Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Jura

Dystans całkowity:14699.67 km (w terenie 6586.00 km; 44.80%)
Czas w ruchu:792:07
Średnia prędkość:18.40 km/h
Maksymalna prędkość:71.70 km/h
Suma podjazdów:55084 m
Liczba aktywności:181
Średnio na aktywność:81.21 km i 4h 25m
Więcej statystyk
  • DST 80.41km
  • Teren 28.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 19.77km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Podjazdy 459m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po obu stronach DK-1

Piątek, 13 grudnia 2013 · dodano: 14.12.2013 | Komentarze 2

Piękne, poranne słońce nastrajało tak optymistycznie, że postanowiłem siąść dzisiaj na rower i trochę pojeździć po okolicy. Najpierw w kierunku Poraja. Po drodze jednak uznałem, że warto byłoby zajrzeć nad Wartę, w miejsce gdzie jeszcze trzy lata temu była kładka. Docierały do mnie bowiem już wcześniej słuchy, ze już jej nie ma. I rzeczywiście, nie pozostał żaden ślad. Potem kiepską dróżką wzdłuż Warty dotarłem do Poraja. Z reguły nad tamtejszy zalew jeżdżę scieżką obok dworca PKP. Tak chciałem i teraz ale okazało się, że budynek dworca jest w remoncie. Przemknąłem jednak wzdłuż torów. Lasem przez Masłońskie dotarłem do Żarek znowu jadąc spory kawałek obok Warty (pięknie na tym odcinku meandruje). A że unosiła się delikatna mgiełka okolica wyglądała jeszcze bardziej tajemniczo niż zwykle.

Warta między Masłońskim a Żarkami © Yacek


Opłotkami Nadwarcia i Oczka dotarłem do Lgoty Górnej. Tam przy szkole bezpieczeństwa dzieci strzeże pan policjant.

W Lgocie Górnej © Yacek


Potem jadę do Koziegłówek i Pińczyc. Po drodze w Hucie Szklanej jest ciekawy rezerwat przyrody, w którym chroni się stanowisko 100letnich cisów. Rośnie ich tam kilkadziesiąt. Do Podbagnia jadę szutrówką. Niestety, słoneczko zrobiło swoje i całą szerokością drogi płynęła woda co skutkowało tym, że byłem totalnie upaćkany. Przemknąłem przez Brudzowice a potem znowu szutrem przez las do Strąkowa i Cynkowa. W Siedlcu Dużym na chwilę zatrzymałem się przy tamtejszym kościele. W miejscu gdzie znajduje się leżący krucyfiks Niemcy w czasie ostatniej wojny powiesili 10 mieszkańców okolicznych wsi (zrobili to w obecności spędzonych przemocą mieszkańców) a kolejnych wraz z powieszonymi wywieźli w nieznane miejsce. Ci także nie wrócili.

Miejsce straceń - Siedlec Duży © Yacek


Tablica pamiątkowa w Siedlcu Dużym © Yacek


Tablica pamiątkowa w Siedlcu Dużym 1 © Yacek


I na koniec przez Siedlec Mały, Jastrząb i Kamienicę Polską do domu. Powrót tuż przed zmrokiem. Warto było się przejechać.




  • DST 84.14km
  • Teren 52.00km
  • Czas 04:26
  • VAVG 18.98km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowe Święto Niepodległości

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · dodano: 12.11.2013 | Komentarze 8

Kolega z Częstochowskiego forum rowerowego poprosił mnie o przygotowanie i poprowadzenie wycieczki dla chętnych. Miała się ona odbyć w Święto Niepodległości a ponieważ jest to już swego rodzaju tradycja cfr-u, nie odmówiłem. Jednak w najśmielszych snach nie przypuszczałem, że przyjdzie mi poprowadzić cały peleton liczący 29 rowerzystek i rowerzystów. To było niesamowite. Często w mijanych miejscowościach byliśmy swego rodzaju sensacją. Ale po kolei. Około 9.15 spotykam się z peletonem, który dociera z Częstochowy. Chwilę później jedziemy dalej. Nie była to wycieczka nastawiona na zwiedzanie (co bardzo lubię) ale ot, po prostu krótki przejazd zakończony przy leśniczówce w Dziadówkach k/ Janowa. Tu uprzejmy pan leśniczy udostępnił nam wiatę z paleniskiem, i wspólnie, miło i przyjemnie mogliśmy spędzić trochę czasu. Zameldowało się tam też jeszcze kilkoro rowerzystów, którzy dojechali bezpośrednio z Częstochowy. Nie podejmuję się wymieniać wszystkich uczestników bo część z nich jest mi po prostu nie znana a nie chciałbym nikogo pominąć. Jedno jest pewne - tak licznej grupy na forumowych wycieczkach nie udało się jeszcze zebrać. Mam nadzieję, że nie był to jednostkowy przypadek.
Mam tez nadzieję, że trasa nie była zbyt trudna i wróciliście do domów zadowoleni.






