Info
Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Styczeń4 - 0
- 2019, Sierpień1 - 0
- 2018, Sierpień5 - 1
- 2018, Maj5 - 4
- 2017, Lipiec1 - 0
- 2017, Czerwiec1 - 0
- 2017, Maj2 - 1
- 2017, Kwiecień1 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Sierpień2 - 0
- 2016, Lipiec1 - 0
- 2016, Maj1 - 1
- 2016, Luty1 - 1
- 2016, Styczeń3 - 0
- 2015, Grudzień2 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec4 - 4
- 2015, Czerwiec1 - 1
- 2015, Maj2 - 3
- 2015, Kwiecień1 - 3
- 2015, Marzec2 - 4
- 2015, Luty2 - 1
- 2015, Styczeń4 - 2
- 2014, Grudzień1 - 2
- 2014, Listopad2 - 3
- 2014, Październik3 - 1
- 2014, Wrzesień3 - 2
- 2014, Sierpień2 - 2
- 2014, Czerwiec2 - 6
- 2014, Maj2 - 0
- 2014, Kwiecień3 - 11
- 2014, Marzec3 - 1
- 2014, Luty2 - 6
- 2014, Styczeń2 - 3
- 2013, Grudzień3 - 4
- 2013, Listopad2 - 8
- 2013, Październik3 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień7 - 11
- 2013, Czerwiec1 - 4
- 2013, Maj5 - 16
- 2013, Kwiecień4 - 20
- 2013, Marzec2 - 13
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń7 - 7
- 2012, Grudzień7 - 14
- 2012, Listopad4 - 7
- 2012, Październik2 - 4
- 2012, Wrzesień5 - 7
- 2012, Sierpień6 - 12
- 2012, Lipiec3 - 12
- 2012, Czerwiec5 - 7
- 2012, Maj6 - 23
- 2012, Kwiecień2 - 4
- 2012, Marzec4 - 18
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń4 - 12
- 2011, Grudzień1 - 4
- 2011, Listopad2 - 4
- 2011, Październik4 - 17
- 2011, Wrzesień1 - 10
- 2011, Sierpień3 - 17
- 2011, Lipiec7 - 36
- 2011, Czerwiec5 - 33
- 2011, Maj5 - 2
- 2011, Kwiecień10 - 11
- 2011, Marzec3 - 12
- 2011, Luty2 - 7
- 2011, Styczeń3 - 7
- 2010, Grudzień8 - 26
- 2010, Listopad5 - 6
- 2010, Październik6 - 12
- 2010, Wrzesień4 - 8
- 2010, Sierpień6 - 13
- 2010, Lipiec10 - 30
- 2010, Czerwiec23 - 30
- 2010, Maj10 - 29
- 2010, Kwiecień4 - 28
- 2010, Marzec3 - 19
- 2010, Luty2 - 7
- 2010, Styczeń3 - 4
- 2009, Grudzień9 - 13
- 2009, Listopad5 - 0
- 2009, Październik4 - 7
- 2009, Wrzesień9 - 4
- 2009, Sierpień10 - 7
- 2009, Lipiec12 - 7
- 2009, Czerwiec6 - 7
- 2009, Maj6 - 12
- 2009, Kwiecień7 - 9
- 2009, Marzec4 - 3
- 2009, Luty2 - 1
- 2009, Styczeń2 - 2
- 2008, Grudzień6 - 4
- 2008, Listopad6 - 6
- 2008, Październik9 - 9
- 2008, Wrzesień7 - 7
- 2008, Sierpień11 - 12
- 2008, Lipiec5 - 9
- 2008, Czerwiec6 - 4
- 2008, Maj9 - 4
- 2008, Kwiecień7 - 1
- 2008, Marzec9 - 2
- 2008, Luty4 - 0
- 2008, Styczeń4 - 0
Ze zdjęciami
Dystans całkowity: | 35495.60 km (w terenie 10919.46 km; 30.76%) |
Czas w ruchu: | 1977:17 |
Średnia prędkość: | 17.97 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.70 km/h |
Suma podjazdów: | 137582 m |
Liczba aktywności: | 339 |
Średnio na aktywność: | 107.24 km i 5h 52m |
Więcej statystyk |
- DST 187.45km
- Teren 30.00km
- Czas 09:54
- VAVG 18.93km/h
- VMAX 46.30km/h
- Podjazdy 1630m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Dolinami Nidy i Mierzawy
Niedziela, 11 czerwca 2017 · dodano: 12.06.2017 | Komentarze 0
Nareszcie pogoda sprzyjała i mogłem ruszyć gdzieś dalej. Postanowiłem skorzystać z usług PKP. Najpierw więc dojazd na stację a potem wycieczka. Zaczynam w Bukowej. Już kiedyś będąc na stacji PKP w Małogoszczu dostrzegłem dróżkę prowadzącą do Bukowej ale wtedy czas nie pozwolił mi sprawdzić jej stanu. Dzisiaj mogłem sobie na to pozwolić. A oto efekt.
