Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Trochę tu, trochę tam

Dystans całkowity:18342.96 km (w terenie 5379.70 km; 29.33%)
Czas w ruchu:948:54
Średnia prędkość:19.00 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:58483 m
Liczba aktywności:148
Średnio na aktywność:123.94 km i 6h 32m
Więcej statystyk
  • DST 173.30km
  • Teren 25.00km
  • Czas 09:24
  • VAVG 18.44km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Podjazdy 1252m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponidzie, Wyżyna Miechowska i Jura

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 1

"Jest sobota, za oknem mrok..." śpiewała kiedyś Maryla Rodowicz. W moim przypadku jest jednak niedziela, za oknem wschodzi słońce. Wstaję i po wstępnych przygotowaniach ruszam do Częstochowy na pociąg a nim do Czarncy. Nazwa miejscowości wskazuje na bliskie powiązania z bohaterem potopu hetmanem Stefanem Czarnieckim. W miejscu gdzie przyszedł na świat jest teraz ogród botaniczny, w kościele po drugiej stronie drogi znajduje się sarkofag, w którym został pochowany a przed szkołą jego pomnik.

Hetman Stefan Czarniecki przed szkołą w Czarncy © Yacek


Z Czarncy jadę lasem do leśniczówki Włoszczowa. Jest tam świetnie zagospodarowane miejsce do odpoczynku. Polecam na wspólny wypad. Wiaty, krąg ogniskowy, grill. Jednym słowem co kto lubi.

Leśnictwo Wloszczowa - miejsce do odpoczynku © Yacek


W Boczkowicach zjechałem na chwilę nad ciekawy staw. Pierwszy raz z bliska zobaczyłem tam łyskę. Potem przez pola w okolice Oksy. Ten odcinek był rewelacyjny. W miejscowości tej natknąłem się na świetną aleję. Takiej składającej się z modrzewi jeszcze nie widziałem.

Aleja modrzewiowa we wsi Oksy © Yacek


W Popowicach zjeżdżam nad Białą Nidę. w pewnym momencie decyduję się też jechać łąkami wzdłuż jej brzegu. Nie był to najlepszy pomysł, o czym wkrótce miałem się przekonać. Stanąłem bowiem nad szerokim rowem. Próbując go pokonać nieszczęśliwie kask wpadł do wody i popłynął sobie do Nidy. Na szczęście udało mi się go odzyskać kawałek dalej. Kolejny rów pokonałem już po niewielkiej kładce i wydostałem się na drogę.

Bród przez Nidę w Popowicach © Yacek


Bociek © Yacek


Szeroką szutrówką przez las dotarłem do Cierna. Potem przez Warzyn do Deszna. Jest w tej wsi do nabycia pałac wraz z parkiem. Może ktoś się skusi.

Pałac w Desznie © Yacek


Fragment parku palacowego w Desznie © Yacek


W Rożnicy z kolei natknąłem się na kolejne ruiny pałacu i stojące obok dwa dworki. Teren jest jednak ogrodzony i nie można się tam dostać. Z pewnej odległości udało mi się jednak zrobić zdjęcie jednego z dworków.

Dworek w Rożnicy © Yacek


Do Słupi Jędrzejowskiej dojeżdżam przez prywatną posesję. Potem nad staw i do pałacu (obecnie siedziba Urzędu Gminy).

Palac w Słupi © Yacek


Widok z palacu © Yacek


Wierzby nad stawem w Słupi © Yacek


Ze Słupi już tylko kawałek do Wywły. Zapewne wielu słyszało o bitwie pod Szczekocinami z czasów insurekcji kościuszkowskiej (1794). Warto więc wiedzieć, że rozegrała się ona na polach pod Wywłą. Pojechałem więc obejrzeć niewielki kopiec wzniesiony na cześć T. Kościuszki. W bitwie tej poległ również bohater spod Racławic Wojciech Bartos Głowacki.

Kopiec Kościuszki w Wywle © Yacek


W Obiechowie w oczy rzuca się ciekawa bryła drewnianego kościoła.

Kościół w Obiechowie © Yacek


W Otoli zjeżdżam na chwilę nad niewielką rzeczkę Żebrówkę, żeby się ochłodzić.

Żebrowka w Otoli © Yacek


W Dobrakowie dwa kościoły. Jeden murowany (nic ciekawego) drugi natomiast (drewniany) jest mocno zaniedbany. Stoi w cienie wiekowych drzew.

W Dobrakowie © Yacek


Obok coś dla kajmana

Coś dla kajmana © Yacek


Z Kidowa do Dzwonowic postanowiłem jechać skrótem. Efekt nie był za ciekawy. Droga, która początkowo wyglądała nieźle zamieniła się w polne wertepy a i te z czasem zanikły. Ostatecznie jednak wydostałem się na asfalt i nim dojechałem do Szypowic. Tu wreszcie wjechałem do lasu. Jest tam asfaltowa dróżka, którą polecam każdemu. Można się poczuć jak w górach. Prowadzi przez piękny, bukowy las. Powiadają, że zbudowano ja dla wojska. Kończy się nagle szerokim, asfaltowym placem. Potem zjeżdżam do Siamoszyc.