  • DST 86.43km
  • Teren 57.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 17.29km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Podjazdy 612m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Piach, kamienie, korzenie i trochę asfaltu

Sobota, 2 listopada 2013 · dodano: 02.11.2013 | Komentarze 0

Jeszcze wczoraj wybierałem się do Doliny Udorki ale ponieważ nikt z częstochowskiego forum rowerowego nie wyraził chęci na taki wyjazd postanowiłem, że pośpię trochę dłużej i dopiero wtedy wyjadę na spacerek gdzieś w mojej okolicy. Wyjeżdżam ok. 10tej od razu do lasu w kierunku Sokolich Gór.

W Sokolich Górach © Yacek


Na początku w ogóle nie chciało mi się kręcić. Klapnąłem więc sobie na trochę przy źródełku św. Idziego. Ledwie ruszyłem i już słyszę za sobą samochód. Wściekły, ze nawet tam jeżdżą odwracam się aby powiedzieć co myślę o takich kierowcach a tu ... nie, to nie samochód, to lokomotywa - a konkretnie trzech pędzących rowerzystów. Przejechali i pojechali. Dzięki nim postanowiłem jechać do Złotego Potoku bo, z tego co widziałem, i oni się tam kierowali. Ze Zrębic pojechali czerwonym pieszym a ja, dla odmiany, czarnym rowerowym. Potem już ich nie widziałem. Przez Janów pojechałem do Dziadówek a potem Gór Gorzkowskich. Do wąwozu Międzygórze postanowiłem dostać się czarnym szlakiem pieszym. Na początek więc trochę pchania i noszenia, potem ostrożnej jazdy wąwozem (bo nigdy nie wiadomo co kryje się pod grubą warstwą liści - o czym zresztą boleśnie się przekonałem).

Tędy przedzierałem sie z rowerem © Yacek


W Wąwozie Miedzygórze © Yacek


Wąwóz Międzygórze k/Gorzkowa Starego © Yacek


Właściwie już w Trzebniowie spotkałem znajomych spacerujących z kijami. Po krótkiej pogawędce pojechałem dalej aby zobaczyć jak wygląda droga do Czatachowej. No i kolejna, fajna dróżka została spieprzona. No bo jakże, trzeba było wywalić asfalt, jakby porządny szuter nie wystarczył. Mimo wszystko pojechałem tą drogą do Przewodziszowic. Potem do Żarek skąd lasem obok potężnego dębu o wdzięcznym imieniu "Karol" do Osińskiej Góry i Blok Żarek czyli obecnych Żarek Letniska. Po drodze fajny singielek. Taki fajny, że nie zauważyłem ostrego zakrętu, wyprowadzającego na niewielką kładkę i wylądowałem w krzakach. Ale nie ma co narzekać bo dzięki nim nie wpadłem do strumyka. Ten co prawda duży nie był ale zawsze przyjemniej być suchym.

Kładka na fajnym singielku k/Żarek © Yacek


A potem jeszcze jeden singielek wzdłuż torów dalej wertepy też wzdłuż torów i tak znalazłem się w Poraju. A stamtąd już tylko kawałek i zameldowałem się w domu. Do Pilicy i Doliny Udorki nie dojechałem ale i tak było fajnie.




