lat 90tych XX wieku Parku Krajobrazowym "Lasy na górną Liswartą". Przez teren parku, poza tym, że sam w sobie ma nieodparty urok, wiedzie wiele dróg asfaltowych o znikomym ruchu samochodowym, sporo świetnie utrzymanych szutrówek, jedzie się więc wygodnie i bezpiecznie. W Kamińsku czeka nas druga niespodzianka. Piszę druga, bo wcześniej (pierwsze niespodzianka) otrzymaliśmy od organizatorów koszulki i czapeczki. Ta druga niespodzianka natomiast to wizyta w restauracji. Tam wypijamy herbatę, kawę, przegryzamy pysznym ciastem i ruszamy dalej. W zajeździe w Przystajni czeka nas trzecia i czwarta niespodzianka(sporo ich jak na jeden dzień). Przepyszna obiadokolacja, dodatkowo kiełbasa z grilla, napoje i, dla chętnych, darmowy nocleg + mapy, foldery. Nie zabrałem co prawda ciuchów na zmianę ale co tam - zostaję. W końcu po co w niedzielę znowu pedałować do Przystajni. Dzień pierwszy dobiegł końca. Dystans co prawda krótki ale nie kilometry leżały u podstaw tej wycieczki a atrakcje i ciekawy sposób spędzania wolnego czasu. A ciekawie było niesamowicie. Co spotka nas w niedzielę? Jak to mówią "pożyjemy - zobaczymy"



Krzysiu - jeden z organizatorów rajdu © Yacek


Rezerwat "Cisy nad Liswartą" © Yacek


Ten sam rezerwy - rzeczka Turza © Yacek


Wzdłuż Liswarty © Yacek


Stany ale nie Zjednoczone © Yacek


Zabytkowy, choć ciągle działający, młyn wodny na Liswarcie © Yacek


Zakończenie dnia pierwszego © Yacek




  • DST 168.24km
  • Teren 23.00km
  • Czas 07:30
  • VAVG 22.43km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Podjazdy 716m
  • Aktywność Jazda na rowerze

DO Nieba i do Piekła

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 9

Rano pogoda nie wyglądała zbyt zachęcająco dlatego zrezygnowałem z planowanego wypadu. Około ósmej jednak zrobiło się dużo lepiej dlatego wskoczyłem na rower i wyruszyłem w trasę. Pociągiem dotarłem do Radomska i tu rozpocząłem swoją dzisiejszą przygodę. Najpierw do Dmenina. Zatrzymałem się tu na chwilę w miejscu kaźni 10 mieszkańców wsi zamordowanych 17 lipca 1942 r. przez hitlerowców.

Pomnik poświęcony pomordowanym Polakom w Dmeninie © Yacek


Kawałek dalej w Smotryszowie można zobaczyć zabytkowy zespół dworsko-parkowy. Składają się na niego bardzo zrujnowany murowany dwór wzniesiony w 1880 roku oraz otaczający go zabytkowy park, pochodzący z początków XIX wieku. Dla mnie jest to tym bardziej bolesne, że w dworze tym mieściła się szkoła, do której uczęszczała moja mama a ja sam wielokrotnie tamtędy przechodziłem w przeszłości.

Zrujnowany dwór w Smotryszowie © Yacek


Aleja parkowa w Smotryszowie © Yacek


Jest jeszcze w Smotryszowie ciekawy wapiennik, który jest śladem wydobywania i przetwarzania przez człowieka skał wapiennych.

Wapiennik © Yacek


Potem wśród pół i lasów do Karczowa. Wcześniej zauważyłem informację o moście w remoncie ale ją zlekceważyłem licząc na to, że rower przecież przejedzie. Niestety. Na szczęście okazało się, że można pokonać Biestrzykówkę po niewielkiej kładce na prywatnej posesji.

Kładka w Karczowie © Yacek


Staw na Biestrzykówce © Yacek


W Niedośpielinie trafiłem na modrzewiowy kościół stojący w otoczeniu starych drzew. Pochodzi z XVIII wieku. Pokryty jest jednak blachą co nie wygląda najlepiej. Dużo ciekawiej prezentuje się drewniana dzwonnica pokryta gontem.

Kościół w Niedośpielinie © Yacek


Stąd już tylko krok do Wielgomłynów ze znanym w kraju sanktuarium. Klasztor założono tam już w XV wieku, by cztery wieki później go zlikwidować. Paulini powrócili do niego dopiero w 1987 roku. Najstarszym zabytkiem jest drewniana rzeźba "Pieta" z XV wieku.

Sanktuarium w Wielgomłynach © Yacek


Pieta z XV wieku © Yacek


Obok klasztoru stoi pomnikowy dąb.

Pomnikowy dąb © Yacek


Tablica informacyjna © Yacek


Kolejny etap to Sokola Góra. Jest tam pięknie położony dwór otoczony parkiem. Niestety jest w rękach prywatnych stąd zwiedzanie odpada. W parku zobaczyć można ciekawą figurę Matki Boskiej, która przywieziona została z Wenecji w 1913 roku.

Dworek w Sokolej Górze © Yacek


W Przedborzu tylko na chwilkę zatrzymuję się przed budynkiem z XVII wieku, w którym obecnie mieści się Muzeum Ziemi Przedborskiej.

