Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 84.14km
  • Teren 52.00km
  • Czas 04:26
  • VAVG 18.98km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowe Święto Niepodległości

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · dodano: 12.11.2013 | Komentarze 8

Kolega z Częstochowskiego forum rowerowego poprosił mnie o przygotowanie i poprowadzenie wycieczki dla chętnych. Miała się ona odbyć w Święto Niepodległości a ponieważ jest to już swego rodzaju tradycja cfr-u, nie odmówiłem. Jednak w najśmielszych snach nie przypuszczałem, że przyjdzie mi poprowadzić cały peleton liczący 29 rowerzystek i rowerzystów. To było niesamowite. Często w mijanych miejscowościach byliśmy swego rodzaju sensacją. Ale po kolei. Około 9.15 spotykam się z peletonem, który dociera z Częstochowy. Chwilę później jedziemy dalej. Nie była to wycieczka nastawiona na zwiedzanie (co bardzo lubię) ale ot, po prostu krótki przejazd zakończony przy leśniczówce w Dziadówkach k/ Janowa. Tu uprzejmy pan leśniczy udostępnił nam wiatę z paleniskiem, i wspólnie, miło i przyjemnie mogliśmy spędzić trochę czasu. Zameldowało się tam też jeszcze kilkoro rowerzystów, którzy dojechali bezpośrednio z Częstochowy. Nie podejmuję się wymieniać wszystkich uczestników bo część z nich jest mi po prostu nie znana a nie chciałbym nikogo pominąć. Jedno jest pewne - tak licznej grupy na forumowych wycieczkach nie udało się jeszcze zebrać. Mam nadzieję, że nie był to jednostkowy przypadek.
Mam tez nadzieję, że trasa nie była zbyt trudna i wróciliście do domów zadowoleni.






  • DST 86.43km
  • Teren 57.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 17.29km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Podjazdy 612m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Piach, kamienie, korzenie i trochę asfaltu

Sobota, 2 listopada 2013 · dodano: 02.11.2013 | Komentarze 0

Jeszcze wczoraj wybierałem się do Doliny Udorki ale ponieważ nikt z częstochowskiego forum rowerowego nie wyraził chęci na taki wyjazd postanowiłem, że pośpię trochę dłużej i dopiero wtedy wyjadę na spacerek gdzieś w mojej okolicy. Wyjeżdżam ok. 10tej od razu do lasu w kierunku Sokolich Gór.

W Sokolich Górach © Yacek


Na początku w ogóle nie chciało mi się kręcić. Klapnąłem więc sobie na trochę przy źródełku św. Idziego. Ledwie ruszyłem i już słyszę za sobą samochód. Wściekły, ze nawet tam jeżdżą odwracam się aby powiedzieć co myślę o takich kierowcach a tu ... nie, to nie samochód, to lokomotywa - a konkretnie trzech pędzących rowerzystów. Przejechali i pojechali. Dzięki nim postanowiłem jechać do Złotego Potoku bo, z tego co widziałem, i oni się tam kierowali. Ze Zrębic pojechali czerwonym pieszym a ja, dla odmiany, czarnym rowerowym. Potem już ich nie widziałem. Przez Janów pojechałem do Dziadówek a potem Gór Gorzkowskich. Do wąwozu Międzygórze postanowiłem dostać się czarnym szlakiem pieszym. Na początek więc trochę pchania i noszenia, potem ostrożnej jazdy wąwozem (bo nigdy nie wiadomo co kryje się pod grubą warstwą liści - o czym zresztą boleśnie się przekonałem).

Tędy przedzierałem sie z rowerem © Yacek


W Wąwozie Miedzygórze © Yacek


Wąwóz Międzygórze k/Gorzkowa Starego © Yacek


Właściwie już w Trzebniowie spotkałem znajomych spacerujących z kijami. Po krótkiej pogawędce pojechałem dalej aby zobaczyć jak wygląda droga do Czatachowej. No i kolejna, fajna dróżka została spieprzona. No bo jakże, trzeba było wywalić asfalt, jakby porządny szuter nie wystarczył. Mimo wszystko pojechałem tą drogą do Przewodziszowic. Potem do Żarek skąd lasem obok potężnego dębu o wdzięcznym imieniu "Karol" do Osińskiej Góry i Blok Żarek czyli obecnych Żarek Letniska. Po drodze fajny singielek. Taki fajny, że nie zauważyłem ostrego zakrętu, wyprowadzającego na niewielką kładkę i wylądowałem w krzakach. Ale nie ma co narzekać bo dzięki nim nie wpadłem do strumyka. Ten co prawda duży nie był ale zawsze przyjemniej być suchym.

