Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry Świętokrzyskie

Dystans całkowity:2026.35 km (w terenie 342.00 km; 16.88%)
Czas w ruchu:107:02
Średnia prędkość:18.93 km/h
Maksymalna prędkość:46.70 km/h
Suma podjazdów:10175 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:168.86 km i 8h 55m
Więcej statystyk
  • DST 187.45km
  • Teren 30.00km
  • Czas 09:54
  • VAVG 18.93km/h
  • VMAX 46.30km/h
  • Podjazdy 1630m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolinami Nidy i Mierzawy

Niedziela, 11 czerwca 2017 · dodano: 12.06.2017 | Komentarze 0


Nareszcie pogoda sprzyjała i mogłem ruszyć gdzieś dalej. Postanowiłem skorzystać z usług PKP. Najpierw więc dojazd na stację a potem wycieczka. Zaczynam w Bukowej. Już kiedyś będąc na stacji PKP w Małogoszczu dostrzegłem dróżkę prowadzącą do Bukowej ale wtedy czas nie pozwolił mi sprawdzić jej stanu. Dzisiaj mogłem sobie na to pozwolić. A oto efekt.

Szutrówka ze Skorkowa do stacji Małogoszcz
Szutrówka ze Skorkowa do stacji Małogoszcz © Yacek

Potem już asfaltem do Małogoszcza. Okolice odwiedzałem już wielokrotnie na rowerze ale jakoś omijałem tą miejscowość. Teraz zajrzałem na rynek

Na rynku w Małogoszczu
Na rynku w Małogoszczu © Yacek

i pod kościół.

W Małogoszczu
W Małogoszczu © Yacek

W Jasłowie przekraczam Białą NIdę.

Białą NIda w Jasłowie
Białą NIda w Jasłowie © Yacek

Wjeżdżając do Bizorędy dostrzegłem informację o młynie. Jadę więc obejrzeć to cudo. Miały być 2 kilometry, wyszło kilkaset metrów. Ale ile by nie było to warto tam zajrzeć. Młyn już co prawda jest nieczynny ale miejsce  bardzo klimatyczne.

Stary młyn - Bizoręda
Stary młyn - Bizoręda © Yacek

I znowu młyn - Bizoręda
I znowu młyn - Bizoręda © Yacek

Jeszcze raz młyn
Jeszcze raz młyn © Yacek

Kolejny punkt na mojej trasie to fortalicja w Sobkowie. I tu już kiedyś byłem ale że miejsce interesujące więc wstąpiłem. Już na wstępie wita mnie taka informacja

A to taka ciekawostka w sobkowskiej fortalicji
A to taka ciekawostka w sobkowskiej fortalicji © Yacek

Dalej jest ciekawiej.

Fortalicja w Sobkowie
Fortalicja w Sobkowie © Yacek

Ruiny fortalicji - Sobków
Ruiny fortalicji - Sobków © Yacek

Kolekcja karet - Sobków
Kolekcja karet - Sobków © Yacek

Jeszcze jedna kareta
Jeszcze jedna kareta © Yacek

Widok od strony rzeki - Sobków
Widok od strony rzeki - Sobków © Yacek

A na koniec odwiedził mnie paw.

Sobkowski paw
Sobkowski paw © Yacek

W Mokrsku są ruiny zamku ale je sobie odpuściłem bo, jak w kilku innych miejscach, już kiedyś tam byłem.

W Imielnie dostrzegam bryłę ciekawego dworku. Jak się okazuje jest to obecnie komisariat policji..

Dworek w Imielnie - obecnie siedziba policji
Dworek w Imielnie - obecnie siedziba policji © Yacek

Wreszcie jestem w Michałowie i jadę do stadniny koni arabskich. To druga po Janowie Podlaskim najbardziej znana stadnina w Polsce. Teren zadbany a i koników kilka zobaczyłem.

Aleja lipowa - stadnina koni w Michałowie
Aleja lipowa - stadnina koni w Michałowie © Yacek

W stadninie - Michałów
W stadninie - Michałów © Yacek

Kawałek dalej, też w Michałowie zjeżdżam nad Mierzawę.

Mierzawa - w Michałowie
Mierzawa - w Michałowie © Yacek

Z Michałowa jadę wygodnym asfaltem zatrzymując się przy niewielkim rezerwacie przyrody. To taka łączka na skraju lasu. Pamiętam, że kiedyś z kumplem szukaliśmy jej. Wtedy nie znaleźliśmy, teraz, trochę przypadkiem się udało.

Ciekawy, choć niewielki rezerwat
Ciekawy, choć niewielki rezerwat © Yacek

Tuż obok jest też namiastka Ziemi Świętej w postaci...

I po co jechać do Ziemi Świętej
I po co jechać do Ziemi Świętej © Yacek

Dalej zarośniętym ale bardzo fajnym wąwozem zjeżdżam do Kołków...

Świetny wąwóz
Świetny wąwóz © Yacek

by później jechać sobie wygodnie wąskim asfalcikiem do Gór.

Przez Kołki
Przez Kołki © Yacek

Od Wrocieryża długo jadę wzdłuż Mierzawy. Ale najpierw trafiam na pozostałości drewnianego mostu.

Pozostałości mostu na Mierzawie - chyba Pawłowice
Pozostałości mostu na Mierzawie - chyba Pawłowice © Yacek

A to sama Mierzawa.

I Mierzawa z nowego mostu
I Mierzawa z nowego mostu © Yacek


W Ciernie chciałem sobie uprzyjemnić trasę pojechałem więc wąskim asfaltem, który wkrótce zamienił się w piaszczystą dróżkę. Tu musiałem prowadzić. Po kilkuset metrach postanowiłem wrócić na asfalt - przez łąkę ... i rów.  Z wodą oczywiście. Udało się, ale najpierw dobre 200 metrów prowadziłem  rower po pas w trawie a wcześniej rów pokonałem po takim prowizorycznym "mostku".

Przez Łąkę i wodę - Cierno Żabiniec
Przez Łąkę i wodę - Cierno Żabiniec © Yacek


Przez Lipno fajnym szutrem skierowałem się do Ludynii na dworzec.

Przez Lipno
Przez Lipno © Yacek

Staw w Lipnie
Staw w Lipnie © Yacek

Dalej jest trochę gorzej a najbardziej uważać trzeba na grobli między stawami hodowlanymi bo są spore podmycia ścieżki i nieopatrznie można sobie zrobić krzywdę. ale generalnie nie jest źle.
Pociąg powrotny miałem ok. 20-tej. Pozostały mi więc jakieś 2 godziny dlatego postanowiłem pokręcić się po okolicy. Poznałem dzięki temu świetne leśne ścieżki, którymi z przyjemnością się jeździło. A gdzieś po drodze natknąłem się jeszcze na ruiny pałacu solidnie ogrodzone betonowy płotem. Zdjęcia robiłem zza niego.

