Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Ślady GPS

Dystans całkowity:29916.28 km (w terenie 8126.00 km; 27.16%)
Czas w ruchu:1667:52
Średnia prędkość:17.85 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:139197 m
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:109.99 km i 6h 09m
Więcej statystyk
  • DST 155.93km
  • Teren 55.00km
  • Czas 07:55
  • VAVG 19.70km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Podjazdy 1215m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Najpierw Siewierz, potem Pilica

Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 2

Jakoś nie miałem pomysłu na wycieczkę w niedzielę, dlatego skorzystałem z propozycji rzuconej na częstochowskim forum rowerowym. Miał to być wyjazd do Siewierza. Ponieważ to trochę za krótka dla mnie wycieczka postanowiłem przedłużyć ją sobie trochę i dojechać do domu przez Pilicę. Po cichu liczyłem również na to, że chociaż część uczestników wyjazdu się skusi i ruszy wraz ze mną. Tu niestety trochę się zawiodłem bo pojechał ze mną tylko jeden rowerzysta, Damian.

Na rynku w Siewierzu © Yacek


Zamek biskupi - Siewierz © Yacek


Jedziemy więc razem najpierw do Wysokiej. Jak sugeruje nazwa trzeba było się powspinać. Z Wiesiółki przez opłotki Łazów doszliśmy do drogi w kierunku Głazówki i asfaltem a potem szutrem wyjechaliśmy na drogę do Niegowonic. Przez Młynek i Mitręgę dojechaliśmy do Hutek Kanek by na drugą stronę przedostać się przez Górę Chełm. W Rodakach skorzystaliśmy z zaproszenie tj. rosnącej przy drodze gruszy i zjedliśmy kilka sztuk pysznych, soczystych gruszek, po czym pomknęliśmy dalej. Lasami z dużą ilością piachu dotarliśmy do Żelazka i asfaltem do Ryczowa. Po drodze nie omieszkaliśmy skosztować śliwek. Po raz kolejny pojechaliśmy też bardzo paskudną ścieżką, na której znowu nie brakowało piachu ale już kawałek za Brzuchaczem trafiliśmy na super szuter do Woli Kocikowej. Stamtąd asfaltem do Pilicy. Tu zabawiliśmy trochę, zjedliśmy też po hot-dogu. Potem przez pola do asfaltowej, leśnej dróżki. Trochę się nasapaliśmy zanim udało się ją pokonać, po czym odpoczęliśmy chwilę zerkając na zalew w Siamoszycach. W Kroczycach z kolei odbywała się jakaś impreza. Ludzi tłum więc szybko uciekamy nad zalew w Kostkowicach, gdzie jest cicho i przyjemnie. Nie zatrzymujemy się tam jednak tylko szlakiem czerwonym jedziemy do Mirowa skąd dalej do Żarek i Przybynowa. Potem jeszcze trochę terenu i przez Poraj do Osin. Tu się rozstajemy by po chwili zawitać do domu.




  • DST 169.91km
  • Czas 07:44
  • VAVG 21.97km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Podjazdy 711m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zbrosławice

Niedziela, 2 września 2012 · dodano: 03.09.2012 | Komentarze 0

Planowałem na dzisiaj wycieczkę do Kędzierzyna Koźla a potem do Gliwic ale jak to często w życiu bywa plany sobie a życie sobie. Początkowo pociągiem pojechałem do stacji Zawiercie Borowe Pole. Potem już rowerem przez Zawiercie do Łaz(ów). Pierwszy, krótki postój robię sobie nad zbiornikiem Pogoria IV w Dąbrowie Górniczej. Jest tam świetna ścieżka rowerowa, z której masowo korzystają rowerzyści i rolkarze.

