Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Ślady GPS

Dystans całkowity:29916.28 km (w terenie 8126.00 km; 27.16%)
Czas w ruchu:1667:52
Średnia prędkość:17.85 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:139197 m
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:109.99 km i 6h 09m
Więcej statystyk
  • DST 134.05km
  • Czas 07:45
  • VAVG 17.30km/h
  • VMAX 56.30km/h
  • Podjazdy 1112m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

W upale po Jurze i Wyżynie Miechowskiej

Niedziela, 1 lipca 2012 · dodano: 01.07.2012 | Komentarze 2

Umówiłem się dzisiaj na wypad wraz z kolegą na Wyżynę Miechowską. Jednak niesamowity upał już na początku zweryfikował nasze plany. Postanowiliśmy skrócić wycieczkę. Biorąc pod uwagę że właściwie nie mieliśmy płaskich odcinków (przewyższenie wyniosło ponad 1000 metrów) muszę stwierdzić, że był to dobry pomysł. O 5.30 wsiadam do pociągu. Po ósmej jesteśmy w Zabierzowie i ruszamy na trasę. Najpierw do Tomaszowic obejrzeć ciekawy dworek zamieniony na centrum konferencyjne.

Dwór w Tomaszowicach © Yacek


W parku go otaczającym natrafiam też na balansujące rzeźby, których twórcą jest uznany w Polsce i zagranicą artysta Jerzy Kędziora, mieszkający zresztą parę kilometrów ode mnie.

Balansująca rzeźba J. Kędziory © Yacek


W Modlnicy prawie na przeciwko siebie znajdują się dwie ciekawostki - zabytkowy dwór Konopków będący obecnie własnością Uniwersytetu Jagiellońskiego i drewniany kościół. Dworek można zwiedzać ale tylko w niedzielę w godzinach 10 - 11. Zrobiłem więc tylko fotkę zza płotu a że jest on zbudowany bokiem do ulicy to wiele nie widać.

Dwór w Modlnicy © Yacek


Dwór ten pochodzi z II połowy XVIII wieku. Po ostatniej wojnie był w ruinie ale w latach 60-tych został odrestaurowany i przekazany UJ-owi.
Drewniany kościół z kolei pochodzi w połowy XVI wieku. Wzniesiony został na planie krzyża, z czasem jednak jego północna ramię zastąpiono renesansową kaplicą grobową Kucharskich.


Kościół w Modlnicy © Yacek


Teraz na chwilę zostawiamy drewniane kościoły i dworki szlacheckie by zając się fortami twierdzy Kraków z I wojny światowej. Pierwsze podejście do fortu "Tonie" kończy się niestety porażką. Teren jest ogrodzony, za bramą harcerze, którzy mimo próśb nie wyrażają zgody na, chociażby, rzut oka na zabudowania fortu. Jedziemy więc dalej. Na szczęście niedaleko jest kolejny fort - Pękowice. Trafić tam niełatwo bo brakuje jakiegokolwiek oznaczenia ale pytani miejscowi wskazują drogę do fortu. Ten chroniony nie jest więc jak to u nas jest trochę zniszczony.

Fragment fortu Pękowice © Yacek


Teraz do Zielonek. I tu czeka na nas kolejny fort - Zielonki. Ten jednak w odróżnieniu od poprzednich jest zamieniony na hotel.

Fort Zielonki © Yacek


Za to do fortu Bibice trafić nie łatwo. Znowu trzeba było pytać o drogę. Mimo że w kiepskim stanie warto do niego zajrzeć.

Fort Bibice © Yacek


W ten sposób rozstajemy się z fortami Jednak jadąc kawałeczek DK trafiamy na miejsce, które jest związane z historią Polaków z okresu wielkiej wojny.

Pomnik © Yacek


W Młodziejowicach po raz pierwszy na dzisiejszej trasie oglądamy Dłubnię. Znajdujemy też informację o zespole dworsko - parkowym. Jego stan jednak budzi niemiłe uczucia. W Starych Zagórzycach dzięki uprzejmości właścicielki zjedliśmy trochę czereśni, potem trafiały się jeszcze wiśnie i maliny. Do Goszczy dojeżdżamy niesamowicie widokową drogą. Zerkamy tu ponownie przez płot na interesujący, klasycystyczny dworek z połowy XIX wieku. To właśnie w nim w marcu 1863 roku kwaterował po walkach pod Skałą gen. Marian Langiewicz. Także tutaj ogłosił się dyktatorem powstania i złożył uroczystą przysięgę.

Dworek w Goszczy © Yacek


Kolejny nasz cel to Niedźwiedź - niewielka wieś koło Słomnik. Tu rzut oka na XV-wieczny kościół.

