Info
Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Styczeń4 - 0
- 2019, Sierpień1 - 0
- 2018, Sierpień5 - 1
- 2018, Maj5 - 4
- 2017, Lipiec1 - 0
- 2017, Czerwiec1 - 0
- 2017, Maj2 - 1
- 2017, Kwiecień1 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Sierpień2 - 0
- 2016, Lipiec1 - 0
- 2016, Maj1 - 1
- 2016, Luty1 - 1
- 2016, Styczeń3 - 0
- 2015, Grudzień2 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec4 - 4
- 2015, Czerwiec1 - 1
- 2015, Maj2 - 3
- 2015, Kwiecień1 - 3
- 2015, Marzec2 - 4
- 2015, Luty2 - 1
- 2015, Styczeń4 - 2
- 2014, Grudzień1 - 2
- 2014, Listopad2 - 3
- 2014, Październik3 - 1
- 2014, Wrzesień3 - 2
- 2014, Sierpień2 - 2
- 2014, Czerwiec2 - 6
- 2014, Maj2 - 0
- 2014, Kwiecień3 - 11
- 2014, Marzec3 - 1
- 2014, Luty2 - 6
- 2014, Styczeń2 - 3
- 2013, Grudzień3 - 4
- 2013, Listopad2 - 8
- 2013, Październik3 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień7 - 11
- 2013, Czerwiec1 - 4
- 2013, Maj5 - 16
- 2013, Kwiecień4 - 20
- 2013, Marzec2 - 13
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń7 - 7
- 2012, Grudzień7 - 14
- 2012, Listopad4 - 7
- 2012, Październik2 - 4
- 2012, Wrzesień5 - 7
- 2012, Sierpień6 - 12
- 2012, Lipiec3 - 12
- 2012, Czerwiec5 - 7
- 2012, Maj6 - 23
- 2012, Kwiecień2 - 4
- 2012, Marzec4 - 18
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń4 - 12
- 2011, Grudzień1 - 4
- 2011, Listopad2 - 4
- 2011, Październik4 - 17
- 2011, Wrzesień1 - 10
- 2011, Sierpień3 - 17
- 2011, Lipiec7 - 36
- 2011, Czerwiec5 - 33
- 2011, Maj5 - 2
- 2011, Kwiecień10 - 11
- 2011, Marzec3 - 12
- 2011, Luty2 - 7
- 2011, Styczeń3 - 7
- 2010, Grudzień8 - 26
- 2010, Listopad5 - 6
- 2010, Październik6 - 12
- 2010, Wrzesień4 - 8
- 2010, Sierpień6 - 13
- 2010, Lipiec10 - 30
- 2010, Czerwiec23 - 30
- 2010, Maj10 - 29
- 2010, Kwiecień4 - 28
- 2010, Marzec3 - 19
- 2010, Luty2 - 7
- 2010, Styczeń3 - 4
- 2009, Grudzień9 - 13
- 2009, Listopad5 - 0
- 2009, Październik4 - 7
- 2009, Wrzesień9 - 4
- 2009, Sierpień10 - 7
- 2009, Lipiec12 - 7
- 2009, Czerwiec6 - 7
- 2009, Maj6 - 12
- 2009, Kwiecień7 - 9
- 2009, Marzec4 - 3
- 2009, Luty2 - 1
- 2009, Styczeń2 - 2
- 2008, Grudzień6 - 4
- 2008, Listopad6 - 6
- 2008, Październik9 - 9
- 2008, Wrzesień7 - 7
- 2008, Sierpień11 - 12
- 2008, Lipiec5 - 9
- 2008, Czerwiec6 - 4
- 2008, Maj9 - 4
- 2008, Kwiecień7 - 1
- 2008, Marzec9 - 2
- 2008, Luty4 - 0
- 2008, Styczeń4 - 0
Czerwiec, 2010
Dystans całkowity: | 2746.04 km (w terenie 15.00 km; 0.55%) |
Czas w ruchu: | 156:28 |
Średnia prędkość: | 17.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.30 km/h |
Suma podjazdów: | 13988 m |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 119.39 km i 6h 48m |
Więcej statystyk |
- DST 144.68km
- Czas 08:01
- VAVG 18.05km/h
- VMAX 47.50km/h
- Podjazdy 357m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Polska Egzotyczna - dzień szesnasty
Niedziela, 13 czerwca 2010 · dodano: 27.06.2010 | Komentarze 0
Polska Egzotyczna - dzień szesnasty
Wyjeżdżam z Białowieży i kieruję się do Ośrodka Edukacji Leśnej. Od razu szutrówkami, którymi pojadę przed najbliższych 50 kilometrów. Towarzyszy mi zielony szlak rowerowy, którym jadę przez Podcerkwy, Topiło do miejscowości Wiluki. W Podcerkwach trochę się wystraszyłem kiedy wyskoczył do mnie sporych rozmiarów pies. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Za Wilukami spotykam rowerzystów z Warszawy Agnieszkę i ... (tu przepraszam bo nie zapamiętałem imienia chłopaka). Ponieważ nie mam nic do jedzenia częstują mnie batonem energetycznym, dzięki któremu dociągam do Czeremchy. Dopiero tam trafiam na otwarty sklep. Wcześniej za Opaką jadę szutrem tuż przy granicy. Spotykam tu po raz kolejny strażników granicznych. No i kolejna kontrola. Ale było miło. W Czeremsze jest ładna choć nowa cerkiew. Dalej kieruję się na Miedwieżyki i Rogacze. Po rozmowie ze starszą panią w sprawie skrótu decyduję się pojechać przez Milejczyce. Ciekawa rzecz - cały czas asfalt a nagle kilometr przez tą miejscowością droga zmienia się w brukowaną. Wytrzęsło mnie trochę ale co tam. Jest tam ciekawa cerkiew, drewniany kościół i synagoga. Teraz do Grabarki - prawosławnej Częstochowy. Miejsce niesamowite, pełne szczególnego uroku. Oczywiście pije wodę z cudownego źródełka, oglądam cerkiew i ten szczególny las krzyży. Potem do Radziwiłówki i Mielnika. Prom nie działał musiałem więc jechać na most w Kozkach. Po drodze trafiam na poradzieckie bunkry z tzw. linii Mołotowa. Potem cały czas wzdłuż rzeki do Zabuża. tu przypadkiem trafiam na schronisko młodzieżowe. Śpię za 10zł. Warunki co prawda spartańskie ale obsługa bardzo miła (dwoje starszych państwa, z którymi długo rozmawiam).Przez Puszczę Białowieską
© YacekPrzez Puszczę Białowieską
© YacekI jeszcze przez puszczę
© YacekNowa cerkiew w Czeremsze
© YacekCerkiew w Milejczycach
© YacekCudowne źródełko w Grabarce
© YacekCerkiew w Grabarce
© YacekLas krzyży - Grabarka
© YacekPrzykład intencji
© YacekZ Grabarki do Radziwiłówki
© YacekBunkier na linii Mołotowa
© YacekCmentarz poświęcony żołnierzom AK osłaniającym transport pocisku V-2 do Warszawy
© Yacek
- DST 127.08km
- Czas 07:37
- VAVG 16.68km/h
- VMAX 43.90km/h
- Podjazdy 477m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Polska Egzotyczna - dzień piętnasty
Sobota, 12 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 0
Polska Egzotyczna - dzień piętnasty
Dzisiaj już samotnie mam zamiar dojechać do Puszczy Białowieskiej ale na początek jadę do Kruszynian. Zwiedzam mizar i meczet (4zł) z przewodnikiem, który barwnie opowiada historię Tatarów w Polsce. Za Kruszynianami kładą asfalt więc 2 kilometry jedzie się świetnie, potem jednak zaczynają się szutry (zasada "im szersze, tym gorsze" sprawdza się tu znakomicie). Pierwsze 4km to prawdziwy koszmar. Jakoś dojeżdżam do Bobrownik. Potem kilometr asfaltu, dalej jak zwykle. Jadę wzdłuż granicy przez piękne, w większości drewniane wioseczki z tym niesamowitym klimatem Polski Egzotycznej. W Kondratkach znowu zaczyna się asfalt. Może dlatego że jest tu przepompownia EuRoPolgazu. Z Jałówki jadę do Szymek i do Cisówki. Jest tam wiele drewnianych domów ale szczególnie jeden tak mnie zauroczył, że z tego wszystkiego nie zrobiłem mu zdjęcia. Szutrówką dojechałem do Zalewu Siemianówka a tam wzdłuż nasypu kolejowego do wsi Siemianówka. Tu warto dodać, że w pewnym momencie należy wejść na nasyp i podążać bezpośrednio przy torach aby przejść po moście kolejowym. Inaczej się nie da. W Siemianówce obejrzałem cerkiew a potem przez Narewkę szutrem przez las (to już Puszcza Białowieska) obok szlaku królewskich dębów do Białowieży. Akurat gdy wjeżdżałem do tej miejscowości zaczęło padać. Schroniłem się pod daszkiem u kogoś na placu. Potem pojechałem do schroniska zostawić toboły i na lekko pojeździć po okolicy. Najpierw park z carskim pałacykiem, potem szlak dębów królewskich. Po drodze zauważyłem żółty szlak pieszy. Oczywiście jadę choć na rower, co stwierdziłem później, to on się nie za bardzo nadawał. Po drodze pojawiła się ścieżka z ostrzeżeniem o trudnościach. Czyż