Ruiny pałacu
Ruiny pałacu © Yacek

Dawna brama wjazdowa
Dawna brama wjazdowa © Yacek

Do pociągu wsiadłem na stacji w Czarncy. Miejscowość też historyczna związana z postacią bohatera potopu Stefana Czarneckiego. Ale do samej wsi już nie wjeżdżałem bo czas gonił.
Podsumowując napisać mogę, że wycieczka była nad wyraz udana a pogoda i widoki dodawały jej uroku. Jechało się bardzo wygodnie. Zaskakuje bardzo dobry stan dróg - to tak in plus.To bardzo atrakcyjne tereny dla rowerzystów.





  • DST 146.73km
  • Czas 10:00
  • VAVG 14.67km/h
  • Podjazdy 982m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Kielc do Krakowa w cztery dni

Czwartek, 2 lipca 2015 · dodano: 08.07.2015 | Komentarze 0


Nieoczekiwanie początek lipca zaowocował kilkoma dniami wolnego. Zdecydowałem więc, że nie będę siedział w domu, że lepiej wyruszyć w Polskę. Zastanawiałem się jedynie nad kierunkiem. Ostatecznie zdecydowałem się na Świętokrzyskie, Podkarpacie i Małopolskę. Ruszam wcześnie rano na pociąg do Kielc. Trzy godziny później pedałuję już w kierunku Sandomierza. Od dawna chciałem się tam wybrać ale dopiero teraz plany udało się zrealizować.
W Kielcach byłem już wielokrotnie dlatego zwiedzanie sobie odpuszczam i od razu ruszam w kierunku Rakowa.


W kieleckim parku
W kieleckim parku © yacek

Na opłotkach miasta zerkam na zarastający kamieniołom "Wietrznia".


Kamieniołom Wietrznia na obrzeżach Kielc
Kamieniołom Wietrznia na obrzeżach Kielc © yacek

Potem dalej - najpierw wygodnie asfaltem
, potem różnie z tym bywało. Planowałem że dotarcie do Rakowa zajmie mi jakieś 2 godziny. Wyszło o wiele dłużej. To oczywiście zasługa mojej chęci do kombinowania.W Papierni przy drodze niewielki pomnik ku czci pomordowanych Polaków.

W Papierni
W Papierni © yacek12

Na chwilę zatrzymuję się w Borkowie nad zalewem na niewielkiej rzeczce Belniance. Już kiedyś tu byłem wraz z kolegą ale skoro zbiornik fajny to i przysiąść na chwilę nie zaszkodzi.


Zalew w Borkowie
Zalew w Borkowie © yacek12

W Trzemośnej kończy się asfalt a ja wjeżdżam do Cisowsko - Orłowickiego Parku Krajobrazowego. Ścieżka którą jadę jest kiepska
a dodatkowo wyłożona polnym kamieniem. Paskudztwo z punktu widzenia rowerzysty z sakwami. Kiedy docieram do Huty Szklanej okazało się, że jest źle. Ścieżka się skończyła a ja brodzę w trawie po pas. Ostatecznie jednak prowadząc w różnych kierunkach znajduję jakąś ścieżkę i choć tragiczna próbuję nią jechać. Trafiam nawet przypadkiem na zachowany grób żołnierza. Nie ma o nim niestety żadnej wzmianki na miejscu a tylko napis na tablicy "Śpij spokojnie żołnierzu".

W Hucie Szklanej
W Hucie Szklanej © yacek12

Po wielu trudach wyjeżdżam w Leonowie na szuter by po chwili znowu lasem jechać do Smykowa. Na szczęście spotkałem po drodze pracownika, który znakował ścieżkę (będą ją utwardzać) i dzięki temu nie musiałem błądzić. Dalej jednak aż tak różowo nie było. Trzeba było jechać skrajem lasu po mocno zarośniętej dróżce a gdy dojrzałem w dali zabudowania mogłem spodziewać się poprawy stanu ścieżki. Oj jak bardzo się myliłem. Od tej chwili musiałem prowadzić jakieś 2 kilometry.Wreszcie jednak znalazłem się w Rakowie. Zajrzałem na rynek, który jak prawie wszędzie po rewitalizacji jest betonową pustynią.

Kościół w Rakowie
Kościół w Rakowie © yacek12

\Ciekawa fontanna - Raków
Ciekawa fontanna - Raków © yacek12

Po krótkim pobycie ruszam dalej. Znowu różnej jakości drogami jadę do Klimontowa. Po drodze coraz częściej widać sady - jabłonie, wiśnie, czereśnie. Te ostatnie całkowicie okryte siatką. Jabłka jeszcze nie dojrzały ale wiśnie i czereśnie - pychota. Dawno tyle ich  nie zjadłem. Klimontów to całkiem ciekawa miejscowość. Warto pospacerować.

Fasada kościoła- Klimontów
Fasada kościoła- Klimontów © yacek12

Nieużytkowany klasztor - Klimontów
Nieużytkowany klasztor - Klimontów © yacek12

A jednak się kręci - Klimontów
A jednak się kręci - Klimontów © yacek12


Klimontów - synagoga
Klimontów - synagoga © yacek12

Kolejny cel to Ossolin. Jeszcze w XIX wieku znajdował się tam potężny zamek. Na rozkaz ojca został wysadzony w powietrze aby synowie nie zaciągali kredytów na poczet rodowej siedziby. Obecnie pozostało po nim jedynie przęsło arkadowego mostu.

Ossolin - ocalały fragment arkadowego mostu
Ossolin - ocalały fragment arkadowego mostu © yacek12

No i wreszcie po wielu perypetiach jestem w Sandomierzu. Na początek wita mnie baszta

Sandomierz - baszta
Sandomierz - baszta © Yacek

a dalej brukowaną uliczką docieram na Rynek.

W drodze do sandomierskiego rynku
W drodze do sandomierskiego rynku © Yacek


Sandomierz - Rynek
Sandomierz - Rynek © Yacek


Sandomierski ratusz
Sandomierski ratusz © Yacek

Po drugiej stronie Wisły krajobraz zmienia się całkowicie. Robi się płasko, znikają też sady. Zaczynam rozglądać się za noclegiem. Znajduję go w Zabrniu Dolnym u pewnej rodziny. Jest herbatka, pogaduszki a potem spać bo rano czeka mnie kolejna porcja kilometrów.






  • DST 188.64km
  • Teren 45.00km
  • Czas 10:06
  • VAVG 18.68km/h
  • VMAX 45.11km/h
  • Podjazdy 1014m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Włoszczowa i okolice

Niedziela, 3 maja 2015 · dodano: 04.05.2015 | Komentarze 2

Po wczesnoporannej pobudce jadę na stację kolejową do Częstochowy skąd pociągiem udaje się do Włoszczowy. W pociągu poznaje kilku rowerzystów z Jurajskiej Grupy Rowerowej, którzy jadą do Kielc i stamtąd wracają do swoich domów. Ja wysiadam we Włoszczowie i rozpoczynam swoją wycieczkę. Na początku jadę czerwonym szlakiem rowerowym. Możliwe, że to fragment szlaku dookoła Włoszczowy. Zatrzymuję się na chwilę nad śródleśnymi stawami (prawdopodobnie hodowlanymi).