Kładka na fajnym singielku k/Żarek © Yacek


A potem jeszcze jeden singielek wzdłuż torów dalej wertepy też wzdłuż torów i tak znalazłem się w Poraju. A stamtąd już tylko kawałek i zameldowałem się w domu. Do Pilicy i Doliny Udorki nie dojechałem ale i tak było fajnie.




  • DST 134.80km
  • Teren 56.00km
  • Czas 07:11
  • VAVG 18.77km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Podjazdy 770m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na wschód od Jury

Środa, 23 października 2013 · dodano: 23.10.2013 | Komentarze 0

Trafił się dzień wolny i sprzyjająca pogoda to wyskoczyłem sobie na ciekawą pętelkę. Wyjeżdżam po 8-ej. Jest jeszcze dość chłodno ale prognozy były optymistyczne. Jadę więc jak zwykle do lasu w kierunku Olsztyna, do którego nie dojeżdżam, bo kieruję się w Sokole Góry. Kapitalnie jedzie się po liściastej, miękkiej poduszce. Aż się wyjeżdżać nie chciało. Wjeżdżam więc sobie jeszcze na Pustelnicę (to jedno ze wzniesień w Sokolich Górach) i podziwiam skałki. Potem zjeżdżam do szlaku i jadę nim do Przymiłowic. Tam na chwilę na wzgórze "Wielki Kamień". Z zewnątrz górka jest niepozorna ale wnętrze kryje ciekawy, choć już nie eksploatowany kamieniołom. Kolejny cel to park krajobrazowy "Stawki". Leży już poza Jurą i jest płaski jak stół ale uroku odmówić mu nie można. Na chwilę zatrzymuję się nad tamtejszymi stawami. Tuż przy brzegu pływają piękne karpie. Wydaje się, że można by je łapać gołymi rękami, są jednak bardzo czujne i przy jakimkolwiek ruchu natychmiast pierzchają. Kolejną przerwę robię sobie w Borowcach. Ilekroć tam jestem intryguje mnie tamtejszy bruk. Do granic wsi jest dobra, asfaltowa droga a w samej wsi bruk. Wygląda jednak na to, że wielu mieszkańców, szczególnie starszych, jest z niego dumnych. Dlaczego? Bo to wygrana, jeszcze z lat 60-tych ubiegłego wieku. Jest też wiata wypoczynkowa

Wiata w Borowcach © Yacek


Przede mną Stary Koniecpol, do którego docieram jadąc polną ścieżką, wiodącą skrajem lasu. Zatrzymuję się jeszcze przy wysokim kominie, który jest pozostałością jakiegoś zakładu.

Pozostałości po dawnym zakładzie - Stary Koniecpol © Yacek


Teren wokół porośnięty jest Barszczem Sosnowskiego - rośliną silnie parzącą, bardzo niebezpieczna dla ludzi.

A wkoło Barszcz Sosnowskiego © Yacek


Kawałek dalej przerwa w alei orzechowej na niewielką zbiórkę a potem do Podlesia. Jest tu niewielki kościółek pw. św. Idziego.

Kościół pw. św. Idziego w Podlesiu © Yacek


Do Drochlina częściowo jadę polami a potem lasem do Bogumiłka. Zatrzymuję się tu nad stawami hodowlanymi, których jest aż 124.

Stawy hodowlane w Bogumiłku © Yacek


W Białej Wielkiej znowu przerwa przy starym, drewnianym młynie i stawach, będących częścią założenia pałacowo - parkowego.

Stawy w Białej Wielkiej - część założenia parkowego © Yacek


Stary młym na Białce - Biała Wielka © Yacek


Pałac jest w kiepskim stanie. Niby teren prywatny ale nie widać żeby prowadzono tam jakiekolwiek prace remontowe.

A to Białka © Yacek


Pałac Zwierkowskich w Białej Wielkiej © Yacek


Przy bramie zespołu parkowego w Białej Wielkiej - pałac Zwierkowskich © Yacek


Potem do Turzyna. Jest tu ładnie odnowiony dworek szlachecki, oczywiście w rękach prywatnych...

Dworek szlachecki w Turzynie © Yacek


a kawałek dalej, na Białce, most - ofiara wiosennej powodzi. Niby jest zakaz ruchu ale jak powiedział mi pewien pan, skoro przejeżdżają po nim traktory wyładowane ziemniakami to i osobówka przejedzie. Ryzyko jest spore bo most się po prostu zapadł ale komu chciałoby się jeździć objazdem 5 km.

Turzyn - most się zapadł (skutek powodzi) © Yacek


W Ślęzanach kolejna ofiara powodzi. Tu mostek został zerwany całkowicie.