mogło być coś lepszego do zachęcenia szalonego rowerzysty do wjazdu. Trudności owszem, były. Pomijając chmary krwiopijców, to pan, który chciał być uprzejmy i mnie przepuścić wpadł do błota a teren był tam grząski. Po kładkach, palach jakoś te 4 kilometry przeszedłem z rowerem. Potem obejrzałem skansen i pojechałem do rezerwatu pokazowego żubrów. Po drodze natknąłem się na informację o miejscu mocy. Cóż, myślę sobie, słaby jestem, może pomoże? Tajemnicze miejsce naprawdę robi wrażenie, zwłaszcza że byłem tam sam. Potem powrót i do rezerwatu żubrów. A tu żubrów nie ma. Zamknięte. Pan poleca pojeździć po puszczy. Jeździłem. Ale żubra ani widu, ani słychu. No to do schroniska i spać. Starczy wrażeń na dzisiaj. Przy drodze z Krynek do Kruszynian
© YacekTo na szczycie Kosmatej Góry
© YacekMeczet w Kruszynianach
© YacekWnętrze meczetu
© YacekJedna z wiosek na mojej drodze
© YacekTu zaczyna się asfalt
© YacekZalew Siemianówka
© YacekTędy na most kolejowy
© YacekCerkiew w Siemianówce
© YacekTo chyba cerkiew w Narewce
© YacekPałacyk carski w Białowieży
© YacekSzlak dębów królewskich
© YacekKrólewskie dęby
© Yacek4 km po kladkach...
© Yacek... i okrąglakach
© YacekW białowieskim skansenie
© YacekMiejsce mocy
© YacekMiejsce mocy
© YacekWejście do Białowieskiego Parku Narodowego
© Yacek
- DST 138.03km
- Czas 08:00
- VAVG 17.25km/h
- VMAX 39.30km/h
- Podjazdy 663m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Polska Egzotyczna - dzień czternasty
Piątek, 11 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 0
Polska Egzotyczna - dzień czternasty
Rano po wspólnej z gospodarzami kawie wyruszamy na trasę. Jedziemy przez Puszczę Augustowską po nieciekawej drodze całe 17 kilometrów. Dobrze że w nocy padało bo przynajmniej nie trzeba pchać. Dojeżdżamy do leśniczówki Rygol i tu decydujemy się jechać przez miejscowość Muły. Nawierzchnia jak to w lesie ale rzeka Szlamnica i dolina którą płynie super. Wieś już chyba umiera - funkcjonuje tylko jedno gospodarstwo. Koło śluzy Kudrynki dopada nas strażnik graniczny. Oczywiście czeka nas kontrola. Jak się później okazało nie jedyna. Wszystko w porządku więc jedziemy dalej do wsi Rudawka. Miejscowość bardzo fajna, w większości zabudowa drewniana, zamieszkała przez potomków dawnych budowniczych Kanału Augustowskiego. Kupujemy wodę bo jest strasznie gorąco i znowu szutrem jedziemy do Wołkusza. Tu na dodatek kawałek bruku. Siadamy na ławeczce a wtedy podchodzi do nas starsza pani, z którą chwilę rozmawiamy. Jak się okazuje czeka na sklep. Po chwili obieramy kierunek na Bartniki i Kopczany. Tam wspólna wyprawa z kolegą dobiega końca. Kolega jedzie do Białegostoku a ja samotnie kontynuuję podróż wzdłuż granicy. Z Kopczan jadę asfaltem a potem długo różnej jakości szutrówkami przez Siółko, Ryngałówkę, Chorużowce i Jaginty do Nowego Dworu. Tu nowe zakupy i do Kuźnicy. Tym razem świetnym asfaltem. Z Kuźnicy postanowiłem pojechać przez Nowodziel i Szymaki, bojąc się trochę tych szutrówek. Okazało się jednak że zamiast nich jest świetny, nowy asfalt. W miejscowości Tołcze byłem tuż przy granicy z Białorusią. Fajnie wygląda gospodarstwo z płotem granicznym tuż za stodołą. Dalej świetnym asfaltem do Malawicz Dolnych i Górnych. W Dolnych bruk ale ten klimat tatarskiej wsi niepowtarzalny, za to w Górnych szutrówka. Miedzy nimi rozwalający się wiatrak i ładny krzyż przydrożny. Potem szlakiem tatarskim do Bohonik. Obejrzałem tam zabytkowy cmentarz i meczet. Następny etap to Krynki. Tu nocleg w domu kultury. Widoki na trasie pierwsza klasa, choć upał niemiłosiernie dawał się we znaki. Same Krynki są bardzo ciekawą miejscowością z, jak twierdzą sami mieszkańcy, jedynym rynkiem w Polsce z którego wybiega aż 12 dróg. Kościół w Gibach
