Info

Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Styczeń4 - 0
- 2019, Sierpień1 - 0
- 2018, Sierpień5 - 1
- 2018, Maj5 - 4
- 2017, Lipiec1 - 0
- 2017, Czerwiec1 - 0
- 2017, Maj2 - 1
- 2017, Kwiecień1 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Sierpień2 - 0
- 2016, Lipiec1 - 0
- 2016, Maj1 - 1
- 2016, Luty1 - 1
- 2016, Styczeń3 - 0
- 2015, Grudzień2 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec4 - 4
- 2015, Czerwiec1 - 1
- 2015, Maj2 - 3
- 2015, Kwiecień1 - 3
- 2015, Marzec2 - 4
- 2015, Luty2 - 1
- 2015, Styczeń4 - 2
- 2014, Grudzień1 - 2
- 2014, Listopad2 - 3
- 2014, Październik3 - 1
- 2014, Wrzesień3 - 2
- 2014, Sierpień2 - 2
- 2014, Czerwiec2 - 6
- 2014, Maj2 - 0
- 2014, Kwiecień3 - 11
- 2014, Marzec3 - 1
- 2014, Luty2 - 6
- 2014, Styczeń2 - 3
- 2013, Grudzień3 - 4
- 2013, Listopad2 - 8
- 2013, Październik3 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień7 - 11
- 2013, Czerwiec1 - 4
- 2013, Maj5 - 16
- 2013, Kwiecień4 - 20
- 2013, Marzec2 - 13
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń7 - 7
- 2012, Grudzień7 - 14
- 2012, Listopad4 - 7
- 2012, Październik2 - 4
- 2012, Wrzesień5 - 7
- 2012, Sierpień6 - 12
- 2012, Lipiec3 - 12
- 2012, Czerwiec5 - 7
- 2012, Maj6 - 23
- 2012, Kwiecień2 - 4
- 2012, Marzec4 - 18
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń4 - 12
- 2011, Grudzień1 - 4
- 2011, Listopad2 - 4
- 2011, Październik4 - 17
- 2011, Wrzesień1 - 10
- 2011, Sierpień3 - 17
- 2011, Lipiec7 - 36
- 2011, Czerwiec5 - 33
- 2011, Maj5 - 2
- 2011, Kwiecień10 - 11
- 2011, Marzec3 - 12
- 2011, Luty2 - 7
- 2011, Styczeń3 - 7
- 2010, Grudzień8 - 26
- 2010, Listopad5 - 6
- 2010, Październik6 - 12
- 2010, Wrzesień4 - 8
- 2010, Sierpień6 - 13
- 2010, Lipiec10 - 30
- 2010, Czerwiec23 - 30
- 2010, Maj10 - 29
- 2010, Kwiecień4 - 28
- 2010, Marzec3 - 19
- 2010, Luty2 - 7
- 2010, Styczeń3 - 4
- 2009, Grudzień9 - 13
- 2009, Listopad5 - 0
- 2009, Październik4 - 7
- 2009, Wrzesień9 - 4
- 2009, Sierpień10 - 7
- 2009, Lipiec12 - 7
- 2009, Czerwiec6 - 7
- 2009, Maj6 - 12
- 2009, Kwiecień7 - 9
- 2009, Marzec4 - 3
- 2009, Luty2 - 1
- 2009, Styczeń2 - 2
- 2008, Grudzień6 - 4
- 2008, Listopad6 - 6
- 2008, Październik9 - 9
- 2008, Wrzesień7 - 7
- 2008, Sierpień11 - 12
- 2008, Lipiec5 - 9
- 2008, Czerwiec6 - 4
- 2008, Maj9 - 4
- 2008, Kwiecień7 - 1
- 2008, Marzec9 - 2
- 2008, Luty4 - 0
- 2008, Styczeń4 - 0
- DST 88.75km
- Teren 34.00km
- Czas 05:05
- VAVG 17.46km/h
- VMAX 38.60km/h
- Podjazdy 358m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Zielonym Wierzchołkiem Śląska po gminie Blachownia
Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 1
Gdyby nie leń, który we mnie w ten weekend zamieszkał buszował bym po Wyżynie Miechowskiej a tak pojechałem bliżej ale za to spotkałem wielu znajomych i wspólnie przekręciliśmy parę kilometrów. Na początek dojeżdżam do Blachowni na zbiórkę. I tu pierwsze zaskoczenie. Kolorowy tłum rowerzystów. Stawiło się 115 osób. Niesamowite! Po krótkim powitaniu ruszamy na trasę. I tu kolejne zaskoczenie. Myślałem że Blachownię znam dokładnie a tu od razu na początku trasy trafiam na odcinek, którego nie znam.Nad zalewem w Blachowni
© YacekGęsiego
© Yacek
Trasa wycieczki prowadzi po okolicznych lasach i terenach, na których pomału odradza się las. Właśnie tam w 2009 roku przeszła potężna trąba powietrzna. Ślady po niej zabliźniają się po trochu, są jednak jeszcze dobrze widoczne. Zerkamy też na potężne drzewo - pomnik przyrody.Dąb - pomnik
© Yacek
Coraz bliżej mamy też do miejsca, gdzie czeka na nas pyszny poczęstunek. Przy okazji niejako wysłuchaliśmy też paru zdań o historii Blachowni. Niestety, niektórzy jeszcze chyba nie dorośli bo nie potrafili uszanować wkładu pracy jaki w przygotowanie prelekcji wniósł opowiadający. Szkoda!