Szutrówka ze Skorkowa do stacji Małogoszcz © Yacek
Potem już asfaltem do Małogoszcza. Okolice odwiedzałem już wielokrotnie na rowerze ale jakoś omijałem tą miejscowość. Teraz zajrzałem na rynek
Na rynku w Małogoszczu © Yacek
i pod kościół.
W Małogoszczu © Yacek
W Jasłowie przekraczam Białą NIdę.
Białą NIda w Jasłowie © Yacek
Wjeżdżając do Bizorędy dostrzegłem informację o młynie. Jadę więc obejrzeć to cudo. Miały być 2 kilometry, wyszło kilkaset metrów. Ale ile by nie było to warto tam zajrzeć. Młyn już co prawda jest nieczynny ale miejsce bardzo klimatyczne.
Stary młyn - Bizoręda © Yacek
I znowu młyn - Bizoręda © Yacek
Jeszcze raz młyn © Yacek
Kolejny punkt na mojej trasie to fortalicja w Sobkowie. I tu już kiedyś byłem ale że miejsce interesujące więc wstąpiłem. Już na wstępie wita mnie taka informacja
A to taka ciekawostka w sobkowskiej fortalicji © Yacek
Dalej jest ciekawiej.
Fortalicja w Sobkowie © Yacek
Ruiny fortalicji - Sobków © Yacek
Kolekcja karet - Sobków © Yacek
Jeszcze jedna kareta © Yacek
Widok od strony rzeki - Sobków © Yacek
A na koniec odwiedził mnie paw.
Sobkowski paw © Yacek
W Mokrsku są ruiny zamku ale je sobie odpuściłem bo, jak w kilku innych miejscach, już kiedyś tam byłem.
W Imielnie dostrzegam bryłę ciekawego dworku. Jak się okazuje jest to obecnie komisariat policji..
Dworek w Imielnie - obecnie siedziba policji © Yacek
Wreszcie jestem w Michałowie i jadę do stadniny koni arabskich. To druga po Janowie Podlaskim najbardziej znana stadnina w Polsce. Teren zadbany a i koników kilka zobaczyłem.
Aleja lipowa - stadnina koni w Michałowie © Yacek
W stadninie - Michałów © Yacek
Kawałek dalej, też w Michałowie zjeżdżam nad Mierzawę.
Mierzawa - w Michałowie © Yacek
Z Michałowa jadę wygodnym asfaltem zatrzymując się przy niewielkim rezerwacie przyrody. To taka łączka na skraju lasu. Pamiętam, że kiedyś z kumplem szukaliśmy jej. Wtedy nie znaleźliśmy, teraz, trochę przypadkiem się udało.
Ciekawy, choć niewielki rezerwat © Yacek
Tuż obok jest też namiastka Ziemi Świętej w postaci...
I po co jechać do Ziemi Świętej © Yacek
Dalej zarośniętym ale bardzo fajnym wąwozem zjeżdżam do Kołków...
Świetny wąwóz © Yacek
by później jechać sobie wygodnie wąskim asfalcikiem do Gór.
Przez Kołki © Yacek
Od Wrocieryża długo jadę wzdłuż Mierzawy. Ale najpierw trafiam na pozostałości drewnianego mostu.
Pozostałości mostu na Mierzawie - chyba Pawłowice © Yacek
A to sama Mierzawa.
I Mierzawa z nowego mostu © Yacek
W Ciernie chciałem sobie uprzyjemnić trasę pojechałem więc wąskim asfaltem, który wkrótce zamienił się w piaszczystą dróżkę. Tu musiałem prowadzić. Po kilkuset metrach postanowiłem wrócić na asfalt - przez łąkę ... i rów. Z wodą oczywiście. Udało się, ale najpierw dobre 200 metrów prowadziłem rower po pas w trawie a wcześniej rów pokonałem po takim prowizorycznym "mostku".