© Yacek!7 km przez Puszczę Augustowską
© YacekKoło leśniczówki Rygol (a jak fajnie galopował)
© YacekRzeka Szlamnica i jej dolina
© YacekWieś Rudawka
© YacekWe wsi Tołcze
© YacekAle miałem niedaleko
© YacekDroga do Bohonik
© YacekW Malawiczach Dolnych
© YacekChatka w Malawiczach Dolnych
© YacekMiędzy Malawiczami Dolnymi i Górnymi
© YacekMeczet w Bohonikach
© YacekSynagoga w Krynkach
© Yacek
- DST 102.10km
- Czas 05:32
- VAVG 18.45km/h
- VMAX 53.40km/h
- Podjazdy 801m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Polska Egzotyczna - dzień trzynasty
Czwartek, 10 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 1
Polska Egzotyczna - dzień trzynasty
O 8-ej jedziemy na lekko na trójstyk. Miejsce jest ciekawie zaaranżowane choć Rosjanie odcięci płotem i drutem kolczastym. Spotykamy też 2 sakwiarzy. Potem wracamy, zakładamy sakwy i w drogę. na początek do Rutki - Tartaku niebieskim szlakiem rowerowym (R65) - północny pierścień Suwalszczyzny. Widokowo jest niesamowity choć trudny ze względu na fakt, że jest solidnie pofałdowany. Niektórzy mogą być nieźle zaskoczeni. W dole liczne, niewielkie jeziora. Cuda! dojeżdżamy do Rutki - Tartaku. Tam w Urzedzie Gminy pytam o stan dróg do Puńska (mowa o niebieskim szlaku rowerowym). Słyszę "dobra droga". Jak dobra to jedziemy. Była dobra mniej więcej 2 kilometry. Potem miałem ochotę wrócić i powiedzieć gościowi co o nim myślę. On chyba nigdy nie jechał obciążonym rowerem. Wracamy na drogę asfaltową i jedziemy nią do stolicy polskich Litwinów - Puńska. droga dalej mocno pofałdowana. No to w końcu Suwalszczyzna. Trochę pozwiedzaliśmy, posiedzieliśmy i pojechaliśmy dalej do Trakiszek. Jest tam dobrze zachowany budynek starej stacji kolejowej z czasów zaborów. takie budowano w carskiej Rosji od Wisły po Syberię. Potem znowu szlakiem niebieskim nad Jezioro Gaładuś i wzdłuż niego szutrówka i asfaltem do Żegar. Wybudowano tam ciekawy kościół na miejscu starego, w 1985 roku. Potem do Sejn. Znajduje się tam śliczny klasztor podominikański oraz przepiękny kościół z cudowną figurą, której niestety nie mogliśmy zobaczyć ze względu na trwające nabożeństwo. Przejechaliśmy 3 ryneczki, które kiedyś były jednym placem targowym, obejrzeliśmy synagogę, ratusz i ruszyliśmy do Gib (wrót Puszczy Augustowskiej). Znaleźliśmy tam nocleg u przemiłych gospodarzy. Dostaliśmy dzban herbaty, ciasteczka, ogórki kiszone i mleko prosto od krowy. Pogwarzyliśmy o okolicy i naszej wyprawie a potem lulu. Pani stwierdziła jeszcze że gdyby w nocy lało mamy pukać to przenocuje nas w domu. to już kolejna, taka miła sytuacja. Jak widać gościnność nie całkiem zaginęła w narodzie. W nocy lało i grzmiało. Zanim zasnąłem przeszły trzy burze. Co było dalej nie wiem. Rano za to było całkiem fajnie. Trójstyk Polska - Litwa - Rosja
© YacekPrzy drodze na trójstyk - okolice Wiżajn
© YacekPrzy północnym pierścieniu Suwalszczyzny
© YacekPrzy północnym pierścieniu Suwalszczyzny
© YacekPółnocny pierścień Suwalszczyzny
© YacekKościół w Puńsku
© YacekLitewskie krzyże przydrożne
© YacekStary budynek stacji kolejowej w Trakiszkach
© YacekKlasztor w Sejnach
© YacekKościół podominikański w Sejnach
© YacekSynagoga w Sejnach
© Yacek
- DST 78.30km
- Czas 04:58
- VAVG 15.77km/h
- VMAX 48.30km/h
