Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Polska wschodnia

Dystans całkowity:2950.33 km (w terenie 25.00 km; 0.85%)
Czas w ruchu:168:06
Średnia prędkość:17.55 km/h
Maksymalna prędkość:54.30 km/h
Suma podjazdów:15261 m
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:118.01 km i 6h 43m
Więcej statystyk
  • DST 127.08km
  • Czas 07:37
  • VAVG 16.68km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Podjazdy 477m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień piętnasty

Sobota, 12 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 0

Polska Egzotyczna - dzień piętnasty

Dzisiaj już samotnie mam zamiar dojechać do Puszczy Białowieskiej ale na początek jadę do Kruszynian. Zwiedzam mizar i meczet (4zł) z przewodnikiem, który barwnie opowiada historię Tatarów w Polsce. Za Kruszynianami kładą asfalt więc 2 kilometry jedzie się świetnie, potem jednak zaczynają się szutry (zasada "im szersze, tym gorsze" sprawdza się tu znakomicie). Pierwsze 4km to prawdziwy koszmar. Jakoś dojeżdżam do Bobrownik. Potem kilometr asfaltu, dalej jak zwykle. Jadę wzdłuż granicy przez piękne, w większości drewniane wioseczki z tym niesamowitym klimatem Polski Egzotycznej. W Kondratkach znowu zaczyna się asfalt. Może dlatego że jest tu przepompownia EuRoPolgazu. Z Jałówki jadę do Szymek i do Cisówki. Jest tam wiele drewnianych domów ale szczególnie jeden tak mnie zauroczył, że z tego wszystkiego nie zrobiłem mu zdjęcia. Szutrówką dojechałem do Zalewu Siemianówka a tam wzdłuż nasypu kolejowego do wsi Siemianówka. Tu warto dodać, że w pewnym momencie należy wejść na nasyp i podążać bezpośrednio przy torach aby przejść po moście kolejowym. Inaczej się nie da. W Siemianówce obejrzałem cerkiew a potem przez Narewkę szutrem przez las (to już Puszcza Białowieska) obok szlaku królewskich dębów do Białowieży. Akurat gdy wjeżdżałem do tej miejscowości zaczęło padać. Schroniłem się pod daszkiem u kogoś na placu. Potem pojechałem do schroniska zostawić toboły i na lekko pojeździć po okolicy. Najpierw park z carskim pałacykiem, potem szlak dębów królewskich. Po drodze zauważyłem żółty szlak pieszy. Oczywiście jadę choć na rower, co stwierdziłem później, to on się nie za bardzo nadawał. Po drodze pojawiła się ścieżka z ostrzeżeniem o trudnościach. Czyż mogło być coś lepszego do zachęcenia szalonego rowerzysty do wjazdu. Trudności owszem, były. Pomijając chmary krwiopijców, to pan, który chciał być uprzejmy i mnie przepuścić wpadł do błota a teren był tam grząski. Po kładkach, palach jakoś te 4 kilometry przeszedłem z rowerem. Potem obejrzałem skansen i pojechałem do rezerwatu pokazowego żubrów. Po drodze natknąłem się na informację o miejscu mocy. Cóż, myślę sobie, słaby jestem, może pomoże? Tajemnicze miejsce naprawdę robi wrażenie, zwłaszcza że byłem tam sam. Potem powrót i do rezerwatu żubrów. A tu żubrów nie ma. Zamknięte. Pan poleca pojeździć po puszczy. Jeździłem. Ale żubra ani widu, ani słychu. No to do schroniska i spać. Starczy wrażeń na dzisiaj.

