Info
Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Styczeń4 - 0
- 2019, Sierpień1 - 0
- 2018, Sierpień5 - 1
- 2018, Maj5 - 4
- 2017, Lipiec1 - 0
- 2017, Czerwiec1 - 0
- 2017, Maj2 - 1
- 2017, Kwiecień1 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Sierpień2 - 0
- 2016, Lipiec1 - 0
- 2016, Maj1 - 1
- 2016, Luty1 - 1
- 2016, Styczeń3 - 0
- 2015, Grudzień2 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec4 - 4
- 2015, Czerwiec1 - 1
- 2015, Maj2 - 3
- 2015, Kwiecień1 - 3
- 2015, Marzec2 - 4
- 2015, Luty2 - 1
- 2015, Styczeń4 - 2
- 2014, Grudzień1 - 2
- 2014, Listopad2 - 3
- 2014, Październik3 - 1
- 2014, Wrzesień3 - 2
- 2014, Sierpień2 - 2
- 2014, Czerwiec2 - 6
- 2014, Maj2 - 0
- 2014, Kwiecień3 - 11
- 2014, Marzec3 - 1
- 2014, Luty2 - 6
- 2014, Styczeń2 - 3
- 2013, Grudzień3 - 4
- 2013, Listopad2 - 8
- 2013, Październik3 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień7 - 11
- 2013, Czerwiec1 - 4
- 2013, Maj5 - 16
- 2013, Kwiecień4 - 20
- 2013, Marzec2 - 13
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń7 - 7
- 2012, Grudzień7 - 14
- 2012, Listopad4 - 7
- 2012, Październik2 - 4
- 2012, Wrzesień5 - 7
- 2012, Sierpień6 - 12
- 2012, Lipiec3 - 12
- 2012, Czerwiec5 - 7
- 2012, Maj6 - 23
- 2012, Kwiecień2 - 4
- 2012, Marzec4 - 18
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń4 - 12
- 2011, Grudzień1 - 4
- 2011, Listopad2 - 4
- 2011, Październik4 - 17
- 2011, Wrzesień1 - 10
- 2011, Sierpień3 - 17
- 2011, Lipiec7 - 36
- 2011, Czerwiec5 - 33
- 2011, Maj5 - 2
- 2011, Kwiecień10 - 11
- 2011, Marzec3 - 12
- 2011, Luty2 - 7
- 2011, Styczeń3 - 7
- 2010, Grudzień8 - 26
- 2010, Listopad5 - 6
- 2010, Październik6 - 12
- 2010, Wrzesień4 - 8
- 2010, Sierpień6 - 13
- 2010, Lipiec10 - 30
- 2010, Czerwiec23 - 30
- 2010, Maj10 - 29
- 2010, Kwiecień4 - 28
- 2010, Marzec3 - 19
- 2010, Luty2 - 7
- 2010, Styczeń3 - 4
- 2009, Grudzień9 - 13
- 2009, Listopad5 - 0
- 2009, Październik4 - 7
- 2009, Wrzesień9 - 4
- 2009, Sierpień10 - 7
- 2009, Lipiec12 - 7
- 2009, Czerwiec6 - 7
- 2009, Maj6 - 12
- 2009, Kwiecień7 - 9
- 2009, Marzec4 - 3
- 2009, Luty2 - 1
- 2009, Styczeń2 - 2
- 2008, Grudzień6 - 4
- 2008, Listopad6 - 6
- 2008, Październik9 - 9
- 2008, Wrzesień7 - 7
- 2008, Sierpień11 - 12
- 2008, Lipiec5 - 9
- 2008, Czerwiec6 - 4
- 2008, Maj9 - 4
- 2008, Kwiecień7 - 1
- 2008, Marzec9 - 2
- 2008, Luty4 - 0
- 2008, Styczeń4 - 0
Trochę tu, trochę tam
Dystans całkowity: | 18342.96 km (w terenie 5379.70 km; 29.33%) |
Czas w ruchu: | 948:54 |
Średnia prędkość: | 19.00 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.70 km/h |
Suma podjazdów: | 58483 m |
Liczba aktywności: | 148 |
Średnio na aktywność: | 123.94 km i 6h 32m |
Więcej statystyk |
- DST 185.00km
- Teren 40.00km
- Czas 08:05
- VAVG 22.89km/h
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Lublińca do Gliwic
Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 · dodano: 17.08.2016 | Komentarze 0
Wybrałem się w niedzielę na wycieczkę. Najpierw pociągiem do Lublińca skąd do Solarni - takiej niewielkiej wioski otoczonej lasami. Potem szuterkiem znowu lasem do asfaltu by po chwili ponownie szutrem do Koszwic. Ten szuter stopniowo zamieniał się w zwykłą polną, mocno zarośniętą ścieżkę, na której musiałem ostro wiać przed goniącymi mnie pieskami. W Koszwicach rzut oka na Lublinicę,
Lublinica w okolicach Solarni © Yacek"
Po zjeździe z asfaltu znowu wygodnym szuterkiem do Łagiewnik,
Ładny grzybek na dębie © Yacek"
a tam uroczy skalniaczek przy drodze.
Ciekawie zaaranżowany skalniaczek z rojnikami © Yacek"
Jadąc jakimiś bocznymi drogami docieram wreszcie do Dobrodzienia. Chwilę odpoczywam na tamtejszym rynku by wreszcie ruszyć dalej. Jeszcze tylko fotka drewnianego kościółka - o tego!