Ślęzany - kolejny mostek (ofiara powodzi) © Yacek


Tam też skręcam na szutrówkę, którą chciałem dojechać do Kacina. Początkowo było nawet wygodnie ale im dalej w las ... Ostatecznie musiałem prowadzić bo droga się skończyła. Kiedy wydostałem się na szuter przez Kacin pojechałem do Antolki. Moja uwagę zwrócił tam widoczny z daleka głaz. Jest to stosunkowo nowa rzecz - park leśny.

Park leśny - Antolka © Yacek


Świetnie widać też stamtąd zamki w Mirowie i Bobolicach oraz całą grzędę mirowską. Było niestety pod zachodzące słońce i zdjęcia nie wyszły. Z Ogorzelnika do Mirowa jechać miałem jak zwykle niebieskim szlakiem pieszym ale ponieważ czas mnie gonił musiałem zrezygnować z tej niewątpliwej atrakcji i pojechałem do Mirowa przez Niegową asfaltem. Chciałem koniecznie zobaczyć jak wygląda wyasfaltowany Gościniec Mirowski. To była bardzo klimatyczna dróżka, trudna, nierowna i miejscami mocno piaszczysta, dlatego niewiele osób się tam zapuszczało. Teraz jest do d... . Ale już zauważyłem nierówności i pęknięcia a to dopiero kilka miesięcy. Potem już szybciutko przez Poraj do domu.




  • DST 46.64km
  • Teren 24.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 18.66km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 311m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kawałeczek

Sobota, 12 października 2013 · dodano: 12.10.2013 | Komentarze 0

Taki luźny kawałeczek głównie po lesie. Po drodze kilka postojów na grzybki. No i siatka podgrzybków się gotuje. Będzie wyżerka. Mniam...


Kategoria Jura, Ślady GPS


  • DST 142.53km
  • Teren 15.00km
  • Czas 07:06
  • VAVG 20.07km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 804m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zachodnie świętokrzyskie

Niedziela, 6 października 2013 · dodano: 07.10.2013 | Komentarze 3



Kilka dni temu wrzuciłem na stronę częstochowskiego forum rowerowego propozycję wyjazdu w świętokrzyskie, konkretnie do Wiernej Rzeki i przejażdżki po tamtejszych okolicach bądź powrotu na rowerach do Częstochowy. Ostatecznie stanęło na objeździe okolic Wiernej Rzeki. Dojazd do punktu początkowego wycieczki oczywiście pociągiem. Po 9-tej ruszamy na trasę. Jest dość chłodno. Nie zraża nas to jednak. Jedziemy - najpierw do miejscowości Młynki obejrzeć ruiny młyna spalonego przez żandarmów niemieckich w czasie ostatniej wojny. Młyn oczywiście najpierw obrabowano a rodzinę zastrzelono. Jej grób jest nieopodal.Po paru kilometrach kolejna przerwa w rezerwacie "Góra Miedzianka". To wapienne wzniesienie, którego stoki pocięte są licznymi kamieniołomami. W Chęcinach podjeżdżamy w okolice zamku i do kamieniołomu Rzepka. Potem do jaskini Raj - jednej z najpiękniejszych polskich jaskiń. Dotarliśmy tam czerwonym szlakiem pieszym. Posiedzieliśmy, przegryźliśmy, pogadaliśmy i w drogę. W Piekoszowie mijamy tamtejsze sanktuarium a na dłużej zatrzymujemy się w Podzamczu Piekoszowskim przy ruinach tamtejszego pałacu. Potem przez Chełmce (budynek dawnego zboru ariańskiego) do Oblęgorka a konkretnie dworku H. Sienkiewicza. Miło było przysiąść na ławeczce w ładnym, zadbanym parku. Niestety czas nas gonił dlatego ponownie w drogę - do Bobrzy. Wkraczamy tu w obszar Staropolskiego Okręgu Przemysłowego. Oglądamy ruiny dawnej huty. Największe wrażenie robi potężny mur oporowy. Dalej obok niewielkiego zalewu na Bobrzy we wsi Umer jedziemy do wsi Długojów a stamtąd do Rogowic. Mieliśmy co prawda zahaczyć o Samsonów i tamtejsze ruiny huty ale czasu było niewiele i musieliśmy z pewnej części naszej wycieczki zrezygnować. Przez Mniów gdzie Edytka "ustrzeliła" jelenia (a może to był żubr) do Wólki Kłuckiej. Pałacyk Kołłątajów w dalszym ciągu w ruinie i nic nie wskazuje na jakiekolwiek zmiany na lepsze. W Kuźniakach rzut oka na ruinę wielkiego pieca a potem już na stację. Dotarliśmy tam godzinę przed planowanym odjazdem pociągu dlatego zdecydowaliśmy się na przejazd do stacji Małogoszcz. Tam w pociąg i do domku.
Za udział w wycieczce dziękuję Kasi (kasik), Edytce, Alkowi (mtbiker) i Tomkowi (siwuch). Mam nadzieję, że mimo licznych podjazdów nie zmęczyliście się nadmiernie. Być może jeszcze kiedyś wybierzemy się gdzieś razem. Może ponownie w G. Świętokrzyskie?