Grobla i śródleśne stawy k/Włoszczowy
Grobla i śródleśne stawy k/Włoszczowy © Yacek"

W pewnym momencie porzucam czerwony szlak i na skrzyżowaniu leśnych duktów jadę w lewo. Cały czas towarzyszą mi niezłe drogi. Po pewnym czasie docieram do miejsca gdzie znajduje się niewielki cmentarz wojenny z I wojny światowej. Pochowani są tam żołnierze niemieccy i kilku rosyjskich. W 1944 roku pochowano tam również Niemców, którzy polegli w okolicy.


Cmentarz pierwszowojenny
Cmentarz pierwszowojenny © Yacek"

Tuż obok znajduje się duży głaz, na którym jest inskrypcja poświęcona potyczce powstańców z Moskalami z 1864 roku.


Kamień upamiętnający potyczkę powstańców styczniowych
Kamień upamiętniający potyczkę powstańców styczniowych © Yacek"

A po drugiej stronie stoi sobie w cieniu brzozy samotna kapliczka.


Urocza kapliczka
Urocza kapliczka © Yacek"

Jadąc dalej trafiłem na dróżkę uroczo obsadzoną wierzbami. Od razu nasunęło mi się skojarzenie z typowo rolniczym, polskim krajobrazem.


Piękna wierzbowa aleja
Piękna wierzbowa aleja © Yacek"

Do Gruszczyna jadę ciągle pod górkę. Tu szukam ruin kościoła / zboru. Napotkany autochton kieruje mnie na właściwą ścieżkę. Po miej więcej 500 metrowym podjeździe nie najwygodniejszą dróżką docieram do ruin. Robią spore wrażenie. Grube mury i charakterystyczny wygląd rzeczywiście wskazują na świątynię. Jest to też świetny punkt widokowy. Ciekawostką niech będzie fakt, że kościół ten jeszcze w czasie wojny widać było z zamku w Chęcinach, ale po "interwencji niemieckiej" ruina stała się niższa.


W Gruszczynie
W Gruszczynie © Yacek"


Punkt widokowy spod kościoła - Gruszczyn
Punkt widokowy spod kościoła - Gruszczyn © Yacek"

Spod ruin sporo w dół. Potem różnie. W Jedlach jadę nad tamtejsze torfowisko Żabiniec. Ma tam być miejsce do wypoczynku i drewniany pomost. Miejsce było (kilka ławeczek w kiepskim stanie ale pomostu ani śladu. Od miejscowych dowiedziałem się, że leśniczy pomost rozebrał bo młodzież często urządzała tam sobie imprezy a to wiązało się nie tylko z hałasem.


Torfowisko Żabiniec k/Jedli
Torfowisko Żabiniec k/Jedli © Yacek"

Po kółeczku dookoła torfowiska wyjechałem na asfalt i nim do ronda. Potem w prawo i szerokim szutrem przez las. W Łopusznie pierwsze kroki skierowałem na Wzgórze Kościółkowe. Z daleka w oczy rzucają się trzy krzyże. Podjeżdżam trochę wkurzony bo krzyży już ci u nas dostatek, z informacji na tablicy wynikało jednak, że krzyż stał tam już w 1946 roku a wzniesiony został przez ocalonych z więzień i obozów koncentracyjnych.


Tablica pamiątkowa
Tablica pamiątkowa © Yacek"

Jadę do centrum Łopuszna. Z daleka dominuje potężna bryła kościoła.


Kościół w Łopusznie
Kościół w Łopusznie © Yacek"

Potem do pałacu Dobieckich. Obecnie jest to siedziba szkoły ale pałacyk jest ładnie utrzymany warto więc zatrzymać się tam na chwilę.

Pałac Dobieckich - Łopuszno
Pałac Dobieckich - Łopuszno © Yacek"

Pałac Dobieckich - Łopuszno
Pałac Dobieckich - Łopuszno © Yacek"

Za Sarbicami I wjeżdżam do lasu (choć asfaltem). Jest rewelacyjnie. Potężne jodły robią wrażenie. W pewnym momencie postanowiłem zjechać z utartych ścieżek i bez szlaku wjechać na Górę Dobrzeszewską, gdzie znajdują się pozostałości pogańskiego sanktuarium. z czasem przekonałem się, że dobrze zrobiłem bo podążając niebieskim szlakiem pieszym nieźle musiałbym się namęczyć, żeby dostać się na szczyt.


Sanktuarium pogańskie - Góra Dobrzeszewska
Sanktuarium pogańskie - Góra Dobrzeszewska © Yacek"

Kiedy już na ten niebieski szlak się wydostałem zjechałem (sprowadziłem) rower i częściowo po totalnym, podmokłym terenie wydostałem się na asfalt. Niedaleko od tego miejsca swoje źródła ma Łososina (czyli Wierna Rzeka z nowelki Żeromskiego).


Łosośna (Wierna Rzeka) niedaleko źródeł
Łosośna (Wierna Rzeka) niedaleko źródeł © Yacek"

W Gręboszach spotykam pomnik poświęcony rozstrzelanym 1.X. 1944 roku Polakom. I znowu niemieckie bestialstwo.


Pomnik ku pamięci rozstrzelanych przez Niemców - Grębosze
Pomnik ku pamięci rozstrzelanych przez Niemców - Grębosze © Yacek"

Do Radoszyc nie za bardzo chciało mi się wjeżdżać ale ostatecznie wjechałem i nie żałuję. Całkiem miło miasteczko.
Na początek drewniany Nepomuk w szczycie kapliczki.


Drewniany Nepomuk - Radoszyce
Drewniany Nepomuk - Radoszyce © Yacek"

Potem na rynku fontanna i zegar słoneczny.


Fontanna na rynku w Radoszycych
Fontanna na rynku w Radoszycych © Yacek"

Radoszyce - zegar słoneczny
Radoszyce - zegar słoneczny © Yacek"

Już za Radoszycami koło wsi Wisy jest kirkut. Ładnie ogrodzony, położony na stoku niewielkiego wzniesienia wygląda ciekawie. Brama jednak zamknięta na kłódkę a więc wejść się nie da. Macew też za wiele nie było widać.


Kirkut - Radoszyce
Kirkut - Radoszyce © Yacek"

Kolejny mój cel to Lipa. Ciekawostką jest to, że obok znajduje się Cis - niewielka wioska. Obie te wsie maja ciekawą historie związaną z działaniami oddziału wydzielonego Wojska Polskiego majora Henryka Dobrzańskiego "Hubala". Kto będzie chciał ten znajdzie na ten temat informacje. Z Cisu pochodziła tez jedyna kobieta w oddziale - Tereska.
Jest tez w Lipie drewniany kościół.

