Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Trochę tu, trochę tam

Dystans całkowity:18342.96 km (w terenie 5379.70 km; 29.33%)
Czas w ruchu:948:54
Średnia prędkość:19.00 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:58483 m
Liczba aktywności:148
Średnio na aktywność:123.94 km i 6h 32m
Więcej statystyk
  • DST 121.00km
  • Czas 08:00
  • VAVG 15.12km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 271m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 2

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 25.08.2013 | Komentarze 2

Pierwszy nocleg spędziłem na polu namiotowym w Gołuchowie. Muszę przyznać, że ośrodek bardzo ładny, położony nad sztucznym zbiornikiem. Jest w nieodległej okolicy sporo do zobaczenia. Zaczynam od miejsca pamięci narodowej. To leśny cmentarz - miejsce, gdzie Niemcy w czasie wojny wymordowali setki Polaków. Jak dowiedziałem się od pań tam sprzątających był tam kiedyś ładny, metalowy płotek. Niestety został skradziony przez złomiarzy. A panie wbrew pozorom nie są miejscowe. Mieszkają we Wrocławiu ale przebywając tam co roku i widząc postępującą degradację tego miejsca postanowiły o nie zadbać. Szkoda że nie robią tego miejscowe władze bądź młodzież szkolna.

Miejsce pamięci - Gołuchów © Yacek


Jakiś kilometr od cmentarza leży sobie potężny głaz narzutowy. Naprawdę robi wrażenie. Choć jak widać na zdjęciu ktoś próbuje go "ociosać".

Głaz narzutowy - Gołuchów © Yacek


W samym Gołuchowie jest też zamek z XVI wieku. Jego restauracją w wieku XIX zajęła się Izabela Czartoryska a potem utworzyła tam muzeum z licznymi, wspaniałymi dziełami sztuki.

Zamek - Gołuchów © Yacek


Zamek - Gołuchów © Yacek


W Gołuchowskim zamku © Yacek


Zamek - Gołuchów © Yacek


W Zawidowicach jest ładnie zagospodarowana stara karczma. Można zjeść, przenocować, pojeździć konno

Stara karczma - - Zawidowice © Yacek


A z kolei w Żegocinie trafiłem na ładny pałac, tyle że, niestety, stoi i niszczeje, ale jest jeszcze w dobrym stanie.

Pałac - Żegocin © Yacek


Pałac - Żegocin © Yacek


Z kolei w Przybysławicach w parku stoi sobie stary dworek, najprawdopodobniej zamieszkały, ale niestety jego stan wskazuje na spore zużycie.

Stary dworek - Przybysławice © Yacek


W Pogorzelicy podziwiam starorzecze Warty,

Pogorzelica - starorzecze Warty © Yacek


kawałek dalej pokonuję rzekę promem. O tym...

Prom - Nowa Wieś Podgórna © Yacek


Do pałacu w Mikuszowie dojeżdżam piękną aleją. Sam pałac taki sobie.

Pałac w Mikuszowie © Yacek


Na pałacu w Mikuszowie © Yacek


Nareszcie trafiłem w miejsce, gdzie pałac jest dobrze utrzymany. Pewnie dlatego, że jest w nim szkoła. Sam pałac jest przepiękny a równie śliczny jest otaczający go ogród.

Pałac w Miłosławiu © Yacek


Pałac w Miłosławiu raz jeszcze © Yacek


Pałac w Miłosławiu ponownie © Yacek


Jeszcze w Miłosławiu znalazłem browar. Ale nie on był moim celem a budynek stojący obok. Niesamowita architektura tego budynku od razu mnie zachwyciła.

Ciekawa architektura - Miłosław © Yacek


Ten kościółek na poniższym zdjęciu jest we wsi Murzynowo Kościelne. Pierwszy raz widziałem tak udane połączenie starego, drewnianego kościoła z częścią murowaną.

Murzynowo Kościelne © Yacek


We wsi Zberki kolejny dworek. I kolejny w kiepskim stanie. Chociaż zamieszkany nie widać aby mieszkańcom zależało na jego odnowieniu.

Dawny dworek - Zberki © Yacek


W Rusiborzu z kolei dworek był odnowiony ale ponieważ na powitanie wybiegły do mnie dwa spore pieski, które na dodatek nie były przyjaźnie nastawione, nie robiąc zdjęcia wziąłem nogi za pas. Na tym atrakcje dnia dzisiejszego się skończyły. Nocleg w Kostrzyniu.




  • DST 213.00km
  • Czas 10:50
  • VAVG 19.66km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Podjazdy 440m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 25.08.2013 | Komentarze 0

Rodzina nad morze pojechała samochodem. Ja postawiłem na rower. Wyjeżdżam ok. siódmej. Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów to tereny, po których od czasu do czasu jeździłem, jadę więc dość żwawo, zwłaszcza że pogoda sprzyja.Mijam Blachownię, potem Panki. Jadę po drogach o znikomym ruchu samochodowym. Za Starokrzepicami jadę w kierunku Bobrowej. Niestety droga to łata na łacie. Jedzie się tragicznie. Za to dalej jest już OK. Droga wysadzana pięknymi klonami. Nie są to drzewa stare ale robią niesamowite wrażenie. Zresztą zawsze lubiłem jeździć takimi alejami, jeździć pomału, bo ma to być przecież wycieczka krajoznawcza a nie nabijanie kilometrów. W miejscowości Bugaj trafiam wreszcie na ciekawy dworek, którego piwnice sięgają XVI wieku. Jest odnowiony a właścicielka zainteresowała się facetem robiącym zdjęcia. Na szczęście po krótkiej wymianie zdań mogłem bez problemu fotografować.

Dworek w Bugaju © Yacek


Za Cieciulowem wjechałem w pola. Co prawda asfaltem ale pięknie to wyglądało. Gdzieniegdzie jeszcze trwały żniwa, ale większość zbóż jest już skoszona, wymłócona i pozostały tylko ścierniska. Jadąc dalej wjechałem na jakąś górkę i muszę przyznać, że widok jaki się z niej roztaczał praktycznie w każdym kierunku był fantastyczny. przede mną kolejne zabudowania - to Żytniów. Na wschód roztacza się śliczna panorama na dolinę Warty. Widać też Wieluń. Jest tutaj ładny, drewniany kościółek p.w. św. Marcina

Kościół w Żytniowie © Yacek


i pamiątkowy kamień.

W Żytniowie © Yacek


Mijam Praszkę. Wszędzie pola uprawne. W Skomlinie kolejny drewniany kościół z wolno stojącą, barokową dzwonnicą.

