Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry Świętokrzyskie

Dystans całkowity:2026.35 km (w terenie 342.00 km; 16.88%)
Czas w ruchu:107:02
Średnia prędkość:18.93 km/h
Maksymalna prędkość:46.70 km/h
Suma podjazdów:10175 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:168.86 km i 8h 55m
Więcej statystyk
  • DST 115.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 06:43
  • VAVG 17.12km/h
  • Podjazdy 923m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

W Góry Świętokrzyskie

Piątek, 25 września 2009 · dodano: 27.09.2009 | Komentarze 0

Razem z kolegą wyskoczyliśmy na 3 dzionki pojeździć troszkę po niedużych górach w sercu Polski. W Kielcach, do których dojechaliśmy pociągiem, po pobieżnym oglądnięciu tego miasta ruszyliśmy w kierunku Nowej Słupi, leżącej u stóp Łyśca. Po drodze zawitaliśmy nad zalew w Czedzynie. Bardzo ładne miejsce ale przy słonecznej pogodzie tłumy. Potem przez Hutę Szklaną na Łysiec. Po drodze całkiem niezłe górki. Na Łysiec wjeżdżamy asfaltem. Zatrzymujemy się jeszcze przy gołoborzu. Oczywiście wstęp płatny ale warto było. Kawałek dalej klasztor. Posiedzieliśmy chwilę, po czym zjechaliśmy niebieskim szlakiem, częściowo prowadząc rowery do Nowej Słupi. Tu szybko znaleźliśmy nocleg, zostawiliśmy sakwy i ruszyliśmy do Ujazdu obejrzeć majestatyczne ruiny zamku Krzyżtopór. Już z daleka rzucają się w oczy a wrażenie swoim ogromem robią piorunujące. Z bliska już takie atrakcyjne nie są. Potem w drogę powrotną. Postanowiliśmy pojechać czerwonym szlakiem pieszym. W pewnym momencie drogę przecina nam Koprzywianka - mała rzeczka ale kładki nie ma. Pozostaje więc zdjąć buty i pokonać ją w tradycyjny sposób. Tak też robimy. Wracając zahaczamy też o Pasmo Jeleniowskie przejeżdżając je w poprzek. Najpierw odcinek bruku, potem lasem po piachu i kamieniach a na koniec asfalt i cały czas w dół. W ten sposób dzień pierwszy dobiegł końca. Zakończyliśmy go dystansem liczącym 115 kilometrów.



Pałac biskupi w Kielcach (obecnie Muzeum Narodowe) © Yacek


Gołoborze © Yacek


Zamek Krzyżtopór © Yacek




  • DST 265.41km
  • Teren 70.00km
  • Czas 14:45
  • VAVG 17.99km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zaczęło się na dobre na stacji

Czwartek, 26 czerwca 2008 · dodano: 26.06.2008 | Komentarze 1

Zaczęło się na dobre na stacji pkp Wierna Rzeka skąd niebieskim szlakiem rowerowym przez miejscowości Lasek, Jeżydów (tu urwałem klamrę od sakwy), Łosienek, Wierzchowie i Łubno Nowe dotarłem nieciekawą leśna ścieżką do Promnika. Obejrzałem pozostałości pałacyku z II połowy XVIII wieku i nowiutkim asfaltem popędziłem do Strawczyna. I tu obejrzałem ślady po naszym wielkim pisarzu a potem w drogę przez Osiczynę, Oblęgór do Oblęgorka. Tu obejrzałem pałacyk, w którym zamieszkiwał Sienkiewicz, posiedziałem trochę w parku przypałacowym. Teraz czekało mnie spore wyzwanie – solidne górki. Kiedy byłem już na szczycie to poza czereśniami i cudnymi widokami czekał mnie długi, w dodatku asfaltowy zjazd. Po dotarciu do Bobrzy obejrzałem ruiny dawnej huty. Szczególne wrażenie robi potężny mur oporowy. Przez Ćmińsk Rządowy i Umer dotarłem do fajnego zalewu. Tu w lewo i przez Kołomań do Samsonowa. Tu także pozostałości wielkiego pieca. Następnie po kiepskim asfalcie i ostro pod górę w kierunku miejscowości Szałas. Tu ponownie niebieski szlak rowerowy, tyle że nawierzchnia tragiczna (luźny, drobny kamień). Za miejscem do odpoczynku i pomnikiem w lewo. Tu zaczęła się gehenna. Dróżka wyłożona brukiem, w dodatku tak, że nie dało się jechać bokiem. Jakieś cztery kilometry czegoś takiego. Kiedy nareszcie dojechałem do skrzyżowania z czerwonym szlakiem pieszym od razu skręciłem w lewo i wyjechałem na skraju miejscowości Szałas. Spotkałem tam ślady po oddziale wydzielonym Wojska Polskiego mjra Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. Nastepnie przez Kucębów do Odrowążka. Tu skręciłem w prawo. Po czterech kilometrach w lewo i przez Nowki a potem straszną leśna drogą do Płaczkowa. Po wyjeździe na asfalt w prawo a następnie w lewo. Przez Rędocin i Mroczków do miejscowości Borki. Tu skręcam w lewo w niebieski szlak pieszy. Dotarłem nim, choć nie bez kłopotów, do rezerwatu przyrody „Skałki Piekło pod Niekłaniem” (rewelacja). Tuż przed wyjazdem na asfalt trafiłem na źrodełko, napełniłem więc bidon i w drogę do Furmanowa. Obejrzałem tam kolejne ruiny huty i ciekawą kładkę przez rzekę. Następnie przez Wielką Wieś, Smarków, Kozią Wolę do głównej drogi, przez las do czerwonego szlaku rowerowego, którym dojechałem do Sielpi Wielkiej, w której znalazłem nocleg nad zalewem. Po drodze jeszcze przejazd przez Piekło, do Nieba niestety nie zdążyłem.

