Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Jura

Dystans całkowity:14699.67 km (w terenie 6586.00 km; 44.80%)
Czas w ruchu:792:07
Średnia prędkość:18.40 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:55084 m
Liczba aktywności:181
Średnio na aktywność:81.21 km i 4h 25m
Więcej statystyk
  • DST 157.02km
  • Teren 17.00km
  • Czas 07:45
  • VAVG 20.26km/h
  • VMAX 46.70km/h
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szkieletczyzna

Sobota, 13 kwietnia 2013 · dodano: 13.04.2013 | Komentarze 2

Dzisiaj miałem w planach przejechać kawałek województwa świętokrzyskiego. A że nie do końca miałem ochotę jechać sam wrzuciłem info na forum częstochowskich rowerzystów. Niestety nie było chętnych. Na szczęście pozytywnie do mojej propozycji ustosunkował się kolega z Myszkowa. Jedziemy więc razem. Na spotkanie umawiamy się w Mzurowie. Spotykamy się jednak w Dąbrownie. Z domu wyjeżdżam dość wcześnie i kieruję się do Złotego Potoku. Tu na chwilę zatrzymuję się przy słynnych źródełkach dających początek rzece Wiercicy.

Źrodełko - Złoty Potok © Yacek


Ledwie opuściłem Gorzków Stary gdy spotykam muflony. Kilka lat temu w tamtych okolicach wypuszczono niewielkie stado. Jak widać mają się dobrze.

Muflony w Górach Gorzkowskich © Yacek


Nie ujechałem kolejnych 200 metrów gdy na rozłożystym dębie dostrzegłem dzięcioła zielonego. Świetnie prezentował się na tle ciemnej kory dębu. Teraz jeszcze kawałek i już wspólnie pokonujemy kolejne kilometry. W Ślęzanach zatrzymujemy się na chwilę obok ciekawego gospodarstwa.

W Ślęzanach © Yacek


Kolejny przystanek przy pęknie wyremontowanym dworku w Turzynie.

Dworek szlachecki w Turzynie © Yacek


Teraz kręcimy do Gródka. Mieliśmy co prawda w Białej Wielkiej podjechać do pałacu Zwierkowskich ale tak jakoś wyszło, że pojechaliśmy inaczej. Po drodze na drodze spotkanie ze żmiją zygzakowatą. Była nawet bojowo nastawiona.

Żmija zygzakowata © Yacek


W Gródku kończy nam się asfalt. Leśna ścieżka nie była w najlepszym stanie ale cóż - innego wyjścia nie było. Jedziemy. Dotarliśmy w ten sposób do ruiny starego (jak się dowiedzieliśmy 100letniego) młyna nad Pilicą położonego tuż przy Centralnej Magistrali Kolejowej.

Ruina młyna w Gródku © Yacek


A tuż obok linia i most kolejowy na Pilicy.

Most kolejowy na CMC-ce © Yacek


W Radkowie podjechaliśmy sobie do leśniczówki. A potem, że nie chciało nam się wracać to pojechaliśmy lasem. Wkrótce okazało się, że i tak na drogę wrócić musimy. Kilkaset metrów po mokrym lesie swoje zrobiło. Ale potem było już lepiej. W Krasowie natknęliśmy się na kolejny młyn , tym razem drewniany, na Białej Nidzie.

Stary młyn na Białej Nidzie w Krasowie © Yacek


Przepust obok młyna © Yacek


Gdzieś wyczytałem, że w Lasochowie jest ciekawy dworek. Postanowiłem więc tam podjechać. Dopiero na miejscu zorientowałem się, że już tam kiedyś byłem. Zdjęcie robione zza płotu bo dwór jest w rękach prywatnych.

Dworek w Lasochowie © Yacek


W Karsznicach wspinamy się na szczyt wzniesienia. Oj warto było się potrudzić. Widoczki w kierunku Bocheńca rewelacyjne. To Pasmo Chęcińsko - Małogoskie.

Widoczek © Yacek


Tuż przed wjazdem do Bocheńca spotykamy cmentarz pierwszowojenny.