Skomlin - kościółek © Yacek


Dzwonnica - Skomlin © Yacek


Po drugiej stronie wsi można z kolei zerknąć na XVII-wieczny spichlerz.

XVII-wieczny spichlerz - Skomlin © Yacek


Parę kilometrów dalej w Parcicach oglądam ruiny dworu stojące w zaniedbanym mocno parku. Same ruiny też są w fatalnym stanie choć kiedyś musiało tam być pięknie.

Ruiny dworu w Parcicach © Yacek


Jadąc do Galewic przekroczyłem budowę jakiejś drogi. Za wiaduktem wjechałem w las i praktycznie puściutką drogą podążałem sobie spokojnie, w cieniu drzew. No po prostu bajka. W Węglewicach kolejny już drewniany kościół. Za to w jakiejś wsi pod Kaliszem natknąłem się na dworek szlachecki. Może to było w Godzieszach Wielkich a może nie. No nieważne.

Węglewice-kościół © Yacek


Dworek ale nie pamiętam gdzie © Yacek


Przed Kaliszem jeszcze kilka takich ciekawostek w mijanych miejscowościach.

Pałac w kiepskim stanie © Yacek


Ładny kościółek © Yacek


W Kaliszu zerknąłem na śródmieście, obejrzałem parę ciekawostek i w drogę.

Jaz - Kalisz © Yacek


Cmentarz żołnierzy radzieckich - Kalisz © Yacek


Ratusz - Kalisz © Yacek


Kościół - Kalisz © Yacek


Teraz już bocznymi drogami do Gołuchowa, gdzie przenocowałem na campingu.

Gołuchów - camping © Yacek


dzień pierwszy dobiegł końca. Jeszcze tylko pogaduszki z sąsiadami, kolacyjka i spać.




  • DST 200.40km
  • Teren 55.00km
  • Czas 09:27
  • VAVG 21.21km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 574m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie tak miało być

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 4

Nie tak miała wyglądać ta wycieczka. Ale o tym później. Na początku do Częstochowy na pociąg, którym zamierzałem dotrzeć do Piotrkowa Trybunalskiego. Wysiadając tam od razu moją uwagę przykuł peron. Skojarzył mi się z dawnym dworcem częstochowskim. Dawnym tzn. sprzed 1975 roku bo wtedy ten stary, zabytkowy dworzec zniszczono. Inaczej tego nazwać nie mogę. Wyjeżdżając z dworca od razu w oczy rzuca się wieża ciśnień. Kilka lat temu wyremontowana przyciąga wzrok. Ma wiele uroku i dobrze komponuje się z otoczeniem. Wybudowana w latach 1925 – 1927, zaprojektowana przez Władysława Leszka Horodeckiego. Cylindryczny, stalowy, nitowany zbiornik ma pojemność 1.860 m³.
Budowa wodociągów sfinansowana była z pożyczki udzielonej przez nowojorską firmę „Ulen & Co.”, z którą rząd polski podpisał umowę dotyczącą sfinansowania w kilku wybranych polskich miastach inwestycji sprzyjających unowocześnieniu infrastruktury i podniesieniu standardów sanitarno-zdrowotnych. Wieża pełniła rolę zbiornika wyrównawczego ciśnienia w sieci i nierównomierności dobowego zużycia wody. Została wzniesiona na planie koła, w formie nawiązującej do renesansu. W dolnej części wyraźnie wyodrębniona została część cokołu, w części środkowej umieszczono wąskie okna rozmieszczone w elewacji wzdłuż linii wznoszącej się spiralnie ku górze. Najbardziej ozdobna jest partia stanowiąca zwieńczenie wieży – rozmieszczono tu kilkanaście okienek oddzielonych od siebie krótkimi pilastrami. Elementem wieńczącym jest gzyms na kroksztynach. W tej części umieszczono także herb Piotrkowa. W 2008 r. przeprowadzono remont wieży, w ramach którego odnowiono elewację, wymieniono dach oraz okna i drzwi wejściowe.
Niestety wieża ciśnień nie jest udostępniona zwiedzającym, nie został i nie jest przewidywany remont wnętrza obiektu, w którym wciąż znajduje się potężny zbiornik na wodę.


Piotrków Trybunalski - wieża ciśnień
Piotrków Trybunalski - wieża ciśnień © Yacek" />


Obok wieży zobaczyć można wyeksponowaną pompę odśrodkową, która jeszcze do niedawna pracowała w stacji uzdatniania wody w Piotrkowie.
Piotrków Trybunalski - pompa odśrodkowa
Piotrków Trybunalski - pompa odśrodkowa © Yacek" />

Dosłownie kawałek dalej tuż przy ulicy stoi piękna cerkiew prawosławna.

Piotrków Trybunalski - cerkiew prawosławna
Piotrków Trybunalski - cerkiew prawosławna © Yacek" />


Obok zamku, który jest w remoncie zerknąłem jeszcze na fragment murów miejskich

Piotrków Trybunalski - fragment murów miejskich
Piotrków Trybunalski - fragment murów miejskich © Yacek" />


i sam zamek.

Piotrków Trybunalski - zamek (w remoncie)
Piotrków Trybunalski - zamek (w remoncie) © Yacek" />


Kolejny, krótki przystanek zrobiłem sobie nad niewielkim zalewem leżącym w granicach Piotrkowa.
Jezioro Bugaj
Jezioro Bugaj © Yacek" />

Kawałek dalej wjeżdżam do Sulejowskiego Parku Krajobrazowego. Dalej jadę głównie lasami, drogami z niewielkim ruchem samochodowym. Trochę czasu spędzam na tamie zalewu obserwując Pilicę.
Pilica z tamy na Zalewie Sulejowskim
Pilica z tamy na Zalewie Sulejowskim © Yacek" />

Kolejny cel to Opoczno. Nie ujechałem jednak daleko gdy moją uwagę przykuło dziwne zgrzytanie. Niewielkie ale jednak. Zerkam co się dzieje i tu okazuje się, że to suport. Dalsza jazda nie za bardzo ma sens. W pierwszej chwili myślę o powrocie do Piotrkowa na pociąg. Ostatecznie jednak wybieram bardziej ryzykowną opcję. Jadę wschodnim brzegiem Zalewu Sulejowskiego do Sulejowa. Tam zobaczę co dalej. Na początku jadę fajnym szuterkiem, którym wiedzie niebieski szlak pieszy. Szuter jednak, jak to zwykle bywa, się kończy, mam za to piach w sporej ilości. Po pokonaniu jednego z zakrętów staję oko w oko z bagażówką. Jest jednak niegroźna - wpadła w jedyną dziurę na całej drodze tak skutecznie, że potrzebny był ciągnik. Jadę dalej. W Zarzęcinie zatrzymuję się na chwilę przy pomniku poświęconym zamordowanym przez hitlerowców mieszkańcom wsi.