Dzień drugi zaczął się około 8-ej. Z Sielpi, w której chciałem zwiedzić muzeum (niestety było zamknięte) popędziłem w kierunku Miedzierzy i Kawęczyna (tu znowu fragmenty dawnej huty). Potem przez Cisownik, a jak skończył się asfalt, przez las strasznie piaszczystą drogą, po której dopiero co nasmarowany napęd skrzypiał że głowa boli, do Przyłogów. Tu ponownie napęd potraktowałem oliwką i przez Adamek i Komorów dojechałem do Krasnej.
Następnie w miejscowości Luta obejrzałem rezerwat florystyczno-ornitologiczny „Górna Krasna” (drewniane pomosty i wieża widokowa) a potem przez Gustawów i ponownie Krasną do miejscowości Bień. Asfalt oczywiście znowu się skończył ale tym razem leśna dróżka była lepszej jakości i tak dotelepałem się do Rogowic. Stamtąd przez Serbinów, Chyby, Zaborowice do drogi krajowej. Jakieś pół kilometra to prawdziwy koszmar, dlatego szybko uciekłem przez Królewiec do Smykowa. Tu na drugą stronę krajówki do miejsca, w którym hitlerowcy zamordowali 104 mieszkańców okolicznych wsi. Potem kapitalną, widokową drogą przez Grzymałków do Kuźniaków (tu też ruiny hutniczego pieca). Po drodze w Wólce Kłuckiej są ruiny pałacyku Kołłątajów z 1830 roku. Następnie opłotkami Dobrzeszowa do Snochowic. Potem cudownie przez las wąziutkim, świetnej jakości asfaltem do poprzecznej drogi. Za nią także dobra dróżka tyle że nie asfaltowa. Dojechałem nią do Fenisławiczek a potem do stacji Wierna Rzeka. I tak dobiegłaby końca moja dwudniowa eskapada gdyby nie to, że pociąg miałem około 20-tej a była dopiero 16.30. Po chwili namysłu ruszyłem na zachód. I tak przez Gnieździska, Wrzosówek, Zakrucze dotarłem do Małogoszczy. Obok cementowni do Leśnicy, Skorkowa i do Bukowej. Ale i tu miałem jeszcze sporo czasu więc do Ludynii przez Występy, Gruszczyn, Czostków. Gdy dotarlem na miejsce była 18.30. Postanowiłem jechać dalej ale na przeszkodzie stanęła potężna chmura. I tu świetnie sprawdziło się powiedzenie „z wielkiej chmury mały deszcz”. Deszczyk delikatnie zaczął kropić dopiero gdy wsiadałem do pociągu a minęła godzina od przyjazdu do Ludynii. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Około 21.30 wysiadłem z pociągu na stacji Kusięta Nowe.
I wtedy lało już jak z cebra a do domu jeszcze 10 kilometrów. Przyjechałem totalnie przemoczony. Ale co tam! Ważne że nie lało w Górach Świętokrzyskich!



Nad tym stawem urwałem klamrę od sakwy






Dworek Sienkiewicza w Oblęgorku od frontu


Jak wyżej tyle że z drugiej strony (obok kwitnący perukowiec podolski)




Jak wyżej ale w Samsonowie




Pomnik w Szałasie poświęcony oddziałowi mjra "Hubala"


Rezerwat Przyrody "Skałki Piekło pod Niekłaniem"






Kładka


Ruiny dawnej huty w Furmanowie


Droga do Piekła ale nie dajcie się zwieść...


samo Piekło wygląda tak


Zalew w Sielpi Wielkiej




Rezerwat przyrody "Górna Krasna"


Jak wyżej


Jak wyżej


Pałacyk Kołłątajów


Pozostałości wielkiego pieca w Kuźniakach