Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:35495.60 km (w terenie 10919.46 km; 30.76%)
Czas w ruchu:1977:17
Średnia prędkość:17.97 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:137582 m
Liczba aktywności:339
Średnio na aktywność:107.24 km i 5h 52m
Więcej statystyk
  • DST 70.44km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 18.78km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 399m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzeba było w końcu gdzieś pojechać

Poniedziałek, 17 stycznia 2011 · dodano: 17.01.2011 | Komentarze 6

Grudzień to tylko narty biegowe. Pogoda była rewelacyjna więc należało korzystać. Teraz odwilż, ciepło więc narty poszły w odstawkę a trzeba było przeprosić się z rowerem. Z domu prosto do lasu. Rano ziemia była lekko zmrożona więc warunki idealne. Jazda marzenie. Z czasem robiło się coraz cieplej, słońce przygrzewało. To z kolei nie wpływało najlepiej na stan ścieżek. Nie ma co jednak narzekać. W terenie można spokojnie jeździć choć są oczywiście miejsca bardzo błotniste bądź zalodzone. Tu wiele zależy od przebiegu ścieżki. Z Poraja nad zalew (zamarznięty i zamglony ale ma to jakiś urok). Otacza go taka aura tajemniczości. Znad zalewu przez Gęzyn i Rosochacz do Koziegłów. Potem do Koziegłówek. W Rzeniszowie bardzo mocno zalodzona szutrówka. Pomału dałem radę przejechać. Dookoła ponownie do Koziegłówek a potem przez trasę DK-1 do Wojsławic. W kierunku Gniazdowa jakieś roboty drogowe. Droga zamknięta, wyznaczono objazd. Myślę pewnie dla samochodów, rowerem zapewne dam radę. Dałem tyle że jakieś 50 metrów brodziłem po kostki w błocie. Dziwnie potem ludzie patrzyli na mnie w mijanych miejscowościach (przynajmniej dopóki błoto nie odpadło). Z Gniazdowa prosto do wsi Mzyki, następnie przez Czarny Las i Niegolewkę do Rudnika Wielkiego. W Niegolewce zaatakował mnie piękny owczarek. Nie czułem się zbyt pewnie bo las dookoła, brama otwarta, ogrodzenie częściowo rozebrane a właściciela ani widu, ani słychu. Na szczęście piesek po dłuższej chwili odpuścił. Końcówka to już dojazd do punktu startu.
Pierwszy raz w tym roku siadłem na rower. Przerwa trwała około 1,5 miesiąca. Nie odczułem jej jakoś specjalnie a trzeba dodać, że w międzyczasie chorowałem i obawiałem się trochę tego wyjazdu. Na szczęście wypad przebiegł bezproblemowo i pod względem kondycyjnym, i zdrowotnym, i wreszcie sprzętowym.




Leśny staw w porannej mgle © Yacek


Zamglony i skuty lodem zalew w Poraju © Yacek




Biegówki

Wtorek, 21 grudnia 2010 · dodano: 21.12.2010 | Komentarze 1

Patrzyłem sobie tak wczoraj na topniejący śnieg i myślałem, że z wtorkowego wypadu nici. Kiedy wieczorem zaczął padać śnieg wstąpiła we mnie nadzieja, ale gdy rano było minus osiem na mojej twarzy pojawił się banan od ucha do ucha. Po śniadanku narty w garść i w trasę. Drzewa znowu przyprószone śniegiem. Żyć nie umierać. Rewelacja. Nartki elegancko suną po zrobionych wcześniej, choć już zadeptanych śladach. Potem tuptając pokonuję zasypany, podmokły teren. W lesie odnawiam sobotni ślad. Nie był zniszczony tylko trochę zasypany. Jakieś 3 kilometry od domu zrobiło się na tyle ciepło, że narty zaczęły stawiać spory opór ale na upartego jeszcze mogłem biec. W końcu jednak powiedziałem dość i ostatnie 300 metrów zrobiłem z buta. Chyba kupię jakieś smary bo przy temperaturze powyżej zera za grosz nie da się biegać ...na nartach. Dzisiaj przebiegłem jakieś 10 kilometrów.