  • DST 170.00km
  • Teren 41.00km
  • Czas 08:12
  • VAVG 20.73km/h
  • VMAX 64.40km/h
  • Podjazdy 1153m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

W dolinki podkrakowskie

Niedziela, 15 września 2013 · dodano: 17.09.2013 | Komentarze 4



Na stronie częstochowskiego forum rowerowego pojawiła się informacja o wyjeździe do Krakowa. Jako ze planowałem wyskoczyć w tamtejsze dolinki postanowiłem, że może to być ta niedziela. Co prawda razem nie pojedziemy ale przynajmniej w drodze powrotnej spotkam znajomych i tych, którzy znajomymi dopiero się staną. Najpierw lasem i bocznymi drogami jadę do Żarek Letniska i Myszkowa. Szybko przemykam też przez Zawiercie choć tam akurat dotarłem bardzo kiepską ścieżką prowadzącą wzdłuż torów. Niby krócej (w kilometrach) ale na pewno dłużej (w czasie). Do Łaz nie dojeżdżam bo skręcam na leśna drogę do Kazimierówki i dalej do Rokitna Szlacheckiego. Tu pierwsze spotkanie ze śliwkami. W Hutkach - Kankach rzut oka na wielokrotnie pokonywaną górę Chełm.

Rezerwat "Góra Chełm" - © Yacek


Tym razem jednak ominie mnie przyjemność jej pokonywania. Przez las jadę do Chechła. Po drodze źródełko.

Źródełko - Chechło © Yacek


Z Błędowa do Lasek znowu przez las a potem w okolice Jaworzna, gdzie ponownie zagłębiłem się w las. I tu moja pierwsza przygoda. Od kilku lat w czasie swoich wycieczek nie złapałem klasycznej gumy. Kiedyś musiało to jednak nastąpić. Sporych rozmiarów szkiełko w oponie zrobiło swoje. Po naprawie jadę do Czyżówki. I tam kolejny problem. Łańcuch zakleszczył się tak skutecznie między blatami, że cały kwadrans z nim walczyłem. Ostatecznie odkręciłem blaty i w ten sposób łańcuch udało mi się wyciągnąć. Już myślałem że starczy tych problemów na dzisiaj kiedy nagle pękła linka od przerzutki. Dobrze że to już dolinki bo na małym blacie dobrze się podjeżdżało a z górki to już rower jechał sam.

Dolinka Kobylańska © Yacek


Ścieżka w dolince kobylańskiej © Yacek


W dolince będkowskiej © Yacek


Wodospad w Będkowskiej © Yacek


A że czas leciał szybko to jeszcze raz na śliwki a potem na pociąg do Krzeszowic. W pociągu spotkanie z ekipą CFR wracającą z Krakowa i przednia zabawa. W takim towarzystwie czas zleciał szybko i przyjemnie.




  • DST 129.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 18.43km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 684m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 6

Czwartek, 22 sierpnia 2013 · dodano: 02.09.2013 | Komentarze 6



Z Wierzchowa wyruszam dość późno ale do Ustronia już niedaleko więc nie mam powodu aby nadmiernie się śpieszyć, tym bardziej, że pomału wjeżdżał będę na teren tzw. szwajcarii połczyńskiej - obszaru niesamowicie uroczego. Jak to mówią: " Lodowiec zrobił swoje, lodowiec może odejść". I odszedł - dawno temu, ale to co po sobie zostawił zapiera dech w piersiach. Ale zanim tam dojechałem pojechałem Złocieńca, w którym kiedyś już byłem. Po drodze, jeszcze w Wierzchowie przejeżdżając obok zakładu karnego natknąłem się na plantację malin. Oczywiście nie omieszkałem skosztować. Pycha! W Osieku Drawskim pierwszy na dzisiejszej trasie kościółek. Pierwszy ale nie jedyny.[big]

Osiek Drawski - kościół szachulcowy © Yacek


[big]Pokręciłem się trochę po Złocieńcu. Obejrzałem ratusz.[big]

Ratusz w Złocieńcu © Yacek


[big]Na chwilę zatrzymałem się przy słynnym złocienieckim zajączku.[big]

