Info
Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Styczeń4 - 0
- 2019, Sierpień1 - 0
- 2018, Sierpień5 - 1
- 2018, Maj5 - 4
- 2017, Lipiec1 - 0
- 2017, Czerwiec1 - 0
- 2017, Maj2 - 1
- 2017, Kwiecień1 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Sierpień2 - 0
- 2016, Lipiec1 - 0
- 2016, Maj1 - 1
- 2016, Luty1 - 1
- 2016, Styczeń3 - 0
- 2015, Grudzień2 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec4 - 4
- 2015, Czerwiec1 - 1
- 2015, Maj2 - 3
- 2015, Kwiecień1 - 3
- 2015, Marzec2 - 4
- 2015, Luty2 - 1
- 2015, Styczeń4 - 2
- 2014, Grudzień1 - 2
- 2014, Listopad2 - 3
- 2014, Październik3 - 1
- 2014, Wrzesień3 - 2
- 2014, Sierpień2 - 2
- 2014, Czerwiec2 - 6
- 2014, Maj2 - 0
- 2014, Kwiecień3 - 11
- 2014, Marzec3 - 1
- 2014, Luty2 - 6
- 2014, Styczeń2 - 3
- 2013, Grudzień3 - 4
- 2013, Listopad2 - 8
- 2013, Październik3 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień7 - 11
- 2013, Czerwiec1 - 4
- 2013, Maj5 - 16
- 2013, Kwiecień4 - 20
- 2013, Marzec2 - 13
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń7 - 7
- 2012, Grudzień7 - 14
- 2012, Listopad4 - 7
- 2012, Październik2 - 4
- 2012, Wrzesień5 - 7
- 2012, Sierpień6 - 12
- 2012, Lipiec3 - 12
- 2012, Czerwiec5 - 7
- 2012, Maj6 - 23
- 2012, Kwiecień2 - 4
- 2012, Marzec4 - 18
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń4 - 12
- 2011, Grudzień1 - 4
- 2011, Listopad2 - 4
- 2011, Październik4 - 17
- 2011, Wrzesień1 - 10
- 2011, Sierpień3 - 17
- 2011, Lipiec7 - 36
- 2011, Czerwiec5 - 33
- 2011, Maj5 - 2
- 2011, Kwiecień10 - 11
- 2011, Marzec3 - 12
- 2011, Luty2 - 7
- 2011, Styczeń3 - 7
- 2010, Grudzień8 - 26
- 2010, Listopad5 - 6
- 2010, Październik6 - 12
- 2010, Wrzesień4 - 8
- 2010, Sierpień6 - 13
- 2010, Lipiec10 - 30
- 2010, Czerwiec23 - 30
- 2010, Maj10 - 29
- 2010, Kwiecień4 - 28
- 2010, Marzec3 - 19
- 2010, Luty2 - 7
- 2010, Styczeń3 - 4
- 2009, Grudzień9 - 13
- 2009, Listopad5 - 0
- 2009, Październik4 - 7
- 2009, Wrzesień9 - 4
- 2009, Sierpień10 - 7
- 2009, Lipiec12 - 7
- 2009, Czerwiec6 - 7
- 2009, Maj6 - 12
- 2009, Kwiecień7 - 9
- 2009, Marzec4 - 3
- 2009, Luty2 - 1
- 2009, Styczeń2 - 2
- 2008, Grudzień6 - 4
- 2008, Listopad6 - 6
- 2008, Październik9 - 9
- 2008, Wrzesień7 - 7
- 2008, Sierpień11 - 12
- 2008, Lipiec5 - 9
- 2008, Czerwiec6 - 4
- 2008, Maj9 - 4
- 2008, Kwiecień7 - 1
- 2008, Marzec9 - 2
- 2008, Luty4 - 0
- 2008, Styczeń4 - 0
Ze zdjęciami
Dystans całkowity: | 35495.60 km (w terenie 10919.46 km; 30.76%) |
Czas w ruchu: | 1977:17 |
Średnia prędkość: | 17.97 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.70 km/h |
Suma podjazdów: | 137582 m |
Liczba aktywności: | 339 |
Średnio na aktywność: | 107.24 km i 5h 52m |
Więcej statystyk |
- DST 26.00km
- Teren 20.00km
- Czas 03:00
- VAVG 8.67km/h
- VMAX 46.00km/h
- Podjazdy 690m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Słowacki Raj - ponownie w terenie
Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 21.08.2012 | Komentarze 3
Podobnie jak dwa dni wcześniej wyjeżdżam około piątej. Ponownie poranek jest bardzo chłodny. Dzisiaj jednak czeka mnie dużo jazdy pod górę więc szybko się rozgrzeję. Przemykam przez cichy o tej porze Podlesok i początkowo jadę szlakiem rowerowym w kierunku Klastoriska. Wkrótce docieram do miejsca gdzie czerwony szlak odbija w prawo. Ja odbijam razem z nim i ostro pnę się pod górę. Już solidnie się rozgrzałem. Po godzinie jestem na Suchej Beli. Na Suchej Beli
© Yacek
Tu niespodzianka - asfalt, którym jadę na Małą Polanę.Mała Polana
© Yacek
To przepiękna łąka otoczona wysokimi świerkami. O tej porze jest tam zupełnie pusto. To jeden z powodów dla których wstaję tak wcześnie.W ciszy i w samotności
© Yacek
I rzut oka na kwiaty porastające ten piękny fragment Słowackiego Raju.Śłiczny
© YacekI ten też śliczny
© Yacek
Z miejsca gdzie się zatrzymałem dostrzegłem fragment szutrowej drogi zagłębiającej się w las. Nie była oznaczona ale postanowiłem sprawdzić dokąd mnie zaprowadzi. Wyprowadziła mnie na Wielką Polanę. Tu dopiero było cudownie i ... pusto.Wielka Polana
© Yacek
Kawałek dalej trafiłem na domek myśliwski a przy nim żółty szlak pieszy. Dotarłem nim do Małej Polany skąd asfaltem zjechałem do Podlesoka. To był szalony zjazd. Po powrocie trzeba będzie wymienić klocki.