Pomnik w Zarzęcinie © Yacek


Dalej jadę już ścieżką rowerową prowadzącą dookoła zalewu. Ścieżka taka sobie. Na chwilkę dosłownie zatrzymuję się w Podklasztorzu. Jedna fotka i w drogę.
Sulejów Podklasztorze
Sulejów Podklasztorze © Yacek" />

Pokonuję Pilicę i dalej jadę jej zachodnim brzegiem. Trafiam tam na ciekawy zbiornik (najprawdopodobniej jakieś wyrobisko).
Wyrobisko - Sulejów
Wyrobisko - Sulejów © Yacek" />


Jadąc blisko Pilicy widać jak szeroko się rozlała, ile zalała pól i łąk. Na skraju wsi Biała rozjazd. Jadę prosto, by kawałek dalej natknąć się na kolejny. Tam też jadę prosto i lasem docieram do Stobnicy. To tam jest ta słynna kładka z przeprawą techniczna dla rolników, o której pisałem już kiedyś na blogu. Oczywiście zajeżdżam na chwilę. Potem dalej przez zalane łąki do piaszczystego, leśnego duktu. Trafiam tam na ciekawą kapliczkę i fragment drewnianego jazu.
Kapliczka przy leśnej dróżce w Stobnicy
Kapliczka przy leśnej dróżce w Stobnicy © Yacek" />

Najprawdopodobniej pozostałości jazu © Yacek


W Ręcznie - sporej wsi moją uwagę przyciąga pomnik poświęcony żołnierzom AK i Konspiracyjnego Wojska Polskiego, którzy polegli w bitwie pod Majkowicami ze specjalnym oddziałem rosyjskim w lipcu 1945 roku.

Pomnik - Ręczno © Yacek


We wsi Przerąb natomiast zerkam na tamtejsze stawy i ciekawą figurę św. Jana Nepomucena z 1777 roku.
Przerąb - św. Jan Nepomucen
Przerąb - św. Jan Nepomucen © Yacek" />

Potem to już różnymi drogami, dróżkami do rodziny w Kodrębie. Po drodze w Borkach jeszcze trafiła mi się taka perełka. Do niedawna zamieszkana.

Chatka perełka
Chatka perełka © Yacek" />

U rodziny jak to u rodziny trochę czasu mi zeszło a że suport ciągle działał postanowiłem jechać do domu rowerem. I tak po pokonaniu sporego dystansu już bez przygód dotarłem do domu. Suport jednak do wymiany.




  • DST 101.38km
  • Teren 27.00km
  • Czas 04:36
  • VAVG 22.04km/h
  • VMAX 34.50km/h
  • Podjazdy 347m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Brzozę

Czwartek, 30 maja 2013 · dodano: 30.05.2013 | Komentarze 2

Po raz kolejny plany wzięły w łeb. Przynajmniej częściowo. Dlaczego? Bo zaplanowałem sobie wizytę w dwóch miejscach, gdzie kiedyś w przeszłości znajdowały się mateczniki różaneczników założone przez hrabiego Ludwika Ballestrema, właściciela m. in. pięknego pałacu w Kochcicach i okolicznych terenów. Jedno z tych miejsc znajduje się nad stawem "Brzoza" niedaleko niewielkiej wioski Pawełki. Tam udało mi się dotrzeć bezproblemowo. Zresztą jest to miejsce znane i powszechnie odwiedzane właśnie na przełomie maja i czerwca. Wtedy też przy schronisku młodzieżowym w Pawełkach odbywa się "Święto Różanecznika", które przyciąga wiele osób. Jest zresztą z Pawełek wyznakowana świetna trasa, którą bez problemów każdy trafi wprost do celu. Ale może od początku.
Wjechałem ok. szóstej. Pomyślałem sobie, że jeśli przy rezerwacie będę wcześnie to pewnie uniknę tłoku i może uda mi się zaobserwować coś ciekawego. Jadę więc opłotkami Częstochowy i nad Konopką (to taka niewielka rzeczka) trafiam na pierwszą ciekawostkę tego dnia - staw a w nim masa kwitnących na żółto kwiatów. Przy lekkiej mgiełce unoszącej się nad wodą robi to oszałamiające wrażenie. Na zdjęciu poniżej Konopka przy stawie.


Konopka leniwie płynąca już w granicach Częstochowy © Yacek


Za Konopiskami wjeżdżam do lasu i jadę nimi do Mochały. Wszędzie cisza i tylko gdzieniegdzie w mijanych miejscowościach trwają prace przy wznoszenie ołtarzy na Boże Ciało. Szczególnie pięknie wyglądało to w Olszynie gdzie nawet droga była udekorowana tak że musiałem jechać po trawniku. W Kochanowicach na chwilkę zatrzymuję się przy tamtejszym pałacu, w którym obecnie mieści się szkoła podstawowa.

Budynek dawnego pałacu w Kochanowicach © Yacek


Na Brzozę docieram wygodnym szutrem zatrzymując się na chwilę na stawem "Nowa Brzoza". Dostrzegam tam kilka czapli siwych oraz jakiegoś sporych rozmiarów ptaka drapieżnego. Wyglądał mi na orła ale mogę się mylić. Kawałek dalej za to na pewno dostrzegłem bociana czarnego. Niestety trudno zrobić im zdjęcia.

Staw "Nowa Brzoza" © Yacek


Grobla przy stawie "Nowa Brzoza" © Yacek


Przy rezerwacie wchodzę na wieżę widokową ale niestety różaneczniki nie kwitną jeszcze w pełni. Myślę że dopiero za tydzień będzie rewelacyjnie. Jedno zdjęcie na zachętę.

W rezerwacie rózaneczników © Yacek


Potem nad staw. Rozpalam tam ognisko i przygotowuję poranny posiłek - w samotności. Wierzcie mi - warto być tam z samego rana. Nie dla posiłku oczywiście ale tej niesamowitej atmosfery.

Miejsce do odpoczynku "Na Brzozie" © Yacek


Niestety w trakcie posiłku zaczyna gdzieś w okolicy pogrzmiewać. Robi się też jakby ciemniej co dobrze nie wróży. Rezygnuję więc z kolejnego etapu wycieczki do bardzo niestety zaniedbanego matecznika różanecznika katawbijskiego w okolicach Lublińca i przez Łebki jadę do Blachowni. Jeszcze tylko zatrzymuję się na trochę w rezerwacie "Cisy nad Liswartą" i już w padającym deszczu spaceruję wśród drzew.