W okolicach Dzwonowic © Yacek


Widok na zalew w Siamoszycach © Yacek


Nad zalewem w Kostkowicach tłumy ludzi ale już kawałek dalej nad Białką cicho i spokojnie.

Białka © Yacek


Źródło pod skałą w Zdowie © Yacek


Przez większość trasy mocno wiało, niestety cały czas w twarz, potrzeba więc było odrobiny samozaparcia. Trasa piękna, ze świetnymi widokami. Polecam każdemu.




  • DST 188.27km
  • Teren 67.00km
  • Czas 09:22
  • VAVG 20.10km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Podjazdy 679m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jemielnica

Poniedziałek, 19 marca 2012 · dodano: 19.03.2012 | Komentarze 7

Wczoraj postanowiłem wyskoczyć na trochę dłuższą wycieczkę na opolszczyznę. Zaplanowałem trasę i około 7.30 wyruszyłem. Kierowałem się do Koszęcina, tam bowiem znajduje się zespół pałacowo-parkowy. Jest to siedziba Zespołu pieśni i tańca "Śląsk". Co roku w marcu jeżdżę do tamtejszego parku aby przyjrzeć się pięknie kwitnącym przebiśniegom. Tym razem jednak czekał mnie zawód. Brama zamknięta a w samym parku trwają prace. Wycina się drzewa, buduje się nowe alejki. Widać że prace zakrojone są na szeroką skalę. Pan ochroniarz nie wpuścił mnie niestety, pozostawało więc przełknąć gorzką pigułkę i jechać dalej. Zanim jednak dotarłem do Koszęcina trafiłem na leśne i polne ścieżki w katastrofalnym stanie. 10km/h to było maksimum jakim można było jechać w terenie. W dalszej części trasy były i takie odcinki gdzie wcale nie dało się jechać. W Pustej Kuźnicy zatrzymuję się na chwilę nad Małą Panwią. Obok mostu ładna kapliczka z Nepomukiem. Będzie prezent dla kolegi. Do Potępy jadę lasem. I tam oglądam ciekawą kaplicę. Przy drodze za Świbia do Dąbrówki spotykam wreszcie przebiśniegi. Tylko raz ale udało się. Z Dąbrówki do Jemielnicy jadę przez las po totalnych wertepach. Zabrakło mi też picia bo wszędzie sklepy były pozamykane i dopiero w Jemielnicy znalazłem czynny sklep. Tam też uzupełniłem zapasy. Sama Jemielnica to piękna miejscowość. Obejrzeć można tam przede wszystkim ciekawy klasztor. Kiedy byłem tam poprzednio obok klasztoru był zaniedbany staw. Tym razem miejsce było zadbane. Widać że włożono sporo pracy i pieniędzy w jego uporządkowanie. W Łaziskach wjeżdżam na szlak doliny Małej Panwi. Widać że i tam zainwestowano w infrastrukturę. Ze Staniszcza kieruję się do Zawadzkiego. Kiedyś na tym szlaku był mocno zniszczony asfalt. Tym razem asfalt jest nowy z zakazem poruszania się dla samochodów i motocykli. Mniej więcej w połowie tego szlaku jest ciekawy pałacyk. Obecnie znajduje się tam ośrodek dla umysłowo chorych. Zjeżdżam też nad rzekę aby chwilę odpocząć. Kiedyś na niewielkiej wysepce znajdowała się altanka. Teraz już jej nie ma w tym miejscu. Jest za to inna, nowa, Obok mostku. Z Zawadzkiego długi, prosty odcinek do Pawonkowa (nie znoszę czegoś takiego). Ze Zborowskiego do Kamińska jadę lasem. Słowo "jadę" jest tu użyte trochę na wyrost bo ścieżka była cała rozjeżdżona przez ciężki sprzęt. Po tych przejściach wyjeżdżam wreszcie na porządna szutrówkę i docieram nią do Jeziora. Potem Blachownia i do domu.
Podsumowując warto wybrać się na taką wycieczkę ale ze względu na bardzo zniszczone leśne dróżki trasę trzeba by zmodyfikować. Nie chodzi mi oczywiście o jazdę cały czas asfaltem ale należałoby wybierać dróżki w lepszym stanie.




To jedna z lepszych pokonywanych przeze mnie leśnych dróżek © Yacek


Droga do Piłki © Yacek


W Pustej Kuźnicy - św. Jan Nepomucen © Yacek


Kaplica Grobu Chrystusa w Potępie z 1672 roku zbudowana na wzór jerozolimskiej © Yacek


Pałacyk © Yacek


Praczka w Łaziskach © Yacek


Przebiśniegi © Yacek


Klasztor w Jemielnicy © Yacek


Ośrodek dla umysłowo chorych k/Zawadzkiego © Yacek


Kładka na Małej Panwi obok ośrodka © Yacek


Bunkier wraz z zachowanymi rowów łącznikowych © Yacek




  • DST 64.80km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:53
  • VAVG 16.69km/h
  • VMAX 30.40km/h
  • Podjazdy 196m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pośniegu i po lodzie