Przy drodze z Krynek do Kruszynian © Yacek


To na szczycie Kosmatej Góry © Yacek


Meczet w Kruszynianach © Yacek


Wnętrze meczetu © Yacek


Jedna z wiosek na mojej drodze © Yacek


Tu zaczyna się asfalt © Yacek


Zalew Siemianówka © Yacek


Tędy na most kolejowy © Yacek


Cerkiew w Siemianówce © Yacek


To chyba cerkiew w Narewce © Yacek


Pałacyk carski w Białowieży © Yacek


Szlak dębów królewskich © Yacek


Królewskie dęby © Yacek


4 km po kladkach... © Yacek


... i okrąglakach © Yacek


W białowieskim skansenie © Yacek


Miejsce mocy © Yacek


Miejsce mocy © Yacek


Wejście do Białowieskiego Parku Narodowego © Yacek





  • DST 138.03km
  • Czas 08:00
  • VAVG 17.25km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Podjazdy 663m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień czternasty

Piątek, 11 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 0

Polska Egzotyczna - dzień czternasty

Rano po wspólnej z gospodarzami kawie wyruszamy na trasę. Jedziemy przez Puszczę Augustowską po nieciekawej drodze całe 17 kilometrów. Dobrze że w nocy padało bo przynajmniej nie trzeba pchać. Dojeżdżamy do leśniczówki Rygol i tu decydujemy się jechać przez miejscowość Muły. Nawierzchnia jak to w lesie ale rzeka Szlamnica i dolina którą płynie super. Wieś już chyba umiera - funkcjonuje tylko jedno gospodarstwo. Koło śluzy Kudrynki dopada nas strażnik graniczny. Oczywiście czeka nas kontrola. Jak się później okazało nie jedyna. Wszystko w porządku więc jedziemy dalej do wsi Rudawka. Miejscowość bardzo fajna, w większości zabudowa drewniana, zamieszkała przez potomków dawnych budowniczych Kanału Augustowskiego. Kupujemy wodę bo jest strasznie gorąco i znowu szutrem jedziemy do Wołkusza. Tu na dodatek kawałek bruku. Siadamy na ławeczce a wtedy podchodzi do nas starsza pani, z którą chwilę rozmawiamy. Jak się okazuje czeka na sklep. Po chwili obieramy kierunek na Bartniki i Kopczany. Tam wspólna wyprawa z kolegą dobiega końca. Kolega jedzie do Białegostoku a ja samotnie kontynuuję podróż wzdłuż granicy. Z Kopczan jadę asfaltem a potem długo różnej jakości szutrówkami przez Siółko, Ryngałówkę, Chorużowce i Jaginty do Nowego Dworu. Tu nowe zakupy i do Kuźnicy. Tym razem świetnym asfaltem. Z Kuźnicy postanowiłem pojechać przez Nowodziel i Szymaki, bojąc się trochę tych szutrówek. Okazało się jednak że zamiast nich jest świetny, nowy asfalt. W miejscowości Tołcze byłem tuż przy granicy z Białorusią. Fajnie wygląda gospodarstwo z płotem granicznym tuż za stodołą. Dalej świetnym asfaltem do Malawicz Dolnych i Górnych. W Dolnych bruk ale ten klimat tatarskiej wsi niepowtarzalny, za to w Górnych szutrówka. Miedzy nimi rozwalający się wiatrak i ładny krzyż przydrożny. Potem szlakiem tatarskim do Bohonik. Obejrzałem tam zabytkowy cmentarz i meczet. Następny etap to Krynki. Tu nocleg w domu kultury. Widoki na trasie pierwsza klasa, choć upał niemiłosiernie dawał się we znaki. Same Krynki są bardzo ciekawą miejscowością z, jak twierdzą sami mieszkańcy, jedynym rynkiem w Polsce z którego wybiega aż 12 dróg.

Kościół w Gibach © Yacek


!7 km przez Puszczę Augustowską © Yacek


Koło leśniczówki Rygol (a jak fajnie galopował) © Yacek


Rzeka Szlamnica i jej dolina © Yacek


Wieś Rudawka © Yacek


We wsi Tołcze © Yacek


Ale miałem niedaleko © Yacek


Droga do Bohonik © Yacek


W Malawiczach Dolnych © Yacek


Chatka w Malawiczach Dolnych © Yacek


Między Malawiczami Dolnymi i Górnymi © Yacek


Meczet w Bohonikach © Yacek


Synagoga w Krynkach © Yacek





  • DST 102.10km
  • Czas 05:32
  • VAVG 18.45km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Podjazdy 801m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień trzynasty