Reszta to jak zwykle powrót do domu. Tym razem przez dawne przysiółki Kurwinów
i Cztery Kopy, które obecnie są częścią wsi Aleksandria. Nie omieszkałem oczywiście skosztować pysznych jagód, których w lesie nie brakuje.
- DST 168.76km
- Teren 27.00km
- Czas 08:28
- VAVG 19.93km/h
- VMAX 46.10km/h
- Podjazdy 1253m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Chęciny i okolice
Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 3
Przez kilka dni wahałem się dokąd wybrać się w sobotę. Postanowiłem pojechać w zachodnią część Gór Świętokrzyskich. Nie bez znaczenia było tutaj połączenie kolejowe o sensownej godzinie. O piątej jestem już na nogach, godzinę później wyjeżdżam na stację w Częstochowie. Przed dziewiątą wysiadam na stacji w Wiernej Rzece. Wielu z Was czytało zapewne nowelkę Żeromskiego pod tym tytułem. Wierna Rzeka była świadkiem wielu dramatycznych wydarzeń związanych z walką o niepodległość Polski. Odegrała niemałe znaczenie podczas powstania styczniowego, czy w okresie II wojny światowej. W miejscowości Młynki nad rzeką Łososiną (Wierna Rzeka) działał młyn.Ruina młyna - Młynki
© Yacek
Jego ostatnimi właścicielami była rodzina Gorajów. Na ich wsparcie liczyć mogli partyzanci ukrywający się przed Niemcami w pobliskich lasach. Gdy na posterunku w Łopusznie pojawiło się pismo donoszące o przechowywaniu i żywieniu partyzantów przez Gorajów, żandarm współpracujący z polskim ruchem oporu – Austriak Karl Landl – postanowił ostrzec Polaków przed rewizją, jednak informacja nie dotarła na czas. 21 czerwca 1943 r. żandarmi z Kielc i Łopuszna pod osłoną nocy otoczyli młyn, wtargnęli do środka, zrabowali cenniejsze przedmioty i po wyprowadzeniu wszystkich Gorajów na zewnątrz, rozstrzelali ich. Jedynym ocalałym był Stanisław Kot, który wykorzystując nieuwagę Niemców wymknął się w stronę rzeki. Uciekał brnąc po piersi pośród szuwarów`. Żandarmi oddali w jego stronę serię strzałów. Polak został trafiony w rękę, ale udało mu się zbiec do lasu. Tymczasem żandarmi oblali młyn benzyną i podpalili. Obok ruin młyna po wojnie, dla uczczenia pamięci ofiar tamtych wydarzeń, postawiony został pomnik rodziny Gorajów. Został on odnowiony i uroczyście odsłonięty 17.09.2007r.Pomnik rodziny Gorajów
© Yacek
Do młyna dostać się można po metalowej kładce na Wiernej Rzece, można też od stacji dojechać asfaltem. Dotrzemy wtedy do innego młyna w Rudzie Zajączkowskiej.Łososina (Wierna Rzeka)
© YacekKładka na Wiernej Rzece w Młynkach
© Yacek
Kolejny mój cel to rezerwat "Miedzianka" - wapienne wzgórze. Postanowiłem dojechać tam terenem.Terenem do rezerwatu "Miedzianka"
© Yacek
Dookoła roztaczały się fajne widoki. Jeden z nich na cementownię w Małogoszczu.Cementownia w Małogoszczu
© Yacek
Miedzianka - niby nie wysoka górka ale jej szczyt wyraźnie rysuje się z daleka. Wejście z rowerem dało mi w kość. Ale było warto.Miedzianka - na szczycie
© YacekMiedzianka
© Yacek
Sprowadzając rower trafiam na intrygujące miejsce - coś jakby jaskinia.Nie mam pojęcia jaką rolę to miejsce pełniło w przeszłości. Może ktoś mnie oświeci.Nie wiem co to - na stoku Miedzianki
© Yacek