- DST 20.00km
- Teren 18.00km
- Czas 02:00
- VAVG 10.00km/h
- VMAX 40.00km/h
- Podjazdy 560m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Słowacki Raj w terenie
Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 2
Kolejny dzień i kolejna wczesna pobudka. Poranek podobnie jak wczoraj bardzo chłodny. Wskakuję więc w cieplejsze ubranko i w trasę. Przemykam szybko przez pusty o tak wczesnej porze Podlesok i wbijam się w teren.Dzisiaj na rozkładówkę wziąłem polanę Klastorisko. Dzień wcześniej byliśmy tam pieszo szliśmy jednak innym szlakiem. Ja postanowiłem wjechać drogą rowerową. Pierwsze kilometry są bardzo strome z dużą ilością luźnego kamienia. Później jest lepiej, zdarzają się nawet krótkie odcinki zjazdu. Po drodze rzut oka na Hrabusice spowite poranną mgłą.Dolina we mgle
© Yacek
Na polanie pustki. Uwielbiam takie klimaty. Szybkie zdjęcie ruin klasztoru. W zamierzchłej przeszłości polana służyła okolicznej ludności jako miejsce schronienia przed Tatarami.Ruiny klasztoru na Klastorisku
© Yacek
Jadę jeszcze wyżej do wieży nadajnika licząc na jeszcze piękniejsze widoki. Troszkę poniżej szczytu siadam na pieńku ściętego świerkaPatrzę...
© Yacek
i podziwiam w samotności Tatry Wysokie.Zdjęcie z wycieczki rowerowej
© Yacek
Nadchodzi czas powrotu. Zjeżdżam na polanę. Ale jak tu jechać kiedy mam przed sobą coś takiego.Zdjęcie z wycieczki rowerowej
© Yacek
Ponieważ powrót to właściwie tylko zjazd postanowiłem jeszcze podskoczyć do wodospadu w okolicy. Trochę jadąc, trochę prowadząc bądź pchając (ze wskazaniem na to drugie) docieram w pobliże wodospadu. Czas jednak goni. Pora wracać.
- DST 50.00km
- Czas 03:00
- VAVG 16.67km/h
- VMAX 45.00km/h
- Podjazdy 720m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Słowacki Raj
Środa, 15 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 2
Wraz z rodziną spędzaliśmy wczasy w okolicach Parku Narodowego "Słowacki Raj". Mieliśmy też ze sobą rowery aby w razie niepogody trochę pojeździć po okolicy. Jako ze zakładaliśmy głównie piesze wędrówki wąwozami Słowackiego Raju na jazdę nie miałem za wiele czasu. Postanowiłem jednak wstawać wcześnie i zanim rodzinka będzie gotowa do wyjścia wyskakiwać na rower. Wstawałem o 4.30 by chwilę później ruszyć na trasy. Na pierwszy ogień wziąłem przebiegający tuż obok naszej kwatery szlak rowerowy do Dobsinskiej Jaskini Lodowej. Droga, mimo że dostępna dla samochodów była ... bez samochodów a widokowo rewelacyjna. Od razu na początek czekał na mnie 2kilometrowy podjazd/big]Do Dobsinskiej Jaskini Lodowej
© Yacek
ale to była tylko krótka rozgrzewka. Dalej jechałem po stosunkowo płaskiej drodze Droga do wąwozu z wodospadem
© Yacek
by po chwili zacząć wspinać się coraz wyżej. I tak około 8 kilometrów. Na przełęczy Kopanec siadłem sobie na chwilkę by podziwiać widoki jednak szybko zdecydowałem się na jazdę bo było dość chłodno.Na przełęczy Kopanec
© Yacek
Od przełęczy było tylko w dół - 4,5 kilometra. Tu zmarzłem trochę. Na szczęście do jaskini nie było już daleko. Oczywiście nie wchodziłem w jej pobliże. Obowiązuje tam zakaz jazdy rowerem ale przecież i tak była zamknięta ze względu na wczesną porę (godz. 7). Teraz czekała mnie droga powrotna. Tym razem jednak wiedziałem co mnie czeka. Powrót był bardzo sprawny po tej samej trasie. Kilka dni później zwiedziłem jaskinię z rodziną. Polecam! Rzeka Hnilec - południowa granica Słowackiego Raju
© Yacek
- DST 31.50km
- Teren 30.00km
- Czas 02:05
- VAVG 15.12km/h
- VMAX 42.20km/h
- Podjazdy 132m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Po lesie
Niedziela, 5 sierpnia 2012 · dodano: 06.08.2012 | Komentarze 1
Króciutki wypadzik po okolicznych lasach. Generalnie w kierunku Olsztyna ale nawet tam nie dojechałem. Jakoś nie chciało mi się dzisiaj kręcić. Przypadkiem trafiłem na zrobiony przez okolicznych chłopaków tor zjazdowy. Ot taka ciekawostka.Fragment toru zjazdowego
© Yacek
- DST 197.17km
- Teren 48.00km
- Czas 09:36
- VAVG 20.54km/h
- VMAX 52.40km/h
- Podjazdy 1109m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Bukowno, Pogoria i ...