Czwartek, 10 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 1

Polska Egzotyczna - dzień trzynasty

O 8-ej jedziemy na lekko na trójstyk. Miejsce jest ciekawie zaaranżowane choć Rosjanie odcięci płotem i drutem kolczastym. Spotykamy też 2 sakwiarzy. Potem wracamy, zakładamy sakwy i w drogę. na początek do Rutki - Tartaku niebieskim szlakiem rowerowym (R65) - północny pierścień Suwalszczyzny. Widokowo jest niesamowity choć trudny ze względu na fakt, że jest solidnie pofałdowany. Niektórzy mogą być nieźle zaskoczeni. W dole liczne, niewielkie jeziora. Cuda! dojeżdżamy do Rutki - Tartaku. Tam w Urzedzie Gminy pytam o stan dróg do Puńska (mowa o niebieskim szlaku rowerowym). Słyszę "dobra droga". Jak dobra to jedziemy. Była dobra mniej więcej 2 kilometry. Potem miałem ochotę wrócić i powiedzieć gościowi co o nim myślę. On chyba nigdy nie jechał obciążonym rowerem. Wracamy na drogę asfaltową i jedziemy nią do stolicy polskich Litwinów - Puńska. droga dalej mocno pofałdowana. No to w końcu Suwalszczyzna. Trochę pozwiedzaliśmy, posiedzieliśmy i pojechaliśmy dalej do Trakiszek. Jest tam dobrze zachowany budynek starej stacji kolejowej z czasów zaborów. takie budowano w carskiej Rosji od Wisły po Syberię. Potem znowu szlakiem niebieskim nad Jezioro Gaładuś i wzdłuż niego szutrówka i asfaltem do Żegar. Wybudowano tam ciekawy kościół na miejscu starego, w 1985 roku. Potem do Sejn. Znajduje się tam śliczny klasztor podominikański oraz przepiękny kościół z cudowną figurą, której niestety nie mogliśmy zobaczyć ze względu na trwające nabożeństwo. Przejechaliśmy 3 ryneczki, które kiedyś były jednym placem targowym, obejrzeliśmy synagogę, ratusz i ruszyliśmy do Gib (wrót Puszczy Augustowskiej). Znaleźliśmy tam nocleg u przemiłych gospodarzy. Dostaliśmy dzban herbaty, ciasteczka, ogórki kiszone i mleko prosto od krowy. Pogwarzyliśmy o okolicy i naszej wyprawie a potem lulu. Pani stwierdziła jeszcze że gdyby w nocy lało mamy pukać to przenocuje nas w domu. to już kolejna, taka miła sytuacja. Jak widać gościnność nie całkiem zaginęła w narodzie. W nocy lało i grzmiało. Zanim zasnąłem przeszły trzy burze. Co było dalej nie wiem. Rano za to było całkiem fajnie.

Trójstyk Polska - Litwa - Rosja © Yacek


Przy drodze na trójstyk - okolice Wiżajn © Yacek


Przy północnym pierścieniu Suwalszczyzny © Yacek


Przy północnym pierścieniu Suwalszczyzny © Yacek


Północny pierścień Suwalszczyzny © Yacek


Kościół w Puńsku © Yacek


Litewskie krzyże przydrożne © Yacek


Stary budynek stacji kolejowej w Trakiszkach © Yacek


Klasztor w Sejnach © Yacek


Kościół podominikański w Sejnach © Yacek


Synagoga w Sejnach © Yacek





  • DST 78.30km
  • Czas 04:58
  • VAVG 15.77km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Podjazdy 715m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień dwunasty