Sobota, 28 stycznia 2012 · dodano: 28.01.2012 | Komentarze 2

Dzisiaj, mimo sporego mrozu, wreszcie wsiadłem na rower. Powodem była chęć spotkania osób, które znałem dotąd jedynie z internetu a które brały udział w zimowej wyprawce na trasie Lubliniec - Kraków. Do przejechania sporo a drogi śliskie. Jadąc pomału pięcioosobową grupę zapaleńców (w tym jedna dziewczyna) spotykam na niebieskim szlaku pieszym za Okrąglikiem. Jest bardzo ślisko. Od czasu do czasu ktoś ląduje na ziemi. Na szczęście bez poważnych konsekwencji. Dojeżdżamy do zalewu w Poraju. Bezkresny, gładki lód pokryty śniegiem robi wrażenie na uczestnikach. Tu też po kilkunastu kilometrach wspólnej jazdy przychodzi pora na pożegnanie. Znajomi (bo chyba wolno mi już tak napisać) ruszają do Zawiercia, ja kieruję się na domowe śmieci. To kolejne 5 osób z forum podrozerowerowe.info, które udało mi się poznać osobiście. Fajnie było. Pozdrawiam! Niestety z tego wszystkiego nie wziąłem aparatu, poczekać więc muszę na zdjęcia robione przez wyprawkowiczów.




  • DST 88.34km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 21.72km/h
  • VMAX 35.60km/h
  • Podjazdy 376m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Święta Niepodległości na rowerze

Piątek, 11 listopada 2011 · dodano: 12.11.2011 | Komentarze 2

Na stronie czętochowskiego forum rowerowego przeczytałem informację o wyjeździe na Brzozę (to takie fajne miejsce w parku krajobrazowym "Lasy nad górną Liswartą" obok rezerwatu 100letnich rododendronów katawbijskich). A że bardzo lubię tam jeździć nie odmówiłbym sobie tej przyjemności, tym bardziej, że wybierała się tam spora grupa rowerzystów z Częstochowy, w tym sporo znajomych. Wyjeżdżam z domu po dziewiątej, dwie godziny później jestem na miejscu. Sam. To oczywiście też ma swój urok ale w końcu jechałem na spotkanie. Godzinę później jesteśmy już w komplecie. Bawimy się do jakiejś trzeciej. Wyszła super imprezka przy ognisku. Pogoda także dopisała. W drogę powrotną znowu wyruszam samotnie. Tym razem jest trochę trudniej bo wiaterek wieje prosto w twarz. Na miejscu jestem chwilę po 17-tej. Warto było pojechać, wspólnie spędzić trochę czasu, poznać tych, których do tej pory znałem tylko z forum. Dzięki za fajna imprezkę.

Na Brzozie © Yacek


Jeszcze raz na Brzozie © Yacek


I znowu ale ze znajomymi © Yacek




  • DST 102.65km
  • Teren 33.00km
  • Czas 05:21
  • VAVG 19.19km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Podjazdy 563m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponownie kierunek Siewierz

Niedziela, 23 października 2011 · dodano: 23.10.2011 | Komentarze 4

Kilka dni temu na stronie częstochowskiego forum rowerowego pojawiła się informacja o planowanej wycieczce do Siewierza. A że nie byłem tam już jakiś czas postanowiłem się podłączyć i pojechać wspólnie. Okazało się jednak, że to wypad stricte szosowy a ja za jazdą po asfalcie nadmiernie nie przepadam, dlatego uznałem, że pojadę do Siewierza swoimi ścieżkami i być może na miejscu bądź gdzieś po drodze natknę się na wspomnianych rowerzystów.

Aleja brzozowa w jesiennych barwach © Yacek


Niestety dojazd do Siewierza to samotne pokonywanie kilometrów. Pod zamkiem ani na rynku także nikogo nie spotkałem, pojeździłem więc trochę po okolicy i znowu do Siewierza. I tym razem nie dane mi było spotkać kogokolwiek z ekipy CFR.

Zamek biskupów krakowskich w Siewierzu © Yacek


Z mostku na Czarnej Przemszy © Yacek


A przy zamku leczył drzewa ten co to choć nie lekarz ... © Yacek


Rynek w Siewierzu © Yacek


Fontanna © Yacek


Pozostałości XVIII wiecznej kamienicy przy rynku w Siewierzu. Jest tablica informująca o remoncie więc pewnie za jakiś czas budynek odzyska dawny blask © Yacek


Na niewielkim odcinku wzdłuż Czarnej Przemszy przygotowano ciekawą ścieżkę dydaktyczną. Niestety kilka tablic jest już zniszczonych (edukacja chyba kuleje).

Jedna z tablic edukacyjnych © Yacek


Postanowiłem wracać. Pokonałem "jedynkę" i leśnymi ścieżkami kręcąc się tu i ówdzie dotarłem do Brudzowic i Winowna. Odkryłem też w tamtejszej okolicy parę fajnych dróżek. Przydadzą się w trakcie kolejnych wycieczek.

Jedna z polnych ścieżek, ktorymi dane mi było jechać © Yacek


Jeszcze koło Poraja trafiła mi się fajna, kolorowa dolinka.

Okolice Poraja © Yacek


I ostatnie dojazdowe kilometry to wolne kręcenie bo ... po co być w domu zbyt wcześnie.