Przez Łąkę i wodę - Cierno Żabiniec © Yacek
Przez Lipno fajnym szutrem skierowałem się do Ludynii na dworzec.
Przez Lipno © Yacek
Staw w Lipnie © Yacek
Dalej jest trochę gorzej a najbardziej uważać trzeba na grobli między stawami hodowlanymi bo są spore podmycia ścieżki i nieopatrznie można sobie zrobić krzywdę. ale generalnie nie jest źle.
Pociąg powrotny miałem ok. 20-tej. Pozostały mi więc jakieś 2 godziny dlatego postanowiłem pokręcić się po okolicy. Poznałem dzięki temu świetne leśne ścieżki, którymi z przyjemnością się jeździło. A gdzieś po drodze natknąłem się jeszcze na ruiny pałacu solidnie ogrodzone betonowy płotem. Zdjęcia robiłem zza niego.
Ruiny pałacu © Yacek
Dawna brama wjazdowa © Yacek
Do pociągu wsiadłem na stacji w Czarncy. Miejscowość też historyczna związana z postacią bohatera potopu Stefana Czarneckiego. Ale do samej wsi już nie wjeżdżałem bo czas gonił.
Podsumowując napisać mogę, że wycieczka była nad wyraz udana a pogoda i widoki dodawały jej uroku. Jechało się bardzo wygodnie. Zaskakuje bardzo dobry stan dróg - to tak in plus.To bardzo atrakcyjne tereny dla rowerzystów.
- DST 72.00km
- Teren 20.00km
- Czas 04:00
- VAVG 18.00km/h
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Brzoza
Niedziela, 28 maja 2017 · dodano: 12.06.2017 | Komentarze 0
Pociągiem wybrałem się do Kochanowic skąd rowerem pojechałem "Na Brzozę". To pora by obejrzeć różaneczniki fioletowe rosnące w leśnym rezerwacie. Mają ok. 100 lat. Co roku robią na mnie olbrzymie wrażenie nie tylko ilością kwiatów ale i swoją wielkością. W tym roku jednak kwiatów było jak na lekarstwo.
Różaneczniki w leśnym rezerwacie k. Pawełek © Yacek
Na Brzozie © Yacek
Miniaturka kościółka - Brzoza © Yacek
Posiedziałem trochę nad stawem by wkrótce ruszyć w dalszą drogę. Nie dojechałem jednak nawet do Pawełek gdy usłyszałem głośny huk. Jak się okazało wystrzeliła opona. Zakleiłem i postanowiłem wracać do domu. Na szczęście udało się dojechać bo perspektywa prowadzenia roweru przez 40 kilometrów w ogóle mi się nie uśmiechała. Po drodze jeszcze zaliczyłem Kochcice.
Park przypałacowy - Kochcice © Yacek
W Kochcicach © Yacek
- DST 140.00km
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Dolina Baryczy
Czwartek, 4 maja 2017 · dodano: 04.06.2017 | Komentarze 1
Początek maja spędziłem z żoną w Dolinie Baryczy - terenie jakby stworzonym do jazdy rowerem. Duże kompleksy stawów rybnych, niektóre powstałe już w średniowieczu, unikalna przyroda i brak przemysłu, zabytki i dobra infrastruktura rowerowa, zachęcały nas do spędzenia weekendu właśnie tam. Zabraliśmy oczywiście rowery bo to bez wątpienia najlepszy sposób na poznanie tego obszaru. Bazę mieliśmy w Miliczu i stamtąd rozpoczęliśmy nasze trzydniowe rowerowe eskapady.
Dzień pierwszy to ok. 40kilometrowy spacer po Miliczu i okolicach. Dzień niestety bardzo zimny ale przynajmniej bezdeszczowy, a to już dawało zadowolenie.
W Miliczu © Yacek
Duchowo -wiatrak © Yacek
Okolice Grabownicy © Yacek
Z wieży widokowej - Grabownica © Yacek
Groblą między stawami © Yacek
Ruiny zamku - Milicz © Yacek
Milicz - pałac © Yacek
Park przypałacowy w Miliczu © Yacek
Kolejny dzień naszego pobytu zaowocował piękną pogodą i sporym dystansem. Przejechaliśmy ok.80 kilometrów. Między innymi dotarliśmy do Sułowa jadąc otwartą w 2012 roku ścieżką rowerową poprowadzoną szlakiem dawnej kolejki wąskotorowej. Byliśmy na Wzgórzu Joanny i w Krośnicach. Tu szczególnie atrakcyjne są stawy i poprowadzona groblami ścieżka edukacyjna. Naprawdę warto się tam wybrać.