Kościół cmentarny w Dobrodzieniu © Yacek"
Chyba gdzieś za Ligotą Dobrodzieniecką jadę piękną, dębową aleją. Buźka sama się śmieje z zachwytu.
Śliczna aleja © Yacek"
Po chwili znowu lasem ale ścieżka jest już wyraźnie gorsza. W pewnym momencie dostrzegam przy niej jakiś grób. Zatrzymuję się, a ponieważ w pobliżu dwie panie zbierały jagody, pytam czy wiedzą coś na jego temat bo nie jest wcale opisany. Niestety nic na jego temat nie wiedziały. Zrobiłem więc zdjęcie i ruszyłem w dalszą drogę.
Udało mi się znaleźć informację o tym grobie. Jest to grób niemieckiego żołnierza, który zginął 21 stycznia 1945 roku w okolicach Dobrodzienia. Był wieziony na wozie konnym przez kolegów i pochowano go w lesie w tym samym dniu.
Gdzieś w lesie © Yacek"
Stopniowo ścieżka stawała się coraz gorsza dlatego skręciłem w pierwszą napotkaną i w ten sposób dotarłem nad stawy
w Biestrzynniku. Tam też trafiłem na pomnik upamiętniający ofiary I wojny światowej.
Pomnik upamiętniający ofiary I WŚ © Yacek"
Za Dylakami postanowiłem spróbować dojechać bezpośrednio nad Zalew Turawski jednak coraz bardziej podmokły teren nad Libawą
na to nie pozwolił. Zawróciłem więc a potem fajnym szlakiem dotarłem do Jedlic.
Mała Panew koło Jedlic © Yacek"
Po minięciu Jeziora Średniego skręcam na południe. Mijam Niwki skąd pochodził Joachim Halubczok i zmierzam do Dębskiej Kuźni. Tu zatrzymuję się przy tamtejszym pomniku upamiętniającym ofiary obu wojen światowych.
Ofiarom wojen światowych © Yacek"
Kawałek dalej, w Dańcu, jeszcze jeden pomnik.
Pomnik - Daniec © Yacek"
W Izbicku nie mogłem przeoczyć pięknego parku i znajdującego się w nim pałacu.
Zespół parkowo-pałacowy w Izbicku © Yacek"
Później przejeżdżam pod autostradą i omijam od zachodu Górę Św. Anny. Nie zdecydowałem się na wjazd bo byłem już tam kilka razy. Pojechałem więc do Zdzieszowic a potem Leśnicy. Na rynku krótki odpoczynek,
W Leśnicy © Yacek"
Przez Łąki Kozielskie dotarłem do Sławięcic ale jeszcze po drodze natknąłem się na skraju lasu na grób nieznanego powstańca
z 1921 roku a więc z trzeciego Powstania Śląskiego.
Gdzieś po drodze do Kędzierzyna © Yacek"
Podjeżdżam sobie jeszcze do takiego ciekawego budyneczku zwanego Belwederem
W Kędzierzynie © Yacek"
Mijam Kanał Gliwicki
Śluza na Kanale Gliwickim © Yacek"
i przez Rudzinec jadę do Gliwic na pociąg. Zamiast jednak trzymać się asfaltu skręciłem do lasu i coraz większymi chaszczami dotarłem do linii kolejowej. Tu ścieżka się skończyła. Sprawdziłem więc co jest po drugiej stronie. Okazało się, ze jest tam inna ścieżka i jadąc nią dotarłem w okolice Taciszów - Kleszczów. Za Kleszczowem ponownie przejeżdżam pod autostradą i napotkanych rowerzystów pytam
o możliwość dojazdu do Gliwic mniej uczęszczanymi drogami. Kierują mnie na drogę wzdłuż autostrady i Kozłów skąd już bezproblemowo docieram na stację PKP w Gliwicach. Tu w pociąg i do domu.
Pogoda sprzyjała, deszcz postraszył mnie tylko w okolicach Zdzieszowic, można więc było delektować się jazdą czego oczywiście nie omieszkałem robić!
- DST 153.75km
- Teren 15.00km
- Czas 07:44
- VAVG 19.88km/h
- VMAX 51.49km/h
- Podjazdy 1304m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Spod Grodu Kraka pod Częstochowę
Czwartek, 19 maja 2016 · dodano: 20.05.2016 | Komentarze 1
Po ponad 3 miesiącach abstynencji rowerowej wreszcie gdzieś się wybrałem. Zdecydowałem się na okolice Krakowa bo miałem zapewniony transport. Zaczynam w okolicach Modlniczki. Na początek jak to na Jurze trochę górek a że do tej pory jeździłem niewiele to jest mi bardzo ciężko. Zacząłem się nawet zastanawiać czy jednak nie wybrać pociągu. Ostatecznie jednak samozaparcie zwyciężyło tym bardziej że widoczki powalały.
Rzut oka na kwitnący rzepak © Yacek
Za Zabierzowem podjechałem sobie pod tamtejszy radar
Przy radarze © Yacek"
Po czym wjechałem do lasu. Sama przyjemność.
po jakimś czasie dotelepałem się do Aleksandrowic gdzie miły ochroniarz nie wpuścił mnie niestety na terem tamtejszego pałacu. Trochę szkoda ale ale trudno. W ramach rekompensaty rzuciłem okiem na tamtejszy staw.