W Podzamczu Piekoszowskim oglądam świetnie zachowane ruiny pałacu Tarłów. Budowę umocnionej rezydencji, będącej kopią pałacu biskupiego w Kielcach, wiąże się z osobą wojewody lubelskiego i sandomierskiego Jana Aleksandra Tarły. Jeden z powodów budowy pałacu głosi miejscowa legenda. Na uczcie urządzonej przez biskupa krakowskiego Jakuba Zadzika w jego kieleckiej rezydencji dumny ze swej siedziby gospodarz pogardliwie odmówił przyjęcia zaproszenia wojewody, dodając: „Po chałupach nie jeżdżę.” Urażony Tarło zripostował mniej więcej w tym stylu: „Zapraszam zatem ekscelencję do siebie do Piekoszowa za dwa lata, do takiego samego pałacu, jaki ekscelencja tu posiadasz.” Dwa lata później stanął pod Piekoszowem obiekt, zbudowany przez tego samego jakoby architekta, ściśle według kieleckich wymiarów. Gmach budowli wzniesiono w latach 1645-50. Podobno kosztował on fundatora aż 30 wsi z jego posiadłości. W pobliżu rezydencji Tarło kazał zbudować niewielki pałacyk, który miał być prezentem imieninowym dla żony. Choć był środek lata, kapryśna gospodyni zażyczyła sobie ponoć, by zawieziono ją tam saniami. Pod naporem jej lamentów zdumiony mąż w końcu poległ i kazał drogę wysypać solą.
Siedziba w Piekoszowie pozostawała w rękach Tarłów do roku 1842 i do tego czasu była użytkowana. Później jeszcze kilkakrotnie zmieniała właścicieli. W połowie XIX stulecia pałac spalił się i zamienił w ruinę. Pomimo podjętych prób jego restauracji nigdy nie powrócił już do dawnej świetności.
Kamienno-ceglaną budowlę ulokowano na niewielkim, otoczonym przez stawy i mokradła wzniesieniu, co nadawało jej pewne walory militarne. W jej narożach stoją cztery sześcioboczne baszty, mające tutaj znaczenie jedynie dekoracyjne i symboliczne, podkreślając pozycję społeczną właściciela. W południowej części założenia rozciągał się okazały park-ogród. Dzisiaj z dawnej rezydencji Tarłów pozostała malownicza ruina z bardzo dobrze zachowanym ciągiem murów i pałacowych pomieszczeń.Pałac Tarłów w Podzamczu Piekoszowskim
© Yacek
Piekoszów znany jest przede wszystkim z istniejącego tam sanktuarium. W głównym ołtarzu znajduje się łaskami słynący obraz MB Miłosierdzia. 21 maja 1705 r., w święto Wniebowstąpienia Pańskiego, na wizerunku Matki Bożej widziano krwawe łzy. Od tej pory do Piekoszowa zaczęły napływać rzesze pielgrzymów. W kronice odnotowano 284 uzdrowień oraz innych szczególnych łask.Piekoszowskie sanktuarium
© Yacek
Kolejne ciekawe miejsce do którego zmierzam to jaskinia Raj. Nie zatrzymuję się tam jednak ale czerwonym szlakiem pieszym jadę w kierunku Zelejowej. Szlak jest bardzo malowniczy. Kiedy rozpocząłem podejście na Zelejową nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego co mnie czeka. Jakiś kilometr spacerku, z tego 90% pod górę z rowerem na plecach. Ale warto było. Szczególnie urokliwy był "spacer" granią. Tutaj składam podziękowania dla Pana wędrującego z dwoma córeczkami, który był tak miły i, kiedy mój aparat odmówił posłuszeństwa, zrobił zdjęcia swoim.Na grani - Zelejowa
© YacekZelejowa
© YacekPodziwiał widoki - Zelejowa
© YacekNa grani - Zelejowa
© Yacek
Przez Chęciny przemknąłem szybko rzuciwszy tylko okiem na zamek i popędziłem do wsi Brzegi, gdzie Czarna Nida łączy się z Białą. Białą pokonałem po takiej kładce,Kładka na Białej Nidzie w Brzegach
© Yacek
i idąc kilkaset metrów po pięknej, rozległej łące, często po pas w pokrzywach dotarłem w miejsce gdzie obie rzeki się łączą.Odtąd Białą i Czarna Nida to już jedna rzeka
© Yacek
Na łące masa kolorowych kwiatów. Ach jak miło byłoby poleżeć. Niestety przede mną jeszcze wiele kilometrów.Łąki między Nidami