A za chmurami słoneczko! © Yacek


Ten ślad musiałem poprawić © Yacek


A to fajna, niezadeptana dróżka, która czeka na przetarcie. © Yacek




Biegówki

Sobota, 18 grudnia 2010 · dodano: 18.12.2010 | Komentarze 7

No to dzisiaj dałem czadu! Niezawodny krzara zapraszał mnie na biegówki do Biskupic. Są tam przygotowane trasy pod klasyk. I tak wahałem się jechać, nie jechać. W końcu zdecydowałem że jadę. Rano narty na nogi i w trasę. Do Biskupic mam 13 kilometrów. Najpierw cały czas po lesie a w samych Biskupicach przez pola do zielonego szlaku pieszego, który cały był zasypany. Potem na drugą stronę asfaltu i znowu przez pola do lasu. Tam trafiłem na przygotowany ślad. Spotkałem też pierwszych biegających. Trasę przebiegłem tylko częściowo. Czas niestety nie pozwalał na więcej. Po śladach przeleciałem jakieś 5 kilometrów a potem w drogę powrotną. Nie chciałem brnąć w ciemności po lesie. Wykorzystałem zrobiony wcześniej ślad dlatego powrót był zdecydowanie szybszy. A sam ślad mimo że założony w dziewiczym terenie i tak częściowo był zadeptany.
Dzisiaj zrobiłem koło 30 kilometrów ale nie dystans jest ważny. Dla mnie istotniejsze jest otoczenie a to było rewelacyjne. Krzary niestety nie spotkałem choć parę osób, które spotkałem po drodze go znały.


Wspaniale! © Yacek


Ośnieżone drzewa © Yacek




Biegówki

Czwartek, 16 grudnia 2010 · dodano: 16.12.2010 | Komentarze 0

Kiedy dzisiaj zakładałem przed domem biegówki zastanawiałem się czy wtorkowy ślad będzie jeszcze istniał. Po 200 metrach wszystko było jasne. Ślad był. I co najważniejsze wcale nie zniszczony. Idylla trwała przez mniej więcej kilometr. Potem ślad podeptany. Na szczęście tylko kawałek. Dalej znowu elegancko. Jest szansa że przetrwa do weekendu. Mroźno dzisiaj było ale fajnie biega się w takiej śnieżnej i mroźnej scenerii. Oby takie warunki zachowały się jak najdłużej.

Na biegówkach o zachodzie słońca © Yacek


Zima © Yacek




Biegówki

Sobota, 11 grudnia 2010 · dodano: 11.12.2010 | Komentarze 0

Od rana dzisiaj sypał śnieg. Najpierw troszeczkę, z czasem coraz mocniej. Był lekki mrozik, więc nie pozostało nic innego jak założyć narty i ruszyć na trasę. Dzisiaj króciutko bo chciałem obejrzeć bieg Justyny. Zrobiło się po ostatniej odwilży bardzo fajnie. Zamarzł śnieg pod spodem jednocześnie napadało trochę świeżego stąd narty nie zapadały się tak jak na ostatnim wypadzie. Biegło mi się bardzo przyjemnie. Zauważyłem też, że w miejscu gdzie od kilku lat jest użytek ekologiczny "Zapadliska II nadleśnictwo postawiło ładne, nowe tablice informacyjne. Nie wiem tylko czy to dobrze czy może jednak źle. Bo dotychczas tylko nieliczni wiedzieli o tym, że gniazdują tam żurawie a jak się rozniesie to nie będzie spokoju. Ale to pokaże przyszłość.
Dzisiaj wypad był niedługi - tylko 6 kilometrów. Ale przy padającym śniegu było prześlicznie.
A jutro pewnie w okolice Olsztyna


Nowa tablica informacyjna na Zapadliskach © Yacek


A to miejsce rzadko zamarza (często nawet przy silnych i długotrwałych mrozach jest tam woda) © Yacek


Fragment Zapadlisk II © Yacek




Biegówki

Sobota, 4 grudnia 2010 · dodano: 04.12.2010 | Komentarze 7

Zgodnie z tym co napisałem ostatnio wychodzę z domu na kolejny narciarski spacerek. W drodze doszedłem do wniosku, że pojadę w okolice Olsztyna, bo gdzieś czytałem, że miały tam być zrobione trasy biegowe. Tak fajnie się jechało, że ani się obejrzałem jak słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. No cóż, do domu jeszcze kilkanaście kilometrów. Wszystko po lesie. Przed zmrokiem chyba nie zdążę. Wracam częściowo śladem, który sobie wcześniej zrobiłem. Jedzie się więc trochę wygodniej. Niestety część śladu została zniszczona. Do domu dotarłem już po zmroku ale na szczęście tylko ostatnie 2 kilometry jechałem w całkowitej ciemności. W okolicach Olsztyna trasy niestety częściowo zadeptane. Ot polska rzeczywistość. Zrobiłem dzisiaj jakieś 25 kilosów. Wróciłem padnięty. Ale wróciłem.

Pięknie! Widok na Sokole Góry © Yacek


W trasie © Yacek


I kto je zostawił? © Yacek


Tyle przestrzeni © Yacek




Biegówki

Wtorek, 30 listopada 2010 · dodano: 02.12.2010 | Komentarze 2

W poniedziałek napadało u mnie tyle śniegu, że kiedy we wtorek pogoda się ustabilizowała wyciągnąłem narty i ruszyłem w trasę. Oczywiście do lasu bo las jest piękny kiedy śnieg pokrywa drzewa, ścieżki i ... śmieci. Frajdę miałem olbrzymią. Na początek zrobiłem 8 kilometrów. Nie jest to może dużo, mnie jednak nogi trochę bolały. Teraz czekam do soboty aby ponownie wyruszyć na spacerek.

