Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Ślady GPS

Dystans całkowity:29916.28 km (w terenie 8126.00 km; 27.16%)
Czas w ruchu:1667:52
Średnia prędkość:17.85 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:139197 m
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:109.99 km i 6h 09m
Więcej statystyk
  • DST 185.59km
  • Teren 20.00km
  • Czas 09:12
  • VAVG 20.17km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 554m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Białego Brzegu

Piątek, 4 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 6

Pierwotnie plany były inne. Ostatecznie jednak stanęło na tym, że pojadę do Białego Brzegu na spotkanie z Niradharą i Kajmanem. Wstałem wcześnie bo do przejechania miałem około 100 kilometrów. Liczyłem też na to, że będąc wcześniej zastanę Elę i Piotrka jeszcze na campingu. Przyjechałem około 10-tej i jak się dowiedziałem na miejscu już od godziny byli w trasie. Zostawiam więc tobołki i po telefonie jadę im na spotkanie. Wstępnie umawiamy się w Wielgomłynach. Najpierw jednak jadę na nowy most w Chałupach. O ten.

Nowy most zbudowany przez wojsko w Chałupach © Yacek


Za mostem wspaniałe, zielone łąki, kładę się więc na trochę na trawie i odpoczywam. Sama Pilica zresztą także nastraja do wypoczynku pięknie meandrując.

Zakole Pilicy © Yacek


Piaszczysty brzeg Pilicy © Yacek


Nad Pilicą © Yacek


Po chwili jadę dalej przez małe, nadpilickie wsie nie śpiesząc się zbytnio. Nagle telefon od Eli że są już w Wielgomłynach. Mnie zostało jeszcze dobrych parę kilometrów. Przyśpieszam. Spotykamy się jednak dopiero w Kobielach Wielkich i tu okazuje się, że towarzyszy im jeszcze jeden rowerzysta - Janusz z Krakowa. Przez większe i mniejsze wsie jedziemy już wspólnie. Cieszątki, Dmenin, Teodorów Duży, Wola Malowana i wreszcie Kodrąb. Tu dopada nas deszcz, na który od niejakiego czasu się zanosiło. Nie chcąc jechać drogą krajową do Przedborza decydujemy się na przejazd bocznymi. Trafiamy jednak na spore ilości piachu co przy nasilającym się deszczu przyjemne nie jest. Ostatecznie jednak decydujemy się na szybki dojazd do Przedborza krajówką. Miłe to nie było no ale cóż zrobić. Totalnie przemoczeni robimy szybkie zakupy i pędzimy na camping. Mój pierwszy dzień dobiegł końca.

W deszczu © Yacek


Piotrek i Janusz © Yacek





  • DST 173.30km
  • Teren 25.00km
  • Czas 09:24
  • VAVG 18.44km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Podjazdy 1252m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponidzie, Wyżyna Miechowska i Jura

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 1

"Jest sobota, za oknem mrok..." śpiewała kiedyś Maryla Rodowicz. W moim przypadku jest jednak niedziela, za oknem wschodzi słońce. Wstaję i po wstępnych przygotowaniach ruszam do Częstochowy na pociąg a nim do Czarncy. Nazwa miejscowości wskazuje na bliskie powiązania z bohaterem potopu hetmanem Stefanem Czarnieckim. W miejscu gdzie przyszedł na świat jest teraz ogród botaniczny, w kościele po drugiej stronie drogi znajduje się sarkofag, w którym został pochowany a przed szkołą jego pomnik.

Hetman Stefan Czarniecki przed szkołą w Czarncy © Yacek


Z Czarncy jadę lasem do leśniczówki Włoszczowa. Jest tam świetnie zagospodarowane miejsce do odpoczynku. Polecam na wspólny wypad. Wiaty, krąg ogniskowy, grill. Jednym słowem co kto lubi.

Leśnictwo Wloszczowa - miejsce do odpoczynku © Yacek


W Boczkowicach zjechałem na chwilę nad ciekawy staw. Pierwszy raz z bliska zobaczyłem tam łyskę. Potem przez pola w okolice Oksy. Ten odcinek był rewelacyjny. W miejscowości tej natknąłem się na świetną aleję. Takiej składającej się z modrzewi jeszcze nie widziałem.