W Aleksandrowicach © Yacek
i pojechałem do Balic. Tamtejszy pałac jest niesamowity a i park go otaczający też niczego sobie. Najpierw zdjęcia, potem klap na trawkę i leżakowanie.
Balice - pałac © Yacek
Potem przez Dolinkę Brzoskwinki obok zamku w Rudnie do Puszczy Dulowskiej. Tam znowu fajnie przez las. Sama radość! Trafiam jeszcze na ciekawe trzcinowisko - lubię takie klimaty. Potem na Sobkową Górę - teren dawnego kamieniołomu, obecnie częściowo fajnie zagospodarowany.
A potem przez Maczki nad Pogorie. Tam chwila przerwy i prosto do domu.
Pojawił mi się jakiś problem ze zdjęciami i więcej nie mogę wrzucić. Mam nadzieję, że to przejściowy problem.
- DST 114.36km
- Teren 50.00km
- Czas 06:18
- VAVG 18.15km/h
- VMAX 35.54km/h
- Podjazdy 834m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Tarnowskie Góry
Niedziela, 7 lutego 2016 · dodano: 07.02.2016 | Komentarze 1
Siadłem dzisiaj na rower bo taką wiosenna pogodę w lutym należy wykorzystywać. Postanowiłem pojechać trochę dalej no i padło na okolice Tarnowskich Gór. Do Woźnik jechałem, można rzec, standardem. Potem zaczęły się schody. Za kościólkiem cmentarnym w Woźnikach droga przypominała jedno wielkie błoto. Na szczęście lekko zmarznięte więc dało się przejechać. Po około kilometrze zaczął się szuter ale bardzo nieciekawy. Skręciłem więc na inny, który kiedyś był w zdecydowanie lepszym stanie ale cóż z tego skoro drogę dojazdową do niego wysypano grubym tłuczniem. Po prostu tragedia! Pojechałem więc trochę inaczej przedzierając się m. in. przez świerkowy las. Zatrzymałem się na chwilę nad Ligockim Potokiem (bardzo klimatyczny strumyk).
Ligocki Potok © Yacek
Zalew w Zielonej mijam bez zatrzymywania się i jadę do Kalet. Po drodze towarzyszą mi kilkusetletnie dęby (nawet 600letnie). Miejscowa legenda mówi, że aleją tą zmierzały pod Wiedeń wojska Jana III Sobieskiego.
Fragment alei dębowej w Kaletach © Yacek
Można też spotkać tam sporo głazów narzutowych. Niektóre całkiem okazałe.
Głaz narzutowy © Yacek
Trafiłem też na oryginalny pień starego dębu. Oczyma wyobraźni już widziałem go na moim skalniaku. Komponował by się idealnie.
W sam raz na mój skalniak © Yacek
Z Kalet jadę do Miasteczka Śląskiego. To pierwsza dróżka dzisiaj, której do tej pory jeszcze nie pokonywałem. Prowadzi nią szlak rowerowy. W pewnym momencie spotykam jednak rowerzystę z Bytomia i wspólnie jedziemy nad Nakło-Chechło. Tu nasze drogi się rozchodzą. Ja zmierzam do Strzybnicy. Na chwilę zatrzymuje się przy tamtejszym kościele.
Kościół w Strzybnicy © Yacek
Potem dalej nad stawy. Ładnie jest tam wiosną i latem ale i teraz sporo osób spaceruje.
W Strzybnicy © Yacek
Teraz znowu do Kalet obok śródleśnego stawu "Głęboki Dół". Po drodze jednak dostrzegam nową (dla mnie) szutrówkę, prowadzącą do Mikołeski. Po drodze mijam "Potok Graniczny". Decyduję się na przejazd tą właśnie drogą. Nią także docieram do Kalet.
Potok Graniczny © Yacek
Teraz do Strzebinia. Najlepiej przez las. Liczę na to, że leśna droga została poprawiona, może będzie szuter, bo jednak ciężko się tam jeździło. Początek jednak niczego dobrego nie wróży. Dopiero po kilometrze jest szuterek. Teraz już wygodnie docieram do Strzebinia.
W Strzebiniu © Yacek
Te figury to taka ciekawostka tamtych okolic. Zobaczyć je można już w Woźnikach, także w Kaletach czy ogólnie okolicach Tarnowskich Gór.
Fajna wycieczka choć nieco męcząca. Szczególnie w terenie jechało mi się miejscami bardzo ciężko ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Zawsze to miło spędzony czas na rowerze.
- DST 32.60km
- Teren 23.00km
- Czas 01:35
- VAVG 20.59km/h
- VMAX 32.46km/h
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Spacerek
Poniedziałek, 11 stycznia 2016 · dodano: 12.01.2016 | Komentarze 0
Trochę po okolicznych lasach.
- DST 246.45km
- Teren 15.00km
- Czas 11:56
- VAVG 20.65km/h
- VMAX 38.00km/h
- Podjazdy 399m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Pokoju
Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 24.08.2015 | Komentarze 0
Dzisiaj jadę do Pokoju. Jak dotychczas byłem tam tylko raz dobrych kilka lat temu. Okazją na ponowne odwiedziny tego miejsca była propozycja kolegi prowadzącego klub turystyki aktywnej w Blachowni. Wstaję wcześnie i jadę na zbiórkę. Około 4.30 w piątkę ruszamy na trasę. W Przystajni dożynki - a że przygotowuje je nasz kolega to oczywiście fotka.
