Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Trochę tu, trochę tam

Dystans całkowity:18342.96 km (w terenie 5379.70 km; 29.33%)
Czas w ruchu:948:54
Średnia prędkość:19.00 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:58483 m
Liczba aktywności:148
Średnio na aktywność:123.94 km i 6h 32m
Więcej statystyk
  • DST 168.24km
  • Teren 23.00km
  • Czas 07:30
  • VAVG 22.43km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Podjazdy 716m
  • Aktywność Jazda na rowerze

DO Nieba i do Piekła

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 9

Rano pogoda nie wyglądała zbyt zachęcająco dlatego zrezygnowałem z planowanego wypadu. Około ósmej jednak zrobiło się dużo lepiej dlatego wskoczyłem na rower i wyruszyłem w trasę. Pociągiem dotarłem do Radomska i tu rozpocząłem swoją dzisiejszą przygodę. Najpierw do Dmenina. Zatrzymałem się tu na chwilę w miejscu kaźni 10 mieszkańców wsi zamordowanych 17 lipca 1942 r. przez hitlerowców.

Pomnik poświęcony pomordowanym Polakom w Dmeninie © Yacek


Kawałek dalej w Smotryszowie można zobaczyć zabytkowy zespół dworsko-parkowy. Składają się na niego bardzo zrujnowany murowany dwór wzniesiony w 1880 roku oraz otaczający go zabytkowy park, pochodzący z początków XIX wieku. Dla mnie jest to tym bardziej bolesne, że w dworze tym mieściła się szkoła, do której uczęszczała moja mama a ja sam wielokrotnie tamtędy przechodziłem w przeszłości.

Zrujnowany dwór w Smotryszowie © Yacek


Aleja parkowa w Smotryszowie © Yacek


Jest jeszcze w Smotryszowie ciekawy wapiennik, który jest śladem wydobywania i przetwarzania przez człowieka skał wapiennych.

Wapiennik © Yacek


Potem wśród pół i lasów do Karczowa. Wcześniej zauważyłem informację o moście w remoncie ale ją zlekceważyłem licząc na to, że rower przecież przejedzie. Niestety. Na szczęście okazało się, że można pokonać Biestrzykówkę po niewielkiej kładce na prywatnej posesji.

Kładka w Karczowie © Yacek


Staw na Biestrzykówce © Yacek


W Niedośpielinie trafiłem na modrzewiowy kościół stojący w otoczeniu starych drzew. Pochodzi z XVIII wieku. Pokryty jest jednak blachą co nie wygląda najlepiej. Dużo ciekawiej prezentuje się drewniana dzwonnica pokryta gontem.

Kościół w Niedośpielinie © Yacek


Stąd już tylko krok do Wielgomłynów ze znanym w kraju sanktuarium. Klasztor założono tam już w XV wieku, by cztery wieki później go zlikwidować. Paulini powrócili do niego dopiero w 1987 roku. Najstarszym zabytkiem jest drewniana rzeźba "Pieta" z XV wieku.

Sanktuarium w Wielgomłynach © Yacek


Pieta z XV wieku © Yacek


Obok klasztoru stoi pomnikowy dąb.

Pomnikowy dąb © Yacek


Tablica informacyjna © Yacek


Kolejny etap to Sokola Góra. Jest tam pięknie położony dwór otoczony parkiem. Niestety jest w rękach prywatnych stąd zwiedzanie odpada. W parku zobaczyć można ciekawą figurę Matki Boskiej, która przywieziona została z Wenecji w 1913 roku.

Dworek w Sokolej Górze © Yacek


W Przedborzu tylko na chwilkę zatrzymuję się przed budynkiem z XVII wieku, w którym obecnie mieści się Muzeum Ziemi Przedborskiej.

Dom z XVII wieku © Yacek


Gdzieś po drodze na końcu wsi Zuzowy natknąłem się na taki grób

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Yacek


z poniższą informacją.