Nie ma to jak narty © Yacek


Pięknie prawda? © Yacek




  • DST 57.90km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:23
  • VAVG 17.11km/h
  • VMAX 30.80km/h
  • Podjazdy 298m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoty Potok przez Żarki

Sobota, 27 listopada 2010 · dodano: 27.11.2010 | Komentarze 0

Bardzo lubię jeździć po lesie kiedy pojawia się pierwszy śnieg. Dlatego gdy koło dziesiątej zaczęło prószyć nie mogłem odmówić sobie tej przyjemności. Siadłem więc i ruszyłem w trasę. Od razu do lasu i do Poraja. Potem do Żarek Letniska. Po drodze całkiem spore kałuże. Oczywiście lekko zamarznięte i przejazd po nich mógłby się skończyć kąpielą. Dlatego obchodzę je bokiem. Z Letniska jadę do Żarek. Jakiś czas tamtymi dróżkami nie jechałem. A jedzie się bardzo przyjemnie. Piach, którego w normalnych warunkach jest tam sporo teraz został zmrożony. Gdyby tylko nie koleiny powstałe przy wywózce drewna z lasu. Ale nie można mieć wszystkiego. Po wyjeździe na asfalt robi się niebezpiecznie bo trochę śniegu już napadało i zrobiło się lodowisko. Po krótkiej wizycie w Sanktuarium Żareckim przez las kieruję się do Czatachowej. Przejeżdżam tu obok pustelni po czym w dół. A na drodze lodowisko (miejscami). Wcale nie dało się jechać szybko. Potem źródełka w Ostrężniku - puściutko. O jak pięknie wyglądały w objęciach zimy. W Sokolich Górach też pustki choć pięknie. W drodze do domu spotykam wreszcie dwóch rowerzystów. A więc ktoś jeszcze jeździ!



Żródła Elżbiety - Ostrężnik © Yacek


U źródeł Zygmunta - Ostrężnik © Yacek


Sanktuarium w Żarkach © Yacek




  • DST 101.76km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:56
  • VAVG 20.63km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Podjazdy 425m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rezerwat Jeleniak - Mikuliny

Niedziela, 14 listopada 2010 · dodano: 14.11.2010 | Komentarze 1

Tak sobie siedziałem wczoraj w domu i zastanawiałem się gdzie by tu się wybrać w niedzielę. Doszedłem do wniosku, że tym razem warto by odwiedzić ciekawy rezerwat w okolicach Lublińca. Miejsce jest pełne swoistego uroku a ja bardzo lubię tam jeździć, posiedzieć w samotności na rozsypujących i przeglądających się w wodzie drzewach. Wyjeżdżam około dziewiątej. Najpierw standardowo pokonuję jedynkę i jadę w stronę Młynka. Potem przez dawny poligon czyli jak dawniej mówiliśmy czołgowisko. Z Rększowic do Hutek jadę boczną szutrówką. Potem dojazd do lasu a w nim tony błota. Ścieżka straszliwie rozjeżdżona przez ciężki sprzęt. Muszę prowadzić bo jechać nie ma jak. Po pewnym czasie trochę się poprawia więc siadam i jadę. Zaraz o mało nie ląduję w olbrzymiej kałuży. W Dębowej Górze chwila przerwy. Potem znowu lasem i oczywiście po błocie do wsi Zumpy. Tu sprawdzam jakąś nieznana mi,zanikającą stopniowo ścieżkę. Wkrótce zniknęła całkowicie. Trochę kombinując wychodzę na szutrówkę do Hadry i tam właśnie jadę. Tu asfaltem jadę w stronę Cieszowej. Miejscowość ta słynie z drewnianego kościółka, równie drewnianego spichlerza (oba w dobrym stanie) i niestety rozsypującego się starego dworu, zniszczonego przez trąbę powietrzną kirkutu (obecnie odnowionego). Spotykam tam jednak coś, co bardzo mnie zafrapowało. Otóż w pewnej odległości od drogi którą jadę, widzę trzy drewniane domki. Podjeżdżam żeby zobaczyć co to takiego a tu otwiera się przede mną widok na fajny zbiornik i altankę z grillem. Miejsce fajne choć prywatne. W Wierzbiu oglądam, niestety zza płotu, ślicznie odnowiony pałacyk. Jest na czym zawiesić oko. Rusinowice mijam bez zatrzymywania się i jadę do Piłki. Kawałek dalej w kierunku Kokotka jest taki fajny bar i właśnie tam jadę coś przegryźć. Teraz już do rezerwatu. Aż się wyjeżdżać nie chciało. Tam jest rewelacyjnie (a jeszcze przy takiej pogodzie). Potem do Koszęcina. Jest tu ładny, drewniany kościół. Wstępuję też na chwilę do zespołu parkowo - pałacowego, który jest siedzibą Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk". Otoczenie trochę się zmieniło. Po drodze do Boronowa odbijam w prawo na Lipowiec a potem szlakiem pomników przyrody jadę do Boronowa. Tu małe zakupy i do Huciska. Po drodze na Liswarcie zrobiono mały zalewik, altankę, są ławeczki. Jest gdzie odpocząć. Potem przez Grojec do Okrąglika. Od Starczy już cały czas asfaltem do domu. Piękna wycieczka, piękne tereny, piękna pogoda. Ale żeby tak różowo nie było to dodać trzeba, że błota od cholery.