Cmentarz z I wojny swiatowej © Yacek


Tu już gonił nas czas ale postanowiliśmy jeszcze podjechać nad zalew w Zakruczu na Wiernej Rzece a potem szybciutko na stację w Małogoszczu.
Gdzieś po drodze natknęliśmy się jeszcze na figurę św. Jana Nepomucena.


Nepomuk © Yacek


Zdarzyło nam się też pokonywać takie "fajne" dróżki i odpoczywać nad pięknie położonym stawem.

Wertepy © Yacek


Za Przygradowem © Yacek


A na zakończenie, już w Częstochowie najpierw natura obdarzyła nas obfitym choć krótkotrwałym deszczem a potem urzekła wspaniałą tęczą.

Na zakończenie © Yacek





  • DST 127.43km
  • Teren 27.00km
  • Czas 06:22
  • VAVG 20.02km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Podjazdy 704m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jury na Zachód

Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 9

Przygotowałem sobie wczoraj ślad na dzisiejszy wypad tyle że dzisiaj wcale nie chciało mi się jechać. Ostatecznie jednak założyłem ciuchy i skierowałem się do lasu. A że las mam za płotem... . Ostatecznie wylądowałem w Olsztynie w popularnym wśród rowerzystów barze. Z tym że tej popularności póki co widać nie było. Oprócz mnie był jeszcze właściciel i jego pies. Posiedziałem trochę licząc na to, że ktoś się wreszcie zjawi, wreszcie jednak zdecydowałem - jadę dalej w zaplanowaną dzień wcześniej trasę. Jak będzie ciężko zawsze mogę ją skrócić. W Kusiętach spotykam pierwszego mknącego rowerzystę. Nie znaczy to oczywiście,że nikogo na rowerach nie spotkałem na swojej dzisiejszej trasie. Wprost przeciwnie, było takich osób całkiem sporo, rowerzysta był jednak tylko jeden. Za Jaskrowem pakuję się w totalne błoto. Zachciało mi się podjechać do kamieniołomu Latosówka skąd wydobywa się kamień dla cementowni Rudniki. No niby fajnie ale wyjechałem stamtąd umazany jak ... .

Kamieniołom w Latosówce © Yacek


W Kocinie Starym wjeżdżam na szlak bojowy Wołyńskiej Brygady Kawalerii. Będę nim jechał aż do Mokrej.

Kocin Stary - szlak bojowy WBK © Yacek


Mogiła poległych żołnierzy WBK © Yacek


Szlak bojowy WBK w okolicy Ostrów n/Okszą © Yacek


W Ostrowach małe zakupy. Przy drodze do Miedźna zatrzymuję się na chwilę przy dawnym cmentarzu cholerycznym.

Cmentarz choleryczny w Ostrowach © Yacek


Info o cmentarzu © Yacek


Mokra to oczywiście miejsce jednej z największych bitew "Polskiego Września". Wołyńska Brygada Kawalerii stawiła tutaj skuteczny opór wielokrotnie liczniejszym wojskom niemieckim.

Pomnik wzniesiony ku czci bohaterów spod Mokrej © Yacek


W samym środku zaciętych walk stał sobie niewielki, drewniany kościółek. I co? I nic! Stoi sobie dalej.

Kościółek - Mokra © Yacek


Do Opatowa jechało mi się świetnie. Ile przyjemności wiatr może dać rowerzyście. Tu niestety musiał nastąpić zwrot. Przyjemność zamieniła się w koszmar. No nie - tak źle nie było. Dojechałem!




  • DST 80.88km
  • Teren 38.00km
  • Czas 04:05
  • VAVG 19.81km/h
  • VMAX 49.90km/h
  • Podjazdy 698m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Jurze

Niedziela, 30 grudnia 2012 · dodano: 30.12.2012 | Komentarze 1

Na częstochowskim forum rowerowym przeczytałem wczoraj info o wycieczce do Złotego Potoku. Pomyślałem co mi szkodzi. Jest ciepło to i do Złotego można wyskoczyć. Z informacji na CFR wynikało, że wycieczka przebiegać będzie przez Mstów. Tam też jadę. Nikogo jednak nie spotkałem. Kieruję się więc do Łuszczyna. Za mostem na Warcie siadam na chwilę w altance.