Pogoria IV © Yacek


Kawałek dalej podczepiłem się pod dwóch szosowców, za którymi uparcie trzymałem się jadąc pod górkę. Z górki oczywiście zostałem z tyłu. Wyprzedził mnie za to z impetem jakiś chłopak na góralu. Ja zatrzymałem się przy napotkanym schronie żeby zerknąć i poczytać o nim. To schron bojowy nr 52 Obszaru Warownego "Śląsk" w Wesołej. Zbudowany został w latach 1937/38 na południe od zbiornika Kozłowa Góra.

Ciężki schron bojowy w Wesołej © Yacek


Dalej jadę w kierunku Bytomia. Podjeżdżam do widocznego z daleka kopca. Jak się okazuje jest to Kopiec Wyzwolenia usypany w latach 1932 - 1937 dla uczczenia 250 rocznicy przemarszu husarii polskiej króla Jana III Sobieskiego przez Piekary Śląskie w drodze na Wiedeń oraz 15 rocznicy przyłączenia Górnego Śląska do Polski. Jest symbolem powstań śląskich i walki o polskość mieszkańców śląskiej ziemi. Ziemię pod kopiec odkupiono od hrabiego von Donnersmarck za 12 tysięcy złotych.

Kopiec Wyzwolenia © Yacek


Jadąc dalej trafiam na szlak rowerowy do rezerwaty "Segiet" i tam właśnie jadę utwardzoną ścieżką. Zrobiłem pętelkę po rezerwacie a po wyjeździe na asfalt waham się w jakim kierunku jechać. Pytam napotkanego rowerzystę a ten decyduje się pojechać ze mną i poprowadzić mnie po okolicy. W czasie rozmowy okazało się, że kiedyś ścigał się z Szurkowskim. Trafiłem więc na zawodowca. Wyprowadza mnie na górę skąd mogę rzucić okiem na tzw. Dolomity.

Przez rezerwat "Segiet" © Yacek


Stok zjazdowy w Dolomitach © Yacek


Kolejny cel to Repty. Jeszcze rowerem tam nie byłem. Przejechaliśmy przez park rzucając tylko okiem na mijane obiekty

W Reptach © Yacek


i przez Zbrosławice dotarliśmy do Kamieńca. Jest tam ciekawy pałac, w którym obecnie zmieści się ośrodek dla niepełnosprawnych dzieci.

W Reptach © Yacek


Pałac w Kamieńcu © Yacek


Na trasie mojej wycieczki pojawił się jeszcze drewniany kościółek,

Kościólek © Yacek


równie ciekawa kapliczka

Kapliczka © Yacek


i Pomnik Harcerzy.

W Strzybnicy © Yacek


W okolicy są też fajne ścieżki i stawy, nad którymi miło można spędzić czas.

Okolice Strzybnicy © Yacek


A na koniec w Łazach trafiłem też na relikt PRL-u. Co kawałek dumnie stoją tabliczki z poniższą nazwą ulicy.

Wspomnienie © Yacek


To mój kolejny ciekawy wypad. Żałuję tylko, że nie udało mi się zrealizować zakładanego planu i dojechać do Kędzierzyna. Tu na przeszkodzie stanęła pogoda. Ale co się odwlecze to nie uciecze.




  • DST 59.15km
  • Teren 26.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 18.58km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 381m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po okolicznych lasach

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 0

Takie tam szwendanie się po lasach w mojej okolicy. Planowałem co prawda dłuższy wypad jednak dopołudniowy deszcz nie dał mi możliwości realizacji wcześniejszych planów. W lasach jednak trafiłem na ciekawe zmiany w postaci nowych, utwardzonych dróżek. Jeździ się po nich super.


Kategoria Jura, Ślady GPS


  • DST 101.31km
  • Teren 25.00km
  • Czas 06:13
  • VAVG 16.30km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Podjazdy 1617m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Liptovsky Mikulas

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 22.08.2012 | Komentarze 4

Dzisiaj jest niesamowicie gorąco a wybieram się na trochę dłuższą wycieczkę. Biorąc pod uwagę ukształtowanie terenu będzie ciężko. Wyjeżdżam z parkingu pod Tatralandią. Kieruję się do Liptowskiego Mikulasza a potem w stronę Demianowskiej Doliny. Dostrzegam tam oznaczenia dróg rwerowych. Wybieram sobie jedną z nich i nią właśnie jadę. Od razu jest ciężko ale za to widoki rewelacyjne. Z jednej strony Niżne Tatry, z drugiej Tatry Wysokie a ja zmierzam szeroką doliną między nimi.