  • DST 134.80km
  • Teren 56.00km
  • Czas 07:11
  • VAVG 18.77km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Podjazdy 770m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na wschód od Jury

Środa, 23 października 2013 · dodano: 23.10.2013 | Komentarze 0

Trafił się dzień wolny i sprzyjająca pogoda to wyskoczyłem sobie na ciekawą pętelkę. Wyjeżdżam po 8-ej. Jest jeszcze dość chłodno ale prognozy były optymistyczne. Jadę więc jak zwykle do lasu w kierunku Olsztyna, do którego nie dojeżdżam, bo kieruję się w Sokole Góry. Kapitalnie jedzie się po liściastej, miękkiej poduszce. Aż się wyjeżdżać nie chciało. Wjeżdżam więc sobie jeszcze na Pustelnicę (to jedno ze wzniesień w Sokolich Górach) i podziwiam skałki. Potem zjeżdżam do szlaku i jadę nim do Przymiłowic. Tam na chwilę na wzgórze "Wielki Kamień". Z zewnątrz górka jest niepozorna ale wnętrze kryje ciekawy, choć już nie eksploatowany kamieniołom. Kolejny cel to park krajobrazowy "Stawki". Leży już poza Jurą i jest płaski jak stół ale uroku odmówić mu nie można. Na chwilę zatrzymuję się nad tamtejszymi stawami. Tuż przy brzegu pływają piękne karpie. Wydaje się, że można by je łapać gołymi rękami, są jednak bardzo czujne i przy jakimkolwiek ruchu natychmiast pierzchają. Kolejną przerwę robię sobie w Borowcach. Ilekroć tam jestem intryguje mnie tamtejszy bruk. Do granic wsi jest dobra, asfaltowa droga a w samej wsi bruk. Wygląda jednak na to, że wielu mieszkańców, szczególnie starszych, jest z niego dumnych. Dlaczego? Bo to wygrana, jeszcze z lat 60-tych ubiegłego wieku. Jest też wiata wypoczynkowa

Wiata w Borowcach © Yacek


Przede mną Stary Koniecpol, do którego docieram jadąc polną ścieżką, wiodącą skrajem lasu. Zatrzymuję się jeszcze przy wysokim kominie, który jest pozostałością jakiegoś zakładu.

Pozostałości po dawnym zakładzie - Stary Koniecpol © Yacek


Teren wokół porośnięty jest Barszczem Sosnowskiego - rośliną silnie parzącą, bardzo niebezpieczna dla ludzi.

A wkoło Barszcz Sosnowskiego © Yacek


Kawałek dalej przerwa w alei orzechowej na niewielką zbiórkę a potem do Podlesia. Jest tu niewielki kościółek pw. św. Idziego.

Kościół pw. św. Idziego w Podlesiu © Yacek


Do Drochlina częściowo jadę polami a potem lasem do Bogumiłka. Zatrzymuję się tu nad stawami hodowlanymi, których jest aż 124.

Stawy hodowlane w Bogumiłku © Yacek


W Białej Wielkiej znowu przerwa przy starym, drewnianym młynie i stawach, będących częścią założenia pałacowo - parkowego.

Stawy w Białej Wielkiej - część założenia parkowego © Yacek


Stary młym na Białce - Biała Wielka © Yacek


Pałac jest w kiepskim stanie. Niby teren prywatny ale nie widać żeby prowadzono tam jakiekolwiek prace remontowe.

A to Białka © Yacek


Pałac Zwierkowskich w Białej Wielkiej © Yacek


Przy bramie zespołu parkowego w Białej Wielkiej - pałac Zwierkowskich © Yacek


Potem do Turzyna. Jest tu ładnie odnowiony dworek szlachecki, oczywiście w rękach prywatnych...

Dworek szlachecki w Turzynie © Yacek


a kawałek dalej, na Białce, most - ofiara wiosennej powodzi. Niby jest zakaz ruchu ale jak powiedział mi pewien pan, skoro przejeżdżają po nim traktory wyładowane ziemniakami to i osobówka przejedzie. Ryzyko jest spore bo most się po prostu zapadł ale komu chciałoby się jeździć objazdem 5 km.

Turzyn - most się zapadł (skutek powodzi) © Yacek


W Ślęzanach kolejna ofiara powodzi. Tu mostek został zerwany całkowicie.