Kościół w Niedźwiedziu © Yacek


Kawałek dalej ciekawy pałac Wodzickich wzniesiony w 1800 roku.Stanisław hrabia Wodzicki był w latach 1815-1831 prezesem Senatu Rządzącego Rzeczpospolitej Krakowskiej.

Palac w Niedźwiedziu © Yacek


Ten sam pałac od strony ogrodu © Yacek


W Słomnikach zaglądamy na rynek z ciekawym kościołem z II połowy XIX wieku.

Kościół w Słomnikach © Yacek


Nazwę Słomniki najczęściej wywodzi się od Szłomników czyli wytwarzających hełmy, warto jednak wiedzieć, że w języku staropolskim "słomny" znaczyło też " nie dający ziarna" z czego wywodzi się dzisiejsza słoma. Tutaj też Tadeusz Kościuszko 5.IV.1794 roku wydał odezwę do narodu zaczynając ja od słów "Narodzie! Podnieś ducha twojej odwagi..."Wreszcie także tutaj po raz pirwszy przywdział chłopską sukmanę podkreślając tym samym uznanie dla kosynierów i ich postawę w bitwie pod Racławicami.
Ze Słomnik jedziemy do Sieciechowic - to już dolina Dłubni. Także wśród pól.


Do Sieciechowic © Yacek


Od razu w oczy rzuca się kościół z oryginalną drewnianą bramą - dzwonnicą.

W Sieciecowicach © Yacek


W Grzegorzewicach Wielkich zerkamy na kolejny zespół pałacowo-parkowy.

Pałac w Grzegorzewicach © Yacek


W Wysosicach z kolei oglądamy romański kościół wzniesiony na przełomie XII/XIII wieku.

Romański kościół w Wysosicach © Yacek


Warto w nim zwrócić uwagę na charakterystyczne, romańskie otwory okienne w wieży

Romańskie okno © Yacek


oraz oryginalny detal architektoniczny

W kościele wysosickim © Yacek


W Imbramowicach moją uwagę przykuła oryginalna, owalna kapliczka.

Kapliczka w Imbramowicach © Yacek


W Glanowie właściciel pozwolił nam wejść i obejrzeć tamtejszy dworek. Co prawda tylko z zewnątrz ale i za to mu dziękujemy.

Dworek w Glanowie © Yacek


Z Zarzecza do Kielbarku zrobiono fantastyczną, asfaltową i bardzo widokową drogę. Na starszych mapach może jej nie być ale polecam przejechać się nią. Cudo.

Drogą do Kielbarku © Yacek


Przy tej drodze znajduje się też nieczynny kamieniołom z piecem wapienniczym.

Z kolegą. W tle piec wapienniczy © Yacek


W Rodakach rzut oka na tamtejszy kościółek

Kościół w Rodakach © Yacek


i przez rezerwat "Góra Chełm" do Hutek-Kanek

Na Górze Chełm © Yacek


i Rokitna Szlacheckiego. Stamtąd przez las do Kazimierówki

Ciekawe drzewo - Kazimierówka © Yacek


skąd dojazd na stację do Zawiercia. Tu wycieczka dobiegła końca.
W naszej pamięci zapisze się nie tylko niesamowity skwar i liczne, strome podjazdy ale przede wszystkim fantastyczne widoki.


Po drodze © Yacek


Okolice Imbramowic © Yacek





  • DST 88.75km
  • Teren 34.00km
  • Czas 05:05
  • VAVG 17.46km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Podjazdy 358m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Zielonym Wierzchołkiem Śląska po gminie Blachownia

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 1

Gdyby nie leń, który we mnie w ten weekend zamieszkał buszował bym po Wyżynie Miechowskiej a tak pojechałem bliżej ale za to spotkałem wielu znajomych i wspólnie przekręciliśmy parę kilometrów. Na początek dojeżdżam do Blachowni na zbiórkę. I tu pierwsze zaskoczenie. Kolorowy tłum rowerzystów. Stawiło się 115 osób. Niesamowite! Po krótkim powitaniu ruszamy na trasę. I tu kolejne zaskoczenie. Myślałem że Blachownię znam dokładnie a tu od razu na początku trasy trafiam na odcinek, którego nie znam.

Nad zalewem w Blachowni © Yacek


Gęsiego © Yacek


Trasa wycieczki prowadzi po okolicznych lasach i terenach, na których pomału odradza się las. Właśnie tam w 2009 roku przeszła potężna trąba powietrzna. Ślady po niej zabliźniają się po trochu, są jednak jeszcze dobrze widoczne. Zerkamy też na potężne drzewo - pomnik przyrody.

