Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Trochę tu, trochę tam

Dystans całkowity:18342.96 km (w terenie 5379.70 km; 29.33%)
Czas w ruchu:948:54
Średnia prędkość:19.00 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:58483 m
Liczba aktywności:148
Średnio na aktywność:123.94 km i 6h 32m
Więcej statystyk
  • DST 63.87km
  • Teren 24.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 20.38km/h
  • VMAX 33.50km/h
  • Podjazdy 307m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Boronów i okolice

Piątek, 14 marca 2014 · dodano: 15.03.2014 | Komentarze 0


Postanowiłem wykorzystać ostatnie przed ochłodzeniem tak piękne popołudnie i wyskoczyć na krotki spacer. A że bardzo lubię jeździć po lasach w okolicach Boronowa (to niesamowicie urocze tereny), to tam właśnie pojechałem. Ponieważ czasu za wiele nie miałem postawiłem na stosunkowo szybki dojazd asfaltowy ale jak się okazało nie byłbym sobą, gdybym nie zboczył w jakąś polną dróżkę
. No i zaczęło się! Dobra początkowo dróżka z czasem stawała się coraz bardziej kiepska. Nie to jednak było najgorsze. Po zjeździe w dół do dość szerokiej dolinki musiałem zejść z roweru i zabawić się w piechura. Było niesamowicie grząsko i ni w ząb nie dało się jechać.

Przez podmokłą dolinkę koło Łyśca
Przez podmokłą dolinkę koło Łyśca © Yacek"

Dalej jeszcze raz przez podmokłe łąki. Po wyjeździe na szlak rowerowy było już zdecydowanie lepiej. Potem lasem do Dębowej Góry i Zump, by wreszcie dotrzeć do Dołów koło Boronowa. Była tam kiedyś huta żelazna, która funkcjonowała jeszcze w II połowie XIX wieku. Dzisiaj w miejscu gdzie kiedyś wydobywano rudę darniową są stawy hodowlane.

Jeden ze stawów hodowlanych - okolice Boronowa
Jeden ze stawów hodowlanych - okolice Boronowa © Yacek"

Po krótkim postoju, piękną groblą między stawami do Boronowa,

Grobla - okolice Boronowa
Grobla - okolice Boronowa © Yacek"

którego opłotkami pojechałem do Kamieńskich Młynów. Wykorzystałem w tym celu nową drogę szutrową. Dotarłem nią wygodnie w okolice wspomnianej miejscowości a potem już szybko, ze sprzyjającym wiatrem do domu.






  • DST 129.54km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:19
  • VAVG 20.51km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Podjazdy 552m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

To był dobry dzień na rower

Wtorek, 18 lutego 2014 · dodano: 18.02.2014 | Komentarze 5

Tak, to był dobry dzień na rower! Postanowiłem dzisiaj wyskoczyć na wschód w okolice Koniecpola. Dlaczego akurat tam? Trudno powiedzieć. Ale odkąd zacząłem kiedyś tam jeździć spodobały mi się tamtejsze tereny i to jest chyba powód dla którego tam jadę. A może jest to magia Pilicy? Pewnie też bo to piękna rzeka. Ale co by mnie tam nie ciągnęło jedno jest pewne - warto! Najpierw muszę pokonać Jurę. A tu jeszcze w dolinie Warty trafiła  mi się taka ciekawostka.
Blisko domu a nie wiem co to?
Blisko domu a nie wiem co to? © Yacek" />

Wielokrotnie przejeżdżałem obok a jakoś dopiero dzisiaj zacząłem się zastanawiać czyja jest ta zaniedbana mogiła. Muszę trochę poszperać. Potem pokonuję Jurę i jadę do parku krajobrazowego "Stawki" koło Przyrowa a potem do samego Przyrowa. Myślałem że błoto, które pokonywałem po drodze jest paskudne ale naprawdę paskudnie zrobiło się dopiero w Luborczy. Chciałem sobie trochę skrócić drogę i pojechałem fajnym szuterkiem. Niestety po 200 metrach się skończył a zaczęło się to...
Trochę błota
Trochę błota © Yacek" />

Rower trzeba było nieść
Rower trzeba było nieść © Yacek" />

Przez dobre 200 metrów na zmianę to rower pchałem, to niosłem bo koła co rusz się blokowały. Nie wspomnę o moich butach, które ważyły sporo więcej niż normalnie.. W jednym z domów w Borowcach miła pani udostępniła mi wodę i dzięki temu mogłem z grubsza rower wyczyścić. Pokonałem też wreszcie Pilicę.
Pilica między Okołowicami z Załężem
Pilica między Okołowicami z Załężem © Yacek" />

Potem lasami do Koniecpola i koło stawów rybnych do Wąsosza. Fajnie się tam jedzie bo po jednej stronie drogi płynie Pilica, po drugiej Białka. O ta...

