Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Yacek z miasteczka Poczesna. Mam przejechane 40487.54 kilometrów w tym 13503.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Yacek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 218.24km
  • Teren 71.00km
  • Czas 10:50
  • VAVG 20.15km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Podjazdy 1056m
  • Sprzęt Author Basic 2004
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jura Wieluńska

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 1

Oj, dwa miesiące nie jeździłem na rowerze. Oczywiście pomijam tutaj fakt codziennych dojazdów do pracy czy krótkich wypadów z rodziną. Wyjechałem z domu dość wcześnie i skierowałem się do Częstochowy, którą przejechałem bokami i przez Białą i Kamyk dotarłem do Kłobucka. W tutejszym kościele proboszczem był nasz słynny dziejopis Jan Długosz. Bywałem tu już wielokrotnie dlatego szybko przemykam przez miasteczko w kierunku Mokrej. Tu rozegrała się jedna z większych bitew wojny obronnej. Wojska Wołyńskiej Brygady Kawalerii przez cały dzień powstrzymywały napór niemieckich wojsk pancernych zadając im poważne straty. Na polach pod Mokrą stoi teraz pomnik (niestety kilka lat temu skradziono mosiężną tablicę i do tej pory nie ma nowej). Z bitewnej pożogi ocalał też mały, drewniany kościółek. Na końcu wsi Mokra I skończył się asfalt a ja jadę drogą pożarową nr 52. Wygląda ona na razie dość porządnie. Po wyjeździe z lasu od razu w oczy rzucają mi się położone symetrycznie po obu stronach ścieżki - potężny wiatrak (prywatna inwestycja) i wzniesienie z kamieniołomem i piecami do wypalania wapna. Z Rębielic Królewskich kieruję się na kładkę na Liswarcie w kierunku Rębielic Szlacheckich. Najpierw przede mną pierwszy mostek. Na kolejnym zatrzymałem się na chwilę. To mostek na młynówce. Niestety do jazu dojść nie można bo teren ogrodzony ale jakoś udało mi się zrobić fotkę.





Z Rębielic Szlacheckich jadę szutrem przez pola do Stanisławowa. Wyjechałem na asfalt obsadzony po obu stronach pięknymi lipami. Naprawdę robi wrażenie jazda wśród szpaleru drzew, z kopułą z liści. Deszcz byłby mi tam niestraszny.



Teraz miejscowość Wapiennik. Na chwilę zatrzymuję się przy nieczynnym piecu wapienniczym, których w całej okolicy nie brakuje.



Asfalt skręcił w prawo ja jadę prosto d kierunku lasu. Dróżka nie jest najlepsza ale spokojnie można nią jechać. W ten sposób dotarłem do Szachownicy - jaskini unikalnej w skali kraju.



Potem przez las na Górę Zelce gdzie jest kolejny rezerwat - Węże. Jest tam kilka jaskiń. Niestety wszystkie pionowe więc zwiedzanie odpada ale może to i dobrze. Trafiłem też na rodzinkę, która nie potrafiła zlokalizować szczytu. Pomogłem.



Po krótkim pobycie w rezerwacie zjechałem do wsi Węże i stamtąd przez most w Bobrownikach



szlakiem rowerowym pełnym piachu pojechałem do Krzeczowa. Po drodze trafiłem na ciekawe kamieniołomy.



Z Krzeczowa jadę do Kochlewa, bardzo urokliwej miejscowości z ciekawym źródełkiem, które jest pomnikiem przyrody



oraz drewnianym młynem, oczywiście nieczynnym.



Jadąc wzdłuż Warty jeszcze w Kochlewie natknąłem się na miejsce, które można by nazwać brodem. Wody raptem po łydki, twarde, piaszczyste dno. Nic, tylko się kąpać.



To był najdalszy punkt mojej wycieczki. Teraz czeka mnie powrót. Najpierw do Krzeczowa a potem żółtym szlakiem pieszym do Kamionu. Po drodze przejeżdżam przez ciekawe wąwozy. Chociaż "przejeżdżamm" nie jest tu odpowiednim wyrazem. Oczywiście "prowadzę" będzie odpowiedniejszym.



Potem fajnie wzdłuż Warty i już jestem w Kamionie. W Przywozie są Kurhany. Zatrzymuję się na trochę przy jednym z nich - książęcym.



W Załęczu znalazłem wreszcie otwarty sklep. szybkie zakupy i dalej w drogę do domu. Znowu sporo jazdy terenowej, sporo też piachu. dobrze że dzień nie był upalny. W Raciszynie jeszcze jeden wapiennik.



Kolejne miejscowości pokonuję w zwolnionym tempie wzdłuż Warty bo widoki są fantastyczne. Mijam Kule i w Trzebcy spotykam taką perełkę



a potem szeroką szutrówką wzdłuż Kocinki do Kuźnicy i Wólki Prusickiej. Po drodze przepiękne zakole tej rzeczki oblegane przez ludzi.



Do Kocina Starego kilka kilometrów bez historii przez las po nie najlepszej drodze ale w końcu to las więc nie ma co narzekać. Potem dojazd do domu a że nie chciałem jechać przez Częstochowę (centrum) pojechałem dookoła przez Jaskrów i lasem do domu.
Każdemu polecam wyjazd na Jurę Wieluńską. Jest tam co prawda sporo piachu ale oprócz tego jest też wiele atrakcji, które trzeba zobaczyć. No i oczywiście sama Warta, która jest wartością samą w sobie.





Komentarze
Skowronek
| 19:32 piątek, 16 sierpnia 2013 | linkuj Jak zawsze ciekawa wycieczka:) Szkoda, że nie mogliśmy jechać tam w zeszłym tygodniu.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa obiek
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]