  • DST 144.06km
  • Teren 42.00km
  • Czas 07:29
  • VAVG 19.25km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 598m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Tarnowskich Gór

Niedziela, 16 października 2011 · dodano: 16.10.2011 | Komentarze 6

Wiele razy bywałem w okolicach Tarnowskich Gór ale jakoś tak się składało, że nigdy nie zajrzałem do centrum tego miasta. Tym razem postanowiłem to zmienić. Wyruszam więc na trasę.

Jak wyjeżdżałem było mroźno © Yacek


Najpierw Woźniki. Zatrzymuję się tu na chwilę aby zerknąć na drewniany kościół pw. Św. Walentego i grób działacza śląskiego i nauczyciela walczącego o polskość tych ziem Józefa Lompy. Jego grób w czasie ostatniej wojny został przez Niemców zdewastowany, po jej zakończeniu ponownie go odnowiono.

Kościół - Woźniki © Yacek


Grób Józefa Lompy © Yacek


W Zielonej jest oczywiście zalew na Małej Panwi,

Zalew w Zielonej © Yacek


ale warto też rzucić okiem na, mocno co prawda zdewastowany, pałac myśliwski Donnersmarcków (właścicieli pałacu w Swierklańcu). Pałac ten służył jako miejsce rozpoczynania i zakończenia polowań dla hrabiego i jego gości.

Pałąc myśliwski Donnersmarcków w Zielonej © Yacek


Jest też w Zielonej ciekawa ścieżka przyrodnicza "Do bobrów". Tablica informacyjna jest co prawda mocno zniszczona ale sama ścieżka dobrze oznakowana i warto się nią przejść.

Koło Kuczowa © Yacek


Niedaleko od Tarnowskich Gór, w lesie , warto zatrzymać się na chwilę nad stawem "Głęboki dół". Nie sprawia co prawda wrażenia głębokiego, choć zaznaczam, że nie sprawdzałem, ale jest fajnie położony. Dookoła las, cicho, można przysiąść na chwilę, co też czynię.

Staw "Głęboki Dół" © Yacek


Po drodze trafiam na pomnik harcerzy wzniesiony dla uczczenia 15 Powstańców Śląskich i harcerzy rozstrzelanych przez hitlerowców w pierwszych dniach II wojny światowej.

Pomnik Harcerzy © Yacek


W Rybnej zatrzymuję się w tamtejszym pałacu, który otoczony jest niewielkim parkiem z okazami pomnikowych dębów.

Pałac w Rybnej © Yacek


Pałac zbudowano pod koniec XVIII wieku ale następnie przebudowano go w stylu historyzmu. Dzisiaj pełni funkcje reprezentacyjne i hotelowe. W Tarnowicach trafiam na zamek. Jeszcze kilka lat temu był w ruinie. Obecnie dzięki prywatnemu właścicielowi jest pięknie odnowiony. Wybudowano go w XVI wieku. Ostatnimi właścicielami była rodzina Donnersmarcków.

Zamek w Tarnowicach Starych © Yacek


Na tarnogórskiej starówce, oczywiście zrewitalizowanej, rzucam okiem na imponujący ratusz.

Ratusz w Tarnowskich Górach © Yacek


Na ratuszu © Yacek


Oglądam dom Sedlaczka (obecnie Muzeum Ziemi Tarnogórskiej i Winiarnia) oraz Dworek Goethego i kieruję się obok zalewu Nakło Chechło do Świerklańca.

Dom Sedlaczka © Yacek


Ten sam dom © Yacek


Dworek Goethego © Yacek


Jak Świerklaniec to oczywiście tamtejszy zespół parkowo-pałacowy. Luda co niemiara ale jak mówił Michał Wołodyjowski "nic to".

Fragment świerklanieckiego parku © Yacek


Wrzucam coś na ruszt i ponownie w drogę. Tym razem do zatopionej kopalni rud żelaznych na tzw. Pasiekach. W II połowie XIX wieku odkryto tam ogromne złoża rudy żelaza i srebronośny kruszec ołowiany. Zaliczano je wówczas do jednych z największych w Europie. W sztolniach oświetlonych lampami górniczymi błyszczało od srebra jak w zaczarowanym skarbcu. Szyby drążono spadkowo do głębokości 90 metrów. Stałą pracę znalazło tam aż 700 robotników. Po 28 latach jej funkcjonowania w 1917 roku w ciągu 2 godzin została zalana. Na szczęście wszyscy górnicy zdołali się uratować choć woda pędziła za nimi prawie do powierzchni. W ten sposób powstało kilkanaście stawów. Każdy z nich ma swoją nazwę jak chociażby "Morskie Oko" czy "Staw Rybny". Jest to idealne miejsce na wyprawy wypoczynkowe dla każdego.

Jeden ze stawów na Pasiekach © Yacek


I jeszcze jeden © Yacek


Potem znowu lasami do Cynkowa i dalej do domu. Polecam - na wycieczce jest co oglądać.




  • DST 151.50km
  • Teren 20.00km
  • Czas 07:41
  • VAVG 19.72km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Podjazdy 523m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tam gdzie jeszcze nie byłem

Sobota, 10 września 2011 · dodano: 11.09.2011 | Komentarze 10

Od dwóch tygodni wybierałem się na wycieczkę do Antonina k/Ostrowa Wielkopolskiego. Jest tam piękny, drewniany pałac Radziwiłłów. Dopiero dzisiaj dane mi było zrealizować ten pomysł. Pobudka przed czwartą a potem pociągami do stacji Bąków k/Kluczborka. Najpierw do drewnianego kościółka z najstarszym na Śląsku ołtarzem (zresztą kościołów było po drodze całkiem sporo).