Dąb - pomnik © Yacek


Coraz bliżej mamy też do miejsca, gdzie czeka na nas pyszny poczęstunek. Przy okazji niejako wysłuchaliśmy też paru zdań o historii Blachowni. Niestety, niektórzy jeszcze chyba nie dorośli bo nie potrafili uszanować wkładu pracy jaki w przygotowanie prelekcji wniósł opowiadający. Szkoda!
Reszta to jak zwykle powrót do domu. Tym razem przez dawne przysiółki Kurwinów
i Cztery Kopy, które obecnie są częścią wsi Aleksandria. Nie omieszkałem oczywiście skosztować pysznych jagód, których w lesie nie brakuje.





  • DST 168.76km
  • Teren 27.00km
  • Czas 08:28
  • VAVG 19.93km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Podjazdy 1253m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chęciny i okolice

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 3

Przez kilka dni wahałem się dokąd wybrać się w sobotę. Postanowiłem pojechać w zachodnią część Gór Świętokrzyskich. Nie bez znaczenia było tutaj połączenie kolejowe o sensownej godzinie. O piątej jestem już na nogach, godzinę później wyjeżdżam na stację w Częstochowie. Przed dziewiątą wysiadam na stacji w Wiernej Rzece. Wielu z Was czytało zapewne nowelkę Żeromskiego pod tym tytułem. Wierna Rzeka była świadkiem wielu dramatycznych wydarzeń związanych z walką o niepodległość Polski. Odegrała niemałe znaczenie podczas powstania styczniowego, czy w okresie II wojny światowej. W miejscowości Młynki nad rzeką Łososiną (Wierna Rzeka) działał młyn.

Ruina młyna - Młynki © Yacek


Jego ostatnimi właścicielami była rodzina Gorajów. Na ich wsparcie liczyć mogli partyzanci ukrywający się przed Niemcami w pobliskich lasach. Gdy na posterunku w Łopusznie pojawiło się pismo donoszące o przechowywaniu i żywieniu partyzantów przez Gorajów, żandarm współpracujący z polskim ruchem oporu – Austriak Karl Landl – postanowił ostrzec Polaków przed rewizją, jednak informacja nie dotarła na czas. 21 czerwca 1943 r. żandarmi z Kielc i Łopuszna pod osłoną nocy otoczyli młyn, wtargnęli do środka, zrabowali cenniejsze przedmioty i po wyprowadzeniu wszystkich Gorajów na zewnątrz, rozstrzelali ich. Jedynym ocalałym był Stanisław Kot, który wykorzystując nieuwagę Niemców wymknął się w stronę rzeki. Uciekał brnąc po piersi pośród szuwarów`. Żandarmi oddali w jego stronę serię strzałów. Polak został trafiony w rękę, ale udało mu się zbiec do lasu. Tymczasem żandarmi oblali młyn benzyną i podpalili. Obok ruin młyna po wojnie, dla uczczenia pamięci ofiar tamtych wydarzeń, postawiony został pomnik rodziny Gorajów. Został on odnowiony i uroczyście odsłonięty 17.09.2007r.

Pomnik rodziny Gorajów © Yacek


Do młyna dostać się można po metalowej kładce na Wiernej Rzece, można też od stacji dojechać asfaltem. Dotrzemy wtedy do innego młyna w Rudzie Zajączkowskiej.

Łososina (Wierna Rzeka) © Yacek


Kładka na Wiernej Rzece w Młynkach © Yacek


Kolejny mój cel to rezerwat "Miedzianka" - wapienne wzgórze. Postanowiłem dojechać tam terenem.

Terenem do rezerwatu "Miedzianka" © Yacek


Dookoła roztaczały się fajne widoki. Jeden z nich na cementownię w Małogoszczu.

Cementownia w Małogoszczu © Yacek


Miedzianka - niby nie wysoka górka ale jej szczyt wyraźnie rysuje się z daleka. Wejście z rowerem dało mi w kość. Ale było warto.

Miedzianka - na szczycie © Yacek


Miedzianka © Yacek


Sprowadzając rower trafiam na intrygujące miejsce - coś jakby jaskinia.Nie mam pojęcia jaką rolę to miejsce pełniło w przeszłości. Może ktoś mnie oświeci.