Środa, 9 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 1

Polska Egzotyczna - dzień dwunasty

Kolejny dzień. Wyruszamy asfaltem. W Ryżówce jedziemy kawałek drogą wojewódzką a potem do Kaletnika. Częściowo po nie najlepszym szutrze i katastrofalnym asfalcie, za to przy przepięknych krajobrazach i lasach. Na łąkach spacerują bociany. Jest ich mnóstwo. W Kaletnikach długo czekałem na Witka ale przy okazji niejako zawarłem znajomości z kilkoma panami i panią ekspedientką. Potem polecieliśmy przez Głęboki Rów do drogi E67. Miał być tylko kawałek asfaltu a potem tradycyjna szutrówka. Było dokładnie na odwrót. Jadąc tym nowym asfaltem, który dopiero był częściowo w tracie układania jeden z pracowników każe mi jechać bokiem. Nie wiem dlaczego? Ale wystarczył rzut oka do tyłu aby stwierdzić, że rzeźbię niezłą bruzdę w asfalcie swoim tylnym kołem. Ponieważ był to podjazd schodzę z roweru i prowadzę go bokiem drogi. Po przekroczeniu DK jedziemy dalej kiepską szutrówką, która stopniowo przechodzi w asfalt. W Wołowni rozdzieliliśmy się na kilka kilometrów. Kolega pojechał cały czas asfaltem a ja swoim zwyczajem czerwonym szlakiem rowerowym do Gulbieniszek i na Górę Cisową nazywaną Suwalską Fudżijamą. Z Gulbieniszek szlak prowadzi po szutrach nie zawsze dobrej jakości a i podjazdy są znaczne ale to właśnie stanowi dla mnie niesamowitą frajdę. Spotykamy się ponownie na parkingu pod Górą Cisową. Nie sprawia jakiegoś wielkiego wrażenia, przynajmniej z daleka. Natomiast widoki się z niej roztaczające zapierały dech w piersiach. Dalej jedziemy wąskim, dobrej jakości asfaltem przez Udziejki do Łopuchowa. Droga prowadzi cały czas w dół. Asfalt też się kończy a zaczyna szutrówka. Zaczyna też padać. Zatrzymuję się pod drzewami ale kiedy przestaje jadę dalej przez Wodziłki do Szeszupki. To mniej więcej 5 kilometrów. Jedzie się przepiękną, szeroką doliną niewielkiej rzeczki Szeszupy. Widoki cudowne ale droga tragiczna. Rower grzęźnie. Jedzie się niesamowicie ciężko. Mimo wszystko warto. Zwłaszcza Wodziłki były ciekawe. Maleńka wioska zamieszkała przez staroobrzędowców z niewielkimi domkami i stodołami często jeszcze krytymi strzechą, z molenną (kościołem) i baniami (rodzaj współczesnej sauny). Kiedy wreszcie wyjechaliśmy na asfalt pojechaliśmy do Turtulu. Znajduje się tam dyrekcja Suwalskiego Parku Krajobrazowego. Można też znaleźć nocleg ale dobrze jest wcześniej zadzwonić. Ponieważ padało wypiliśmy herbatę a jak przestało pojechaliśmy dalej wzdłuż Jeziora Hańcza do Wiżajn (polski biegun zimna). Te 15 kilometrów dało nam mocno w kość. Góra, dół i tak na okrągło. Jako że dojechałem pierwszy to znalazłem nocleg. Spaliśmy nad Jeziorem Wiżajny. To był naprawdę ciężki dzień ale za to niesamowity z masą atrakcji, które długo będziemy pamiętać.

Przyjemnie się jechało w takich okolicznościach przyrody © Yacek


Widoczek © Yacek


Z suwalskiej Fudżijamy © Yacek


A to Góra Cisowa (Suwalska Fudżijama) © Yacek


Dolina Szeszupy © Yacek


To też Dolina Szeszupy © Yacek


Molenna staroobrzędowców w Wodziłkach © Yacek


I to widok na Dolinę Szeszupy w okolicach Szeszupki © Yacek


Bania (sauna) w Wodziłkach © Yacek


Najwyższe wzniesienie Suwalszczyzny - Góra Rowelska © Yacek





  • DST 94.53km
  • Czas 05:48
  • VAVG 16.30km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Podjazdy 310m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień jedenasty