Złocieniecki zajączek © Yacek


[big]W Cieszynie, niewielkiej wsi, są aż dwie ciekawostki warte zerknięcia. Pierwsza to pałac. [big]

Pałac w Cieszynie © Yacek


[big]Prezentuje się ładnie, tyle tylko, że pełniąc rolę ośrodka kolonijnego dobudowano do niego niesamowity koszmarek w stylu lat 70-tych. To najlepszy przykład jak można coś zeszpecić. [big]

[big]Po drugie jest też kolejny kościółek.[big]

Kościólek w Cieszynie © Yacek


[big]]W Cieszynie można tez wjechać na kapitalna ścieżkę rowerową

- cała wyasfaltowaną, liczącą 27 km długości. Ścieżka to prowadzi szlakiem dawnej linii kolejowej i wygodnie oraz bezpiecznie można nią dojechać do Połczyna - Zdroju. Dalej jadę fajnymi, bocznymi drogami przez Stare i Nowe Worowo do Gawrońca. A tam zaskoczenie. Niesamowicie ciekawa bryła tamtejszego kościółka. Muszę przyznać, że to jedyny przykład takiej budowli z jakim spotkałem się na swojej trasie.[/big]

Oryginalny kościół w Gawrońcu © Yacek


To już teren szwajcarii połczyńskiej. Przepięknie pofałdowany, chociaż utrudnia jazdę to dla takich miejsc warto wsiadać na rower. Jadę wąskim asfaltem wysadzanym alejami drzew do Starego Reska. Jest tu dworek "50 dębów". Niestety w remoncie. Ochroniarz, choć bardzo miły, był jednak równie stanowczy i nie pozwolił mi wejść na teren posiadłości. Dlatego zdjęć dworku nie udało mi się zrobić ale okolicy już tak.

Dworek "50 dębów" © Yacek


Element dworku "50 dębów" © Yacek


We wsi Nielep kolejny kościół, tym razem kamienny.

Chyba Cieszeniewo © Yacek


W Kłodzinie skończył mi się asfalt i wjechałem do lasu. Pan, który wskazywał mi drogę do Podwilcza, stwierdził, że muszę jechać prosto, nigdzie nie skręcać. I wszystko byłoby dobrze gdyby droga w lesie nagle nie skręcała w lewo i w prawo. Co prawda na wprost też była jakaś ścieżka ale całkowicie zarośnięta. No ale jak prosto to prosto. Jadę. Co ma być to będzie. No i trochę szczęśliwie wyjechałem wprost na pałac w Podwilczu. Ten choć w ruinie robi na mnie duże wrażenie. Szkoda że właściciel, który jest w jego posiadaniu od 1987 roku nie robi nic aby go ratować.

Pałac w Podwilczu © Yacek


Na teren posiadłości niestety wejść nie można. Istnieje spore ryzyko pogryzienia. Już sama brama wjazdowa jest niesamowita ale nawet ona nie jest zakonserwowana. Kawałek dalej trafiam na ciekawy budynek.

Oryginalna architektura - Podwilcze © Yacek


Potem znowu pięknymi alejami do Dygowa

Rybki w Dygowie © Yacek


skąd już tylko parę kilometrów do morza. Dojechałem. Miłe powitanie z rodziną i na plażę.




  • DST 126.23km
  • Czas 07:00
  • VAVG 18.03km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 667m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 5

Środa, 21 sierpnia 2013 · dodano: 30.08.2013 | Komentarze 0

Po dwóch nocach spędzonych w Wieleniu wyruszam w dalszą drogę. Ponieważ dzień wcześniej odkryłem kapitalna drogę w kierunku Bogdanki postanowiłem jechać nią ponownie, tym bardziej, że jest niesamowicie atrakcyjna. Było też przy niej kilka ciekawostek, których nie sfotografowałem dzień wcześniej i musiałem nadrobić zaległości w tym względzie. Najpierw jadę do wsi Przesieki, której wczoraj nie odwiedziłem. Potem jakieś dwa kilometry krajówki (oczywiście bez historii) i wreszcie skręcam na leśną drogę do Głuska. Po drodze zatrzymuję się na chwilę nad pięknym zakolem Drawy, która płynie tam w głębokiej dolinie. Przed Głuskiem zjeżdżam na chwilę do niewielkiej osady Kamienna, gdzie oglądam zabytkową ale wciąż czynną elektrownię wodną z początku XX wieku. Jej przemysłową eksploatację rozpoczęto w 1903 roku. Do dzisiaj niezmienione zostało wyposażenie tej hydroelektrowni.