© YacekKwiaty
© Yacek
W Karsznicach jadę rzucić okiem na tamtejsze źródło dające początek niewielkiej rzeczce Stok. Rosną tam charakterystyczne roślinki przypominające odwrócony stożek.Żrodła rzeczki Stok
© YacekCharakterystyczna roślinność przy źródle
© Yacek
Z Karsznic różnymi drogami kieruję się do Koniecpola skąd mam zamiar wracać pociągiem do domu. Na stacji jednak konsternacja. Zerkam na rozkład a tu pociągu do domu nie ma. Zerkam na drugi rozkład a tam pociąg jest. I bądź tu człowieku mądry. Ech to nasze PKP. Na szczęście napotkany podróżny uświadamia mnie, że pociąg na pewno będzie. I był. W ten sposób szczęśliwie dotelepałem się do domu.
- DST 39.25km
- Teren 10.00km
- Czas 03:01
- VAVG 13.01km/h
- VMAX 34.50km/h
- Podjazdy 113m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny raz z LGD
Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 1
Tym razem LGD "Zielony Wierzchołek Śląska" zaproponował wycieczkę po gminach Panki i Przystajń. Jak zwykle do Panek miałem pojechać rowerem a tu żona i córka też postanowiły się wybrać. Pozostał więc dojazd samochodem. Nieco zaskoczony ale i zadowolony założyłem uchwyty rowerowe, potem rowery i w drogę. Na miejscu była już kilkudziesięcioosobowa grupa uczestników. O 10-tej ruszamy. Przed nami 37 kilometrów po trasie pieszo - rowerowej łączącej wspomniane gminy. Na trasie czeka na nas wiele atrakcji m. in. liczne młyny na Pankówce, ciekawe dworki, rezerwat przyrody, bunkry z II wojny światowej i oczywiście wspaniali ludzie (uczestnicy wycieczki ale też liczni mieszkańcy pozdrawiający nas rowerzystów). Na stadionie w Przystajni czekał na nas obfity poczęstunek z wykorzystaniem potraw regionalnych a na koniec, w Pankach, pyszna grochówka. Bardzo dziękuję organizatorom za perfekcyjnie przygotowaną wycieczkę i za pierwsze w tym roku jagody, których u mnie jeszcze niestety nie ma.Z konikami
© YacekW lesie
© YacekPunkt widokowy na Panki
© YacekNa jagodach
© YacekRazem - mama i córka
© YacekObok ruin młyna na Pankówce
© YacekKSW - spec od map
© Yacek
- DST 116.34km
- Teren 40.00km
- Czas 05:51
- VAVG 19.89km/h
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Do rezerwatu rododendronów
Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 1
Zapowiadali na dzisiaj opady w moim rejonie ale dopiero popołudniu dlatego wyjechałem z rana do rezerwatu rododendronów licząc na to, że deszczu uda mi się uniknąć. Niebo błękitne wstępuje więc we mnie nadzieja że się uda. Będąc już za Kochanowicami skręcam do Kochcic. Małe zakupy w tamtejszym sklepie i do zespołu parkowo-pałacowego.Park przypałacowy w Kochcicach
© Yacek
Tamtejsze różaneczniki ciągle jeszcze kwitną a sam pałac jak zwykle rewelacyjny.Pałac w Kochcicach
© Yacek
Pawełki to kolejny mój cel. Po drodze jednak skręcam nad stawy - "Ludwik" i "Kochcicki" i groblą docieram do wsi Brzezinkowe. To takie małe urozmaicenie mojej trasy. Przez Pawełki szybko przemykam i jadę "Na Brzozę". W tym roku różaneczniki kwitną słabo.W rezerwacie
© Yacek
Za to nad stawem "Brzoza" miniaturka kościółkaMiniaturka kościółka
© Yacek
i mnóstwo kwitnącej wełnianki.Wełnianka kwitnie
© Yacek
Poszedłem sobie też kawałek wydeptaną ścieżką wzdłuż stawu aż trafiłem na wysepkę. Na wysepce
© Yacek