W drodze do Demianowskiej Doliny © Yacek


Doliną © Yacek


I tak sobie jechałem pośród pięknych krajobrazów raz w górę, raz w dół, przy palącym słońcu. Po drodze trochę rozmów z napotkanymi słowackimi rowerzystami (a jest ich tam sporo).

Pięknie i przyjemnie © Yacek


Fragment jednej z rowerowych cest © Yacek


I jeszcze jeden fragment cesty © Yacek


Po drodze mijam miejscowość Dubrava. Zastanawiam się przez chwilę czy żona Mieszka pochodziła właśnie stąd. No ale ona była Czeszką nie Słowaczką więc to pewnie nie to. W miejscowości Besenowa znajdują się baseny termalne. Podobnie jak Tatralandia są oblężone.

Baseny termalne w Besenowej © Yacek


Dalej jadę sobie fajnym asfalcikiem wzdłuż zalewów. Mijam tamę i przez Bobrovnik dojeżdżam do poprzecznej drogi. Nie skręciłem jednak w prawo jak pierwotnie zamierzałem ale pojechałem prosto do Bukoviny a potem dalej siedmiokilometrową doliną do Malatiny. Te 7 kilometrów ciągle pod górę. Dolina wąska - przynajmniej było chłodno. Z Malatiny postanowiłem wrócić jakieś 2 kilometry i pojechać w lewo licząc na to, że przejadę do Bukoviny inną drogą. Początkowo wszystko wskazywało na to, że się uda. Pojawił się nawet asfalt. Ostatecznie jednak wylądowałem na szczycie jakiegoś wzniesienia bez możliwości przejazdu. Jedyny plus to to, że skałki, które oglądałem z dołu

Skałki widziane z dołu © Yacek


teraz mogłem pooglądać z góry.

Skałki widziane z góry © Yacek


Musiałem wracać. Zjazd był bardzo fajny, szkoda tylko, że tak szybko się skończył. Reszta to już powrót do punktu startu.
Podsumowując powiedzieć należy że tereny po których jeździłem stworzone są do wycieczek rowerowych. Oczywiście trochę kondycji jest potrzebne ale bez przesady. A krajobrazy powalają.





  • DST 26.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 8.67km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Podjazdy 690m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słowacki Raj - ponownie w terenie

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 21.08.2012 | Komentarze 3

Podobnie jak dwa dni wcześniej wyjeżdżam około piątej. Ponownie poranek jest bardzo chłodny. Dzisiaj jednak czeka mnie dużo jazdy pod górę więc szybko się rozgrzeję. Przemykam przez cichy o tej porze Podlesok i początkowo jadę szlakiem rowerowym w kierunku Klastoriska. Wkrótce docieram do miejsca gdzie czerwony szlak odbija w prawo. Ja odbijam razem z nim i ostro pnę się pod górę. Już solidnie się rozgrzałem. Po godzinie jestem na Suchej Beli.

Na Suchej Beli © Yacek


Tu niespodzianka - asfalt, którym jadę na Małą Polanę.

Mała Polana © Yacek


To przepiękna łąka otoczona wysokimi świerkami. O tej porze jest tam zupełnie pusto. To jeden z powodów dla których wstaję tak wcześnie.

W ciszy i w samotności © Yacek


I rzut oka na kwiaty porastające ten piękny fragment Słowackiego Raju.