Miejsce do wypoczynku nad Wartą w Łuszczynie © Yacek


Przez Mokrzesz i Kuśmierki obrzeżami parku krajobrazowego "Stawki" ląduję w Żurawiu a stamtąd eleganckim szutrem jadę do Śmiertnego Dębu i dalej do Janowa. Potem jeszcze kawałek i jestem w Złotym Potoku. Tu spore zaskoczenie - totalne pustki. Nie spotkałem ani jednego rowerzysty.

Dwór dawnego zarządcy dóbr Raczyńskich (obecnie siedziba nadleśnictwa Złoty Potok) © Yacek


Pokręciłem się trochę po okolicy i aleją klonową do Zrębic. Tam przy kościele wycieczka (autokarowa). Nie zatrzymuję się więc i jadę w Sokole Góry. Przy budynku dawnej leśniczówki (obecnie teren prywatny) trwają prace remontowe. Potem czarnym szlakiem pieszym do parkingu pod Sokolimi. Kawałek asfaltem i po raz drugi testowanie nowego szutru przez las. Po drodze mogiła partyzancka.

Mogiła nieznanego partyzanta © Yacek


Śpieszyłem się dzisiaj żeby obejrzeć bieg Justyny. Wróciłem akurat na jego początek. Warto było się śpieszyć.




  • DST 24.50km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:33
  • VAVG 15.81km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na coroczne, świąteczne spotkanie z rowerową bracią

Środa, 26 grudnia 2012 · dodano: 26.12.2012 | Komentarze 1

Jak co roku i tym razem wyjechałem na świąteczne spotkanie z rowerową bracią Częstochowy i okolic. Spotkanie jak zwykle miało miejsce w leśnym barze w Olsztynie. Spora grupa rowerzystów korzystając ze świetnej pogody już tam była a stopniowo przybywali kolejni. Potem jak to zwykle w takich okolicznościach pogaduchy, wspomnienia, plany. I wreszcie pomału zaczynamy się rozjeżdżać.
Wracam samotnie. No cóż, Częstochowa to nie mój kierunek. Po drodze jednak odbijam na wyraźną, nową szutrówkę ciekaw dokąd nią dojadę. Tak trochę domyślałem się gdzie to będzie i miałem rację. Trafiam na dębowcówkę (niebieski szlak rowerowy) a potem do domu. Fajna droga a i do Olsztyna będę miał teraz wygodniej.


Nowy szuter łączący dębowcówkę z Olsztynem © Yacek


Kategoria Jura, Ze zdjęciami


  • DST 30.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 20.45km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Podjazdy 112m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Małe kóleczko

Niedziela, 2 grudnia 2012 · dodano: 02.12.2012 | Komentarze 1

Poranny, krótki wypad z Olsztynem w tle. Jak ja lubię jeździć w takiej białej scenerii.


Kategoria Jura


  • DST 80.89km
  • Teren 32.00km
  • Czas 04:15
  • VAVG 19.03km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Podjazdy 814m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