W Przystajni © Yacek
Po krótkiej przerwie jedziemy dalej by po pokonaniu dawnej polsko - niemieckiej granicy zjechać na boczną drogę i przez Radłów dotrzeć do Bąkowa. Tu oglądamy pałac i kościół. Znajduje się w nim ciekawy ołtarz (jeden z najpiękniejszych na Śląsku). Niestety akurat trwa msza więc nie mamy możliwości na dokładniejsze oględziny.
Pałac w Bąkowie © Yacek
Kościół - Bąków © Yacek
Jeszcze krótka przerwa na posiłek i jedziemy do Kluczborka. Tu oczywiście odwiedzamy fantastyczne muzeum pszczelarstwa oraz rynek z przepiękną magnolią.
Muzeum pszczelarstwa - Kluczbork © Yacek
Muzeum pszczelarstwa - Kluczbork1 © Yacek
Muzeum pszczelarstwa - Kluczbork2 © Yacek
Na kluczborskim rynku © Yacek
Chyba gdzieś za Zawiścią zatrzymujemy się też na chwilę na starym poniemieckim cmentarzu,
Poniemiecki cmentarz - Zawiść © Yacek
by następny postój zrobić już w Pokoju. Trafiliśmy tam na bardzo ciekawą wystawę i fantastyczną Panią, która oprowadziła nas i w bardzo interesujący sposób przybliżyła nam historię tej, niesamowicie ciekawej miejscowości.
Kościół ewangelicki w Pokoju © Yacek
Kościół ewangelicki w Pokoju - ołtarz główny © Yacek
Kościół ewangelicki w Pokoju - loża książęca © Yacek
Po mniej więcej 2godzinach pobytu w Pokoju pojechaliśmy jeszcze do tamtejszego parku.
W Parku - Pokój © Yacek
Świątynia na wyspie - Pokój © Yacek
Po drodze do Murowa taka ciekawostka nam się trafiła.
Oryginalny znak drogowy © Yacek
W Zagwiździu jedziemy obejrzeć tamtejsze muzeum. Czynne od 14-tej.My byliśmy trochę wcześniej ale nie zdecydowaliśmy się czekać. Przed nami jeszcze kawał drogi.
Montownia muzeum - Zagwiździe © Yacek
W Tułach bardzo ciekawa fasada kościoła.
Ciekawy kościół - Tuły © Yacek
Kolejna przerwa dopiero w Lasowicach przy tamtejszym drewnianym kościółku. Zamknięty, więc tylko rzut oka z zewnątrz i w dalszą drogę.
W Lasowicach Wielkich © Yacek
W Blachowni jesteśmy ok.19.30.
Na zakończenie - Blachownia © Yacek
Dla niektórych to już koniec wycieczki. Przede mną jeszcze 20 kilometrów. W domu jestem przed 21-szą.
Warto było się wybrać. Dziękuję organizatorowi i kolegom, z którymi jechałem. Sam pewnie bym się nie zdecydował.
- DST 110.33km
- Czas 08:00
- VAVG 13.79km/h
- Podjazdy 808m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Siemiechowa do Krakowa
Niedziela, 5 lipca 2015 · dodano: 10.07.2015 | Komentarze 3
Po kolejnej nocy pod namiotem znowu zbieram się dość wcześnie żegnając się przy okazji z niesamowitymi ludźmi, którzy udzielili mi tej nocy gościny. Mogłem się wykąpać, poczęstowali mnie obiadem, naprawdę byłem bardzo miło zaskoczony. W każdym razie po porannej, wspólnej herbatce już przed szóstą jestem w trasie. Po kilku kilometrach pierwsze atrakcje - Zakliczyn. Najpierw kolejny pierwszowojenny cmentarz - wyjątkowy, bo pochowani są na nim żołnierze wyznania mojżeszowego. Potem rynek z ciekawą zabudową.
Cmentarz pierwszowojenny - Zakliczyn © Yacek
Zakliczyński ratusz © Yacek
Drewniana zabudowa Zakliczyna © Yacek
Wyjątkowy dom - Zakliczyn © Yacek
Jeszcze w Zakliczynie pokonuję Dunajec
Dunajec pod Zakliczynem © Yacek
i jadę do Melsztyna, odwiedzić ruiny tamtejszego zamku, wzniesionego jeszcze w XIV wieku. Jak na początek mojej dzisiejszej trasy mogę powiedzieć, że się nieźle rozgrzałem przy dojeździe do ruin.
Pozostałości zamkowej wieży - Melsztyn © Yacek
Ruiny zamku Melsztyn © Yacek
Kolejne kilometry pokonywałem z przyjemnością choć potworny upał mocno dawał mi się we znaki. Dopiero w Porąbce Uszewskiej zaczął się długi i stromy podjazd, który mocno nadwyrężył moje siły. Tym bardziej, że od rana jechałem tylko na herbacie i kilku ciastkach. Ze szczytu szybki zjazd do drogi Kraków - Tarnów a potem do Brzeska.
Rynek w Brzesku © Yacek
Brzesko - rynek © Yacek
Brzeski Kirkut © Yacek
Wyjeżdżając z Brzeska trochę pobłądziłem pakując się nawet na autostradę ale ostatecznie udało mi się ją objechać. W Krzeczowie kolejny już cmentarz z I wojny położony trochę na uboczu.