Ślęzany - kolejny mostek (ofiara powodzi) © Yacek


Tam też skręcam na szutrówkę, którą chciałem dojechać do Kacina. Początkowo było nawet wygodnie ale im dalej w las ... Ostatecznie musiałem prowadzić bo droga się skończyła. Kiedy wydostałem się na szuter przez Kacin pojechałem do Antolki. Moja uwagę zwrócił tam widoczny z daleka głaz. Jest to stosunkowo nowa rzecz - park leśny.

Park leśny - Antolka © Yacek


Świetnie widać też stamtąd zamki w Mirowie i Bobolicach oraz całą grzędę mirowską. Było niestety pod zachodzące słońce i zdjęcia nie wyszły. Z Ogorzelnika do Mirowa jechać miałem jak zwykle niebieskim szlakiem pieszym ale ponieważ czas mnie gonił musiałem zrezygnować z tej niewątpliwej atrakcji i pojechałem do Mirowa przez Niegową asfaltem. Chciałem koniecznie zobaczyć jak wygląda wyasfaltowany Gościniec Mirowski. To była bardzo klimatyczna dróżka, trudna, nierowna i miejscami mocno piaszczysta, dlatego niewiele osób się tam zapuszczało. Teraz jest do d... . Ale już zauważyłem nierówności i pęknięcia a to dopiero kilka miesięcy. Potem już szybciutko przez Poraj do domu.




  • DST 46.64km
  • Teren 24.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 18.66km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 311m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kawałeczek

Sobota, 12 października 2013 · dodano: 12.10.2013 | Komentarze 0

Taki luźny kawałeczek głównie po lesie. Po drodze kilka postojów na grzybki. No i siatka podgrzybków się gotuje. Będzie wyżerka. Mniam...


Kategoria Jura, Ślady GPS


  • DST 170.00km
  • Teren 41.00km
  • Czas 08:12
  • VAVG 20.73km/h
  • VMAX 64.40km/h
  • Podjazdy 1153m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

W dolinki podkrakowskie

Niedziela, 15 września 2013 · dodano: 17.09.2013 | Komentarze 4



Na stronie częstochowskiego forum rowerowego pojawiła się informacja o wyjeździe do Krakowa. Jako ze planowałem wyskoczyć w tamtejsze dolinki postanowiłem, że może to być ta niedziela. Co prawda razem nie pojedziemy ale przynajmniej w drodze powrotnej spotkam znajomych i tych, którzy znajomymi dopiero się staną. Najpierw lasem i bocznymi drogami jadę do Żarek Letniska i Myszkowa. Szybko przemykam też przez Zawiercie choć tam akurat dotarłem bardzo kiepską ścieżką prowadzącą wzdłuż torów. Niby krócej (w kilometrach) ale na pewno dłużej (w czasie). Do Łaz nie dojeżdżam bo skręcam na leśna drogę do Kazimierówki i dalej do Rokitna Szlacheckiego. Tu pierwsze spotkanie ze śliwkami. W Hutkach - Kankach rzut oka na wielokrotnie pokonywaną górę Chełm.

Rezerwat "Góra Chełm" - © Yacek


Tym razem jednak ominie mnie przyjemność jej pokonywania. Przez las jadę do Chechła. Po drodze źródełko.

Źródełko - Chechło © Yacek


Z Błędowa do Lasek znowu przez las a potem w okolice Jaworzna, gdzie ponownie zagłębiłem się w las. I tu moja pierwsza przygoda. Od kilku lat w czasie swoich wycieczek nie złapałem klasycznej gumy. Kiedyś musiało to jednak nastąpić. Sporych rozmiarów szkiełko w oponie zrobiło swoje. Po naprawie jadę do Czyżówki. I tam kolejny problem. Łańcuch zakleszczył się tak skutecznie między blatami, że cały kwadrans z nim walczyłem. Ostatecznie odkręciłem blaty i w ten sposób łańcuch udało mi się wyciągnąć. Już myślałem że starczy tych problemów na dzisiaj kiedy nagle pękła linka od przerzutki. Dobrze że to już dolinki bo na małym blacie dobrze się podjeżdżało a z górki to już rower jechał sam.

Dolinka Kobylańska © Yacek


Ścieżka w dolince kobylańskiej © Yacek


W dolince będkowskiej © Yacek


Wodospad w Będkowskiej © Yacek


A że czas leciał szybko to jeszcze raz na śliwki a potem na pociąg do Krzeszowic. W pociągu spotkanie z ekipą CFR wracającą z Krakowa i przednia zabawa. W takim towarzystwie czas zleciał szybko i przyjemnie.