Dom z XVII wieku © Yacek


Gdzieś po drodze na końcu wsi Zuzowy natknąłem się na taki grób

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Yacek


z poniższą informacją.

Tabliczka © Yacek


Teraz lasem do Fałkowa. W terenie było dużo wody ale jakoś przejechałem. Za to z drogi krajowej szybko uciekłem. Tu zaczął się bardzo fajny odcinek trasy. Najpierw w miejscowości Kołoniec stawy rybne i świetnie utrzymane urządzenia hydrotechniczne na rzece Czarnej,

Zapora © Yacek


w Machorach ruiny dawnej huty,

Ryiny huty © Yacek


w Maleńcu rekreacyjny zbiornik wodny. W Modliszewicach ciekawy dwór obronny, położony na sztucznej wyspie do dzisiaj otoczony wodą. Obecny wygląd to efekt prac z lat osiemdziesiątych. Dwór zbudowano na planie prostokąta. Ma dwie kondygnacje i dwie basteje w przeciwległych narożach. Przy drzwiach na piętrze widnieje łaciński napis skopiowany z bramy wawelskiej. Obok dworu stoi odnowiony budynek bramny z portalem i otworami strzelniczymi oraz budynek zwany kuźnią.

Dwór obronny - Modliszewice © Yacek


Budynek bramny © Yacek


Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Yacek


W Końskich najciekawszy jest klasycystyczny zespół parkowo-pałacowy wzniesiony przez Jana Małachowskiego w latach czterdziestych XVIII w. W XIX w. zespół pałacowy był kilkukrotnie przebudowywany i uważany za jeden z najpiękniejszych parków w Polsce. W czasie okupacji niemieckiej został zdewastowany. W okresie powojennym, na skutek nieprzemyślanych decyzji ówczesnych władz teren parku został zmniejszony, a jego układ zaburzony.

Pałac w Końskich © Yacek


Pałac 1 © Yacek


Park przypałacowy © Yacek


Park 1 © Yacek


Oranżeria egipska - Końskie © Yacek


W Końskich zmieniam kierunek jazdy na południowy. Najpierw do Nieba,

Nie ma to jak w Niebie © Yacek


potem Piekła.

i w Piekle © Yacek


Po drodze jak to często bywa musiałem zaliczyć czyściec.

Skałki Piekło Gatniki © Yacek


Skałki Piekło Gatniki 1 © Yacek


Ten czyściec to rezerwat "Skałki Piekło Gatniki" Bardzo fajne miejsce do odpoczynku. Teraz Sielpia Wielka z Muzeum Staropolskiego Zagłębia Przemysłowego. Dawny zakład napędzany był olbrzymim kołem wodnym (8 metrów średnicy). W 1843 roku w zakładzie pojawiła się pierwsza w Królestwie Polskim turbina wodna. Zakład zamknięto w roku 1921, ale jeszcze przed II wojną światową został przeznaczony na cele muzealne. W czasie wojny większość oryginalnego wyposażenia zakładu została rozkradziona i przetopiona przez okupanta, zachowany jednak został cały układ napędowy walcowni. Tu niestety zwiedzanie musiałem odłożyć na "następnym razem" bo czas mnie gonił. Pociąg miałem o 19.40 a przed sobą jeszcze kilkadziesiąt kilometrów. Trafiałem na różne dróżki i ścieżki, i asfaltowe, i z kałużami po łydki. Były odcinki, które musiałem brać z buta ale na szczęście na dworzec w Wiernej Rzece wpadłem na 5 minut przed odjazdem pociągu. Tu dopiero mogłem odetchnąć. Wyjazd trochę długi i nieco męczący, tym bardziej, że wbrew pozorom teren był mocno pofałdowany, szczególnie w drugiej części trasy. Mimo wszystko polecam bo jest co oglądać.





  • DST 102.54km
  • Teren 13.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 22.79km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Podjazdy 766m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po księgę

Środa, 22 czerwca 2011 · dodano: 23.06.2011 | Komentarze 4

Umówiony byłem wczoraj w Waxmundem w Ogrodzieńcu na odbiór księgi z podrozerowerowe.info. Z domu wyjechać mogłem dopiero około 16-tej, nie wyrobiłbym się więc na umówioną godzinę. Dlatego postanowiłem podskoczyć pociągiem do Zawiercia i stamtąd szybciutko pod zamek. Tam dostaję info, że Waxmund jest jeszcze daleko. Decyduję się więc na jazdę w kierunku Olkusza. Droga paskudna - ruch duży, wąsko. Po drodze zatrzymuję się na poziomki. Potem jadę dalej. Spotykamy się w Kluczach. Przejmuję księgę i po krótkiej pogawędce jadę z powrotem. Ponownie przejeżdżam koło zamku kierując się na Kiełkowice. Tu zaczynają się porządne drogi z zerowym ruchem. I to jest to co lubię! Jadę dość szybko bo do domu jeszcze spory kawałek a po zmroku i przez las to mi się nocą jeździć za bardzo nie uśmiecha. Tym bardziej, że ten las czeka mnie na samym końcu wycieczki. W domu jestem o 22-ej. Księga oczywiście wraz ze mną.



Z czerwonego szlaku rowerowego © Yacek


A to fragment samego szlaku © Yacek