Kościół w Bąkowie © Yacek


Tuż obok zobaczyć można pałac z rozległym parkiem.

Pałac w Bąkowie © Yacek


Sama miejscowość też jest bardzo urocza. W Chocianowicach kolejny kościółek a obok niego pomnik poświęcony ofiarom I wojny światowej.

Kościół w Chocianowicach © Yacek


Pamiątkowy głaz © Yacek


Polami dojeżdżam do Kuniowa. Kolejna ładna, zadbana miejscowość z zabytkową kuźnią i piekarnią. Nie miałem jednak szczęścia. Zamknięte na głucho.

W Kuniowie © Yacek


Przy wjeździe do Kluczborka trafiam na cmentarz żołnierzy radzieckich.

Cmentarz żołnierzy radzieckich - Kluczbork © Yacek


Pochowano ich tam ponad 6 tysięcy. Sam Kluczbork to piękne miasto. Zadbany rynek, piękny ratusz, potężny kościół ewangelicki czy wreszcie niezwykle ciekawe muzeum Jana Dzierżonia, robią wrażenie.

Ratusz w Kluczborku © Yacek


Rynek a w tle wieża kościoła ewangelickiego © Yacek


Jeszcze raz gragment rynku © Yacek


Wieża wodociągowa - Muzeum Jana Dzierżonia © Yacek


Przykład ula figuralnego © Yacek


Fragment ekspozycji muzealnej © Yacek


Kolejny etap mojego wyjazdu to Maciejów. Zobaczyć tam można pasiekę zarodową pszczół i dworek Jana Dzierżonia (twórcy pszczelarstwa na tamtym terenie).

Jan Dzierżoń © Yacek


Dworek Jana Dzierżonia © Yacek


Jeden z uli © Yacek


oraz niewielki kościółek ewangelicki,

Kościółek ewangelicki w Maciejowie © Yacek


a także przepiękny pałac - muzeum.

Pałąc - muzeum w Maciejowie © Yacek


Kawałek dalej w Pszczonkach (bardzo spodobała mi się ta wieś) kolejny pałac.

Pałac w Pszczonkach © Yacek


W Gosławiu jeszcze jeden pałac. Dojazd do bramy po totalnym błocie a brama niestety zamknięta na głucho.

Pałac w Gosławiu © Yacek


W Paruszowicach ciągle działa PGR. Administracja mieści się w dawnym dworku, obecnie wyremontowanym.

Dworek w Paruszowicach © Yacek


Byczyna zrobiła na mnie kolosalne wrażenie. Praktycznie w całości zachowane mury miejskie - to ewenement w skali kraju, dwie wieże i baszta, ratusz, kościoły.

Dawny spichlerz © Yacek


Fragment murów miejsckich © Yacek


Baszta © Yacek


Ratusz © Yacek


Herb na ratuszu © Yacek


Jeszcze raz mury miejskie © Yacek


Z Byczyny jadę do Proślic obejrzeć kolejny pałac. Po drodze rzuca się w oczy potężna lipa - pomnik przyrody.

Pomnik przyrody © Yacek


Z daleka dostrzegam drewniany kościół i tam się kieruję.

Kościół w Proślicach © Yacek


Potem jadę do pałacu.

Pałac w Proślicach © Yacek


Do Miechowej dojeżdżam głównie terenem ciekawymi ścieżkami wysadzanymi dębami lub brzozami.

Aleja dębowa © Yacek


Aleja brzozowa © Yacek


Trafiam też do niewielkiego "zoo".

Prywatne "zoo" © Yacek


Jest tam pałac w ruinie - nic ciekawego i kolejny drewniany kościółek.

Kościół w Miechowej © Yacek


Teraz jadę lasem po strasznym błocie. Trafiam na ciekawy drogowskaz.

Drogowskaz © Yacek


Wybieram wariant z rezerwatami przyrody. Kosztowało mnie to wiele wysiłku ale miało też swój urok.

Przy leśnej drodze © Yacek


Po jeździe polami i poszukiwaniu dróg trafiłem wreszcie na taką ścieżkę.

Dróżka wśród pól © Yacek


W Kuźnicy Słupskiej trafiłem na ciekawy budynek stajni. Nie zrobiłem jednak zdjęcia i do tej pory mnie to gryzie. W Słupi pod Kępnem trafiłem na kolejny pałac. Chyba bez właściciela ale w parku trwały jakieś prace porządkowe więc kto wie.

Pałac w Słupi © Yacek


Do Kępna dojeżdżam asfaltową ścieżką rowerową. A jednak się da. Samo Kępno ma swoisty urok i wiele ciekawych miejsc. O chociażby fontanna łabędzi,

Fontanna łabędzi © Yacek


ratusz,

Ratusz © Yacek


ośrodek kultury

Ośrodek kultury © Yacek


grodzisko

Grodzisko © Yacek


z pamiątkowym głazem,

Pamiątkowy głaz © Yacek


czy wreszcie unikatowym w skali kraju dwupoziomowym dworcem kolejowym.