Poniedziałek, 23 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 5
W sobotę wieczorem zaplanowałem sobie trasę kolejnej wycieczki rowerowej. Tym razem na południe. Z domu wyjeżdżam około dziewiątej. Jadę do Poraja a stamtąd nad stawy na Ordonce całe porośnięte żółtymi grążelami - roślinami podlegającymi ochronie na stanowiskach naturalnych.Staw na Ordonce porośnięty grążelami
© Yacek
Przez Przybynów i Wysoką Lelowską docieram do Żarek. Spotykam tam dwóch panów jadących do Bobolic. Wspólnie kręcimy do Kotowic przez Rachwalec. Tam oni jadą w kierunku zamku w Mirowie a ja do Włodowic. Zatrzymuję się na chwilę przy ruinach XIX - wiecznego pałacu Michała PoleskiegoRuina pałacu Michała Poleskiego we Włodowicach
© Yacek
Do Blanowic jadę asfaltem bez ruchu samochodowego. Po drodze krótka przerwa nad fajnym stawem.Fragment stawu
© Yacek
a jedzie się wzdłuż niego po takiej wąskiej ścieżynce.Wzdłuż stawu
© Yacek
Także z Blanowic ale tej części położonej sporo wyżej roztacza się fajny widoczek na leżące w dole Zawiercie.Zawiercie z Blanowic
© Yacek
Do samego Zawiercia przemykam terenami należącymi do Huty Zawiercie. Na szczęście bez konsekwencji. Potem kapitalnie lasem do Kazimierówki. Wielokrotnie pokonywałem ten odcinek ale nigdy nie zwróciłem do tej pory uwagi na mostek i niewielką rzeczkę pod nim. Tym razem było inaczej. Ta rzeczka to Czarna Przemsza. Nad Białą też dzisiaj będę.Mostek na Czarnej Przemszy w Kazimierówce
© Yacek
Przez Rokitno Szlacheckie, które parę lat temu zasłynęło z ataków szczurów, jadę przez las w okolice Hutek Kanek a konkretnie hotelu "Centuria". Sam hotel bardzo ładny ale okolica zdecydowanie ciekawsza. Głębokim jarem płynie sobie ta nieduża, ale bardzo malownicza rzeczka.Na kładkę na Centurii
© YacekCenturia
© YacekKładka
© YacekI z drugiego brzegu
© Yacek
Z Hutek Kanek czeka mnie najpierw ostry, choć krótki podjazd, potem jednak stromy, w dodatku piaszczysty zjazd. Taki zjazd na slickach nie jest najlepszym pomysłem co boleśnie odczułem już po chwili. Dalej byłem ostrożniejszy. Przy wyjeździe z lasu natrafiłem na fajne miejsce do odpoczynku nad wodą.Koło Chechła
© Yacek
Z Chechła do Błędowa jadę asfaltem. Tam skręcam i przez las szeroką, fajną szutrówką do Lasek. Na chwilę zatrzymuję się jeszcze na ścieżce edukacyjnej "Bagna w Błędowie". Przy wiacie wypoczynkowej sterty śmieci. Żal patrzeć.Bagna w Błędowie
© Yacek
W Laskach jest wyjątkowa na skalę światową - jedyna w Polsce - skała trawertyńska. Ale o tym dowiedziałem się dopiero po powrocie. Będzie powód żeby tam wrócić. Pokrążywszy trochę po okolicach jadę do Bolesławia. Zatrzymuję się tu na chwilę przy ciekawym dworku zamienionym obecnie na restaurację. Dworek pochodzi z XIX wieku. Nie ma niestety żadnej informacji o jego historii. Szkoda! W parku go otaczającym jest pomnik poświęcony pamięci Polaków walczących o wolną Polskę w latach 1914 - 1920. Na zdjęciu utrwaliłem jeszcze małą Polkę, która nie dała namówić się do opuszczenia cokołu.Dworek - restauracja w Bolesławiu
© YacekPomnik z małą Polką
© Yacek
Do Przymiarek asfalt. Tu jednak kończy mi się jakakolwiek dróżka i kilkaset metrów prowadzę rower wzdłuż torów. Wreszcie docieram do mostu kolejowego na Białej Przemszy.Most kolejowy na Białęj Przemszy
© Yacek
Myślałem że właśnie po nim będę musiał pokonać rzekę ale na szczęście okazuje się, że tuż obok jest kładka. Zresztą niewiele brakowało a straciłbym na niej zęby bo na samym środku była spora dziura porośnięta trawą i chyba tylko cudem udało mi się jej uniknąć. Pokonując kolejne kilometry dotarłem wreszcie nad Pogorię III i IV. Kapitalnie zaaranżowane miejsca. Jest gdzie posiedzieć, pospacerować i zażyć kąpieli. Jest także niestety tłum ludzi.Pogoria III
© YacekPogoria III
© Yacek
I taka ciekawostka też mi się przytrafiła.Nad Pogorią III
© Yacek
Duże wrażenie zrobiła na mnie miejscowość Rogoźnik. Przepięknie położona, z dwoma zbiornikami wodnymi, które nie były nadmiernie oblężone. Tam można było usiąść i odpocząć choć oczywiście i tam komercję widać i czuć. Jedno z jezior rogoźnickich
© Yacek
Po pokonaniu kolejnych kilometrów jestem w Brynicy skąd asfaltem a potem już przepiękną szutrówką tylko lasem jadę do Woźnik.Taka szutrówka to marzenie
© Yacek
Szybko przemykam przez to miasteczko by kawałek dalej zachwycić się kwitnącymi słonecznikami.Słoneczniki
© Yacek
Jeszcze w Czarnym Lesie rzut oka na znajdujący się tam pałac-hotelHotel w Czarnym Lesie
© Yacek
i do domu na zasłużony odpoczynek.
