Info
Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Styczeń4 - 0
- 2019, Sierpień1 - 0
- 2018, Sierpień5 - 1
- 2018, Maj5 - 4
- 2017, Lipiec1 - 0
- 2017, Czerwiec1 - 0
- 2017, Maj2 - 1
- 2017, Kwiecień1 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Sierpień2 - 0
- 2016, Lipiec1 - 0
- 2016, Maj1 - 1
- 2016, Luty1 - 1
- 2016, Styczeń3 - 0
- 2015, Grudzień2 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec4 - 4
- 2015, Czerwiec1 - 1
- 2015, Maj2 - 3
- 2015, Kwiecień1 - 3
- 2015, Marzec2 - 4
- 2015, Luty2 - 1
- 2015, Styczeń4 - 2
- 2014, Grudzień1 - 2
- 2014, Listopad2 - 3
- 2014, Październik3 - 1
- 2014, Wrzesień3 - 2
- 2014, Sierpień2 - 2
- 2014, Czerwiec2 - 6
- 2014, Maj2 - 0
- 2014, Kwiecień3 - 11
- 2014, Marzec3 - 1
- 2014, Luty2 - 6
- 2014, Styczeń2 - 3
- 2013, Grudzień3 - 4
- 2013, Listopad2 - 8
- 2013, Październik3 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień7 - 11
- 2013, Czerwiec1 - 4
- 2013, Maj5 - 16
- 2013, Kwiecień4 - 20
- 2013, Marzec2 - 13
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń7 - 7
- 2012, Grudzień7 - 14
- 2012, Listopad4 - 7
- 2012, Październik2 - 4
- 2012, Wrzesień5 - 7
- 2012, Sierpień6 - 12
- 2012, Lipiec3 - 12
- 2012, Czerwiec5 - 7
- 2012, Maj6 - 23
- 2012, Kwiecień2 - 4
- 2012, Marzec4 - 18
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń4 - 12
- 2011, Grudzień1 - 4
- 2011, Listopad2 - 4
- 2011, Październik4 - 17
- 2011, Wrzesień1 - 10
- 2011, Sierpień3 - 17
- 2011, Lipiec7 - 36
- 2011, Czerwiec5 - 33
- 2011, Maj5 - 2
- 2011, Kwiecień10 - 11
- 2011, Marzec3 - 12
- 2011, Luty2 - 7
- 2011, Styczeń3 - 7
- 2010, Grudzień8 - 26
- 2010, Listopad5 - 6
- 2010, Październik6 - 12
- 2010, Wrzesień4 - 8
- 2010, Sierpień6 - 13
- 2010, Lipiec10 - 30
- 2010, Czerwiec23 - 30
- 2010, Maj10 - 29
- 2010, Kwiecień4 - 28
- 2010, Marzec3 - 19
- 2010, Luty2 - 7
- 2010, Styczeń3 - 4
- 2009, Grudzień9 - 13
- 2009, Listopad5 - 0
- 2009, Październik4 - 7
- 2009, Wrzesień9 - 4
- 2009, Sierpień10 - 7
- 2009, Lipiec12 - 7
- 2009, Czerwiec6 - 7
- 2009, Maj6 - 12
- 2009, Kwiecień7 - 9
- 2009, Marzec4 - 3
- 2009, Luty2 - 1
- 2009, Styczeń2 - 2
- 2008, Grudzień6 - 4
- 2008, Listopad6 - 6
- 2008, Październik9 - 9
- 2008, Wrzesień7 - 7
- 2008, Sierpień11 - 12
- 2008, Lipiec5 - 9
- 2008, Czerwiec6 - 4
- 2008, Maj9 - 4
- 2008, Kwiecień7 - 1
- 2008, Marzec9 - 2
- 2008, Luty4 - 0
- 2008, Styczeń4 - 0
Jura
Dystans całkowity: | 14699.67 km (w terenie 6586.00 km; 44.80%) |
Czas w ruchu: | 792:07 |
Średnia prędkość: | 18.40 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.70 km/h |
Suma podjazdów: | 55084 m |
Liczba aktywności: | 181 |
Średnio na aktywność: | 81.21 km i 4h 25m |
Więcej statystyk |
- DST 90.86km
- Teren 65.00km
- Czas 05:05
- VAVG 17.87km/h
- VMAX 51.40km/h
- Podjazdy 791m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Na Górę Zborów
Sobota, 9 października 2010 · dodano: 09.10.2010 | Komentarze 3