Piętrowy dworzec kolejowy © Yacek


Z Kępna jadę dalej. Trochę się bałem, że nie dojadę na czas do Antonina dlatego ograniczyłem zwiedzanie i troszkę zmieniłem zaplanowaną trasę. Nie odwiedziłem m. in. Kobylej Góry - bardzo ciekawej wsi ale zrobię to pewnie innym razem. Jadę kolejną aleją do Rzetni. Długi i bardzo piaszczysty odcinek.

Droga do Rzetni © Yacek


Trafiam tam na ciekawy budynek. Prawdopodobnie dawny dwór - obecnie mieści się w nim dom pomocy społecznej.

Dawny dwór w Rzetni © Yacek


W Parzynowie położonym w charakterystycznej kotlinie trafiam na kolejny kościółek.

Kościółek w Parzynowie © Yacek


Najciekawszy był jednak jedyny kościół konstrukcji szachulcowej jaki spotkałem na swojej drodze w czasie tej wycieczki - w Olszynie.

Szachulcowy kościółek w Rogaszycach © Yacek


W Ostrzeszowie przejechałem ścisłe centrum. Trafiłem do ruin zamku z czasów Kazimierza Wielkiego.

Niewiele widać - fragment ruin zamku kazimierzowskiego w Ostrzeszowie © Yacek


Teraz lasem do Antonina. Pałac jest nietypowy bo cały zbudowany z drewna. Wewnątrz znajduje się obudowany drenem komin, ozdobiony trofeami mysliwskimi. Robi to niesamowite wrażenie.

Pałac w Antoninie © Yacek


Fragment komina © Yacek


Zachęcam każdego do odwiedzenia tych jakże pięknych, pełnych historii ziem.




  • DST 161.65km
  • Teren 55.00km
  • Czas 07:38
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Podjazdy 702m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Krajobrazowy Międzyrzecza Warty i WIdawki

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 11

Właściwie już od kwietnia planowałem wycieczkę w rejon Parku Krajobrazowego Międzyrzecza Warty i Widawki. Powody były dwa. Pierwszy to fakt, że przy źródełkach Widawki byłem już dość dawno temu ale w okolicach gdzie zaczyna ona swój bieg do Warty bywam właściwie regularnie. Drugi to chęć dotarcia do jej ujścia a przy okazji niejako poznania terenów, których jeszcze nie odwiedzałem. Dodam jeszcze że terenów wartych odwiedzenia, z wieloma ciekawymi miejscami, które koniecznie trzeba zobaczyć. Na początek jadę na stację PKP do Boronowa, pokonując trasę wielokrotnie już zaliczaną. Wysiadam w Wieluniu. Miasteczko sobie odpuszczam. Byłem w nim już kilka razy. Tym razem kieruję się na wschód. Na początek czeka mnie krótki odcinek krajówki. Tragedia. Mimo soboty ruch duży, droga wąska. Oby jak najszybciej do zjazdu. Po 2 kilometrach wreszcie w bok. Można odetchnąć. W Małyszynie (niewielkiej wiosce) trafiam wreszcie na ciekawy staw z wysepką.

W Małyszynie © Yacek


Później parę kilometrów po lasach i polach czyli to co lubię. Z Dębiny do Osjakowa przedostaję się po fajnych kładkach. Warta robi tu już wrażenie, nie to co u mnie.

Z kładki na Warcie (w tle wieża kościoła w Osjakowie) © Yacek


W oddali dostrzegam ciekawy budynek. Okazuje się, że to dom kultury.

Ośrodek kultury w Osjakowie © Yacek


Położony jest tuż nad Wartą a obok znajduje się miejsce do wodowania dla kajaków. Ruszam na północ. W Strobinie szukam kurhanu. Miejscowi o niczym takim nie słyszeli. Muszę tłumaczyć co to jest. Dopiero od wiekowej staruszki dowiaduję się, gdzie coś takiego znajdę. Ruszam i po chwili zjeżdżam nad Wartę. Znajduję tam pozostałości jakiegoś grodziska. Kiedy wszedłem na wzniesienie zobaczyłem przepiękną panoramę na dolinę Warty płynącą kilkadziesiąt metrów niżej. Mógłbym tam siedzieć cały dzień.

Dolina Warty w Strobinie © Yacek


Dojeżdżając do grodziska spotykam też i taką atrakcję. Ukryte wśród drzew stoją niewielka chatka i stodoła kryte strzechą.

Chata kryta strzechą © Yacek


Stodoła © Yacek


Wjeżdżam też wreszcie do celu dzisiejszej wycieczki.

Nareszcie © Yacek


W Konopnicy chciałem obejrzeć trzy rzeczy - po pierwsze neogotycki dworek. O ten!

Dworek w Konopnicy © Yacek


Po drugie zabytkowy spichlerz z XIX wieku. Tu jednak nikt nie umiał powiedzieć czy coś takiego w ogóle jest w Konopnicy. Po trzecie zabytkowy kościół. Ten obejrzałem tylko z zewnątrz. Trafiłem za to na cmentarz polskich żołnierzy z 72 Radomskiego Pułku Piechoty 28 DP Armii "Łódź" z 1939 roku.