Przy ścieżce rowerowej w Miliczu © Yacek
Przy Grodzisku Kaszewo nad Baryczą © Yacek
Dzwonnica © Yacek
Ciekawostka przy dzwonnicy © Yacek
Kościół w Sułowie © Yacek
Ależ dąb - Sułów © Yacek
Dom z końca XVIII wieku © Yacek
Wieża Odyniec - Wzgórze Joanny © Yacek
Potężne, splątane korzenie potężnego buka © Yacek
Krośnice - staw © Yacek
Pałac w Krośnicach © Yacek
Na ścieżce przyrodniczej - stawy krośnickie © Yacek
Ciuchcią - Krośnice © Yacek
- DST 77.03km
- Teren 42.00km
- Czas 04:07
- VAVG 18.71km/h
- VMAX 50.93km/h
- Podjazdy 670m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Jurze
Niedziela, 2 kwietnia 2017 · dodano: 04.04.2017 | Komentarze 0
Nareszcie postanowiłem się ruszyć i gdzieś pojechać. Pierwotnie planowałem wyjazd nad Pilicę ale lenistwo przemogło - wstałem zbyt późno, dlatego pojechałem na Jurę. To taka wycieczka po znanych ścieżkach ale że wiosna w rozkwicie warto było się ruszyć. Najpierw Olsztyn, potem Złoty Potok.
Złotopotocki woj © Yacek"
Kapliczka © Yacek"
W parku kwitną całe łany zawilców.
Łany zawilców w złotopotockim parku © Yacek"
Przy szlaku z kolei mnóstwo przylaszczek. Pięknie wyglądają obok białych, wapiennych skał.
Przylaszczki © Yacek"
W Trzebniowie pięknie prezentują się odsłonięte ostańce.
W Trzebniowie © Yacek"
Tu po raz pierwszy wiatr dał mi popalić na otwartym terenie dlatego szybko zmodyfikowałem trasę i czmychnąłem do lasu. Przez Podgaj dotarłem do Przewodziszowic skąd wspólnie z kilkoma poznanymi rowerzystami (pozdrawiam!) do Leśniowa i Żarek. Tu się rozdzieliliśmy. Oni pomknęli do Mirowa a ja przez Czarkę do Żarek Letniska. Po drodze rzut oka na śródleśne stawy
Jeden ze śródleśnych stawów w Czarce © Yacek"
a dalej szlakiem i fajnym singielkiem przez Żarki do Masłońskich.
Między Czarką a Żarkami © Yacek"
Ordonka w Masłońskim © Yacek"
Potem znów lasem do Poraja i dalej do domu.
Pogoda rewelacyjna. Może teraz będę jeździł częściej ... i dalej?
- DST 185.00km
- Teren 40.00km
- Czas 08:05
- VAVG 22.89km/h
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Lublińca do Gliwic
Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 · dodano: 17.08.2016 | Komentarze 0
Wybrałem się w niedzielę na wycieczkę. Najpierw pociągiem do Lublińca skąd do Solarni - takiej niewielkiej wioski otoczonej lasami. Potem szuterkiem znowu lasem do asfaltu by po chwili ponownie szutrem do Koszwic. Ten szuter stopniowo zamieniał się w zwykłą polną, mocno zarośniętą ścieżkę, na której musiałem ostro wiać przed goniącymi mnie pieskami. W Koszwicach rzut oka na Lublinicę,
Lublinica w okolicach Solarni © Yacek"
Po zjeździe z asfaltu znowu wygodnym szuterkiem do Łagiewnik,
Ładny grzybek na dębie © Yacek"
a tam uroczy skalniaczek przy drodze.
Ciekawie zaaranżowany skalniaczek z rojnikami © Yacek"
Jadąc jakimiś bocznymi drogami docieram wreszcie do Dobrodzienia. Chwilę odpoczywam na tamtejszym rynku by wreszcie ruszyć dalej. Jeszcze tylko fotka drewnianego kościółka - o tego!
Kościół cmentarny w Dobrodzieniu © Yacek"
Chyba gdzieś za Ligotą Dobrodzieniecką jadę piękną, dębową aleją. Buźka sama się śmieje z zachwytu.