W towarzystwie po Jurze

Niedziela, 25 listopada 2012 · dodano: 25.11.2012 | Komentarze 4

Wybrałem się dzisiaj na wycieczkę po Jurze z liczną i częściowo nieznaną mi ekipą rowerzystów. Wyjazd zaczyna się w Zawierciu dokąd docieram pociągiem. Tam liczną, bo 15osobową grupą, ruszamy na trasę. Najpierw trzymamy się niebieskiego szlaku pieszego i przez Skarżyce jedziemy do Morska. Spod kół wylatują drobne kamyki, gdzieniegdzie szeleszczą liście. Jeszcze niedawno las był taki bajecznie kolorowy. Tym razem tego kolorytu już nie widać. Ale wróci. Wróci na pewno! Za rok! Tempo jak na wycieczkę krajoznawczą spore. Terenu i górek nie brakuje a i zjazdy zdają się być niebezpieczne. Pod liśćmi kryją się zdradliwe kamienie i śliskie korzenie. To wszystko powoduje, że kilka razy niektórzy zaliczają nieplanowane przyziemienie. Nie tracimy jednak dobrego humoru - jedziemy dalej. Góra Zborów po wycięciu wielu drzew i jeszcze większej ilości krzewów odsłania swe uroki. Potem jedziemy rzucić okiem na skałki rzędkowickie. Przemknęliśmy jednak tak szybko, że niewiele zobaczyliśmy (właściwie zobaczyłem, bo nie wiem jak inni). Dobrze że wiele razy już tam byłem. W Kotowicach jest cmentarz pierwszowojenny. Mam nadzieję, że ktoś go zauważył. Potem wbijamy się w teren i nim dojeżdżamy do Jaworznika. Zaliczamy wąwóz Rachwalec i mkniemy do Żarek i Przybynowa, skąd przez Poraj do domu.
Dzięki wszystkim uczestniczącym w wycieczce, znajomym i tym nowo poznanym. Może jeszcze kiedyś uda się zaliczyć jakiś wspólny wyjazd.


Morsko © Yacek


Na stoku narciarskim w Morsku z widokiem na Górę Zborów © Yacek


Przy skałkach rzędkowickich © Yacek





  • DST 108.90km
  • Teren 28.00km
  • Czas 05:30
  • VAVG 19.80km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Podjazdy 498m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żelazny szlak

Niedziela, 11 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 1

Tym razem wybrałem się na wycieczkę zaproponowaną przez przedstawiciela Towarzystwa Jurajskiego - Jurasika. A że w kilku organizowanych przez niego wycieczkach miałem przyjemność uczestniczyć wiedziałem że i ta będzie ciekawa. I nie zawiodłem się. Na początek jednak trzeba było dojechać do Zawiercia. Tu w grę wchodził pociąg ale jako że do Zawiercia nie mam daleko zdecydowałem się na dojazd rowerowy. Punktualnie o 9.45 jestem na miejscu. Po chwili ruszamy na trasę. Najpierw do nieczynnej kopalni rud żelaza w Rudnikach. Pozostała po niej tylko hałda ale już sam dojazd był ciekawy a kładka na potoku Rak wymiata.

Kładka na potoku Rak © Yacek


Hałda - pozostałość po kopalni Rudniki © Yacek


Obok hałdy znajdują się też ruiny dawnej cegielni. Zresztą w tej okolicy cegielni było kilka. Część z nich niestety prezentuje się tak jak ta na zdjęciu poniżej.

Ruiny cegielni w Rudnikach k/Zawiercia © Yacek


W Porębie (obecnie dzielnicy Zawiercia) czeka na nas gwóźdź programu. Zwiedzanie wieży gichtowej. Niewiele takich się zachowało do naszych czasów. Ta na szczęście już w latach 60-tych ubiegłego stulecia została uznana za zabytek i dzięki temu przetrwała.

Wieża gichtowa w Porębie. © Yacek


Równie ciekawe jak wieża są też tamtejsze wyroby, z których jeden jest na swój sposób szczególny. To dzbanek z napisem Zawiercie. Dlaczego akurat Zawiercie a nie Poręba? Ano w tym czasie to właśnie Zawiercie prężnie się rozwijało i w celach promocyjnych wykorzystywano właśnie tą nazwę.

Wyroby z Poręby wraz z unikatowym dzbanem . © Yacek


Z Poręby trochę dookoła dotarliśmy do zamku w Siewierzu by rozstać się tam z uczestnikami wycieczki. We trójkę postanowiliśmy wracać rowerami. Pogoda sprzyjała, wiatr też to czemu nie. Do domów dotarliśmy już po zmroku. Dziękuję organizatorowi i uczestnikom. Warto było się przejechać.