Nie wiem co to - na stoku Miedzianki © Yacek


W Podzamczu Piekoszowskim oglądam świetnie zachowane ruiny pałacu Tarłów. Budowę umocnionej rezydencji, będącej kopią pałacu biskupiego w Kielcach, wiąże się z osobą wojewody lubelskiego i sandomierskiego Jana Aleksandra Tarły. Jeden z powodów budowy pałacu głosi miejscowa legenda. Na uczcie urządzonej przez biskupa krakowskiego Jakuba Zadzika w jego kieleckiej rezydencji dumny ze swej siedziby gospodarz pogardliwie odmówił przyjęcia zaproszenia wojewody, dodając: „Po chałupach nie jeżdżę.” Urażony Tarło zripostował mniej więcej w tym stylu: „Zapraszam zatem ekscelencję do siebie do Piekoszowa za dwa lata, do takiego samego pałacu, jaki ekscelencja tu posiadasz.” Dwa lata później stanął pod Piekoszowem obiekt, zbudowany przez tego samego jakoby architekta, ściśle według kieleckich wymiarów. Gmach budowli wzniesiono w latach 1645-50. Podobno kosztował on fundatora aż 30 wsi z jego posiadłości. W pobliżu rezydencji Tarło kazał zbudować niewielki pałacyk, który miał być prezentem imieninowym dla żony. Choć był środek lata, kapryśna gospodyni zażyczyła sobie ponoć, by zawieziono ją tam saniami. Pod naporem jej lamentów zdumiony mąż w końcu poległ i kazał drogę wysypać solą.
Siedziba w Piekoszowie pozostawała w rękach Tarłów do roku 1842 i do tego czasu była użytkowana. Później jeszcze kilkakrotnie zmieniała właścicieli. W połowie XIX stulecia pałac spalił się i zamienił w ruinę. Pomimo podjętych prób jego restauracji nigdy nie powrócił już do dawnej świetności.
Kamienno-ceglaną budowlę ulokowano na niewielkim, otoczonym przez stawy i mokradła wzniesieniu, co nadawało jej pewne walory militarne. W jej narożach stoją cztery sześcioboczne baszty, mające tutaj znaczenie jedynie dekoracyjne i symboliczne, podkreślając pozycję społeczną właściciela. W południowej części założenia rozciągał się okazały park-ogród. Dzisiaj z dawnej rezydencji Tarłów pozostała malownicza ruina z bardzo dobrze zachowanym ciągiem murów i pałacowych pomieszczeń.


Pałac Tarłów w Podzamczu Piekoszowskim © Yacek


Piekoszów znany jest przede wszystkim z istniejącego tam sanktuarium. W głównym ołtarzu znajduje się łaskami słynący obraz MB Miłosierdzia. 21 maja 1705 r., w święto Wniebowstąpienia Pańskiego, na wizerunku Matki Bożej widziano krwawe łzy. Od tej pory do Piekoszowa zaczęły napływać rzesze pielgrzymów. W kronice odnotowano 284 uzdrowień oraz innych szczególnych łask.

Piekoszowskie sanktuarium © Yacek


Kolejne ciekawe miejsce do którego zmierzam to jaskinia Raj. Nie zatrzymuję się tam jednak ale czerwonym szlakiem pieszym jadę w kierunku Zelejowej. Szlak jest bardzo malowniczy. Kiedy rozpocząłem podejście na Zelejową nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego co mnie czeka. Jakiś kilometr spacerku, z tego 90% pod górę z rowerem na plecach. Ale warto było. Szczególnie urokliwy był "spacer" granią. Tutaj składam podziękowania dla Pana wędrującego z dwoma córeczkami, który był tak miły i, kiedy mój aparat odmówił posłuszeństwa, zrobił zdjęcia swoim.

Na grani - Zelejowa © Yacek


Zelejowa © Yacek


Podziwiał widoki - Zelejowa © Yacek


Na grani - Zelejowa © Yacek


Przez Chęciny przemknąłem szybko rzuciwszy tylko okiem na zamek i popędziłem do wsi Brzegi, gdzie Czarna Nida łączy się z Białą. Białą pokonałem po takiej kładce,

Kładka na Białej Nidzie w Brzegach © Yacek


i idąc kilkaset metrów po pięknej, rozległej łące, często po pas w pokrzywach dotarłem w miejsce gdzie obie rzeki się łączą.

Odtąd Białą i Czarna Nida to już jedna rzeka © Yacek


Na łące masa kolorowych kwiatów. Ach jak miło byłoby poleżeć. Niestety przede mną jeszcze wiele kilometrów.

Łąki między Nidami © Yacek


Kwiaty © Yacek


W Karsznicach jadę rzucić okiem na tamtejsze źródło dające początek niewielkiej rzeczce Stok. Rosną tam charakterystyczne roślinki przypominające odwrócony stożek.