  • DST 218.24km
  • Teren 71.00km
  • Czas 10:50
  • VAVG 20.15km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Podjazdy 1056m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jura Wieluńska

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 1

Oj, dwa miesiące nie jeździłem na rowerze. Oczywiście pomijam tutaj fakt codziennych dojazdów do pracy czy krótkich wypadów z rodziną. Wyjechałem z domu dość wcześnie i skierowałem się do Częstochowy, którą przejechałem bokami i przez Białą i Kamyk dotarłem do Kłobucka. W tutejszym kościele proboszczem był nasz słynny dziejopis Jan Długosz. Bywałem tu już wielokrotnie dlatego szybko przemykam przez miasteczko w kierunku Mokrej. Tu rozegrała się jedna z większych bitew wojny obronnej. Wojska Wołyńskiej Brygady Kawalerii przez cały dzień powstrzymywały napór niemieckich wojsk pancernych zadając im poważne straty. Na polach pod Mokrą stoi teraz pomnik (niestety kilka lat temu skradziono mosiężną tablicę i do tej pory nie ma nowej). Z bitewnej pożogi ocalał też mały, drewniany kościółek. Na końcu wsi Mokra I skończył się asfalt a ja jadę drogą pożarową nr 52. Wygląda ona na razie dość porządnie. Po wyjeździe z lasu od razu w oczy rzucają mi się położone symetrycznie po obu stronach ścieżki - potężny wiatrak (prywatna inwestycja) i wzniesienie z kamieniołomem i piecami do wypalania wapna. Z Rębielic Królewskich kieruję się na kładkę na Liswarcie w kierunku Rębielic Szlacheckich. Najpierw przede mną pierwszy mostek. Na kolejnym zatrzymałem się na chwilę. To mostek na młynówce. Niestety do jazu dojść nie można bo teren ogrodzony ale jakoś udało mi się zrobić fotkę.





Z Rębielic Szlacheckich jadę szutrem przez pola do Stanisławowa. Wyjechałem na asfalt obsadzony po obu stronach pięknymi lipami. Naprawdę robi wrażenie jazda wśród szpaleru drzew, z kopułą z liści. Deszcz byłby mi tam niestraszny.



Teraz miejscowość Wapiennik. Na chwilę zatrzymuję się przy nieczynnym piecu wapienniczym, których w całej okolicy nie brakuje.



Asfalt skręcił w prawo ja jadę prosto d kierunku lasu. Dróżka nie jest najlepsza ale spokojnie można nią jechać. W ten sposób dotarłem do Szachownicy - jaskini unikalnej w skali kraju.



Potem przez las na Górę Zelce gdzie jest kolejny rezerwat - Węże. Jest tam kilka jaskiń. Niestety wszystkie pionowe więc zwiedzanie odpada ale może to i dobrze. Trafiłem też na rodzinkę, która nie potrafiła zlokalizować szczytu. Pomogłem.



Po krótkim pobycie w rezerwacie zjechałem do wsi Węże i stamtąd przez most w Bobrownikach



szlakiem rowerowym pełnym piachu pojechałem do Krzeczowa. Po drodze trafiłem na ciekawe kamieniołomy.



Z Krzeczowa jadę do Kochlewa, bardzo urokliwej miejscowości z ciekawym źródełkiem, które jest pomnikiem przyrody



oraz drewnianym młynem, oczywiście nieczynnym.



Jadąc wzdłuż Warty jeszcze w Kochlewie natknąłem się na miejsce, które można by nazwać brodem. Wody raptem po łydki, twarde, piaszczyste dno. Nic, tylko się kąpać.



To był najdalszy punkt mojej wycieczki. Teraz czeka mnie powrót. Najpierw do Krzeczowa a potem żółtym szlakiem pieszym do Kamionu. Po drodze przejeżdżam przez ciekawe wąwozy. Chociaż "przejeżdżamm" nie jest tu odpowiednim wyrazem. Oczywiście "prowadzę" będzie odpowiedniejszym.