  • DST 124.57km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:57
  • VAVG 20.94km/h
  • VMAX 42.24km/h
  • Podjazdy 431m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Ludynii

Sobota, 13 października 2012 · dodano: 13.10.2012 | Komentarze 2

Zaproponowałem ostatnio na stronie Częstochowskiego Forum Rowerowego wypad na wschód w okolice Włoszczowy, Wiernej Rzeki. Niestety odzewu nie było dlatego pojechałem sam. Przy wyjeździe mokro i lekki deszczyk. Później coraz lepiej. Jechało się bardzo przyjemnie. Najpierw znanymi drogami i dróżkami do parku krajobrazowego "Stawki". Zatrzymałem się tam na chwilę żeby zerknąć czy nie ma grzybów. Były i to całkiem sporo. Zajęło mi to trochę więcej czasu niż myślałem ale warto było. Potem fajną, wąską ścieżynką do Kopanin. W Kniei krótka przerwa na odpoczynek. Ostatnio powstało sporo altanek, w których można na chwilę przysiąść. Tak też robię.

Altana w Kniei © Yacek


W Olbrachcicach bocznymi drogami przez pola i lasy jadę do Okołowic skąd wygodną szutrówką przez most na Pilicy do Załęża.

Pilica między Okołowicami a Załężem © Yacek


Za miejscowością Oblasy skręcam w leśną drogę do Pękowca. To mała, zagubiona w lesie, ale pięknie położona, wieś. Skręciłem tam bo przy drodze była informacja o pomniku poświęconym żołnierzom AK. Okazało się jednak, że pomnika w Pękowcu nie ma i trzeba jechać kilka kilometrów dalej aby do niego dotrzeć. W samym Pękowcu trafiłem jednak na ciekawy budynek starego młyna na rzeczce Zwlecza.

Stary młyn w Pękowcu © Yacek


Zwlecza © Yacek


Jadąc dalej niestety bardzo kiepską, leśną ścieżką trafiam na kolejny drogowskaz kierujący do pomnika. Tu okazało się, że kiedyś już tam byłem. Dlatego odpuszczam i jadę dalej do Nadolnika. W Jeżowicach zatrzymuję się na chwilę przy budynku przypominającym dworek szlachecki. Żadnych informacji w necie na jego temat jednak nie znalazłem.

Dworek w Jeżowicach © Yacek


Za Jeżowicami trafiam na samotne gospodarstwo a przy nim domowej roboty elektrownię wiatrową.

Elektrownia wiatrowa w Dankowie Małym © Yacek


Do wsi Jamskie jadę drogą techniczną wzdłuż CMK-i. W drodze do Sułkowa za to trafiam na prawdziwą "autostradę". Jeżdżę dużo po lasach i niejednokrotnie trafiałem na świetne szutry ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Leśna " autostrada" do Sułkowa. © Yacek


Końcówka to dojazd na stację w miejscowości Ludynia Dwór. Jest tam śliczny dworek wraz ze stawem i parkiem otaczającym dwór. Jak wiele dworków i ten jest w rękach prywatnych ale to chyba dobrze. Gorzej gdyby miał niszczeć a tak cieszy oczy i jest oczywiście miejscową atrakcją.

Dwór w Ludynii © Yacek


Staw dworski w Ludynii © Yacek


Po rundce wokół terenów dworskich dojazd na stację i pociągiem do stacji Kusięta Nowe skąd dojazd do domu.




  • DST 93.49km
  • Teren 45.00km
  • Czas 04:42
  • VAVG 19.89km/h
  • VMAX 54.30km/h
  • Podjazdy 546m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przyrów

Niedziela, 30 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 2

Znowu plany na dzisiaj wzięły w łeb. Miałem jechać w okolice Włoszczowy ale nie chciało mi się rano wstać i jechać na pociąg do Częstochowy. Ostatecznie wyjechałem przed dziesiątą i pojechałem gdzieś na wschód. Najpierw przez las do Olsztyna, potem wylądowałem w Turowie i wreszcie w Bukownie. Tutaj miałem dłuższą przerwę w jeździe trafiłem bowiem na samotne drzewo orzecha włoskiego z dużą ilością dojrzałych orzechów. Zostawiłem więc rower a zacząłem zbierać orzechy. Do domu przywiozłem pół sakwy. Dalej pojechałem do parku krajobrazowego "Stawki". Fajne miejsce na rower. Polecam! Zatrzymuję się na chwilę nad zarastającymi stawami

Zarastający staw - P. K. Stawki © Yacek


a potem ruszam dalej w kierunku Przyrowa. Świetnie jechało się leśnymi dróżkami parku krajobrazowego a potem szeroką szutrówką. Już na opłotkach Przyrowa zatrzymuje mnie prześlicznie przebarwiony dąb

Jesienny dąb © Yacek


i nowa altanka nad Wiercicą.