Rezerwat "Cisy nad Liswartą" © Yacek


Cisy nad Liswartą 2 © Yacek


Stopniowo opady nasilają się by w Puszczewie przybrać już takie rozmiary, że musiałem zaszyć się na przystanku. Ale ponieważ i tak byłem już mokry i totalnie brudny (efekt jazdy w deszczu po szutrze) postanowiłem po kilkunastu minutach jechać dalej. Co ciekawe w Blachownie wyjrzało nawet słoneczko i już w takich okolicznościach dotarłem do domu.




  • DST 153.78km
  • Teren 80.00km
  • Czas 08:15
  • VAVG 18.64km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 415m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlakiem polskich umocnień polowych

Sobota, 18 maja 2013 · dodano: 18.05.2013 | Komentarze 4

Wybrałem się dzisiaj na wycieczkę "Szlakiem polskich umocnień polowych" w okolicach Bełchatowa. Przeczytałem w internecie, że jakiś czas temu wyznakowano tam trasę prowadzącą wzdłuż linii umocnień budowanej przez wojsko polskie w 1939 roku przed wybuchem wojny. Szlak ma około 75 kilometrów długości więc może się wydawać, że dla wprawnego rowerzysty jego przejechanie nie powinno stanowić żadnego problemu (oczywiście w ciągu dnia), okazało się jednak, że ktoś, kto ten szlak wyznaczał nie brał pod uwagę jakości leśnych dróżek, po których przyjdzie rowerzyście jechać. A miejscami piach sięga osiek. Moim zdaniem aby przyciągnąć masowego turystę należałoby pomyśleć o utwardzeniu przynajmniej części dróżek leśnych - tych z największą ilością piachu. Myślę że warto to zrobić bo szlak jest naprawdę bardzo ciekawy. Ale po kolei. Najpierw na pociąg do Częstochowy, którym dojeżdżam do stacji Wilkoszewice. Nie znałem tamtych terenów ale okazało się, że wybrałem świetnie bo dojazd do Księżego Młyna gdzie zaczyna się szlak to bajka. Jadąc do miejsca startu w oczy rzucają się kominy elektrowni Bełchatów. W Parzniewicach Małych trafiłem na ładny dwór. Dwór powstał tam na początku XX wieku w stylu neobarokowym. Na zespół dworski składają się także czworaki i obora. Całość otacza park krajobrazowy z XIX wieku. W obiekcie mieści się obecnie zespół szkolno - przedszkolny.

Dwór z początku XX wieku w Parzniewicach Małych © yacek12


Do Księżego Młyna dojeżdżam po bardzo piaszczystej, leśnej drodze. Po pokonaniu 40 kilometrów wreszcie zaczynam właściwą wycieczkę. Wyjechałem też na tamtejszy cud - asfaltowe ścieżki rowerowe. Po chwili trafiłem na pierwszy na mojej trasie bunkier a obok zrekonstruowany fragment okopów.

Fragment okopów © yacek12


Mój pierwszy bunkier na trasie © yacek12


Po wjeździe do lasu znowu dużo piachu. Schronu nr 3 nie udało mi się znaleźć mimo posiadanie współrzędnych GPS. Trudno, może innym razem. Następnie dojechałem do stojącej samotnie w lesie nad Widawką niewielkiej chatki zawierającej informację o tym, że jest to obiekt zabytkowy.

Obiekt zabytkowy nad Widawką © yacek12


Siadłem na chwilę bo miejsce dość klimatyczne po czym ruszam dalej do Słupi. Z drogi którą jadę w oczy rzucił mi się pałac , do którego dojeżdżam fajna aleją. Z daleka widzę że pałac jest w remoncie ale już w jego końcowej fazie. Od czerwca ma tam funkcjonować restauracja i hotel.
W Słupi funkcjonował folwark, wchodzący w XIX w skład dóbr Kaszewice. W okresie międzywojennym majątek zakupił Stanisław Sułowski, który wzniósł tam murowany dwór. Budynek miał dość specyficzne przeznaczenie, ponieważ w zamierzeniach właściciela było, aby spełniał on funkcje... kasyna. Nigdy jednak do tego nie doszło. Podczas II wojny światowej majątek zajęli Niemcy. W roku 1949 dwór przejęła pabianicka Fabryka Żarówek „Polam”, która urządziła tu ośrodek wczasowy. W latach 70. XX wieku ulokowano tu szpital psychiatryczny. Do dziś krążą opowieści o błąkających się duchach zmarłych w dziwny sposób pacjentów. Może dlatego budynek był opuszczony? Fakty są jednak takie, że do roku 2003 majątek był własnością Skarbu Państwa, następnie przekazany został jako darowizna Starostwu w Bełchatowie. Przeprowadzono tutaj drobne prace remontowe. Były plany utworzenia we dworze centrum spotkań europejskich młodzieży. Jednak nie udało się otrzymać dofinansowania z funduszy unijnych. Powiat postanowił cofnąć darowiznę i wystawić majątek na sprzedaż. Wiosną 2010 roku regionalne media obiegła wiadomość, że dwór wraz z parkiem i 2,5 ha ziemi został wyceniony na zaledwie 600 tys. zł. Kolejne lata pokazały, że sprzedaż była dobrym pomysłem. Dwór otaczają starsze od niego samego pozostałości folwarku (XIX w.) wraz z parkiem, przez który przepływa stare koryto Widawki. Jest to budowla murowana, zwieńczona dachem mansardowym, krytym dachówką. Elewację frontową zdobi pokaźny portyk z czterema kolumnami, zwieńczony trójkątnym szczytem z herbem. Tu też znajduje się balkon wsparty na kolumnach.


Odnowiony pałac w Słupi © yacek12


Po płytach z betonu jadę groblą między stawami słupeckimi. Trochę wcześniej zatrzymałem się na chwilę nad tymi stawami.

Stawy - Słupia © yacek12


Niedaleko za groblą znowu zaczyna się bardzo piaszczysta droga. Docieram nią do wsi Żar. Tu zgubiłem szlak ale od czego głowa. Widzę szuter prowadzący we właściwym kierunku. mam nadzieję, że doprowadzi mnie do bunkrów. Dotarłem nim do trzech zagubionych w lesie gospodarstw. Droga się skończyła a zaczęły się mokradła. Cóż, trzeba je było jakoś pokonać. Tak właśnie zrobiłem. Po wielu trudach udało mi się trafić na kolejne bunkry. Co ciekawe wcale nie są zniszczone. Widać że rzadko kto tutaj zagląda.