Kościół w Lipie
Kościół w Lipie © Yacek"

W Fałkowie zatrzymuje się przed tamtejszym kościołem. Głównym  moim celem były jednak ruiny pałacu/zamku. Tam tez jak wcześniej w Radoszycach jest zegar słoneczny, odnowiona studnia i potężny, oryginalny kościół. Piś mi się chciało myślę więc, że jest studnia to i woda być powinna. Pompuję, pompuję i nic - no trudno, trzeba mi będzie do sklepu. Ale najpierw zdjęcia.


Fałków - pieta
Fałków - pieta © Yacek"


Kościół w Fałkowie
Kościół w Fałkowie © Yacek"

Studnia - Fałków
Studnia - Fałków © Yacek"


Ruiny pałacu - Fałków
Ruiny pałacu - Fałków © Yacek"

Opuszczam Fałków. Z asfaltu zjeżdżam na wygodną szutrowa drogę i od razu pojawia się przede mną mini trąba powietrzna. Niesamowicie to wyglądało. Teraz w dół do dolinki niewielkiej rzeczki Barbarki.


Rzeczka Barbarka w Rudce
Rzeczka Barbarka w Rudce © Yacek"

Dalej po płytach z betonu jadę wzdłuż CMK-i. Wreszcie w Rudzie Pilczyckiej rzuca mi się w oczy ciekawy budynek. Okazuje się, że to pałacyk, w którym mieści się dom pomocy społecznej dla osób upośledzonych umysłowo. Sam pałacyk ładny ale spaskudzony dobudówkami.


Pałac w Rudzie Pilczyckiej -
Pałac w Rudzie Pilczyckiej - © Yacek"

Potem przez Mnin do Lasocina. W necie znalazłem informację, że od strony Mnina do pałacu w Lasocinie prowadzi aleja lipowa. Ja znalazłem tylko kasztanową. (może ktoś pomylił drzewa).


Ruiny pałacu Niemojewskich - Lasocin
Ruiny pałacu Niemojewskich - Lasocin © Yacek"

W Ewelinowie skręcam na chwilę do lasu aby rzucić okiem na mogiłę powstańców styczniowych, którzy zginęli w potyczce w lutym 1863 roku w pobliżu tej wsi.


Zbiorowa mogiła powstańców styczniowych - Ewelinów
Zbiorowa mogiła powstańców styczniowych - Ewelinów © Yacek"

Kawałek dalej w Skałce Polskiej kolejny przykład bestialstwa Niemców. Pacyfikując wieś wymordowali całą wieś i całe rodziny. Najmłodsze zamordowane dziecko miało za sobą raptem dwie godziny życia. Dla mnie to niepojęte.


Skałka Polska - pomnik poświęcony pacyfikacji wsi
Skałka Polska - pomnik poświęcony pacyfikacji wsi © Yacek"

W Krasocinie zerkam na tamtejszy wiatrak. To żywa reklama jednej z drużyn.


Pozostałości wiatraka - Krasocin
Pozostałości wiatraka - Krasocin © Yacek"

Za Sułkowem wjechałem ponownie do lasu i fantastycznym szutrem jechałem przed siebie. Kiedy sie skończył po równie fantastycznym piachu dojechałem do Czarnej Strugi. Tu zauważyłem ścieżkę i nią pojechałem bo może będzie tam jakaś kładka. Była i to nie jedna.

Kładka na Czarnej Strudze
Kładka na Czarnej Strudze © Yacek"


Czarna Struga
Czarna Struga © Yacek"

Kolejny mostek na Czarnej Strudze
Kolejny mostek na Czarnej Strudze © Yacek"


I jeszcze raz Czarna Struga
I jeszcze raz Czarna Struga © Yacek"

Taka niewielka ale niesamowicie urocza rzeczka płynie dość szeroką doliną a obok cicho i spokojnie. Jakby inny świat.
Teraz pozostało mi tylko dojechać na stację we Włoszczowie co oczywiście czynię. Ale że czasu do pociągu miałem sporo pojechałem do Czarncy i tam wsiadłem do pociągu. Potem jeszcze dojazd do domu i wieczorem zakończyłem tą pełną wrażeń wycieczkę.





  • DST 142.53km
  • Teren 15.00km
  • Czas 07:06
  • VAVG 20.07km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 804m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zachodnie świętokrzyskie

Niedziela, 6 października 2013 · dodano: 07.10.2013 | Komentarze 3



Kilka dni temu wrzuciłem na stronę częstochowskiego forum rowerowego propozycję wyjazdu w świętokrzyskie, konkretnie do Wiernej Rzeki i przejażdżki po tamtejszych okolicach bądź powrotu na rowerach do Częstochowy. Ostatecznie stanęło na objeździe okolic Wiernej Rzeki. Dojazd do punktu początkowego wycieczki oczywiście pociągiem. Po 9-tej ruszamy na trasę. Jest dość chłodno. Nie zraża nas to jednak. Jedziemy - najpierw do miejscowości Młynki obejrzeć ruiny młyna spalonego przez żandarmów niemieckich w czasie ostatniej wojny. Młyn oczywiście najpierw obrabowano a rodzinę zastrzelono. Jej grób jest nieopodal.Po paru kilometrach kolejna przerwa w rezerwacie "Góra Miedzianka". To wapienne wzniesienie, którego stoki pocięte są licznymi kamieniołomami. W Chęcinach podjeżdżamy w okolice zamku i do kamieniołomu Rzepka. Potem do jaskini Raj - jednej z najpiękniejszych polskich jaskiń. Dotarliśmy tam czerwonym szlakiem pieszym. Posiedzieliśmy, przegryźliśmy, pogadaliśmy i w drogę. W Piekoszowie mijamy tamtejsze sanktuarium a na dłużej zatrzymujemy się w Podzamczu Piekoszowskim przy ruinach tamtejszego pałacu. Potem przez Chełmce (budynek dawnego zboru ariańskiego) do Oblęgorka a konkretnie dworku H. Sienkiewicza. Miło było przysiąść na ławeczce w ładnym, zadbanym parku. Niestety czas nas gonił dlatego ponownie w drogę - do Bobrzy. Wkraczamy tu w obszar Staropolskiego Okręgu Przemysłowego. Oglądamy ruiny dawnej huty. Największe wrażenie robi potężny mur oporowy. Dalej obok niewielkiego zalewu na Bobrzy we wsi Umer jedziemy do wsi Długojów a stamtąd do Rogowic. Mieliśmy co prawda zahaczyć o Samsonów i tamtejsze ruiny huty ale czasu było niewiele i musieliśmy z pewnej części naszej wycieczki zrezygnować. Przez Mniów gdzie Edytka "ustrzeliła" jelenia (a może to był żubr) do Wólki Kłuckiej. Pałacyk Kołłątajów w dalszym ciągu w ruinie i nic nie wskazuje na jakiekolwiek zmiany na lepsze. W Kuźniakach rzut oka na ruinę wielkiego pieca a potem już na stację. Dotarliśmy tam godzinę przed planowanym odjazdem pociągu dlatego zdecydowaliśmy się na przejazd do stacji Małogoszcz. Tam w pociąg i do domku.
Za udział w wycieczce dziękuję Kasi (kasik), Edytce, Alkowi (mtbiker) i Tomkowi (siwuch). Mam nadzieję, że mimo licznych podjazdów nie zmęczyliście się nadmiernie. Być może jeszcze kiedyś wybierzemy się gdzieś razem. Może ponownie w G. Świętokrzyskie?