Białka w Wąsoszu
Białka w Wąsoszu © Yacek" />

I znowu lasami do nowego szutru łączącego Mełchów ze Skrajniwą, którym dotarłem do tej ostatniej wsi. Po drodze ciekawa kapliczka...
Przy nowej szutrówce - Skrajniwa
Przy nowej szutrówce - Skrajniwa © Yacek" />

A potem przez Konstantynów i lasem kiepską dróżką do Sierakowa i Janowa skąd znowu trochę po asfalcie a trochę po lesie do domu. Nie ma co ukrywać  -  dałem sobie nieźle w kość. Ale ja to lubię!!!




  • DST 111.55km
  • Teren 43.00km
  • Czas 05:27
  • VAVG 20.47km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 440m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Wartą i Wiercicą

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 · dodano: 06.01.2014 | Komentarze 1

Propozycji na wycieczkę rowerową było dzisiaj co najmniej kilka. Postanowiłem jednak już kilka dni wcześniej, że wybiorę się w okolice Gidel bo dawno tam nie byłem. Wyjechałem ok. 9-tej i lasami pojechałem do Mstowa. W lesie było bardzo mokro, stąd dość ciężko mi się jechało. Przydałby się jednak niewielki przymrozek. Ale jak się nie ma co się lubi. Za wsią Mostki wjechałem w totalne błoto. No niby ścieżka była ale jechało się tragicznie.

Między Mostkami a Hubami
Między Mostkami a Hubami © Yacek"

Potem jechało mi się już lepiej. Albo jakieś boczne asfalty, albo całkiem przyzwoite szutry. Na obrzeżach Pacierzowa trafiłem na siedlisko Bobrów. Niestety nie dało się podejść
- zbyt grząsko. Trochę żałuję, bo z daleka wyglądało to interesująco. Od Zawady zastanawiałem się czy warto jechać do Gidel. Ostatecznie uznałem, że sobie odpuszczę. W końcu wiele razy już tam byłem. Przez Stęszów dotarłem do Skrzypca pokonując niewielki mostek na Wiercicy.

Wiercica między Stęszowem a Skrzypcem
Wiercica między Stęszowem a Skrzypcem © Yacek"

Z Borowej do Grabów fajnym wąskim asfaltem a potem w las. I tu się zaczęły kolejne przeboje. W końcu jednak wyjechałem na opłotkach Kajetanowic skąd szeroką, piaszczystą drogą dotarłem do Nowej Wsi.

Perełka gdzieś po drodze
Perełka gdzieś po drodze © Yacek"

Jeszcze raz Wiercica
Jeszcze raz Wiercica © Yacek"

Stamtąd do Milionowa i nowym, wąskim asfaltem do Dąbka. Odcinek Dąbek - Krasice pokonałem leśną ścieżką. Póki był las póty było w miarę OK ale po wyjeździe na pola zaczął się koszmar. Musiałem prowadzić.

W polach koło Krasic
W polach koło Krasic © Yacek"

Za to gdy już wyjechałem na asfalt spotkałem kolegę z Myszkowa i wspólnie pokręciliśmy przez Mstów do Kusiąt gdzie się rozstaliśmy. Ja podjechałem zobaczyć co z ogniskiem w Towarnych, on popędził do domu. Ognisko jeszcze było ale z kilkunastu rowerzystów ostało się tylko trzech
. Trochę pogadaliśmy i trzeba było się zbierać. Potem już tylko lasem do domku.




  • DST 100.95km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:12
  • VAVG 19.41km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Podjazdy 760m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na zachód z ekipą

Niedziela, 29 grudnia 2013 · dodano: 29.12.2013 | Komentarze 2

Po wczorajszym wypadzie na Jurę, dzisiaj dla odmiany wyjazd na zachód w okolice Koszęcina. Na zbiórkę w Konopiskach stawiło się 8 rowerzystów (w tym 3 kobiety). Właściwie od razu wjeżdżamy w teren i jedziemy nim do Aleksandrii a potem do Olszyny. Po drodze oczywiście zatrzymujemy się w ciekawych miejscach (klon jawor i diabelski kamień w Olszynie). Przez Kierzki między stawami wyjeżdżamy w Mochale. W Droniowicach wjeżdżamy do lasu i kierujemy się do Wierzbia. Tu chwila przerwy na oglądanie tamtejszego pałacyku i kierunek Rusinowice. Jedzie się tam bardzo klimatyczną, polna dróżką, która szczególnie atrakcyjnie wygląda wiosną. W Piłce podjeżdżamy na mały posiłek a potem znowu lasem do Krywałdu. Trochę czasu spędzamy nad Małą Panwią i oryginalnym wypływem wody podziemnej o specyficznym zapachu. Kolejny nasz cel to rezerwat Jeleniak Mikuliny a potem Koszęcin. Po krótkim pobycie w tamtejszym drewnianym kościółku oraz próbie przekonania pana ochroniarza coby wpuścił nas na chwilę na teren zespołu parkowo - pałacowego (bezowocnie) jedziemy do Strzebinia. Jeszcze w Mzykach z grubsza wskazuję źródła Liswarty i po totalnych wertepach docieramy do Okrąglika. Stamtąd do Starczy a potem lokalnymi dróżkami do domu.
Miło było wybrać się ze znajomymi. Dziękuję Wam za uczestnictwo. No i mam nadzieję, że się bardzo nie zmęczyliście. A pojechałem z Darią i Rafałem (Skowronki), Edytką i Olkiem (mtbiker), Kasią (kasik) i jej chłopakiem (Rassta) oraz Gawłem. Jeszcze raz Dzięki - było super!