Kolejny cmentarz z I wojny © Yacek
Wreszcie, po kolejnych kilku kilometrach, znalazłem się w cieniu drzew. To Puszcza Niepołomicka. Jeszcze nigdy tu nie byłem ale muszę przyznać, że mocno się rozczarowałem. Najbardziej nie podobały mi się te nieszczęsne, proste jak strzelił, ścieżki. Nie znoszę czegoś takiego.
W Niepołomickiej Puszczy © Yacek
Wreszcie około południa zasiadłem pod parasolami w jednej z licznych niepołomickich restauracji. Musiałem w końcu coś zjeść. Po obfitym obiedzie wcale nie chciało mi się jechać. Siedziałem więc dalej i dzięki temu spotkałem znajomego z kolegą, którzy dzień wcześniej pokonali Szlak Orlich Gniazd a teraz zwiedzali okolice Krakowa. Dosiadł się też do nas rowerzysta z Krakowa, który jeszcze raz poprowadził nas przez puszczę (tym razem było zdecydowanie ciekawiej) a mnie osobiście odprowadził na stację PKP Płaszów, gdzie zakończyłem swoją kilkudniową eskapadę.
Zamek - Niepołomice © Yacek
Arkadowy dziedziniec - Niepołomice © Yacek
Zadumany Stańczyk © Yacek
Teraz czekała mnie podróż powrotna. W pociągu było potwornie gorąco. Wraz z upływem czasu robiło się jednak coraz przyjemniej. Ok. 22 - ej dotarłem do domu. Przejechałem łącznie ok. 550 km po terenach, których w zdecydowanej większości, jeszcze rowerem nie odwiedzałem. Warto było się przejechać, choć te 10 stopni mniej pewnie korzystniej by wpłynęło na zadowolenie z jazdy. Z drugiej jednak strony nie padało a w słońcu zawsze jest przyjemniej niż w deszczu.
- DST 125.86km
- Czas 08:00
- VAVG 15.73km/h
- Podjazdy 1666m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Czudca do Siemiechowa
Sobota, 4 lipca 2015 · dodano: 09.07.2015 | Komentarze 1
I znowu wyruszam dość wcześnie licząc na trochę chłodniejszy poranek. Niestety,nic z tego. Słońce grzeje niemiłosiernie. Przed Strzyżowem wieś Żarnowa odznaczona Krzyżem Walecznych za obronę tamtejszych przepraw.
Żarnowa - pomnik © Yacek
Potem krótki ale ostry podjazd i już jestem w Strzyżowie. Tu spędzam kilka chwil na rynku pytając przechodzącą Panią o miejscowe atrakcje. Pani, poza kościołem, nie widzi żadnych. No cóż, trudno!
Strzyżowski rynek © Yacek
Fontanna na rynku © Yacek
Jadę dalej i nagle jest mały ale ładny pałacyk. Mieści się w nim obecnie Dom Dziecka.
Pałacyk - Strzyżów © Yacek
Gdzieś za Różanką trafiam na kolejny cmentarz z I wojny.
Cmentarz z I wojny światowej © Yacek
Kawałek dalej po ciężkim, ostrym podjeździe, na skraju lasu pomnik poświęcony Wojsku Polskiemu i pomordowanym przez Niemców w 1940 roku Polakom.
W drodze do Warzyc © Yacek
W Warzycach jest kolejny cmentarz pierwszowojenny ale jadąc szybko w dół nie chciało mi się zatrzymywać. Natomiast na dole trafiłem na niewielki kopiec.
Kopiec w Warzycach © Yacek
W Jaśle niczego ciekawego nie znalazłem. Dlatego szybko ruszyłem w dalszą drogę.
W Jaśle © Yacek
Teraz do Bieczu - perły Pogórza, miasteczka wyjątkowego, leżącego na skrzyżowaniu dawnych szlaków handlowych, nazywanego "małym Krakowem". W czasie II wojny światowej Niemcy utworzyli tu getto dla ludności żydowskiej. Oglądam ratusz z XVI wieku z oryginalną wieżą, u podnóża której jest wejście do turmy (więzienia), w którym przetrzymywano i torturowano przestępców.
Ratusz - Biecz © Yacek
Kolejną atrakcją jest Dom z Basztą - znajduje się w niej Muzeum Ziemi Bieckiej. A sama baszta nazywa się Radziecką, choć nie ma to nic wspólnego z dawnym wielkim bratem tylko z radcami miejskimi.
Baszta - Biecz © Yacek
Najwspanialszym zabytkiem Biecza jest niewątpliwie tamtejsza fara. Najstarsze jej elementy pochodzą z XV wieku.
Bazylika w Bieczu © Yacek
Z Bieczu jadę w kierunku Binarowej. Tamtejszy kościółek o
toczony rusztowaniami więc zdjęcie odpada. Za to w Rożnowicach trafiam na kolejny kościół. Jest śliczny i robi na mnie duże wrażenie.
Kościół - Rożnowice © Yacek
Detal na rożnowickim kościele © Yacek
W Rzepienniku spotykam szlak astronomiczny oznaczony figurami różnych bogiń. Tutaj Wenera.
Fragment astronomicznego szlaku - Rzepiennik © Yacek
Gdzieś po drodze do Ciężkowic zatrzymuję się jeszcze na kolejnym cmentarzu z I wojny.