Śliczna aleja © Yacek"
Po chwili znowu lasem ale ścieżka jest już wyraźnie gorsza. W pewnym momencie dostrzegam przy niej jakiś grób. Zatrzymuję się, a ponieważ w pobliżu dwie panie zbierały jagody, pytam czy wiedzą coś na jego temat bo nie jest wcale opisany. Niestety nic na jego temat nie wiedziały. Zrobiłem więc zdjęcie i ruszyłem w dalszą drogę.
Udało mi się znaleźć informację o tym grobie. Jest to grób niemieckiego żołnierza, który zginął 21 stycznia 1945 roku w okolicach Dobrodzienia. Był wieziony na wozie konnym przez kolegów i pochowano go w lesie w tym samym dniu.
Gdzieś w lesie © Yacek"
Stopniowo ścieżka stawała się coraz gorsza dlatego skręciłem w pierwszą napotkaną i w ten sposób dotarłem nad stawy
w Biestrzynniku. Tam też trafiłem na pomnik upamiętniający ofiary I wojny światowej.
Pomnik upamiętniający ofiary I WŚ © Yacek"
Za Dylakami postanowiłem spróbować dojechać bezpośrednio nad Zalew Turawski jednak coraz bardziej podmokły teren nad Libawą
na to nie pozwolił. Zawróciłem więc a potem fajnym szlakiem dotarłem do Jedlic.
Mała Panew koło Jedlic © Yacek"
Po minięciu Jeziora Średniego skręcam na południe. Mijam Niwki skąd pochodził Joachim Halubczok i zmierzam do Dębskiej Kuźni. Tu zatrzymuję się przy tamtejszym pomniku upamiętniającym ofiary obu wojen światowych.
Ofiarom wojen światowych © Yacek"
Kawałek dalej, w Dańcu, jeszcze jeden pomnik.
Pomnik - Daniec © Yacek"
W Izbicku nie mogłem przeoczyć pięknego parku i znajdującego się w nim pałacu.
Zespół parkowo-pałacowy w Izbicku © Yacek"
Później przejeżdżam pod autostradą i omijam od zachodu Górę Św. Anny. Nie zdecydowałem się na wjazd bo byłem już tam kilka razy. Pojechałem więc do Zdzieszowic a potem Leśnicy. Na rynku krótki odpoczynek,
W Leśnicy © Yacek"
Przez Łąki Kozielskie dotarłem do Sławięcic ale jeszcze po drodze natknąłem się na skraju lasu na grób nieznanego powstańca
z 1921 roku a więc z trzeciego Powstania Śląskiego.
Gdzieś po drodze do Kędzierzyna © Yacek"
Podjeżdżam sobie jeszcze do takiego ciekawego budyneczku zwanego Belwederem
W Kędzierzynie © Yacek"
Mijam Kanał Gliwicki
Śluza na Kanale Gliwickim © Yacek"
i przez Rudzinec jadę do Gliwic na pociąg. Zamiast jednak trzymać się asfaltu skręciłem do lasu i coraz większymi chaszczami dotarłem do linii kolejowej. Tu ścieżka się skończyła. Sprawdziłem więc co jest po drugiej stronie. Okazało się, ze jest tam inna ścieżka i jadąc nią dotarłem w okolice Taciszów - Kleszczów. Za Kleszczowem ponownie przejeżdżam pod autostradą i napotkanych rowerzystów pytam
o możliwość dojazdu do Gliwic mniej uczęszczanymi drogami. Kierują mnie na drogę wzdłuż autostrady i Kozłów skąd już bezproblemowo docieram na stację PKP w Gliwicach. Tu w pociąg i do domu.
Pogoda sprzyjała, deszcz postraszył mnie tylko w okolicach Zdzieszowic, można więc było delektować się jazdą czego oczywiście nie omieszkałem robić!
- DST 153.75km
- Teren 15.00km
- Czas 07:44
- VAVG 19.88km/h
- VMAX 51.49km/h
- Podjazdy 1304m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Spod Grodu Kraka pod Częstochowę
Czwartek, 19 maja 2016 · dodano: 20.05.2016 | Komentarze 1
Po ponad 3 miesiącach abstynencji rowerowej wreszcie gdzieś się wybrałem. Zdecydowałem się na okolice Krakowa bo miałem zapewniony transport. Zaczynam w okolicach Modlniczki. Na początek jak to na Jurze trochę górek a że do tej pory jeździłem niewiele to jest mi bardzo ciężko. Zacząłem się nawet zastanawiać czy jednak nie wybrać pociągu. Ostatecznie jednak samozaparcie zwyciężyło tym bardziej że widoczki powalały.