  • DST 80.41km
  • Teren 28.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 19.77km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Podjazdy 459m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po obu stronach DK-1

Piątek, 13 grudnia 2013 · dodano: 14.12.2013 | Komentarze 2

Piękne, poranne słońce nastrajało tak optymistycznie, że postanowiłem siąść dzisiaj na rower i trochę pojeździć po okolicy. Najpierw w kierunku Poraja. Po drodze jednak uznałem, że warto byłoby zajrzeć nad Wartę, w miejsce gdzie jeszcze trzy lata temu była kładka. Docierały do mnie bowiem już wcześniej słuchy, ze już jej nie ma. I rzeczywiście, nie pozostał żaden ślad. Potem kiepską dróżką wzdłuż Warty dotarłem do Poraja. Z reguły nad tamtejszy zalew jeżdżę scieżką obok dworca PKP. Tak chciałem i teraz ale okazało się, że budynek dworca jest w remoncie. Przemknąłem jednak wzdłuż torów. Lasem przez Masłońskie dotarłem do Żarek znowu jadąc spory kawałek obok Warty (pięknie na tym odcinku meandruje). A że unosiła się delikatna mgiełka okolica wyglądała jeszcze bardziej tajemniczo niż zwykle.

Warta między Masłońskim a Żarkami © Yacek


Opłotkami Nadwarcia i Oczka dotarłem do Lgoty Górnej. Tam przy szkole bezpieczeństwa dzieci strzeże pan policjant.

W Lgocie Górnej © Yacek


Potem jadę do Koziegłówek i Pińczyc. Po drodze w Hucie Szklanej jest ciekawy rezerwat przyrody, w którym chroni się stanowisko 100letnich cisów. Rośnie ich tam kilkadziesiąt. Do Podbagnia jadę szutrówką. Niestety, słoneczko zrobiło swoje i całą szerokością drogi płynęła woda co skutkowało tym, że byłem totalnie upaćkany. Przemknąłem przez Brudzowice a potem znowu szutrem przez las do Strąkowa i Cynkowa. W Siedlcu Dużym na chwilę zatrzymałem się przy tamtejszym kościele. W miejscu gdzie znajduje się leżący krucyfiks Niemcy w czasie ostatniej wojny powiesili 10 mieszkańców okolicznych wsi (zrobili to w obecności spędzonych przemocą mieszkańców) a kolejnych wraz z powieszonymi wywieźli w nieznane miejsce. Ci także nie wrócili.

Miejsce straceń - Siedlec Duży © Yacek


Tablica pamiątkowa w Siedlcu Dużym © Yacek


Tablica pamiątkowa w Siedlcu Dużym 1 © Yacek


I na koniec przez Siedlec Mały, Jastrząb i Kamienicę Polską do domu. Powrót tuż przed zmrokiem. Warto było się przejechać.




  • DST 134.80km
  • Teren 56.00km
  • Czas 07:11
  • VAVG 18.77km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Podjazdy 770m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na wschód od Jury

Środa, 23 października 2013 · dodano: 23.10.2013 | Komentarze 0

Trafił się dzień wolny i sprzyjająca pogoda to wyskoczyłem sobie na ciekawą pętelkę. Wyjeżdżam po 8-ej. Jest jeszcze dość chłodno ale prognozy były optymistyczne. Jadę więc jak zwykle do lasu w kierunku Olsztyna, do którego nie dojeżdżam, bo kieruję się w Sokole Góry. Kapitalnie jedzie się po liściastej, miękkiej poduszce. Aż się wyjeżdżać nie chciało. Wjeżdżam więc sobie jeszcze na Pustelnicę (to jedno ze wzniesień w Sokolich Górach) i podziwiam skałki. Potem zjeżdżam do szlaku i jadę nim do Przymiłowic. Tam na chwilę na wzgórze "Wielki Kamień". Z zewnątrz górka jest niepozorna ale wnętrze kryje ciekawy, choć już nie eksploatowany kamieniołom. Kolejny cel to park krajobrazowy "Stawki". Leży już poza Jurą i jest płaski jak stół ale uroku odmówić mu nie można. Na chwilę zatrzymuję się nad tamtejszymi stawami. Tuż przy brzegu pływają piękne karpie. Wydaje się, że można by je łapać gołymi rękami, są jednak bardzo czujne i przy jakimkolwiek ruchu natychmiast pierzchają. Kolejną przerwę robię sobie w Borowcach. Ilekroć tam jestem intryguje mnie tamtejszy bruk. Do granic wsi jest dobra, asfaltowa droga a w samej wsi bruk. Wygląda jednak na to, że wielu mieszkańców, szczególnie starszych, jest z niego dumnych. Dlaczego? Bo to wygrana, jeszcze z lat 60-tych ubiegłego wieku. Jest też wiata wypoczynkowa