Potem fajnie wzdłuż Warty i już jestem w Kamionie. W Przywozie są Kurhany. Zatrzymuję się na trochę przy jednym z nich - książęcym.



W Załęczu znalazłem wreszcie otwarty sklep. szybkie zakupy i dalej w drogę do domu. Znowu sporo jazdy terenowej, sporo też piachu. dobrze że dzień nie był upalny. W Raciszynie jeszcze jeden wapiennik.



Kolejne miejscowości pokonuję w zwolnionym tempie wzdłuż Warty bo widoki są fantastyczne. Mijam Kule i w Trzebcy spotykam taką perełkę



a potem szeroką szutrówką wzdłuż Kocinki do Kuźnicy i Wólki Prusickiej. Po drodze przepiękne zakole tej rzeczki oblegane przez ludzi.



Do Kocina Starego kilka kilometrów bez historii przez las po nie najlepszej drodze ale w końcu to las więc nie ma co narzekać. Potem dojazd do domu a że nie chciałem jechać przez Częstochowę (centrum) pojechałem dookoła przez Jaskrów i lasem do domu.
Każdemu polecam wyjazd na Jurę Wieluńską. Jest tam co prawda sporo piachu ale oprócz tego jest też wiele atrakcji, które trzeba zobaczyć. No i oczywiście sama Warta, która jest wartością samą w sobie.




  • DST 200.40km
  • Teren 55.00km
  • Czas 09:27
  • VAVG 21.21km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 574m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie tak miało być

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 4

Nie tak miała wyglądać ta wycieczka. Ale o tym później. Na początku do Częstochowy na pociąg, którym zamierzałem dotrzeć do Piotrkowa Trybunalskiego. Wysiadając tam od razu moją uwagę przykuł peron. Skojarzył mi się z dawnym dworcem częstochowskim. Dawnym tzn. sprzed 1975 roku bo wtedy ten stary, zabytkowy dworzec zniszczono. Inaczej tego nazwać nie mogę. Wyjeżdżając z dworca od razu w oczy rzuca się wieża ciśnień. Kilka lat temu wyremontowana przyciąga wzrok. Ma wiele uroku i dobrze komponuje się z otoczeniem. Wybudowana w latach 1925 – 1927, zaprojektowana przez Władysława Leszka Horodeckiego. Cylindryczny, stalowy, nitowany zbiornik ma pojemność 1.860 m³.
Budowa wodociągów sfinansowana była z pożyczki udzielonej przez nowojorską firmę „Ulen & Co.”, z którą rząd polski podpisał umowę dotyczącą sfinansowania w kilku wybranych polskich miastach inwestycji sprzyjających unowocześnieniu infrastruktury i podniesieniu standardów sanitarno-zdrowotnych. Wieża pełniła rolę zbiornika wyrównawczego ciśnienia w sieci i nierównomierności dobowego zużycia wody. Została wzniesiona na planie koła, w formie nawiązującej do renesansu. W dolnej części wyraźnie wyodrębniona została część cokołu, w części środkowej umieszczono wąskie okna rozmieszczone w elewacji wzdłuż linii wznoszącej się spiralnie ku górze. Najbardziej ozdobna jest partia stanowiąca zwieńczenie wieży – rozmieszczono tu kilkanaście okienek oddzielonych od siebie krótkimi pilastrami. Elementem wieńczącym jest gzyms na kroksztynach. W tej części umieszczono także herb Piotrkowa. W 2008 r. przeprowadzono remont wieży, w ramach którego odnowiono elewację, wymieniono dach oraz okna i drzwi wejściowe.
Niestety wieża ciśnień nie jest udostępniona zwiedzającym, nie został i nie jest przewidywany remont wnętrza obiektu, w którym wciąż znajduje się potężny zbiornik na wodę.


Piotrków Trybunalski - wieża ciśnień
Piotrków Trybunalski - wieża ciśnień © Yacek" />


Obok wieży zobaczyć można wyeksponowaną pompę odśrodkową, która jeszcze do niedawna pracowała w stacji uzdatniania wody w Piotrkowie.
Piotrków Trybunalski - pompa odśrodkowa
Piotrków Trybunalski - pompa odśrodkowa © Yacek" />

Dosłownie kawałek dalej tuż przy ulicy stoi piękna cerkiew prawosławna.