Aleja modrzewiowa we wsi Oksy © Yacek


W Popowicach zjeżdżam nad Białą Nidę. w pewnym momencie decyduję się też jechać łąkami wzdłuż jej brzegu. Nie był to najlepszy pomysł, o czym wkrótce miałem się przekonać. Stanąłem bowiem nad szerokim rowem. Próbując go pokonać nieszczęśliwie kask wpadł do wody i popłynął sobie do Nidy. Na szczęście udało mi się go odzyskać kawałek dalej. Kolejny rów pokonałem już po niewielkiej kładce i wydostałem się na drogę.

Bród przez Nidę w Popowicach © Yacek


Bociek © Yacek


Szeroką szutrówką przez las dotarłem do Cierna. Potem przez Warzyn do Deszna. Jest w tej wsi do nabycia pałac wraz z parkiem. Może ktoś się skusi.

Pałac w Desznie © Yacek


Fragment parku palacowego w Desznie © Yacek


W Rożnicy z kolei natknąłem się na kolejne ruiny pałacu i stojące obok dwa dworki. Teren jest jednak ogrodzony i nie można się tam dostać. Z pewnej odległości udało mi się jednak zrobić zdjęcie jednego z dworków.

Dworek w Rożnicy © Yacek


Do Słupi Jędrzejowskiej dojeżdżam przez prywatną posesję. Potem nad staw i do pałacu (obecnie siedziba Urzędu Gminy).

Palac w Słupi © Yacek


Widok z palacu © Yacek


Wierzby nad stawem w Słupi © Yacek


Ze Słupi już tylko kawałek do Wywły. Zapewne wielu słyszało o bitwie pod Szczekocinami z czasów insurekcji kościuszkowskiej (1794). Warto więc wiedzieć, że rozegrała się ona na polach pod Wywłą. Pojechałem więc obejrzeć niewielki kopiec wzniesiony na cześć T. Kościuszki. W bitwie tej poległ również bohater spod Racławic Wojciech Bartos Głowacki.

Kopiec Kościuszki w Wywle © Yacek


W Obiechowie w oczy rzuca się ciekawa bryła drewnianego kościoła.

Kościół w Obiechowie © Yacek


W Otoli zjeżdżam na chwilę nad niewielką rzeczkę Żebrówkę, żeby się ochłodzić.

Żebrowka w Otoli © Yacek


W Dobrakowie dwa kościoły. Jeden murowany (nic ciekawego) drugi natomiast (drewniany) jest mocno zaniedbany. Stoi w cienie wiekowych drzew.

W Dobrakowie © Yacek


Obok coś dla kajmana

Coś dla kajmana © Yacek


Z Kidowa do Dzwonowic postanowiłem jechać skrótem. Efekt nie był za ciekawy. Droga, która początkowo wyglądała nieźle zamieniła się w polne wertepy a i te z czasem zanikły. Ostatecznie jednak wydostałem się na asfalt i nim dojechałem do Szypowic. Tu wreszcie wjechałem do lasu. Jest tam asfaltowa dróżka, którą polecam każdemu. Można się poczuć jak w górach. Prowadzi przez piękny, bukowy las. Powiadają, że zbudowano ja dla wojska. Kończy się nagle szerokim, asfaltowym placem. Potem zjeżdżam do Siamoszyc.

W okolicach Dzwonowic © Yacek


Widok na zalew w Siamoszycach © Yacek


Nad zalewem w Kostkowicach tłumy ludzi ale już kawałek dalej nad Białką cicho i spokojnie.

Białka © Yacek


Źródło pod skałą w Zdowie © Yacek


Przez większość trasy mocno wiało, niestety cały czas w twarz, potrzeba więc było odrobiny samozaparcia. Trasa piękna, ze świetnymi widokami. Polecam każdemu.




  • DST 78.91km
  • Teren 51.00km
  • Czas 04:37
  • VAVG 17.09km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Podjazdy 461m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Jurę

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 3

Od mojego ostatniego wypadu minął już prawie miesiąc. Dzisiaj zdecydowanie należało się gdzieś ruszyć. Pierwotnie planowałem wstać wcześnie i pociągiem podjechać w okolice Włoszczowy ale tak dobrze mi się spało, że plany wzięły w łeb. Wyjechałem więc dopiero koło dziesiątej. Dokąd? Na Jurę. Bo tu najbliżej. A poza tym wiosna, kwitnące kwiaty, śpiewające ptaki, wapienne skałki robią swoje. Jadę więc jak zwykle sporo terenem. W pierwszej kolejności do Ostrowa, do ulubionej niewielkiej dolinki, gdzie kwitną zawilce i kaczeńce. Kaczeńce niestety jeszcze się nie rozwinęły.