- Podjazdy 715m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Polska Egzotyczna - dzień dwunasty
Środa, 9 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 1
Polska Egzotyczna - dzień dwunasty
Kolejny dzień. Wyruszamy asfaltem. W Ryżówce jedziemy kawałek drogą wojewódzką a potem do Kaletnika. Częściowo po nie najlepszym szutrze i katastrofalnym asfalcie, za to przy przepięknych krajobrazach i lasach. Na łąkach spacerują bociany. Jest ich mnóstwo. W Kaletnikach długo czekałem na Witka ale przy okazji niejako zawarłem znajomości z kilkoma panami i panią ekspedientką. Potem polecieliśmy przez Głęboki Rów do drogi E67. Miał być tylko kawałek asfaltu a potem tradycyjna szutrówka. Było dokładnie na odwrót. Jadąc tym nowym asfaltem, który dopiero był częściowo w tracie układania jeden z pracowników każe mi jechać bokiem. Nie wiem dlaczego? Ale wystarczył rzut oka do tyłu aby stwierdzić, że rzeźbię niezłą bruzdę w asfalcie swoim tylnym kołem. Ponieważ był to podjazd schodzę z roweru i prowadzę go bokiem drogi. Po przekroczeniu DK jedziemy dalej kiepską szutrówką, która stopniowo przechodzi w asfalt. W Wołowni rozdzieliliśmy się na kilka kilometrów. Kolega pojechał cały czas asfaltem a ja swoim zwyczajem czerwonym szlakiem rowerowym do Gulbieniszek i na Górę Cisową nazywaną Suwalską Fudżijamą. Z Gulbieniszek szlak prowadzi po szutrach nie zawsze dobrej jakości a i podjazdy są znaczne ale to właśnie stanowi dla mnie niesamowitą frajdę. Spotykamy się ponownie na parkingu pod Górą Cisową. Nie sprawia jakiegoś wielkiego wrażenia, przynajmniej z daleka. Natomiast widoki się z niej roztaczające zapierały dech w piersiach. Dalej jedziemy wąskim, dobrej jakości asfaltem przez Udziejki do Łopuchowa. Droga prowadzi cały czas w dół. Asfalt też się kończy a zaczyna szutrówka. Zaczyna też padać. Zatrzymuję się pod drzewami ale kiedy przestaje jadę dalej przez Wodziłki do Szeszupki. To mniej więcej 5 kilometrów. Jedzie się przepiękną, szeroką doliną niewielkiej rzeczki Szeszupy. Widoki cudowne ale droga tragiczna. Rower grzęźnie. Jedzie się niesamowicie ciężko. Mimo wszystko warto. Zwłaszcza Wodziłki były ciekawe. Maleńka wioska zamieszkała przez staroobrzędowców z niewielkimi domkami i stodołami często jeszcze krytymi strzechą, z molenną (kościołem) i baniami (rodzaj współczesnej sauny). Kiedy wreszcie wyjechaliśmy na asfalt pojechaliśmy do Turtulu. Znajduje się tam dyrekcja Suwalskiego Parku Krajobrazowego. Można też znaleźć nocleg ale dobrze jest wcześniej zadzwonić. Ponieważ padało wypiliśmy herbatę a jak przestało pojechaliśmy dalej wzdłuż Jeziora Hańcza do Wiżajn (polski biegun zimna). Te 15 kilometrów dało nam mocno w kość. Góra, dół i tak na okrągło. Jako że dojechałem pierwszy to znalazłem nocleg. Spaliśmy nad Jeziorem Wiżajny. To był naprawdę ciężki dzień ale za to niesamowity z masą atrakcji, które długo będziemy pamiętać.Przyjemnie się jechało w takich okolicznościach przyrody
© YacekWidoczek
© YacekZ suwalskiej Fudżijamy
© YacekA to Góra Cisowa (Suwalska Fudżijama)
© YacekDolina Szeszupy
© YacekTo też Dolina Szeszupy
© YacekMolenna staroobrzędowców w Wodziłkach
© YacekI to widok na Dolinę Szeszupy w okolicach Szeszupki
© YacekBania (sauna) w Wodziłkach
© YacekNajwyższe wzniesienie Suwalszczyzny - Góra Rowelska
© Yacek
- DST 94.53km
- Czas 05:48
- VAVG 16.30km/h
- VMAX 39.30km/h
- Podjazdy 310m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Polska Egzotyczna - dzień jedenasty
Wtorek, 8 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 1
Polska Egzotyczna - dzień jedenasty