- DST 220.45km
- Czas 09:55
- VAVG 22.23km/h
- VMAX 49.00km/h
- Podjazdy 886m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Spontanicznie
Poniedziałek, 16 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 5
Miałem na wycieczkę jechać w sobotę jednak obowiązki względem rodziny to priorytet, stąd też wyjazd przełożyłem na niedzielę. O dziewiątej wyruszam na trasę. Do końca nie mogłem zdecydować się dokąd jechać. Ostatecznie wybór padł na Koluszki, tyle że dojechać tam chciałem trochę dookoła odwiedzając po drodze te tereny, których jeszcze rowerem nie zaliczyłem. Wyjeżdżam więc w trasę. Na początek lasem do Mstowa a że na kołach slicki to w niektórych miejscach muszę prowadzić. Za Łuszczynem znowu 2 kilometry piaskownicy, Potem szuter i asfalt do Garnka i dalej do Gidel. Rzut oka na kościół pokartuskiKościół pokartuski w Gidlach
© Yacek
Szybko przemykam obok sanktuarium i jadę nad stawy w Jasieniu. W drodze mała przerwa na jagody i oczywiście spacerek po piachu.Stawy hodowlane w Jasieniu
© Yacek
Nad stawy dotrzeć można wygodną szutrówką, za to wyjeżdża się wąskim asfaltem.Tą drogą opuszczam stawy w Jasieniu
© Yacek
Za Kobielami Wielkimi zaczyna się fantastyczny odcinek wśród pól i nielicznych lasów. Gdzieniegdzie trwają żniwa.Wśród pól
© Yacek
Trafiam też nad nowy zbiornik retencyjny w Babczowie. Co prawda kąpać się i łowić ryb nie można ale zawsze można miło spędzić czas nad wodą.Zbiornik retencyjny w Babczowie
© Yacek
Jadąc do wsi Chełmo mijam po prawej najwyższe wzniesienie województwa łódzkiego - Górę Chełmo (323m n.p.m.) Góra Chełmo
© Yacek
We wsi tej znajduje się też pałac, niegdyś własność rodziny Wielowiejskich. W 1975 r. pałac uległ poważnym zniszczeniom na skutek pożaru. Do dziś trwają prace konserwacyjne i remontowe. Wokół pałacu znajduje się park z wieloma gatunkami drzew.Fragment założenie pałacowego we wsi Chełmo
© Yacek
Przedbórz odwiedzałem już wielokrotnie dlatego szybko przemykam w kierunku Wojciechowa. Kawałek dalej w Borowej skręcam na północ. Po drodze do Czermna trafiam na bobrowe żeremia.Żeremia
© Yacek
W Skórnicach mam "przyjemność" porozmawiać z oblegającymi nasze sklepy panami w stanie wskazujący na spożycie. Pojawia się nawet propozycja "może po kielichu", nie wiem tylko czy to nie ja mam stawiać. Urywam się jednak szybko. Potem jest tylko lepiej a nastrój szczególnie poprawiają mi prześliczne chatki pokryte winobluszczem w otoczeniu wiekowych drzew.Chatka
© YacekChatka 1
© Yacek
W jednej z mijanych wsi - Rożenku - na rzece Czarnej oglądam nieczynny młyn wodny,Młyn na Czarnej
© Yacek
a gdzieś dalej drewniany kościółek.Drewniany kościółek
© Yacek
Do Tomaszowa Mazowieckiego jadę w części lasem. Ścieżki przyzwoite ale najlepsze były maliny. Pycha! Centrum Tomaszowa rozkopane. Główny plac - Kościuszki to samo. No więc jedna fotka, rzut oka dookoła i w drogę do Koluszek. Urząd miasta w Tomaszowie Mazowieckim
© Yacek
Od jakiegoś czasu na horyzoncie majaczyła potężna chmura stojąc na mojej drodze. Widać było, że leje z niej solidnie. W miejscowości Olszowa zaczęło bardzo mocno wiać i to prosto w twarz. A czasu za dużo nie miałem. Dlatego po wyjeździe na DW 713 postanowiłem nią jechać w kierunku Koluszek. Ruch był naprawdę duży (bo to droga na Łódź). Dopiero po skręcie w prawo było spokojniej. Tu jednak zaczął też padać deszcz. Na szczęście po kilkunastu minutach przeszedł. Zrobiło się nawet przyjemnie choć chłodno.