Śłiczny © Yacek


I ten też śliczny © Yacek


Z miejsca gdzie się zatrzymałem dostrzegłem fragment szutrowej drogi zagłębiającej się w las. Nie była oznaczona ale postanowiłem sprawdzić dokąd mnie zaprowadzi. Wyprowadziła mnie na Wielką Polanę. Tu dopiero było cudownie i ... pusto.

Wielka Polana © Yacek


Kawałek dalej trafiłem na domek myśliwski a przy nim żółty szlak pieszy. Dotarłem nim do Małej Polany skąd asfaltem zjechałem do Podlesoka. To był szalony zjazd. Po powrocie trzeba będzie wymienić klocki.




  • DST 20.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 10.00km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 560m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słowacki Raj w terenie

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 2

Kolejny dzień i kolejna wczesna pobudka. Poranek podobnie jak wczoraj bardzo chłodny. Wskakuję więc w cieplejsze ubranko i w trasę. Przemykam szybko przez pusty o tak wczesnej porze Podlesok i wbijam się w teren.Dzisiaj na rozkładówkę wziąłem polanę Klastorisko. Dzień wcześniej byliśmy tam pieszo szliśmy jednak innym szlakiem. Ja postanowiłem wjechać drogą rowerową. Pierwsze kilometry są bardzo strome z dużą ilością luźnego kamienia. Później jest lepiej, zdarzają się nawet krótkie odcinki zjazdu. Po drodze rzut oka na Hrabusice spowite poranną mgłą.

Dolina we mgle © Yacek


Na polanie pustki. Uwielbiam takie klimaty. Szybkie zdjęcie ruin klasztoru. W zamierzchłej przeszłości polana służyła okolicznej ludności jako miejsce schronienia przed Tatarami.

Ruiny klasztoru na Klastorisku © Yacek


Jadę jeszcze wyżej do wieży nadajnika licząc na jeszcze piękniejsze widoki. Troszkę poniżej szczytu siadam na pieńku ściętego świerka

Patrzę... © Yacek


i podziwiam w samotności Tatry Wysokie.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Yacek


Nadchodzi czas powrotu. Zjeżdżam na polanę. Ale jak tu jechać kiedy mam przed sobą coś takiego.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Yacek


Ponieważ powrót to właściwie tylko zjazd postanowiłem jeszcze podskoczyć do wodospadu w okolicy. Trochę jadąc, trochę prowadząc bądź pchając (ze wskazaniem na to drugie) docieram w pobliże wodospadu. Czas jednak goni. Pora wracać.




  • DST 50.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 16.67km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 720m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słowacki Raj

Środa, 15 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 2

Wraz z rodziną spędzaliśmy wczasy w okolicach Parku Narodowego "Słowacki Raj". Mieliśmy też ze sobą rowery aby w razie niepogody trochę pojeździć po okolicy. Jako ze zakładaliśmy głównie piesze wędrówki wąwozami Słowackiego Raju na jazdę nie miałem za wiele czasu. Postanowiłem jednak wstawać wcześnie i zanim rodzinka będzie gotowa do wyjścia wyskakiwać na rower. Wstawałem o 4.30 by chwilę później ruszyć na trasy. Na pierwszy ogień wziąłem przebiegający tuż obok naszej kwatery szlak rowerowy do Dobsinskiej Jaskini Lodowej. Droga, mimo że dostępna dla samochodów była ... bez samochodów a widokowo rewelacyjna. Od razu na początek czekał na mnie 2kilometrowy podjazd/big]

Do Dobsinskiej Jaskini Lodowej © Yacek


ale to była tylko krótka rozgrzewka. Dalej jechałem po stosunkowo płaskiej drodze


Droga do wąwozu z wodospadem © Yacek


by po chwili zacząć wspinać się coraz wyżej. I tak około 8 kilometrów. Na przełęczy Kopanec siadłem sobie na chwilkę by podziwiać widoki jednak szybko zdecydowałem się na jazdę bo było dość chłodno.