Elektrownia Kamienna k/Głuska © Yacek


Do Głuska prowadzi piękna aleja dębowa, częściowo wybrukowana. We wsi robię zdjęcie tamtejszego pałacu (obecnie siedziba nadleśnictwa) a wyjeżdżam w dalszą drogę unikalna aleją jaworową.

Pałac w Głusku © Yacek


W Bogdance jest miejsce do wypoczynku zrobione z myślą o kajakarzach. Zatrzymuję się tam na jakiś czas aby trochę odpocząć. Przy okazji rozmawiam też z parą kajakarzy, która od kilku dni płynie Drawą. Po krótkiej pogawędce oni ruszają dalej a ja tez się zbieram. Jadę do Drawna. Po drodze spotykam jeszcze ciekawy budynek leśniczówki. Kiedyś była to szkoła dla okolicznych osad i dom nauczyciela. Kiedyś miejsca tego nie otaczał zwarty las ale rozciągały się tam pola uprawne.

Leśniczówka - kiedyś budynek szkoły © Yacek


Teraz kierunek Drawno, do którego już niedaleko. Po drodze w Niemieńsku jest niesamowity pałac, w którym mieści się szkoła podstawowa i ośrodek szkolno - wychowawczy. Zjechałem tam bo zobaczyłem przy drodze informację o pałacu a że z natury jestem ciekawy... Warto było zboczyć te kilkaset metrów.

Pałac w Niemieńsku © Yacek


Niemieńsko - pałac jeszce raz © Yacek


W Drawnie ponownie robię sobie krótki odpoczynek. ale przedtem oczywiście równie krótki objazd miasteczka, które jest ładnie położone na przesmyku między jeziorami.

Przy wjeździe do Drawna © Yacek


Spichlerz w Drawnie © Yacek


Drawieńskie krasnale © Yacek


Góra zamkowa i pozostałości zamku © Yacek


Do Kalisza Pomorskiego chciałem pojechać wzdłuż jezior ale okazało się, że szuter to sama tralka i sporo piachu. Dlatego zrezygnowałem. Dotarłem tam droga wojewódzką. To kolejne ładne miasteczko leżące między trzema jeziorami. Dookoła zrobiona ścieżka rowerowa, jest też plaża miejska. Tak więc widać, że włodarze miasta starają się coś robić dla mieszkańców. Z Kalisza pojechałem przez Giżyno. W oczy z daleka rzuca się kościół szachulcowy.

W Giżynie © Yacek


Przed kościołem w Giżynie © Yacek


Z tej wsi wyjeżdżam wąskim asfaltem w kierunku lasu. Co prawda trochę dalej ten asfalt, a tym samym droga, skręcił w prawo, ale ja leśną ścieżką pojechałem dalej do Łowicza Wałeckiego. Natknąłem się tam na spotykane później dość często pomniki związane z przełamywaniem wału pomorskiego.

Pomnik w Łowiczu Wałeckim © Yacek


Kościólek w Łowiczu Wałeckim © Yacek


Stamtąd ponownie lasem, trochę po bruku, trochę po piachu ale w większości przyzwoitą ścieżką wyjechałem na asfalt (jakaś lokalna droga), którym dotarłem do Mirosławca. Obejrzałem miasteczko, zrobiłem kilka zdjęć...

Mirosławiec - na pamiątkę © Yacek


I znowu Mirosławiec © Yacek


i przez Mirosławiec Górny pojechałem dalej. Jadę a tu przede mną lotnisko. Skręcam więc w szutrówkę, bo choć to nie po drodze, to nie mam innego wyjścia. Jadąc nią trafiam na leśny pomnik. Okazuje się, że jest to miejsce katastrofy samolotu Casa z 2008 roku.
"Utraceni, lecz nie zapomniani, pokonani nie w walce lecz przez los" - taka wzniosłą sentencja jest wypisana na marmurowej płycie.


Miejsce katastrofy samolotu Casa - 2008 rok © Yacek


Jadąc dalej szutrem wzdłuż linii kolejowej wyjeżdżam po drugiej stronie lotniska na asfalt. Bardzo szeroki. Potem wąziutko przez las. Miałem nadzieję, że ten wąski asfalcik będzie dłuższy, okazało się jednak, że skończył się przy jakiejś wojskowej instalacji. Przede mną pola, nie widać też żadnych zabudowań. Wracać mi się nie chce jadę więc polnymi ścieżkami i choć było tragicznie jakoś dotarłem do Garbowa. Stamtąd podjazd na wzgórze. Na samym szczycie pomnik (w czasie wojny był tam punkt obserwacyjny wojsk polskich).