Kolejny dzień budzi nas przyzwoitą pogodą. Wyjeżdżamy w kierunku miejscowości Jaminy. Tu wjeżdżamy na chwilę do lasu aby znaleźć miejsce pamięci. Niemcy zamordowali tam kilkudziesięciu Polaków i to tuż przed wyzwoleniem tych ziem. Jedziemy dalej. Z czasem asfalt zmienia się w szuter który jest dość wygodny i jedzie się bez większego problemu. Wyjeżdżamy we Wrotkach. To droga którą mieliśmy jechać dzień wcześniej do Białobrzegów. Jej charakterystyczną cechą są długie, proste odcinki. A wiatr daje dzisiaj popalić. W Gabowych Grądach spotykamy się po raz pierwszy z egzotyką tych ziem bo zamieszkują tam staroobrzędowcy. Jest też molenna (świątynia) i stary cmentarz. Nie brakuje też rytualnych bań czyli takich trochę współczesnych saun. Z wioseczki przebija bieda, nawet "droga" to po prostu piaszczysta ścieżka. Jedziemy dalej do Augustowa. Zrobiliśmy sobie tam dwugodzinną przerwę na zwiedzanie i posiłek. Potem pojechaliśmy do sanktuarium w Studzienicznej bo napotkani strażnicy graniczni twierdzili że warto. I mieli rację. Miejsce jest niesamowite. Kiedyś były to 3 wyspy obecnie połączone w jedno pięknie położone nad jeziorem. Cicho, spokojnie. Miejsce bez wątpienia służy chwili zadumy i refleksji. Wyjeżdżając spotykamy 2 holendrów (jeden na poziomce) którzy objeżdżają Bałtyk. Po chwili rozmowy ruszamy dalej. Odwiedzamy też przy okazji posiadłość pani prezydent Warszawy. Okazała, nie ma co. Przed nami Wigierski Park Narodowy - ruch zerowy, asfalt świetny. Jedziemy wśród pięknego lasu aż nad Jezioro Wigry. Tu teren jest już odkryty a my poruszamy się fajną szutrówką z pięknymi widokami na jezioro. Potem skrótem przez ciekawy mostek do wsi Wigry z pięknym klasztorem. Tu nocujemy na polu namiotowym.Jaminy - miejsce niemieckiego mordu kilkudziesięciu Polaków z czerwca 1944 roku
© YacekPomnik poświęcony staroobrzędowcom - ofiarom faszyzmu w Gabowych Grądach
© YacekMolenna staroobrzędowców w Gabowych Grądach
© YacekFragment rynku w Augustowie
© YacekKaplica w Studzienniczej
© YacekŚluza na Kanale Augustowskin
© YacekStajnia należąca do p. przydent Warszawy
© YacekA to dworej na przeciwko
© YacekWidok ze szlaku na Jezioro Wigry
© YacekKamień pamiątkowy i klasztor w Wigrach
© Yacek
- DST 131.66km
- Czas 07:36
- VAVG 17.32km/h
- VMAX 35.10km/h
- Podjazdy 244m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Polska Egzotyczna - dzień dziesiąty
Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 4
Polska Egzotyczna - dzień dziesiąty
Wstaję raniutko i po pieczywo do Tykocina. Po powrocie śniadanie, pakowanie i w trasę. Zamierzamy dzisiaj dojechać do Augustowa. Jedziemy super dróżką asfaltową niedaleko Narwi - widokowo jest rewelacyjna. Drogą tą prowadzi Podlaski Szlak Bociani. I rzeczywiście bocianów na nim nie brakuje. Wyjeżdżamy w Laskowcu. Zaczyna się tutaj "carska droga", która służyła do zaopatrywania twierdzy w Osowcu. To też obszar Biebrzańskiego Parku Narodowego. Za przejazd drogą się nie płaci bo jest to droga publiczna ale już za korzystanie z infrastruktury parku jak najbardziej (5 zł). My nie zapłaciliśmy od razu ale po drodze natknęliśmy się na strażnika parkowego i trzeba było te 5 złociszy wysupłać. Wjechaliśmy sobie m. in. do rezerwatu "Ławki" po fajnym pomoście wśród traw, weszliśmy na wieżę widokową. Ale najbardziej wypatrywaliśmy łosi. I udało się. Zobaczyliśmy je na drodze. Mam nawet zdjęcie ale nie wiem czy uda mi się je odzyskać bo płyta mi się porysowała. Kolejnym etapem naszej podróży była twierdza w Osowcu. Zbudowana przez