Żrodła rzeczki Stok © Yacek


Charakterystyczna roślinność przy źródle © Yacek


Z Karsznic różnymi drogami kieruję się do Koniecpola skąd mam zamiar wracać pociągiem do domu. Na stacji jednak konsternacja. Zerkam na rozkład a tu pociągu do domu nie ma. Zerkam na drugi rozkład a tam pociąg jest. I bądź tu człowieku mądry. Ech to nasze PKP. Na szczęście napotkany podróżny uświadamia mnie, że pociąg na pewno będzie. I był. W ten sposób szczęśliwie dotelepałem się do domu.




  • DST 85.34km
  • Teren 28.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 14.22km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Podjazdy 295m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Bractwem Kuźnic po raz drugi

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 1

Ponownie z Bractwem Kuźnic. Tym razem po dwóch pozostałych gminach Bractwa - Boronów i Konopiska. Już po zakończeniu wycieczki usłyszałem ciekawe stwierdzenie jednej z uczestniczek - " Jak można z Boronowa do Konopiska jechać 40 kilometrów?" Jak widać można! Zresztą trasa przygotowana przez kolegę KSW była super. Przede wszystkim po lesie a miało to wczoraj duże znaczenie bo wiało niemiłosiernie. Na szczęście w lesie nie było czuć siły wiatru. Za to w drodze na zbiórkę w Boronowie wiatr dał nam popalić. W wycieczce wzięło tym razem udział około 60 osób. To w dużej mierze wina nie za ciekawej pogody. Najważniejsze jednak że nie padało. Znowu świetnie przygotowany poczęstunek nad zbiornikiem w Pająku a potem najedzeni i wypoczęci pojechaliśmy do domów. Tym razem wiało w plecy a co to oznacza tłumaczyć nie trzeba.




  • DST 116.34km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:51
  • VAVG 19.89km/h
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do rezerwatu rododendronów

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 1

Zapowiadali na dzisiaj opady w moim rejonie ale dopiero popołudniu dlatego wyjechałem z rana do rezerwatu rododendronów licząc na to, że deszczu uda mi się uniknąć. Niebo błękitne wstępuje więc we mnie nadzieja że się uda. Będąc już za Kochanowicami skręcam do Kochcic. Małe zakupy w tamtejszym sklepie i do zespołu parkowo-pałacowego.

Park przypałacowy w Kochcicach © Yacek


Tamtejsze różaneczniki ciągle jeszcze kwitną a sam pałac jak zwykle rewelacyjny.

Pałac w Kochcicach © Yacek


Pawełki to kolejny mój cel. Po drodze jednak skręcam nad stawy - "Ludwik" i "Kochcicki" i groblą docieram do wsi Brzezinkowe. To takie małe urozmaicenie mojej trasy. Przez Pawełki szybko przemykam i jadę "Na Brzozę". W tym roku różaneczniki kwitną słabo.

W rezerwacie © Yacek


Za to nad stawem "Brzoza" miniaturka kościółka

Miniaturka kościółka © Yacek


i mnóstwo kwitnącej wełnianki.

Wełnianka kwitnie © Yacek


Poszedłem sobie też kawałek wydeptaną ścieżką wzdłuż stawu aż trafiłem na wysepkę.

Na wysepce © Yacek


Koło godzinki spędziłem nad stawem oczekując na rowerzystów z KKTA ale że zaczynało pokrapywać postanowiłem wracać. Jechałem przez Stasiowe gdzie trochę czasu spędziłem bawiąc się z pasącymi się konikami.

Koniki © Yacek


W Łebkach spotkałem pedałujących zawzięcie rowerzystów z Blachowni. Niestety kierunek jazdy był przeciwny, więc znowu sam pomknąłem nad jezioro do Jeziora.

Użytek ekologiczny "Bagno w Jeziorze" © Yacek


Bagno ciągle jeszcze obficie kwitnie a ja ścieżką wzdłuż stawu przespacerowałem się kawałek. Po drodze fajna kładka i mnóstwo kwitnących roślin.

Kładka © Yacek


Kwiat © Yacek


Będąc już niedaleko domu natknąłem się na nieznany mi zbiornik i hałdę pokopalnianą. Najprawdopodobniej chodzi o kopalnię "Maria" ale nie mam co do tego pewności. A na hałdzie "punkt widokowy"

Staw © Yacek


Punkt widokowy i schronienie © Yacek





  • DST 166.76km
  • Teren 62.00km
  • Czas 09:15
  • VAVG 18.03km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park krajobrazowy "Dolina Baryczy"

Poniedziałek, 28 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 4

To był dzień! Pobudka o trzeciej. Godzinę później jestem już w drodze do Kalet. Wsiadam tu do pociągu, którym wraz z kolegą dojeżdżamy do Antonina. Tutaj właśnie zakończył się mój ostatni wypad do Wielkopolski.