Tabliczka © Yacek


Teraz lasem do Fałkowa. W terenie było dużo wody ale jakoś przejechałem. Za to z drogi krajowej szybko uciekłem. Tu zaczął się bardzo fajny odcinek trasy. Najpierw w miejscowości Kołoniec stawy rybne i świetnie utrzymane urządzenia hydrotechniczne na rzece Czarnej,

Zapora © Yacek


w Machorach ruiny dawnej huty,

Ryiny huty © Yacek


w Maleńcu rekreacyjny zbiornik wodny. W Modliszewicach ciekawy dwór obronny, położony na sztucznej wyspie do dzisiaj otoczony wodą. Obecny wygląd to efekt prac z lat osiemdziesiątych. Dwór zbudowano na planie prostokąta. Ma dwie kondygnacje i dwie basteje w przeciwległych narożach. Przy drzwiach na piętrze widnieje łaciński napis skopiowany z bramy wawelskiej. Obok dworu stoi odnowiony budynek bramny z portalem i otworami strzelniczymi oraz budynek zwany kuźnią.

Dwór obronny - Modliszewice © Yacek


Budynek bramny © Yacek


Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Yacek


W Końskich najciekawszy jest klasycystyczny zespół parkowo-pałacowy wzniesiony przez Jana Małachowskiego w latach czterdziestych XVIII w. W XIX w. zespół pałacowy był kilkukrotnie przebudowywany i uważany za jeden z najpiękniejszych parków w Polsce. W czasie okupacji niemieckiej został zdewastowany. W okresie powojennym, na skutek nieprzemyślanych decyzji ówczesnych władz teren parku został zmniejszony, a jego układ zaburzony.

Pałac w Końskich © Yacek


Pałac 1 © Yacek


Park przypałacowy © Yacek


Park 1 © Yacek


Oranżeria egipska - Końskie © Yacek


W Końskich zmieniam kierunek jazdy na południowy. Najpierw do Nieba,

Nie ma to jak w Niebie © Yacek


potem Piekła.

i w Piekle © Yacek


Po drodze jak to często bywa musiałem zaliczyć czyściec.

Skałki Piekło Gatniki © Yacek


Skałki Piekło Gatniki 1 © Yacek


Ten czyściec to rezerwat "Skałki Piekło Gatniki" Bardzo fajne miejsce do odpoczynku. Teraz Sielpia Wielka z Muzeum Staropolskiego Zagłębia Przemysłowego. Dawny zakład napędzany był olbrzymim kołem wodnym (8 metrów średnicy). W 1843 roku w zakładzie pojawiła się pierwsza w Królestwie Polskim turbina wodna. Zakład zamknięto w roku 1921, ale jeszcze przed II wojną światową został przeznaczony na cele muzealne. W czasie wojny większość oryginalnego wyposażenia zakładu została rozkradziona i przetopiona przez okupanta, zachowany jednak został cały układ napędowy walcowni. Tu niestety zwiedzanie musiałem odłożyć na "następnym razem" bo czas mnie gonił. Pociąg miałem o 19.40 a przed sobą jeszcze kilkadziesiąt kilometrów. Trafiałem na różne dróżki i ścieżki, i asfaltowe, i z kałużami po łydki. Były odcinki, które musiałem brać z buta ale na szczęście na dworzec w Wiernej Rzece wpadłem na 5 minut przed odjazdem pociągu. Tu dopiero mogłem odetchnąć. Wyjazd trochę długi i nieco męczący, tym bardziej, że wbrew pozorom teren był mocno pofałdowany, szczególnie w drugiej części trasy. Mimo wszystko polecam bo jest co oglądać.





  • DST 36.98km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 12.26km/h
  • VMAX 29.20km/h
  • Podjazdy 124m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

W Bractwie Kuźnic

Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 09.07.2011 | Komentarze 9

Od jakiegoś czasu przygotowywaliśmy się do organizacji wycieczek po gminach wchodzących w skład Lokalnej Grupy Działania "Bractwo Kuźnic". Grupa obejmuje 5 gmin i właśnie dzisiaj odbyła się pierwsza z 5 planowanych wycieczek "Dookoła gminy Poczesna". Uczestniczyło w niej około 40 rowerzystów. Szkoda że z terenu samej gminy nie było nas zbyt wielu. Bez wątpienia olbrzymim plusem tej wycieczki był udział w niej wójta gminy. Uczestnicy świetnie się bawili poznając z pozycji rowerowego siodełka atrakcje gminy. Wspólnie przejechaliśmy 35kilometrową trasę w większości prowadzącą po lasach i leśnych ścieżkach co, biorąc pod uwagę żar lejący się z nieba, miało niebagatelne znaczenie.