Kaczeńce jeszcze nie rozkwitły © Yacek


Przyjemną dolinkę zostawiam za sobą kierując się do Żarek Letniska. Opłotkami tej miejscowości jadę w kierunku Czarki, wzdłuż Czarki. Kolejny niewielki ale bardzo klimatyczny potoczek.

Kładka na Czarce © Yacek


To ścieżka wzdłuż Czarki © Yacek


W Żarkach odrobina okrutnej historii naszego narodu. Tuż przy drodze do Niegowej miejsce straceń kobiet, dzieci i mężczyzn z Żarek i okolic z czasów II wojny.

Miejsce straceń - Żarki © Yacek


Koło strażnicy w Przewodziszowicach zatrzymuję się na krótki posiłek. Po drodze sprawdzam też leśną dróżkę, na którą jakoś dotąd nie zwróciłem uwagi i nią właśnie jadę. Okazuje się, że zrobiłem niechcący pętelkę i wróciłem w okolice strażnicy. Ponownie więc jadę w kierunku Trzebniowa ale wcześniej mijam Podgaj z ciekawą kapliczką.

Kapliczka w Podgaju © Yacek


W Trzebniowie i okolicy trochę popadało ale na szczęście niewiele. Przez Ostrężnik do Złotego Potoku jadę szlakiem "Ku źródłom. Bardzo dużo osób spacerowało dzisiaj w tamtej okolicy. Ale co się dziwić, Wiosna! Przez Złoty Potok szybko przemykam, podobnie przez Janów i Śmiertny Dąb. Jadę do Czepurki. Po drodze w Słomkowej Górze kolejna, oryginalna kapliczka

Kapliczka w Slomkowej Gorze © Yacek


Z Czepurki przez pola do Skowronowa. Już wiem skąd wzięła się nazwa tej miejscowości. Skowronki śpiewały tak zapamiętale, że mimo, iż było pod górkę starałem się jechać jak najwolniej. Końcówka to dojazd do Zrębic. Tu ciekawostka i zagadka dla Krzyśka (krzary), który ostatnio zainteresował się bunkrami w okolicy. Gdzie jest ten bunkier?

Bunkier © Yacek


No i zapomniałbym dodać, że jednak udało mi się dzisiaj znaleźć kwitnące kaczeńce. Na Czarce.

Knieć błotna © Yacek






  • DST 46.27km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 15.09km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Podjazdy 109m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bagna w Błędowie

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 3

Zaplanowałem sobie na dzisiaj kolejny ciekawy wypad. Tym razem moim celem była nowa ścieżka edukacyjna "Dolina Białej Przemszy". Planowałem ten wyjazd od ubiegłorocznej jesieni ale wtedy wyjazd nie wypalił. Tym razem się udało. Najpierw pociągiem do Łaz. Pierwszy raz tymi nowymi elfami. Fajnie się nimi jedzie. W Łazach ruszam ostro w kierunku Błędowa. Wieje z północy a więc w plecy. Kilometry szybko lecą. Wreszcie jestem u celu. Rozjeżdżoną ścieżką jadę wzdłuż doliny Przemszy. Po chwili dostrzegam ciekawe pomosty. Robię oczywiście po nich rundkę. Jest jeszcze trochę szaro ale za miesiąc będzie tam bajecznie kolorowo. Wtedy pewnie wybiorę się jeszcze raz. Zjeżdżam z pomostów i jadę dalej do wieży widokowej. Za wiele to z niej nie widać ale sama wieża bardzo przyjemna. Zresztą infrastruktura na ścieżce jest naprawdę dobrze wykonana i póki co nie zniszczona. Oby tak było jak najdłużej. Potem ruszam wzdłuż Przemszy w kierunku Kluczy. Trochę jadę, trochę prowadzę (w końcu to pustynia). Niestety w pewnym momencie "coś" trafia wózek przerzutki. Kombinuję dość długo licząc na to, że uda się jeszcze coś z niego wykrzesać. W końcu jednak daję za wygraną, wyciągam skuwacz i skracam łańcuch. Nie najlepiej to wyglądało. Zresztą jechało się równie kiepsko. Ostatecznie jednak dotelepałem się ponownie do Łaz a tam wskoczyłem w pociąg i wróciłem do domu. Trzeba będzie kupić nową przerzutkę. Z planowanego dłuższego wyjazdu wyszły nici. No cóż! Złośliwość rzeczy martwych dała o sobie znać.