Tym razem postanowiłem przejechać się do rezerwatu przyrody nieożywionej "Góra Zborów". Zresztą "postanowiłem" to trochę za mocne słowo bo trasa wycieczki krystalizowała się na bieżąco. Po przejechaniu jakiegoś fragmentu zastanawiałem się dokąd teraz. I tak "tłukąc się" różnymi, najczęściej kiepskiej jakości dróżkami, dotarłem do Kępiny. Tam wybrałem sobie ścieżkę, po której jeszcze nie miałem przyjemności jechać. Lepiej się wpakować nie mogłem. Fragmentami błoto niesamowite, piachu mnóstwo, wertepy totalne. Po drodze mijam niezamieszkałe siedlisko. W Wysokiej Lelowskiej też nie pojechałem asfaltem tylko równoległą do niego ścieżką, którą w najlepsze płynęła sobie woda. A że miałem cały czas z górki ... . W Żarkach o włos uniknąłem bliskiego spotkania z samochodem. Gostkowi się śpieszyło więc hajda na trzeciego. Kląłem jak szewc bo wyprzedził mnie dosłownie na centymetry. Ciekawe czy słyszał kiedykolwiek o konieczności zachowania bezpiecznego odstępu. Z Żarek szutrówką przez pola, cały czas z górki. I znowu płynie dróżką strumyczek. A ja znowu nie zwalniam nadmiernie. Oj chlapało, chlapało. Oczywiście na mnie. W Rachwalcu postanowiłem wjechać do wąwozu o tej samej nazwie. Coś niesamowitego. Byłem urzeczony jego urokiem. A ile się nachodziłem z rowerem po krzakach. Kiedy miałem już dość wyjechałem na wzgórze nad Jaworznikiem i tam zrobiłem sobie dłuższą przerwę. Słoneczko przygrzewało, wiatru się za bardzo nie czuło a widoczki dookoła że hej! Potem w dół i przez Kotowice na cmentarz pierwszowojenny. Wreszcie wzdłuż CMK-i do Rzędkowic, odwiedzić tamtejsze skałki. Ludzi ogrom, szczególnie wspinających się. Nie dziwię się im, bo miejsce jest szczególne. Zaskakuje swoją urodą. Jadę zielonym szlakiem pieszym. Jest ciężko bo miejscami zawalony drzewami. Na szczęście tylko w kilku miejscach trzeba zejść z roweru. Potem na Górę Zborów. Częściowo wjeżdżam, częściowo wprowadzam. Kiedyś wjeżdżałem prawie całość. Teraz pokładli poprzeczne belki i wjechać się nie da. Wycięto też sporo lasu odsłaniając skałki. Ze szczytu w dół lasem nad zalew w Kostkowicach. Szybko przejeżdżam obok zamków w Bobolicach i Mirowie (za dużo stonki) i kieruję się do Łutowca. Taka mała, klimatyczna wioska. Niestety ostatnio sporo traci z tego swojego klimatu. Na szczęście jeszcze nie doprowadzili asfaltu od strony Mirowa stąd "stonka" zagląda tam rzadko. Ja przez Podgaj i obok pustelni w Czatachowej jadę do Przybynowa. Potem w Zaborzu zerkam na zalew wypełniony wodą. Przez Dębowiec i las wracam do domu. Aleja brzozowa
© YacekSkałki rzędkowickie
© YacekNa Górze Zborów
© YacekCmentarz pierwszowojenny w Kotowicach
© YacekRozlewiska Białki
© YacekMiędzy Jaroszowem i Przybynowem
© YacekAleja lipowa W Choroniu
© YacekInfo o alei i dworku szlacheckim w Choroniu
© YacekZalew w Zaborzu
© YacekW Wąwozie Rachwalec
© YacekNa Górze Zborow
© YacekSkałki rzędkowickie
© YacekI znowu skałki rzędkowickie
© YacekGóra Zborów
© Yacek"Samul" - Zawodzie
© Yacek
- DST 89.28km
- Teren 65.00km