Czasami trzeba było i tak! Wyjazd z glinianki w Korwinowie. © Yacek


A to wspomniana wyżej glinianka © Yacek


Uczestnicy wycieczki © Yacek




  • DST 166.46km
  • Teren 24.00km
  • Czas 07:28
  • VAVG 22.29km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Podjazdy 567m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kletnia

Środa, 6 lipca 2011 · dodano: 06.07.2011 | Komentarze 6

Ostatni mój wypad rowerowy "po księgę" zaprowadził mnie na południe do Kluczy. Tym razem należało ją przekazać dalej. Po uzgodnieniu miejsca spotkania wyruszam na trasę. Przede mną około 70 kilometrów kręcenia. Liczę na to, że padać nie będzie. Niestety! Właściwie od samego początku towarzyszy mi deszcz. Najpierw niewielki ale już w okolicach Rzerzęczyc dopada mnie solidna ulewa. Na szczęście dostrzegam zadaszone miejsce i tam się melinuję. Po mniej więcej 20 minutach (mimo, że ciągle pada) decyduję się jechać. Od samego początku towarzyszy mi też wiatr. Niestety północny więc prosto w twarz. Najgorzej było w Radomsku. Potężne kałuże i szybko jeżdżące samochody skutecznie przeganiają mnie na chodnik. Na szczęście wkrótce odbijam na boczną drogę. Tu ruchu już właściwie nie ma, kończy się też asfalt. Po drodze trafiłem na fajne stawy w miejscowości Żarki IV. Na asfalcie spaceruje mama łabędzica z małymi. To Karolina (tak powiedziały mi napotkane tam dzieci). W mojej okolicy też są Żarki a dodatkowo były kiedyś 4 kopalnie rud żelaza o nazwach Żarki I, II, III, i IV. Pomału dotelepałem się do Gomunic, potem do Kletni. Tu siadłem na przystanku w oczekiwaniu na kolegę z Łodzi, któremu mam przekazać księgę. Z nudów jeżdżę sobie to tu, to tam. Wreszcie decyduję się usiąść i poczekać na przystanku przy głównej drodze. Tu się też spotykamy. Księga trafia w ręce kolegi, trochę czasu spędzamy na wzajemnych pogaduszkach. Potem w drogę powrotną. Jadę do rodziny w Kodrębie. Tu moje plany uległy zmianie. To przez wiszący ciągle nad głową deszcz. Jadę do Kobiel Wielkich - miejsca gdzie na świat przyszedł Władysław Reymont. Potem fajnymi, bocznymi dróżkami do Gidel. Tu zaczęła mnie gonić potężna chmura. Uciekałem przed nią aż do Mstowa. Czasami ja byłem z przodu ale były chwile, kiedy mnie dopadała. Ze Mstowa do domu powrót w większości tymi samymi drogami, którymi jechałem wcześniej.
Przez 3/4 trasy jechałem w deszczu albo po mokrych drogach. Na szczęście było ciepło a w takim przypadku nawet jeśli pada, jedzie się przyjemnie.




Żarki IV - staw © Yacek


"Karolina" © Yacek


Zrujnowany dwór w Kobielach Wielkich © Yacek


Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Yacek


Ta chmura mnie goniła © Yacek




  • DST 61.93km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:05
  • VAVG 15.17km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Podjazdy 112m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Obejrzeć kwitnące różaneczniki