Biała Przemsza w Błedowie © Yacek


Przykład infrastuktury na ścieżce © Yacek


Pomosty na bagnach © Yacek


Wieża widokowa © Yacek


I jeszcze raz Biała Przemsza © Yacek




  • DST 188.27km
  • Teren 67.00km
  • Czas 09:22
  • VAVG 20.10km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Podjazdy 679m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jemielnica

Poniedziałek, 19 marca 2012 · dodano: 19.03.2012 | Komentarze 7

Wczoraj postanowiłem wyskoczyć na trochę dłuższą wycieczkę na opolszczyznę. Zaplanowałem trasę i około 7.30 wyruszyłem. Kierowałem się do Koszęcina, tam bowiem znajduje się zespół pałacowo-parkowy. Jest to siedziba Zespołu pieśni i tańca "Śląsk". Co roku w marcu jeżdżę do tamtejszego parku aby przyjrzeć się pięknie kwitnącym przebiśniegom. Tym razem jednak czekał mnie zawód. Brama zamknięta a w samym parku trwają prace. Wycina się drzewa, buduje się nowe alejki. Widać że prace zakrojone są na szeroką skalę. Pan ochroniarz nie wpuścił mnie niestety, pozostawało więc przełknąć gorzką pigułkę i jechać dalej. Zanim jednak dotarłem do Koszęcina trafiłem na leśne i polne ścieżki w katastrofalnym stanie. 10km/h to było maksimum jakim można było jechać w terenie. W dalszej części trasy były i takie odcinki gdzie wcale nie dało się jechać. W Pustej Kuźnicy zatrzymuję się na chwilę nad Małą Panwią. Obok mostu ładna kapliczka z Nepomukiem. Będzie prezent dla kolegi. Do Potępy jadę lasem. I tam oglądam ciekawą kaplicę. Przy drodze za Świbia do Dąbrówki spotykam wreszcie przebiśniegi. Tylko raz ale udało się. Z Dąbrówki do Jemielnicy jadę przez las po totalnych wertepach. Zabrakło mi też picia bo wszędzie sklepy były pozamykane i dopiero w Jemielnicy znalazłem czynny sklep. Tam też uzupełniłem zapasy. Sama Jemielnica to piękna miejscowość. Obejrzeć można tam przede wszystkim ciekawy klasztor. Kiedy byłem tam poprzednio obok klasztoru był zaniedbany staw. Tym razem miejsce było zadbane. Widać że włożono sporo pracy i pieniędzy w jego uporządkowanie. W Łaziskach wjeżdżam na szlak doliny Małej Panwi. Widać że i tam zainwestowano w infrastrukturę. Ze Staniszcza kieruję się do Zawadzkiego. Kiedyś na tym szlaku był mocno zniszczony asfalt. Tym razem asfalt jest nowy z zakazem poruszania się dla samochodów i motocykli. Mniej więcej w połowie tego szlaku jest ciekawy pałacyk. Obecnie znajduje się tam ośrodek dla umysłowo chorych. Zjeżdżam też nad rzekę aby chwilę odpocząć. Kiedyś na niewielkiej wysepce znajdowała się altanka. Teraz już jej nie ma w tym miejscu. Jest za to inna, nowa, Obok mostku. Z Zawadzkiego długi, prosty odcinek do Pawonkowa (nie znoszę czegoś takiego). Ze Zborowskiego do Kamińska jadę lasem. Słowo "jadę" jest tu użyte trochę na wyrost bo ścieżka była cała rozjeżdżona przez ciężki sprzęt. Po tych przejściach wyjeżdżam wreszcie na porządna szutrówkę i docieram nią do Jeziora. Potem Blachownia i do domu.
Podsumowując warto wybrać się na taką wycieczkę ale ze względu na bardzo zniszczone leśne dróżki trasę trzeba by zmodyfikować. Nie chodzi mi oczywiście o jazdę cały czas asfaltem ale należałoby wybierać dróżki w lepszym stanie.