Wiata w Borowcach © Yacek


Przede mną Stary Koniecpol, do którego docieram jadąc polną ścieżką, wiodącą skrajem lasu. Zatrzymuję się jeszcze przy wysokim kominie, który jest pozostałością jakiegoś zakładu.

Pozostałości po dawnym zakładzie - Stary Koniecpol © Yacek


Teren wokół porośnięty jest Barszczem Sosnowskiego - rośliną silnie parzącą, bardzo niebezpieczna dla ludzi.

A wkoło Barszcz Sosnowskiego © Yacek


Kawałek dalej przerwa w alei orzechowej na niewielką zbiórkę a potem do Podlesia. Jest tu niewielki kościółek pw. św. Idziego.

Kościół pw. św. Idziego w Podlesiu © Yacek


Do Drochlina częściowo jadę polami a potem lasem do Bogumiłka. Zatrzymuję się tu nad stawami hodowlanymi, których jest aż 124.

Stawy hodowlane w Bogumiłku © Yacek


W Białej Wielkiej znowu przerwa przy starym, drewnianym młynie i stawach, będących częścią założenia pałacowo - parkowego.

Stawy w Białej Wielkiej - część założenia parkowego © Yacek


Stary młym na Białce - Biała Wielka © Yacek


Pałac jest w kiepskim stanie. Niby teren prywatny ale nie widać żeby prowadzono tam jakiekolwiek prace remontowe.

A to Białka © Yacek


Pałac Zwierkowskich w Białej Wielkiej © Yacek


Przy bramie zespołu parkowego w Białej Wielkiej - pałac Zwierkowskich © Yacek


Potem do Turzyna. Jest tu ładnie odnowiony dworek szlachecki, oczywiście w rękach prywatnych...

Dworek szlachecki w Turzynie © Yacek


a kawałek dalej, na Białce, most - ofiara wiosennej powodzi. Niby jest zakaz ruchu ale jak powiedział mi pewien pan, skoro przejeżdżają po nim traktory wyładowane ziemniakami to i osobówka przejedzie. Ryzyko jest spore bo most się po prostu zapadł ale komu chciałoby się jeździć objazdem 5 km.

Turzyn - most się zapadł (skutek powodzi) © Yacek


W Ślęzanach kolejna ofiara powodzi. Tu mostek został zerwany całkowicie.

Ślęzany - kolejny mostek (ofiara powodzi) © Yacek


Tam też skręcam na szutrówkę, którą chciałem dojechać do Kacina. Początkowo było nawet wygodnie ale im dalej w las ... Ostatecznie musiałem prowadzić bo droga się skończyła. Kiedy wydostałem się na szuter przez Kacin pojechałem do Antolki. Moja uwagę zwrócił tam widoczny z daleka głaz. Jest to stosunkowo nowa rzecz - park leśny.

Park leśny - Antolka © Yacek


Świetnie widać też stamtąd zamki w Mirowie i Bobolicach oraz całą grzędę mirowską. Było niestety pod zachodzące słońce i zdjęcia nie wyszły. Z Ogorzelnika do Mirowa jechać miałem jak zwykle niebieskim szlakiem pieszym ale ponieważ czas mnie gonił musiałem zrezygnować z tej niewątpliwej atrakcji i pojechałem do Mirowa przez Niegową asfaltem. Chciałem koniecznie zobaczyć jak wygląda wyasfaltowany Gościniec Mirowski. To była bardzo klimatyczna dróżka, trudna, nierowna i miejscami mocno piaszczysta, dlatego niewiele osób się tam zapuszczało. Teraz jest do d... . Ale już zauważyłem nierówności i pęknięcia a to dopiero kilka miesięcy. Potem już szybciutko przez Poraj do domu.