  • DST 157.02km
  • Teren 17.00km
  • Czas 07:45
  • VAVG 20.26km/h
  • VMAX 46.70km/h
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szkieletczyzna

Sobota, 13 kwietnia 2013 · dodano: 13.04.2013 | Komentarze 2

Dzisiaj miałem w planach przejechać kawałek województwa świętokrzyskiego. A że nie do końca miałem ochotę jechać sam wrzuciłem info na forum częstochowskich rowerzystów. Niestety nie było chętnych. Na szczęście pozytywnie do mojej propozycji ustosunkował się kolega z Myszkowa. Jedziemy więc razem. Na spotkanie umawiamy się w Mzurowie. Spotykamy się jednak w Dąbrownie. Z domu wyjeżdżam dość wcześnie i kieruję się do Złotego Potoku. Tu na chwilę zatrzymuję się przy słynnych źródełkach dających początek rzece Wiercicy.

Źrodełko - Złoty Potok © Yacek


Ledwie opuściłem Gorzków Stary gdy spotykam muflony. Kilka lat temu w tamtych okolicach wypuszczono niewielkie stado. Jak widać mają się dobrze.

Muflony w Górach Gorzkowskich © Yacek


Nie ujechałem kolejnych 200 metrów gdy na rozłożystym dębie dostrzegłem dzięcioła zielonego. Świetnie prezentował się na tle ciemnej kory dębu. Teraz jeszcze kawałek i już wspólnie pokonujemy kolejne kilometry. W Ślęzanach zatrzymujemy się na chwilę obok ciekawego gospodarstwa.

W Ślęzanach © Yacek


Kolejny przystanek przy pęknie wyremontowanym dworku w Turzynie.

Dworek szlachecki w Turzynie © Yacek


Teraz kręcimy do Gródka. Mieliśmy co prawda w Białej Wielkiej podjechać do pałacu Zwierkowskich ale tak jakoś wyszło, że pojechaliśmy inaczej. Po drodze na drodze spotkanie ze żmiją zygzakowatą. Była nawet bojowo nastawiona.

Żmija zygzakowata © Yacek


W Gródku kończy nam się asfalt. Leśna ścieżka nie była w najlepszym stanie ale cóż - innego wyjścia nie było. Jedziemy. Dotarliśmy w ten sposób do ruiny starego (jak się dowiedzieliśmy 100letniego) młyna nad Pilicą położonego tuż przy Centralnej Magistrali Kolejowej.

Ruina młyna w Gródku © Yacek


A tuż obok linia i most kolejowy na Pilicy.

Most kolejowy na CMC-ce © Yacek


W Radkowie podjechaliśmy sobie do leśniczówki. A potem, że nie chciało nam się wracać to pojechaliśmy lasem. Wkrótce okazało się, że i tak na drogę wrócić musimy. Kilkaset metrów po mokrym lesie swoje zrobiło. Ale potem było już lepiej. W Krasowie natknęliśmy się na kolejny młyn , tym razem drewniany, na Białej Nidzie.

Stary młyn na Białej Nidzie w Krasowie © Yacek


Przepust obok młyna © Yacek


Gdzieś wyczytałem, że w Lasochowie jest ciekawy dworek. Postanowiłem więc tam podjechać. Dopiero na miejscu zorientowałem się, że już tam kiedyś byłem. Zdjęcie robione zza płotu bo dwór jest w rękach prywatnych.

Dworek w Lasochowie © Yacek


W Karsznicach wspinamy się na szczyt wzniesienia. Oj warto było się potrudzić. Widoczki w kierunku Bocheńca rewelacyjne. To Pasmo Chęcińsko - Małogoskie.

Widoczek © Yacek


Tuż przed wjazdem do Bocheńca spotykamy cmentarz pierwszowojenny.

Cmentarz z I wojny swiatowej © Yacek


Tu już gonił nas czas ale postanowiliśmy jeszcze podjechać nad zalew w Zakruczu na Wiernej Rzece a potem szybciutko na stację w Małogoszczu.
Gdzieś po drodze natknęliśmy się jeszcze na figurę św. Jana Nepomucena.


Nepomuk © Yacek


Zdarzyło nam się też pokonywać takie "fajne" dróżki i odpoczywać nad pięknie położonym stawem.

Wertepy © Yacek


Za Przygradowem © Yacek


A na zakończenie, już w Częstochowie najpierw natura obdarzyła nas obfitym choć krótkotrwałym deszczem a potem urzekła wspaniałą tęczą.

Na zakończenie © Yacek





  • DST 124.57km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:57
  • VAVG 20.94km/h
  • VMAX 42.24km/h
  • Podjazdy 431m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Ludynii

Sobota, 13 października 2012 · dodano: 13.10.2012 | Komentarze 2

Zaproponowałem ostatnio na stronie Częstochowskiego Forum Rowerowego wypad na wschód w okolice Włoszczowy, Wiernej Rzeki. Niestety odzewu nie było dlatego pojechałem sam. Przy wyjeździe mokro i lekki deszczyk. Później coraz lepiej. Jechało się bardzo przyjemnie. Najpierw znanymi drogami i dróżkami do parku krajobrazowego "Stawki". Zatrzymałem się tam na chwilę żeby zerknąć czy nie ma grzybów. Były i to całkiem sporo. Zajęło mi to trochę więcej czasu niż myślałem ale warto było. Potem fajną, wąską ścieżynką do Kopanin. W Kniei krótka przerwa na odpoczynek. Ostatnio powstało sporo altanek, w których można na chwilę przysiąść. Tak też robię.

Altana w Kniei © Yacek


W Olbrachcicach bocznymi drogami przez pola i lasy jadę do Okołowic skąd wygodną szutrówką przez most na Pilicy do Załęża.

Pilica między Okołowicami a Załężem © Yacek


Za miejscowością Oblasy skręcam w leśną drogę do Pękowca. To mała, zagubiona w lesie, ale pięknie położona, wieś. Skręciłem tam bo przy drodze była informacja o pomniku poświęconym żołnierzom AK. Okazało się jednak, że pomnika w Pękowcu nie ma i trzeba jechać kilka kilometrów dalej aby do niego dotrzeć. W samym Pękowcu trafiłem jednak na ciekawy budynek starego młyna na rzeczce Zwlecza.

