Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 142558 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 103.03km
  • Czas 05:23
  • VAVG 19.14km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warmia - Suwalszczyzna - Mazury w 9 dni

Wtorek, 3 sierpnia 2010 · dodano: 08.08.2010 | Komentarze 3

Warmia - Suwalszczyzna - Mazury

dzień pierwszy
dzień drugi
dzień trzeci
dzień czwarty
dzień piąty
dzień szósty
dzień siódmy
dzień ósmy
dzień dziewiąty

Dzień dziewiąty

To już ostatni dzień mojej wyprawy. Ciepło żegnany przez pana ochroniarza wyruszam z pola namiotowego przy śluzie. Jadę asfaltem, niebo zachmurzone. Na dzisiaj zapowiadali opady. Mam nadzieję, że się nie sprawdzi. Teraz jest OK. Po kilku kilometrach kolejna śluza w Kątach. Dalej na długich odcinkach towarzyszy mi kiepskiej jakości droga asfaltowa. Wiedzie ona jednak najczęściej wśród szpalerów drzew i pól a widoki rekompensują niedogodności związane z nawierzchnią. Tak dojeżdżam do Śliwic i Jelonków. To spora miejscowość. Jest tu m. in. ciekawy dom podcieniowy z XVIII wieku z nieadekwatnym do jego wielości podcieniem. Z Jelonków znowu wśród pól, mijając po drodze kilka mniejszych miejscowości, do Gronowa Elbląskiego i Jegłownika. Właśnie w tej ostatniej wsi łapie mnie burza z ulewnym deszczem. Szukam przystanku. Jak na złość są ale bez zadaszonych wiat. Widzę daszek pod sklepem i tam się melinuję. Po trzech kwadransach deszcz słabnie. Jadę więc dalej do Wiktorowa. Po drodze pozdrawiają mnie przejeżdżający Niemcy. W Wiktorowie znowu zaczyna lać. Siadam więc na przystanku. Znowu pół godziny w plecy. Kiedy deszcz się zmniejsza ruszam ponownie. Mijam kolejne miejscowości i dojeżdżam do 7-ki, którą przejeżdżam na wprost. Wcześniej po drodze nieużytkowany kościół mennonicki a kawałek dalej cmentarz. Dalej dobrym asfaltem już przez płaskie jak stół Żuławy jadę aż do Tujska. Tu odcinek (ok.1 km) drogą wojewódzką nr 502. To najgorszy kawałek na całej wyprawie. Za mostem skręcam w prawo i boczną drogą jadę do Sztutowa a stamtąd już do Krynicy. Ten odcinek też do najbezpieczniejszych nie należał.

Przejechałem łącznie w ciągu tych dziewięciu dni 1079 kilometrów. Sporo po polnych ścieżkach z przepięknymi widokami i po lasach. Rower spisywał się doskonale. Zero jakichkolwiek, najdrobniejszych nawet problemów. Zobaczyłem spory kawałek wspaniałej Polski, poznałem wielu ciekawych ludzi. Tylko sakwiarzy jak na lekarstwo. Więcej ich spotkałem na Mierzei Wiślanej w ciągu ostatniej godziny wyprawy niż poprzednio przez 8 i pół dnia. Każdemu polecam taki wypad.




Najdłuższe w Polsce Jezioro Jeziorak © Yacek


Dom podcieniowy z XVIII wieku w Jelonkach © Yacek


Śluza na Kanale Elbląskim w Kątach © Yacek





Komentarze
sikorski33
| 20:55 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj Piękna wyprawa rowerowa.Do tego jeszcze samotnie ho ho. Fotorelacja wspaniała:) Jeszcze dodam że często z kolegami kręcimy po Żuławach.
Pozdrawiam
Keto
| 19:44 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj Dzięki za komentarze. Czytałem opis wyprawy, ciekawe przeżycia. Częściowo podobny plan mam w zamyśle na przyszły rok. Bardzo fajne zdjęcie. Powodzenia w dalszym bikowaniu i do zobaczenia gdzieś na trasie.
DaDasik
| 09:26 niedziela, 8 sierpnia 2010 | linkuj Szkoda, że to już koniec tej wyprawy, miło było poczytać i pooglądać Twoje wpisy :)
PS. Paula nie dość, że czyta, to jeszcze mieszkamy razem, więc muszę się zabezpieczać ;)
Pozdrawiamy!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zwina
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]