- Czas 05:24
- VAVG 16.53km/h
- VMAX 46.89km/h
- Podjazdy 951m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Na Próg Lelowski
Sobota, 2 października 2010 · dodano: 02.10.2010 | Komentarze 0
Próg Lelowski! Wielokrotnie już jeździłem po wschodnich obrzeżach Jury a ciągle nie mam dosyć. Co prawda już dość dawno mnie tam nie było ale tym razem postanowiłem wrócić do korzeni i pojeździć polami, łąkami, szutrami i wszędzie gdzie się da. Cel - unikanie asfaltu za wszelką cenę. To z kolei skutkowało jazdą po błocie. To w ogóle jest teren z charakterystyczną lessową glinką, która ma tę właściwość, że po deszczu staje się niesamowicie śliska i jeśli nie zapanujemy nad rowerem to jedziemy nie tam gdzie chcemy ale tam gdzie nas "poniesie". Jeśli doliczymy do tego dużo luźnego kamienia to mamy kapitalną mieszankę. W sam raz na rower. I właśnie dzisiaj po ostatnich deszczach było tam naprawdę niebezpiecznie. Jak ja to lubię! W Mzurowie nieźle się wpakowałem. Zjeżdżałem z duszą na ramieniu. Kilka razy byłbym leżał, ale na szczęście nie mogłem dzisiaj narzekać. Zawiodło mnie dzisiaj tylko raz - gdy dróżka, którą wybrałem wyprowadziła mnie na szczyt wzniesienia i tam w najlepsze się skończyła. Dookoła orne pola, wejście grozi taplaniem się w błocie po kolana. Prowadzę więc chwilę miedzą a potem siadam i po stromej łące zjeżdżam w dół, wiele ryzykując. A z dołu moje wyczyny obserwuje gość. Potem stwierdził, że on by tak nie ryzykował. Cóż on nie ale ja to nie on. Potem musiałem kawałek podjechać asfaltem. Na górze podziwiałem otaczające mnie widoki. Jest tam na co popatrzeć. Te falujące szachownice pól na tle licznych lasów robią wrażenie. Rower czasami odmawiał posłuszeństwa, hamulce zawodziły, koła przy bardziej stromych podjazdach się ślizgały. Było naprawdę ciężko ... ale o to właśnie mi chodziło. Dać sobie solidnie w kość. Plan udało się zrealizować.W okolicach Mzurowa
© YacekWiercica w Złotym Potoku
© YacekW polach koło Dąbrowna
© YacekBrama Twardowskiego
© Yacek
- DST 30.74km
- Teren 26.00km
- Czas 02:11
- VAVG 14.08km/h
- VMAX 37.40km/h
- Podjazdy 98m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Olsztyna
Niedziela, 18 lipca 2010 · dodano: 18.07.2010 | Komentarze 4
Chłodna niedziela więc trzeba by gdzieś się wybrać. A że córa zadeklarowała się że też jedzie zdecydowaliśmy iż najwłaściwszym kierunkiem będzie Olsztyn. Po pierwsze niedaleko, po drugie smaczne lody, po trzecie wreszcie jakby padało będzie się gdzie schować. Wyjeżdżamy około 16-tej i od razu zagłębiamy się w las. Już po kilometrze pojawia się pierwszy (i na szczęście ostatni) na tej wycieczce problem. Córka łapie gumę. Szybka wymiana i jedziemy dalej. Szlakiem? Nie no, to przecież nie to. Mało to w lesie jest różnych dróżek. No i właśnie nimi sobie wędrujemy. Dużo piachu i korzeni. Córa pyta ile przejechaliśmy. 12 - mówię. Tylko? A wydawało mi się że trochę więcej. Wychodzą uroki jazdy po wertepach. Kiedy wreszcie dotelepaliśmy się do Olsztyna kupiliśmy lody a potem powrót - już szlakiem - w lekkiej mżawce do domu.Zbiorniczek - w drodze do Olsztyna