Wtorek, 8 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 1

Polska Egzotyczna - dzień jedenasty

Kolejny dzień budzi nas przyzwoitą pogodą. Wyjeżdżamy w kierunku miejscowości Jaminy. Tu wjeżdżamy na chwilę do lasu aby znaleźć miejsce pamięci. Niemcy zamordowali tam kilkudziesięciu Polaków i to tuż przed wyzwoleniem tych ziem. Jedziemy dalej. Z czasem asfalt zmienia się w szuter który jest dość wygodny i jedzie się bez większego problemu. Wyjeżdżamy we Wrotkach. To droga którą mieliśmy jechać dzień wcześniej do Białobrzegów. Jej charakterystyczną cechą są długie, proste odcinki. A wiatr daje dzisiaj popalić. W Gabowych Grądach spotykamy się po raz pierwszy z egzotyką tych ziem bo zamieszkują tam staroobrzędowcy. Jest też molenna (świątynia) i stary cmentarz. Nie brakuje też rytualnych bań czyli takich trochę współczesnych saun. Z wioseczki przebija bieda, nawet "droga" to po prostu piaszczysta ścieżka. Jedziemy dalej do Augustowa. Zrobiliśmy sobie tam dwugodzinną przerwę na zwiedzanie i posiłek. Potem pojechaliśmy do sanktuarium w Studzienicznej bo napotkani strażnicy graniczni twierdzili że warto. I mieli rację. Miejsce jest niesamowite. Kiedyś były to 3 wyspy obecnie połączone w jedno pięknie położone nad jeziorem. Cicho, spokojnie. Miejsce bez wątpienia służy chwili zadumy i refleksji. Wyjeżdżając spotykamy 2 holendrów (jeden na poziomce) którzy objeżdżają Bałtyk. Po chwili rozmowy ruszamy dalej. Odwiedzamy też przy okazji posiadłość pani prezydent Warszawy. Okazała, nie ma co. Przed nami Wigierski Park Narodowy - ruch zerowy, asfalt świetny. Jedziemy wśród pięknego lasu aż nad Jezioro Wigry. Tu teren jest już odkryty a my poruszamy się fajną szutrówką z pięknymi widokami na jezioro. Potem skrótem przez ciekawy mostek do wsi Wigry z pięknym klasztorem. Tu nocujemy na polu namiotowym.

Jaminy - miejsce niemieckiego mordu kilkudziesięciu Polaków z czerwca 1944 roku © Yacek


Pomnik poświęcony staroobrzędowcom - ofiarom faszyzmu w Gabowych Grądach © Yacek


Molenna staroobrzędowców w Gabowych Grądach © Yacek


Fragment rynku w Augustowie © Yacek


Kaplica w Studzienniczej © Yacek


Śluza na Kanale Augustowskin © Yacek


Stajnia należąca do p. przydent Warszawy © Yacek


A to dworej na przeciwko © Yacek


Widok ze szlaku na Jezioro Wigry © Yacek


Kamień pamiątkowy i klasztor w Wigrach © Yacek





  • DST 131.66km
  • Czas 07:36
  • VAVG 17.32km/h
  • VMAX 35.10km/h
  • Podjazdy 244m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień dziesiąty