  • DST 129.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 18.43km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 684m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 6

Czwartek, 22 sierpnia 2013 · dodano: 02.09.2013 | Komentarze 6



Z Wierzchowa wyruszam dość późno ale do Ustronia już niedaleko więc nie mam powodu aby nadmiernie się śpieszyć, tym bardziej, że pomału wjeżdżał będę na teren tzw. szwajcarii połczyńskiej - obszaru niesamowicie uroczego. Jak to mówią: " Lodowiec zrobił swoje, lodowiec może odejść". I odszedł - dawno temu, ale to co po sobie zostawił zapiera dech w piersiach. Ale zanim tam dojechałem pojechałem Złocieńca, w którym kiedyś już byłem. Po drodze, jeszcze w Wierzchowie przejeżdżając obok zakładu karnego natknąłem się na plantację malin. Oczywiście nie omieszkałem skosztować. Pycha! W Osieku Drawskim pierwszy na dzisiejszej trasie kościółek. Pierwszy ale nie jedyny.[big]

Osiek Drawski - kościół szachulcowy © Yacek


[big]Pokręciłem się trochę po Złocieńcu. Obejrzałem ratusz.[big]

Ratusz w Złocieńcu © Yacek


[big]Na chwilę zatrzymałem się przy słynnym złocienieckim zajączku.[big]

Złocieniecki zajączek © Yacek


[big]W Cieszynie, niewielkiej wsi, są aż dwie ciekawostki warte zerknięcia. Pierwsza to pałac. [big]

Pałac w Cieszynie © Yacek


[big]Prezentuje się ładnie, tyle tylko, że pełniąc rolę ośrodka kolonijnego dobudowano do niego niesamowity koszmarek w stylu lat 70-tych. To najlepszy przykład jak można coś zeszpecić. [big]

[big]Po drugie jest też kolejny kościółek.[big]

Kościólek w Cieszynie © Yacek


[big]]W Cieszynie można tez wjechać na kapitalna ścieżkę rowerową

- cała wyasfaltowaną, liczącą 27 km długości. Ścieżka to prowadzi szlakiem dawnej linii kolejowej i wygodnie oraz bezpiecznie można nią dojechać do Połczyna - Zdroju. Dalej jadę fajnymi, bocznymi drogami przez Stare i Nowe Worowo do Gawrońca. A tam zaskoczenie. Niesamowicie ciekawa bryła tamtejszego kościółka. Muszę przyznać, że to jedyny przykład takiej budowli z jakim spotkałem się na swojej trasie.[/big]

Oryginalny kościół w Gawrońcu © Yacek


To już teren szwajcarii połczyńskiej. Przepięknie pofałdowany, chociaż utrudnia jazdę to dla takich miejsc warto wsiadać na rower. Jadę wąskim asfaltem wysadzanym alejami drzew do Starego Reska. Jest tu dworek "50 dębów". Niestety w remoncie. Ochroniarz, choć bardzo miły, był jednak równie stanowczy i nie pozwolił mi wejść na teren posiadłości. Dlatego zdjęć dworku nie udało mi się zrobić ale okolicy już tak.

Dworek "50 dębów" © Yacek


Element dworku "50 dębów" © Yacek


We wsi Nielep kolejny kościół, tym razem kamienny.

Chyba Cieszeniewo © Yacek


W Kłodzinie skończył mi się asfalt i wjechałem do lasu. Pan, który wskazywał mi drogę do Podwilcza, stwierdził, że muszę jechać prosto, nigdzie nie skręcać. I wszystko byłoby dobrze gdyby droga w lesie nagle nie skręcała w lewo i w prawo. Co prawda na wprost też była jakaś ścieżka ale całkowicie zarośnięta. No ale jak prosto to prosto. Jadę. Co ma być to będzie. No i trochę szczęśliwie wyjechałem wprost na pałac w Podwilczu. Ten choć w ruinie robi na mnie duże wrażenie. Szkoda że właściciel, który jest w jego posiadaniu od 1987 roku nie robi nic aby go ratować.

Pałac w Podwilczu © Yacek


Na teren posiadłości niestety wejść nie można. Istnieje spore ryzyko pogryzienia. Już sama brama wjazdowa jest niesamowita ale nawet ona nie jest zakonserwowana. Kawałek dalej trafiam na ciekawy budynek.

Oryginalna architektura - Podwilcze © Yacek


Potem znowu pięknymi alejami do Dygowa

Rybki w Dygowie © Yacek


skąd już tylko parę kilometrów do morza. Dojechałem. Miłe powitanie z rodziną i na plażę.




  • DST 126.23km
  • Czas 07:00
  • VAVG 18.03km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 667m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 5

Środa, 21 sierpnia 2013 · dodano: 30.08.2013 | Komentarze 0

Po dwóch nocach spędzonych w Wieleniu wyruszam w dalszą drogę. Ponieważ dzień wcześniej odkryłem kapitalna drogę w kierunku Bogdanki postanowiłem jechać nią ponownie, tym bardziej, że jest niesamowicie atrakcyjna. Było też przy niej kilka ciekawostek, których nie sfotografowałem dzień wcześniej i musiałem nadrobić zaległości w tym względzie. Najpierw jadę do wsi Przesieki, której wczoraj nie odwiedziłem. Potem jakieś dwa kilometry krajówki (oczywiście bez historii) i wreszcie skręcam na leśną drogę do Głuska. Po drodze zatrzymuję się na chwilę nad pięknym zakolem Drawy, która płynie tam w głębokiej dolinie. Przed Głuskiem zjeżdżam na chwilę do niewielkiej osady Kamienna, gdzie oglądam zabytkową ale wciąż czynną elektrownię wodną z początku XX wieku. Jej przemysłową eksploatację rozpoczęto w 1903 roku. Do dzisiaj niezmienione zostało wyposażenie tej hydroelektrowni.