Na przełęczy Kopanec © Yacek


Od przełęczy było tylko w dół - 4,5 kilometra. Tu zmarzłem trochę. Na szczęście do jaskini nie było już daleko. Oczywiście nie wchodziłem w jej pobliże. Obowiązuje tam zakaz jazdy rowerem ale przecież i tak była zamknięta ze względu na wczesną porę (godz. 7). Teraz czekała mnie droga powrotna. Tym razem jednak wiedziałem co mnie czeka. Powrót był bardzo sprawny po tej samej trasie. Kilka dni później zwiedziłem jaskinię z rodziną. Polecam!

Rzeka Hnilec - południowa granica Słowackiego Raju © Yacek





  • DST 31.50km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 15.12km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Podjazdy 132m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po lesie

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · dodano: 06.08.2012 | Komentarze 1

Króciutki wypadzik po okolicznych lasach. Generalnie w kierunku Olsztyna ale nawet tam nie dojechałem. Jakoś nie chciało mi się dzisiaj kręcić. Przypadkiem trafiłem na zrobiony przez okolicznych chłopaków tor zjazdowy. Ot taka ciekawostka.



Fragment toru zjazdowego © Yacek




  • DST 197.17km
  • Teren 48.00km
  • Czas 09:36
  • VAVG 20.54km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Podjazdy 1109m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bukowno, Pogoria i ...

Poniedziałek, 23 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 5

W sobotę wieczorem zaplanowałem sobie trasę kolejnej wycieczki rowerowej. Tym razem na południe. Z domu wyjeżdżam około dziewiątej. Jadę do Poraja a stamtąd nad stawy na Ordonce całe porośnięte żółtymi grążelami - roślinami podlegającymi ochronie na stanowiskach naturalnych.

Staw na Ordonce porośnięty grążelami © Yacek


Przez Przybynów i Wysoką Lelowską docieram do Żarek. Spotykam tam dwóch panów jadących do Bobolic. Wspólnie kręcimy do Kotowic przez Rachwalec. Tam oni jadą w kierunku zamku w Mirowie a ja do Włodowic. Zatrzymuję się na chwilę przy ruinach XIX - wiecznego pałacu Michała Poleskiego

Ruina pałacu Michała Poleskiego we Włodowicach © Yacek


Do Blanowic jadę asfaltem bez ruchu samochodowego. Po drodze krótka przerwa nad fajnym stawem.

Fragment stawu © Yacek


a jedzie się wzdłuż niego po takiej wąskiej ścieżynce.

Wzdłuż stawu © Yacek


Także z Blanowic ale tej części położonej sporo wyżej roztacza się fajny widoczek na leżące w dole Zawiercie.

Zawiercie z Blanowic © Yacek


Do samego Zawiercia przemykam terenami należącymi do Huty Zawiercie. Na szczęście bez konsekwencji. Potem kapitalnie lasem do Kazimierówki. Wielokrotnie pokonywałem ten odcinek ale nigdy nie zwróciłem do tej pory uwagi na mostek i niewielką rzeczkę pod nim. Tym razem było inaczej. Ta rzeczka to Czarna Przemsza. Nad Białą też dzisiaj będę.

Mostek na Czarnej Przemszy w Kazimierówce © Yacek


Przez Rokitno Szlacheckie, które parę lat temu zasłynęło z ataków szczurów, jadę przez las w okolice Hutek Kanek a konkretnie hotelu "Centuria". Sam hotel bardzo ładny ale okolica zdecydowanie ciekawsza. Głębokim jarem płynie sobie ta nieduża, ale bardzo malownicza rzeczka.

Na kładkę na Centurii © Yacek


Centuria © Yacek


Kładka © Yacek


I z drugiego brzegu © Yacek


Z Hutek Kanek czeka mnie najpierw ostry, choć krótki podjazd, potem jednak stromy, w dodatku piaszczysty zjazd. Taki zjazd na slickach nie jest najlepszym pomysłem co boleśnie odczułem już po chwili. Dalej byłem ostrożniejszy. Przy wyjeździe z lasu natrafiłem na fajne miejsce do odpoczynku nad wodą.