Koło godzinki spędziłem nad stawem oczekując na rowerzystów z KKTA ale że zaczynało pokrapywać postanowiłem wracać. Jechałem przez Stasiowe gdzie trochę czasu spędziłem bawiąc się z pasącymi się konikami.Koniki
© Yacek
W Łebkach spotkałem pedałujących zawzięcie rowerzystów z Blachowni. Niestety kierunek jazdy był przeciwny, więc znowu sam pomknąłem nad jezioro do Jeziora.Użytek ekologiczny "Bagno w Jeziorze"
© Yacek
Bagno ciągle jeszcze obficie kwitnie a ja ścieżką wzdłuż stawu przespacerowałem się kawałek. Po drodze fajna kładka i mnóstwo kwitnących roślin.Kładka
© YacekKwiat
© Yacek
Będąc już niedaleko domu natknąłem się na nieznany mi zbiornik i hałdę pokopalnianą. Najprawdopodobniej chodzi o kopalnię "Maria" ale nie mam co do tego pewności. A na hałdzie "punkt widokowy"Staw
© YacekPunkt widokowy i schronienie
© Yacek
- DST 85.34km
- Teren 28.00km
- Czas 06:00
- VAVG 14.22km/h
- VMAX 33.00km/h
- Podjazdy 295m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Bractwem Kuźnic po raz drugi
Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 1
Ponownie z Bractwem Kuźnic. Tym razem po dwóch pozostałych gminach Bractwa - Boronów i Konopiska. Już po zakończeniu wycieczki usłyszałem ciekawe stwierdzenie jednej z uczestniczek - " Jak można z Boronowa do Konopiska jechać 40 kilometrów?" Jak widać można! Zresztą trasa przygotowana przez kolegę KSW była super. Przede wszystkim po lesie a miało to wczoraj duże znaczenie bo wiało niemiłosiernie. Na szczęście w lesie nie było czuć siły wiatru. Za to w drodze na zbiórkę w Boronowie wiatr dał nam popalić. W wycieczce wzięło tym razem udział około 60 osób. To w dużej mierze wina nie za ciekawej pogody. Najważniejsze jednak że nie padało. Znowu świetnie przygotowany poczęstunek nad zbiornikiem w Pająku a potem najedzeni i wypoczęci pojechaliśmy do domów. Tym razem wiało w plecy a co to oznacza tłumaczyć nie trzeba.
- DST 166.76km
- Teren 62.00km
- Czas 09:15
- VAVG 18.03km/h
- VMAX 43.90km/h
- Podjazdy 150m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Park krajobrazowy "Dolina Baryczy"
Poniedziałek, 28 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 4
To był dzień! Pobudka o trzeciej. Godzinę później jestem już w drodze do Kalet. Wsiadam tu do pociągu, którym wraz z kolegą dojeżdżamy do Antonina. Tutaj właśnie zakończył się mój ostatni wypad do Wielkopolski.Na stacji w Antoninie
© Yacek
Od razu jedziemy rzucić okiem na tamtejszy pałac Radziwiłłów słynący z tego, że jest drewniany a wewnątrz znajduje się bardzo nietypowy, obłożony drewnem komin.Pałac w Antoninie
© YacekW parku
© Yacek
Po chwili jedziemy dalej. Naszą uwagę zwracają potężne dęby (z czasem będzie ich coraz więcej).Potęga i moc
© YacekI jeszcze jeden
© Yacek
Nad jednym ze stawów odpoczywamy na platformie widokowej, potem jedziemy do Dębiny. Szlak rowerowy w kierunku Huty to totalna pomyłka - piach po ośki. Nie ma wyjścia - prowadzimy. Na chwilę zatrzymujemy się na rynku w Odolanowie.Pamiątkowy głaz w Odolanowie
© Yacek
Teraz bocznymi drogami o różnej nawierzchni (najczęściej jest to zniszczony asfalt) jedziemy przez Uciechów do Potaszni. Za Wróblińcem jednak wjeżdżamy do lasu i jedziemy skrajem stawu (pomarańczowy szlak rowerowy). Szlak był niestety mocno zarośnięty ale generalnie dało się jechać.Na pomarańczowym szlaku
© YacekTeż pomarańczowy szlak
© Yacek
W Joachimówce jedziemy na chwilę na groblę, którą wiedzie nowa droga asfaltowa. Miejsce warte zachwytu.Na grobli nad stawem k/Joachimówki