© Yacek
- DST 67.28km
- Teren 10.00km
- Czas 03:00
- VAVG 22.43km/h
- VMAX 42.20km/h
- Podjazdy 428m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Złoty Potok
Sobota, 17 lipca 2010 · dodano: 17.07.2010 | Komentarze 2
Chłodniej zrobiło się wczoraj dopiero około 20-tej postanowiłem więc gdzieś wyskoczyć. Nie miałem sprecyzowanych planów ale kilka godzin chciałem pojeździć po okolicy. Najpierw skoczyłem na tamę w Poraju. Robiło się już ciemno i jak zwykle w piątkowy wieczór tama oblegana była przez rozkrzyczane grupy młodzieży. Pojechałem więc dalej przez las do Choronia a stamtąd do Biskupic. Stojąc na wzniesieniu przy drodze do Zaborza zauważyłem zbliżającego się rowerzystę. Był to Krzysiek z Gliwic, który zmierzał do Złotego Potoku na Jurajskie Lato Filmowe i trochę pobłądził. Pojechaliśmy więc razem przez Zaborze i Suliszowice. Na miejscu poznałem znajomych Krzyśka (pozdrawiam i dziękuję za żarełko). Posiedzieliśmy trochę, pogadaliśmy o tym i owym a około północy ruszyłem w drogę powrotną do domu. Jechałem przez Zrębice i Poraj nie śpiesząc się zbytnio bo ruchu samochodowego właściwie nie było, temperatura w sam raz na rower, zero wiatru i ta niesamowita cisza w mijanych miejscowościach powodowały taki błogi nastrój. Do domu wróciłem przed drugą. Do tej pory raczej nocą nie jeździłem ale muszę przyznać że chyba częściej będę się wybierał na takie eskapady.
- DST 157.77km
- Teren 20.00km
- Czas 07:44
- VAVG 20.40km/h
- VMAX 41.50km/h
- Podjazdy 573m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Zielony wierzchołek Śląska
Poniedziałek, 24 maja 2010 · dodano: 24.05.2010 | Komentarze 6
W ramach zielonego wierzchołka Śląska odbyła się druga z cyklu ośmiu zaplanowanych wycieczek. Tym razem dookoła gminy Lipie. Początek o 10-tej więc przed ósmą wskakuję na rower i ruszam bo dojazd do Lipia to około 60 kilometrów. Kilka minut po dziesiątej jestem na miejscu. Wraz ze mną około 50 osób. Słuchamy opowieści wójta na temat historii (tej dalszej i tej bliższej) Lipia i okolicznych miejscowości. Poganiamy go trochę bo strasznie się rozgadał a pogoda niepewna. Po chwili ruszamy w trasę. Cel pierwszy - dwór w LipiuDwór w Lipiu
© YacekDwór w Lipiu od tyłu
© Yacek
W Parzymiechach, miejscowości znanej z Centrum Terapii Uzależnień, należącej kiedyś do rodziny Walewskich (stamtąd wywodziła się Maria Walewska - kochanka Napoleona) oraz Potockich oglądamy pomnik ofiar II wojny światowej. Niemcy zamknęli tam w pustej stodole około 200 osób a następnie wrzucili do środka granat jednocześnie strzelając do tych Polaków, którzy wydostali się z płonącego budynku. Pomnik ofiar II wojny światowej w Parzymiechach
© Yacek