Stary młyn w Pękowcu © Yacek


Zwlecza © Yacek


Jadąc dalej niestety bardzo kiepską, leśną ścieżką trafiam na kolejny drogowskaz kierujący do pomnika. Tu okazało się, że kiedyś już tam byłem. Dlatego odpuszczam i jadę dalej do Nadolnika. W Jeżowicach zatrzymuję się na chwilę przy budynku przypominającym dworek szlachecki. Żadnych informacji w necie na jego temat jednak nie znalazłem.

Dworek w Jeżowicach © Yacek


Za Jeżowicami trafiam na samotne gospodarstwo a przy nim domowej roboty elektrownię wiatrową.

Elektrownia wiatrowa w Dankowie Małym © Yacek


Do wsi Jamskie jadę drogą techniczną wzdłuż CMK-i. W drodze do Sułkowa za to trafiam na prawdziwą "autostradę". Jeżdżę dużo po lasach i niejednokrotnie trafiałem na świetne szutry ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Leśna " autostrada" do Sułkowa. © Yacek


Końcówka to dojazd na stację w miejscowości Ludynia Dwór. Jest tam śliczny dworek wraz ze stawem i parkiem otaczającym dwór. Jak wiele dworków i ten jest w rękach prywatnych ale to chyba dobrze. Gorzej gdyby miał niszczeć a tak cieszy oczy i jest oczywiście miejscową atrakcją.

Dwór w Ludynii © Yacek


Staw dworski w Ludynii © Yacek


Po rundce wokół terenów dworskich dojazd na stację i pociągiem do stacji Kusięta Nowe skąd dojazd do domu.




  • DST 168.76km
  • Teren 27.00km
  • Czas 08:28
  • VAVG 19.93km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Podjazdy 1253m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chęciny i okolice

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 3

Przez kilka dni wahałem się dokąd wybrać się w sobotę. Postanowiłem pojechać w zachodnią część Gór Świętokrzyskich. Nie bez znaczenia było tutaj połączenie kolejowe o sensownej godzinie. O piątej jestem już na nogach, godzinę później wyjeżdżam na stację w Częstochowie. Przed dziewiątą wysiadam na stacji w Wiernej Rzece. Wielu z Was czytało zapewne nowelkę Żeromskiego pod tym tytułem. Wierna Rzeka była świadkiem wielu dramatycznych wydarzeń związanych z walką o niepodległość Polski. Odegrała niemałe znaczenie podczas powstania styczniowego, czy w okresie II wojny światowej. W miejscowości Młynki nad rzeką Łososiną (Wierna Rzeka) działał młyn.

Ruina młyna - Młynki © Yacek


Jego ostatnimi właścicielami była rodzina Gorajów. Na ich wsparcie liczyć mogli partyzanci ukrywający się przed Niemcami w pobliskich lasach. Gdy na posterunku w Łopusznie pojawiło się pismo donoszące o przechowywaniu i żywieniu partyzantów przez Gorajów, żandarm współpracujący z polskim ruchem oporu – Austriak Karl Landl – postanowił ostrzec Polaków przed rewizją, jednak informacja nie dotarła na czas. 21 czerwca 1943 r. żandarmi z Kielc i Łopuszna pod osłoną nocy otoczyli młyn, wtargnęli do środka, zrabowali cenniejsze przedmioty i po wyprowadzeniu wszystkich Gorajów na zewnątrz, rozstrzelali ich. Jedynym ocalałym był Stanisław Kot, który wykorzystując nieuwagę Niemców wymknął się w stronę rzeki. Uciekał brnąc po piersi pośród szuwarów`. Żandarmi oddali w jego stronę serię strzałów. Polak został trafiony w rękę, ale udało mu się zbiec do lasu. Tymczasem żandarmi oblali młyn benzyną i podpalili. Obok ruin młyna po wojnie, dla uczczenia pamięci ofiar tamtych wydarzeń, postawiony został pomnik rodziny Gorajów. Został on odnowiony i uroczyście odsłonięty 17.09.2007r.

Pomnik rodziny Gorajów © Yacek


Do młyna dostać się można po metalowej kładce na Wiernej Rzece, można też od stacji dojechać asfaltem. Dotrzemy wtedy do innego młyna w Rudzie Zajączkowskiej.

Łososina (Wierna Rzeka) © Yacek


Kładka na Wiernej Rzece w Młynkach © Yacek


Kolejny mój cel to rezerwat "Miedzianka" - wapienne wzgórze. Postanowiłem dojechać tam terenem.

Terenem do rezerwatu "Miedzianka" © Yacek


Dookoła roztaczały się fajne widoki. Jeden z nich na cementownię w Małogoszczu.

Cementownia w Małogoszczu © Yacek


Miedzianka - niby nie wysoka górka ale jej szczyt wyraźnie rysuje się z daleka. Wejście z rowerem dało mi w kość. Ale było warto.

Miedzianka - na szczycie © Yacek


Miedzianka © Yacek


Sprowadzając rower trafiam na intrygujące miejsce - coś jakby jaskinia.Nie mam pojęcia jaką rolę to miejsce pełniło w przeszłości. Może ktoś mnie oświeci.

Nie wiem co to - na stoku Miedzianki © Yacek


W Podzamczu Piekoszowskim oglądam świetnie zachowane ruiny pałacu Tarłów. Budowę umocnionej rezydencji, będącej kopią pałacu biskupiego w Kielcach, wiąże się z osobą wojewody lubelskiego i sandomierskiego Jana Aleksandra Tarły. Jeden z powodów budowy pałacu głosi miejscowa legenda. Na uczcie urządzonej przez biskupa krakowskiego Jakuba Zadzika w jego kieleckiej rezydencji dumny ze swej siedziby gospodarz pogardliwie odmówił przyjęcia zaproszenia wojewody, dodając: „Po chałupach nie jeżdżę.” Urażony Tarło zripostował mniej więcej w tym stylu: „Zapraszam zatem ekscelencję do siebie do Piekoszowa za dwa lata, do takiego samego pałacu, jaki ekscelencja tu posiadasz.” Dwa lata później stanął pod Piekoszowem obiekt, zbudowany przez tego samego jakoby architekta, ściśle według kieleckich wymiarów. Gmach budowli wzniesiono w latach 1645-50. Podobno kosztował on fundatora aż 30 wsi z jego posiadłości. W pobliżu rezydencji Tarło kazał zbudować niewielki pałacyk, który miał być prezentem imieninowym dla żony. Choć był środek lata, kapryśna gospodyni zażyczyła sobie ponoć, by zawieziono ją tam saniami. Pod naporem jej lamentów zdumiony mąż w końcu poległ i kazał drogę wysypać solą.
Siedziba w Piekoszowie pozostawała w rękach Tarłów do roku 1842 i do tego czasu była użytkowana. Później jeszcze kilkakrotnie zmieniała właścicieli. W połowie XIX stulecia pałac spalił się i zamienił w ruinę. Pomimo podjętych prób jego restauracji nigdy nie powrócił już do dawnej świetności.
Kamienno-ceglaną budowlę ulokowano na niewielkim, otoczonym przez stawy i mokradła wzniesieniu, co nadawało jej pewne walory militarne. W jej narożach stoją cztery sześcioboczne baszty, mające tutaj znaczenie jedynie dekoracyjne i symboliczne, podkreślając pozycję społeczną właściciela. W południowej części założenia rozciągał się okazały park-ogród. Dzisiaj z dawnej rezydencji Tarłów pozostała malownicza ruina z bardzo dobrze zachowanym ciągiem murów i pałacowych pomieszczeń.