To jedna z lepszych pokonywanych przeze mnie leśnych dróżek © Yacek


Droga do Piłki © Yacek


W Pustej Kuźnicy - św. Jan Nepomucen © Yacek


Kaplica Grobu Chrystusa w Potępie z 1672 roku zbudowana na wzór jerozolimskiej © Yacek


Pałacyk © Yacek


Praczka w Łaziskach © Yacek


Przebiśniegi © Yacek


Klasztor w Jemielnicy © Yacek


Ośrodek dla umysłowo chorych k/Zawadzkiego © Yacek


Kładka na Małej Panwi obok ośrodka © Yacek


Bunkier wraz z zachowanymi rowów łącznikowych © Yacek




  • DST 84.52km
  • Teren 56.00km
  • Czas 06:38
  • VAVG 12.74km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Podjazdy 649m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mzurów i okolice

Sobota, 10 marca 2012 · dodano: 10.03.2012 | Komentarze 4

Wyjechałem dzisiaj z domu z zamiarem udania się na Ostrówek posłuchać śpiewu skowronków. Ledwie jednak przejechałem dwa kilometry moją uwagę zwróciły leżące drzewa. Okazało się, że to dzieło bobrów. Zwróciłem na nie uwagę bo jakieś dwa lata temu bobry introdukowano w mojej okolicy na rzece Warcie. Jest ich tu teraz całkiem sporo a śladów ich działalności jeszcze więcej. Te zauważone przeze mnie dzisiaj znalazły sobie miejsce koło gajówki w lesie na zwykłym rowie odprowadzającym wodę. Na Ostrówku jak zwykle o tej porze roku skowronki dawały popis. Aż się odjeżdżać nie chciało. Wiosnę czuć już bardzo wyraźnie i, co najważniejsze, słychać. W Olsztynie trwają prace remontowe na rynku. Nareszcie coś się zmieni bo żal było patrzeć. W Turowie podjeżdżam na chwilę do grzybka (tak nazywam bunkry wartowniczo - obserwacyjne). Ten nie został nawet umieszczony w wykopie. Ot stoi sobie dalej na polu wśród zbóż.

Grzybek © Yacek


Jadąc lasami docieram w okolice Dziadówek a potem do Bystrzanowic - Dworu. W lesie obok tej niewielkiej miejscowości znajduje się mogiła 5 partyzantów zamordowanych tu przez Niemców.

Mogiła partyzantów © Yacek


Z Gorzkowa Starego jadę do Mzurowa. Błoto potworne i to co w tamtych rejonach nastręcza wiele problemów - lessowa glinka. Rower jedzie tam gdzie chce, koła zalepiają się błotem. Jadę wzdłuż wąwozu. Niestety są w nim ogromne ilości śmieci. Dlatego wychodzę na górę i tam staram się jechać. Jakoś się daje. Trafiam też na fantastyczne skałki. Postanawiam wejść wyżej. Wjechać się nie da, jest zbyt stromo. Za to widoki rewelacyjne. Niech się tylko zazieleni będzie jeszcze piękniej.

Dróżka wzdłuż wąwozu © Yacek


Widoczek spod skałek © Yacek


Skałki k/Mzurowa © Yacek


Wrosło © Yacek


To jest widoczek © Yacek


Rower sprowadzam po pochyłości. Zjazdu nie ryzykuję. Jest za stromo i, przede wszystkim, zbyt ślisko. Hamulce ślizgają się na oblepionych błotem obręczach więc lepiej nie ryzykować. W Moczydle zastanawiam się czy jechać terenem, czy wybrać asfalt. Decyduję się na tą drugą opcję ale tylko na chwilę. Czerwonym rowerowym i niebieskim pieszym jadę do Przewodziszowic. Szlak był w tragicznym stanie. Miejscami prowadzę rower. Na takie potworne błoto trafiam jeszcze jadąc z Przybynowa do Poraja. Potem jest już lepiej ale i do domu niedaleko. Wracam wykończony. Widać że kondycja nie ta.




  • DST 52.39km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:19
  • VAVG 15.80km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Podjazdy 410m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wspomnienia i Złoty Potok

Sobota, 3 marca 2012 · dodano: 03.03.2012 | Komentarze 4

Dlaczego i co będę wspominał? Oczywiście lutowe wypady na biegówkach. Wpisałem tylko jeden wypad żeby nie było pusto w lutym na blogu ale na biegówkach byłem kilkanaście razy. Było cudnie. Szczególnie po dużych opadach.