Na stacji w Antoninie © Yacek


Od razu jedziemy rzucić okiem na tamtejszy pałac Radziwiłłów słynący z tego, że jest drewniany a wewnątrz znajduje się bardzo nietypowy, obłożony drewnem komin.

Pałac w Antoninie © Yacek


W parku © Yacek


Po chwili jedziemy dalej. Naszą uwagę zwracają potężne dęby (z czasem będzie ich coraz więcej).

Potęga i moc © Yacek


I jeszcze jeden © Yacek


Nad jednym ze stawów odpoczywamy na platformie widokowej, potem jedziemy do Dębiny. Szlak rowerowy w kierunku Huty to totalna pomyłka - piach po ośki. Nie ma wyjścia - prowadzimy. Na chwilę zatrzymujemy się na rynku w Odolanowie.

Pamiątkowy głaz w Odolanowie © Yacek


Teraz bocznymi drogami o różnej nawierzchni (najczęściej jest to zniszczony asfalt) jedziemy przez Uciechów do Potaszni. Za Wróblińcem jednak wjeżdżamy do lasu i jedziemy skrajem stawu (pomarańczowy szlak rowerowy). Szlak był niestety mocno zarośnięty ale generalnie dało się jechać.

Na pomarańczowym szlaku © Yacek


Też pomarańczowy szlak © Yacek


W Joachimówce jedziemy na chwilę na groblę, którą wiedzie nowa droga asfaltowa. Miejsce warte zachwytu.

Na grobli nad stawem k/Joachimówki © Yacek


W Grabownicy spotykamy stare, drewniane jazy...

Drewniany jaz © Yacek


Ja i jaz © Yacek


W parku krajobrazowym © Yacek


i nowoczesną infrastrukturę w postaci wież widokowych. Na zdjęciu poniżej "Ptasia wieża" nad stawem Grabownica.

Nad stawem Grabownica © Yacek


Po drugiej stronie wsi natrafiamy na dopiero co udostępnioną do użytku rewelacyjna ścieżkę rowerową.

Tablica informacyjna © Yacek


Fragment ścieżki © Yacek


Prowadzi ona szlakiem dawnej kolejki a kończy się w Sułowie. My początkowo dojeżdżamy nią tylko do Rudy Milickiej. Tu zmieniamy kierunek jazdy na północny. Jedziemy groblą. Nawierzchnia nie jest najlepsza ale atrakcji moc.

Ciekawie zaaranżowane tablice informacyjne © Yacek


W Nowym Grodzisku czatownia. Można z niej obserwować swobodnie ptactwo na stawach.

Czatownia © Yacek


W Miliczu od razu w oczy rzuca się piękny, szachulcowy kościół.

Szachulcowy kościół w MIliczu © Yacek


Do Milicza jeszcze wrócimy. Teraz jedziemy ścieżką do Sułowa. A tam do obejrzenia mamy pałac.

W wagoniku kolejki © Yacek


Pałac w Sułowie © Yacek


W Miłosławicach zerkamy na tzw. "Szwedzką Górkę" - miejsce bitwy Austriaków ze Szwedami z 1645 roku.

Szwedzka Górka © Yacek


W Miliczu jedziemy tym razem do pałacu otoczonego pięknym parkiem. A że słońce chyli się pomału ku zachodowi gra świateł dodaje mu uroku.

Pałac w Miliczu od frontu © Yacek


Pałac w Miliczu od tyłu © Yacek


Fragment parku © Yacek


Ruiny zamku w Miliczu © Yacek


Gdzieś po drodze natknęliśmy się też na ciekawy kościół szachulcowy. Niestety nazwa miejscowości uleciała mi z pamięci.

Kościoł szachulcowy © Yacek


Dzień pierwszy, dzień pełen wrażeń i niezapomnianego uroku dobiegł końca. Jutro ciąg dalszy - moc atrakcji przed nami.




  • DST 159.91km
  • Czas 09:02
  • VAVG 17.70km/h
  • VMAX 46.70km/h
  • Podjazdy 427m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Baryczy - dzień drugi

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 4

Dzień drugi czas zacząć. Najpierw jedziemy zrobić zdjęcia przy wagonikach kolejki.

Wagonik wąskotorowki © Yacek


Opisywaną wcześniej ścieżką ruszamy do Rudy Milickiej aby pokonać ten odcinek, którego wczoraj nie przejechaliśmy. Po drodze co kilka kilometrów przygotowano miejsca do odpoczynku.

Stacja - miejsce do odpoczynku © Yacek


W Rudzie zatrzymujemy się na chwilę żeby przyjrzeć się dokładniej infrastrukturze na ścieżce. Spodobał nam się taki mostek.