Koło Chechła © Yacek


Z Chechła do Błędowa jadę asfaltem. Tam skręcam i przez las szeroką, fajną szutrówką do Lasek. Na chwilę zatrzymuję się jeszcze na ścieżce edukacyjnej "Bagna w Błędowie". Przy wiacie wypoczynkowej sterty śmieci. Żal patrzeć.

Bagna w Błędowie © Yacek


W Laskach jest wyjątkowa na skalę światową - jedyna w Polsce - skała trawertyńska. Ale o tym dowiedziałem się dopiero po powrocie. Będzie powód żeby tam wrócić. Pokrążywszy trochę po okolicach jadę do Bolesławia. Zatrzymuję się tu na chwilę przy ciekawym dworku zamienionym obecnie na restaurację. Dworek pochodzi z XIX wieku. Nie ma niestety żadnej informacji o jego historii. Szkoda! W parku go otaczającym jest pomnik poświęcony pamięci Polaków walczących o wolną Polskę w latach 1914 - 1920. Na zdjęciu utrwaliłem jeszcze małą Polkę, która nie dała namówić się do opuszczenia cokołu.

Dworek - restauracja w Bolesławiu © Yacek


Pomnik z małą Polką © Yacek


Do Przymiarek asfalt. Tu jednak kończy mi się jakakolwiek dróżka i kilkaset metrów prowadzę rower wzdłuż torów. Wreszcie docieram do mostu kolejowego na Białej Przemszy.

Most kolejowy na Białęj Przemszy © Yacek


Myślałem że właśnie po nim będę musiał pokonać rzekę ale na szczęście okazuje się, że tuż obok jest kładka. Zresztą niewiele brakowało a straciłbym na niej zęby bo na samym środku była spora dziura porośnięta trawą i chyba tylko cudem udało mi się jej uniknąć. Pokonując kolejne kilometry dotarłem wreszcie nad Pogorię III i IV. Kapitalnie zaaranżowane miejsca. Jest gdzie posiedzieć, pospacerować i zażyć kąpieli. Jest także niestety tłum ludzi.

Pogoria III © Yacek


Pogoria III © Yacek


I taka ciekawostka też mi się przytrafiła.

Nad Pogorią III © Yacek


Duże wrażenie zrobiła na mnie miejscowość Rogoźnik. Przepięknie położona, z dwoma zbiornikami wodnymi, które nie były nadmiernie oblężone. Tam można było usiąść i odpocząć choć oczywiście i tam komercję widać i czuć.

Jedno z jezior rogoźnickich © Yacek


Po pokonaniu kolejnych kilometrów jestem w Brynicy skąd asfaltem a potem już przepiękną szutrówką tylko lasem jadę do Woźnik.

Taka szutrówka to marzenie © Yacek


Szybko przemykam przez to miasteczko by kawałek dalej zachwycić się kwitnącymi słonecznikami.

Słoneczniki © Yacek


Jeszcze w Czarnym Lesie rzut oka na znajdujący się tam pałac-hotel

Hotel w Czarnym Lesie © Yacek


i do domu na zasłużony odpoczynek.




  • DST 220.45km
  • Czas 09:55
  • VAVG 22.23km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Podjazdy 886m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spontanicznie

Poniedziałek, 16 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 5

Miałem na wycieczkę jechać w sobotę jednak obowiązki względem rodziny to priorytet, stąd też wyjazd przełożyłem na niedzielę. O dziewiątej wyruszam na trasę. Do końca nie mogłem zdecydować się dokąd jechać. Ostatecznie wybór padł na Koluszki, tyle że dojechać tam chciałem trochę dookoła odwiedzając po drodze te tereny, których jeszcze rowerem nie zaliczyłem. Wyjeżdżam więc w trasę. Na początek lasem do Mstowa a że na kołach slicki to w niektórych miejscach muszę prowadzić. Za Łuszczynem znowu 2 kilometry piaskownicy, Potem szuter i asfalt do Garnka i dalej do Gidel. Rzut oka na kościół pokartuski

Kościół pokartuski w Gidlach © Yacek


Szybko przemykam obok sanktuarium i jadę nad stawy w Jasieniu. W drodze mała przerwa na jagody i oczywiście spacerek po piachu.