Piotrków Trybunalski - cerkiew prawosławna
Piotrków Trybunalski - cerkiew prawosławna © Yacek" />


Obok zamku, który jest w remoncie zerknąłem jeszcze na fragment murów miejskich

Piotrków Trybunalski - fragment murów miejskich
Piotrków Trybunalski - fragment murów miejskich © Yacek" />


i sam zamek.

Piotrków Trybunalski - zamek (w remoncie)
Piotrków Trybunalski - zamek (w remoncie) © Yacek" />


Kolejny, krótki przystanek zrobiłem sobie nad niewielkim zalewem leżącym w granicach Piotrkowa.
Jezioro Bugaj
Jezioro Bugaj © Yacek" />

Kawałek dalej wjeżdżam do Sulejowskiego Parku Krajobrazowego. Dalej jadę głównie lasami, drogami z niewielkim ruchem samochodowym. Trochę czasu spędzam na tamie zalewu obserwując Pilicę.
Pilica z tamy na Zalewie Sulejowskim
Pilica z tamy na Zalewie Sulejowskim © Yacek" />

Kolejny cel to Opoczno. Nie ujechałem jednak daleko gdy moją uwagę przykuło dziwne zgrzytanie. Niewielkie ale jednak. Zerkam co się dzieje i tu okazuje się, że to suport. Dalsza jazda nie za bardzo ma sens. W pierwszej chwili myślę o powrocie do Piotrkowa na pociąg. Ostatecznie jednak wybieram bardziej ryzykowną opcję. Jadę wschodnim brzegiem Zalewu Sulejowskiego do Sulejowa. Tam zobaczę co dalej. Na początku jadę fajnym szuterkiem, którym wiedzie niebieski szlak pieszy. Szuter jednak, jak to zwykle bywa, się kończy, mam za to piach w sporej ilości. Po pokonaniu jednego z zakrętów staję oko w oko z bagażówką. Jest jednak niegroźna - wpadła w jedyną dziurę na całej drodze tak skutecznie, że potrzebny był ciągnik. Jadę dalej. W Zarzęcinie zatrzymuję się na chwilę przy pomniku poświęconym zamordowanym przez hitlerowców mieszkańcom wsi.

Pomnik w Zarzęcinie © Yacek


Dalej jadę już ścieżką rowerową prowadzącą dookoła zalewu. Ścieżka taka sobie. Na chwilkę dosłownie zatrzymuję się w Podklasztorzu. Jedna fotka i w drogę.
Sulejów Podklasztorze
Sulejów Podklasztorze © Yacek" />

Pokonuję Pilicę i dalej jadę jej zachodnim brzegiem. Trafiam tam na ciekawy zbiornik (najprawdopodobniej jakieś wyrobisko).
Wyrobisko - Sulejów
Wyrobisko - Sulejów © Yacek" />


Jadąc blisko Pilicy widać jak szeroko się rozlała, ile zalała pól i łąk. Na skraju wsi Biała rozjazd. Jadę prosto, by kawałek dalej natknąć się na kolejny. Tam też jadę prosto i lasem docieram do Stobnicy. To tam jest ta słynna kładka z przeprawą techniczna dla rolników, o której pisałem już kiedyś na blogu. Oczywiście zajeżdżam na chwilę. Potem dalej przez zalane łąki do piaszczystego, leśnego duktu. Trafiam tam na ciekawą kapliczkę i fragment drewnianego jazu.
Kapliczka przy leśnej dróżce w Stobnicy
Kapliczka przy leśnej dróżce w Stobnicy © Yacek" />

Najprawdopodobniej pozostałości jazu © Yacek


W Ręcznie - sporej wsi moją uwagę przyciąga pomnik poświęcony żołnierzom AK i Konspiracyjnego Wojska Polskiego, którzy polegli w bitwie pod Majkowicami ze specjalnym oddziałem rosyjskim w lipcu 1945 roku.

Pomnik - Ręczno © Yacek


We wsi Przerąb natomiast zerkam na tamtejsze stawy i ciekawą figurę św. Jana Nepomucena z 1777 roku.
Przerąb - św. Jan Nepomucen
Przerąb - św. Jan Nepomucen © Yacek" />

Potem to już różnymi drogami, dróżkami do rodziny w Kodrębie. Po drodze w Borkach jeszcze trafiła mi się taka perełka. Do niedawna zamieszkana.