Punkt obserwacyjny w czasie walk na wale pomorskim © Yacek


Potem długi zjazd do Żabina. Na opłotkach tej wsi kolejny obelisk poświęcony walkom na wale pomorskim.

Pomnik wspominający wyzwolenie Żabina © Yacek


W kolejnej miejscowości - Wierzchowie nocuję na prywatnej posesji.




  • DST 108.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 18.00km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 538m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 4

Wtorek, 20 sierpnia 2013 · dodano: 28.08.2013 | Komentarze 1

Obudziłem się wcześnie rano a tu niebo zasnute chmurami i leje. Na szczęście później zrobiło się lepiej. Padać przestało a kiedy drogi trochę obeschły postanowiłem zaryzykować i zwiedzić Drawieński Park Narodowy. Tym razem na lekko. Toboły zostały w pokoju.

W Parku przypałacowym - Wieleń © Yacek


Pałac Raczyńskich w Wieleniu © Yacek


Pomnik poświęcony ofiarom wojny -Wieleń © Yacek


Najpierw w kierunku wsi Przesieki. Niby droga wojewódzka ale ruchu nie było wcale. Nawierzchnia świetna ale tylko przez kilka kilometrów. Dalej to co później widywałem dość często - " zła nawierzchnia na przestrzeni 11 km".
Po drodze odbiłem do wsi Wizany by ponownie wyjechać na drogę do Przesiek. Nie dojeżdżam tam jednak a skręcam do Dębogóry. Po prostu droga bardziej mi się podobała. Trafiłem tam na ładny pałacyk i coś co przypominało mi "12 apostołów" na Dolnym Śląsku".


Pałącyk w Dębogórze © Yacek


Dębogórskie "chaty" © Yacek


Znowu jadę lasem do Gieczynka a stamtąd polami do asfaltu , którym do Człopy. Niewielkie ale ładne miasteczko. Nabyłem tam mapę Drawieńskiego P. N. Okazało się też, że jest tam ścieżka przyrodnicza prowadząca wzdłuż trzech jezior. Zanim jednak nią pojechałem zjechałem nad jedno z nich i posiedziałem sobie trochę w całkowitej ciszy. Wreszcie ruszam wzdłuż niewielkiej rzeczki Cieszynki do mostu na nieistniejącej już linii kolejowej.

Most arkadowy na Cieszynce - Człopa © Yacek


Ratusz w Człopie © Yacek


Choć nawierzchnia ścieżki nie jest rewelacyjna pokonuję ją z przyjemnością. Fajnie singielki wzdłuż jeziora robią swoje.

Na ścieżce przyrodniczej - okolice Człopy © Yacek


Miejsce do wypoczynku nad Cieszynką © Yacek


We wsi Zatom ciekawy, choć zaniedbany dworek. Obok stary lamus.

Zatom - dawny dworek © Yacek


Stary lamus - przy dworku w Zatomiu © Yacek


Jest też agroturystyka - to byłby ciekawy punkt na eksplorację DPN. Tu też zaczyna się wąski asfalt, który prowadzi do granicy DPN, dalej jest dobrej jakości szuter. Jadę nim do Pustelni a potem dalej do Jaźwin. To po prostu cud. Co prawda droga asfaltowa była bardzo kiepska ale las dookoła i wszechobecna cisza wynagradzały trudy jazdy tą drogą.

Stopień wodny - Bogdanka © Yacek


Przed Sitnicą nastąpiła jednak diametralna zmiana. Pojawił się nowy asfalt, po którym jechało się bardzo przyjemnie. Ruchu zero - przez kilkanaście kilometrów. W Głusku kolejny pałac i przepiękne aleje dojazdowe - dębowa i jaworowa. Zatrzymałem się jeszcze na chwilę nad potężnym zakolem Drawy.

Zakole Drawy © Yacek


Ze Starego Osieczna leśnym duktem (14 km) przez lasy do Krzyża Wielkopolskiego skąd już niedaleko na kwaterę. Jeszcze tylko w Wieleniu taka ciekawostka

W Wieleniu © Yacek


i jestem na miejscu. Kolejny dzień dobiegł końca. Jutro w dalszą drogę.




  • DST 158.00km
  • Czas 09:00
  • VAVG 17.56km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 502m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze 3

Poniedziałek, 19 sierpnia 2013 · dodano: 27.08.2013 | Komentarze 1

Z Kostrzynia wyjeżdżam o ósmej.