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 4

Polska Egzotyczna - dzień dziesiąty

Wstaję raniutko i po pieczywo do Tykocina. Po powrocie śniadanie, pakowanie i w trasę. Zamierzamy dzisiaj dojechać do Augustowa. Jedziemy super dróżką asfaltową niedaleko Narwi - widokowo jest rewelacyjna. Drogą tą prowadzi Podlaski Szlak Bociani. I rzeczywiście bocianów na nim nie brakuje. Wyjeżdżamy w Laskowcu. Zaczyna się tutaj "carska droga", która służyła do zaopatrywania twierdzy w Osowcu. To też obszar Biebrzańskiego Parku Narodowego. Za przejazd drogą się nie płaci bo jest to droga publiczna ale już za korzystanie z infrastruktury parku jak najbardziej (5 zł). My nie zapłaciliśmy od razu ale po drodze natknęliśmy się na strażnika parkowego i trzeba było te 5 złociszy wysupłać. Wjechaliśmy sobie m. in. do rezerwatu "Ławki" po fajnym pomoście wśród traw, weszliśmy na wieżę widokową. Ale najbardziej wypatrywaliśmy łosi. I udało się. Zobaczyliśmy je na drodze. Mam nawet zdjęcie ale nie wiem czy uda mi się je odzyskać bo płyta mi się porysowała. Kolejnym etapem naszej podróży była twierdza w Osowcu. Zbudowana przez Rosjan, otoczona wodami Biebrzy nigdy nie została zdobyta. Robi imponujące wrażenie. Zwiedzamy ją oczywiście i ruszamy dalej. Przez Goniądz przejechaliśmy ciurkiem bo goniły nas burzowe chmury. Dopadły nas kilkanaście kilometrów dalej w Dolistowie Nowym. Siedzimy więc na przystanku i czekamy jak rozwinie się sytuacja. Rozwija się pomyślnie. Ruszamy więc dalej. I tu okazuje się że droga na Białobrzegi jest nieprzejezdna (zalała ją Biebrza). Przejechać się nie da. Ruszamy więc do Karpowicz bo miejscowi twierdzą, że tam rzekę uda się pokonać. Niestety i tam trzeba by około 300 metrów brnąć w wodzie. Rezygnujemy. Jedziemy więc do DK i nią do Sztabina. Tu nocujemy w ciekawym miejscu na tratwach. Ma to swój urok.

Bagno "Ławki" © Yacek


Biebrza © Yacek


Biebrza zalała drogę © Yacek


Zalana droga © Yacek


Jeden z fortów twierdzu Osowiec © Yacek


Twierdza Osowiec © Yacek


Twierdza Osowiec © Yacek


Bagno "Ławki" - największe w Europie © Yacek


Wieża widokowa w Biebrzańskim P. N. © Yacek


Pomost - "Ławki" © Yacek


Ławki © Yacek


Przy "carskiej drodze" © Yacek


Nasz nocleg na tratwie - właśnie takiej © Yacek





  • DST 131.63km
  • Czas 07:00
  • VAVG 18.80km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Podjazdy 351m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień dziewiąty

Niedziela, 6 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 1

Polska Egzotyczna - dzień dziewiąty

Dzisiaj jedziemy do Tykocina (tego z "Potopu"). Przez kilkanaście kilometrów głównie wśród pól do Dziadkowic. Słoneczko przygrzewa, wiatr w plecy lub boczny. Pierwsze 50 kilometrów mija jak z bicza strzelił. W Dołubowie spotykamy przed kościołem chłopaka, który opowiada nam o parku i dawnym pałacyku 9stara szkoła). Oczywiście jedziemy i oglądamy. Zaniedbany. Nowa szkoła (ciekawy budynek) to teraz Ośrodek dla osób umysłowo chorych. Dojeżdżamy do Brańska - typowego kresowego miasteczka. Teraz kierunek Łapy. Tu niespodzianka - strażacy zapraszają nas na kawę i ciasteczka. Jak to mówił Zagłoba -"Kiep odmawia gdy nie kiep prosi". My też gburami nie jesteśmy i nie odmawiamy. Strażacy proponują także możliwość kąpieli a jakbyśmy nie chcieli jechać dalej to i nocleg się znajdzie. Z wieży strażackiej zrobiliśmy zdjęcie miasteczka, które tak naprawdę składa się z 13 przysiółków. Żadnego niestety nie zapamiętałem. Po pogawędce ze strażakami ruszamy w kierunku Tykocina. Po drodze czeka nas jeszcze nie lada atrakcja - Narwiański Park Narodowy. Narew w rejonie parku jest rzeką anastomozującą tzn. że nie ma jednego wiodącego koryta. Jedziemy do Waniewa - jest tam wieża widokowa, z której roztaczają się piękne widoki na Narew i pomosty, na które przeprawia się promami. Nie mogliśmy niestety skorzystać - za dużo wody i nie dało się do nich dojść. Z Waniewa jedziemy do Kurowa. Znajduje się tam siedziba Narwiańskiego P. N. piękny dworek, park i pomosty po których można pospacerować. Aż się wyjeżdżać nie chciało. No ale Tykocin czeka ze swymi atrakcjami. Taki mały a rewelacyjny. Piękna fasada kościoła, ciekawie zaaranżowany rynek, w sporej części drewniana zabudowa, brukowane ulice. To wszystko robi na nas duże wrażenie. A trochę dalej już za Narwią odbudowuje się tykociński zamek. Ponieważ jest już trochę późno szukamy noclegu. Znajdujemy go kilometr dalej we wsi Tatary. Trafiamy tam na przemiłych gospodarzy, którzy częstują nas mlekiem, pozwalają rozbić namioty, zapewniają ciepłą wodę, prysznic, nawet ręczniki. I w dodatku nie chcą ani grosza. Żyć nie umierać.