Cmentarz pierwszowojenny © Yacek
Ciężkowice to był jeden z celów na dzisiaj. Bardzo zainteresowało mnie tamtejsze Skalne albo, jak się mówi w okolicy, Śpiące Miasto.
Na rynku ratusz
Ratusz - Ciężkowice © Yacek
i oryginalna kapliczka.
Św. Florian na ciężkowickim rynku © Yacek
Potem w dół do Skalnego Miasta. Teren w pobliżu jest zagospodarowany, wstęp wolny. Próbowałem wejść z rowerem ale po 100 metrach dałem sobie spokój. Nie warto się męczyć.
Skała "Grunwald" - Skalne Miasto" © Yacek
Ze Skalnego Miasta jadę do Kąśnej Dolnej rzucić okiem na dworek Paderewskiego. Zastanawiałem się czy tam jechać ale po tym co zobaczyłem bardzo bym żałował gdybym go sobie odpuścił.
Dwór I.J. Paderewskiego - Kąśna Wielka © Yacek
Potem do Gromnika. Po drodze jeszcze jeden cmentarz z I wojny
Bogoniowice - cmentarz pierwszowojenny © Yacek
W samym Gromniku dwie ciekawostki - pałacyk i kolejny już cmentarz z I wojny.
Gromnik - pałacyk © Yacek
Gromnik - cmentarz pierwszowojenny © Yacek
Z Gromnika jeszcze kawałek do Siemiechowa i tu nocleg (u bardzo miłych gospodarzy).
- DST 149.88km
- Czas 10:00
- VAVG 14.99km/h
- Podjazdy 899m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Zabrnie - Czudec
Piątek, 3 lipca 2015 · dodano: 09.07.2015 | Komentarze 0
Jeszcze wczoraj zauważyłem, że z tylnego koła schodzi mi powietrze. Nie był to jednak duży ubytek. Wystarczyło raz na kilkanaście km dopompować i było OK. Ponieważ jednak obudziłem się bardzo wcześnie, zabrałem się za klejenie. Potem nie było już problemów. Na trasę wyruszam ok. 6.30 po niezbyt obfitym śniadaniu. Już po kilku kilometrach widzę park ze starodrzewiem. Brama otwarta więc wjeżdżam. Wśród drzew znalazł się i pałac. Znajduje się w nim ośrodek szkolno -wychowawczy.
Pałac w Grębowie od frontu © Yacek
A tutaj od tyłu © Yacek
Dzisiejszym celem jest Leżajsk. Kieruję się więc właśnie tam jadąc podobnie jak wczoraj różnej jakości dróżkami. W Kopaninie (chyba?) zatrzymuję się na chwilę przy drewnianym kościółku.
Kościół w Kopaninie © Yacek
Wreszcie docieram do Leżajska. Miasteczko takie sobie. Oglądam rynek, na dłużej zatrzymuję się przy ładnym dworku, w którym znajduje się muzeum. Pytam też miejscowych o browar ale że to nie po drodze, odpuszczam.
Ratusz - Leżajsk © Yacek
Jagiełło na rynku - Leżajsk © Yacek
Dworek - muzeum w Leżajsku © Yacek
Za Kopaniami wjeżdżam ponownie do lasu i fajnym singielkiem docieram do kapliczki. Zbudowano ją na miejscu wcześniejszej, spalonej.
Kapliczka w okolicach Białobrzegów ©
Teraz do Łańcuta. A jeśli Łańcut to oczywiście wspaniały zespół pałacowy Lubomirskich. Jak zwykle masa turystów ale temu to akurat nie ma co się dziwić. Spotkałem tam też francuskich podróżników rowerowych odbywających wyprawę do Chorwacji. Świetna rzecz - gdyby tylko mnie czas na to pozwalał.
Łańcut © Yacek
Łańcut - zespół pałacowy Lubomirskich 1 © Yacek
Łańcut - zespół pałacowy Lubomirskich © Yacek
Łańcut - zespół pałacowy Lubomirskich 2 © Yacek
Łańcut - zespół pałacowy Lubomirskich 3 © Yacek
Łańcut - zespół pałacowy Lubomierskich 4 © Yacek
Łańcut - zespół pałacowy Lubomirskich 5 © Yacek
Łańcut - zespół pałacowy Lubomirskich 6 © Yacek
Łańcut - zespół pałacowy Lubomirskich 7 © Yacek
Łańcut - zespół pałacowy Lubomirskich 8 © Yacek
Z żalem opuszczam Łańcut i ruszam w kierunku Rzeszowa. Co prawda wcale miałem tam nie jechać (nie lubię dużych miast )ale ostatecznie wylądowałem na tamtejszym rynku. I tu zaskoczenie bo rynek naprawdę ładny. Śliczne kamienice, wszystko świeże od nowości - gdyby tylko nie te tłumy oblegające każdy skrawek wolnego terenu.
Rzeszowski Rynek © Yacek
Kościół - Rzeszów © Yacek
Pomnik A. Mickiewicza - Rzeszów © Yacek
Jak pisałem wcześniej za Wisłą znalazłem się w woj. podkarpackim. Początkowo było nawet płasko, później coraz trudniej. Coraz bardziej strome i długie podjazdy a przede wszystkim niesamowity upał odbierał resztkę sił. Co jakiś czas wstępowałem do napotkanych gospodarstw prosząc o wodę. Pierwszy bidon z reguły wylewałem na siebie, kolejny służył mi do picia. Około 20tej byłem w Czudcu. Tu wstąpiłem na mocno spóźniony obiad, potem jeszcze trochę szukałem noclegu. Wreszcie mogłem przytulić się do poduszki i pokrzepić tak potrzebnym snem.