Stawy hodowlane w Jasieniu © Yacek


Nad stawy dotrzeć można wygodną szutrówką, za to wyjeżdża się wąskim asfaltem.

Tą drogą opuszczam stawy w Jasieniu © Yacek


Za Kobielami Wielkimi zaczyna się fantastyczny odcinek wśród pól i nielicznych lasów. Gdzieniegdzie trwają żniwa.

Wśród pól © Yacek


Trafiam też nad nowy zbiornik retencyjny w Babczowie. Co prawda kąpać się i łowić ryb nie można ale zawsze można miło spędzić czas nad wodą.

Zbiornik retencyjny w Babczowie © Yacek


Jadąc do wsi Chełmo mijam po prawej najwyższe wzniesienie województwa łódzkiego - Górę Chełmo (323m n.p.m.)

Góra Chełmo © Yacek


We wsi tej znajduje się też pałac, niegdyś własność rodziny Wielowiejskich. W 1975 r. pałac uległ poważnym zniszczeniom na skutek pożaru. Do dziś trwają prace konserwacyjne i remontowe. Wokół pałacu znajduje się park z wieloma gatunkami drzew.

Fragment założenie pałacowego we wsi Chełmo © Yacek


Przedbórz odwiedzałem już wielokrotnie dlatego szybko przemykam w kierunku Wojciechowa. Kawałek dalej w Borowej skręcam na północ. Po drodze do Czermna trafiam na bobrowe żeremia.

Żeremia © Yacek


W Skórnicach mam "przyjemność" porozmawiać z oblegającymi nasze sklepy panami w stanie wskazujący na spożycie. Pojawia się nawet propozycja "może po kielichu", nie wiem tylko czy to nie ja mam stawiać. Urywam się jednak szybko. Potem jest tylko lepiej a nastrój szczególnie poprawiają mi prześliczne chatki pokryte winobluszczem w otoczeniu wiekowych drzew.

Chatka © Yacek


Chatka 1 © Yacek


W jednej z mijanych wsi - Rożenku - na rzece Czarnej oglądam nieczynny młyn wodny,

Młyn na Czarnej © Yacek


a gdzieś dalej drewniany kościółek.

Drewniany kościółek © Yacek


Do Tomaszowa Mazowieckiego jadę w części lasem. Ścieżki przyzwoite ale najlepsze były maliny. Pycha! Centrum Tomaszowa rozkopane. Główny plac - Kościuszki to samo. No więc jedna fotka, rzut oka dookoła i w drogę do Koluszek.

Urząd miasta w Tomaszowie Mazowieckim © Yacek


Od jakiegoś czasu na horyzoncie majaczyła potężna chmura stojąc na mojej drodze. Widać było, że leje z niej solidnie. W miejscowości Olszowa zaczęło bardzo mocno wiać i to prosto w twarz. A czasu za dużo nie miałem. Dlatego po wyjeździe na DW 713 postanowiłem nią jechać w kierunku Koluszek. Ruch był naprawdę duży (bo to droga na Łódź). Dopiero po skręcie w prawo było spokojniej. Tu jednak zaczął też padać deszcz. Na szczęście po kilkunastu minutach przeszedł. Zrobiło się nawet przyjemnie choć chłodno.

To była wycieczka bez dużej ilości ciekawych miejsc czy zabytków. Natomiast jej olbrzymią zaletą były wspaniałe krajobrazy, i przede wszystkim, jazda wśród dojrzałych w większości zbóż. O takich!

Żniwa tuż , tuż! © Yacek