Kladka na ścieżce rowerowej © Yacek


W Duchowie za to oglądamy wiatrak. Odnowiony prezentuje się świetnie.

Wiatrak z Duchowa © Yacek


Teraz pedałujemy dłuższy czas bez przerwy. Dopiero w Krośnicach jedziemy nad tamtejsze stawy. Decydujemy się również na przejazd ścieżką przyrodniczą nad stawami. Gdybym napisał, że była rewelacyjna to i tak nie oddałbym w pełni jej uroku.

Nad stawami krośnickimi © Yacek


A takimi groblami prowadzi ta ścieżka.

Jedna z grobli - stawy krośnickie © Yacek


W Kuźnicy Czeszyckiej udało nam się, mimo niedzieli, kupić kilka pączków. Najedzeni pojechaliśmy do skansenu pszczelarskiego.

Skansen pszczelarski © Yacek


Skansen pszczelarski 1 © Yacek


Jeden z ważniejszych celów na dzisiaj to dotarcie do wsi Moja Wola aby zerknąć na ciekawy pałacyk myśliwski. Niestety jest dość mocno zniszczony ale
i tak pozostawił w naszej pamięci niezatarte wrażenia. Z zewnątrz elewacja wyłożona jest korkiem, który pierwotnie sprowadzono z Hiszpanii. Obecnie oryginalny zachował się tylko w nielicznych miejscach. Pałac pokryty jest obecnie z zewnątrz korą dębów rosnących u nas.


Moja Wola - pałac myśliwski © Yacek


Pałac 1 © Yacek


Pałac 2 © Yacek


Pałac 3 © Yacek


Z Międzyborza jedziemy rzucić okiem na "Diabelski kamień". Trochę musieliśmy się natrudzić aby do niego dotrzeć a potem odnaleźć ale opłaciło się.

Diabelski kamień © Yacek


W Kobylej Górze zatrzymujemy się na chwilę nad zalewem.

Zalew w Kobylej Górze © Yacek


Potem przez Marcinki

Kościół w Marcinkach © Yacek


zobaczyć krzyż wielkopolski.

Krzyż Wielkopolski na Kobylej Górze © Yacek


Tablica informacyjna © Yacek


W Bralinie zerknęliśmy na "Sanktuariunm na Pólku". Niestety tłum ludzi uniemożliwiał zwiedzanie. Kierujemy się więc na Kępno by tam zakończyć wycieczkę. Jeszcze w Nosalach oglądamy wyremontowany dworek.

Dworek w Nosalach © Yacek


A w Kępnie wieżę wodociągową.

Wieża wodociągowa w Kępnie © Yacek


Ostanie kilometry to dojazd na dworzec - także ciekawy bo dwupoziomowy.

Łącznie w ciągu dwóch dni przejechaliśmy po PK "Dolina Baryczy"
i okolicach około 250 km. Wróciłem zauroczony pięknem tamtejszego krajobrazu, ilością zabytków i jakością infrastruktury. Cień na to wszystko rzucają niestety kiepskie drogi boczne i czasami jakość szlaków rowerowych. Poza tym rewelacja!




  • DST 50.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 12.50km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Podjazdy 254m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Bractwem Kuźnic

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 0

Po raz pierwszy w tym roku LGD "Bractwo Kuźnic" obejmująca 5 gmin zorganizowała wycieczkę rowerową po trzech z nich. Wzięło w niej udział prawie 100 rowerzystów. Pogoda dopisała i jechało się fantastycznie. Na zakończenie na uczestników czekał wyśmienity poczęstunek. Już chociażby dlatego warto brać udział w tych wycieczkach.

Jak na dzikim zachodzie © Yacek





  • DST 38.79km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 17.11km/h
  • VMAX 38.79km/h
  • Podjazdy 73m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gdzieś

Niedziela, 13 maja 2012 · dodano: 13.05.2012 | Komentarze 4

Coś ostatnimi czasy rower mi się sypie. Jak nie problemy z przerzutką, to z suportem a teraz jeszcze odpadła mi korba. No nie wiem czy się śmiać czy płakać. Tak sobie dzisiaj wyjechałem w drogę nie za bardzo wiedząc w jakim kierunku się udać. Zdecydowałem że jadę w kierunku Olsztyna, po drodze jednak skręciłem w jakąś przecinkę i dojechałem do Poraja. Tu wstąpiłem na stację PKP bo może trochę dalej pojadę pociągiem. Do najbliższego pociągu było jakieś pół godziny nie opłacało się więc siedzieć na stacji. Pojechałem dalej w kierunku Żarek Letniska. Dojechałem tam kilka minut przed odjazdem pociągu ale gdy ten wjeżdżał na peron rozmyśliłem się i pojechałem dalej rowerem. Na chwilę zatrzymałem się koło willi "Nałęcz" żeby zrobić zdjęcia.