- DST 146.73km
- Czas 10:00
- VAVG 14.67km/h
- Podjazdy 982m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Kielc do Krakowa w cztery dni
Czwartek, 2 lipca 2015 · dodano: 08.07.2015 | Komentarze 0
Nieoczekiwanie początek lipca zaowocował kilkoma dniami wolnego. Zdecydowałem więc, że nie będę siedział w domu, że lepiej wyruszyć w Polskę. Zastanawiałem się jedynie nad kierunkiem. Ostatecznie zdecydowałem się na Świętokrzyskie, Podkarpacie i Małopolskę. Ruszam wcześnie rano na pociąg do Kielc. Trzy godziny później pedałuję już w kierunku Sandomierza. Od dawna chciałem się tam wybrać ale dopiero teraz plany udało się zrealizować.
W Kielcach byłem już wielokrotnie dlatego zwiedzanie sobie odpuszczam i od razu ruszam w kierunku Rakowa.
W kieleckim parku © yacek
Na opłotkach miasta zerkam na zarastający kamieniołom "Wietrznia".
Kamieniołom Wietrznia na obrzeżach Kielc © yacek
Potem dalej - najpierw wygodnie asfaltem, potem różnie z tym bywało. Planowałem że dotarcie do Rakowa zajmie mi jakieś 2 godziny. Wyszło o wiele dłużej. To oczywiście zasługa mojej chęci do kombinowania.W Papierni przy drodze niewielki pomnik ku czci pomordowanych Polaków.
W Papierni © yacek12
Na chwilę zatrzymuję się w Borkowie nad zalewem na niewielkiej rzeczce Belniance. Już kiedyś tu byłem wraz z kolegą ale skoro zbiornik fajny to i przysiąść na chwilę nie zaszkodzi.
Zalew w Borkowie © yacek12
W Trzemośnej kończy się asfalt a ja wjeżdżam do Cisowsko - Orłowickiego Parku Krajobrazowego. Ścieżka którą jadę jest kiepska
a dodatkowo wyłożona polnym kamieniem. Paskudztwo z punktu widzenia rowerzysty z sakwami. Kiedy docieram do Huty Szklanej okazało się, że jest źle. Ścieżka się skończyła a ja brodzę w trawie po pas. Ostatecznie jednak prowadząc w różnych kierunkach znajduję jakąś ścieżkę i choć tragiczna próbuję nią jechać. Trafiam nawet przypadkiem na zachowany grób żołnierza. Nie ma o nim niestety żadnej wzmianki na miejscu a tylko napis na tablicy "Śpij spokojnie żołnierzu".
W Hucie Szklanej © yacek12
Po wielu trudach wyjeżdżam w Leonowie na szuter by po chwili znowu lasem jechać do Smykowa. Na szczęście spotkałem po drodze pracownika, który znakował ścieżkę (będą ją utwardzać) i dzięki temu nie musiałem błądzić. Dalej jednak aż tak różowo nie było. Trzeba było jechać skrajem lasu po mocno zarośniętej dróżce a gdy dojrzałem w dali zabudowania mogłem spodziewać się poprawy stanu ścieżki. Oj jak bardzo się myliłem. Od tej chwili musiałem prowadzić jakieś 2 kilometry.Wreszcie jednak znalazłem się w Rakowie. Zajrzałem na rynek, który jak prawie wszędzie po rewitalizacji jest betonową pustynią.
Kościół w Rakowie © yacek12
\
Ciekawa fontanna - Raków © yacek12
Po krótkim pobycie ruszam dalej. Znowu różnej jakości drogami jadę do Klimontowa. Po drodze coraz częściej widać sady - jabłonie, wiśnie, czereśnie. Te ostatnie całkowicie okryte siatką. Jabłka jeszcze nie dojrzały ale wiśnie i czereśnie - pychota. Dawno tyle ich nie zjadłem. Klimontów to całkiem ciekawa miejscowość. Warto pospacerować.
Fasada kościoła- Klimontów © yacek12
Nieużytkowany klasztor - Klimontów © yacek12
A jednak się kręci - Klimontów © yacek12
Klimontów - synagoga © yacek12
Kolejny cel to Ossolin. Jeszcze w XIX wieku znajdował się tam potężny zamek. Na rozkaz ojca został wysadzony w powietrze aby synowie nie zaciągali kredytów na poczet rodowej siedziby. Obecnie pozostało po nim jedynie przęsło arkadowego mostu.
Ossolin - ocalały fragment arkadowego mostu © yacek12
No i wreszcie po wielu perypetiach jestem w Sandomierzu. Na początek wita mnie baszta
Sandomierz - baszta © Yacek
a dalej brukowaną uliczką docieram na Rynek.
W drodze do sandomierskiego rynku © Yacek
Sandomierz - Rynek © Yacek
Sandomierski ratusz © Yacek
Po drugiej stronie Wisły krajobraz zmienia się całkowicie. Robi się płasko, znikają też sady. Zaczynam rozglądać się za noclegiem. Znajduję go w Zabrniu Dolnym u pewnej rodziny. Jest herbatka, pogaduszki a potem spać bo rano czeka mnie kolejna porcja kilometrów.