To była wycieczka bez dużej ilości ciekawych miejsc czy zabytków. Natomiast jej olbrzymią zaletą były wspaniałe krajobrazy, i przede wszystkim, jazda wśród dojrzałych w większości zbóż. O takich!Żniwa tuż , tuż!
© Yacek
- DST 134.05km
- Czas 07:45
- VAVG 17.30km/h
- VMAX 56.30km/h
- Podjazdy 1112m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
W upale po Jurze i Wyżynie Miechowskiej
Niedziela, 1 lipca 2012 · dodano: 01.07.2012 | Komentarze 2
Umówiłem się dzisiaj na wypad wraz z kolegą na Wyżynę Miechowską. Jednak niesamowity upał już na początku zweryfikował nasze plany. Postanowiliśmy skrócić wycieczkę. Biorąc pod uwagę że właściwie nie mieliśmy płaskich odcinków (przewyższenie wyniosło ponad 1000 metrów) muszę stwierdzić, że był to dobry pomysł. O 5.30 wsiadam do pociągu. Po ósmej jesteśmy w Zabierzowie i ruszamy na trasę. Najpierw do Tomaszowic obejrzeć ciekawy dworek zamieniony na centrum konferencyjne.Dwór w Tomaszowicach
© Yacek
W parku go otaczającym natrafiam też na balansujące rzeźby, których twórcą jest uznany w Polsce i zagranicą artysta Jerzy Kędziora, mieszkający zresztą parę kilometrów ode mnie.Balansująca rzeźba J. Kędziory
© Yacek
W Modlnicy prawie na przeciwko siebie znajdują się dwie ciekawostki - zabytkowy dwór Konopków będący obecnie własnością Uniwersytetu Jagiellońskiego i drewniany kościół. Dworek można zwiedzać ale tylko w niedzielę w godzinach 10 - 11. Zrobiłem więc tylko fotkę zza płotu a że jest on zbudowany bokiem do ulicy to wiele nie widać. Dwór w Modlnicy
© Yacek
Dwór ten pochodzi z II połowy XVIII wieku. Po ostatniej wojnie był w ruinie ale w latach 60-tych został odrestaurowany i przekazany UJ-owi.
Drewniany kościół z kolei pochodzi w połowy XVI wieku. Wzniesiony został na planie krzyża, z czasem jednak jego północna ramię zastąpiono renesansową kaplicą grobową Kucharskich.Kościół w Modlnicy
© Yacek
Teraz na chwilę zostawiamy drewniane kościoły i dworki szlacheckie by zając się fortami twierdzy Kraków z I wojny światowej. Pierwsze podejście do fortu "Tonie" kończy się niestety porażką. Teren jest ogrodzony, za bramą harcerze, którzy mimo próśb nie wyrażają zgody na, chociażby, rzut oka na zabudowania fortu. Jedziemy więc dalej. Na szczęście niedaleko jest kolejny fort - Pękowice. Trafić tam niełatwo bo brakuje jakiegokolwiek oznaczenia ale pytani miejscowi wskazują drogę do fortu. Ten chroniony nie jest więc jak to u nas jest trochę zniszczony.Fragment fortu Pękowice
© Yacek
Teraz do Zielonek. I tu czeka na nas kolejny fort - Zielonki. Ten jednak w odróżnieniu od poprzednich jest zamieniony na hotel.Fort Zielonki
© Yacek
Za to do fortu Bibice trafić nie łatwo. Znowu trzeba było pytać o drogę. Mimo że w kiepskim stanie warto do niego zajrzeć.Fort Bibice
© Yacek
W ten sposób rozstajemy się z fortami Jednak jadąc kawałeczek DK trafiamy na miejsce, które jest związane z historią Polaków z okresu wielkiej wojny.Pomnik
© Yacek
W Młodziejowicach po raz pierwszy na dzisiejszej trasie oglądamy Dłubnię. Znajdujemy też informację o zespole dworsko - parkowym. Jego stan jednak budzi niemiłe uczucia. W Starych Zagórzycach dzięki uprzejmości właścicielki zjedliśmy trochę czereśni, potem trafiały się jeszcze wiśnie i maliny. Do Goszczy dojeżdżamy niesamowicie widokową drogą. Zerkamy tu ponownie przez płot na interesujący, klasycystyczny dworek z połowy XIX wieku. To właśnie w nim w marcu 1863 roku kwaterował po walkach pod Skałą gen. Marian Langiewicz. Także tutaj ogłosił się dyktatorem powstania i złożył uroczystą przysięgę.Dworek w Goszczy
© Yacek
Kolejny nasz cel to Niedźwiedź - niewielka wieś koło Słomnik. Tu rzut oka na XV-wieczny kościół.Kościół w Niedźwiedziu
© Yacek
Kawałek dalej ciekawy pałac Wodzickich wzniesiony w 1800 roku.Stanisław hrabia Wodzicki był w latach 1815-1831 prezesem Senatu Rządzącego Rzeczpospolitej Krakowskiej.Palac w Niedźwiedziu
© YacekTen sam pałac od strony ogrodu
© Yacek
W Słomnikach zaglądamy na rynek z ciekawym kościołem z II połowy XIX wieku.Kościół w Słomnikach
© Yacek
Nazwę Słomniki najczęściej wywodzi się od Szłomników czyli wytwarzających hełmy, warto jednak wiedzieć, że w języku staropolskim "słomny" znaczyło też " nie dający ziarna" z czego wywodzi się dzisiejsza słoma. Tutaj też Tadeusz Kościuszko 5.IV.1794 roku wydał odezwę do narodu zaczynając ja od słów "Narodzie! Podnieś ducha twojej odwagi..."Wreszcie także tutaj po raz pirwszy przywdział chłopską sukmanę podkreślając tym samym uznanie dla kosynierów i ich postawę w bitwie pod Racławicami.