Na nartkach © Yacek


I jeszcze raz © Yacek


A teraz już dzisiejszy wypad. Postanowiłem wyskoczyć trochę w teren żeby zerknąć na warunki jakie panują w lesie. Jest jeszcze trochę lodu, trafiały się całkiem spore kałuże ale generalnie nie było źle. A nawet mogę powiedzieć że wprost przeciwnie - choć różnica przy jeździe w terenie i po asfalcie jest wyraźnie wyczuwalna. W Złotym Potoku pojechałem nad staw Amerykan. Ładne, nowe ławeczki, pusto, siadłem więc w pełnym słońcu żeby nacieszyć się pierwszymi wiosennymi promieniami. W lesie szukałem pierwszych wiosennych kwiatów ale póki co nic nie znalazłem. Za to ptaki śpiewały prześlicznie. Tego mi brakowało zimą. Teraz będzie już tylko lepiej.

Potężny buk © Yacek


A kawałek dalej dąb © Yacek


Obelisk poświęcony pamięci Franciszka Kurpińskiego "Ponurego" © Yacek





  • DST 64.80km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:53
  • VAVG 16.69km/h
  • VMAX 30.40km/h
  • Podjazdy 196m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pośniegu i po lodzie

Sobota, 28 stycznia 2012 · dodano: 28.01.2012 | Komentarze 2

Dzisiaj, mimo sporego mrozu, wreszcie wsiadłem na rower. Powodem była chęć spotkania osób, które znałem dotąd jedynie z internetu a które brały udział w zimowej wyprawce na trasie Lubliniec - Kraków. Do przejechania sporo a drogi śliskie. Jadąc pomału pięcioosobową grupę zapaleńców (w tym jedna dziewczyna) spotykam na niebieskim szlaku pieszym za Okrąglikiem. Jest bardzo ślisko. Od czasu do czasu ktoś ląduje na ziemi. Na szczęście bez poważnych konsekwencji. Dojeżdżamy do zalewu w Poraju. Bezkresny, gładki lód pokryty śniegiem robi wrażenie na uczestnikach. Tu też po kilkunastu kilometrach wspólnej jazdy przychodzi pora na pożegnanie. Znajomi (bo chyba wolno mi już tak napisać) ruszają do Zawiercia, ja kieruję się na domowe śmieci. To kolejne 5 osób z forum podrozerowerowe.info, które udało mi się poznać osobiście. Fajnie było. Pozdrawiam! Niestety z tego wszystkiego nie wziąłem aparatu, poczekać więc muszę na zdjęcia robione przez wyprawkowiczów.




  • DST 60.53km
  • Teren 42.00km
  • Czas 04:05
  • VAVG 14.82km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Podjazdy 616m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czas rozpocząć nowy sezon

Sobota, 7 stycznia 2012 · dodano: 07.01.2012 | Komentarze 6

Po ostatnich dniach z deszczem i błotem i ogólnie pluchą postanowiłem wykorzystać lekki przymrozek z dzisiejszej nocy. Założyłem że ziemia będzie zmrożona i pojedzie się przyjemnie. I rzeczywiście tak było. Tam gdzie zazwyczaj tonie się w piachu tym razem była przyjemna, twarda ścieżka. I o to chodzi. Po wyjeździe z domu od razu wjechałem do lasu. Wyjechałem z niego dopiero w Choroniu. Natknąłem się tam na nowe wyrobiska kamienia wapiennego. Kawałek dalej zatrzymałem się przy tabliczce opisującej miejsce, przy którym wielokrotnie bywałem. Dotychczas jednak tablicy informacyjnej tam nie było. Wynika z niej, że kiedyś stała tam karczma (obecnie pozostała tylko piwnica). Był tam też w XVII wieku cmentarz morowy. Do Przybynowa docieram pokonując groblę na niewielkiej rzeczce Ordonce. Tuż obok stoi stary, nieczynny młyn z resztkami dawnych urządzeń. Mijam Jaroszów i Zawadę a w Przewodziszowicach jadę do ruin strażnicy. Tu małe zaskoczenie bo śniegu jak na obecną "zimę" było tam całkiem sporo. Zatrzymuję się obok pięknego ostańca. To naprawdę super miejsce na krótką przerwę. Tym bardziej, że przy ścieżce dojazdowej znajdują się jeszcze inne ciekawe, wapienne skałki. Spod ruin strażnicy przez Podgaj i Brzeziny jadę w okolice Niegówki. Spotykam tam starszego pana, któremu lekarz zalecił jazdę na rowerze. Po krótkiej pogawędce kieruję się w stronę Trzebniowa. W okolicy tej miejscowości znajdują się piękne wąwozy, z których największy i najciekawszy jest Kosurowiec. Polecam! Naprawdę warto tam wjechać. Jedyny minus to liczne śmieci. Miejscowi nie zdają sobie chyba sprawy z tego jak ciekawe rzeczy mają w okolicy. Szlakami pieszymi (czerwonym i czarnym) jadę do Ostrężnika (trwa tam wycinka celem odsłonięcia ostańców), potem asfaltem do Zrębic. Przez Sokole Góry wracam do domu. Teraz bieg ...Justyny.
Mimo że trasa mojej wycieczki liczyła tylko 60km była dla mnie bardzo męcząca. Na ostatnim poważniejszym wyjeździe byłem 2 miesiące temu i widać, że kondycja trochę siadła. Coś trzeba będzie z tym zrobić.