- DST 201.56km
- Teren 81.00km
- Czas 10:26
- VAVG 19.32km/h
- VMAX 32.80km/h
- Podjazdy 714m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Na opolszczyznę
Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 05.06.2015 | Komentarze 1
Ostatni mój wypad w zachodnie rejony Gór Świętokrzyskich był bardzo udany. Dzisiaj postanowiłem pojechać jednak w kierunku przeciwnym tj. na opolszczyznę. Najpierw jednak "na Brzozę" zerknąć na kwitnące różaneczniki. Jak zwykle prezentują się rewelacyjnie.
W rezerwacie © Yacek"
Następny etap to Ciasna. Za Pawełkami jednak trafiłem na totalnie zarośniętą dróżkę a raczej groblę między stawami. To właśnie nią ma prowadzić moja trasa. Decyzja jest krótka - jadę - co ma być to będzie. Mimo początkowych obaw nie było tak źle. Trawa co prawda wysoka i zaraz na początku o mało nie wybiłem zębów ( ale to nie przez trawę) jednak jechać się dało i to całkiem wygodnie. Pokonałem linię kolejową by kilkaset metrów dalej, ciągle w lesie, pojechać na rozstajnych drogach w lewo. Oczywiście nie zwróciłem uwagi na ślad bo inaczej zauważyłbym, że powinienem jechać w prawo. Najważniejsze jednak, że i tak wylądowałem w Ciasnej.
Staw hodowlany w Ciasnej © Yacek"
Po wyjeździe z Ciasnej wjechałem ponownie do lasu i przyzwoitą dróżką dotarłem do śródleśnej łąki, wzdłuż której prowadziła kapitalna ścieżka.
Świetna leśna ścieżka gdzieś w lesie © Yacek"
A obok ścieżki śródleśna łąka © Yacek"
Ostatecznie znalazłem się w Rzędowicach przy niewielkiej kaplicy.
Kaplica Matki Bożej - Rzędowice © Yacek"
Dalej jadę wąskim asfaltem, który po chwili zamienia się w szuter, by znowu po chwili ponownie przejść w asfalt. Kilkaset metrów po drodze wojewódzkiej i ponownie na polne ścieżki, którymi docieram do Szemrowic. W Makowczycach moją uwagę przykuwa niewielki, drewniany budynek 9coś jakby kapliczka). Okazuje się jednak, że to nie to.
Budynek OSP w Makowczycach © Yacek"
W Turzy trafiłem na czarny szlak rowerowy. Z informacji na tablicach wynika, że prowadzi do Strzelec Opolskich a ponieważ i ja tam zmierzam, postanowiłem się go trzymać. Początkowo oznakowanie było super ale jak tylko zjechałem z asfaltu zaczęły się problemy. Ale najpierw pokonuję Myślinę po drewnianym moście.
Myślina w Myślinie © Yacek"
Mostek na Myślinie © Yacek"
Potem jadę już bardziej na wyczucie niż wg szlaku. W lesie trafiam na niewielki zbiornik, nad którym ludzie miło spędzają czas. Ja jednak jadę dalej do Staniszcza Małego.
Kapliczka śródleśna © Yacek"
Krzyż błagalny - Staniszcze Małe © Yacek"
Potem do wsi Spórok a konkretniej nad Ptasi Stawek. Tu chwila przerwy.
Ptasi Stawek - Spórok © Yacek"
Kawałek dalej niszczejący budynek stacji kolejowej za to z bardzo wyraźną nazwą stacji.
Budynek stacji kolejowej - Spórok © Yacek"
W Strzelcach Opolskich wreszcie znajduję czynny sklep. Robię zakupy i jadę na rynek.
Strzelce Opolskie - rynek © Yacek"
Ratusz w Strzelcach Opolskich © Yacek"
Potem do parku. A park jest tam śliczny. Pospacerowałem, posiedziałem,
Park miejski - Strzelce Opolskie © Yacek"
I znowu park © Yacek"
Grzybienie w parku © Yacek"
i pojechałem dalej. Do Warmątowic przez pola. Mimo że dróżka polna jechało mi się całkiem dobrze. do momentu kiedy wjechałem w stada krów. Za nic nie chciały mnie przepuścić. Ostatecznie kednak udało mi się wydostać na asfalt i pojechać dalej. Z Błotnicy Strzeleckiej szlakiem do Dąbrówki. Szlak bardzo fajny - miejscami. W Dąbrówce pojadłem czereśni. Przez Świbie przemknąłem i pojechałem do Borowian.
Grzybienie w parku © Yacek
Jeszcze w Radonii natknąłem się na ul. Zamkową. Pomyślałem że coś w tym musi być. Na końcu uliczki stał pałac. Nic szczególnego ale jednak był.
Pałac w Radonii © Yacek"
W Borowianach naprawdę warto się zatrzymać. Te małe stawy robią wrażenie. Od tego momentu nie robiłem już zdjęć bo wjechałem w znane mi tereny. Najpierw do Potępy, potem do Żyłki i paskudnym szlakiem do Pustej Kuźnicy. Droga, mimo że to szlak rowerowy, w katastrofalnym stanie, ale jakoś przeżyłem. Do Koszęcina lasem. Droga ta w pobliżu rezerwatu Jeleniak Mikuliny wysypana została tłuczniem, po którym nie jeździ się za ciekawie. No ale ja nie miałem innego wyjścia. A z Koszęcina to już prawie standard i do domu.