Rynek w Kostrzyniu © Yacek


Pierwotnie miałem jechać przez Poznań ale ponieważ nie przepadam za jazdą przez duże miasta, postanowiłem przejechać "górą". Jechałem po fajnym, wąskim asfalcie, znowu wśród pół (to w końcu Wielkopolska). W Sarbinowie zaczęły się szutrówki. Nie są to drogi jakieś wspaniałe ale nie jedzie się po nich źle więc nie ma co narzekać. W Kowalskiem zbiornik wodny ciągnący się równoleżnikowo. Bardzo przyjemnie jechało mi się wzdłuż niego. W samej wsi pomnik poświęcony pamięci Ludwika Mierosławskiego


Pamięci Ludwika Mierosławskiego - Kowalskie © Yacek


Kawałek dalej wjeżdżam do Puszczy Zielonki. Bardzo ładny ten las. Drogami leśnymi jadę do Tuczna, niewielkiej wsi zagubionej wśród lasu a potem do Kamińska. Tu zatrzymuję się na chwilę w miejscu do wypoczynku przy sporym głazie narzutowym.

Głaz narzutowy - Kamińsko © Yacek


W Murowanej Goślinie zabawiłem tylko chwilę,

W Murowanej Goślinie © Yacek


Powstańcom Wielkopolskim - Murowana Goślina © Yacek


po czym asfaltem dotarłem do Starczynowa. Tu asfalt się skończył, pojechałem więc lasem . Tam natknąłem się na rezerwat "Śnieżycowy jar". O tej porze nie robi jakiegoś szczególnego wrażenia ale w porze kwitnienia śnieżycy musi tam być prześlicznie. W Łukowie, już po wyjeździe na asfalt zerknąłem na drewniany kościółek związany z postacią naszego wieszcza narodowego Adama Mickiewicza.

W Żukowie © Yacek


W Żukowie 1 © Yacek


Kawałek dalej, w Obornikach chwila relaksu.

Rynek w Obornikach © Yacek


Rynek w Obornikach © Yacek


Potem długo jechałem prawym brzegiem Warty, by dopiero w Stobnicy zmienić na chwilę kierunek jazdy. Jest tutaj zamiejscowy oddział Uniwersytetu Przyrodniczego z Poznania. Zajmują się w nim wilkami. Niestety na bramie wjazdowej wisiała informacja, że stacja jest nieczynna dla zwiedzających do 15 września. Dzwonię, a nuż się uda. No i udało się. Powody były dwa. Po pierwsze - bo rowerem, i po drugie - bo ten rower to Author. Na takich jeżdżą też pracownicy stacji. Zerknąłem na wilki, trochę porozmawialiśmy i w drogę.

Kościół szachulcowy - Oborniki © Yacek


Wilk w Stobnicy © Yacek


Staw - robota pracowników stacji © Yacek


Do Obrzycka wcale miałem nie wjeżdżać ale z daleka miasteczko wyglądało ciekawie postanowiłem więc zaryzykować. Nie żałuję. W centrum bardzo ładny ratusz na wybrukowanym placu

Obrzycko - ratusz © Yacek


Detal na ratuszu w Obrzycku © Yacek


a nad Wartą pięknie położony i dobrze utrzymany pałac Raczyńskich.

Pałac Raczyńskich - Obrzycko © Yacek


Detal na pałacu w Obrzycku © Yacek


Ozdobny mostek w parku pałacowym w Obrzycku © Yacek


Pałac Raczyńskich -widok znad warty © Yacek


Potem już Wronki. Zatrzymałem się tu na chwilę przy pomniku poświęconym powstańcom wielkopolskim.

Pomnik - Wronki © Yacek


Tablica na pomniku poświęconym powstańcom wielkopolskim - Wronki © Yacek


Potem szlakiem rowerowym przez las. Nie wiem kto wyznacza te szlaki ale tam nawet na lekko byłby problem. Trochę jadę, trochę pcham, wreszcie wyjeżdżam w Rzecinie obok torfowiska, które stanowi obszar "Natura 2000". Tuż obok taki pomnik, poświęcony oddziałom partyzanckim.

Do Wielenia jadę trochę dookoła - przez Białą. To ładnie położona nad jeziorem wieś letniskowa. Po drodze do wsi Miały trafiam na informację o pożarzysku. Okazało się, że w 1992 roku wybuchł tam potężny pożar i gdyby nie równie potężna burza, być może spłonęła by całą puszcza notecka. Teraz śladów pożaru już właściwie nie widać. Przy drodze spotykam też takie mokradła.

Mokradła przy drodze do Wielenia © Yacek


Przy drodze do Wielenia © Yacek


W Wieleniu zamierzam spędzić dwa dni. Jeszcze po drodze, w Potrzebowicach, kolejny pałac tuż przy drodze.

Pałac w Potrzebowicach © Yacek


Na koniec wjazd do Wielenia i poszukiwanie noclegu. Na dwie noce instaluję się w tamtejszym hotelu.