Bunkier nr 5 © yacek12


Bunkier nr 6 © yacek12


Kawałek dalej trafiam na kolejny bunkier - nr 7. Jest mocno zarośnięty i nie ma wylanego stropu. Nie udało się ukończyć go przed wybuchem wojny.

Kolejny bunkier - nieukończony © Yacek


I znowu lasem do kolejnego bunkra.

Potężny bunkier nr 8 © Yacek


Ten sam bunkier © Yacek


Kolejny schron w Magdalenowie jest pięknie zaaranżowany. Umocnione są fragmenty okopów, obok stoją wojskowe rowery z wyposażeniem, na drzewie wisi szynel. Kawałek dalej na wysokiej skarpie znajduje się jedyny na całej trasie schron obserwacyjny. Posiada on trzy otwory o kącie obserwacji 180 stopni.

W Magdalenowie © Yacek


Schron obserwacyjny w Magdalenowie © Yacek


Przy drodze - Magdalenów © Yacek


Do kolejnego bunkra leżącego na piaskowej wydmie docieram brnąc przez las, potem łąkę i wreszcie gęste chaszcze. Na szczęście się udało. Na sklepieniu bunkra młodzież urządza sobie od czasu do czasu ogniska.

Na piaskowej wydmie © Yacek


Teraz przez łąkę do widocznej w oddali asfaltowej drogi, przy której stoi kolejny bunkier.

Bunkier w Łubieniu © Yacek


W Lubcu trafiłem trochę przypadkiem na ciekawy dworek, w którym jest obecnie szkoła podstawowa. Budowla powstała w miejscu starszego założenia obronnego, wykorzystując kopiec oraz piwnice po dawnym obiekcie. Miejscowa legenda mówi o istniejącym tu niegdyś zamku. Nie zachowały się żadne wzmianki o nim traktujące. W 1835 roku zbudowano drugi lub trzeci z kolei już dwór w tym miejscu. Inicjatorem przedsięwzięcia był Marceli Sulimierski. Nową budowlę postawiono, wykorzystując stare piwnice.
W 1911 roku majątek przeszedł w ręce Arkuszewskich. Podczas okupacji dwór zajęli Niemcy. W roku 1946 przejęty został przez państwo. Budynek przeznaczono na mieszkania dla byłej służby. Klasycystyczny, parterowy, murowany dwór w Lubcu posiada od frontu portyk kolumnowy, zwieńczony trójkątnym szczytem. Z tyłu zaś znajduje się ryzalit oraz taras, a z boku przybudówka. Niegdyś jedno z pomieszczeń na poddaszu służyło jako kaplica, zaś na parterze, na osi znajdowała się sień i salon. Całość nakryta jest czterospadowym dachem. W latach 1968-1970 budynek został wyremontowany na potrzeby szkoły podstawowej, która mieści się w nim do dziś. Dzięki temu dwór jest zadbany i dostępny.


Dawny dworek w Lubcu © Yacek


Jadę dalej. Jestem na grobli w Świętych Ługach. Z jednej strony jeden zarastający staw, z drugiej strony drugi, śpiewające ptaki i pusto. A to jest to co uwielbiam. Ładne tablice informacyjne, pomosty i wszechobecna cisza.

Uroczysko "Święte Ługi" © Yacek


Dalej jadę świetną, utwardzoną, leśną dróżką w kierunku Chrząstawy, praktycznie cały czas lasem. Kieruję się pomału do Szczercowa. Zwrot na wschód spowodował, że wiatr który do tej pory mi sprzyjał bądź przynajmniej nie przeszkadzał, teraz wiał mi prosto w twarz. I tak przez mniej więcej 50 kilometrów. Najgorsze były długie, proste odcinki. Na pociąg do Kamieńska jednak zdążyłem.

Co do trasy to mogę ją tylko polecić. To naprawdę fantastyczne tereny. Gdyby jeszcze nie ten piach...





  • DST 229.38km
  • Teren 43.00km
  • Czas 11:17
  • VAVG 20.33km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

OKolice Kędzierzyna - Koźla

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 7

Długo ten wyjazd nie mógł dojść do skutku bo na przeszkodzie stawała albo pogoda albo kradzież trakcji kolejowej. Ostatecznie jednak udało się. Wyjeżdżam o piątej na stację PKP w Boronowie. Pociągiem jadę do Tarnowskich Gór. Odwiedzałem je już rowerem ale jakoś tak się złożyło, że nie byłem na dworcu. A ciekawie wygląda.

Budynek dworca w Tarnowskich Górach © Yacek


Świetnymi drogami, przeważnie wśród pól docieram do Księżego Lasu. Jadę tam obejrzeć ładny, drewniany kościółek na wzniesieniu.

Kościół w Księżym Lesie © Yacek


W Zacharzowicach spotykam kolejny drewniany kościół. Niestety msza uniemożliwia zwiedzanie.

Kościól w Zacharzowicach © Yacek


Tuż przy drodze stoi też ciekawy budynek, prawdopodobnie dawnego dworu.

Najprawdopodobniej budynek dawnego dworu w Zacharzowicach © Yacek


W Toszku byłem już kilka razy zatrzymuję się więc na chwilę tylko na rynku.

Na rynku w Toszku © Yacek


Wstępuję też na zamek, by po chwili jechać dalej.

Zamek w Toszku © Yacek


W Poniszowicach w kościele znowu msza. No więc fotka zza płota i dalej w trasę.

Kościól w Poniszowicach © Yacek


Do Pławniowic częściowo po strasznym błocie. Sporo luźnego kamienia powoduje niebezpieczne uślizgi ale wreszcie wydostaję się na asfalt i nim dojeżdżam do Pławniowic, zatrzymując się na chwilę nad tamtejszym jeziorem.

Jezioro Pławniowickie © Yacek


Do Pławniowic, jak wcześniej do Toszku, miałem wcale nie jechać ale nie potrafiłem odmówić sobie zerknięcia na przepiękny pałac. Tu akurat na zdjęciu Dom Kawalera.

Dom Kawalera w Pławniowicach © Yacek


Sam pałac we fragmencie od strony południowej.

Pałąc w Pławniowicach © Yacek


Obok pałacu znajduje się dawny folwark z ciekawymi budynkami. Na jednym z nich moją uwagę zwróciła ta oto rzeźba.

Na budynku dawnego folwarku obok pałacu © Yacek


Dalej jadę fajnie przez las żółtym szlakiem rowerowym do Rudzińca. To ładna, duża wieś, z kilkoma ciekawostkami. Niestety położonymi na dwóch krańcach miejscowości. Najpierw jadę więc do pałacu.

Pałac w Rudzińcu © Yacek


W przypałacowym stawie © Yacek


Kawałek dalej jest drewniany kościół. Znowu msza i tłum ludzi więc i tym razem rzut oka z bliska odpada.