Elektrownia Kamienna k/Głuska © Yacek


Do Głuska prowadzi piękna aleja dębowa, częściowo wybrukowana. We wsi robię zdjęcie tamtejszego pałacu (obecnie siedziba nadleśnictwa) a wyjeżdżam w dalszą drogę unikalna aleją jaworową.

Pałac w Głusku © Yacek


W Bogdance jest miejsce do wypoczynku zrobione z myślą o kajakarzach. Zatrzymuję się tam na jakiś czas aby trochę odpocząć. Przy okazji rozmawiam też z parą kajakarzy, która od kilku dni płynie Drawą. Po krótkiej pogawędce oni ruszają dalej a ja tez się zbieram. Jadę do Drawna. Po drodze spotykam jeszcze ciekawy budynek leśniczówki. Kiedyś była to szkoła dla okolicznych osad i dom nauczyciela. Kiedyś miejsca tego nie otaczał zwarty las ale rozciągały się tam pola uprawne.

Leśniczówka - kiedyś budynek szkoły © Yacek


Teraz kierunek Drawno, do którego już niedaleko. Po drodze w Niemieńsku jest niesamowity pałac, w którym mieści się szkoła podstawowa i ośrodek szkolno - wychowawczy. Zjechałem tam bo zobaczyłem przy drodze informację o pałacu a że z natury jestem ciekawy... Warto było zboczyć te kilkaset metrów.

Pałac w Niemieńsku © Yacek


Niemieńsko - pałac jeszce raz © Yacek


W Drawnie ponownie robię sobie krótki odpoczynek. ale przedtem oczywiście równie krótki objazd miasteczka, które jest ładnie położone na przesmyku między jeziorami.

Przy wjeździe do Drawna © Yacek


Spichlerz w Drawnie © Yacek


Drawieńskie krasnale © Yacek


Góra zamkowa i pozostałości zamku © Yacek


Do Kalisza Pomorskiego chciałem pojechać wzdłuż jezior ale okazało się, że szuter to sama tralka i sporo piachu. Dlatego zrezygnowałem. Dotarłem tam droga wojewódzką. To kolejne ładne miasteczko leżące między trzema jeziorami. Dookoła zrobiona ścieżka rowerowa, jest też plaża miejska. Tak więc widać, że włodarze miasta starają się coś robić dla mieszkańców. Z Kalisza pojechałem przez Giżyno. W oczy z daleka rzuca się kościół szachulcowy.

W Giżynie © Yacek


Przed kościołem w Giżynie © Yacek


Z tej wsi wyjeżdżam wąskim asfaltem w kierunku lasu. Co prawda trochę dalej ten asfalt, a tym samym droga, skręcił w prawo, ale ja leśną ścieżką pojechałem dalej do Łowicza Wałeckiego. Natknąłem się tam na spotykane później dość często pomniki związane z przełamywaniem wału pomorskiego.

Pomnik w Łowiczu Wałeckim © Yacek


Kościólek w Łowiczu Wałeckim © Yacek


Stamtąd ponownie lasem, trochę po bruku, trochę po piachu ale w większości przyzwoitą ścieżką wyjechałem na asfalt (jakaś lokalna droga), którym dotarłem do Mirosławca. Obejrzałem miasteczko, zrobiłem kilka zdjęć...

Mirosławiec - na pamiątkę © Yacek


I znowu Mirosławiec © Yacek


i przez Mirosławiec Górny pojechałem dalej. Jadę a tu przede mną lotnisko. Skręcam więc w szutrówkę, bo choć to nie po drodze, to nie mam innego wyjścia. Jadąc nią trafiam na leśny pomnik. Okazuje się, że jest to miejsce katastrofy samolotu Casa z 2008 roku.
"Utraceni, lecz nie zapomniani, pokonani nie w walce lecz przez los" - taka wzniosłą sentencja jest wypisana na marmurowej płycie.


Miejsce katastrofy samolotu Casa - 2008 rok © Yacek


Jadąc dalej szutrem wzdłuż linii kolejowej wyjeżdżam po drugiej stronie lotniska na asfalt. Bardzo szeroki. Potem wąziutko przez las. Miałem nadzieję, że ten wąski asfalcik będzie dłuższy, okazało się jednak, że skończył się przy jakiejś wojskowej instalacji. Przede mną pola, nie widać też żadnych zabudowań. Wracać mi się nie chce jadę więc polnymi ścieżkami i choć było tragicznie jakoś dotarłem do Garbowa. Stamtąd podjazd na wzgórze. Na samym szczycie pomnik (w czasie wojny był tam punkt obserwacyjny wojsk polskich).