Sobota, 11 czerwca 2011 · dodano: 11.06.2011 | Komentarze 4

Wyjechałem dzisiaj zobaczyć kwitnące jeszcze różaneczniki fioletowe w rezerwacie koło wsi Pawełki. Najpierw pociągiem do Lisowa a potem już rowerem niedługie kółeczko do Kochanowic. Towarzyszyła mi tym razem koleżanka z pracy. Był to dla niej pierwszy, dłuższy wypad rowerem w te tereny. Spisała się świetnie, choć co będzie jutro nie wiem. Jechaliśmy sobie wolno zatrzymując się w ciekawszych miejscach. Najpierw w Łebkach w miejscu gdzie objawiła się Matka Boska, później przy rezerwacie różaneczników. Już w części przekwitły ale i tak kolorowa jeszcze część daje wyobrażenie o ich urodzie w pełni kwitnienia. Nad stawem Nowa Brzoza rozpaliliśmy ognisko i upiekliśmy kiełbasę z patyka. W Pawełkach zatrzymaliśmy się przy drewnianym kościółku, potem odwiedziliśmy Biały Ług. Posiedzieliśmy tam nad stawami wśród potężnych dębów. Następnie odwiedziliśmy zespół parkowo-pałacowy w Kochcicach. W kawiarni mieliśmy się zatrzymać na lody. Niestety była nieczynna. Lody kupiliśmy więc w sklepie. Na stacji w Kochanowicach zjawiliśmy się trochę przed czasem. Pociąg przyjechał jednak punktualnie. Z Częstochowy do domu dojechałem rowerem. Nie chciało mi się czekać na kolejny całe pół godziny. I tak byłem w domu wcześniej.
Wycieczka bardzo udana, pogoda dopisała. No i po drodze masa rowerzystów.


<div style="margin-top:2px;margin-bottom:2px;width:600px;font-family:Arial,Helvetica,sans-serif;font-size:9px;color:#535353;background-color:#ffffff;border:2px solid #2a88ac;font-style:normal;text-align:right;padding:0px;padding-bottom:3px !important;"><iframe src="/widget?width=600&height=400&maptype=0&extended=true&unit=km&redirect=no" width="600" height="515" border="0" frameborder="0" marginheight="0" marginwidth="0" scrolling="no"></iframe><br

W rezerwacie 100letnich rododendronów © Yacek


Nad stawem Nowa Brzoza © Yacek


Kościółek w Pawełkach © Yacek


Takie małe łabędziątka - Kochcice © Yacek


To wszystko moje! © Yacek




  • DST 155.16km
  • Teren 67.00km
  • Czas 07:56
  • VAVG 19.56km/h
  • VMAX 62.30km/h
  • Podjazdy 680m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po dłuższej przerwie

Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 19.05.2011 | Komentarze 1

Ostatnio byłem na rowerze 2 maja i trochę mnie już skręcało. Dlatego dzisiaj korzystając z ładnej pogody i dnia wolnego postanowiłem trochę pokręcić. Najpierw nad leśny staw niedaleko domu. Bardzo fajna miejscówka przy pomarańczowym szlaku rowerowym. I ta świeża zieleń - cudo. Szkoda że zdjęcia nie pachną bo byłoby jeszcze ciekawiej. W Jastrzębiu jadąc lasem postanowiłem skręcić w stronę DK-1 ale że na drugą stronę przejść się nie dało pojechałem taką ledwie, ledwie widoczną ścieżyną. W Mzykach jadąc sobie dróżką trafiłem na śródleśną łąkę, na której były setki gęsi. Okazało się że to gospodarstwo hodowlane. Na szczęście właściciel pozwolił przejechać przez łąkę. Do Woźnik z kolei też dotarłem częściowo po łące. Sporo tych łąk było dzisiaj. Z Cynkowa kapitalnymi szutrami przez Bibielę znalazłem się w Brynicy. Tu przypomniało mi się pewne wrześniowe pokonywanie rzeczki o tej samej nazwie z rowerem na plecach w drodze do Świerklańca. Dzisiaj jednak jechałem asfaltem więc ten problem odpadł. Obok lotniska w Pyrzowicach chciałem skrócić sobie drogę i pojechałem przez las do Zendka. Po drodze natknąłem się na teren wojskowy. Brama była jednak otwarta a za nią droga, którą miałem jechać. Ponieważ budynki były w ruinie założyłem że to jedna z tych jednostek, które uległy likwidacji. Rację miałem tylko częściowo dlatego musiałem wracać i wybrać inną drogę. W Siewierzu podjechałem pod zamek - prace zabezpieczające trwają w najlepsze. Bardzo fajnie jedzie się lasem do Wysokiej (z wyjątkiem fragmentu zapiaszczonej drogi). Sama Wysoka jest bardzo ładnie położona, są ruiny pałacu (nic ciekawego). Za to zjazd rewelacyjny. Ja wykręciłem tam swój dzisiejszy max ale bez wątpienia można jechać sporo szybciej. Potem musiałem się nieźle natrudzić żeby pokonać ostry terenowy podjazd w Ciągowicach. Po drodze do Poręby znalazłem super jeziorko. Dopiero co zostały zakończone tam prace i nie ma żadnej infrastruktury ale zanosi się na kolejną atrakcję. Myszków postanowiłem ominąć co nie do końca mi się udało, i do domu dotrzeć bocznymi drogami.