Kościół w Rudzińcu © Yacek


Teraz do śluzy. Kiepsko to wyglądało bo śluza w remoncie ale mimo wszystko robi wrażenie, zresztą podobnie jak sam kanał.

"Śluza Rudziniec" na Kanale Gliwickim © Yacek


Kanał Gliwicki © Yacek


W Sławięcicach, które są już częścią Kędzierzyna - Koźla trochę pojeździłem w poszukiwaniu tamtejszych zabytków, które znajdują się w bardzo ładnym parku przeciętym przez Kłodnicę. Najpierw natrafiłem na pozostałość dawnego pałacu. Jak widać na zdjęciu radosna twórczość wciąż króluje.

Śławięcice - wejście do dawnego, nieistniejącego już, pałacu © Yacek


Potem przez dłuższy czas poszukiwałem belwederu - budynku o bardzo ciekawej bryle.

Belweder w Sławięcicach © Yacek


Jest też tam dużo niewielkich bunkrów. Spotykałem je praktycznie na każdym kroku. Jadąc do Kędzierzyna natknąłem się też na kolejną śluzę - Nowa Wieś. Ta wyglądała o niebo lepiej od poprzedniej.

Śluza "Nowa Wieś" © Yacek


Jadąc dalej trafiłem do Starego Koźla. Spotkałem też dwie miłe panie, dzięki którym mogłem kolejne kilometry pokonywać malowniczymi dróżkami wśród pól w iście emeryckim tempie. Ale co tam!

Malownicze dróżki wśrod pól - Stare Koźle © Yacek


Dzięki paniom Odrę pokonałem po fajnym, drewnianym moście, którego niedługo pewnie już nie będzie bo obok ma być budowany nowy i ten pójdzie "pod młotek".

Drewniany most na Odrze © Yacek


Do Polskiej Cerekwi z kolei pojechałem bo znalazłem garść informacji o kilku ciekawostkach, które można tam zobaczyć. Na początek dawne stajnie z budynkiem bramnym zwieńczonym wieżą.

Cerekiew Polska © Yacek


Baszta narożna - Cerekiew Polska © Yacek


Wieża bramna © Yacek


No i sam pałac. Nie jest w najlepszym stanie ale, co istotne, władze gminy zajęły się jego odnowieniem.

Pałac w Cerekwi Polskiej © Yacek


Jeszcze przy drodze stoi sobie św. Jan Nepomucen

Nepomuk w Polskiej Cerekwi © Yacek


A sama Polska Cerekiew znana jest z potężnej cukrowni. Kolejny mój cel to prom przez Odrę w Grzegorzowicach. Niestety miałem pecha - prom nie działał. Szkoda tylko, że informacja na ten temat była w samej wsi, do której zjeżdża się długo. A kiedy musiałem wracać to już tak fajnie nie było. Zostałem zmuszony tym samym do jazdy do Raciborza. A skoro już tam byłem to nie omieszkałem trochę go obejrzeć.

Na rynku w Raciborzu © Yacek


Zamek piastowski - Racibórz © Yacek


Teraz do Nędzy. Po drodze odbijam jednak do pięknego rezerwatu, w którym kilka lat temu byłem i nie potrafiłbym sobie odmówić przyjemności przejechania się nim kawałek.

Rezerwat "Łęższczok" © Yacek


Rezerwat "Łęższczok" © Yacek


Nad jednym ze stawów natknąłem się też na nową inwestycję - niewielkie molo.

W rezerwacie "Łeższczok" koło Nędzy © Yacek


Teraz jeszcze Rudy i tamtejszy klasztor cystersów. Z Nędzy w większości lasami, po przyzwoitej jakości dróżkach, do klasztoru.

Cystersi w Rudach © Yacek


A potem to już walka z czasem, trochę błotem, by na czas wyrobić się na pociąg w Gliwicach.

Zaskoczyła mnie tam niesamowita wręcz ilość rowerzystów. Także mnóstwo niewielkich, ale jednak górek. Tereny są jednak rewelacyjne dla rowerzystów, być może to właśnie był powód takiego ich wysypu. No i pogoda, która dopisała, choć były momenty, kiedy zanosiło się na solidny deszcz.





  • DST 147.22km
  • Teren 38.00km
  • Czas 06:45
  • VAVG 21.81km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gwoździany

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · dodano: 29.04.2013 | Komentarze 6

Miałem się wczoraj wybrać w okolice Kędzierzyna - Koźla. Na przeszkodzie niestety stanął deszcz. Na dzisiaj opadów nie zapowiadali wstałem więc wcześnie rano i ruszyłem na pociąg do Boronowa, skąd planowałem dotrzeć do Tarnowskich Gór i stamtąd rozpocząć wycieczkę. Godzina odjazdu minęła a tu nic. Cisza! Kilka minut później usłyszałem, że pociąg jest odwołany ze względu na kradzież trakcji. Wściekły od razu chciałem wracać do domu ale skoro już wstałem tak wcześnie to nie będę marnował sobie dnia. Ruszyłem więc na zachód. Przez Lisów na tzw. Brzozę.

Użytek ekologiczny "Na Brzozie" © Yacek


Nie omieszkałem też zajrzeć do rezerwatu rododendronów. Pięknie będą wyglądały za miesiąc i tłumy będą przychodzić je podziwiać.

Rezerwat rododendronów © Yacek


W Kochcicach jest piękny pałac ale ja pojechałem tam przede wszystkim dla kwitnącej magnolii. Robi niesamowite wrażenie.

Kochcice © Yacek


Obok pałacu zabudowania dawnego folwarku.

Fragment kochcickiego folwarku © Yacek


Gdzieś za Łagiewnikami zatrzymuję się na chwilę przy budynku starego dworu. Niestety jest w kiepskim stanie.

Stary dworek © Yacek


Po wyjeździe z lasu z daleka w oczy rzuca się ciekawa bryła drewnianego kościoła z XVI wieku w Gwoździanach.

Gwoździany © Yacek


Kolejny etap tej nieplanowanej wycieczki to Dzielna. Zatrzymuje mnie tam fajnie zaaranżowane miejsce do odpoczynku i przejeżdżający traktor z obornikiem.

Dzielna © Yacek


Gdyby kogoś interesowała sylwoterapia to poniżej trochę informacji.

Sylwoterapia © Yacek


W Dzielnej - Dworze, jak sama nazwa wskazuje, powinien być dwór. I był. Jest jednak odnowiony i prawie całkowicie zatracił swój pierwotny wygląd.