© Yacek
W Grabownicy spotykamy stare, drewniane jazy...Drewniany jaz
© YacekJa i jaz
© YacekW parku krajobrazowym
© Yacek
i nowoczesną infrastrukturę w postaci wież widokowych. Na zdjęciu poniżej "Ptasia wieża" nad stawem Grabownica.Nad stawem Grabownica
© Yacek
Po drugiej stronie wsi natrafiamy na dopiero co udostępnioną do użytku rewelacyjna ścieżkę rowerową.Tablica informacyjna
© YacekFragment ścieżki
© Yacek
Prowadzi ona szlakiem dawnej kolejki a kończy się w Sułowie. My początkowo dojeżdżamy nią tylko do Rudy Milickiej. Tu zmieniamy kierunek jazdy na północny. Jedziemy groblą. Nawierzchnia nie jest najlepsza ale atrakcji moc.Ciekawie zaaranżowane tablice informacyjne
© Yacek
W Nowym Grodzisku czatownia. Można z niej obserwować swobodnie ptactwo na stawach.Czatownia
© Yacek
W Miliczu od razu w oczy rzuca się piękny, szachulcowy kościół.Szachulcowy kościół w MIliczu
© Yacek
Do Milicza jeszcze wrócimy. Teraz jedziemy ścieżką do Sułowa. A tam do obejrzenia mamy pałac.W wagoniku kolejki
© YacekPałac w Sułowie
© Yacek
W Miłosławicach zerkamy na tzw. "Szwedzką Górkę" - miejsce bitwy Austriaków ze Szwedami z 1645 roku.Szwedzka Górka
© Yacek
W Miliczu jedziemy tym razem do pałacu otoczonego pięknym parkiem. A że słońce chyli się pomału ku zachodowi gra świateł dodaje mu uroku.Pałac w Miliczu od frontu
© YacekPałac w Miliczu od tyłu
© YacekFragment parku
© YacekRuiny zamku w Miliczu
© Yacek
Gdzieś po drodze natknęliśmy się też na ciekawy kościół szachulcowy. Niestety nazwa miejscowości uleciała mi z pamięci. Kościoł szachulcowy
© Yacek
Dzień pierwszy, dzień pełen wrażeń i niezapomnianego uroku dobiegł końca. Jutro ciąg dalszy - moc atrakcji przed nami.
- DST 159.91km
- Czas 09:02
- VAVG 17.70km/h
- VMAX 46.70km/h
- Podjazdy 427m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Dolina Baryczy - dzień drugi
Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 4
Dzień drugi czas zacząć. Najpierw jedziemy zrobić zdjęcia przy wagonikach kolejki.Wagonik wąskotorowki
© Yacek
Opisywaną wcześniej ścieżką ruszamy do Rudy Milickiej aby pokonać ten odcinek, którego wczoraj nie przejechaliśmy. Po drodze co kilka kilometrów przygotowano miejsca do odpoczynku.Stacja - miejsce do odpoczynku
© Yacek
W Rudzie zatrzymujemy się na chwilę żeby przyjrzeć się dokładniej infrastrukturze na ścieżce. Spodobał nam się taki mostek.Kladka na ścieżce rowerowej
© Yacek
W Duchowie za to oglądamy wiatrak. Odnowiony prezentuje się świetnie.Wiatrak z Duchowa
© Yacek
Teraz pedałujemy dłuższy czas bez przerwy. Dopiero w Krośnicach jedziemy nad tamtejsze stawy. Decydujemy się również na przejazd ścieżką przyrodniczą nad stawami. Gdybym napisał, że była rewelacyjna to i tak nie oddałbym w pełni jej uroku.Nad stawami krośnickimi
© Yacek
A takimi groblami prowadzi ta ścieżka.Jedna z grobli - stawy krośnickie
© Yacek
W Kuźnicy Czeszyckiej udało nam się, mimo niedzieli, kupić kilka pączków. Najedzeni pojechaliśmy do skansenu pszczelarskiego. Skansen pszczelarski
© YacekSkansen pszczelarski 1
© Yacek
Jeden z ważniejszych celów na dzisiaj to dotarcie do wsi Moja Wola aby zerknąć na ciekawy pałacyk myśliwski. Niestety jest dość mocno zniszczony ale