Teren, na którym obecnie znajduje się Ośrodek Terapii Uzależnień to obszar dawnych włości Walewskich i Potockich. Stał tam kiedyś piękny pałac a otaczał go duży park. Dziś po pałacu nie ma śladu a park jest zaniedbany. Zobaczyć w nim jednak można wiele ciekawych drzew m. in. tulipanowca amerykańskiego. Teren Ośrodka jest niedostępny dla zwiedzających, dla nas jednak uczyniono wyjątek.Miniatura Pałacu w Parzymiechach
© YacekJedna ze ścieżek prowadzących przez park w Parzymiechach
© Yacek
Po drodze do rezerwatu przyrody "Szachownica" zerknęliśmy jeszcze na rezerwat "Stawiska". Znajdują się w nim potężne, liczące od 400 - 600 lat dęby. Niestety nie mogliśmy wejść do środka ze względu na podmokły teren, szczególnie teraz po ostatnich opadach. Kulminację wycieczki stanowiła wizyta w Szachownicy. Nazwa nadana została przez jej odkrywcę, któremu korytarze przecinające się często pod kątem prostym skojarzyły się właśnie z szachownicą (sam był miłośnikiem szachów). Jest to też miejsce gdzie zimuje największa ilość nietoperzy w Polsce w warunkach naturalnych.Droga do Szachownicy
© YacekGłówne wejście do Szachownicy
© YacekFragment wapiennego wzgórza (Góry Krzemiennej), w którym znajduje się Szachownica
© YacekZ Góry Krzemiennej
© Yacek
Kolejną ciekawostką był nieczynny wapiennik koło miejscowości o tej samej nazwie. Ciekawostką może być fakt że niedaleko rezerwatu "Węże" znajduje się jedyny, czynny obecnie wapiennik, w którym wytwarza się wapno wg starej receptury. Oczywiście jest on częściowo zmechanizowany a to, że ciągle funkcjonuje zawdzięcza wysokiej jakości wytwarzanego wapna. Odbiorców ma w całej Polsce, szczególnie wśród ogrodników.Nieczynny wapiennik
© Yacek
Potem jeszcze do Dankowa obejrzeć ruiny zamku Warszyckiego i wreszcie na zasłużony posiłek do Lipia. Skosztowaliśmy tu pysznego żurku i ciasta a potem już droga powrotna do domu.
Muszę przyznać że te wycieczki są świetnie zorganizowane. Niedługie, a więc dla każdego, prowadzone tempem spacerowym. Przewodnicy wyposażeni w odpowiednią wiedzę. Widać, że organizatorom zależy na pozytywnym odbiorze.
- DST 46.85km
- Teren 40.00km
- Czas 03:20
- VAVG 14.05km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 200m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Z córką
Sobota, 8 maja 2010 · dodano: 08.05.2010 | Komentarze 7
Zaplanowałem sobie dzisiaj długi, samotny wypad. Niestety, te plany skutecznie pokrzyżowała mi córka, bo uznała ze dzisiaj jedzie ze mną. No cóż, pozostawało tylko skrócić trasę tzn. jechać w nieodległe okolice. Tak też robimy. Trasa nie była długa ale na pewno ambitna z wieloma podjazdami, także terenowymi. Większość trasy w terenie. Najpierw pojechaliśmy sobie lasem do rezerwatu przyrody "Zielona Góra". Na szczycie wapienne skałki a w nich z jednej strony schronisko skalne, z drugiej jaskinia, kawałek dalej skała "Kowadło i super punkt widokowy. A wokoło piękny, bukowy las i wszechobecna zieleń. Aż się nie chciało jechać dalej. Ale jednak trzeba ruszać w dalszą drogę. Zjeżdżamy i kierujemy się w Góry Towarne. Córka wybiera oczywiście trudniejszy wariant wjazdu. Tata musi wnieść oba rowery.