Kościół w Tykocinie © Yacek


Rynek w Tykocinie z charakterystyczną, małomiasteczkową zabudową © Yacek


Rynek i kościół w Tykocinie © Yacek


Jedna z wybrukowanych uliczek w Tykocinie © Yacek


W parku © Yacek


Szutrówka w Waniewie © Yacek


Pomosty w Narwiańskim Parku Narodowym © Yacek


Narew © Yacek


Po Narwi można i kajakiem © Yacek


Budynek nowej szkoły w Dołubowie - obecnie ośrodek dla umysłowo chorych © Yacek


Narew © Yacek


widok na Łapy z wieży strażackiej © Yacek


Dworek w Kurowie - siedziba Narwiańskiego Parku Narodowego © Yacek


Narew © Yacek


Rynek w Łapach © Yacek


Takie coś © Yacek


Taka fajna droga © Yacek


Tradycja i nowoczesność - cerkiew stara i nowa © Yacek


To nasz nocleg w Tatarach © Yacek





  • DST 100.56km
  • Czas 06:00
  • VAVG 16.76km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 329m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień ósmy

Sobota, 5 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 3

Polska Egzotyczna - dzień ósmy

Rano pobudka. Niesamowicie zimno, północny wiatr. Wkładamy na siebie wszystko co mamy. A miało być ładnie. Cóż, jedziemy. na początek fajne, boczne asfalty. Przez Pereszczówkę i Żerocin, Szachy docieramy do Rogoźnika. Wszędzie jesteśmy miejscową atrakcją. Droga jest płaska, gdzieniegdzie las. Z reguły jednak jedziemy odkrytymi terenami ze wspaniałymi widokami. Do miejscowości Luzki było super. Potem 2 kilometry drogi krajowej (wiadomo) ale droga na Hruszniew i dalej rewelacyjna. Niestety tylko do drogi krajowej, którą musimy jechać do mostu na Bugu spodziewamy się bowiem, że przy dużym stanie wody nie uda nam się przeprawić ze Starej Wsi do Drohiczyna. Tu okazuje się że dobrze zrobiliśmy bo przeprawy nie ma już od dłuższego czasu (ale ma być bo władze się starają). Pokonujemy most na Bugu w Kozkach i skręcamy do Wólki Nadbużnej. Najpierw asfaltem, potem szutrówką do głównej drogi i Drohiczyna. Tu znaleźliśmy nocleg i na lekko zwiedziliśmy miasteczko (jest bardzo malownicze. Pogoda też się wyklarowała. Było ciepło i ładnie. Ja niestety nabawiłem się przeziębienia. Mam nadzieję że szybko przejdzie.