Cmentarz żołnierzy polskich w Konopnicy © Yacek


Kolejne trzy ciekawostki czekały na mnie w Rychłocicach. I znowu jak poprzednio w Konopnicy nie mogłem znaleźć spichlerza. Obejrzałem jednak zabytkowy, drewniany, orientowany kościół z XVIII wieku.

Kościół w Rychłocicach © Yacek


Obok kościoła znajdują się częściowo zrujnowane zabudowania jakiegoś zakładu (najprawdopodobniej gorzelni).

Zrujnowane budynki prawdopodobnie gorzelni w Rychłocicach © Yacek


Kawałek dalej ciekawy dwór (obecnie w rękach prywatnych) otoczony parkiem z wieloma okazami pomnikowych drzew.

Dwór w Rychłocicach © Yacek


Z Rychłocic cały czas taką szutrówką do Pstrokoni.

W stronę Pstrokoni © Yacek


Przed mostem na Widawce skręcam w lewo do jej ujścia do Warty. O tu!

Widawka wpada do Warty © Yacek


Potem jadę obejrzeć ciekawy eklektyczny pałacyk. Niestety jest w rękach prywatnych i zerknąć na niego mogę tylko zza płotu. Pochodzi z końca XIX wieku.

Pałacyk w Pstrokoniach © Yacek


Teraz Strońsko. Jadę stromym podjazdem do kościoła, który pochodzi z 1250 roku a zbudowany jest w stylu romańskim. Jego najcenniejszym fragmentem jest kamienny, półokrągły tympanon przedstawiający apokaliptyczne zwierzęta. Najprawdopodobniej jest to XIII wieczny import ze Skandynawii. Kościół niestety zamknięty na głucho a moja próba dotarcia do proboszcza kończy się niepowodzeniem.

Kościoł w Strońsku © Yacek


Między Strońskiem a Bieleniem są też zachowane bunkry z 1939 roku. Czas jednak mnie gonił i musiałem zawrócić. Innym razem je odwiedzę. Jadę do Widawy. Po drodze dwa dworki. Pierwszy w Kalinowej,

Dworek w Kalinowej © Yacek


drugi, drewniany, w kiepskim stanie w Ligocie

Dworek w Ligocie © Yacek


Widawa nie zrobiła na mnie wrażenia. Zaniedbany rynek, stanowiący właściwie park z alejkami. Ot zwykłe, małe miasteczko, bardzo podobne do Żarek. Jedynie dawny klasztor Bernardynów był ciekawy.

Klasztor i kościół w Widawie © Yacek


Teraz kieruję się głównie przez lasy do Faustynowa. Znalazłem informację o bunkrach, które w tamtych okolicach się znajdują. Z braku czasu odnajduję tylko jeden,

Bunkier w okolicach Faustynowa © Yacek


i kieruję się na stację PKP w Ruścu Łódzkim. Po drodze jednak trafiam na niesamowite torfowiska, o istnieniu którego nie miałem pojęcia. "Święte Ługi", bo taką nazwę nosi wygląda rewelacyjnie.

Torfowisko "Święte Ługi" © Yacek


Reszta to już dojazd na stację, w tym kilka kilometrów drogą krajową. Tu nie ma co pisać. Paranoja! A pociąg, no cóż, tłukł się dobre 2 godziny a to tylko 70 km.




  • DST 105.66km
  • Teren 8.00km
  • Czas 07:32
  • VAVG 14.03km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 616m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Liswarciański szlak rowerowy - dzień drugi

Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 5

Budzę się wcześnie rano w niedzielę. Idę na krótki spacer, potem śniadanie i trochę po 9-tej ruszamy na trasę II etapu. Po drodze znowu sporo ciekawostek, zabawnych historyjek. Odwiedziliśmy m.in. grób rotmistrza wojsk carskich z czasów zaborów (bo jechaliśmy częściowo historyczną granicą), o którym wieść gminna niesie, że był dobrym człowiekiem. Pomimo upływu ponad 100 lat miejscowa ludność pamięta i dba aby ślad po tym dobrym człowieku nie zaginął. W Krzepicach oglądamy pozostałości po synagodze, kawałek dalej jest też żydowski cmentarz z licznymi żeliwnymi macewami (w Polsce jest tylko kilka takich kirkutów), ciekawy młyn, ruiny zamku kazimierzowskiego (z tych pozostało już bardzo niewiele a przecież w przeszłości miał on olbrzymie znaczenie). Zaglądamy do kościoła a potem melinujemy się pod parasolami na rynku. Zaczyna niestety padać. Cóż, odpoczywamy i czekamy na poprawę. Po jakimś czasie możemy siąść na rowery. Jedziemy terenami zalewowymi po bardzo fajnej drodze która, jak się dowiedziałem, systematycznie bywa nieprzejezdna. W Zbrojewsku są pozostałości po jakimś grodzie (niestety nie było nam dane ich zobaczyć). W Dankowie zatrzymujemy się na chwilę w ruinach potężnego niegdyś zamku. We Władysławowie pokonujemy Liswartę po jednej z kilku kładek (mnie dane było jeszcze poznać drugą ale to w drodze do domu). Wreszcie docieramy do wsi Kule, gdzie Liswarta kończy swój kilkudziesięciokilometrowy bieg i wpada do Warty. Udajemy się w to miejsce dzięki uprzejmości miejscowego sołtysa. Teraz pozostała już tylko część nieoficjalna imprezy - poczęstunek w Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kulach z potrawą regionalną - marchwiokiem w roli głównej. Na koniec pozostał już tylko powrót do domu. Niestety cały czas w deszczu. I co gorsza im bliżej Częstochowy tym większym. Wróciłem kompletnie mokry. Ale co tam!
Impreza na szóstkę. Jeszcze raz bardzo dziękuje organizatorom.
Spotkałem też na rajdzie moją profesorkę sprzed prawie 30 lat. Nie poznałem, przyznaję ale takie spotkanie po latach to niesamowita rzecz. Gorąco pozdrawiam!