Nad Wiercicą w Przyrowie © Yacek


Do tej pory jechałem z wiatrem. Teraz zmieniam kierunek i od razu jest ciężej. Nie przeszkadza mi to jednak nadmiernie. W końcu do domu trzeba jakoś dojechać. Jadę do Sierakowa. Tam w lewo do lasu. Zrobione są tam świetne dróżki. Jedzie się super. W pewnym momencie zatrzymuje mnie kierowca i pyta czy dojedzie do Mirowa. No cóż. Oczywiście da się tylko po co dookoła świata. Kieruję go więc na właściwą drogę. Zadowolony z siebie jadę do Huciska i przez Góry Gorzkowskie do Złotego Potoku. Ten fragment uwielbiam pokonywać na rowerze. W Złotym tłumy. Szybko więc szlakiem "ku źródłom" do drogi asfaltowej i przez Szczypie znowu do lasu. Trafiłem tam na coś takiego.

Nowa odkrywka piasku © Yacek


Oczywiście jadąc przez lasy co jakiś czas zatrzymywałem się i szedłem poszukać grzybów. Szczęście mi jednak nie dopisywało. Znalazłem tylko jedną kanię, którą zresztą zgubiłem w trakcie dalszej jazdy. Przez Biskupice i Dębowiec docieram do domu.

W lesie tłumy grzybiarzy. W niektórych miejscach samochód koło samochodu. A podobno za wjazd do lasu grożą kary w wysokości nawet do 5 tysięcy złotych. Ale jak widać Polacy niewiele sobie robią z zakazów.





  • DST 52.08km
  • Teren 24.00km
  • Czas 02:58
  • VAVG 17.56km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Podjazdy 360m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jabłka

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 29.09.2012 | Komentarze 2

W końcu września warto pojechać w okolice Mstowa (Góry Małuskie) bo rosną tam przepyszne jabłka i równie smakowite gruszki. Około 10-tej siadam więc na rower i ruszam w drogę. Towarzyszą mi dwie spore sakwy coby jabłka było gdzie schować. W lesie od razu rzucają się w oczy ślady jesieni.

Oznaki jesieni © Yacek


Po drodze postanawiam pojechać na Zieloną Górę. Skręcam więc w odpowiednią ścieżkę i już po chwili pnę się ostro w górę. Przysiadłem na trochę na skałkach a potem fajnym zjazdem ostro w dół. Wertepami wyjechałem na czerwony szlak rowerowy ale tylko przejechałem go na wprost i obok leśniczówki "Zielona Góra" ruszyłem na trasę ścieżki przyrodniczej. Niejednokrotnie zastanawiałem się czy dzięcioł waląc nieustannie głową w drzewa nie miewa z nią problemów. Dzięki informacjom na jednej z tablic już wiem że nie miewa. Dlaczego? Bo jego kości czaszki są zrośnięte w jedną całość a dzioby oddzielone są od niej splotem żelatynowych płytek amortyzujących siłę uderzeń.
Wreszcie jestem u celu. Napełniam sakwy jabłkami i gruszkami i ruszam w drogę powrotną. Tarnina, której tam nie brakuje, pokryta jest masą jagód. Prześlicznie to wygląda.


Tarnina w Górach Małuskich © Yacek


Równie ślicznie prezentują się kwitnące jeszcze rośliny.

Kwiatek © Yacek


W drodze powrotnej jadę przez Olsztyn. Chciałem rzucić okiem na zrewitalizowany rynek. Czegoś tak brzydkiego jeszcze nie widziałem. Po prostu kamienna pustynia.

Nowy rynek w Olsztynie © Yacek


Podsumowując: po jabłka jechać warto, po gruszki też. Olsztyna jednak nie polecam. Okolice są ciekawsze.