Willa "Nałęcz" © Yacek


Krótki opis © Yacek


Już w myślach planowałem sobie dalszą drogę gdy ledwie ruszyłem i odpadła mi korba. Do domu jakieś 20 kilometrów więc coś trzeba było wykombinować. Patrzę co cię stało i po chwili już wiem. Poszedł gwint w jednej ze śrub trzymających korbę. Zakładam więc korbę ponownie i robiąc w tył zwrot wracam pomału do domu. Oczywiście co kilometr, dwa korba odpada,zakładam więc ją ponownie i tak pomalutku do domu dojeżdżam. Och jak dobrze, że nie wsiadłem do tego pociągu.




  • DST 159.42km
  • Teren 35.00km
  • Czas 08:22
  • VAVG 19.05km/h
  • VMAX 71.70km/h
  • Podjazdy 587m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wymuszony powrót

Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 5

Drugi dzień mojego pobytu w Białym Brzegu zaczynamy od planowania trasy. Głównie po terenie Przedborskiego Parku Krajobrazowego. Za Dobromierzem zatrzymujemy się na chwilę obok rezerwatu "Murawy Dobromierskie". Jego atutem są przepiękne murawy kserotermiczne i roztaczające się świetne widoki.

Ela w PPK © Yacek


Po chwili zjeżdżamy do Gór Mokrych.

W drodze do GÓr Mokrych © Yacek


Z nich kierujemy się do kolejnego rezerwatu - śródleśnego stawu "Piskorzeniec". Po drodze czekają na nas i takie atrakcje.

Chałupa w stanie wskazującym na zużycie © Yacek


Nad staw docieramy fajną, leśną ścieżką

W drodze do rezerwatu "Piskorzeniec" © Yacek


Na drugą stronę centralnej magistrali kolejowej mieliśmy dostać się jadąc groblą. Niestety, tym razem na przeszkodzie stanęła niewielka rzeczka Czarna, która "zabrała" mostek.

Miejsce zniszczonego mostku © Yacek


Trochę kombinując wyjeżdżamy na asfalt i przez kolejne mniejsze i większe wsie docieramy do Oleszna. Tu drobne zakupy. Teraz kierunek Żeleźnica - niewielka miejscowość ale to właśnie tutaj Kazimierz Wielki spadł z konia, co doprowadziło do jego śmierci i tym samym kresu dynastii Piastów.

W Żeleźnicy © Yacek


Kolejny cel - Stara Wieś. Od kilku lat powstaje tam Japońskie Centrum Sztuk Walki - Dojo. Na początek czeka nas stromy podjazd. Kawałek dalej znowu w górę. Ufff! Dobrnęliśmy.

Pokonujemy podjazd do Starej Wsi © Yacek


Dojo © Yacek


Dojo 1 © Yacek


Dojo 2 © Yacek


Dojo 3 © Yacek


Od jakiegoś czasu niepokoił mnie dźwięk dochodzący z okolic suportu. Okazało się, że nawala łożysko w lewej korbie. Postanowiliśmy więc wrócić na camping. Pojechaliśmy przez las na skróty ale jak to ze skrótami bywa... Wreszcie trafiliśmy na asfalt i tam jeszcze kawałek pojechałem z Elą i Piotrem, którzy ostatecznie zdecydowali, że pojadą do Bąkowej Góry obejrzeć ruiny tamtejszego zamku, a ja, po ciepłym pożegnaniu, pojechałem na camping. Na powrót wybrałem teren i od razu trafiłem na drewniane chatki. O takie.

Klimatycznie, prawda? © Yacek


Jeszcze jedna chatka. © Yacek


Szlak którym jechałem nie był w najlepszym stanie. W niektórych miejscach totalnie zarośnięty dlatego w końcu go porzuciłem i wybierałem dostępne mi co lepsze ścieżki. W ten sposób trafiłem na fantastyczne, utwardzone ścieżki prowadzące w dodatku w dół. Można była przyśpieszyć. Na campingu szybkie pakowanie i w drogę do domu. Cały czas myślałem o tym czy uda mi się dojechać. Szczęśliwie około 21.30 dotarłem do domowych pieleszy. Trochę szkoda tej awarii bo Ela i Piotrek to fantastyczni, mili i otwarci ludzie i chętnie zostałbym z nimi jeszcze jeden dzień. Dziękuję i pozdrawiam licząc na to, że jeszcze kiedyś się spotkamy!