Rzut oka na kwitnący rzepak © Yacek
Za Zabierzowem podjechałem sobie pod tamtejszy radar
Przy radarze © Yacek"
Po czym wjechałem do lasu. Sama przyjemność.
po jakimś czasie dotelepałem się do Aleksandrowic gdzie miły ochroniarz nie wpuścił mnie niestety na terem tamtejszego pałacu. Trochę szkoda ale ale trudno. W ramach rekompensaty rzuciłem okiem na tamtejszy staw.
W Aleksandrowicach © Yacek
i pojechałem do Balic. Tamtejszy pałac jest niesamowity a i park go otaczający też niczego sobie. Najpierw zdjęcia, potem klap na trawkę i leżakowanie.
Balice - pałac © Yacek
Potem przez Dolinkę Brzoskwinki obok zamku w Rudnie do Puszczy Dulowskiej. Tam znowu fajnie przez las. Sama radość! Trafiam jeszcze na ciekawe trzcinowisko - lubię takie klimaty. Potem na Sobkową Górę - teren dawnego kamieniołomu, obecnie częściowo fajnie zagospodarowany.
A potem przez Maczki nad Pogorie. Tam chwila przerwy i prosto do domu.
Pojawił mi się jakiś problem ze zdjęciami i więcej nie mogę wrzucić. Mam nadzieję, że to przejściowy problem.
- DST 114.36km
- Teren 50.00km
- Czas 06:18
- VAVG 18.15km/h
- VMAX 35.54km/h
- Podjazdy 834m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Tarnowskie Góry
Niedziela, 7 lutego 2016 · dodano: 07.02.2016 | Komentarze 1
Siadłem dzisiaj na rower bo taką wiosenna pogodę w lutym należy wykorzystywać. Postanowiłem pojechać trochę dalej no i padło na okolice Tarnowskich Gór. Do Woźnik jechałem, można rzec, standardem. Potem zaczęły się schody. Za kościólkiem cmentarnym w Woźnikach droga przypominała jedno wielkie błoto. Na szczęście lekko zmarznięte więc dało się przejechać. Po około kilometrze zaczął się szuter ale bardzo nieciekawy. Skręciłem więc na inny, który kiedyś był w zdecydowanie lepszym stanie ale cóż z tego skoro drogę dojazdową do niego wysypano grubym tłuczniem. Po prostu tragedia! Pojechałem więc trochę inaczej przedzierając się m. in. przez świerkowy las. Zatrzymałem się na chwilę nad Ligockim Potokiem (bardzo klimatyczny strumyk).
Ligocki Potok © Yacek
Zalew w Zielonej mijam bez zatrzymywania się i jadę do Kalet. Po drodze towarzyszą mi kilkusetletnie dęby (nawet 600letnie). Miejscowa legenda mówi, że aleją tą zmierzały pod Wiedeń wojska Jana III Sobieskiego.
Fragment alei dębowej w Kaletach © Yacek
Można też spotkać tam sporo głazów narzutowych. Niektóre całkiem okazałe.
Głaz narzutowy © Yacek
Trafiłem też na oryginalny pień starego dębu. Oczyma wyobraźni już widziałem go na moim skalniaku. Komponował by się idealnie.
W sam raz na mój skalniak © Yacek
Z Kalet jadę do Miasteczka Śląskiego. To pierwsza dróżka dzisiaj, której do tej pory jeszcze nie pokonywałem. Prowadzi nią szlak rowerowy. W pewnym momencie spotykam jednak rowerzystę z Bytomia i wspólnie jedziemy nad Nakło-Chechło. Tu nasze drogi się rozchodzą. Ja zmierzam do Strzybnicy. Na chwilę zatrzymuje się przy tamtejszym kościele.
Kościół w Strzybnicy © Yacek
Potem dalej nad stawy. Ładnie jest tam wiosną i latem ale i teraz sporo osób spaceruje.
W Strzybnicy © Yacek
Teraz znowu do Kalet obok śródleśnego stawu "Głęboki Dół". Po drodze jednak dostrzegam nową (dla mnie) szutrówkę, prowadzącą do Mikołeski. Po drodze mijam "Potok Graniczny". Decyduję się na przejazd tą właśnie drogą. Nią także docieram do Kalet.
Potok Graniczny © Yacek
Teraz do Strzebinia. Najlepiej przez las. Liczę na to, że leśna droga została poprawiona, może będzie szuter, bo jednak ciężko się tam jeździło. Początek jednak niczego dobrego nie wróży. Dopiero po kilometrze jest szuterek. Teraz już wygodnie docieram do Strzebinia.