W wąwozie (to jeden z mniejszych). Tuż za mną rozgalęzie się. © Yacek


Miejsce morowego cmentarza w Choroniu © Yacek


Jeden ze stawów hodowlanych na Ordonce © Yacek


W drodze do Przewodziszowic © Yacek


Ruiny strażnicy w Przewodziszowicach © Yacek


Fajne. Jakby łeb węża © Yacek


Sopelki © Yacek


Po śniegu © Yacek


Może kolejny stok narciarski? © Yacek





  • DST 103.26km
  • Teren 37.00km
  • Czas 05:47
  • VAVG 17.85km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Podjazdy 622m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Julianka

Niedziela, 6 listopada 2011 · dodano: 06.11.2011 | Komentarze 2

Nie miałem dzisiaj pomysłu na wycieczkę, a że kilka dni temu na forum jurajskim zaproponowano wyjazd do Julianki, postanowiłem się przyłączyć. Byłem tam co prawda przed tygodniem ale w grupie zawsze ciekawiej. Przed dziewiątą wyjeżdżam na zbiórkę do Żarek. Na rynek wpadam razem z organizatorem Michałem. Wkrótce docierają inni. Zbiera się w sumie 8 osób i ruszamy na trasę. Początkowo asfaltem ale wkrótce wygodna jazda się kończy. Wjeżdżamy do lasu w okolicach Jaroszowa i po dość piaszczystych dróżkach jedziemy do "Studni w Zaborzu". To taka pięknie położona u stóp wapiennego ostańca jaskinia. Na skraju Suliszowic znowu pakujemy się w niezłe piachy i wyjeżdżamy w Siedlcu. W Pabianicach jedziemy szlakiem rowerowym do Piasku i przez Czepurkę do Okrąglika. Cały czas towarzyszą nam piękne, jesienne kolory. W Zalesicach robimy krótką przerwę na małe co nieco, po czym jedziemy do niebieskich źródeł. Ich wydajność jest niesamowita - 1000 l/s. Przedzieramy się zarośniętym skrajem Wiercicy zerkając na kolejne źródła. Potem do Sygontki. Znam takich co jeżdżą tam na pstrąga i bardzo go sobie chwalą. Potem przez Dziadówki (tu spotkanie z dzikami) do Janowa i Złotego Potoku. Do Ostrężnika docieramy szlakiem ku źródłom. Dalej jeden z uczestników poprowadził nas sobie tylko znanymi ścieżkami w okolice Czatachowej. A że robiło się pomału późno kierujemy się stamtąd najkrótszą droga do Żarek. Tu wycieczka oficjalnie się kończy. Wszyscy jednak musimy wrócić do domu. Niektórzy do Zawiercia, inni do Myszkowa a ja do Poczesnej. Ruszam więc samotnie przez Czarkę do Żarek Letniska i skrajem zalewu w Poraju docieram do domowych pieleszy. Podziękowania dla organizatora i uczestników. Trzeba było się trochę nakręcić. Ale było warto.



Gdzieś na szlaku © Yacek


Przy jednym z niebieskich źródeł © Yacek


A to kolejne źródełko © Yacek


Zachód słońca na zalewem © Yacek