Spóźnione ale szczere życzenia - Woźniki © Yacek


W drodze do Woźnik © Yacek


Jeden z dwóch stawów na Małej Panwi - miały być hodowlane ale wydry nie "pozwoliły" © Yacek


Na rynku w Siewierzu © Yacek


Zamek w Siewierzu © Yacek


Kosaciec syberyjski © Yacek




  • DST 133.85km
  • Teren 55.00km
  • Czas 06:50
  • VAVG 19.59km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Podjazdy 595m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koszęcin

Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 4

Wczoraj zrobiłem serwis amorka, dzisiaj więc należało sprawdzić jak działa. Myślałem o wyjeździe na Jurę żeby podziwiać kwitnące przebiśniegi, po namyśle jednak ruszyłem w kierunku Koszęcina. Tam w parku pałacowym będą na pewno kwitły. Zresztą jeżdżę tam co roku więc trzeba podtrzymywać tradycję. Ruszam do lasu. Od razu wertepy. W Osinach kawałek asfaltem a potem szutrówką do Jastrząba. Na otwartej przestrzeni nieźle dmuchało szybko więc uciekam do lasu. Przez Siedlec Mały i Duży kieruję się do Czarnego Lasu po drodze pokonując dawną granicę zaborów. Kawałek dalej kilka rozrzuconych w pewnej od siebie odległości leśnych stawów a w nich mnóstwo wystających z wody łebków. Zaczęły się żabie gody. Szybko przejeżdżam przez Lubszę i Psary. Do Strzebinia docieram częściowo polnymi dróżkami, niektóre w bardzo kiepskim stanie. Potem znowu w bok przez Bagno (kiedyś oddzielna wieś, teraz część Strzebinia). Odkąd pamiętam była tam szeroka, piaszczysta droga. Tym razem niespodzianka, położyli asfalt (szkoda).
W Koszęcinie jest super ścieżka edukacyjna. Zawsze kiedy tam jestem jakąś jej część staram się przejechać. Tak było i tym razem. Z reguły jest na niej sporo ludzi, tym razem było pusto. Cała ścieżka tylko dla mnie. W parku pałacowym znalazłem oczywiście masę przebiśniegów (jak zwykle o tej porze). Potem fajną szutrówką przez piękny las do uroczyska Potempowe, Piłki i do baru "U Celiny" - bardzo klimatyczne miejsca. Przez Kokotek świetną ścieżką rowerową do Lublińca, częściowo wertepami do Kochcic. Park i pałac rewelacja. Mnóstwo ludzi spacerowało. A jak zakwitną magnolie to dopiero będzie coś. W Pawełkach tylko chwila na wizytę w sklepie i drobne zakupy i przez Brzozę (rezerwat rododendronów), Braszczok, Łebki, Jezioro do Blachowni. Teraz jeszcze tylko 20 km i dom. Kapitalna wycieczka w moje ulubione tereny. W terenie po wczorajszych opadach śniegu sporo błota no ale przecież nie można cały czas asfaltem.