i tak pozostawił w naszej pamięci niezatarte wrażenia. Z zewnątrz elewacja wyłożona jest korkiem, który pierwotnie sprowadzono z Hiszpanii. Obecnie oryginalny zachował się tylko w nielicznych miejscach. Pałac pokryty jest obecnie z zewnątrz korą dębów rosnących u nas.Moja Wola - pałac myśliwski
© YacekPałac 1
© YacekPałac 2
© YacekPałac 3
© Yacek
Z Międzyborza jedziemy rzucić okiem na "Diabelski kamień". Trochę musieliśmy się natrudzić aby do niego dotrzeć a potem odnaleźć ale opłaciło się.Diabelski kamień
© Yacek
W Kobylej Górze zatrzymujemy się na chwilę nad zalewem.Zalew w Kobylej Górze
© Yacek
Potem przez MarcinkiKościół w Marcinkach
© Yacek
zobaczyć krzyż wielkopolski.Krzyż Wielkopolski na Kobylej Górze
© YacekTablica informacyjna
© Yacek
W Bralinie zerknęliśmy na "Sanktuariunm na Pólku". Niestety tłum ludzi uniemożliwiał zwiedzanie. Kierujemy się więc na Kępno by tam zakończyć wycieczkę. Jeszcze w Nosalach oglądamy wyremontowany dworek.Dworek w Nosalach
© Yacek
A w Kępnie wieżę wodociągową.Wieża wodociągowa w Kępnie
© Yacek
Ostanie kilometry to dojazd na dworzec - także ciekawy bo dwupoziomowy.
Łącznie w ciągu dwóch dni przejechaliśmy po PK "Dolina Baryczy"
i okolicach około 250 km. Wróciłem zauroczony pięknem tamtejszego krajobrazu, ilością zabytków i jakością infrastruktury. Cień na to wszystko rzucają niestety kiepskie drogi boczne i czasami jakość szlaków rowerowych. Poza tym rewelacja!
- DST 50.00km
- Teren 15.00km
- Czas 04:00
- VAVG 12.50km/h
- VMAX 43.60km/h
- Podjazdy 254m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Bractwem Kuźnic
Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 0
Po raz pierwszy w tym roku LGD "Bractwo Kuźnic" obejmująca 5 gmin zorganizowała wycieczkę rowerową po trzech z nich. Wzięło w niej udział prawie 100 rowerzystów. Pogoda dopisała i jechało się fantastycznie. Na zakończenie na uczestników czekał wyśmienity poczęstunek. Już chociażby dlatego warto brać udział w tych wycieczkach.Jak na dzikim zachodzie
© Yacek
- DST 38.79km
- Teren 30.00km
- Czas 02:16
- VAVG 17.11km/h
- VMAX 38.79km/h
- Podjazdy 73m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Gdzieś
Niedziela, 13 maja 2012 · dodano: 13.05.2012 | Komentarze 4
Coś ostatnimi czasy rower mi się sypie. Jak nie problemy z przerzutką, to z suportem a teraz jeszcze odpadła mi korba. No nie wiem czy się śmiać czy płakać. Tak sobie dzisiaj wyjechałem w drogę nie za bardzo wiedząc w jakim kierunku się udać. Zdecydowałem że jadę w kierunku Olsztyna, po drodze jednak skręciłem w jakąś przecinkę i dojechałem do Poraja. Tu wstąpiłem na stację PKP bo może trochę dalej pojadę pociągiem. Do najbliższego pociągu było jakieś pół godziny nie opłacało się więc siedzieć na stacji. Pojechałem dalej w kierunku Żarek Letniska. Dojechałem tam kilka minut przed odjazdem pociągu ale gdy ten wjeżdżał na peron rozmyśliłem się i pojechałem dalej rowerem. Na chwilę zatrzymałem się koło willi "Nałęcz" żeby zrobić zdjęcia. Willa "Nałęcz"
© YacekKrótki opis
© Yacek
Już w myślach planowałem sobie dalszą drogę gdy ledwie ruszyłem i odpadła mi korba. Do domu jakieś 20 kilometrów więc coś trzeba było wykombinować. Patrzę co cię stało i po chwili już wiem. Poszedł gwint w jednej ze śrub trzymających korbę. Zakładam więc korbę ponownie i robiąc w tył zwrot wracam pomału do domu. Oczywiście co kilometr, dwa korba odpada,zakładam więc ją ponownie i tak pomalutku do domu dojeżdżam. Och jak dobrze, że nie wsiadłem do tego pociągu.