Ze Słomnik jedziemy do Sieciechowic - to już dolina Dłubni. Także wśród pól.Do Sieciechowic
© Yacek
Od razu w oczy rzuca się kościół z oryginalną drewnianą bramą - dzwonnicą.W Sieciecowicach
© Yacek
W Grzegorzewicach Wielkich zerkamy na kolejny zespół pałacowo-parkowy.Pałac w Grzegorzewicach
© Yacek
W Wysosicach z kolei oglądamy romański kościół wzniesiony na przełomie XII/XIII wieku. Romański kościół w Wysosicach
© Yacek
Warto w nim zwrócić uwagę na charakterystyczne, romańskie otwory okienne w wieżyRomańskie okno
© Yacek
oraz oryginalny detal architektonicznyW kościele wysosickim
© Yacek
W Imbramowicach moją uwagę przykuła oryginalna, owalna kapliczka.Kapliczka w Imbramowicach
© Yacek
W Glanowie właściciel pozwolił nam wejść i obejrzeć tamtejszy dworek. Co prawda tylko z zewnątrz ale i za to mu dziękujemy.Dworek w Glanowie
© Yacek
Z Zarzecza do Kielbarku zrobiono fantastyczną, asfaltową i bardzo widokową drogę. Na starszych mapach może jej nie być ale polecam przejechać się nią. Cudo.Drogą do Kielbarku
© Yacek
Przy tej drodze znajduje się też nieczynny kamieniołom z piecem wapienniczym.Z kolegą. W tle piec wapienniczy
© Yacek
W Rodakach rzut oka na tamtejszy kościółekKościół w Rodakach
© Yacek
i przez rezerwat "Góra Chełm" do Hutek-KanekNa Górze Chełm
© Yacek
i Rokitna Szlacheckiego. Stamtąd przez las do KazimierówkiCiekawe drzewo - Kazimierówka
© Yacek
skąd dojazd na stację do Zawiercia. Tu wycieczka dobiegła końca.
W naszej pamięci zapisze się nie tylko niesamowity skwar i liczne, strome podjazdy ale przede wszystkim fantastyczne widoki.Po drodze
© YacekOkolice Imbramowic
© Yacek
- DST 88.75km
- Teren 34.00km
- Czas 05:05
- VAVG 17.46km/h
- VMAX 38.60km/h
- Podjazdy 358m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Zielonym Wierzchołkiem Śląska po gminie Blachownia
Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 1
Gdyby nie leń, który we mnie w ten weekend zamieszkał buszował bym po Wyżynie Miechowskiej a tak pojechałem bliżej ale za to spotkałem wielu znajomych i wspólnie przekręciliśmy parę kilometrów. Na początek dojeżdżam do Blachowni na zbiórkę. I tu pierwsze zaskoczenie. Kolorowy tłum rowerzystów. Stawiło się 115 osób. Niesamowite! Po krótkim powitaniu ruszamy na trasę. I tu kolejne zaskoczenie. Myślałem że Blachownię znam dokładnie a tu od razu na początku trasy trafiam na odcinek, którego nie znam.Nad zalewem w Blachowni
© YacekGęsiego
© Yacek
Trasa wycieczki prowadzi po okolicznych lasach i terenach, na których pomału odradza się las. Właśnie tam w 2009 roku przeszła potężna trąba powietrzna. Ślady po niej zabliźniają się po trochu, są jednak jeszcze dobrze widoczne. Zerkamy też na potężne drzewo - pomnik przyrody.Dąb - pomnik
© Yacek
Coraz bliżej mamy też do miejsca, gdzie czeka na nas pyszny poczęstunek. Przy okazji niejako wysłuchaliśmy też paru zdań o historii Blachowni. Niestety, niektórzy jeszcze chyba nie dorośli bo nie potrafili uszanować wkładu pracy jaki w przygotowanie prelekcji wniósł opowiadający. Szkoda!
Reszta to jak zwykle powrót do domu. Tym razem przez dawne przysiółki Kurwinów
i Cztery Kopy, które obecnie są częścią wsi Aleksandria. Nie omieszkałem oczywiście skosztować pysznych jagód, których w lesie nie brakuje.