Pomnik przyrody © Yacek


Ta sama sosna w całości © Yacek


Droga prosto do stawu © Yacek


Poeta - kowal © Yacek


Uroczysko Potempowe © Yacek


Rzeka Leśnica © Yacek


Przebiśniegi a w tle siedziba zespołu "Śląsk" © Yacek


Bunkier k/Lublińca © Yacek




  • DST 70.44km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 18.78km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 399m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzeba było w końcu gdzieś pojechać

Poniedziałek, 17 stycznia 2011 · dodano: 17.01.2011 | Komentarze 6

Grudzień to tylko narty biegowe. Pogoda była rewelacyjna więc należało korzystać. Teraz odwilż, ciepło więc narty poszły w odstawkę a trzeba było przeprosić się z rowerem. Z domu prosto do lasu. Rano ziemia była lekko zmrożona więc warunki idealne. Jazda marzenie. Z czasem robiło się coraz cieplej, słońce przygrzewało. To z kolei nie wpływało najlepiej na stan ścieżek. Nie ma co jednak narzekać. W terenie można spokojnie jeździć choć są oczywiście miejsca bardzo błotniste bądź zalodzone. Tu wiele zależy od przebiegu ścieżki. Z Poraja nad zalew (zamarznięty i zamglony ale ma to jakiś urok). Otacza go taka aura tajemniczości. Znad zalewu przez Gęzyn i Rosochacz do Koziegłów. Potem do Koziegłówek. W Rzeniszowie bardzo mocno zalodzona szutrówka. Pomału dałem radę przejechać. Dookoła ponownie do Koziegłówek a potem przez trasę DK-1 do Wojsławic. W kierunku Gniazdowa jakieś roboty drogowe. Droga zamknięta, wyznaczono objazd. Myślę pewnie dla samochodów, rowerem zapewne dam radę. Dałem tyle że jakieś 50 metrów brodziłem po kostki w błocie. Dziwnie potem ludzie patrzyli na mnie w mijanych miejscowościach (przynajmniej dopóki błoto nie odpadło). Z Gniazdowa prosto do wsi Mzyki, następnie przez Czarny Las i Niegolewkę do Rudnika Wielkiego. W Niegolewce zaatakował mnie piękny owczarek. Nie czułem się zbyt pewnie bo las dookoła, brama otwarta, ogrodzenie częściowo rozebrane a właściciela ani widu, ani słychu. Na szczęście piesek po dłuższej chwili odpuścił. Końcówka to już dojazd do punktu startu.
Pierwszy raz w tym roku siadłem na rower. Przerwa trwała około 1,5 miesiąca. Nie odczułem jej jakoś specjalnie a trzeba dodać, że w międzyczasie chorowałem i obawiałem się trochę tego wyjazdu. Na szczęście wypad przebiegł bezproblemowo i pod względem kondycyjnym, i zdrowotnym, i wreszcie sprzętowym.




Leśny staw w porannej mgle © Yacek


Zamglony i skuty lodem zalew w Poraju © Yacek




  • DST 101.76km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:56
  • VAVG 20.63km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Podjazdy 425m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rezerwat Jeleniak - Mikuliny