W Strzebiniu © Yacek
Te figury to taka ciekawostka tamtych okolic. Zobaczyć je można już w Woźnikach, także w Kaletach czy ogólnie okolicach Tarnowskich Gór.
Fajna wycieczka choć nieco męcząca. Szczególnie w terenie jechało mi się miejscami bardzo ciężko ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Zawsze to miło spędzony czas na rowerze.
- DST 30.68km
- Teren 25.00km
- Czas 01:43
- VAVG 17.87km/h
- VMAX 34.63km/h
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Znowu po lesie
Niedziela, 17 stycznia 2016 · dodano: 17.01.2016 | Komentarze 0
I dzisiaj ponownie wybrałem się na krótki spacerek po lesie. Ten niewielki śnieżek sprawił, że las wygląda prześlicznie a lekki mrozik tylko zachęcał do jazdy. Krótka posiadówka w znanym, olsztyńskim barze i ze znajomymi do domu.
Starorzecze Warty © Yacek"
- DST 246.45km
- Teren 15.00km
- Czas 11:56
- VAVG 20.65km/h
- VMAX 38.00km/h
- Podjazdy 399m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Pokoju
Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 24.08.2015 | Komentarze 0
Dzisiaj jadę do Pokoju. Jak dotychczas byłem tam tylko raz dobrych kilka lat temu. Okazją na ponowne odwiedziny tego miejsca była propozycja kolegi prowadzącego klub turystyki aktywnej w Blachowni. Wstaję wcześnie i jadę na zbiórkę. Około 4.30 w piątkę ruszamy na trasę. W Przystajni dożynki - a że przygotowuje je nasz kolega to oczywiście fotka.
W Przystajni © Yacek
Po krótkiej przerwie jedziemy dalej by po pokonaniu dawnej polsko - niemieckiej granicy zjechać na boczną drogę i przez Radłów dotrzeć do Bąkowa. Tu oglądamy pałac i kościół. Znajduje się w nim ciekawy ołtarz (jeden z najpiękniejszych na Śląsku). Niestety akurat trwa msza więc nie mamy możliwości na dokładniejsze oględziny.
Pałac w Bąkowie © Yacek
Kościół - Bąków © Yacek
Jeszcze krótka przerwa na posiłek i jedziemy do Kluczborka. Tu oczywiście odwiedzamy fantastyczne muzeum pszczelarstwa oraz rynek z przepiękną magnolią.
Muzeum pszczelarstwa - Kluczbork © Yacek
Muzeum pszczelarstwa - Kluczbork1 © Yacek
Muzeum pszczelarstwa - Kluczbork2 © Yacek
Na kluczborskim rynku © Yacek
Chyba gdzieś za Zawiścią zatrzymujemy się też na chwilę na starym poniemieckim cmentarzu,
Poniemiecki cmentarz - Zawiść © Yacek
by następny postój zrobić już w Pokoju. Trafiliśmy tam na bardzo ciekawą wystawę i fantastyczną Panią, która oprowadziła nas i w bardzo interesujący sposób przybliżyła nam historię tej, niesamowicie ciekawej miejscowości.
Kościół ewangelicki w Pokoju © Yacek
Kościół ewangelicki w Pokoju - ołtarz główny © Yacek
Kościół ewangelicki w Pokoju - loża książęca © Yacek
Po mniej więcej 2godzinach pobytu w Pokoju pojechaliśmy jeszcze do tamtejszego parku.
W Parku - Pokój © Yacek
Świątynia na wyspie - Pokój © Yacek
Po drodze do Murowa taka ciekawostka nam się trafiła.
Oryginalny znak drogowy © Yacek
W Zagwiździu jedziemy obejrzeć tamtejsze muzeum. Czynne od 14-tej.My byliśmy trochę wcześniej ale nie zdecydowaliśmy się czekać. Przed nami jeszcze kawał drogi.
Montownia muzeum - Zagwiździe © Yacek
W Tułach bardzo ciekawa fasada kościoła.
Ciekawy kościół - Tuły © Yacek
Kolejna przerwa dopiero w Lasowicach przy tamtejszym drewnianym kościółku. Zamknięty, więc tylko rzut oka z zewnątrz i w dalszą drogę.
W Lasowicach Wielkich © Yacek
W Blachowni jesteśmy ok.19.30.
Na zakończenie - Blachownia © Yacek
Dla niektórych to już koniec wycieczki. Przede mną jeszcze 20 kilometrów. W domu jestem przed 21-szą.