Bug z Góry Zamkowej w Drohiczynie © Yacek


Bug z Góry Zamkowej w Drohiczynie © Yacek


Wzgórze katedralne - Drohiczyn © Yacek


Kościół Benedyktynek - Drohiczyn © Yacek


Wzgórze katedralne - Drohiczyn © Yacek


Drohiczyn © Yacek


Wólka Nadbużna - znad Bugu do asfaltu © Yacek


Bug © Yacek


Pomnik V-2 © Yacek


I tam spora obecnie rzadkość © Yacek


Kanał Wieprz - Krzna © Yacek





  • DST 70.45km
  • Czas 03:51
  • VAVG 18.30km/h
  • VMAX 31.70km/h
  • Podjazdy 210m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień siódmy

Piątek, 4 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 0

Polska Egzotyczna - dzień siódmy

Po fantastycznym noclegu u starszego pana i jego syna miny mamy jednak nietęgie bo pada. Najpierw słabo, potem coraz mocniej. Siedzimy więc w namiotach i czekamy aż przejdzie trochę czytając a trochę drzemiąc. O trzynastej mimo deszczu zaczynamy pakowanie a godzinę później ruszamy w drogę. Ciągle pada ale po 20 kilometrach w okolicach Parczewa zaczyna się wypogadzać. Nawet wychodzi słońce. W samym Parczewie oglądamy bazylikę mniejszą, zjadamy co nieco i jedziemy dalej. A jedzie się ciężko. Silny, przedni wiatr daje się mocno we znaki. Mijamy niewielkie ale ładnie utrzymane wsie. W Krasówce zaczynamy rozglądać się za noclegiem. Znajdujemy go parę kilometrów dalej w starym, opuszczonym sadzie w Kolonii Drelowie.

Tu nocowaliśmy (Stary Orzechów) © Yacek


Drewniana zabudowa w Parczewie © Yacek


Kamień, na którym katowano Unitów parczewskich © Yacek


Przygotowania do noclegu - Kolonia Drelów © Yacek





  • DST 122.73km
  • Czas 07:00
  • VAVG 17.53km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Podjazdy 359m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polska Egzotyczna - dzień szósty

Czwartek, 3 czerwca 2010 · dodano: 24.06.2010 | Komentarze 0

Polska Egzotyczna - dzień szósty

O 8.30 jesteśmy już w drodze. Jedziemy wygodną drogą do wsi Udrycze cały czas pod górę. Tam zjeżdżamy wreszcie na tak lubiane przeze mnie boczne drogi. Jadąc na osi wschód - zachód jest łagodnie i przyjemnie ale gdy przyjmiemy kierunek południkowy natychmiast mamy ostre podjazdy. Taka sytuacja ma miejsce na części trasy. Później jest lepiej. Za Orłowem Drewnianym znowu główna droga. Na szczęście jest zakaz dla tirów stąd na drodze jest bardzo spokojnie. W pewnym momencie decydujemy się nawet na drogę krajową aby szybciej dojechać do Krasnegostawu. Zwiedzamy to ciekawe miasteczko i ruszamy w dalej. Potem znowu bokami do miejscowości Trawniki i Kaniwoli. Pojechaliśmy stamtąd do OW w Piasecznie położonego ciekawie w lesie nad jeziorem. Tam niestety skończył nam się asfalt. Można było oczywiście zawrócić i pojechać asfaltem ale chyba przyjemniej będzie przez las. Cóż, było po ulewie i wody w lesie nie brakowało ale jakoś przejechaliśmy i ponownie znaleźliśmy się na asfalcie. Po drodze dopadła nas burza ale przeczekaliśmy pod schodami na plebani. Potem jeszcze na chwilę schroniliśmy się w sklepie spożywczym (dziękujemy paniom ekspedientkom) i ruszyliśmy w kierunku Orzechowa Starego (to już Pojezierze Łęczyńskie) gdzie rozbiliśmy namioty u bardzo miłych gospodarzy. Dwóch panów (ojciec i syn) - to jeden z najprzyjemniej wspominanych przez nas noclegów.

W Zamościu © Yacek


W Zamościu © Yacek


Park w Zamościu © Yacek


Jan Zamoyski © Yacek


Zamojski rynek © Yacek


Jedna z kamienic © Yacek


Nadciąga burza a kamienice są prześliczne © Yacek




Zdjęcia zamieściłem dzięki uprzejmości kolegi Witka. Ja mam problem ze swoimi.