Niedziela, 14 listopada 2010 · dodano: 14.11.2010 | Komentarze 1

Tak sobie siedziałem wczoraj w domu i zastanawiałem się gdzie by tu się wybrać w niedzielę. Doszedłem do wniosku, że tym razem warto by odwiedzić ciekawy rezerwat w okolicach Lublińca. Miejsce jest pełne swoistego uroku a ja bardzo lubię tam jeździć, posiedzieć w samotności na rozsypujących i przeglądających się w wodzie drzewach. Wyjeżdżam około dziewiątej. Najpierw standardowo pokonuję jedynkę i jadę w stronę Młynka. Potem przez dawny poligon czyli jak dawniej mówiliśmy czołgowisko. Z Rększowic do Hutek jadę boczną szutrówką. Potem dojazd do lasu a w nim tony błota. Ścieżka straszliwie rozjeżdżona przez ciężki sprzęt. Muszę prowadzić bo jechać nie ma jak. Po pewnym czasie trochę się poprawia więc siadam i jadę. Zaraz o mało nie ląduję w olbrzymiej kałuży. W Dębowej Górze chwila przerwy. Potem znowu lasem i oczywiście po błocie do wsi Zumpy. Tu sprawdzam jakąś nieznana mi,zanikającą stopniowo ścieżkę. Wkrótce zniknęła całkowicie. Trochę kombinując wychodzę na szutrówkę do Hadry i tam właśnie jadę. Tu asfaltem jadę w stronę Cieszowej. Miejscowość ta słynie z drewnianego kościółka, równie drewnianego spichlerza (oba w dobrym stanie) i niestety rozsypującego się starego dworu, zniszczonego przez trąbę powietrzną kirkutu (obecnie odnowionego). Spotykam tam jednak coś, co bardzo mnie zafrapowało. Otóż w pewnej odległości od drogi którą jadę, widzę trzy drewniane domki. Podjeżdżam żeby zobaczyć co to takiego a tu otwiera się przede mną widok na fajny zbiornik i altankę z grillem. Miejsce fajne choć prywatne. W Wierzbiu oglądam, niestety zza płotu, ślicznie odnowiony pałacyk. Jest na czym zawiesić oko. Rusinowice mijam bez zatrzymywania się i jadę do Piłki. Kawałek dalej w kierunku Kokotka jest taki fajny bar i właśnie tam jadę coś przegryźć. Teraz już do rezerwatu. Aż się wyjeżdżać nie chciało. Tam jest rewelacyjnie (a jeszcze przy takiej pogodzie). Potem do Koszęcina. Jest tu ładny, drewniany kościół. Wstępuję też na chwilę do zespołu parkowo - pałacowego, który jest siedzibą Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk". Otoczenie trochę się zmieniło. Po drodze do Boronowa odbijam w prawo na Lipowiec a potem szlakiem pomników przyrody jadę do Boronowa. Tu małe zakupy i do Huciska. Po drodze na Liswarcie zrobiono mały zalewik, altankę, są ławeczki. Jest gdzie odpocząć. Potem przez Grojec do Okrąglika. Od Starczy już cały czas asfaltem do domu. Piękna wycieczka, piękne tereny, piękna pogoda. Ale żeby tak różowo nie było to dodać trzeba, że błota od cholery.



Kapliczka z XVIII wieku. Podobno właśnie pod nią ksiądz z Boronowa żegnał pielgrzymów udających się na Jasną Górę - Dębowa Góra © Yacek


Przy szutrówce z Zump do Hadry © Yacek


Wyrobisko po kopalni żwiru w Cieszowej - świetnie obecnie zagospodarowane © Yacek


To samo żwirowisko © Yacek


I jeszcze raz © Yacek


Pałac w Wierzbiu © Yacek


Rezerwat przyrody Jeleniak - Mikuliny © Yacek


Jeleniak - Mikuliny © Yacek


Jeleniak - Mikuliny © Yacek


Groblą przez rezerwat © Yacek




  • DST 114.28km
  • Teren 45.00km
  • Czas 05:45
  • VAVG 19.87km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Podjazdy 464m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cielętniki

Sobota, 30 października 2010 · dodano: 30.10.2010 | Komentarze 3

Wybrałem się dzisiaj zapalić znicze na grobie mojej prababci, która pochowana jest w Cielętnikach. Słoneczko dawało czadu więc jazda była czystą przyjemnością. Sporo jechałem lasami, trochę odkrytymi terenami, poznałem kilka nowych dla mnie dróżek. Przekonałem się też, że na lokalnych drogach stan asfaltu często jest lepszy niż na wojewódzkich czy krajowych. Dzieje się naprawdę sporo. A dodatkowo nie dość, że drogi coraz lepsze to ruch na nich minimalny albo nawet żaden. W okolicach Michałopola prześlicznie - pola, łąki i lasy. I drewniany most - nie ma takich już wiele. Z Chmielarzy przez las jechałem do Łuszczyna. Droga bardzo piaszczysta. Było ciężko. Potem zdecydowanie lepiej. Świetnym asfaltem dotarłem do Mstowa. Nad Wartą rzeźby w topoli a po drugiej stronie rzeki obok Skały Miłości trwa w najlepsze budowa ścieżki. Zastanawiałem się dokąd będzie prowadzić. Pojechałem nią kawałek i okazało się, że znalazłem się nad fajnym zbiornikiem z pomostem, altankami. Prace jeszcze trochę potrwają ale robi to wrażenie. Potem już tradycyjnie lasami do domu.