Punkt obserwacyjny w czasie walk na wale pomorskim © Yacek


Potem długi zjazd do Żabina. Na opłotkach tej wsi kolejny obelisk poświęcony walkom na wale pomorskim.

Pomnik wspominający wyzwolenie Żabina © Yacek


W kolejnej miejscowości - Wierzchowie nocuję na prywatnej posesji.




  • DST 108.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 18.00km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 538m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 4

Wtorek, 20 sierpnia 2013 · dodano: 28.08.2013 | Komentarze 1

Obudziłem się wcześnie rano a tu niebo zasnute chmurami i leje. Na szczęście później zrobiło się lepiej. Padać przestało a kiedy drogi trochę obeschły postanowiłem zaryzykować i zwiedzić Drawieński Park Narodowy. Tym razem na lekko. Toboły zostały w pokoju.

W Parku przypałacowym - Wieleń © Yacek


Pałac Raczyńskich w Wieleniu © Yacek


Pomnik poświęcony ofiarom wojny -Wieleń © Yacek


Najpierw w kierunku wsi Przesieki. Niby droga wojewódzka ale ruchu nie było wcale. Nawierzchnia świetna ale tylko przez kilka kilometrów. Dalej to co później widywałem dość często - " zła nawierzchnia na przestrzeni 11 km".
Po drodze odbiłem do wsi Wizany by ponownie wyjechać na drogę do Przesiek. Nie dojeżdżam tam jednak a skręcam do Dębogóry. Po prostu droga bardziej mi się podobała. Trafiłem tam na ładny pałacyk i coś co przypominało mi "12 apostołów" na Dolnym Śląsku".


Pałącyk w Dębogórze © Yacek


Dębogórskie "chaty" © Yacek


Znowu jadę lasem do Gieczynka a stamtąd polami do asfaltu , którym do Człopy. Niewielkie ale ładne miasteczko. Nabyłem tam mapę Drawieńskiego P. N. Okazało się też, że jest tam ścieżka przyrodnicza prowadząca wzdłuż trzech jezior. Zanim jednak nią pojechałem zjechałem nad jedno z nich i posiedziałem sobie trochę w całkowitej ciszy. Wreszcie ruszam wzdłuż niewielkiej rzeczki Cieszynki do mostu na nieistniejącej już linii kolejowej.

Most arkadowy na Cieszynce - Człopa © Yacek


Ratusz w Człopie © Yacek


Choć nawierzchnia ścieżki nie jest rewelacyjna pokonuję ją z przyjemnością. Fajnie singielki wzdłuż jeziora robią swoje.

Na ścieżce przyrodniczej - okolice Człopy © Yacek


Miejsce do wypoczynku nad Cieszynką © Yacek


We wsi Zatom ciekawy, choć zaniedbany dworek. Obok stary lamus.

Zatom - dawny dworek © Yacek


Stary lamus - przy dworku w Zatomiu © Yacek


Jest też agroturystyka - to byłby ciekawy punkt na eksplorację DPN. Tu też zaczyna się wąski asfalt, który prowadzi do granicy DPN, dalej jest dobrej jakości szuter. Jadę nim do Pustelni a potem dalej do Jaźwin. To po prostu cud. Co prawda droga asfaltowa była bardzo kiepska ale las dookoła i wszechobecna cisza wynagradzały trudy jazdy tą drogą.

Stopień wodny - Bogdanka © Yacek


Przed Sitnicą nastąpiła jednak diametralna zmiana. Pojawił się nowy asfalt, po którym jechało się bardzo przyjemnie. Ruchu zero - przez kilkanaście kilometrów. W Głusku kolejny pałac i przepiękne aleje dojazdowe - dębowa i jaworowa. Zatrzymałem się jeszcze na chwilę nad potężnym zakolem Drawy.

Zakole Drawy © Yacek


Ze Starego Osieczna leśnym duktem (14 km) przez lasy do Krzyża Wielkopolskiego skąd już niedaleko na kwaterę. Jeszcze tylko w Wieleniu taka ciekawostka

W Wieleniu © Yacek


i jestem na miejscu. Kolejny dzień dobiegł końca. Jutro w dalszą drogę.




  • DST 158.00km
  • Czas 09:00
  • VAVG 17.56km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 502m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 3

Poniedziałek, 19 sierpnia 2013 · dodano: 27.08.2013 | Komentarze 1

Z Kostrzynia wyjeżdżam o ósmej.