- DST 168.76km
- Teren 27.00km
- Czas 08:28
- VAVG 19.93km/h
- VMAX 46.10km/h
- Podjazdy 1253m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Chęciny i okolice
Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 3
Przez kilka dni wahałem się dokąd wybrać się w sobotę. Postanowiłem pojechać w zachodnią część Gór Świętokrzyskich. Nie bez znaczenia było tutaj połączenie kolejowe o sensownej godzinie. O piątej jestem już na nogach, godzinę później wyjeżdżam na stację w Częstochowie. Przed dziewiątą wysiadam na stacji w Wiernej Rzece. Wielu z Was czytało zapewne nowelkę Żeromskiego pod tym tytułem. Wierna Rzeka była świadkiem wielu dramatycznych wydarzeń związanych z walką o niepodległość Polski. Odegrała niemałe znaczenie podczas powstania styczniowego, czy w okresie II wojny światowej. W miejscowości Młynki nad rzeką Łososiną (Wierna Rzeka) działał młyn.Ruina młyna - Młynki
© Yacek
Jego ostatnimi właścicielami była rodzina Gorajów. Na ich wsparcie liczyć mogli partyzanci ukrywający się przed Niemcami w pobliskich lasach. Gdy na posterunku w Łopusznie pojawiło się pismo donoszące o przechowywaniu i żywieniu partyzantów przez Gorajów, żandarm współpracujący z polskim ruchem oporu – Austriak Karl Landl – postanowił ostrzec Polaków przed rewizją, jednak informacja nie dotarła na czas. 21 czerwca 1943 r. żandarmi z Kielc i Łopuszna pod osłoną nocy otoczyli młyn, wtargnęli do środka, zrabowali cenniejsze przedmioty i po wyprowadzeniu wszystkich Gorajów na zewnątrz, rozstrzelali ich. Jedynym ocalałym był Stanisław Kot, który wykorzystując nieuwagę Niemców wymknął się w stronę rzeki. Uciekał brnąc po piersi pośród szuwarów`. Żandarmi oddali w jego stronę serię strzałów. Polak został trafiony w rękę, ale udało mu się zbiec do lasu. Tymczasem żandarmi oblali młyn benzyną i podpalili. Obok ruin młyna po wojnie, dla uczczenia pamięci ofiar tamtych wydarzeń, postawiony został pomnik rodziny Gorajów. Został on odnowiony i uroczyście odsłonięty 17.09.2007r.Pomnik rodziny Gorajów
© Yacek
Do młyna dostać się można po metalowej kładce na Wiernej Rzece, można też od stacji dojechać asfaltem. Dotrzemy wtedy do innego młyna w Rudzie Zajączkowskiej.Łososina (Wierna Rzeka)
© YacekKładka na Wiernej Rzece w Młynkach
© Yacek
Kolejny mój cel to rezerwat "Miedzianka" - wapienne wzgórze. Postanowiłem dojechać tam terenem.Terenem do rezerwatu "Miedzianka"
© Yacek
Dookoła roztaczały się fajne widoki. Jeden z nich na cementownię w Małogoszczu.Cementownia w Małogoszczu
© Yacek
Miedzianka - niby nie wysoka górka ale jej szczyt wyraźnie rysuje się z daleka. Wejście z rowerem dało mi w kość. Ale było warto.Miedzianka - na szczycie
© YacekMiedzianka
© Yacek
Sprowadzając rower trafiam na intrygujące miejsce - coś jakby jaskinia.Nie mam pojęcia jaką rolę to miejsce pełniło w przeszłości. Może ktoś mnie oświeci.Nie wiem co to - na stoku Miedzianki
© Yacek
W Podzamczu Piekoszowskim oglądam świetnie zachowane ruiny pałacu Tarłów. Budowę umocnionej rezydencji, będącej kopią pałacu biskupiego w Kielcach, wiąże się z osobą wojewody lubelskiego i sandomierskiego Jana Aleksandra Tarły. Jeden z powodów budowy pałacu głosi miejscowa legenda. Na uczcie urządzonej przez biskupa krakowskiego Jakuba Zadzika w jego kieleckiej rezydencji dumny ze swej siedziby gospodarz pogardliwie odmówił przyjęcia zaproszenia wojewody, dodając: „Po chałupach nie jeżdżę.” Urażony Tarło zripostował mniej więcej w tym stylu: „Zapraszam zatem ekscelencję do siebie do Piekoszowa za dwa lata, do takiego samego pałacu, jaki ekscelencja tu posiadasz.” Dwa lata później stanął pod Piekoszowem obiekt, zbudowany przez tego samego jakoby architekta, ściśle według kieleckich wymiarów. Gmach budowli wzniesiono w latach 1645-50. Podobno kosztował on fundatora aż 30 wsi z jego posiadłości. W pobliżu rezydencji Tarło kazał zbudować niewielki pałacyk, który miał być prezentem imieninowym dla żony. Choć był środek lata, kapryśna gospodyni zażyczyła sobie ponoć, by zawieziono ją tam saniami. Pod naporem jej lamentów zdumiony mąż w końcu poległ i kazał drogę wysypać solą.
Siedziba w Piekoszowie pozostawała w rękach Tarłów do roku 1842 i do tego czasu była użytkowana. Później jeszcze kilkakrotnie zmieniała właścicieli. W połowie XIX stulecia pałac spalił się i zamienił w ruinę. Pomimo podjętych prób jego restauracji nigdy nie powrócił już do dawnej świetności.