W rezerwacie Wielki Las © Yacek


Po liściach jedzie się super © Yacek


W Cielętnikach © Yacek


Wiercica (wcześniej wpadła do Warty) potem znowu postanowiła płynąć oddzielnie © Yacek


We Mstowie nad Wartą © Yacek


Plac budowy we Mstowie © Yacek


Ten sam plac budowy © Yacek


Skała miłości - Mstów © Yacek




  • DST 168.15km
  • Teren 45.00km
  • Czas 08:00
  • VAVG 21.02km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Podjazdy 643m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rudy Raciborskie

Niedziela, 24 października 2010 · dodano: 24.10.2010 | Komentarze 3

Wizyta w opactwie cysterskim. Rano wraz z kolegą outsiderem jedziemy pociągiem do Gliwic. Tam zaczyna się nasza dzisiejsza wycieczka. Kilka lat temu większą grupą odwiedziliśmy Opactwo Cystersów w Rudach Raciborskich. Dzisiaj postanowiliśmy zawitać tam ponownie, sprawdzić czy coś się zmieniło. Szybko opuszczamy Gliwice. Jedziemy czerwonym szlakiem rowerowym, który oczywiście gdzieś po drodze gubimy. Ponieważ wcześniej przygotowałem sobie ślad jedziemy właśnie nim. A że prowadzi nas od czasu do czasu totalnymi wertepami. Cóż - my to lubimy. Po pobieżnej lustracji klasztoru stwierdzamy, że zmiany są wyraźnie widoczne. Kilka lat temu wyremontowany był tylko kościół. Teraz znaczna część klasztoru prezentuje się równie okazale. Tu zaczyna się też droga powrotna bo zdecydowaliśmy się jechać rowerami do domu. Najpierw piękna, choć trochę nudna droga przez las (te długie proste odcinki), potem trochę jazdy typowymi leśnyi scieżynkami. W pewnym momencie drogę przecina nam wataha dzików. Nawet nie zdążyliśmy wyjąć aparatu. W Rachowicach oglądamy ładny murowano - drewniany kościółek z przełomu XV/XVI wieku. Potem przez Taciszów jedziemy do Pławniowic. Jest tam przepiękny zespół parkowo - pałacowy. Chwilę oglądamy, pokonujemy Kanał Gliwicki i terenem jedziemy do Paczyny. Kolejny cel to Brynek. I tam warto obejrzeć ciekawy pałac. Oczywiście oglądamy i przez Mikołeskę jedziemy do Kalet. Do domu coraz bliżej. Tu znowu przez las do Strzebinia a stamtąd przez Łazy, Babienicę, Rudnik Mały do Młynka. Tu się rozstajemy. Outsider jedzie do Częstochowy, ja do siebie. Do domu wracamy jeszcze przed zachodem słońca.
W takich okolicznościach przyrody jeździ się rewelacyjnie. Te piękne żółte i pomarańczowe liście nastrajają bardzo optymistycznie. Słonko co prawda dzisiaj nie pokazało się wcale (ani jednego promyka na całej naszej trasie) ale i tak było ciepło. Spotykaliśmy też naprawdę dużo rowerzystów. Zresztą przy takiej pogodzie dziwić się nie należy.




Outsider i ja w drodze do Rud Raciborskich © Yacek


Opactwo Cystersów w Rudach Raciborskich © Yacek


Nad stawem obok klasztoru © Yacek


Kościół w Rachowicach © Yacek


Pałac w Pławniowicach © Yacek


Pałac w Pławniowicach © Yacek


Pałac w Brynku (obecnie internat) © Yacek


Herb nad wejściem do pałacu © Yacek