Pałac Tarłów w Podzamczu Piekoszowskim © Yacek


Piekoszów znany jest przede wszystkim z istniejącego tam sanktuarium. W głównym ołtarzu znajduje się łaskami słynący obraz MB Miłosierdzia. 21 maja 1705 r., w święto Wniebowstąpienia Pańskiego, na wizerunku Matki Bożej widziano krwawe łzy. Od tej pory do Piekoszowa zaczęły napływać rzesze pielgrzymów. W kronice odnotowano 284 uzdrowień oraz innych szczególnych łask.

Piekoszowskie sanktuarium © Yacek


Kolejne ciekawe miejsce do którego zmierzam to jaskinia Raj. Nie zatrzymuję się tam jednak ale czerwonym szlakiem pieszym jadę w kierunku Zelejowej. Szlak jest bardzo malowniczy. Kiedy rozpocząłem podejście na Zelejową nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego co mnie czeka. Jakiś kilometr spacerku, z tego 90% pod górę z rowerem na plecach. Ale warto było. Szczególnie urokliwy był "spacer" granią. Tutaj składam podziękowania dla Pana wędrującego z dwoma córeczkami, który był tak miły i, kiedy mój aparat odmówił posłuszeństwa, zrobił zdjęcia swoim.

Na grani - Zelejowa © Yacek


Zelejowa © Yacek


Podziwiał widoki - Zelejowa © Yacek


Na grani - Zelejowa © Yacek


Przez Chęciny przemknąłem szybko rzuciwszy tylko okiem na zamek i popędziłem do wsi Brzegi, gdzie Czarna Nida łączy się z Białą. Białą pokonałem po takiej kładce,

Kładka na Białej Nidzie w Brzegach © Yacek


i idąc kilkaset metrów po pięknej, rozległej łące, często po pas w pokrzywach dotarłem w miejsce gdzie obie rzeki się łączą.

Odtąd Białą i Czarna Nida to już jedna rzeka © Yacek


Na łące masa kolorowych kwiatów. Ach jak miło byłoby poleżeć. Niestety przede mną jeszcze wiele kilometrów.

Łąki między Nidami © Yacek


Kwiaty © Yacek


W Karsznicach jadę rzucić okiem na tamtejsze źródło dające początek niewielkiej rzeczce Stok. Rosną tam charakterystyczne roślinki przypominające odwrócony stożek.

Żrodła rzeczki Stok © Yacek


Charakterystyczna roślinność przy źródle © Yacek


Z Karsznic różnymi drogami kieruję się do Koniecpola skąd mam zamiar wracać pociągiem do domu. Na stacji jednak konsternacja. Zerkam na rozkład a tu pociągu do domu nie ma. Zerkam na drugi rozkład a tam pociąg jest. I bądź tu człowieku mądry. Ech to nasze PKP. Na szczęście napotkany podróżny uświadamia mnie, że pociąg na pewno będzie. I był. W ten sposób szczęśliwie dotelepałem się do domu.




  • DST 168.24km
  • Teren 23.00km
  • Czas 07:30
  • VAVG 22.43km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Podjazdy 716m
  • Aktywność Jazda na rowerze

DO Nieba i do Piekła

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 9

Rano pogoda nie wyglądała zbyt zachęcająco dlatego zrezygnowałem z planowanego wypadu. Około ósmej jednak zrobiło się dużo lepiej dlatego wskoczyłem na rower i wyruszyłem w trasę. Pociągiem dotarłem do Radomska i tu rozpocząłem swoją dzisiejszą przygodę. Najpierw do Dmenina. Zatrzymałem się tu na chwilę w miejscu kaźni 10 mieszkańców wsi zamordowanych 17 lipca 1942 r. przez hitlerowców.

Pomnik poświęcony pomordowanym Polakom w Dmeninie © Yacek


Kawałek dalej w Smotryszowie można zobaczyć zabytkowy zespół dworsko-parkowy. Składają się na niego bardzo zrujnowany murowany dwór wzniesiony w 1880 roku oraz otaczający go zabytkowy park, pochodzący z początków XIX wieku. Dla mnie jest to tym bardziej bolesne, że w dworze tym mieściła się szkoła, do której uczęszczała moja mama a ja sam wielokrotnie tamtędy przechodziłem w przeszłości.

Zrujnowany dwór w Smotryszowie © Yacek


Aleja parkowa w Smotryszowie © Yacek


Jest jeszcze w Smotryszowie ciekawy wapiennik, który jest śladem wydobywania i przetwarzania przez człowieka skał wapiennych.

Wapiennik © Yacek


Potem wśród pół i lasów do Karczowa. Wcześniej zauważyłem informację o moście w remoncie ale ją zlekceważyłem licząc na to, że rower przecież przejedzie. Niestety. Na szczęście okazało się, że można pokonać Biestrzykówkę po niewielkiej kładce na prywatnej posesji.

Kładka w Karczowie © Yacek


Staw na Biestrzykówce © Yacek


W Niedośpielinie trafiłem na modrzewiowy kościół stojący w otoczeniu starych drzew. Pochodzi z XVIII wieku. Pokryty jest jednak blachą co nie wygląda najlepiej. Dużo ciekawiej prezentuje się drewniana dzwonnica pokryta gontem.

Kościół w Niedośpielinie © Yacek


Stąd już tylko krok do Wielgomłynów ze znanym w kraju sanktuarium. Klasztor założono tam już w XV wieku, by cztery wieki później go zlikwidować. Paulini powrócili do niego dopiero w 1987 roku. Najstarszym zabytkiem jest drewniana rzeźba "Pieta" z XV wieku.

Sanktuarium w Wielgomłynach © Yacek


Pieta z XV wieku © Yacek


Obok klasztoru stoi pomnikowy dąb.

Pomnikowy dąb © Yacek


Tablica informacyjna © Yacek


Kolejny etap to Sokola Góra. Jest tam pięknie położony dwór otoczony parkiem. Niestety jest w rękach prywatnych stąd zwiedzanie odpada. W parku zobaczyć można ciekawą figurę Matki Boskiej, która przywieziona została z Wenecji w 1913 roku.

Dworek w Sokolej Górze © Yacek


W Przedborzu tylko na chwilkę zatrzymuję się przed budynkiem z XVII wieku, w którym obecnie mieści się Muzeum Ziemi Przedborskiej.

Dom z XVII wieku © Yacek


Gdzieś po drodze na końcu wsi Zuzowy natknąłem się na taki grób

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Yacek


z poniższą informacją.