Rosjan, otoczona wodami Biebrzy nigdy nie została zdobyta. Robi imponujące wrażenie. Zwiedzamy ją oczywiście i ruszamy dalej. Przez Goniądz przejechaliśmy ciurkiem bo goniły nas burzowe chmury. Dopadły nas kilkanaście kilometrów dalej w Dolistowie Nowym. Siedzimy więc na przystanku i czekamy jak rozwinie się sytuacja. Rozwija się pomyślnie. Ruszamy więc dalej. I tu okazuje się że droga na Białobrzegi jest nieprzejezdna (zalała ją Biebrza). Przejechać się nie da. Ruszamy więc do Karpowicz bo miejscowi twierdzą, że tam rzekę uda się pokonać. Niestety i tam trzeba by około 300 metrów brnąć w wodzie. Rezygnujemy. Jedziemy więc do DK i nią do Sztabina. Tu nocujemy w ciekawym miejscu na tratwach. Ma to swój urok.Bagno "Ławki"
© YacekBiebrza
© YacekBiebrza zalała drogę
© YacekZalana droga
© YacekJeden z fortów twierdzu Osowiec
© YacekTwierdza Osowiec
© YacekTwierdza Osowiec
© YacekBagno "Ławki" - największe w Europie
© YacekWieża widokowa w Biebrzańskim P. N.
© YacekPomost - "Ławki"
© YacekŁawki
© YacekPrzy "carskiej drodze"
© YacekNasz nocleg na tratwie - właśnie takiej
© Yacek
- DST 131.63km
- Czas 07:00
- VAVG 18.80km/h
- VMAX 39.30km/h
- Podjazdy 351m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Polska Egzotyczna - dzień dziewiąty
Niedziela, 6 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 1
Polska Egzotyczna - dzień dziewiąty
Dzisiaj jedziemy do Tykocina (tego z "Potopu"). Przez kilkanaście kilometrów głównie wśród pól do Dziadkowic. Słoneczko przygrzewa, wiatr w plecy lub boczny. Pierwsze 50 kilometrów mija jak z bicza strzelił. W Dołubowie spotykamy przed kościołem chłopaka, który opowiada nam o parku i dawnym pałacyku 9stara szkoła). Oczywiście jedziemy i oglądamy. Zaniedbany. Nowa szkoła (ciekawy budynek) to teraz Ośrodek dla osób umysłowo chorych. Dojeżdżamy do Brańska - typowego kresowego miasteczka. Teraz kierunek Łapy. Tu niespodzianka - strażacy zapraszają nas na kawę i ciasteczka. Jak to mówił Zagłoba -"Kiep odmawia gdy nie kiep prosi". My też gburami nie jesteśmy i nie odmawiamy. Strażacy proponują także możliwość kąpieli a jakbyśmy nie chcieli jechać dalej to i nocleg się znajdzie. Z wieży strażackiej zrobiliśmy zdjęcie miasteczka, które tak naprawdę składa się z 13 przysiółków. Żadnego niestety nie zapamiętałem. Po pogawędce ze strażakami ruszamy w kierunku Tykocina. Po drodze czeka nas jeszcze nie lada atrakcja - Narwiański Park Narodowy. Narew w rejonie parku jest rzeką anastomozującą tzn. że nie ma jednego wiodącego koryta. Jedziemy do Waniewa - jest tam wieża widokowa, z której roztaczają się piękne widoki na Narew i pomosty, na które przeprawia się promami. Nie mogliśmy niestety skorzystać - za dużo wody i nie dało się do nich dojść. Z Waniewa jedziemy do Kurowa. Znajduje się tam siedziba Narwiańskiego P. N. piękny dworek, park i pomosty po których można pospacerować. Aż się wyjeżdżać nie chciało. No ale Tykocin czeka ze swymi atrakcjami. Taki mały a rewelacyjny. Piękna fasada kościoła, ciekawie zaaranżowany rynek, w sporej części drewniana zabudowa, brukowane ulice. To wszystko robi na nas duże wrażenie. A trochę dalej już za Narwią odbudowuje się tykociński zamek. Ponieważ jest już trochę późno szukamy noclegu. Znajdujemy go kilometr dalej we wsi Tatary. Trafiamy tam na przemiłych gospodarzy, którzy częstują nas mlekiem, pozwalają rozbić namioty, zapewniają ciepłą wodę, prysznic, nawet ręczniki. I w dodatku nie chcą ani grosza. Żyć nie umierać.Kościół w Tykocinie
© YacekRynek w Tykocinie z charakterystyczną, małomiasteczkową zabudową