Wyruszamy na trasę © Yacek


Miejsce pochówku dobrego człowieka © Yacek


Jeden z wielu jazów i młynów na Liswarcie © Yacek


Przy ujściu Pankówki do Liswarty © Yacek


Czasami rowerzyści muszą z buta © Yacek


Ruiny synagogi w Krzepicach © Yacek


Kolejny młyn © Yacek


O zamku krzepickim © Yacek


Kamienna kula moździeżowa © Yacek


Uczestniczki wycieczki a w tle zabytkowy portal © Yacek


Jedziemy przez dwie odnogi Liswarty © Yacek


Liswarta © Yacek


Współorganizatorzy rajdu © Yacek


Wisząca kładka © Yacek


Most arkadowy na centralnej magistrali węglowej nad Liswartą © Yacek


A to główna organizatorka rajdu. © Yacek


Tu Liswarta kończy swój bieg wpadając do Warty © Yacek


Kąpać się można i w Warcie i w Liswarcie © Yacek


I na koniec jeszcze jedna kładka, którą dane mi było pokonywać © Yacek




  • DST 79.61km
  • Teren 20.00km
  • Czas 07:29
  • VAVG 10.64km/h
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Liswarciański szlak rowerowy - dzień pierwszy

Sobota, 30 lipca 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 2

LGD Zielony Wierzchołek Śląska - stowarzyszenie, które od kilku lat prężnie działa aktywizując lokalną społeczność do spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu (szczególnie na rowerze), w weekend zorganizowało świetną, rowerową imprezę - dwudniowy rajd liswarciańskim szlakiem rowerowym. Liswarta to niewielka rzeka mająca 93 km długości, będąca lewym dopływem Warty. I właśnie w/w stowarzyszenie w sobotę i niedzielę zorganizowało rajd od jej źródeł do ujścia. Całą trasę pokonało około 20 osób. Piszę "stowarzyszenie" ale tak naprawdę rajd przygotowało kilka osób, którym należą się podziękowania i słowa uznania za wzorową organizację. I przygotowanie merytoryczne, i nocleg, i wreszcie coś dla ciała, na najwyższym poziomie. Pozostaje tylko pogratulować i życzyć sobie aby takie imprezy odbywały się jak najczęściej. Ale dosyć już tego przydługiego wstępu. Zbiórka niedaleko źródeł Liswarty miała nastąpić o 9.15. Ja docieram na miejsce trochę później. Uczestników spotykam jednak na początku trasy i już razem pedałujemy w kierunku Przystajni, miejsca zakończenia pierwszego etapu. Po drodze liczne atrakcje, jedziemy bowiem po powołanym do życia pod koniec lat 90tych XX wieku Parku Krajobrazowym "Lasy na górną Liswartą". Przez teren parku, poza tym, że sam w sobie ma nieodparty urok, wiedzie wiele dróg asfaltowych o znikomym ruchu samochodowym, sporo świetnie utrzymanych szutrówek, jedzie się więc wygodnie i bezpiecznie. W Kamińsku czeka nas druga niespodzianka. Piszę druga, bo wcześniej (pierwsze niespodzianka) otrzymaliśmy od organizatorów koszulki i czapeczki. Ta druga niespodzianka natomiast to wizyta w restauracji. Tam wypijamy herbatę, kawę, przegryzamy pysznym ciastem i ruszamy dalej. W zajeździe w Przystajni czeka nas trzecia i czwarta niespodzianka(sporo ich jak na jeden dzień). Przepyszna obiadokolacja, dodatkowo kiełbasa z grilla, napoje i, dla chętnych, darmowy nocleg + mapy, foldery. Nie zabrałem co prawda ciuchów na zmianę ale co tam - zostaję. W końcu po co w niedzielę znowu pedałować do Przystajni. Dzień pierwszy dobiegł końca. Dystans co prawda krótki ale nie kilometry leżały u podstaw tej wycieczki a atrakcje i ciekawy sposób spędzania wolnego czasu. A ciekawie było niesamowicie. Co spotka nas w niedzielę? Jak to mówią "pożyjemy - zobaczymy"



Krzysiu - jeden z organizatorów rajdu © Yacek


Rezerwat "Cisy nad Liswartą" © Yacek


Ten sam rezerwy - rzeczka Turza © Yacek


Wzdłuż Liswarty © Yacek


Stany ale nie Zjednoczone © Yacek


Zabytkowy, choć ciągle działający, młyn wodny na Liswarcie © Yacek


Zakończenie dnia pierwszego © Yacek