Tabliczka © Yacek


Teraz lasem do Fałkowa. W terenie było dużo wody ale jakoś przejechałem. Za to z drogi krajowej szybko uciekłem. Tu zaczął się bardzo fajny odcinek trasy. Najpierw w miejscowości Kołoniec stawy rybne i świetnie utrzymane urządzenia hydrotechniczne na rzece Czarnej,

Zapora © Yacek


w Machorach ruiny dawnej huty,

Ryiny huty © Yacek


w Maleńcu rekreacyjny zbiornik wodny. W Modliszewicach ciekawy dwór obronny, położony na sztucznej wyspie do dzisiaj otoczony wodą. Obecny wygląd to efekt prac z lat osiemdziesiątych. Dwór zbudowano na planie prostokąta. Ma dwie kondygnacje i dwie basteje w przeciwległych narożach. Przy drzwiach na piętrze widnieje łaciński napis skopiowany z bramy wawelskiej. Obok dworu stoi odnowiony budynek bramny z portalem i otworami strzelniczymi oraz budynek zwany kuźnią.

Dwór obronny - Modliszewice © Yacek


Budynek bramny © Yacek


Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Yacek


W Końskich najciekawszy jest klasycystyczny zespół parkowo-pałacowy wzniesiony przez Jana Małachowskiego w latach czterdziestych XVIII w. W XIX w. zespół pałacowy był kilkukrotnie przebudowywany i uważany za jeden z najpiękniejszych parków w Polsce. W czasie okupacji niemieckiej został zdewastowany. W okresie powojennym, na skutek nieprzemyślanych decyzji ówczesnych władz teren parku został zmniejszony, a jego układ zaburzony.

Pałac w Końskich © Yacek


Pałac 1 © Yacek


Park przypałacowy © Yacek


Park 1 © Yacek


Oranżeria egipska - Końskie © Yacek


W Końskich zmieniam kierunek jazdy na południowy. Najpierw do Nieba,

Nie ma to jak w Niebie © Yacek


potem Piekła.

i w Piekle © Yacek


Po drodze jak to często bywa musiałem zaliczyć czyściec.

Skałki Piekło Gatniki © Yacek


Skałki Piekło Gatniki 1 © Yacek


Ten czyściec to rezerwat "Skałki Piekło Gatniki" Bardzo fajne miejsce do odpoczynku. Teraz Sielpia Wielka z Muzeum Staropolskiego Zagłębia Przemysłowego. Dawny zakład napędzany był olbrzymim kołem wodnym (8 metrów średnicy). W 1843 roku w zakładzie pojawiła się pierwsza w Królestwie Polskim turbina wodna. Zakład zamknięto w roku 1921, ale jeszcze przed II wojną światową został przeznaczony na cele muzealne. W czasie wojny większość oryginalnego wyposażenia zakładu została rozkradziona i przetopiona przez okupanta, zachowany jednak został cały układ napędowy walcowni. Tu niestety zwiedzanie musiałem odłożyć na "następnym razem" bo czas mnie gonił. Pociąg miałem o 19.40 a przed sobą jeszcze kilkadziesiąt kilometrów. Trafiałem na różne dróżki i ścieżki, i asfaltowe, i z kałużami po łydki. Były odcinki, które musiałem brać z buta ale na szczęście na dworzec w Wiernej Rzece wpadłem na 5 minut przed odjazdem pociągu. Tu dopiero mogłem odetchnąć. Wyjazd trochę długi i nieco męczący, tym bardziej, że wbrew pozorom teren był mocno pofałdowany, szczególnie w drugiej części trasy. Mimo wszystko polecam bo jest co oglądać.





  • DST 205.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 10:21
  • VAVG 19.81km/h
  • Podjazdy 766m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

W Góry Świętokrzyskie

Niedziela, 27 września 2009 · dodano: 15.11.2010 | Komentarze 1

To dzień powrotu na domowe śmieci. Wyjechaliśmy dość wcześnie bo przed nami kawał drogi. Najpierw drogą w kierunku Kielc. Ruchu właściwie nie ma, za to górek i to solidnych nie brakuje. Jedziemy jednak szybko i sprawnie. Zawsze to asfalt. Obawialiśmy się trochę wiatru bo w końcu jedziemy na zachód ale tym razem nas oszczędził. W Bielinach zjeżdżamy na boczną drogę. Rzut oka do tyłu uświadamia nam, że cały czas świetnie widać maszt na Łyścu. Tak będzie jeszcze długo. Mijamy Daleszyce a w Borkowie zatrzymujemy się na chwile nad zalewem żeby coś przegryźć. Słońce pięknie odbija się w wodzie. Po dłuższej chwili ponownie ruszamy w drogę. Znowu bocznymi drogami, czasami po asfalcie, czasami innymi drogami. Po dotarciu do Szczekocin czuje się jakbym był już w domu. Od jakiegoś czasu to już bliska okolica. Teraz już przed nami Jura a więc na koniec trochę górek. Po zmroku jestem w domu.
Łącznie przejechaliśmy w ciągu tych trzech dni 479 kilometrów. Czy warto było tam jechać?
Bezprzecznie tak! Bo piękne, bo stosunkowo blisko, bo niewysokie ale potrafią dać w kość! Polecam!




Pielgrzym © Yacek


Zalew w Borkowie © Yacek


Biała Nida © Yacek




  • DST 157.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 08:27
  • VAVG 18.58km/h
  • Podjazdy 856m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

W Góry Świętokrzyskie

Sobota, 26 września 2009 · dodano: 15.11.2010 | Komentarze 1

O ósmej ruszamy na trasę. Tym razem cel mamy ambitny. Najpierw jedziemy do Bodzentyna obejrzeć ruiny zamku. Wiele z nich nie zostało. obok nich ciekawie zaaranżowany plac zabaw dla dzieci (chyba wykonany za unijna kasę). Potem do Wąchocka zrobić sobie zdjęcie z najpopularniejszym sołtysem w Polsce. Ale żeby tam dojechać musieliśmy trząść się po totalnie kiepskiej leśnej drodze. Odwiedziliśmy też Klasztor Cystersów (bardzo ciekawe muzeum) i posiedzieć nad zalewem. Ten zalew to nowa inwestycja. Z Wąchocka pojechaliśmy częściowo szlakiem zabytków techniki rzeki Kamiennej (niebieski rowerowy} przez "miasto Stara" do Ostrowca Świętokrzyskiego a potem do Bałtowa. Jest tam Jurapark. Stonki turystycznej cała masa ale jak dla mnie porażka. Nie warto. Normalnie trzepanie kasy. Po krótkiej wizycie wracamy. Dopiero w Ostrowcu uciekliśmy na boczne asfalty by znowu wyjechać na drogę wojewódzką. Ruch na szczęście na tym odcinku był niewielki więc bezproblemowo wróciliśmy na nocleg.



Wąchock © Yacek


Fragment Juraparku w Bałtowie © Yacek


Fragment zrekonstruowanej osady w Krzemionkach © Yacek