Ale na górze rewelka. Siadamy na skałkach i chłoniemy promienie słoneczne tym bardziej że ukryci za nimi nie czujemy chłodnego, północnego wiatru. A widoki! Z jednej strony zamek i kościół w Olsztynie, dalej Sokole Góry, na północy Częstochowa a dookoła "morze" lasu. Tym razem też nie chciało nam się ruszać. Ale siła wyższa. Siadamy i jedziemy. Na rynku w Olsztynie zjadamy lody a potem przez Ostrówek (to taka górka k/Olsztyna, z której roztacza się ładny widok na zamek, Biakło, Lipówki, i Sokole Góry) i rowerostradą do Kręciwilka. Potem nad Wartę - mijamy tutaj kilka starorzeczy - i szlakiem rowerowym do domu.
Niby blisko a dzięki córce dotarłem w takie miejsca, w których jeszcze nie byłem. Być może było to za blisko domu. Na początek woda i las
© YacekW tunelu zielonych liści
© YacekW rezerwacie "Zielona Góra"
© YacekNa punkcie widokowym
© YacekW Górach Towarnych
© Yacek
- DST 73.73km
- Teren 38.00km
- Czas 04:15
- VAVG 17.35km/h
- Podjazdy 658m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwa zamki
Poniedziałek, 3 maja 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 1
Po dwóch dniach wkurzania się na pogodę wreszcie siadłem na rower i pojechałem trochę dalej. To znaczy nie za daleko bo tylko Do Bobolic i Mirowa ale jak to mówią "lepszy rydz niż nic". Jadąc przez Zaborze podjechałem nad zalew w tej miejscowości. Teraz jest to właściwie tor dla quadów (wody brak). Gdy wyjechałem na asfalt spotkałem 4 rowerzystów, którzy zmierzali do Bobolic i Mirowa. Dalszą drogę pojechaliśmy więc razem. Przez Suliszowice do Czatachowej z pustelnią, która jest nią obecnie tylko z nazwy. Potem kawałek oddzielnie (ja terenem, koledzy po asfalcie). Ponownie spotykamy się w Moczydle i wspólnie pedałujemy do Bobolic. Teraz grzędą mirowską do Mirowa a potem ... się rozstaliśmy. Koledzy do Myszkowa a ja znów terenem przez Rachwalec do Żarek i Wysokiej Lelowskiej. W tej ostatniej miejscowości znowu w teren i nim do Choronia a potem przez Dębowiec do domu. Będąc już niedaleko domowych pieleszy wjechałem jeszcze w miejsce, które odwiedzam, gdy chcę posiedzieć w ciszy i spokoju. Jakież było moje zdumienie gdy w zamaskowanym gałęziami samochodzie zobaczyłem strażników leśnych. Zresztą oni też byli zaskoczeni moim widokiem. Trochę sobie poleżałem na, tak na ambonie myśliwskiej a potem już bezpośrednio do domku na spóźniony obiadek.Zamek w Bobolicach
© YacekZamek w Bobolicach
© YacekTak wygląda obecnie zalew w Zaborzu
© YacekPustelnia w Czatachowej
© YacekPustelnia w Czatachowej - opis
© YacekTaka dróżka przez łąki i pola
© Yacek500letnia lipa "Babka"
© YacekZrewitalizowany rynek w Żarkach (w tle kościół)
© YacekDawna synagoga w Żarkach
© YacekKościółek św. Barbary w Zarkach
© YacekKościółek św. Barbary - opis
© YacekKapliczka przy dawnym trakcie z Wysokiej Lelowskiej do Żarek Letniska (podobno w tym właśnie miejscu zamordowano człowieka)
© YacekTaki mały strumyczek
© YacekKaczeniec albo Knieć błotna
© YacekA to zawilce gajowe
© YacekTo jest Czarka
© YacekTo moje miejsce do odpoczynku.