Dworek w Dzielnej © Yacek


W Brzegach mijam ośrodek wypoczynkowy nad Liswartą i przez mostek wyjeżdżam na asfalt w Kamińsku, by szutrem jechać aż do Jeziora, ciągle lasem. Tu nad leśnym stawem poleżałem trochę na ławce i wreszcie przez Cisie i Blachownię do domu.

Dolina Liswarty w okolicach Kamińska © Yacek


Świetna jazda głównie wśród zielonych pół. Kilka spotkań z upierdliwymi kundlami ale generalnie bez tragedii. Polecam!




  • DST 167.27km
  • Teren 28.00km
  • Czas 08:34
  • VAVG 19.53km/h
  • VMAX 57.40km/h
  • Podjazdy 1061m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cieszyn

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 · dodano: 22.04.2013 | Komentarze 4

Śląsk Cieszyński - to był mój cel na dzisiaj. Najpierw jednak wczesnoporanna pobudka i pociągiem do Tychów. Tam właśnie zaczyna się moja przygoda. Choć może nie do końca. W pociągu poznaję miłą dziewczynę. Naprawdę przyjemnie się rozmawiało. Jeśli to czytasz pozdrawiam! Z Tychów lasem jadę do Promnic aby rzucić okiem na tamtejszy pałacyk leżący nad Jeziorem Paprocańskim. Kieruje do niego ciekawy drogowskaz.

Do pałacyku 600 metrów © Yacek


Przed pałacem ciekawy pomnik.

Przed pałacem © Yacek


A oto i sam pałac w całej krasie. Prezentuje się rewelacyjnie.

Pałacyk w Promnicach © Yacek


Przez Kobiór i Czarnków przemykam dość szybko by trochę czasu spędzić w Pszczynie. Piękne miasteczko z wieloma atrakcjami, wśród których najpiękniejszy jest bez wątpienia tamtejszy pałac wraz z parkiem, w którym kwitną całe łany zawilców a zdarzyło mi się spotkać też kwitnące azalie.

Już kwitnie azalia © Yacek


Pałac w Pszczynie © Yacek


Przed wejściem jeden ze strażników zamyślony a może znudzony trzyma straż.

Trzymam straż © Yacek


Pszczyński rynek też jest ciekawie zaaranżowany. Ładnie przycięte drzewa robią wrażenie a kościół i kamieniczki jeszcze je potęgują.

Pszczyński rynek © Yacek


Na ławeczce odpoczywa księżniczka Daisy znana z działalności charytatywnej i pacyfistycznych poglądów.

Daisy © Yacek


Teraz pora na Goczałkowice. Jadę tam drogą wysadzaną potężnymi dębami. To jedna z ciekawostek tamtych okolic. Potężne dęby i całe aleje spotyka się tam często. Zbiornik Goczałkowicki pokonuję drogą wzdłuż tamy. Dużo osób spaceruje, sporo także jeździ na rolkach. Sam zbiornik potężny. Taki Poraj to przy nim fraszka. Gdzieś po drodze spotykam czterech rowerzystów z Oświęcimia i Czechowic- Dziedzic. Jadą do Karviny. Korzystając z okazji, że kierunek z grubsza się zgadza jadę z nimi. Średnia mi trochę skoczyła bo chłopaki ostro sobie poczynali. Dzięki za wspólną jazdę. A jechało się wspaniale najczęściej wąskimi asfaltami, między licznymi w tamtej okolicy stawami hodowlanymi. Rozstajemy się w miejscowości Hażlach. W Cieszynie zawitałem na wzgórze zamkowe. To najstarsza część Cieszyna.

Rotunda p.w. św. Mikołaja i św. Wacława © Yacek


Wieża piastowska z XIV wieku. Jedyna ocalała z czterech otaczających w przeszłości górny zamek.

Wieża piastowska © Yacek


Wieża ostatecznej obrony wzniesiona w XIII wieku. W dolnej części było więzienie, górna stanowiła pomieszczenia mieszkalne.

Wieża ostatecznej obrony © Yacek


Potem przez most przyjaźni jadę do Czech. Krótka rundka po Czeskim Cieszynie i powrót do ojczyzny.

Ratusz po czeskiej stronie © Yacek


Wyjeżdżam z Cieszyna w kierunku Ustronia. Tu już czeka na mnie trochę górek. Przez Puńców do Dzięgielowa gdzie rzucam okiem na tamtejszy, gotycki zamek wybudowany przez ród Czelów z Czechowic.

Zamek w Dzięgielowie © Yacek


Kawałeczek za zamkiem zatrzymuję się na chwilę nad niewielkim potoczkiem.

W Dzięgielowie © Yacek


W Ustroniu bywałem już wielokrotnie dlatego tylko trochę pojeździłem ścieżkami wzdłuż Wisły a że do pociągu miałem jeszcze dużo czasu to postanowiłem szlakami Doliny Wisły podjechać do Skoczowa i tam wsiąść do pociągu. Ale i tam trochę czasu jeszcze miałem zrobiłem więc rundkę przez Wilamowice.

Na rynku w Skoczowie © Yacek


Z Wilamowic. Widok na Beskid Śląski © Yacek


Kapitalny wyjazd. Jedyne co mnie zaskoczyło to pogoda - zbyt ładna w stosunku do zapowiedzi. No ale tego akurat żałować nie można.




  • DST 163.19km
  • Teren 17.00km
  • Czas 08:37
  • VAVG 18.94km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Podjazdy 460m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Pilicy

Wtorek, 16 kwietnia 2013 · dodano: 16.04.2013 | Komentarze 8

Coś mnie dzisiaj gnało. Nie wiem co to ale zagoniło mnie dość daleko od domu. Postanowiłem odwiedzić tereny leżące na północny wschód od Radomska. Jeździłem tam już trochę w przeszłości ale generalnie znałem je ledwie, ledwie. Dlatego postanowiłem to zmienić i wybrałem drogi i dróżki, którymi raczej jeszcze nie jechałem. Pierwszy krótki postój na fotkę na mostku nad Widawką. Upodobałem sobie tą rzeczkę. Byłem już przy źródłach i przy jej ujściu do Warty. Teraz pora na to co po środku.

Widawka © Yacek


W ten sposób dojeżdżam do wsi Widawka. Kawałek dalej symboliczny głaz wskazuje miejsce, gdzie doszło do potyczki z hitlerowcami.

Kawałek za Widawką © Yacek


W Chabie Klizińskiej zjeżdżam na szutrówkę i jadę nią kilka kilometrów do Lipowczyc. Po drodze w Klizinie jest fajnie położony dom Monar-u. W Woli Przerębskiej ale nie w samej wsi a w lesie za wsią stoi sobie taka, ciągle zamieszkana chatka. W oknach firanki a na dachu antena.