- DST 159.42km
- Teren 35.00km
- Czas 08:22
- VAVG 19.05km/h
- VMAX 71.70km/h
- Podjazdy 587m
- Sprzęt Author Basic 2004
- Aktywność Jazda na rowerze
Wymuszony powrót
Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 5
Drugi dzień mojego pobytu w Białym Brzegu zaczynamy od planowania trasy. Głównie po terenie Przedborskiego Parku Krajobrazowego. Za Dobromierzem zatrzymujemy się na chwilę obok rezerwatu "Murawy Dobromierskie". Jego atutem są przepiękne murawy kserotermiczne i roztaczające się świetne widoki.Ela w PPK
© Yacek
Po chwili zjeżdżamy do Gór Mokrych.W drodze do GÓr Mokrych
© Yacek
Z nich kierujemy się do kolejnego rezerwatu - śródleśnego stawu "Piskorzeniec". Po drodze czekają na nas i takie atrakcje.Chałupa w stanie wskazującym na zużycie
© Yacek
Nad staw docieramy fajną, leśną ścieżkąW drodze do rezerwatu "Piskorzeniec"
© Yacek
Na drugą stronę centralnej magistrali kolejowej mieliśmy dostać się jadąc groblą. Niestety, tym razem na przeszkodzie stanęła niewielka rzeczka Czarna, która "zabrała" mostek.Miejsce zniszczonego mostku
© Yacek
Trochę kombinując wyjeżdżamy na asfalt i przez kolejne mniejsze i większe wsie docieramy do Oleszna. Tu drobne zakupy. Teraz kierunek Żeleźnica - niewielka miejscowość ale to właśnie tutaj Kazimierz Wielki spadł z konia, co doprowadziło do jego śmierci i tym samym kresu dynastii Piastów.W Żeleźnicy
© Yacek
Kolejny cel - Stara Wieś. Od kilku lat powstaje tam Japońskie Centrum Sztuk Walki - Dojo. Na początek czeka nas stromy podjazd. Kawałek dalej znowu w górę. Ufff! Dobrnęliśmy.Pokonujemy podjazd do Starej Wsi
© YacekDojo
© YacekDojo 1
© YacekDojo 2
© YacekDojo 3
© Yacek
Od jakiegoś czasu niepokoił mnie dźwięk dochodzący z okolic suportu. Okazało się, że nawala łożysko w lewej korbie. Postanowiliśmy więc wrócić na camping. Pojechaliśmy przez las na skróty ale jak to ze skrótami bywa... Wreszcie trafiliśmy na asfalt i tam jeszcze kawałek pojechałem z Elą i Piotrem, którzy ostatecznie zdecydowali, że pojadą do Bąkowej Góry obejrzeć ruiny tamtejszego zamku, a ja, po ciepłym pożegnaniu, pojechałem na camping. Na powrót wybrałem teren i od razu trafiłem na drewniane chatki. O takie.Klimatycznie, prawda?
© YacekJeszcze jedna chatka.
© Yacek
Szlak którym jechałem nie był w najlepszym stanie. W niektórych miejscach totalnie zarośnięty dlatego w końcu go porzuciłem i wybierałem dostępne mi co lepsze ścieżki. W ten sposób trafiłem na fantastyczne, utwardzone ścieżki prowadzące w dodatku w dół. Można była przyśpieszyć. Na campingu szybkie pakowanie i w drogę do domu. Cały czas myślałem o tym czy uda mi się dojechać. Szczęśliwie około 21.30 dotarłem do domowych pieleszy. Trochę szkoda tej awarii bo Ela i Piotrek to fantastyczni, mili i otwarci ludzie i chętnie zostałbym z nimi jeszcze jeden dzień. Dziękuję i pozdrawiam licząc na to, że jeszcze kiedyś się spotkamy!