© YacekŁatwo tu o zwierzynę bo przychodzi do wodopoju
© Yacek
- DST 33.70km
- Teren 28.00km
- Czas 02:16
- VAVG 14.87km/h
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Obejrzeć zmumifikowanego konfederata barskiego
Wtorek, 27 kwietnia 2010 · dodano: 27.04.2010 | Komentarze 6
Taka krótka przejażdżka z młodzieżą do Olsztyna celem obejrzenia zmumifikowanego konfederata barskiego, spoczywającego w przeszklonej trumnie w krypcie tamtejszego kościoła. Ciało znaleziono na stoku k/zamku i bezimiennie pogrzebano w tamtejszym kościele. Specyficzny mikroklimat panujący w krypcie skutkował naturalną mumifikacją złożonego tam ciała. Mimo upływu ponad 200 lat ciało nadal jest w niezłym stanie, choć w ostatnich latach jest niestety coraz gorzej. W dalszym ciągu jednak na osobach, które widzą go pierwszy raz robi duże wrażenie. Parę zdań o ciekawej historii kościoła a później przez Sokole Góry do domu.
- DST 66.14km
- Teren 40.00km
- Czas 03:34
- VAVG 18.54km/h
- VMAX 55.30km/h
- Podjazdy 386m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Pozałatwiać niezałatwione sprawy
Poniedziałek, 26 kwietnia 2010 · dodano: 26.04.2010 | Komentarze 2
Najpierw do Osińskiej Góry prawie cały czas lasami, potem do Żarek i Jaroszowa. Wreszcie do Suliszowic. W ubiegłym roku fajną szutrówkę łączącą Suliszowice z Zaborzem zastąpiono drogą asfaltową i jak to zwykle bywa zaczęło się szaleństwo. A było tak fajnie. Z Zaborza gdzie są ciekawe źródła okresowe dające początek rzeczce Ordonce (tak nazwano ją w latach 50tych ubiegłego wieku, wcześniej - bo już w XVI wieku nazywano ją Suchą bądź Suchą Wodą). Źródła biją stosunkowo rzadko bo raz na kilka a nawet kilkanaście lat. Stąd zalew w Zaborzu przeważnie jest zalewem bez wody. Dalej przez Biskupice dotarłem do osławionego Olsztyna. Olsztyn słynie z majestatycznych ruin zamku a mało kto wie że w kościele parafialnym znajdują się zmumifikowane zwłoki konfederata barskiego (1768 - 1772) w stroju z epoki. Właśnie jutro się tam wybieram i dzisiaj musiałem uzyskać zgodę miejscowego proboszcza na wspomnianą wizytę. Udało się bez problemu. Być może dlatego że jestem tam stałym gościem. Potem już szybko w kierunku domu. Dzisiaj bez zdjęć, będzie tylko ślad GPS.
- DST 31.38km
- Teren 30.00km
- Czas 02:32
- VAVG 12.39km/h
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
No to zaczynam rowerowy rok 2010!
Niedziela, 3 stycznia 2010 · dodano: 03.01.2010 | Komentarze 0
Zaczynam! Pierwszy raz w Nowym Roku siadłem dzisiaj na rower. Kierunek jak zwykle - las. Po dzisiejszych nocnych opadach jest tak ładnie, że nie da się inaczej. Po chwili jestem w lesie. Pięknie, nie da się ukryć! Tylko że jedzie się strasznie ciężko, tym bardziej że ponownie ścieżki z reguły zasypane i jestem zmuszony je przecierać. Pierwsze parę kilometrów robię za pług, potem nieco lepiej - pracowali inni. Zajrzałem do "kota" w Olsztynie a tam zwijający się szosowcy na góralach. W takim układzie i ja nie zatrzymuję się tylko znowu jadę do lasu.Teraz czeka mnie powolny (a jakże) powrót do domu. W lesie pustki totalne ale już w Sokolich Górkach spaceruje wiele osób, widziałem też sporo ludzi na biegówkach. Czyżby ruch stawał się modny?Jak ja to lubię!
© YacekW Sokolich Górach na niebieskim szlaku rowerowym
© YacekŻyczę dużo śniegu i mnóstwa przedniej zabawy!
© Yacek