W Woli Przerębskiej © Yacek


W Cieślach natknąłem się na oryginalną kapliczkę.

W Cieślach © Yacek


Teraz kręcę do Dobrenic. Według informacji, które udało mi się znaleźć przed wycieczką miał tam być dwór i park. Nie ma niestety ani jednego, ani drugiego. Może przesadziłem - jakieś resztki parku są ale... . Kolejny cel to Majkowice. Mają tam być aż dwa zamki w ruinie i gródek. Ostały się tylko ruiny zamku. Jednego. Po drugim pozostał jedynie pagórek, na którym kiedyś stał a gródek został przez właściciela terenu obsadzony drzewami i nawet trudno go dostrzec.

Nędzne ruiny zamku w Majkowicach © Yacek


Potem przez las do Łęgu Ręczyńskiego. Tu spory odcinek musiałem prowadzić. Strasznie sucho w lesie. Wcale nie dało się jechać. A tych, którzy chcieliby ewentualnie przeprawić się na lewy brzeg Pilicy w tym rejonie informuję, że kładka w okolicy Majkowic nie istnieje. W Paskrzynie Placówce siadam na dłuższą chwilę nad Pilicę tuż obok wielkiego zakola tej pięknej rzeki.

Paskrzyn - zakole Pilicy © Yacek


Kolejna kładka znajdować się miała we wsi Trzy Morgi. Co ciekawe była. Nie zaryzykowałem jednak przejścia na drugi brzeg chociaż pierwotnie coś takiego planowałem. Dlaczego nie podjąłem ryzyka? Odpowiedź poniżej.

Trzy Morgi - kładka © Yacek


Kładka © Yacek


Turysto! © Yacek


W Stobnicy jeszcze jedna perełka.

Chałupa © Yacek


W Straszowie miał być dwór i park. Był tylko park i to tylko dlatego, że mieściła się na jego terenie szkoła. Z Mierzyna jadę nad tamtejszy zalew. Pusto dookoła ale wody dużo. Jedno samotne drzewo tuż nad brzegiem zachęca do zrobienia zdjęcia.

Nad zalewem k/Mierzyna © Yacek


Potem przez tamę do Mierzyna (obelisk) i Cieszanowic. Jest tam prześliczny dworek. Kiedy byłem tam ostatnio, bodajże w 2010 roku, był w remoncie.

Dworek w Cieszanowicach © Yacek


W Mierzynie © Yacek


Z kierunku, z którego wjeżdżałem bardzo ciekawie prezentują się Gorzkowice.


Rzut oka na Gorzkowice © Yacek


W Gorzędowie za to aż trzy ciekawostki. Po pierwsze kamienny obelisk

W Gorzędowie © Yacek


po drugie drewniany kościółek

W Gorzędowie 1 © Yacek


I wreszcie, po trzecie , dla mnie najciekawszy - stary lamus. Trochę szkoda, że taki zaniedbany, no i ta lampa u góry...

Lamus © Yacek


Za, a właściwie to jeszcze w Borowiecku, dopadł mnie pech. Chciałem sobie troszkę skrócić drogę i zamiast dookoła asfaltem pojechałem takim ciekawym singielkiem. Nie ujechałem 200 metrów a tu jak coś nie huknie. Tak, tak to była opona. Wymieniłem dętkę, opony niestety nie miałem na zmianę, i w drogę a że droga polna to prowadzę. Nie ma co przesadzać. Do dworca jeszcze 4 kilometry. Po wyjściu na asfalt siadam i jadę. Oczywiście na stojąco. Dojechałem szczęśliwie. Nawet na pociąg zdążyłem. Ale to nie wszystko bo z Częstochowy czeka mnie jeszcze 15 kilometrowy dojazd do domu. Też go zrobiłem na stojąco. Opona i dętka niestety nadają się tylko do kosza. I znowu czekają mnie wydatki.




  • DST 127.43km
  • Teren 27.00km
  • Czas 06:22
  • VAVG 20.02km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Podjazdy 704m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jury na Zachód

Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 9

Przygotowałem sobie wczoraj ślad na dzisiejszy wypad tyle że dzisiaj wcale nie chciało mi się jechać. Ostatecznie jednak założyłem ciuchy i skierowałem się do lasu. A że las mam za płotem... . Ostatecznie wylądowałem w Olsztynie w popularnym wśród rowerzystów barze. Z tym że tej popularności póki co widać nie było. Oprócz mnie był jeszcze właściciel i jego pies. Posiedziałem trochę licząc na to, że ktoś się wreszcie zjawi, wreszcie jednak zdecydowałem - jadę dalej w zaplanowaną dzień wcześniej trasę. Jak będzie ciężko zawsze mogę ją skrócić. W Kusiętach spotykam pierwszego mknącego rowerzystę. Nie znaczy to oczywiście,że nikogo na rowerach nie spotkałem na swojej dzisiejszej trasie. Wprost przeciwnie, było takich osób całkiem sporo, rowerzysta był jednak tylko jeden. Za Jaskrowem pakuję się w totalne błoto. Zachciało mi się podjechać do kamieniołomu Latosówka skąd wydobywa się kamień dla cementowni Rudniki. No niby fajnie ale wyjechałem stamtąd umazany jak ... .

Kamieniołom w Latosówce © Yacek


W Kocinie Starym wjeżdżam na szlak bojowy Wołyńskiej Brygady Kawalerii. Będę nim jechał aż do Mokrej.

Kocin Stary - szlak bojowy WBK © Yacek


Mogiła poległych żołnierzy WBK © Yacek


Szlak bojowy WBK w okolicy Ostrów n/Okszą © Yacek


W Ostrowach małe zakupy. Przy drodze do Miedźna zatrzymuję się na chwilę przy dawnym cmentarzu cholerycznym.

Cmentarz choleryczny w Ostrowach © Yacek


Info o cmentarzu © Yacek


Mokra to oczywiście miejsce jednej z największych bitew "Polskiego Września". Wołyńska Brygada Kawalerii stawiła tutaj skuteczny opór wielokrotnie liczniejszym wojskom niemieckim.

Pomnik wzniesiony ku czci bohaterów spod Mokrej © Yacek


W samym środku zaciętych walk stał sobie niewielki, drewniany kościółek. I co? I nic! Stoi sobie dalej.

Kościółek - Mokra © Yacek


Do Opatowa jechało mi się świetnie. Ile przyjemności wiatr może dać rowerzyście. Tu niestety musiał nastąpić zwrot. Przyjemność zamieniła się w koszmar. No nie - tak źle nie było. Dojechałem!