Kapliczka z XVIII wieku. Podobno właśnie pod nią ksiądz z Boronowa żegnał pielgrzymów udających się na Jasną Górę - Dębowa Góra © Yacek


Przy szutrówce z Zump do Hadry © Yacek


Wyrobisko po kopalni żwiru w Cieszowej - świetnie obecnie zagospodarowane © Yacek


To samo żwirowisko © Yacek


I jeszcze raz © Yacek


Pałac w Wierzbiu © Yacek


Rezerwat przyrody Jeleniak - Mikuliny © Yacek


Jeleniak - Mikuliny © Yacek


Jeleniak - Mikuliny © Yacek


Groblą przez rezerwat © Yacek




  • DST 43.71km
  • Teren 34.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 15.52km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Podjazdy 315m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

W terenie

Sobota, 6 listopada 2010 · dodano: 06.11.2010 | Komentarze 2

Dzisiaj, mimo że bardzo wietrznie, było też całkiem ciepło co znaczącym stopniu wpłynęło na decyzję o krótkiej wycieczce. Postanowiłem przede wszystkim pojeździć po lasach bo tam wiatru właściwie się nie czuło. Wyjechałem więc standardowo szlakiem rowerowym, który biegnie obok mojego domu w kierunku Olsztyna. Po dojeździe do nasypu kolejki wąskotorowej rozebranej na początku lat 90tych pojechałem wzdłuż niego na północ. Dalej kolejnym szlakiem (niebieskim) w okolice miejscowości Słowik i DK 46. Stamtąd drogą rolkową do Odrzykonia. Przy drodze do Skrajnicy znajduje się grób rozstrzelanych za ukrywanie partyzantów rodzin Stolarczyków i Cabanów. Kawałem dalej skręciłem z asfaltu ponownie w teren po to aby do wspomnianej już Skrajnicy dostać się przez Ostrówek (to taka górka). Ze szczytu widok na "morze" lasu dookoła z wystającymi gdzieniegdzie porośniętymi hałdami - pozostałościami po kopalniach rud żelaza. Potem jeszcze kawałek lasem do Olsztyna. Tu krótka przerwa. Następnie w kierunku Kusiąt. Przy drodze pomnik a w głębi lasu cmentarz ponad 2 tysięcy zamordowanych przez Niemców, Polaków i Rosjan. Dalej rzut oka na Góry Towarne i na skróty do asfaltu. Tam w stronę niewielkiego oczka wodnego i na przełaj przez łąki do lasu. Potem już rezerwat Zielona Góra. Tuż przy szlaku na szczycie znajduje się spory otwór wejściowy do jaskini. Jej korytarze mają około 70 metrów długości. Główną atrakcja tej jaskini jest duża ilość kolumn naciekowych o niespotykanych gdzie indziej na Jurze rozmiarach. Zwiedzając ją można odnieść wrażenie jakbyśmy wędrowali po gęstym, kamiennym lesie. Z samego szczytu wzniesienia rozciąga się fantastyczny widok. Potem jeszcze ciągle lasem do Kręciwilka. Niedaleko stacji kolejowej w Korwinowie, Warta, która na tamtym odcinku silnie meandruje zniszczyła w czasie powodzi kładkę skracając sobie jednocześnie drogę. Pewnie powstanie tam z czasem kolejne starorzecze, których w okolicy jest już całkiem sporo.

O tzw. "Podczęstochowskich Palmirach" można poczytać pod poniższym linkiem
http://www.gazetacz.com.pl/artykul.php?id=3879&idm=292



Z punktu widokowego na Zielonej Górze (z jednego z wcześniejszych wyjazdów) © Yacek


Jeden z kilku przepustów na trasie dawnej kolejki © Yacek


Grób zamordowanych za ukrywanie partyzantów © Yacek


Na szlaku © Yacek


I jeszcze raz na szlaku © Yacek


Otwór wejściowy do Jaskini w Zielonej Górze © Yacek