© YacekRynek i kościół w Tykocinie
© YacekJedna z wybrukowanych uliczek w Tykocinie
© YacekW parku
© YacekSzutrówka w Waniewie
© YacekPomosty w Narwiańskim Parku Narodowym
© YacekNarew
© YacekPo Narwi można i kajakiem
© YacekBudynek nowej szkoły w Dołubowie - obecnie ośrodek dla umysłowo chorych
© YacekNarew
© Yacekwidok na Łapy z wieży strażackiej
© YacekDworek w Kurowie - siedziba Narwiańskiego Parku Narodowego
© YacekNarew
© YacekRynek w Łapach
© YacekTakie coś
© YacekTaka fajna droga
© YacekTradycja i nowoczesność - cerkiew stara i nowa
© YacekTo nasz nocleg w Tatarach
© Yacek
- DST 100.56km
- Czas 06:00
- VAVG 16.76km/h
- VMAX 41.50km/h
- Podjazdy 329m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Polska Egzotyczna - dzień ósmy
Sobota, 5 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 3
Polska Egzotyczna - dzień ósmy
Rano pobudka. Niesamowicie zimno, północny wiatr. Wkładamy na siebie wszystko co mamy. A miało być ładnie. Cóż, jedziemy. na początek fajne, boczne asfalty. Przez Pereszczówkę i Żerocin, Szachy docieramy do Rogoźnika. Wszędzie jesteśmy miejscową atrakcją. Droga jest płaska, gdzieniegdzie las. Z reguły jednak jedziemy odkrytymi terenami ze wspaniałymi widokami. Do miejscowości Luzki było super. Potem 2 kilometry drogi krajowej (wiadomo) ale droga na Hruszniew i dalej rewelacyjna. Niestety tylko do drogi krajowej, którą musimy jechać do mostu na Bugu spodziewamy się bowiem, że przy dużym stanie wody nie uda nam się przeprawić ze Starej Wsi do Drohiczyna. Tu okazuje się że dobrze zrobiliśmy bo przeprawy nie ma już od dłuższego czasu (ale ma być bo władze się starają). Pokonujemy most na Bugu w Kozkach i skręcamy do Wólki Nadbużnej. Najpierw asfaltem, potem szutrówką do głównej drogi i Drohiczyna. Tu znaleźliśmy nocleg i na lekko zwiedziliśmy miasteczko (jest bardzo malownicze. Pogoda też się wyklarowała. Było ciepło i ładnie. Ja niestety nabawiłem się przeziębienia. Mam nadzieję że szybko przejdzie.Bug z Góry Zamkowej w Drohiczynie
© YacekBug z Góry Zamkowej w Drohiczynie
© YacekWzgórze katedralne - Drohiczyn
© YacekKościół Benedyktynek - Drohiczyn
© YacekWzgórze katedralne - Drohiczyn
© YacekDrohiczyn
© YacekWólka Nadbużna - znad Bugu do asfaltu
© YacekBug
© YacekPomnik V-2
© YacekI tam spora obecnie rzadkość
© YacekKanał Wieprz - Krzna
© Yacek
- DST 70.45km
- Czas 03:51
- VAVG 18.30km/h
- VMAX 31.70km/h
- Podjazdy 210m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Polska Egzotyczna - dzień siódmy
Piątek, 4 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 0
Polska Egzotyczna - dzień siódmy
Po fantastycznym noclegu u starszego pana i jego syna miny mamy jednak nietęgie bo pada. Najpierw słabo, potem coraz mocniej. Siedzimy więc w namiotach i czekamy aż przejdzie trochę czytając a trochę drzemiąc. O trzynastej mimo deszczu zaczynamy pakowanie a godzinę później ruszamy w drogę. Ciągle pada ale po 20 kilometrach w okolicach Parczewa zaczyna się wypogadzać. Nawet wychodzi słońce. W samym Parczewie oglądamy bazylikę mniejszą, zjadamy co nieco i jedziemy dalej. A jedzie się ciężko. Silny, przedni wiatr daje się mocno we znaki. Mijamy niewielkie ale ładnie utrzymane wsie. W Krasówce zaczynamy rozglądać się za noclegiem. Znajdujemy go parę kilometrów dalej w starym, opuszczonym sadzie w Kolonii Drelowie.Tu nocowaliśmy (Stary Orzechów)
© YacekDrewniana zabudowa w Parczewie
© YacekKamień, na którym katowano Unitów parczewskich
© YacekPrzygotowania do noclegu - Kolonia Drelów
© Yacek