Warto było się wybrać. Dziękuję organizatorowi i kolegom, z którymi jechałem. Sam pewnie bym się nie zdecydował.
- DST 110.33km
- Czas 08:00
- VAVG 13.79km/h
- Podjazdy 808m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Siemiechowa do Krakowa
Niedziela, 5 lipca 2015 · dodano: 10.07.2015 | Komentarze 3
Po kolejnej nocy pod namiotem znowu zbieram się dość wcześnie żegnając się przy okazji z niesamowitymi ludźmi, którzy udzielili mi tej nocy gościny. Mogłem się wykąpać, poczęstowali mnie obiadem, naprawdę byłem bardzo miło zaskoczony. W każdym razie po porannej, wspólnej herbatce już przed szóstą jestem w trasie. Po kilku kilometrach pierwsze atrakcje - Zakliczyn. Najpierw kolejny pierwszowojenny cmentarz - wyjątkowy, bo pochowani są na nim żołnierze wyznania mojżeszowego. Potem rynek z ciekawą zabudową.
Cmentarz pierwszowojenny - Zakliczyn © Yacek
Zakliczyński ratusz © Yacek
Drewniana zabudowa Zakliczyna © Yacek
Wyjątkowy dom - Zakliczyn © Yacek
Jeszcze w Zakliczynie pokonuję Dunajec
Dunajec pod Zakliczynem © Yacek
i jadę do Melsztyna, odwiedzić ruiny tamtejszego zamku, wzniesionego jeszcze w XIV wieku. Jak na początek mojej dzisiejszej trasy mogę powiedzieć, że się nieźle rozgrzałem przy dojeździe do ruin.
Pozostałości zamkowej wieży - Melsztyn © Yacek
Ruiny zamku Melsztyn © Yacek
Kolejne kilometry pokonywałem z przyjemnością choć potworny upał mocno dawał mi się we znaki. Dopiero w Porąbce Uszewskiej zaczął się długi i stromy podjazd, który mocno nadwyrężył moje siły. Tym bardziej, że od rana jechałem tylko na herbacie i kilku ciastkach. Ze szczytu szybki zjazd do drogi Kraków - Tarnów a potem do Brzeska.
Rynek w Brzesku © Yacek
Brzesko - rynek © Yacek
Brzeski Kirkut © Yacek
Wyjeżdżając z Brzeska trochę pobłądziłem pakując się nawet na autostradę ale ostatecznie udało mi się ją objechać. W Krzeczowie kolejny już cmentarz z I wojny położony trochę na uboczu.
Kolejny cmentarz z I wojny © Yacek
Wreszcie, po kolejnych kilku kilometrach, znalazłem się w cieniu drzew. To Puszcza Niepołomicka. Jeszcze nigdy tu nie byłem ale muszę przyznać, że mocno się rozczarowałem. Najbardziej nie podobały mi się te nieszczęsne, proste jak strzelił, ścieżki. Nie znoszę czegoś takiego.
W Niepołomickiej Puszczy © Yacek
Wreszcie około południa zasiadłem pod parasolami w jednej z licznych niepołomickich restauracji. Musiałem w końcu coś zjeść. Po obfitym obiedzie wcale nie chciało mi się jechać. Siedziałem więc dalej i dzięki temu spotkałem znajomego z kolegą, którzy dzień wcześniej pokonali Szlak Orlich Gniazd a teraz zwiedzali okolice Krakowa. Dosiadł się też do nas rowerzysta z Krakowa, który jeszcze raz poprowadził nas przez puszczę (tym razem było zdecydowanie ciekawiej) a mnie osobiście odprowadził na stację PKP Płaszów, gdzie zakończyłem swoją kilkudniową eskapadę.
Zamek - Niepołomice © Yacek
Arkadowy dziedziniec - Niepołomice © Yacek
Zadumany Stańczyk © Yacek
Teraz czekała mnie podróż powrotna. W pociągu było potwornie gorąco. Wraz z upływem czasu robiło się jednak coraz przyjemniej. Ok. 22 - ej dotarłem do domu. Przejechałem łącznie ok. 550 km po terenach, których w zdecydowanej większości, jeszcze rowerem nie odwiedzałem. Warto było się przejechać, choć te 10 stopni mniej pewnie korzystniej by wpłynęło na zadowolenie z jazdy. Z drugiej jednak strony nie padało a w słońcu zawsze jest przyjemniej niż w deszczu.