Kamienno-ceglaną budowlę ulokowano na niewielkim, otoczonym przez stawy i mokradła wzniesieniu, co nadawało jej pewne walory militarne. W jej narożach stoją cztery sześcioboczne baszty, mające tutaj znaczenie jedynie dekoracyjne i symboliczne, podkreślając pozycję społeczną właściciela. W południowej części założenia rozciągał się okazały park-ogród. Dzisiaj z dawnej rezydencji Tarłów pozostała malownicza ruina z bardzo dobrze zachowanym ciągiem murów i pałacowych pomieszczeń.Pałac Tarłów w Podzamczu Piekoszowskim
© Yacek
Piekoszów znany jest przede wszystkim z istniejącego tam sanktuarium. W głównym ołtarzu znajduje się łaskami słynący obraz MB Miłosierdzia. 21 maja 1705 r., w święto Wniebowstąpienia Pańskiego, na wizerunku Matki Bożej widziano krwawe łzy. Od tej pory do Piekoszowa zaczęły napływać rzesze pielgrzymów. W kronice odnotowano 284 uzdrowień oraz innych szczególnych łask.Piekoszowskie sanktuarium
© Yacek
Kolejne ciekawe miejsce do którego zmierzam to jaskinia Raj. Nie zatrzymuję się tam jednak ale czerwonym szlakiem pieszym jadę w kierunku Zelejowej. Szlak jest bardzo malowniczy. Kiedy rozpocząłem podejście na Zelejową nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego co mnie czeka. Jakiś kilometr spacerku, z tego 90% pod górę z rowerem na plecach. Ale warto było. Szczególnie urokliwy był "spacer" granią. Tutaj składam podziękowania dla Pana wędrującego z dwoma córeczkami, który był tak miły i, kiedy mój aparat odmówił posłuszeństwa, zrobił zdjęcia swoim.Na grani - Zelejowa
© YacekZelejowa
© YacekPodziwiał widoki - Zelejowa
© YacekNa grani - Zelejowa
© Yacek
Przez Chęciny przemknąłem szybko rzuciwszy tylko okiem na zamek i popędziłem do wsi Brzegi, gdzie Czarna Nida łączy się z Białą. Białą pokonałem po takiej kładce,Kładka na Białej Nidzie w Brzegach
© Yacek
i idąc kilkaset metrów po pięknej, rozległej łące, często po pas w pokrzywach dotarłem w miejsce gdzie obie rzeki się łączą.Odtąd Białą i Czarna Nida to już jedna rzeka
© Yacek
Na łące masa kolorowych kwiatów. Ach jak miło byłoby poleżeć. Niestety przede mną jeszcze wiele kilometrów.Łąki między Nidami
© YacekKwiaty
© Yacek
W Karsznicach jadę rzucić okiem na tamtejsze źródło dające początek niewielkiej rzeczce Stok. Rosną tam charakterystyczne roślinki przypominające odwrócony stożek.Żrodła rzeczki Stok
© YacekCharakterystyczna roślinność przy źródle
© Yacek
Z Karsznic różnymi drogami kieruję się do Koniecpola skąd mam zamiar wracać pociągiem do domu. Na stacji jednak konsternacja. Zerkam na rozkład a tu pociągu do domu nie ma. Zerkam na drugi rozkład a tam pociąg jest. I bądź tu człowieku mądry. Ech to nasze PKP. Na szczęście napotkany podróżny uświadamia mnie, że pociąg na pewno będzie. I był. W ten sposób szczęśliwie dotelepałem się do domu.
- DST 39.25km
- Teren 10.00km
- Czas 03:01
- VAVG 13.01km/h
- VMAX 34.50km/h
- Podjazdy 113m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny raz z LGD
Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 1
Tym razem LGD "Zielony Wierzchołek Śląska" zaproponował wycieczkę po gminach Panki i Przystajń. Jak zwykle do Panek miałem pojechać rowerem a tu żona i córka też postanowiły się wybrać. Pozostał więc dojazd samochodem. Nieco zaskoczony ale i zadowolony założyłem uchwyty rowerowe, potem rowery i w drogę. Na miejscu była już kilkudziesięcioosobowa grupa uczestników. O 10-tej ruszamy. Przed nami 37 kilometrów po trasie pieszo - rowerowej łączącej wspomniane gminy. Na trasie czeka na nas wiele atrakcji m. in. liczne młyny na Pankówce, ciekawe dworki, rezerwat przyrody, bunkry z II wojny światowej i oczywiście wspaniali ludzie (uczestnicy wycieczki ale też liczni mieszkańcy pozdrawiający nas rowerzystów). Na stadionie w Przystajni czekał na nas obfity poczęstunek z wykorzystaniem potraw regionalnych a na koniec, w Pankach, pyszna grochówka. Bardzo dziękuję organizatorom za perfekcyjnie przygotowaną wycieczkę i za pierwsze w tym roku jagody, których u mnie jeszcze niestety nie ma.Z konikami
© YacekW lesie
© YacekPunkt widokowy na Panki
© YacekNa jagodach
© YacekRazem - mama i córka
© YacekObok ruin młyna na Pankówce
© YacekKSW - spec od map
© Yacek