Rynek w Kostrzyniu © Yacek


Pierwotnie miałem jechać przez Poznań ale ponieważ nie przepadam za jazdą przez duże miasta, postanowiłem przejechać "górą". Jechałem po fajnym, wąskim asfalcie, znowu wśród pół (to w końcu Wielkopolska). W Sarbinowie zaczęły się szutrówki. Nie są to drogi jakieś wspaniałe ale nie jedzie się po nich źle więc nie ma co narzekać. W Kowalskiem zbiornik wodny ciągnący się równoleżnikowo. Bardzo przyjemnie jechało mi się wzdłuż niego. W samej wsi pomnik poświęcony pamięci Ludwika Mierosławskiego


Pamięci Ludwika Mierosławskiego - Kowalskie © Yacek


Kawałek dalej wjeżdżam do Puszczy Zielonki. Bardzo ładny ten las. Drogami leśnymi jadę do Tuczna, niewielkiej wsi zagubionej wśród lasu a potem do Kamińska. Tu zatrzymuję się na chwilę w miejscu do wypoczynku przy sporym głazie narzutowym.

Głaz narzutowy - Kamińsko © Yacek


W Murowanej Goślinie zabawiłem tylko chwilę,

W Murowanej Goślinie © Yacek


Powstańcom Wielkopolskim - Murowana Goślina © Yacek


po czym asfaltem dotarłem do Starczynowa. Tu asfalt się skończył, pojechałem więc lasem . Tam natknąłem się na rezerwat "Śnieżycowy jar". O tej porze nie robi jakiegoś szczególnego wrażenia ale w porze kwitnienia śnieżycy musi tam być prześlicznie. W Łukowie, już po wyjeździe na asfalt zerknąłem na drewniany kościółek związany z postacią naszego wieszcza narodowego Adama Mickiewicza.

W Żukowie © Yacek


W Żukowie 1 © Yacek


Kawałek dalej, w Obornikach chwila relaksu.

Rynek w Obornikach © Yacek


Rynek w Obornikach © Yacek


Potem długo jechałem prawym brzegiem Warty, by dopiero w Stobnicy zmienić na chwilę kierunek jazdy. Jest tutaj zamiejscowy oddział Uniwersytetu Przyrodniczego z Poznania. Zajmują się w nim wilkami. Niestety na bramie wjazdowej wisiała informacja, że stacja jest nieczynna dla zwiedzających do 15 września. Dzwonię, a nuż się uda. No i udało się. Powody były dwa. Po pierwsze - bo rowerem, i po drugie - bo ten rower to Author. Na takich jeżdżą też pracownicy stacji. Zerknąłem na wilki, trochę porozmawialiśmy i w drogę.

Kościół szachulcowy - Oborniki © Yacek


Wilk w Stobnicy © Yacek


Staw - robota pracowników stacji © Yacek


Do Obrzycka wcale miałem nie wjeżdżać ale z daleka miasteczko wyglądało ciekawie postanowiłem więc zaryzykować. Nie żałuję. W centrum bardzo ładny ratusz na wybrukowanym placu

Obrzycko - ratusz © Yacek


Detal na ratuszu w Obrzycku © Yacek


a nad Wartą pięknie położony i dobrze utrzymany pałac Raczyńskich.

Pałac Raczyńskich - Obrzycko © Yacek


Detal na pałacu w Obrzycku © Yacek


Ozdobny mostek w parku pałacowym w Obrzycku © Yacek


Pałac Raczyńskich -widok znad warty © Yacek


Potem już Wronki. Zatrzymałem się tu na chwilę przy pomniku poświęconym powstańcom wielkopolskim.

Pomnik - Wronki © Yacek


Tablica na pomniku poświęconym powstańcom wielkopolskim - Wronki © Yacek


Potem szlakiem rowerowym przez las. Nie wiem kto wyznacza te szlaki ale tam nawet na lekko byłby problem. Trochę jadę, trochę pcham, wreszcie wyjeżdżam w Rzecinie obok torfowiska, które stanowi obszar "Natura 2000". Tuż obok taki pomnik, poświęcony oddziałom partyzanckim.

Do Wielenia jadę trochę dookoła - przez Białą. To ładnie położona nad jeziorem wieś letniskowa. Po drodze do wsi Miały trafiam na informację o pożarzysku. Okazało się, że w 1992 roku wybuchł tam potężny pożar i gdyby nie równie potężna burza, być może spłonęła by całą puszcza notecka. Teraz śladów pożaru już właściwie nie widać. Przy drodze spotykam też takie mokradła.

Mokradła przy drodze do Wielenia © Yacek


Przy drodze do Wielenia © Yacek


W Wieleniu zamierzam spędzić dwa dni. Jeszcze po drodze, w Potrzebowicach, kolejny pałac tuż przy drodze.

Pałac w Potrzebowicach © Yacek


Na koniec wjazd do Wielenia i poszukiwanie noclegu. Na dwie noce instaluję się w tamtejszym hotelu.