Chatka perełka
Chatka perełka © Yacek" />

U rodziny jak to u rodziny trochę czasu mi zeszło a że suport ciągle działał postanowiłem jechać do domu rowerem. I tak po pokonaniu sporego dystansu już bez przygód dotarłem do domu. Suport jednak do wymiany.




  • DST 85.49km
  • Teren 65.00km
  • Czas 04:22
  • VAVG 19.58km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Podjazdy 605m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Jurze

Czwartek, 23 maja 2013 · dodano: 23.05.2013 | Komentarze 2

Po raz kolejny planowałem sobie na dzisiaj wyjazd w inne rejony ale z względu na konkurs córki oraz nie najlepszą pogodę ruszyłem z domu dopiero ok. 14 - tej. W założeniu miała to być króciutka wycieczka po okolicznych lasach coby łyknąć trochę świeżego powietrza. Na początek jadę nad zalew w Poraju skąd kieruje się do Żarek Letniska. Tam lasem nad Czarką i przez Czarkę do Żarek kiedyś nazywanych Żydowskimi.

Taka mała urokliwa rzeczka - Czarka w Czarce © Yacek


W Samych Żarkach małą rundka nad ciekawe stawy. Mimo że wielokrotnie przejeżdżałem w pobliżu jakoś do tej pory nie zwróciłem uwagi na groblę wysadzana kasztanowcami. Być może był to skutek napisu: "Teren prywatny - wstęp wzbroniony". Zignorowałem go jednak i nie ukrywam, że warto było.

Grobla wysadzana kasztanowcami w Żarkach © Yacek


Przejechałem jeszcze obok zespołu zabytkowych stodół a potem do budynku dawnej synagogi, niedawno wyremontowanej. W innym miejscu na blogu można znaleźć jej zdjęcia sprzed remontu.

Budynek dawnej synagogi w Żarkach po remoncie © Yacek


Dalej jadę obok leśniowskiego sanktuarium gdzie trafiłem na taką ciekawostkę.

Amonity na ścianie - Żarki © Yacek


Tu ponownie wjechałem w teren by podjechać do jurajskich skałek i trochę sobie odpocząć w zacisznym i uroczym miejscu.

To chyba dąbrówka rozłogowa? Na pewno na wapieniach jurajskich! © Yacek


Niewielkie skałki w okolicach Suliszowic © Yacek


Potem już zdjęć nie robiłem ale lasem pojechałem do Brzezin i dalej przez Góry Gorzkowskie (to taka wieś) do Sierakowa. Już w ubiegłym roku jechałem tam utwardzona droga pożarową (jej jedyny minus to długi, prosty odcinek). Przez Sieraków przemknąłem szybko by dotrzeć do Dziadówek. Tam krótka "rozmowa" z dzikami (tymi starszymi bo młode wzięły nogi z pas) i przez Janów a potem Aleją Klonową do Zrębic. Stąd już standardowy powrót przez Sokole Góry do domu.
Mimo ze dystans niewielki to sporo jazdy terenowej dało w kość. Okazało się też, że napęd domaga się wymiany - może jeszcze nie tak bardzo ale pierwsze oznaki już słychać. Muszę przygotować się na kolejne wydatki.





  • DST 34.24km
  • Teren 30.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 17.56km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po okolicy

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 12.05.2013 | Komentarze 1

Na dzisiaj zaplanowałem sobie wypad w zachodnią część Gór Świętokrzyskich. Niestety rano padało, niebo było zasnute chmurami, postanowiłem więc sobie odpuścić. Może w przyszłym tygodniu wypali. Skoro nie mogłem pojechać dalej postanowiłem pojeździć po lesie w mojej okolicy. Wyjechałem ok. trzynastej i skierowałem się do Olsztyna. Po drodze spotkałem kilku rowerzystów ale nikogo ze znajomych. Deszcz cały czas wisiał w powietrzu dlatego nie oddalałem się zanadto od domu. Po zrobieniu niewielkiego kółeczka powrót na domowe śmieci.


Kategoria Jura